Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość co zrobic no co

własnie sie zastanawiam czy odwołać slub

Polecane posty

Gość purpleday
a poza tym- stareotypowe mogą być poglądy, takie podejście jest racjonalne, przewidywalne ...nie jest ślepe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawda prawdziwa
konik polny masz racje w sumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konik.polny
No ale ja tez nie jestem bez winy. Zresztą rozmawiałam juzz osobami, które dały świadectwo, że tkaie sytuacje nie muszą sie powtarzać i moga byc jednorazowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawda prawdziwa
co wiecej mam wrazenie ze niektorzy zyja w swoim wysnionym swiecie gdzie nie ma klotni, nie ma sprzeczek, nie ma wojn, jest cicho spokojnie... nikt na nich nie krzyknie, nikt im nic przykrego nie powie... swoj swiat i swoje kredki ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpleday
i wszystkim życzę takiego swojego świata. Ja kłótnie i wojny widuje w telewizji. I starczy. Nie muszę ich wprowadzać w swoje życie. I nie czuję by przez to, ze nie ma w moim życiu kłótni nie jest ono pełne. Wręcz przeciwnie- czuję się spełniona- bo nie tracę czasu na wojowanie z ludźmi, których kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale nikt nie karze nikomu wojny prowadzic... a jak masz takie super szczesliwe i beztroskie zycie to rzeczywiscie gratuluje... lepiej niz male dzieci ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawda prawdziwa
klotnie sa bo ludzie sa rozni, maja swoje przyzwyczajenia, swoje zdanie i mozemy starac sie tego unikac i to jest godne zaslugi, ale nie panikujmy i nie rzucajmy niczym w partnera kiedy sie nam klotnia zdarzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpleday
Spanielko- nie mam beztroskiego życie, już nie raz dostałam od tego mojego "beztroskiego" życia kopa. Małymi kroczkami nauczyłam się problemy rozwiązywać nie robiąc przy tym krzywdy sobie ani innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie jarze, nigdy sie z nikim nie klocilas, po dupie od zycia dostalas nie raz... ja z autopsji wiem, a po dupie tez dostalam nie raz i nie dwa, ze jesli trzeba czasami walczyc, nie chodzi o wyrywanie sobie wlosow czy wydrapywanie oczu, ale czasami sie oberwie slyszac cos niemilego, mowiac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pozatym zdarzaja sie sytuacje ze chcesz cos zrobic co sie innym nie podoba, chce sie cos udowodnic... kurcze no zycie po prostu, i nie zawsze jestem swieta, bo czasami inaczej sie nie da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpleday
no właśnie może dlatego, że kiedyś starałam się załatwiać problemy kłótniamy to dostawałam po dupie. Pewnie, ze się kłóciłam. Mam swoje zdanie i nie boję się go przedstawić innym- ale to nie znaczy, ze wykrzykuję im to, albo że rzucam się od razu z pięściami. Mam odmienne zdaniem więc mówię to tak jakbym kogoś informowała o tym, że dzisiaj spadł śnieg- ktoś na to, ze spadł deszcz a ja uparcie że to śnieg i wysuwam swoje argumenty na warsztat. Bez kłótni. Zwykła rozmowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpleday
kłótniami*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ty myslisz ze teraz kazdy procz ciebie rzuca sie z piesciami kiedy rozmawia zaraz tak? i ja o opady pogodowe sie bije z ludzmi tak ? :D:D:D przestan, jak masz takie zajebiste zycie ze juz wiecej sprzeczek ani klotni nie ma w nim to gratuluje, bajkowo masz no...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie staram nie klocic z nikim, czasami ide na ugode, czasami przymykam oczy na cos, czasami wysuwam tysiac piecset argumentow... ale uwierz mi ze nie zawsze mi sie udaje przekonac kogos zadowolic itp. ja nie rzucam sie na nikogo z piesciami, prowadzimy dzialalnosc i bylibysmy bankrutami w takim razie bo niejeden mam wrazenie ze przychodzi po to zeby powkurzac czlowieka bo rano sie poklocil z zona/mezem... ale mimo staran zdarza mi sie z kims poklocic, zdarza mi sie podniesc glos...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no sorry, staram sie byc w kazdym aspekcie zycia idealna, ale jestem tylko czlowiekem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpleday
Spanielko myślę, że się nie zrozumiałyśmy. Te opady pogodowe to był tylko przykład i z pewnością byś to zauważyła gdybyś dokładnie przeczytała moją wypowiedź. Uważam poprostu, ze życie wystarczająco daje nam w kość by jeszcze dorzucać tam jakieś kłótnie i wojny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konik.polny
wiecie co, ja tez umiem prowadzic rzeczowe rozmowy i tak staram sie robić. I jesłi chodzi o obcych ludzi to przeważnie sie udaje, bo nawet jeśli są złośliwi, to są obcy i mnie ich złośliwosci nie ruszają. Ale w stosunkach z bliskimi często pojawiają się duze emocje i czasem ich nie opanowuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ty zrozum mnie ze ja nie podnosze glosu kiedy mi sie chce, ze nie rzucam sie z piesciami kiedy mi sie chce ale powtarzam staram sie byc idealnym czlowiekiem, zona, dzieckiem... ale jestem tylko czlowiekiem i zdarza mi sie z kims poklocic, krzyknac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konik.polny
Jeśli u was emocje nie odgrywają żadnej roli albo umiecie je opanować to zazdroszczę. Ja niestety muszę sie bardzo starać, żeby je stłumic i przychodzi mi to bardzo ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpleday
A co do pracy- to zawsze staram się przykjlejać uśmiech codzień rano. A że w duchu czasem przeklinam to inna sprawa :) Pewnie- są ludzie, którzy działają na nerwy. Mój narzeczony ma takiego znajomego, który wystarczy, ze pojawia się w naszym mieszkaniu a ja już mam ochotę wystrzelić w niego z ciężkiej artylerii- ale żeby nie uprzykrzać życia nikomu to zamykam się w innym pokoju i zajmuje się swoją robotą :) Mi tu raczej chodziło o kłótnie w rodzinie, małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to samo dotyczy wiec mojego malzenstwa... staram sie, oboje sie staramy byc dla siebie wsparciem, byc idealna zona/ idelanym mezem, ja to widze na codzien, kiedy mi zachce o 23 jajek sadzonych ale pod koldra juz cieplo i milo, a moj wstaje mimo ze mu sie nie chce a ja tego nie wymagam i mi robi, kiedy on jest chory a ja o polnocy wstaje mu zrobic cieplej herabty zeby bylo mu lzej... male rzeczy a tak wiele robia ale powtarzam zdarza mi sie, nam sie poklocic, posprzeczac to przeciez nie koniec swiata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpleday
Widzisz Spanielko- wychodzi na to, ze chodziło nam o to samo tylko każda zabrała się za tłumaczenie ze swoje strony. Udało nam się dojść do kompromisu. Zdaje się bez kłótni :) I o to chodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chodzi o to samo bo ja nadal uwazam ze jesli zdarzy sie klotnia to nie jest koniec swiata i sie przyznaje ze mi sie zdarza... czy ty naprawde masz az taka zelazna cierpliwosc i sie nigdy nie klocisz? bo fakt klotnie nie sa dobre, wole sprzeczki i to one zazwyczaj sie w naszym malzenstwie zdarzaja, ale mimo wszytsko sie zdarzaja a najbardziej lubie ten moment po doagdaniu sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpleday
Cierpliwości się ciągle uczę. I tak jeśli chodzi o doprowadzenie do kompromisu do staram się być cierpliwa i to bardzo. Ale są rzeczy, które wymagałyby cierpliwości- a ja zachowuję się jak w gorącej wodzie kąpana- szczególnie syt. stresujące. Np. rozmowa o prace, jakieś egzaminy- zawsze chce mieć to jak najszybciej z głowy- w przeciwieństwie do innych, którzy z reguły chcą jak najwięcej czasu na przygotowanie. Zdarzają mi się sprzeczki- czyli rozmowy z różnicą zdań. Jasne. Ale nie zdarzają mi się kłótnie- tzn. przekrzykiwanie się, tupanie, trzaskanie drzwiami, wrzeszczenie i wypominanie grzeszków, które specjalnie na ten cel składowałam ostatnie pół roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja bardzo dobra koleżanka miała się chajtac w lipcu 2008, miałam sie bawić na jej weselu. Ale imprezując ze mną, \"zabawiła się\" z moim bratem heh jakoś w kwietniu u też odwołali ślub.. Ona nie żałuje, cieszy się, ze nie siedzi teraz i nie gotuje i nie pierze jego brudnych skarpetek.. Byli ze sobą ok. 5 lat, ona ma teraz 22, on 23.. więc młodzi. On ma już inna, bardzo szybko sie zadowolil, pewnie ze 3 miechy po rozstaniu.. i nie zdziwi sie jak z nia tak szybko wezmie slub.. O czym to swiadczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpleday
nie byli dojrzali do małżeństwa. Pewnie postanowili się pobrać bo w głowie zaszumiało- a jak wielkie zauroczenie się skończyło i trzeba było zejść na ziemie i stwierdzić, ze dorosłe życie małżeńskie to nie bajka to się wycofali. I dobrze- lepiej późno niż za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, że lepiej wczesniej, niż pózniej.. Ona mi w sumie dziekuje i jest mi wdzieczna ze zabalowala z moim bratem, ze wzielam ja na ta imprezke :P nie załuje, a nawet cieszy sie ze za niego nie wyszła. Tylko on.. niby taki zakochany, przezywał to wszystko, a tak szybko inna.. zdjatka na nk heh smieszne, podpisy moje kochanie itp zeby tylko ona widziała-na pewno cpecjalnie. Tacy chyba sa faceci. Moj jak z nim zerwalam, rowniez szybko znalazl inna, bylismy ok 4 lat, w tym roku sie z nia chajta, a mnie potrafi wyzwac od najgorszych,a tez taki niby zakochany, chcial ze mna brac slub, dzieci itp... Jak ich zrozumiec? Pojebani i tyle :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co zrobic no co
a ja w końcu z nim pogadałam i tematu nie ma znaczy nie ma ślubu i tego wszystkiego i ulżyło mi bo wiem że brak zaufania niszczy wszystko! pozostało tylko odwołać wszystko rodzina najbliższa już wie a już wszystko było gotowe na 30 maja ;( zaproszenia rozdane kiecka zamówiona 1,5 tyś zadatku za sama suknie poszło w błoto życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanówcie si e jeszcze
Nie wiem co tam sobie ustaliliście w waszej rozmowie, ale on mógł sie poczuć tak samo źle jak dostałas ta kartkę od kolegi - fakt to nie była twoja wina, ale z jakiejś zlości mógł to zrobić. Współczyję, głupia sytuacja, ale wydaje mi sie ze stres przedslubny mógł tu duzo namieszać, wiadomo z każdym dniem uświadamiamy sobie, że juz nie bedzie tak jak kiedyś, że poświęcamy życie które znamy dla nieznanego, bo wiadomo nikt nie jest w stanie przewidziec co nas czeka, czy bedzie dobrze, a obawy chyba zawsze się pojawiają. Porozmawiajcie jeszcze raz żeby później nie było takiej sytuacji, ze jeszcze raz bedziecie gości zapraszac za pół roku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×