Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pani ktora potrzebuje pomocy

FInanse domowe- jak ludzie oszczedzacie ile wydajecie?

Polecane posty

Gość Angee
Witam. Wcześniej nie myślałam o oszczędzaniu. Starałam się nie wyawać pieniędzy na niepotrzebne rzeczy ale kasa zazwyczaj i tak cała w miesiącu poszła. Od kiedy mamy kredyt na głowie czuje większa presję aby odkładać pieniądze. Choć nie narzekam na wypłatę męża a i sama czasem dorobię malowaniem obrazów. Przychodu mamy ok 3200 1200 raty ok600 rachunki telefony internet nauka angielskiego telewizja mały pakiet 150 na paliwo ok200 odkładamy ok 1000 zł na jedzenie ale teraz mniej odkąd oszczędzam bardziej drastycznie uważacie że to dużo przy 3 osobowej rodzinie z rocznym dzieckiem????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlut
1000 zł na jedzenie samo to ok.a nie napisałas o środkach czystości.pieluchach itp.czy to tez z tego tysiaka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia342
My też mamy 3200 i co miesiąc z tego dajemy radę odłożyć 1000 zł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja staram się oszczędzać na produktach, które używa się co dzień i przez całe życie ( pasty do zębów, kremy itp ). Ostatnio moją uwagę zwróciły takie klipsy na różne tubki, które pozwalają je wyeksploatować do końca ( chodzi mi o coś takiego http://myin.pl/wyciskacz-do-tubek,715.html ). Jednorazowa niewielka inwestycja, która pozwala oszczędzać całe życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorabiamy się :)
bardzo fajny temat :) ja oszczędzam bo muszę, zbieramy na mieszkanko. Ale bardzo lubię to uczucie, jak uda mi się kupić coś super fajnego, za grosze. Najciężej oszczędzać mi na jedzeniu, bo mam świra na punkcie w miarę zdrowego i racjonalnego jedzenia. Jeśli chodzi o kosmetyki to jestem fanką rossmanowkich i białego jelenia. Ziaji nie lubię, robiłam mase podejść ale z marnym skutkiem. Taka mała lista kosmetyczna moja to: . Ciało - żel do kąpieli babydream z rossmana, taki w niebieskim opakowaniu z pompką. Używam ja, córeczka, mąż. Bardzo fajnie myje i skóra taka mięciutka jest. . włosy - szampon radical, serum radical i mgiełka. Ale ja mam problem z wypadającymi włoskami stąd przywiązanie do marki. Ale fakt, nigdy nie miałam tak błyszczących włosów jak po tym szamponie. . Twarz - żel barwa siarkowa moc, bo mam pryszczowo-zaskórnikowe problemy, mimo wieku ;) . krem do twarz - również barwa siarkowa moc, plus pod oczy rossmanowski rival de loop przeciwzmarszczkowy . demakijaż - też rival de loop bo żaden tak nie oczyszcza a przy okazji nie szczypie w oczy jak ziaja sopot spa . maseczki kupuję oczyszczające, te z bielendy , oraz peel off - rossmana. . Antyperspirant dicloroc czy jakoś tak, bo jedna buteleczka starcza mi i facetowi na pół roku spokojnie i problem potu znika całkowicie. . Balsam do ciała to antycellulitowe serum ziaja, plus eveline do biustu, bo jednak odkarmiłam dzieciątko i biust wymaga czegoś mocniejszego. Mydło - biały jeleń. Ubrania kupuję w sklepach typu factory outlet , sobie, dziecku i mężowi. Chemię w marketach, zawsze cif, tabletki do zmywarki domol, płyn ludwik, uniwersalny ajax.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorabiamy się :)
wiele osób już to pisało, ale dodam też od siebie, że bardzo oszczędne jest planowanie jadłospisu. Ja tak robię, potem zakupy większe raz w tygodniu z kartką z tymże jadłospisem, a na tygodniu tylko pieczywo i warzywa. Kupujemy mało wędlin bo nie lubię, najczęściej kupuję np schab i piekę, pierś z indyka itp. Jesteśmy też wielkimi wielbicielami past do kanapek, zawsze w lodówce musi jakaś być. Najczęściej robię je z: - twaróg, szczypior, koperek, sól, pieprz, wszytsko wymieszać i jest ok :) - twaróg, ostra papryczka, czosnek, sól - to dla twadzieli ;) - makrela wędzona, jajka gotowane, natka pietruszki, sól, pieprz i ciut majonezu - wszystko blenderem potraktowane. - żółty ser, jajko gotowane, natka pietruszki, szczypiorek, przyprawy i majonez - tez blenderem na paste - tuńczyk z puszki w sosie własnym, por, natka, jajko gotowane- też zmiksować na paste To na chlebek, do tego papryka świeża lub pomidorek, lub co kto lubi :) Jadłospis robię nie tylko na obiady ale i śniadania i kolacje z grubsza. Kolacja jest często na gorąco, zapiekanka z kurczakiem z rosołu, jakieś placuszki np z serków homo - do tego kakao, naleśniki na słodko, słono. Oczywiście też kanapki. Sniadania to zazwyczaj kanapki, dla dziecka płatki. Obiadu staram się robić więcej, mąż zabiera porcje do pracy w pojemniku, odgrzewa w mikrofali, Na obiad ze trzy razy w tygodniu jest ryba bo z mężem jesteśmy fanami ;) Często kupuję natkę pietruszki, koperek itp, zawsze to co nie pójdzie, idzie do mrożenia. Jeśli jest podwiędnięty to siekam drobniutko, wsadzam do pojemników na lód i mam takie ziołowe kostki, podobnie z bazylią itp. Resztki wina też tak mrożę, potem są do sosów, oczywiście bulion, w kubeczkach plastykowych, świetna baza do sosów. Więc jak zostaje rosół to w kubek i gotowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elemeleelsa
lady_roxy--------Po co wydawac pieniadze na jakies klipsy aby wycisnac wszystko z tubki. Wystarczy normalny nóż,który w kazdym domu jest i tyą tępa stroną noza przesuwa sie po tubce od jej spodu do konca. Ja tak robie z roznymi tubkami. Wszystko z niej wycisne i to bez wydawania pieniedzy na klipsy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świnka skarbonka
ja też wyciskam nożem,a potem jeszcze przecinam i wydłubuje paluchem np. kremy do rąk, stóp itp. po przecięciu mogę używać jeszcze przez tydzień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to juz nawet nie bieda-
to nedza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podnoszeeeeeeeeeeeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moherowy beret rm
sikam w pracy i sram. myję się też w pracy kradne papier toaletowy i mydło. A i żebrze jedzenie w pracy. W domu siedze o świeczce a reszte pieniędzy wysyłam na radio maryja i ojca rydzyka. Więcej nie jestem im w stanie dopomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moherowy beret rm
a oni chcą coraz więcej i więcej wiec ograniczam się jak moge. No raz w miesiącu kupuje sobie pół litra i wypijam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oszczędzająca
Czy ktoś jeszcze zagląda na ten topik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blueberry muffin
Ja jestem oszczędna bo wyrosłam w bardzo oszczędnym społeczeństwie (nie w PL), więc oszczędne gospodarowanie funduszami, minimalizm panujący we wnętrzu domu w którym mieszkam jest dla mojej rodziny w pewnym sensie stylem życia. Chętnie odpowiem na każde konkretne pytanie dot. oszczędności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka co chce dołączyć
Nie wiem, czy coś więcej da się napisać w temacie Pomysłów było mnóstwo. Moje oszczędzanie/nieoszczędzanie: I.Jedzenie 1.śniadanie płatki owsiane zalane mlekiem (z Biedronki lub Tesco za niecałe 2zł, w kartonie, bo butelkowe i w folii psuje mi się zanim wypiję) + odrobina rodzynek, kawałek jabłka, pół banana, w ostateczności łyżka dżemu; kanapki chleb + twaróg ew. pasta kanapkowa zrobiona w domu. Masła do smarowania nie używamy, bo nie lubimy. W lodówce jest jednak roślinne, które można użyć do wielu rzeczy i nie wymaga wcześniejszego wyciągnięcia z chłodziarki. 2.Obiad zupy na 2-3 dni. Gęste, zaprawiane, a nie typu rosołowego, z dużą ilością jarzyn, ryżem, ziemniakami, rzadziej makaronem. Pan lubuje się w grochówce i fasolowej, robionych na boczku wędzonym tanie i sycące. Na drugie danie przeważnie kasze (za ziemniakami nie przepadamy), drób (piersi kurczaka kupuję z kością wychodzą taniej, a kość później idzie na zupę), wieprzowina (na gulasz kupuję biodrówkę po odjęciu kości jest jak w przypadku piersi kurzęcych, podroby panu bardzo smakuje taki z żołądków i serduszek, które są bardzo tanie, ale też i te droższe typu łopatka, mięso od szynki, karczek pan lubi tradycyjne mięsko w sosie; do gulaszu dokładam pełno jarzyn: marchewki, pieczarek, cebuli co jest pod ręką i w zasobności portfela, wtedy potrawy jest wizualnie więcej i zdrowiej, a wystarcza na dłużej), wołowina po 20zł/kg raz na jakiś czas. Cielęciny nie kupuję, bo droga. Sama robię surówki na zimę (w słoikach), wychodzą taniej niż kupienie zimą np. ogórka na mizerię, mam różnorodność we własnej spiżarni. Wekuję też ogórki (do śniadania, obiadu, kolacji), jabłka na szarlotkę. Kompotów nie lubimy za bardzo, więc robię ich mało. Tanio wychodzą pierogi domowe całkiem często robie ruskie (ser biały, ziemniaki, cebula, majeranek) lub z białym serem oraz naleśniki (z twarogiem, dżemem, parówką). 3.Deser czasem robię ciasta domowe, ale nie jakieś ekskluzywne, a zwykłe (szarlotka, babka, drożdżowe) wszystkim smakują i są tańsze niż kupne po 20zł/kg. Oddaję krew, więc raz na jakiś czas mam zapas czekolad i wafelków 4.Kolacja kanapki z wędliną (ja nie przepadam, a pan woli salceson i parówki niż polędwicę), jajka, ser żółty (przeważnie gouda, bo nie jest z wyższej półki, ale i tak rzadko, bo 20 dag potrafimy jeść przez 2 tygodnie), sałatki różne (nawet z majonezem), zapiekanki z pozostałości (ziemniaki, kiełbasa, cebula, makaron), owoce typu banan czy jabłko. Wędliny trzymam w plastikowym pojemniku z pokrywką nie ślimaczeją tak jak przechowywane w woreczku foliowym ani też nie wysychają tak szybko jak trzymane bez niczego. Cukier kupuję po 10 kg (oszczędzam czas na kilkakrotne zakupy), w tesco lub biedronce, różnica cenowa jest (tam kosztuje niecałe 3zł/kg, a w sklepie pod blokiem 3,80zł/kg), w mące nie widzę różnicy i zawsze wybieram najtańszą. Kasze i ryże też kupuje tańsze, nie widzę różnicy w jakości w porównaniu z droższymi typu „uncle Bens, ale makaron to najtańszy mi nie podchodzi Niestety u mnie Lubella albo Czaniec, bo one się nie rozgotowują i nie zostaje pełno mąki podczas wypłukiwania. Herbaty kupuję opakowaniach po 100szt., przeważnie dilmah lub tetley, ale jak w promocji jest np. Sternal, to też wezmę. Piję słabą herbatę, jedna torebka wystarcza mi na kubeł 600ml. Kawa no cóż tej najtańszej nie piję, ale też nie pozwalam sobie na jakieś ekskluzywne. Wody mineralnej nie pijemy w wielkich ilościach, latem przynoszę przydział z pracy do domu, bo w pracy nie wypijam Napoje słodkie mogą dla nas nie istnieć, od wielkiego dzwonu kupujemy sok pomarańczowy. II.Chemia: 1.proszek do prania kupuję w dużych opakowaniach, patrzę na cenę jednostkową. 2.płyn do płukania tkanin j.w. Teraz testuję koncentrat jasnozielony zakupiony w Biedronce i jestem pozytywnie zaskoczona. 3.papier toaletowy z rossmanna, po 8 rolek miękkiego papieru, taki grubszy, bo zużywa się go mniej niż jakiegoś cienkiego. 4.płyn do mycia naczyń domol pomarańczowy z rossmanna jest OK, chyba już nie wrócę do PURa. Świetna jest też niemiecka Akuta (ktoś wcześniej pisał jedna kropla wystarczy na całą górę brudnych talerzy, bo pieni się bardzo). 5.mleczko do czyszczenia kuchni cytrynowe domol z rossmanna. 6.płyn uniwersalny Ajax w wielkiej butli. 7.chusteczki higieniczne najlepsze z możliwych to alouette z rossmanna takie 4-warstwowe z wyciągiem z nagietka niezdzieralne, ale w biedzie Delikatne z Biedronki też dadzą radę (są cieńsze, ale ujdą w tłoku). 8.Wodę z ostatniego płukania z pralki łapię do miski i używam do mycia podłogi, po dodaniu odpowiedniego środka oczywiście. 9.makijaż: głównie kosmetyki rimmel niedrogie i sprawdzone. 10.kosmetyki: AA Oceanic i Nivea, ale dla 30-letniej kobiety nie potrzeba kremów za 200zł/słoiczek. Żel pod prysznic Ziaja masło kakaowe, kozie mleko, oliwka pół litra za kilka złotych, albo te z IKEA, w wielkich tubach (500ml za 7.99zł). Balsam do ciała IKEA (pojemność i cena j.w.). Antyperspirant Nivea lub rexona w kulce. Krem do rąk - Isana rumiankowy z rossmanna. Szampon dla mojej wrażliwej głowy Nicea, bo po innych skóra piecze i się łuszczy. Mgiełka do włosów odżywka: radical ze skrzypem. Krem do stóp pollena Ewa LEN rewelacja. Depilacja- stary depilator elektryczny kupiony kiedys za 99zł, zwykła jednorazówka i mydło/żel pod prysznic. Panu wystarczy pianka do golenia i maszynki wilkinson + balsam po goleniu Nivea + antyperspirant + jakiś tani kremik. Perfumy dostajemy na gwiazdkę/urodziny. III.Pies sucha karma chappi mu wchodzi, wypróbowałam taką z tesco za 11zł/3g i też jest ok:-) IV.Rozrywki - mam słabość do książek i jedzenia na mieście, gdy idę na zakupy, czasem dla relaksu Ograniczyłam gazety kobiece, na które wydawałam miesięcznie ok. 50zł, a teraz mam za to 2 bilety do kina (choć i tak nie zaglądam tam tak często). V.Ubrania tu też nie jest kolorowo Kupuję ubrania ze średniej półki cenowej, nie po 300zł za sztukę, ale też nie kupuję na bazarach. Nie mówię, że bazary są złe, ale ja nie mam do nich pociągu Do wyeliminowania jedzenie na mieście, zakupy na chandrę, ciasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie w omu oszczedzanie to pojecie dosc abstrakcyjne niestety, choc ciagle sie klocimy odnosnie kwestii finansowej. Ale nikt z domownikow tak naprawde nie potrafi oszczedzac. Mam 22 lata studiuje dziennie, mieszkam z mama i bratem oraz ojczymem. Dom generalnie utrzymuje moja mama. Moj brat uczy sie jeszcze w szkole sredniej, Moze krotko przedstawie jak u nas ksztaltuja sie wydatki Ja mam 750 zl swoich pieniadzy miesiecznie z alimentów, moj brat 500 zl. O zarobkach rodzicow za duzo nie wiem oboje prowadza firmy, nie jakies mega duze ale sa. oplaty domowe to 350 zl prad, 300 zl telefony, gaz 50 zl, internet telewizja 150 zl, mieszkamy w domku jednorodzinnym raz na chyba pol roku placimy jakis podatek cos ok 200 zl ze wzgledu na dzialke. Jesli chodzi o jedzenie to nie mam pojecia na oko pewnie gdzies z 1500 zl spokojnie. Mama nie robi zakupów w zadnych marketach bo nie ma czasu za bardzo na to wiec kupuje na biezaco co chce. oprocz tego ja sama tak z 3 razy w tygodniu jem w jakis dobrych restauracjach czyli tak ok 100 zl za kolacje/obiad na 2 osoby wychodzi ( ale tutaj chodze z chlopakiem ) rozrywka w naszej rodzinie hmmm... mysle ze tak z 600 - 800zl na miesiac. Utrzymanie trzech samochodów, paliwo - oj tutaj idzie bardzo duzo bo ciagle jezdzimy samochodami. tak ok 600 zl Kosmetyki sporo bo ja sama uzywam wydaje mi sie ze z tej lepszej polki, ale nie gardze tez tanimi, dobrymi polskimi firmami - mysle ze 300 zl Chemia - 150 zl Ubrania - ok 400 zl w normalnym miesiacu, jak cos jest bardziej potrzebne to i do 1000 dojdzie. Wieksze sprawy typu naprawy, remonty, wegiel , nagle sytuacje tym zajmuje sie Rafal jako facet ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przede wszsytkim staram się nie kupować za duzo jedzenia, zwłaszcza warzyw, które szybbko traca świezość - to co zostanie z obiadu, staram się zamrozić, jeśli np zostają ziemniaki roie z nich zmieniaczane kotlety lub zapiekankę. Chemia - część kupuje w lidlu np. z W5 są świetne chusteczki do scierania czy płyn usuwajacy kamień - naprawdę dobry. Poza tym staram się kupować zele, szampony itp. na promocjach, nie dopero wtedy jak się skończy - w osiedlowycm sklepie jest znacznie drożej. Jeśli chodzi o rachunki to staram się je placić bezpośrednio po wpływie gotówki na konto - wtedy wiem jaką kwotą ostatecznie dysponuje do konca miesiąca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie :) Powiem wam ze czesto czytalam wasze porady dot oszczedzania ale powiem wam , ze jak zaczelam na serio oszczedzac to : dom byl niedoczyszczony np lazienka , garnki w kuchni itp Ktos wczesniej poradzil zeby kupowac w5 z lidla a to jest badziestowo jak nic. Jak uzyje domestosa do sedesu to "wszystko" ladnie odchodzi caly brud i jak sie spluka to jest fajnie i czysto a jak uzylam w5 to nie dosc ze kamien zostal to jeszcze na drugi dzien bylo czuc dziwny zapaszek z lazeinki :O Tak samo bylo z kostkami toaletowymi z biedrobki , nie pamietam jaka to firma ale 3kostki kosztuja 1.99 I tak naparwde gowno z tego jak sie wyplukuja po kilku dniach i w lazience czuc a kostka domestos 3.50zl jest nawet 3tygodnie i ladnie pachnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomysłowy start młodych :)
Mieszkam na peryferiach dużego miasta w dwóch bardzo dużych pokojach po babci w tradycyjnym przedwojennym domu, którego drugą większą część (4 pomieszczenia) zajmuje ciotka, a maleńkie poddasze jej córka. Na razie mi to wystarczy, bo jestem młodą osobą i nie chcę się jeszcze pakować się w kredyty hipoteczne na własne większe m. Z tych dwóch pokoi wydzieliłam sobie mini łazienkę, żeby nie korzystać z łazienki ciotki (w tym celu rozwaliłam starą kuchnię węglową która zajmowała z dobre 1/4 jednego pokoju, a w zasadzie kuchni po babci). Wejście mam osobne z tzw. wspólnej sieni. W mieszkaniu zastałam babcine tradycyjne meble i niektóre z nich, te które mi się podobały i nie trąciły PRL-em zostawiłam. Były trochę zniszczone i niektóre miały ślady po korniku, więc je pomalowałam na biało, tylne ściany regałów i wnętrza szaf dostały piękne tapety winylowe z OBI. ;) Podłogi zastałam sosnowe, dechy, lakierowane w jednym pokoju i przykryte linoleum w kuchni - obie kazałam wycyklinować, a potem sama na wzór skandynawskich domków pociągnęłam je białym lakierem, żeby było ciekawiej. :) Na porządną kuchnię nie miałam środków, meble kuchenne po babci nadawały się do rozbiórki i spalenia, bo były fatalnej radzieckiej jakości z lat 70-80, poobdrapywane, wszystko z nich odpadało, nie domykały się. Do tego miejsca w dawnej kuchni po wydzieleniu łazienki wiele mi nie zostało, więc pojechałam do Ikei i zaplanowałam sobie mini kuchenkę z wolno stojących budżetowych elementów. W efekcie okazało się, że wygląda bardzo fajnie i żałuję że wcześniej na to nie wpadłam. Pozostałe brakujące elementy wyposażenia wnętrz (głównie trzeba było wymienić wszystkie meble tapicerowane, które stały kilka lat w nieogrzewanym wilgotnym pomieszczeniu), karnisze, dodatki, pościele itp. poprzywoziłam z Ikei. Listwy, parapety, zasłony i wiele różnych rzeczy kupiłam w OBI i Castoramie. Wiele rzeczy instalowałam, kleiłam i malowałam sama z dwójką przyjaciół, którzy okazali się wspaniali i nie chcieli za nic kasy tylko jakiś ciepły posiłek i kawkę pod koniec dnia pracy. :* Cudowni ludzie! Instrukcje co i jak zrobić braliśmy z internetu, więc praktycznie fachowcy stawiali mi tylko ścianki z karton-gipsu, robili kanalizacje, elektrykę, wentylację, przyłączali gaz i kładli kafle w łazience, a resztę prac instalacyjno montażowych robiłam sama ze znajomymi. Tak na prawdę nie jest to nic strasznego i człowiek nabywa wiele ciekawych umiejętności. ;) No dobrze, dość o remontach, przejdźmy dalej. :) Rachunki - nie są wysokie, bo są to tylko dwa pokoje, mam własne liczniki, dom został w ostatnich latach odnowiony, na ścianach od zewnętrznej jest styropian i nowy tynk, u góry mieszka kuzynka która też grzeje, więc ciepło nie ucieka mi sufitem i dachem. Do tego zanim się wprowadziłam ciotka wymieniła w całym budynku okna na plastiki, więc nie musiałam dodatkowo wydawać. Szkoda tylko, że budynek nie jest porządnie podpiwniczony, bo ten nasz cały parter byłby wtedy cieplejszy. Moje ogrzewanie zimą nie należny niestety do najbardziej oszczędnych, bo ciotka i jej córka mają na spółkę gaz i jakoś się razem rozliczają, a w część po babci nie, nie ma nawet kaloryferów, więc musiałam poinstalować takie na prąd. Na szczęście w jednym z pokoi stał tradycyjny kaflak (taki kominek z powojennych czasów) z wyjściem do komina, więc go wyczyściłam (tu pomoc fachowca okazała się nieodzowna niestety) i reaktywuję go w największe mrozy. Jest wydajny, ale kupę z nim zachodu, po trzeba oczyszczać go z popiołu, podkładać, kupić drewna na opał, uważać żeby nie zasmrodzić mieszkania (osobiście nie cierpię jak zapach kominkowy włazi z tapicerki i tkaniny). Kiedy nie ma mnie w domu (czyli w zasadzie większość dni roboczych, bo wstaję o świcie i wracam do domu późnym popołudniem albo wieczorem) to oczywiście wyłączam ogrzewanie, albo bardzo przykręcam, żeby mniej płacić. Kuchenkę i piekarnik też mam niestety na prąd, trochę z wygody i trochę z musu, bo przyłącza gazowego u mnie brak, a na dużą butlę brak z kolei miejsca i jakby nawet nagle wyszedł z niej gaz, to musiałabym czekać na kogoś kto by mi przywiózł drugą i zamocował, bo sama się trochę boje zabaw z gazem (nie wiem, może niesłusznie). Internet wzięłam również indywidualnie razem z pakietem telewizyjnym i tylko ja z niego korzystam i płacę, bo ciotka nie ma wcale (ma tylko antenę siatkową), a kuzynka ma jakąś satelitę bez netu, bo jej nie potrzebny i nie chce. Zakupy - pracuję w dużym mieście, kawał drogi autem od miejsca w którym mieszkam, ale tak się złożyło że obok miejsc pracy otwarto jakiś czas temu sporego Lidla, więc teraz praktycznie tylko tam robię zakupy. Mam już całą długą całą listę bestsellerów z tej sieci. :) Uważam, że faktycznie jest on w tej chwili jednym z najlepszych dyskontów w kraju. Chemię i podstawowe kosmetyki również kupuję tam. Czasami przywożę różne rzeczy kosmetyczne, spożywcze i pomoce do sprzątania z mojej ukochanej Ikei, czy z Rossmanna, ale głównie polegam na Lidlu. Dwa do trzech razy w tygodniu "podbijam tam listę" po pracy :P czyli robię duże zakupy na kilka dni. Niektóre kolorowe kosmetyki kupuje w H&M-ie, jak znajdę coś ciekawego i niedrogiego, ale wszystko z granicach rozsądku. Niestety w mojej okolicy (w okolicy domu) są same małe i nie najtańsze SAM-y, albo prywatne supermarkety (nie sieciowe) z dość wysokimi cenami. Biedronek i innych dyskontów brak. Ubrania - raz w miesiącu jadę do jednej z dużych galerii handlowych i uderzam do moich ulubionych sprawdzonych sklepów, o których nie będę się rozpisywać, bo każdy ubiera się gdzie che i w co chce. :) Kiedy już jestem w galerii to zaglądam przy okazji po jakiś tani kosmetyk do Super-Pharm (tam się na prawdę opłaca kupować!) i robię jakieś szybkie zakupy w Carrefourze. Ten ostatni (piszę o Carrefour) nie należy niestety do najtańszych... jedynie o tyle dobrze że mogę w nim kupić rzeczy, których zazwyczaj nie ma w Lidlu. RTV i AGD kupowałam przez internet w sieci Neonet. Zamawiając u nich z osobistym odbiorem w jednej z umówionych hurtowni w dużym mieście, do której zawsze można bez problemu podjechać, wychodzi o paręset złotych taniej niż w sieciach typu MediaMarkt, Saturn, ElectroWorld i innych. Śmieci niestety nie sortuję, bo nie mam gdzie ich składować, ale w miejscu gdzie mieszkam dostajemy raz na jakiś czas worki z urzędu na plastikowe butelki, które są wywożone za darmo. Do tego ciotka ma umowę z prywatna firmą wywożącą śmieci, więc trochę się jej dorzucam i mogę dołożyć do jej kontenera swoje worki. Z kontenera korzysta również jej córka, więc można powiedzieć, że jest wspólny. Na koniec miła rzecz związana z moim pierwszym mini mieszkaniem - mam podwórko! :D Co prawda nie własne, ale mogę z niego bez ograniczeń korzystać, ba! nawet wydzieliłam sobie na nim (po wcześniejszym uzgodnieniu z pozostałymi domownikami) własny kącik, gdzie wcisnęłam najtańszy drewniany zestaw ogrodowy z Ikei, parasol, leżak i grilla z supermarketu :P wsadziłam kilka "krzaków"... Pod oknem kuchennym zamocowałam kwietnik, choć kwiatów w nim specjalnie nie trzymam, tylko zioła (melisę, miętę, szczypior, pietruszkę, bazylię) :) a jesienią ląduje tam wrzos kupowany przez moją mamę na giełdzie kwiatowej po 2 złote za doniczkę, który bardzo bardzo lubię. Teraz będę negocjować z ciotką żeby pozwoliła mi postawić jakiś drewniany mini schowek w końcu podwórka, żeby można było w nim schować rower i inne pierdółki, bo w tej chwili to po lecie muszę wywozić leżak, parasol, grilla i wiele innych gratów do domu rodziców, bo oni mają garaż, a tu gdzie mieszkam nie mam gdzie tego trzymać. No ale zobaczymy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomysłowy start młodych :)
Jagodo, ja również używam W5 i nie tylko bo i tańsze się zdarzają i są ok. Wiadomo, że nic samo nie zejdzie i trzeba włożyć trochę wysiłku w usunięcie zabrudzeń ale u mnie głównie nie ma z tym problemu. Polecam ci zakupić taką gąbkę, która jest cała z celulozy, a jedną stronę ma wykończoną czymś przypominającym papier ścierny. Jest nie do pokonania! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomysłowy start młodych :)
Aha, jeszcze małe wyjaśnienie - tam u góry napisałam, że fachowcy przyłączali mi gaz, ale koniec końców nie przyłączyli i gazu nie mam, bo myślałam najpierw podłączyć się do ciotki, ale po głębszym przemyśleniu sprawy postanowiłam tego nie robić, żeby uniknąć późniejszych konfliktów i nieporozumień o to ile mam im dopłacać do rachunków, bo ja dużo mniej korzystam z ogrzewanianiż pozostali (po prostu dużo rzadziej jestem w domu), a płacić pewnie by mi kazali z 1/3, więc na nic mi ten interes... a o własnym przyłączu mogę na razie zapomnieć, bo to za duże koszta i nie opłaca mi się tego robić dla "marnych dwóch pokojów".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomysłowy start młodych :)
Na koniec wrzucę krótką informację dla remontujących albo budujących - w OBI są darmowe fajne instrukcje dot. tego co i jak montować, jak kłaść kafle, styropian, itp. Można wziąć je za darmo (są podrukowane na pojedynczych kartkach. Na stronach internetowych marketów budowlanych i Muratora też jest dużo takich darmowych instrukcji i wskazówek. Jeszcze kilka lat temu nigdy bym nie przypuszczała że będę samodzielnie wykańczać mieszkanie, a dziś instalacja pułki ściennej, lampy sufitowej, czy przykręcenie kontaktu to dla nie pryszcz. :D A wiertarko-wkrętarka to obok laptopa mój ulubiony przyjaciel. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomysłowy start młodych :)
No właśnie o tym pisałam Jagodo, że trochę się jej obawiam, bo zawsze sobie wyobrażam taki czarny scenariusz, że przyjeżdżam o 19.00 z pracy, głodna i śpiąca, o 20.00 zabieram się za gotowanie czegoś do jedzenia i bach! kończy się gaz w butli. :P Wiem, pewnie dramatyzuję, ale wtedy nie byłoby mi ani trochę do śmiechu. Musiałabym dzwonić po butę o czekać aż mi ją ktoś przywiezie, podłączy, zapłacić za usługę, albo w najgorszym przypadku ściągać do domu ojca z butlą od rodziców z domu. :/ Zresztą wydałam już kasę na płytę ceramiczną, to już "po ptokach" jak to się potocznie mawia. :) Ale dzięki za myśl. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja najczesciej robie zakupy
w Aldim i Kauflandzie. Kosmetyki w Schleckerze. Wybieram produkty wlasnych marek sklepu. Nie kupuje wody do picia. Nie zmywam naczyn pod biezaca woda. Piore w skroconym cyklu i niskich temperaturach (niemieckie srodki do prania piora nawet w zimnej wodzie), silne zabrudzenia usowam recznie. Nie place za tv staelitarna - mam zwykla darmowa satelite bez tych najbardziej popularnych programow, plus podstawowe polskie kanaly i w zupelnosci mi to wystarcza. Najczesciej korzystam z taniego tel. stacjonarnego i darmowego skypa, a tel. komorkowy mam na karte a nie abonament.Planuje posilki na 7 dni i pod nie robie zakupy, zeby sie nic nie marnowalo. Segreguje smieci. Raz na pol roku robie objazdowke po skupach i dostaje za to niewielka kase. Na podworku mam pompe na wode podskorna, ktora absolutnie nic nie kosztuje, a jest czym podlac ogrodek, umyć taras, chodnik i auto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja najczesciej robie zakupy
usuwam satelitarna /przepraszam za bledy/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja najczesciej robie zakupy
Mam dwojke malutkich dzieci, ktorym praktycznie wszystko kupuje na Allegro albo Gumtree, rzeczy uzywane ale konkretnych sprawdzonych marek i w b. dobrym lub idealnym stanie, z reguly po jednym dziecku. Zawsze wychodza duzo taniej niz nowe. Jak do tej pory sie nie rozczarowalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja najczesciej robie zakupy
Na podworku mam wlasne ciemne winorgona, poziomki, borowke amerykanska, antonowke i jedna czeresnie, ale te ostatnia zawsze strasznie atakuja osy albo okoliczne ptactwo, wiec roznie jest z jej owocami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×