Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zielony mateusz

dzieci po rozwodzie

Polecane posty

Gość ręcę opadają
Dla dzieci ,dla niego samego .Nie widzisz ,że ma z tym problem ?Naprawdę tego nie widzicie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ręcę opadają
Mateusz nie jest szczęśliwy .Nie dlatego ,że była nie taka .Nie dlatego ,że dzieci nie takie .On poprostu nie jest szczęśliwy ,na swoje własne życzenie .Dlatego cały czas życzliwie mu radzę udanie się do psychologa ! I nie ma w tym krztyny złośliwości !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielony mateusz
rece opadają: nie, na poziomie odpisały mi te z was (równiez i TY), które nie rzucały kurwami, szmatami, glutami i pisały na temat piszesz rozsądnie, nwet jeśli masz inne zdanie (o to chodzi, inaczej nie ma dyskusji tylko przytakiwanie) -powiedz mi jeszcze, czy budując więzi z tamtymi dziećmi nie zniszczę więzi z dziećmi z obecnego związku? czy starając się tam, nie sprawię, że tutaj się coś zacznie psuć, bo tu mnie nie bedzie? bo mi chodzi własnie o to - owszem mogę się starac (robię to teraz) ale nie będę tego robił kosztem moich dzieci tutaj, bo inaczej mija się to z celem, nie sądzisz? spójrz na całą sytuację i równiez uczucia dzieci które mam tutaj - nie widzisz konfliktu interesów? ja rozumiem dlaczego mi tak radzisz, ale mam wrażenie, że patrzysz tylko na to co czują tamte dzieci, co tu zrobić, żeby one się nie czuły odrzucone, żeby im było dobrze, żeby odbudować tamte ralacje (jeśli się wogóle da) a co z moją rodziną? z czasem dla nich? dla naszych wspólnych dzieci? co z ich uczuciami? o to pytam przeciez, bo nie mogę być ojcem i tu i tam, nie mogę byc fizycznie w dwóch miejscach widzisz, chodzi o to, że ja tam się starałem (tak jak umiałem) przez wiele lat i efekt jest taki a nie inny, mam wrażenie, że tam i tak nic nie zbuduje a tu zniszczę, a nawet jak tam zbuduje to kosztem tego - więc tak czy inaczej tutaj mogę coś zniszczyć na pewno a tam niekoniecznie coś zbuduję - rozumiesz? tu mam szansę na pełne ojcowstwo, chcę tego doświadczyć, chcę, żeby chociaz te dzieci mówiły o mnie, że byłem najlepszym ojcem na świecie, bo jak się tak będę rozdzielał to okaże się, że i jedni i drudzy na koniec stwierdzą, że byłem kiepskim ojcem, a ja się bedę starał i sobie flaki wyprówał, bo nie zadowole wszystkich niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ręcę opadają
Ja Ci tego nie powiem ,rozumiesz ?Nie mam takich kompetencji ,żeby wchodzić w Twoje życie i radzić ,co jest lepsze . Specjaliści są od tego Mateusz . Widzę ,że miotasz się a kafe naprawdę nie poradzi .Bo każdy ma swoje życie .Ilu nas jest, tyle różnych scenariuszy !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mateusz psychologiem nie jestem (choc z pokrewnej dziedziny) ale z tego co piszesz "rozpaczliwie" potrzebujesz akceptacji. Jesli tego nie masz - uciekasz, ciel;eśnie i mentalnie. Jesli zdarzy się że nagle ze strony nowej żony zabraknie akceptacji to też możesz sie od niej odsunąć bo to "coś" siedzi w Tobie. Naprawde i na serio polecam wizytę u psychologa. Nie wiem skąd ten "problem" i czy to rzeczywiście "to" (ale na to mi wygląda - w poprzednim związku nie było akceptacji i pochwał, wszystko źle, jak dzieci nie akceptowały to tez wolałes uciec, odsunąć się fizycznie i mentalnie, emocjonalnie). Chyba dobrze by było sprawdzić czy czegos nie trzeba przepracować, zebyś rzeczywiście DOSTRZEGŁ i ZROZUMIAŁ swoje "błędy" (a może nie "błędy" tylko "problemy"...).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"czy budując więzi z tamtymi dziećmi nie zniszczę więzi z dziećmi z obecnego związku?" Mateusz widzisz tylko dwa rozwiązania. Widzisz tylko dwa i nie zastanawiasz sie nad trzecim dla potwierdzenia swojej opinii/wersji. Uciekasz z "tamtego" miejsca, tamtej sytuacji w której to co robiłeś i jak robiłes było niedoceniane, deprecjonowane, nieakceptowwane. To jest "odruch bezwarunkowy" - pierwsze co się robi jak się gdzieś źle czujesz - ucieczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubie te klocki
niektorzy mowia, ze dopiero 3 malzenstwo to prawdziwa milosc ;) :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szanuję takich ludzi
"yślę, że była zona ma rację w tym jednym, ja się powinienem zająć swoją rodziną " Rodzina, to żona i dzieci, prawda? Ty masz dzieci z pierwszego małżeństwa i one też sa twoją rodziną, że tak ci niesmiało przypomnę. Dzieci zachowują się tak a nie inaczej, bo to się czuje, jak ktoś spędza z nami czas niechętnie. Ciesz się dobrymi kontaktami z "nowymi" dziemi, póki jeszcze te kontakty są dobre, bo jak się dowiedzą, że tatuś uznał swoje własne dzieci ( te "stare") za osoby obce, to, obawiam się, ze mocno stracisz w ich oczach. Kochany tatuś - ideał będzie dla nich taką małą szują, co się wyrzekł własnych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolejna głupia baba "kochanka to kobieta, taka jak i ty mogła go rozkochać w sobie, ale nie mogła sprawić, że przestał kochac dzieci, to niedorzeczne " kochanka nie ale sytuacja tak. taki przypadek akurat "przerabiałam". niekoniecznie "przestał kochac" - w tamtym przypadku gość miał specyficzny sposób radzenia sobie z wyrzutami. znam sporo różnych "przypadków" i juz się niczemu nie dziwie i żadnemu zachowaniu (niektóre sa nawet mechaniczne i powtarzalne w podobnych sytuacjach)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielony mateusz
tak, rozumiem, że TY mi tego nie powiesz ale ty nie rozumiesz, że NIKT mi tego nie powie, nawet najlepszy psycholog - bo skąd on ma wiedzieć, jak się potoczy moje zycie albo życie moich dzieci?? psycholog, tak smao jak i każda inna osoba, tylko bardziej kompetentnie powie mi, jaki wpływ ma ojciec na dzieci, jak zrobić, żeby ucierpiały najmniej - ale chodzi o to, że wtej sytuacji dzieci jednak ucierpią i kwestia jest wyboru - tylko i wyłącznie MOJEGO wyboru - czy mam prawo skazywać na cierpienie moje malutkie dziec, tylko dlatego, żebym się poczuł lepiej jako ojciec i próbował odbudowac więzi - a właściwie zbudowac na nowo więzi których nigdy nie było - z dziećmi z poprzedniego związku vchodzi o mój wybór i wyboru tego właściwie już dokonałem, ale ty tego nie rozumiesz trzeba patrzeć na całość, na wszystkie dzieci, nie moge się skupić na mojej przeszłości, bo ta przeszłość nie jest dla mnie teraz najwazniejsza, najważniejsza jest moja rodzina to dla niej teraz ja jestem mężem i ojcem tamci sobie radzą i czy będę się starał i próbował czy nie to i tak NIGDY nie będę najlepszy, nie mam już szans, żeby było super od poczatku, ojcem dobrym i tak i tak raczej nie będę, poza tym wpieprzę się w układy jakie oni sobie sami już beze mnie wypracowali i zburzę im to co maja - czy mam prawo? a w dodatku to wszystko zrobie kosztem tych których kocham najbardziej i którym jestem winny i z którymi bardzo chcę i czuję potrzebe wykazania się i udowodnienia tego, że stac mnei moja żona wie jaki mam stosunek do tamtych dzieci i troche się chyba boi, że może i nasze dzieci tak samo zostaną przeze mnie niedopieszczone - a tak nie chcę żeby było, chcę jej pokazać, że stac mniena bycie dobrym ojcem teraz czuję tę miłość, to rozczulenie, chcę wziąć na siebie odpowiedzialność bycia ojcem i mężem - rozumiesz? a ty mi piszesz, że mam z tego wszystkiego zrezygnować, odpuścić sobie tutaj, poraz kolejny wszystko spieprzyc, żeby naprawiać i starac się tam, gdzie mnie nikt nie chce i nie potrzebuje dla mnie to poporstu bez sensu i nijt z was nie podał mi jeszcze żadnego sensownego powodu, dlaczego mam rozwalić dzieciństwo naszym dzieciom tutaj i nie dać z siebie 10% tylko marnować tą szansę na naprawianie czegoś, czego i tak już nei naprawię a o mnie i moje zdowie się nie martwcie, ja sobie dam radę, zresztą nie ja jestem tu najwazniejszy a moje dzieci i ten wybór jest ze względu na nie, nie na to, żebym ja się poczuł lepiej, jakby chodziło o mnie o moje samopoczucie to na pewno nie miałbym takich dylematów tylko podziękował odwalał mechanicznie spotkania czy telefony kosztem małych dzieci i czuł się dobrze, bo przecież dzwonie i jeżdzę to co, że nic z tego nie mam, to co że nikt mnie tam nie chce, to co, że rozwalam dzieciństwo tym dzieciom i psuję szansę naszej czwórki na normalny dom i pełną rodzinę, to wszystko miałbym w dupie i robił tak jak robię teraz a ja nie mam w dupie, zamierzam być w końcu produktywny i robić coś zgodnie ze swoim sercem i przekonaniami i robić w końcu coś dla kogoś kogo kocham, żeby nie zniszczyć szansy i po latach nie żałować, że się zdecydowałem na dzieci tylko byc z tego dumnym tak samo jakte dzieci będą może dumne, że maja takiego ojca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie musisz sie tlumaczyc, ze przelales nienawisc na swoja byla na "tamte" dzieci. Ale badz facetem, one nie ponosza za nic winy. To nie jest tak trudno miec wiecej dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mateusz, jak dla mnie Ty cały czas desperacko szukasz jednak akceptacji i przyznania Ci racji, że podjąłeś (bo chyba już czas dokonany) dobrą decyzję tylko, że ja mam wrażenie, że gdybyś był pewnie tego, że tak właśnie byłoby dla wszystkich najlepiej, to nie zakładałbys takiego topiku na forum i nie musiał się upewniać ja bym jednak radziła pozostawić te spotkania i telefony tak jak są, tylko wprowadzic do nich nieco mniej \"mechanizmu\" a więcej entuzjazmu przecież zamiast na spacer możecie czasem pójść na fajny film czy wystawę - dodatkowy temat do rozmowy się zawsze przyda, a niewielka porcja wrażeń może przełamać pierwsze lody Ty nie wiesz jak zacząć i czekasz aż dzieci się nagle cudownym sposobem otworzą, zaczną zwierzać i przytulać - to tak nie działa, sam przeciez wiesz, że trzeba pracy obu stron a Ty jesteś (nawet się sam do tego przyznajesz) bardzo zamknięty i jakoś nie wierzę, żeby była żona nie zgadzała się pod żadnym pozorem na dłuższe spotkania z dziećmi, zwłaszcza w wakacje czy ferie - przecież możesz pomyśleć o kolejnych wakacjach, zaplanuj coś wcześniej, uzgodnij to z byłą żoną - z tego co pisałeś Twoja obecna żona miała dobry kontakt z tamtymi dziecmi kiedy jej na to pozwoliłes, może ona okaże się pomocna przy budowaniu wspólnych więzi, a Ty, kiedy zobaczysz, że oni się jakoś razem dogadują może sam też się jakoś w tym nowym układzie odnajdziesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"chcę, żeby chociaz te dzieci mówiły o mnie, że byłem najlepszym ojcem na świecie" - widzisz to? akceptacja. "najlepszy ojciec na świecie. idziesz tam gdzie jest szansa na "pochwałę" czyli w psychologii tzw. "głaski" bez których nie potrafimy dobrze psychicznie funkcjonowac. I jeszcze jedno - psycholog psychologowi nierówny. są też mediatorzy albo najlepiej ktos kto zajmuje sie jednym i drugim (na oficjalnej liście w necie znajdziesz - tam poszukaj tych co są też psychologami rodzinnymi). i jeszcze jedno - psycholog to nie wróżka, nie przepowie Ci zycia i nie powie jak szczęślkiwie zyc. pomoże zrozumiec ci siebie i da narzędzia - umiejętności które pomoga Ci radzić sobie z problemami. to Ty wykonasz całą robote, nie oczekuj od psychologa cudotwórstwa, jak się decydujesz na "terapię" to to jest w 99% Twoja ciężka praca jak z łopata przy rowie. I da się pogodzić - wiele osób godzi ze sobą "dwie rodziny" nawet z tak dużą odległością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szanuję takich ludzi
"nie moge się skupić na mojej przeszłości, bo ta przeszłość nie jest dla mnie teraz najwazniejsza, najważniejsza jest moja rodzina to dla niej teraz ja jestem mężem i ojcem" Ojcem jesteś także dla tej "przeszłości" Rób co chcesz, ale nie szukaj wybielenia tego, co robisz. Odcinaj się, udawaj kogoś, kim na pewno nie jesteś (Nie da się byc dobrym ojcem, jesli jest się dobrym tylko dla wybranych dzieci.) Najprawdopodobniej jak ci minie milośc do tej kobiety z którą teraz jestes, to znajdziesz równie zgrabną wymówkę, żeby się odciąc także od tych dzieci i skupic się na tworzeniu więzi z dziecmi z kolejnej rodziny. Rób co chcesz, ale pogódź się z konsekwencjami - czyli z tym, że jesteś malym czlowieczkiem, który na całe życie zafudował swoim dzieciom uraz psychiczny, bo porzucił je ktos, kto "z urzędu" powinien chronic je przed złem całego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ręcę opadają
nuwanda profesjonalnie opisałaś to ! I tego niech Mateusz się trzyma .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"i czy będę się starał i próbował czy nie to i tak NIGDY nie będę najlepszy" - i następne. Bo Ty musisz być najlepszy? Dlaczego? Nikt nie jest najlepszy... chyba że ktoś potrzebuje być NAJLEPSZY i NAJWSPANIALSZYM OJCEM NA ŚWIECIE ale to już jest zaburzenie emocjonalne. Twoje zaburzenie. Psycholog nie ma Ci radzić w sprawie dzieci tylko w sprawie Ciebie samego. "czy mam prawo skazywać na cierpienie moje malutkie dzieci" - cierpienie? nie wydaje Ci sie to zbyt "dramatycznym" określeniem zupełnie nieadekwatnym? jakie konkretnie "cierpienie"? I nie radze używać słowa NIGDY bo to bardzo zawęża horyzont rozwiązań problemu i z góry ukierunkowuje na porażkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"i czuję potrzebe wykazania się i udowodnienia tego, że stac mnei" - wybacz że tak cytuję ale im więcej wpisów tym bardziej to dostrzegam. Ty też?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"zamierzam być w końcu produktywny i robić coś zgodnie ze swoim sercem i przekonaniami i robić w końcu coś dla kogoś kogo kocham, żeby nie zniszczyć szansy i po latach nie żałować, że się zdecydowałem na dzieci tylko byc z tego dumnym" - jesteś bardzo, znów rzucę z psychologii "powinnościowy" (jest to nazwijmy to "problem" do przerobienia oczywiście). A ganienie osoby "powinnościowej" jeszcze bardziej ją w tej "powinności" nakręca i jeszcze bardziej MUSI udowodnic że potrafi. Inaczej źle się czuje ze soba. A jak coś nie wychodzi to mega dół (tak było w przypadku poprzedniego małżeństwa). Jak z tym nie zrobisz porządku to może to kiedyś wrócic i wybuchnąć jak bomba z opóźnionym zapłonem. Bo tylko cholernemu szczęściu zawdzięczasz to że trafiłes na typ kobiety która właśnie daje "głaski" w postaci drugiej zony. Ale to może się zmienić, bo ludzie i sytuacje sie zmieniają - ale to już wiesz, prawda? Nie czekaj aż bedzie za późno. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mnie to looto
mój ex nie spotyka się z moim dzieckiem, bo ono tego nie chce. Myslę, że Twoje dzieci mimo wszystko chcą skoro się spotykają jakby nie chciały to by Ci to same powiedziały. I do wszystkich co tu pyszczą na ex, dodam, że dla mnie taki układ też jest dobry, bo nie muszę mieć kontaktu z exem. Układam sobie swoje życie i cieszę się, że nam nie bruździ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ręcę opadają
zaburzenia osobowosci .Nie jestem psychologiem ,ale naprawdę widzę ,że on ma problem ze sobą . Mateusz ma problem ze soba . Nieumiejętność pogodzenia życia przeszłego z obecnym .Wartościowanie na dzieci ,które mniej ucierpią ? Zaczyna mi się wydawać ,że ktoś sobie robi kosztem Nas badania .może do pracy magisterskiej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niekoniecznie "osobowości" ;) ale jak to mawia pewna Pani psycholog "nie ma ludzi zdrowych. są tylko nie zdiagnozowani" ;) ale tak na serio to te cytaty są wręcz "książkowe" jak to się brzydko mówi (a z tej dziedziny tylko taką wiedzą dysponuję) zatem szczerze radzę się wybrać do DOBREGO psychologa. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ręcę opadają
nuwanda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gree4444
Mateusz daj sobie spokoj, masz rodzine nowe i dzieci ,zona tez ,widocznie dzieci wola ,,nowego tate,, skoro tak wasze spotkania wygladaja. do psychologa nie idz zrobi z ciebie ,,wariata,, jak juz do psychoanalityka,, . A z dziecmi powinienes jescze raz porozmawiac ale szczeze, czy chca tych wizyt i zapewnic ze moga na ciebie liczyc. to powiino wystarczyc. i nie na kafe Mateusz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojciec psychoanalizy wujek Freud :) uwielbiam gościa :D Niezły zkrętas. Sory ze poza tematem ale tak mi się fajnie skojarzyło ;) Dzięki za rozmowę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ręcę opadają
To już lepiej jak psycholog zły ,to do psychiatry ?Psychoanalityk to tylko kasę zbija :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym
... się bała miec dzieci z takim lujem niedorosłym mentalnie. I juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę
Mateusz, czytam i czytam. Muszę Ci powiedzieć, że to przerabiałem. Po rozwodzie koniecznie chciałem wiedzieć, co robi była, w jaki sposób wychowuje dziecko, czy nie popełnia błędów itp. To normalne, to samo życie. Jesteś ojcem i martwisz się o przyszłość swoich dzieci. Muszę jednak Ci powiedzieć, że nie trzeba. Dzieci mają się dobrze i matka nie zrobi im krzywdy. Jeśli ma nową rodzinę, to też dobrze bo dzieci czują się bezpieczne. Jeśli zaakceptowały nowego partnera matki to świetnie, niech będą szczęśliwe. Jeśli chodzi o spotkania to wiele rozbitych małżeństw przez lata tak ma. Traktuje spotkania z dziećmi jako zło konieczne. Ja bym porozmawiał z byłą na ten temat, czy chce tych kontaktów czy nie, czy dzieci po latach ich potrzebują, czy też są bardziej emocjonalnie związane z ojczymem. To ich życie, ich szczęście i nie możesz ingerować w to co robią i jakie podejmują decyzje. Była ma partnera, są rodziną z dziećmi, nie ważne czy jego - Rodzina. Dzieci dadzą sobie radę, mają przyjaciół, zainteresowania, mieszkają 300 km. od Ciebie. Nic na siłę, im bardziej będziesz się domagał kontaktu z nimi tym bardziej będą się od ciebie oddalać. Masz pamiętać o urodzinach, świętach, imieninach. Dorosną to same będą chciały się skontaktować z Tobą. Powinny wiedzieć, że o nich pamiętasz. Nie prezentami, ale normalnie. Zadzwoń do nich, porozmawiaj, spytaj się co słychać, jak się czują, jakie mają problemy. One tego potrzebują, nie bankomatu co dale kolejną komórę i furę, ale przyjaciela, który wysłucha ich problemów. To trudne ale możliwe, powodzenia. Ps. Bądź sobą, rób to co ważasz za słuszne i dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marylka post
Mateusz "mysle.." ma racje. zobaczysz ze za pare lat przyjdzie koza do woza czytaj: twoje dziweci do Ciebie i to one beda zabiegac o kontakt z Toba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marylka post
a jak sie maja sprawy alimentow? zona podwyzsza je czweto jak to jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mylisz sie
to Mateusz na stare lata przypomnie sobie o dziciach.I zonk kiedy zpytaja ,a kim Pan jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×