Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość LadyAniela

Toksyczny związek. Nie potrafimy się rozstać . jaki w tym sens?

Polecane posty

Gość LadyAniela

Jesteśmy razem 5 lat, na początku było cudownie, byliśmy zakochanie jednak bardzo szybko ta sielanka minęła. Zaczęły się jakieś dziwne kłotnie, jakieś jazdy zupełnie bez powodu i bez sensu. potrafiliśmy się pokłocić o naprawdę byle drobnostkę. Po czym godziliśmy się i przez kilka dni było znów cudownie. Przez jakiś czas On podejrzewał mnie o zdradę zupełnie bezpodstawnie ! Podejrzewał mnie na każdym kroku. Potem trochę Mu to minęło.... ale chciał się rozstać, bo nie był pewny swoich uczuć do mnie, jednak oboje postanowiliśmy ratować związek. Nie szło nam to dobrze, wszystko się sypało. Było dużo głupich kłótni, jakichś chorych jazd, dużo łez. Po jakimś czasie rozstaliśmy się, ale po tygodniu wróciliśmy do siebie . nic się jednak nie zmieniło, poza tym że On twierdzil ze kocha mnie bardzo i juz jest tego pewien. Obecnie jest źle między nami... Ja już sama nie wiem, czy Go kocham i co do Niego czuję, ale nie potrafię Go zostawić i odejść, kilka razy próbowaliśmy się rozstać jednak nie umiemy.... Bywają dni, że czuję się szczęśliwa z Nim ale nie zdarza się to często, a jednak nie potrafie odejsc. Czy to ma w ogole jakis sens ? Czy warto być razem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LadyAniela
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladybird0077
mam to samo. moglabym sie pod tym podpisac, niestety :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość motorniczy
niestety mam tak samo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochany facet był
Cholera jakbym o sobie czytał. Chyba tak jest w zwiazkach bez zaufania. Kazde nie jest pewne uczuc drugiego i zaczynaja sie głupie gierki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem wam z wlasnego doswiadc
było tak...wielka milosc zar, tyle ze korzenie związku były takie, z ekazde z nas było w tym czasie w innym związku rozstalismy sie ze swoimi partnerami by byc razem ale tak napawde zadne z nas nie ufalo do konca temu drugiemu, wciaz balam sie z eon wroci do swojej eks i robilam o to ciagle awantury, nakrecalam się jak oszalala doprowadzilam do tego ze sie rzostalismy...potem wrocilismy do siebie ale awanturom nie było konca, potem ja zaszlam w ciaze i poronil;am, teraz z kolei on mail pretensje do mnie ze mu ot ym nie powiedzilam...zaczelo sie pieklo klotni wzajemnych oskarzen, nie dalo sie tak zyc...wszystko w rozsypce, w miedzy czasie poszlam do lekarza bo nie radzilam sobie z estrata dziecka, dostalam elki antydepresyjne i......sama nie wierzę, zdalam sobie sprawe ze wszystkie te klotnie byly z mojegpo powodu, widze jak teraz reaguję na pewne sprawy, kiedy nie mysle ze caly swiat jest przeciwko mnie, kiedy ja ejstem spokojna on jest zupelnie inny dla mnie, kiedy robilam awantury ze nie ma dla mnie zcasu bo wciaz pracuje teraz tego nie robię...bo jestem spokojniejsza nie mam czarnych mytsli i wiecie co? Sam wychodzi z pracy wczesniej mowiac wiesz chcialem z Toba pobyc...wszystkie pretensje jakie mialam do niego okazały sie bezzasadne, on nie wie ze biore te leki, zauwazyl tylko ze sie zminilma, mowi znow jestes taka jak kiedys taka moja kochana...zmienil sie tak ze sama nie wierze, pomyslcie o tym, ze byc moze trzeba zaczac od siebie, ze awantury nie biorą sie znikad ze ktos je zaczyna, ja biorac te leki usmiwdomilam sobie jak reagowąłam na wiel spraw...idiotycznie! Teraz patrze na to z dystansu i sama nie wierzę. On nie dzownil kilka godzin to ja juz odbieramlam telafon naburmuszona teraz dzoni a ja jestem spokojna usmiechnieta i on ejst taki sam...tuli mnie jak kiedys i powtarza jak bardzo sie cieszy ze znow jestem taka jak bylam, z ekcoha mnie ze jestem jego najwiekszym szczesciem....wszystkie te sytuacje kiedy wybuchalam gniewem czy pretensjami dzis wydaja mi sie smieszne. Przyjzyj sie sobie i zobacz co jest ogniskiem zapalnym tych awantur ale zrób to uczciwie....to jest wlasciwa droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam w klubie :( tyle, że mój związek jest jeszcze gorszy. Facet mnie zdradzał, bił, wyzywał, popadł w alkoholizm, miał dziwne jazdy i na dodatek był cholernie o mnie zazdrosny. Odizolował mnie od przyjaciół, zastraszył, a teraz gdy juz nie mam nikogo na swiecie oprócz niego, zaczal byc normalnym, kochającym facetem. Wie, że go nie zostawie bo nie mam do kogo wrócić, spaliłam za sobą wszystkie mosty. Nie pozwolił mi wyjechać na studia, nie chciał zamieszkać ze mną w innym mieście. Zostałam w moim małym miasteczku przy nim. Teraz tego żałuję. mam przez niego problemy z rodzicami ktorzy myśleli że wyjadę , odciążę ich od wydatków. Tylko ja chodzę do pracy, a on siedzi w domu i twierdzi że nigdzie nie ma roboty. Za wszystko ja musze płacić, a on nie krępuje się brac ode mnie kasy. On przez prawie 3 lata kupił mi tylko wisiorek z łańcuszkiem. A ja jemu...uhuhu nie da się tego zliczyć.Gdy on ma kase - wydaje ją na picie i swoje zachcianki typu sprzet wedkarski. Chciałabym aby w końcu pomyślał o przyszłości - ja mam 20 lat, on 24. ja chcę uniezależnić się od rodziców, a on na odwrót - chce siedzieć na garnuszku mamusi do końca życia bo u tak łatwiej gdy starzy mu wszystko kupują, wszystko za niego robią itd. pojebane to życie!! 😭 przez to wszystko pogorszyła się moja wieloletnia depresja, i mam ochotę po prostu skoczyć... 😭 mam dość..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sexy Flexy jolly Ty to masz normalnie skłonności masochistyczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przez te wszystkie lata problemów z rodzicami i facetem - chyba po prostu dostałam na łeb :( mam skrzywioną psychikę....wstydze się iść do przychodni do miejscowego psychiatry, a na prywatnego nie mam pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LadyAniela
Sexy... współczuję Ci szczerze ! Musisz bardzo kochać swojego faceta. ehh w sumie nie wiem co Ci powiedzieć, może gdybyś uwolniła sie od Niego byłoby Ci lepiej. Ale wiem, że to nie takie proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LadyAniela
ogólnie to miłośc powinna dodawać skrzydeł, a ja nie mam ostatbnio w ogole ochoty na nic i nie widzę sensu w zyciu. Jestem z facetem ale nie daje mi to ani satysfakcji ani szczęścia. Są dni, kiedy czuje sie lepiej, kiedy myślę że jednak się wszsytko ulozy ... ale te głupie kłótnie, dziwne sytuacje mnie wykańczają :( Na dodatek ostatnio moj facet wszsytko zwala na mnie, obwinia o kłótnie nawet jesli to On zacznie potrafi tak obrócić kota ogonem że wychodzi na mnie. Nie mowi tego wprost, ale insynuuje :( Z drugiej jednak strony zapewnia, że kocha mnie i nie wie co by zrobil gdyby mnie stracil .... Tez chcialam odejśc od Niego ale nie umiem. Już sama nie wiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ble ble ble ble ble
yuy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja sytuacja, z tym, że ja byłamw związku 1,5 roku. cóż. najlepiej uciąć na raz. ja tak zrobiłam i chociaż było trudno to teraz oddycham spokojnie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezdecydowana1988
mam podobne problemy, rozterki...mam 21 lat, a w związku jestem od 3. Już na początku był bardzo zazdrosny, nie pozwalał mi spotykac się z przyjaciółmi ponieważ twierdził,że nie są odpoowiedni dla mnie, zabraniał wychodzic gdziekolwiek samej,a ze mną także wychodził nie chętnie, nigdy nie przyjmowaliśmy zaproszeń na imprezy od moich znajomych ponieważ on poprostu nie chciał ich nawet poznac, był zły i podejrzliwy nawet gdy jechałam do szkoły. Po 4 miesiącach z moim partnetem zaszłam w ciążę (nieplanowaną), nie chciałam na początku urodzic dziecka, ale on powiedział,że jeżeli usunę ciążę to mnie zostawi i nie pozwoli zabic naszego dziecka! zapewniał,że wszystko bedzie dobrz itd. Na ślub nikt nie nalegał, ani moi rodzice ani jego ponieważ oboje się uczyliśmy. Przez całą ciżążę wykłocał się ze mną, zostawiał kilka razy i potem wracał. Gdy ja siedziałam ciężarna w omu on w najlepsze bawił się z kolegami i koleżankami w dyskotekach i pubach. Do mnie miał tylko pretensje o wszystko, nawet o to,że źle się ubieram. Gdy było bliżej porodu coraz bardziej się mnie czepiał, kłócił, raz nawet zarzuciłmi,że to nie jego dziecko (zupełnie bez podstawnie), powiedział przy swoich kolegach,że jestem dziwką. Zdażyło się nawet jak byłam w ciąży,że zapoytał \"chcesz z bańki?\" miał pecha ponieważ usłyszał to mój tata, który od początku się na nim poznał i nie przepadał za nim. Tłumaczył mi,że to powinno mi dac do myślenia ale ja byłam w znim zakochana a do tego nosiłam jego dziecko. Po porodzie kilka tyg było dobrze. Ale wtedy moja mama wyznała mi,że mój partner oddłuższego czasu okrada moich rodziców z pieniędzy. Długo nie musiałam czekac na dowody, po chcinach naszej córeczki ukradł mi z portwela 100zł (były to pieniądze,które mała dostała w prezencie)...ale i to nie spowodowało zmain we mnie...caly czas miałąm nadzieje,że się zmieni. Zaczął pracowac...jak sie po czasie okazało tylko udawał,że pracuje a tak naprawde włóczył się po kolegach na czas \"pracy\". Z pracą zawszze było kiepsko u niego. Cały czas kłóciliśmy się i tak jest do tej pory...zawsze każe mi się zmieniac,,,a to on nie zajmuje się w ogóle dzieckiem, nieinteresuję się nawet nią, mną itd. aktualnie jest w wojsku odbywa ZSW, załatwiłam papiery dzieki którym mieliśmy dostawac pieniążki z wojska na dziecko 700zł miesięcznie tylko raz w ciągu 9 miesięcy zobaczylam tą kwote, prze 8 mies wydawal te pieniądze na siebie...zadaje sie tam z dziewczynami, umawia się z nimi tak jakbym ja i dziecko nie istnieli...Już wczesniej gdy pracował i wyjeżdżał na delgacje po powrocie otrzymywał smsy od dziewczyn z tamtych miejscoości,że tęsknią itd, nie raz znalazłam w jego komputerze zdjęcia z imprez z przeróżnymi dziewczynami...ja siedziałam w domu z dzieckiem a on się zabawiał i tak jest do tej pory. cały czas powtarza,żemnie kocha i nasze dziecko,że zmieni się ale ja już poprostu nie mam siły i chyba go już nie kocham,,,ale nei potrafię się z nim rostac...poradźcie co powinnam zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podpisuje się również
Kobietki toksyczny związek? Mam to samo...I jak bardzo ciężko jest taki związek zakończyć,bo się Kocha. Ja na szczęście nie mam takiego problemu,że musze utrzymywać swojego mężczyznę. Pracuję i świetnie zarabia,a ta Jego zazdrość tak bardzo mnie rani:( Boże nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo...o co potrafi zrobić gigantyczną kłótnię... straszne. Ale się Kocha,bo są chwile cudowne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola666
dziewczyny wiem co czujecie:( sama przez to przechodze ale dzisiaj sobie p[omyslalam ze tyle rzeczy moze mnie jeszcze czekac w zyciu... jesli tylko dam temu szanse a nie bede poswiecala sie dla partnera... chce znowu poczuc jak to jest czekac na smsa i miec te motylki w brzuchu i niesamowitą siłe w sobie, a nie ciagły stres i płacz przez niego. niezasługuje na cos lepszego i wy tez. trzymam za was kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lola666
haha miało być ZASŁUGUJE oczywiscie! powodznia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele
Jesteście uzależnione od PSYCHOPATÓW: niedowartościowanych skoorwieli, którzy uwiązali Was na swoich smyczach z kolcami. Wcale ich nie kochacie, ani oni Was. Rozłączy Was dopiero wielkie nieszczęście: pobicie, gwałt, wypadek samochodowy. Mnie uwolniła śmierć dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie sypiam z komiczne
znowu konkurs na opis patologi? typowo polskie - opisac kto ma gorzej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche.inna.historia.ale.
Wiesz, a ja mam troszkę inaczej, może nie dokońca tak źle ale troche podobnie. Mój strasznie słucha mamy i boje się, że jak kiedyś mama powie mu, żeby ze mną zerwał on poprostu to zrobi. Ostatnio po takim telefonie powiedział mi, żebym wyluzowała z tym że on chce mnie na każdym kącie zdradzić bo w końcu zrobi mi na złość i specjalnie mi to zrobi. Chyba jak ktoś tak mówi to może w końcu wcześniej czy później do tego dojdzie. :( Mój facet nie jest zazdrosny, wychodzę z koleżankami kolegami jego to nie rusza on się mną nie interesuje, niby ufa mi w 100 % ale chyba nawet nie o to tutaj chodzi. Gdy wybiegam bo się pokłócimy nieraz nie wracam przez 2 godziny a są to późne godziny nocne... nie idzie za mną. Siedzi gra w durne gry, słucha muzyki sprawia wrażenie zadowolonego. A ja chciałabym tylko żeby przynajmniej raz mnie zatrzymał i uspokoił grr. Tak uspokajam się sama. Niestety. Po prostu byłoby miło. Nie liczy się ze mną i z moim zdaniem wiem ze czasem byłoby lepiej jakbysmy nie byli razem, ale nie potrafie z nim skończyć tzn. ostatnio już byłam bliżej. Może potrzebuje więcej czasu... TAK WIEC WITAM W KLUBIE :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche.inna.historia.ale.
Widzę mój problem nie jest aż taki, i są większe, dlatego podziwiam was i trzymam kciuki aby wszystko jakoś się poukładało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny. Ja tez tkwie w toksycznym zwiazku, nie jestesmy po slubie, mamy 5 miesiecznego dzidziusia. On pracuje za granica, ja mieszkam u rodzicow z dzieckiem. Przyjezdza raz na 1.5- 2 miesiaca i ciagle sie klocimy o wszystko. Jestesmy z dwoch roznych swiatow. Ja cicha spokojna mysz, mozna powiedziec staroswiecko wychowana, On-cwaniak osiedlowy od 10 lat za granica, zawsze z kasa, kumple, jaranko, picie, bale... Teraz to widze, wczesniej chyba bylam za bardzo zaslepiona, myslalam ze sie zmieni jak urodze dziecko. Krotko sie znalismy bo tylko 7 miesiecy jak zaszlam w ciaze, chyba za krotko... Jak przyjezdza mieszka u mnie i ciagle sie klocimy o wszystko ,, w dodatku popija i jest wtedy chamski w stosunku do mnie. Bylo wiele sytuacji , awantur po ktorych zastanawialam sie czy to ma sens ale tak bardzo boje sie podjac decyzje, odejsc bo jest przeciez dziecko.... ;( Z tego wszystkiego nie umiem sie juz z nim kochac bo ciagle jestem zdolowana przez niego i mnie to od niego odpycha, a on mi powiedzial ze jestem nie czula dla niego , zimna i ze go chyba nie kocham, no ale ja nie umiem wskoczyc do lozka z nim gdy godzine temuu uslyszalam ze jestem glupia i ze on moze miec kazda i ze ja dobrze o tym wiem, ze za granica ma mozliwosci ;( Niewiem jak to rozwiazac bo kazda proba rozmowy z nim na powazny temat o przyszlosci i naszym zyciu konczy sie awantura i chamstwem w stosunku do mnie. Boje sie tylko tego ze jak sie rozstaniemy to dziecko nie bedzie miec normalnej rodzina o cczym tak bardzo zawsze marzylam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze u mnie jest kropka w kropkę tak samo...i tez nie wiem co mam robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boje sie tylko tego ze jak sie rozstaniemy to dziecko nie bedzie miec normalnej rodzina o cczym tak bardzo zawsze marzylam... a teraz ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lampkawina
"Zawsze chciałam mieć normalną rodzinę" - będzie normalniejsza, jak się rozstaniecie, i dasz sobie.....szansę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najgorsze jest to ze zaczynam siebie o wszystko obwiniac , ze moze powinnam wyluzowac , ale kurcze no nieumiem. Musialabym stac sie taka jak on- wypic z nim browarka, nieodzywac sie gdy idzie do kumpla wieczorem sie odstresowac , zajarac cos czy wypic flaszke, i zawsze sie z nim zgadzac bo on wszystko wie najlepiej i umie najlepiej , skakac wokol niego, niezapomniec rano dac buziaka jak wsataje choc czasem mimo chodem rtego nie zrobie bo wstaje do dziecka, wychodze do kuchni po mleko, od switu jestem na nogach.... a potem wieczor wypominki robi ze zachowuje sie jakbym miala 40 lat i 20 lat po slubie.. niewiem ale chyba gdy rodzi sie dziecko to tak to wyglada, to ono jest najwazniejsze , a on powinien stac sie wkoncu facetem i przestac myslec tylko o sobie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia2612
Ja jestem w związku od czterech lat. Od dłuższego czasu jestem nieszczęśliwa. Widzę, jak bardzo do siebie nie pasujemy. Brak zaufania, brak zrozumienia, kłótnie, nerwy. Widzę i wiem, że najlepiej dla mnie byłoby się rozstać. Wiem, że odżyłabym. Ale chwile szczęścia, które wciąż się zdarzają, a także przywiązanie po tych kilku latach sprawiają, że nie potrafię. Tym bardziej, że wiem ile bólu bym mu sprawiła. Z tym najbardziej nie umiem sobie poradzić. Wiem, że zostałby już sam na zawsze. Nie potrafię znieść tej myśli. Marzę o tym, żeby mnie zostawił, porzucił. Żebym nie musiała tego brać na siebie, bo wyrzuty sumienia nie pozwolą mi żyć. A on mnie kocha jak wariat. Męczarnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×