Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

0kasia100

zmiana zawodu po 30stce

Polecane posty

Gość brunek
Witajcie dziewczyny....super jest wpasc na ten temat....od razu czlowiek odnajduje w sobie wiecej sily widzac ze jest wiecej osob zmagajacych sie z podobnym problemem...ze nie jestesmy odosobnionym przypadkiem z checia na zmiany zawodowe....powiedzcie skad wzielyscie odwage??? od czego zaczelyscie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hallo Dziewczyny .. świetny temat ... może da się go jeszcze ruszyć ... Też jestem po 30-tce .... i mam dość pracy, którą wykonuję ... KTOŚ SIĘ DOŁĄCZY DO DYSKUSJI?? Zapraszam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brunek
Hej Sysunia...chcialabym zeby ten temat jednak dalo sie wzniecic....czyzbys miala 33 lata tak jak ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Brunek ... to ciągnijmy ten temat ... a tym wiekiem to lekko juz sie przedawniło ... jak startowałam na kaffe ... tyle było .... teraz jest odrobinę więcej ... miło Cię poznać ... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość feletka
Hej. Mam 32 lat i tez stoje na zyciowym zakrecie. Straciłam motywacje do swojej pracy. Jest mi ciezko, na każdym kroku każdy udowadnia mi, ze chce dla niego źle. Zaczełam leczenie u psychologa. Dopadło mnie wypalenie zawodowe. Jestem lekarzem. Co gorsze koncze specjalizację z chorób wewnetrznych. Chodze do pracy i kazdego dnia mam nadzieje ze spadnie bomba na szpital i bede mogla uciec. Mam dosyc tego zawodu. Dodatkowo nadal uwielbiam sie uczyc tej tematyki. uwielbiam czytac nowosci naukowe, kocham rozwiazywac problemy kliniczne, leczyc. Niestety u nas nie da sie pracowac. System jest taki, że zamiast radosci jaka daje medycyna jest tylko niewdziecznosc, kary, presja prawna i bezsensowne nakazy politykow, połaczone z wiecznymi pretensjami pacjentow o to na co nie mam wpływu. Dzis wiem, że musze zmienic zawod. jednak trudna to sprawa. Ucze sie medycyny juz od 13 lat. Wiele dla niej poswiecilam. Troche żal zostawiac caly dorobek, zwlaszcza ze moja edukacja zakonczy sie dopiero za rok. Jednak ja juz nie daje rady. Przez ten zawod podupada moje zycie prywatne. Czytam Was i probuje w sobie zebrac odwage aby odejsc z zawodu. ja juz nie potrafie tak zyc. Potrzebuje troche oddechu, bez presji szefa, pacjenta, polityków...bez pretensji tych wszystkich. Mam postanowienie zapisac sie na jakies studia podyplomowe i w ciagu 1,5 roku jakos sie przebranzowic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brunek
Witam dziewczyny Rowniez milo mi Cie poznac Sysunia oraz pozostale kolezanki... Feletka a nie myslalas zeby poprostu wyjechac z Polski zamiast zmieniac zawod...zwlaszcza, ze przeszkadza Ci cala otoczka a nie samo leczenie??? Naprawde za granica praca lekarza jest inna...zdarzylo mi sie poznac w zyciu pare lekarzy ktorzy wyjechali z naszego kraju i byli bardzo zadowoleni z pracy np we Francji lub Szwajcarii...mieli tez kolegow roznych narodowosci...Rumunow, Bulgarow itd....co o tym myslisz??? Ja z kolei chcialabym zrobic sobie testy kompetecyjne u profesjonalnego doradcy zawodowego niestety ale wiaze sie to z duzymi kosztami....do przemyslenia... pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość feletka
Niestety, albo stety.....tu mam rodzinę. Gdyby to nie byla kwestia odwrócenia do góry nogami zycia innych- wyjechałabym. Myślę o branży zdrowie-uroda. Zbieram w sobie siły do zmian. Nie jest to proste, juz widze to otoczenie pukające sie w czoło i zadające sobie pytanie : czy jestem normalna.... Testy kompetencji zawodowych można dorwać w jakichś ksiązkach psychologicznych. Niestety nie umiem podać tytułów. Pamietam, że w liceum taki robiła mi pani psycholog w szkole. Wiem, że to nie to samo co rozmowa, ale nie był zły. Masa pytań, nawet takich jak sposób chodzenia po chodniku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedszkolanka30
Witajcie! Ja póki co nie chciałabym zmieniać swojej pracy - pracuję w przedszkolu i kocham to, co robię. Ale zastanawiam się, czy nie będę kiedyś zmuszona do przekwalifikowania się. Przeraża mnie ta myśl, bo w swoim fachu jestem bardzo dobra i mam wrażenie, że to jest to, co potrafię robić najlepiej, że nic innego nie mogłabym robić. Ale boję się, że wraz z wiekiem będzie mi coraz trudniej - no nie wyobrażam sobie siebie w wieku 65 lat kicającej po dywanie z maluchami! :D Moja praca to bardzo często fizyczna "orka", zwłaszcza w grupie 2-3-latków. Noszę na rękach, dużo się schylam, klęczę, biegam, podskakuję, "tarzam się" po dywanie, przebieram, ubieram... i różne takie ;) Jak pomyślę, że mam tak pracować jako prawie 70-letnia babcia, to boję się trochę... A innego "stylu pracy" nie wyobrażam sobie. Wg mnie nauczycielka w przedszkolu musi być baaaardzo aktywna fizycznie. To nie szkoła i stanie przy tablicy. Nie podobają mi się też niektóre doświadczone koleżanki, zasiadające na krzesełku i prowadzące długie "rozmowy", jako zajęcia z dziećmi. Ja zawsze schodzę do poziomu dziecka, dzięki temu nawiązuję z nim lepszy kontakt. Co będzie, jak mi sił zabraknie? :( Inna sprawa, że to, co rząd wyprawia z edukacją przedszkolną, to jest jakiś dramat. Miejsc brakuje, a w Krakowie zamykają kolejne przedszkola. W Radomiu np. prywatyzują wszystko, co się da. Zmiana sposobu naliczania opłat też ma niebagatelne znaczenie - rodzice wcześniej odbierają dzieci z placówki i za moment okaże się, że -paradoksalnie - choć przedszkoli jest za mało, to nauczycielek w nich za dużo. I wówczas może się zdarzyć, że zostanę bez pracy i przymusowo będę musiała się przekwalifikować. Ehhhh...ciężkie to życie :P Musiałam się wyżalić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ela z Ełku
a ja skończyłam pedagogikę przedszkolną 15 lat temu i nigdy nie pracowałam jako przedszkolanka chociaz długo szukałam i teraz chciałabym wiedziec czy po tylu latach nadal mogłabym pracować w tym zawodzie czy straciłam prawo do jego wykonywania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grawitacja na Marsie
Jestem polonistka z wykształcenia, ale pracuję jako fryzjerka męska :) co Wy na to? Pozdrawiam wszystkich odważnych!!!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedszkolanka30
Ja od dziecka mówiłam, że będę piosenkarką, fryzjerką albo przedszkolanką. Póki co pracuję w przedszkolu, ale że straszą redukcją etatów, to kto wie, co mnie jeszcze w życiu czeka... ;) Piosenkarką już raczej nie będę, ale zrobić kurs fryzjerski w jakiejś policealnej szkole to chyba nie byłby problem... ;) Ela, co do twojego pytania, to nie mam pojęcia - nie orientuję się, jak to jest z tymi kwalifikacjami niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotany Marian z Sosnowca
ja mam 33 i jestem nikim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość theraflu
bardzo fajny temat, piszcie, piszcie moze tez cos zdecyduje, to napisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witajcieeeee
i ja również chciałabym zmienić zawód,mam 31 lat,dziecko przedszkolne(odchowane-więcej nie planuje),w zawodzie pracuję już 13 lat,jestem z pracy zadowolona,uwielbiam to co robię i do tego nawet dobrze zarabiam(1800-2600netto-oczywiście jak na te czasy),problem polega na tym,że nie jest to zawód przyszłościowy i muszę koniecznie to zmienić,nie wiem co chciałabym robić,no może tylko tyle,żeby kolejny zawód nie był ciężki fizycznie jak obecny,jestem w stanie zrobić wszystko,nawet przejść na najniższą krajową(czyli od zera) tylko po to aby się udało,tylko nie mam pojęcia co!ma średnie wykształcenie(bez matury),skończyłam też policealną szkołę ale w swoim zawodzie,może ktoś pomoże?jakieś pomysły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
warto się uczyć nowych rzeczy, to zwiększa perspektywy zawodowe, a więc i gwarantuje lepszą przyszłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witajcieeeee
jestem otwarta na propozycję,mogę się uczyć-od podstaw,tylko nie mam pomysłu czego, wertuję internet,szukam wskazówki,pierwszy krok jaki uczynię to zadzwonię do WUP i zapytam o doradcę zawodowego,jest możliwość umówienia się z takim doradcą,tylko nie wiem czy to dla bezrobotnych? wszystkiego się dowiem i jak się uda to umówię się na spotkanie, kolejnym krokiem będzie rozpoznanie rynku-jakie jest zapotrzebowanie i na kogo(ew na jakie usługi),przeprowadzam się z miasta wojewódzkiego na wieś i mam nadzieję,że może sama wpadnę na jakiś własny biznes?pracuję teraz w mieście ale tutejsze życie wychodzi mi bokiem i muszę się odizolować,a może praca przez internet?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia z Wawy
Witajcie! Mam 39 lat i poczucie, że całkowicie "wypadłam z obiegu":( Od 5-ciu lat nie pracuję, gdyż zajmowałam się wychowywaniem dzieci sztuk dwie;) Teraz mogłabym pracować, ale... nikt nie chce mnie zatrudnić, bo jest kryzys, bo mam dzieci, bo.... etc etc. Po powrocie z wychowawczego zostałam chamsko zwolniona już pierwszego dnia z powodu tzw. "likwiwidacji stanowiska pracy". Od roku się bujam i czuję się bezużyteczna. Mąż przyzwyczaił się, że ma w domu gosposię, a jednocześnie ma pretensje, że nie pomagam mu finansowo:/ Miałam wcześniej fajną pracę: tłumaczyłam w firmie. Jestem po filologii romańskiej. Teraz czuję, że jestem nikim. Gdybym wiedziała jakie studia/kursy warto zrobić, bo dają gwarancję zatrudnienia, to bym je zrobiła. Frustracja narasta i życie mi ucieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polobeba
Witajcie! Asiu z Warszawy, widzisz, tak to właśnie jest w tym naszym kochanym kraju. Mimo że niby jest taki gąszcz różnych programów, szkoleń, itp. - trudno przekonać się, który z nich jest naprawdę wartościowy. Ja sama jestem obecnie w następującej sytuacji: lat 31, mieszkam od 3 lat w Warszawie, skąd przyjechałam z Wrocławia. Pracowałam prawie 2 lata jako handlowiec ze względu na dobre pieniądze. Ale to nie było moim szczęściem. Z wykształcenia dziennikarka - chciałam pracować w branży PR. Kiedy już się tam dostałam, to w jednej pracy szef uznał, że bardzo dobrze pracuję i jestem miła, ale on "nie czuje do mnie chemii" (jak można w ogóle komuś tak powiedzieć??). W drugiej agencji byłam ofiarą mobbingu ze strony zakompleksionej koleżanki, która groziła mi przemocą fizyczną - odeszłam po3 miesiącach. A w agencji reklamowej po miesiącu czasu szef zwolnił mnie nie umiejąc jasno zargumentować, dlaczego to robi, poleciał sloganami, a nieoficjalnie dowiedziałam się, że on woli dziewczyny, które noszą krótkie spódniczki. Na tydzień przed moim odejściem zatrudnił dziewczynę bez doświadczenia, lat 30 - która nawet nie umiała zrobić prezentacji w ppt, nie mówiąc już o wiedzy nt reklamy... No i jak tutaj wierzyć w siebie? Mam doświadczenie, jestem ogólnie bardzo lubianą osobą. Jednak czuję, że w tych branzach się nie wyżyje... Moje pytanie: czy któraś z Was korzystała z płatnego doradztwa zawodowego? Po roku takich perypetii myślę o szybkiej zmianie zawodu... Z góry dzięki i powodzenia dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Przeczytałam wasze wypowiedzi i w zasadzie wszystkie one podniosły mnie niesamowicie na duchu. Uświadomiły mi iż nie tylko ja jestem w podobnej sytuacji - po czterdziestce chcę zmienić zawód. Zawsze chciałam studiować informatykę, ale wydawało mi się iż nie dam sobie rady. Próbowałam dostać się na architekturę, ale los zadecydował inaczej. Pracuję od 20 lat w biurze projektów jako asystent projektanta, kreślarz. Studiowałam filologię polską, której niestety nie skończyłam. Teraz studiuje informatykę (udało mi się dostać na darmowe studia finansowane przez Unię Europejską) i mam zamiar pracować jako grafik komputerowy lub programista. Wydaje się to szalone, oprócz nauki matematyki, uczę się wszystkiego od początku. Mam szereg wątpliwości czy sobie poradzę, czy znajdę pracę - kto będzie chciał zatrudnić kobietę po czterdziestce bez doświadczenia? Zdaję sobie sprawę iż to wymaga ogromnego wysiłku i samozaparcia - a z tym jak wiadomo różnie bywa. Uważam iż trzeba próbować i jeśli to jest ta właściwa ścieżka to wszystko zacznie układać się samo. Ale trzeba działać. Dopóki nie spróbujemy to nie przekonamy się czy nam się uda. Często w swoim życiu z bardzo wielu rzeczy rezygnowałam - głównie ze strachu przed porażką - i dziś uważam iż robiłam źle - teraz staram się przełamywać zakorzenione głęboko ograniczenia. Życzę Wam powodzenia w dążeniu do samorealizacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Em..
Witam kobietki, temat widzę nabiera aktywności. Moja sytuacja, Mam 28 lat, jestem w 8-miesiacu ciąży. Skończyłam licencjata administracji i teraz w pazdzierniku bronie mgr z zarządzania. Pracuję w biurze jako asystentka zarządu. Siedze przed kompem 8 godzin i dostaje na głowę. I wiecie co postanowiłam?? Córcia ma termin na sierpień. Postanowiłam zapisać się na zaoczne studium kosmetyczne, zajęcia co 2 tygodnie. DAM RADE!! Mam już za sobą kurs na stylizację paznokci. Trzeba robić to co się lubi i tą myślą kończę mój artykuł:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja pracowałam jako pielęgniarka dyplomowana a po 30-tce poszłam na logistykę i teraz pracuję jako logistyk w dużej firmie handlowej. Warto zmieniać życie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 34 NA ROZDROŻU
Witam! Przeczytałam wszystkie posty i "widzę" w nich oczywiscie siebie i swoją sytuację:) Też myślę o przekwalifikowaniu się. Od ponad 8 l. pracuję w jednej firmie (praca biurowa) i wiem, że już się nie rozwijam NIESTETY. Jestem w kropce, bo nie wiem w którą stronę pójść? 34 l. na studia (wiem dałabym radę) ale NA JAKIE?? Tu jest problem. Intersuje mnie j. angielski, ale WIEM ile trzeba sie uczyć, żeby móc uczyć chociażby przedszkolaki.... Mam licencjat z innego kierunku humanistycznego, ale niestety nigdy nie pracowalam w zawodzie. Załapałam się do pracy biurowej i tak juz zostało. Mam dziecko w wieku przedszkolnym i wiem, że przeprowadzki to nie byłby dobry moment dla niego. Chciałabym pójść w kierunku j. angielskiego ALE BOJĘ SIĘ, że nie podołam nie mam tyle czasu by się uczyć, a jednak, by móc uczyć muszę mieć dobry akcent no i papiery!!! Wlasna działalność hmm?? jaka brak pomysłu no i kasy oczywiscie, a poza tym mieszkam w mieścinie, gdzie jest wszystkiego pełno. Niby mam chęci, ale brak mi wsparcia, nie mam nikogo , kto by mnie pchnął pokierował w jakimś kierunku... Bardzo dziękuję za wątek. Mam jednak jeszcze pytanie, czy są osoby, które próbowały zmian, a im nie wyszło?? Wiem to pesymistyczna wersja... pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam, super temat i dzieki dziewczyny za posty, trochę mnie podniosły na duchu, ze nigdy nie jest za póxno na przebranzowienie sie, a już na pewno nie po 30stce;) jestem po zootechnice po AR ale siedzę od dwóch lat z dzieckiem w domu, z musu bo pracy nie ma.Mysle zaczać teraz od wrzesnia dwuletnia policealną szkołę w kierunku higienistka stomatologiczna. Myslicie ze to dobry wybór??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieira
upup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezrobotna mama i żona
Kochane ja ma 30 na karku i niestety tylko średnie wykształcenie, chciałabym iść do szkoły ale nas na to nie stać :( do tego u męża w firmie wypłata o 35% mniejsza jest ciężko. Do pracy mnie nigdzie nie chcą przyjąć bo nie mam doświadczenia albo wyższego wyksztalcenia i kółko się zamyka. CO JA MAM ROBIĆ :(((( ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie się wydaje, że zawsze jest dobry moment na zmiany. Brak pieniędzy nie powinien być przeszkodą. Urzędy pracy mają podpisane umowy z różnymi fajnymi ośrodkami szkoleniowymi, gdzie można się dokształcić na wielu kursach. Istnieją darmowe szkoły pomaturalne, a szkoły wyższe mają stypendia dla najlepszych, a niektóre też socjal. Można się jakoś zorganizować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIEWCZYNY NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO BY SPEŁNIAĆ SIĘ ZAWODOWO ... Ja w wieku 42 lat zmieniłam zawód i jestem szczęśliwa ... nie dosyć ,że robię to co kocham to jeszcze mi za to płacą... uszy do góry .. pierś do przodu i nie dać się....czekanie aż życie poda nam szczęścia na srebrnej tacy jest jak gra w lotka ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brunek
ista_65 brzmi fantastycznie:)))) a mozesz nam troche przyblizyc swoja historie??? co robilas wczesniej i na co zmienilas??? ciesze sie, ze temat nie zanika...kobietki piszcie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guidddelll
dolaczam- temat super zwlaszcza w polsce panuje przekonanie ze po 30 tce to albo sie juz ma byc menedzerem, albo matka i jakas tam miec prace niesluszne myslenie zwlaszcza w tak niestabilnej gospodarce swiatowej chyba najlepiej wybierac co lubimy i co jest mozliwe- zarobkowanie krotko przed 30-tka zdobywalam /caly czas/ doswiadczenie w zupelnie odmiennej od wczesniej branzy ale moge pracowac w obu niestety ta druga umiejetnosc jest obecnie w malym zapotrzebowaniu-branza bardzo wrazliwa na kryzys,ale jest i bardzo bliska /realizacja/ i prestizowa dlatego probuje polaczyc je obie-co jest mozliwe teoretycznie, choc w praktyce poza moimi rozmowami, ofertami, spotkaniami itd nie udalo mi sie samodzielnie zadzialac- a o samodzielnosc wlasnie mi chodzi ,ewentualnie wspolprace no coz ,taki mam charakter ze sie nie poddaje, choc coraz mniej mam zapalu na razie zarabiam -jako tako- w mojej pierwszej branzy , by moc nawet wolontariacko uczestniczyc w projektach z tej drugiej/ doswiadczenie, kontakty/. ale potrzebuje stabilizacji i wreszcie pomyslnych wiatrow ,by moc w pelni dzialac. ale zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brunek i dziewczyny ... ok opowiem ...zaraz po szkole przez kilka lat pracowałam w tkactwie artystycznym (gobeliny)...potem wyszłam za mąż , urodziły się dzieci i dorabiałam sobie realizując się w swojej pasji , czyli ciuchach ...dorabiałam szyciem na miarę i trochę chałupnictwem ...przez jakiś czas prowadziłam własną działalność w tej branży ... niestety zachorowałam dość poważnie .....po częściowym powrocie do zdrowia zapisałam się na kurs w Krajowej Izbie Mody i zdobyłam papiery Konstruktora odzieży ...bałam się niesamowicie ,po pierwsze ,że nie dam rady,po drugie ,że nie mam doświadczenia , a po trzecie ,że mam ponad 40 lat .....i ..... dostałam pracę w dużej firmie ...byłam szczera na pierwszej rozmowie , powiedziałam ,że szycie od zawsze było moja pasją , ale nigdy nie robiłam form na skale przemysłową....moja przyszła szefowa powiedziała mi ,że mają w firmie tyle form ,że będę miała się na czy uczyć ...i uczyłam się ...całe wieczory w domu ,wyciągałam, formy zapożyczone z firmy, podręczniki i przyswajałam wiedzę ...to był fantastyczny okres w moim życiu ,realizowałam swoje marzenia i podnosiłam kalifikacje .Firma zainwestowała w komputerowy program wspomagania produkcji odzieżowej na zasadzie CAD i zakupiła nóż elektroniczny Cutter , którego też nauczyłam się obsługiwać...Niestety kryzys z 2008 roku dopadł także naszą firmę .I znów musiałam szukać pracy ....W dużej firmie odzieżowej poszukiwali Konstruktora ... niestety system komputerowy na którym pracowały dziewczyny , był inny niż ten który ja opanowałam ... bardzo pilnie potrzebowali też technologa i koordynatora w magazynie przy wzorcowni i szwalni.Szefowa produkcji zaproponowała mi ten etat .Cóż nie miałam pojęcia o zaopatrzeniu i magazynowaniu a także koordynowaniu ...i nauczyłam się .. po roku firma wprowadziła nowoczesny program komputerowy ,integrujący wszystkie działy... nie obyło się bez napięć i stresu ...Musiałam się nauczyć fakturowania i obsługi programu magazynowego ....i dałam radę .Nie taki diabeł straszny jak go malują .Wiem ,że miałam w życiu ogromne szczęście , bo przyswoiłam wiedzę z wielu szkoleń w różnych dziedzinach .. na która chyba nie było by mnie prywatnie stać ...ale dałam też dużo od siebie, nie boje się wyzwań ,lubię nowinki , lubię się uczyć .A co najważniejsze nadal pozostaje w branży , która jest jednocześnie moją pasją dającej mi ogromną satysfakcję ....teraz bliżej mi do 50 niż 40 i nadal jeszcze sporo lat do przepracowania ... mam nadzieje ,że ta moja opowieść podniesie co niektórych na duchu , nieznalezienie od wieku nie można załamywać rąk ...pamiętajcie ,że jeżeli nawet sami w siebie nie bardzo wierzycie, to zawsze jest szansa ,że znajdzie się ktoś kto w was uwierzy ....życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×