Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bez zycia juz 24

tak naprawde to moje zycie nie ma najmniejszego sensu

Polecane posty

Gość tez jestem zalamana
tez koncze studia:( i czuje sie zagubiona co robić dalej... chlopak, z ktorym wiazalam nadzieje olal mnie i nie odzywa sie juz 2 tygodnie, nie czuje najmniejszej radosci w zyciu:( ale mimo, ze mam uczucie pustki i beznadziejnosci nie oddaje sie temu stanu totalnie. Życie leci na przod trzeba cos z niego wykrzesac a nie tracic czas i energie na uzalanie. W zeszłym roku we wakacje bylam u doradcy zawodowego, wybierz sie do kogos takiego... Taka rozmowa cos zawsze da:) rozeznasz sie w sytuacji, moze zdecydujesz sie przekwalifikowac:) ja tez studia koncze tylko dlatego, ze je zaczelam od dluzszego czasu juz mnie nie interesuja, ale nie znalazlam sobie alternatywy:( nie mysl w kategoriach ze jestes nic nie warta! powtarzaj sobie ze jestes wartosciowa osoba i skupiaj sie na tym co chcesz w zyciu osiagnac, wiem ze moze brzmi jak farmazon cala ta wizualizacja, ale po co od razu oczekiwac najgorszego? jestes mloda, zycie przed Toba:)Jesli Twoj chlopak przygnebia Cie ogranicz z nim kontakty, spotkaj sie z kims innym kolezanka/kolega :) zrob sobie jakiś prezent, polub sie na nowo i nie rozmyslaj duzo! nie zagladaj na n-k i nie słuchaj o kryzysie i innych dramatach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też jestem załamana- świetne podejście, tego Ci gratuluję. mimo, że pod górkę, to trzeba działać tak aby nasze życie wcale nie było takie do doopy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez zycia juz 24
na razie pojde sie polozyc, wzielam cos na uspokojenie i troszke mi sie w glowie kreci. jakby co zostawiam swoj nr gg, dam moge podac maila. 10331703

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest depresja zwiazana
z koncem studiow. Przeciez autorka napisala, ze studia okazalu sie niewypalem. Depresje to przechodzi ktos, dla kogo tych 5 lat bylo najpiekniejszym okresem w zyciu i wie ze to juz nigdy sie nie powtorzy ;) Ale zaden psycholog na to nie pomoze... Samemu trzeba przez to przejsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez zycia juz 24
wczoraj mialam straszny wieczor, ogolnie mialam dzien do niczego jesli chodzi o nastroj a wieczorem po rozmowie tel z facetem dostalam jakiegos napadu, nigdy takiego czegos nie doswiadczylam w zyciu:( wiecie jak to jest jak zdretwieje wam np reka? mnie takie uczucie nagle ogarnelo cale cialo, dostalam drgawek, nie potrafilam zlapac oddechu, po tym ataku tak mnie glowa rozbolala i zrobilam sie senna....co to moze byc?:( a od rana znowu placze, chcialam porozmawiac s siostra o tym ale ona mnie nie rozumie:( daje tylko rady po co sie denerwowac, szkoda zdrowia, ale nie rozumie tego ze ktos kto nawet by tak chcial po prostu nie potrafi wyginoc z siebie tych nerwow tego dola. dzsiiaj wyjezdzam w górki, mam nadzieje ze to pomoze mi sie troche zrelaksowac, przemyslec pare spraw, moze wroce troche odmieniona.... kurcze, kompletnie nie mam ochoty z nikim gadac i udawac ze jest ok, i przyklejac do twarzy sztuczny usmiech, to mnie wkurza w tym wyjezdzie, bo nie jade sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam powtornie kolezanke:) co do tych drgawek- to wg mnie stan psychiczny przenosi sie na fizycznosc- i w takich momentach moze sie pogorszyc stan zdrowia- duzo siedzi w naszej głowie i ona może powodować takie stany. nie zrozum mnie źle, bo nie mam tu na myśli wmawiania sobie ale raczej coś na zasadzie autosugestii podswiadomej. może po prostu podświadomie chcesz zwrocic na siebie uwage faceta, i sama doprowadzasz się do takiego stanu.- moja koleżanka sama wywołała u siebie ataki epilepsji (przez właśnie potrzebę zwrocenia uwagi otoczenia), ktore nie były w rzeczywistości atakami epilepsji- lekarze doszli do tego po kilku latach, w koncu jej to samo przeszło. co do wyjazdu- uśmiech na twarzy i radość w sercu:) spróbuj inaczej spojrzeć na swoje życie, na problemy. w rzeczywistości Twoje problemy nie są tak straszne jakby się mogło wydawać- ludzie przechodzą gorsze tragedie. doceń to co masz i ciesz się widokami gór i świeżym powietrzem. a jak ludzie Cie będą przytłaczać, to przecież zawsze możesz sama się wybrać na wędrówkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
/do bez życia 24/ powiem tak; mam też 24 lata, w tym roku kończę studia, które mnie nie cieszą. Po pierwszym semestrze chciałam z nich zrezygnować, ale poddałam się presji rodzinnej i kontynuowałam je mimo woli. Dochodziły do tego także problemy finansowe. Było mi bardzo ciężko i moje życie wydawało się jedynie wegetacją. Prosiłam Boga o śmierć, nie chciałam takiego życia, czułam się niegodna zajmować miejsce na ziemi. To moje wewnętrzne umartwianie trwało do momentu, gdy stanęłam przed realną groźbą utraty swojego życia. Spotkałam człowieka, który najpierw okazał mi zrozumienie, dowartościował mnie psychicznie, a potem okazał się kłamcą, chcącym mnie skrzywdzić. Myślałam o swoim życiu, że jest szare i bezsensu. Alle kiedy przyszła chwila, gdy musiałam podjąć szybką decyzję, czy wsiąść do samochodu, czy nie, bo może mi coś grozić - wybrałam to drugie. Nie wsiadłam i w ten sposób uratowałam byc może swoje życie. To długa historia, nie będę opisywac jej w szczegółach. Chodzi mi jedynie o wnioski. Zrozumiałam, że każde życie ma sens, moje również. To wszystko, w czym widziałam wady, niedociągnięcia, swoje braki, zobaczyłam po innym kątem. Zaczęłam oceniać siebie, tak jak oceniam innych, mniej krytycznie. Zaakceptowałam siebie, swoje życie, decyzje, które choć nie jestem z nich zadowolona, to jednak je przyjmuje. Życie jest zbyt krótkie, by jeszcze myśleć, by je skrócić. Zawsze znajdzie się coś, co wywoła uśmiech na twarzy, trzeba tylko chcieć to dostrzec. Nie wolno sie poddawać, Naprawdę można zmienić myślenie o 180 stopni. Kiedy zmieni się myślenie, podejście do życia, ono wyda się zupełnie inne - piękne, warte wysiłków, starań. Jesteś moją rówieśniczką, i wierz mi, masz jeszcze szanse na to, by to życie przyniosło Ci wiele radości. Postaraj się troszkę obniżyć poprzeczkę dla siebie, nie stawiaj sobie wysokich wymagań, ambicji, którym możesz nie sprostać. NIe myśl też stale o rodzicach, że ich zawodzisz - to Twoje życie, żyj swoim życiem, ważne żebyś to Ty czuła się dobrze. Ja kończę teraz studia, nie dały mi one radości, ale się nie załamuje. Myślę o następnych, robię plany, chcę je mieć, chcę wierzyć, że coś dobrego jeszcze w życiu mnie czeka. Nie mam być może obiektywnych powodów by być szczęśliwą; jestem sama, nigdy nie miałam stałego związku, do tego doszło mi troche problemów zdrowotnych. Ale nawet tym się nie załamuje, im trudniej, tym mam większą wolę życia. Od tamtego spotkania z tym człowiekiem, kiedy mogłam swoje życie stracić, czuję że mam dług, może dług wdzięcznośći u Boga, który dał mi szansę na zrehabilitowanie się, na zmianę swojego myślenia, na docenienie swojego życia choćby miało ono wady i nie było tym moim wymarzonym, wyśnionym. Każde życie jest piękne, warte, dobre, uwierz w to. Wykorzystaj tą szansę, którą masz. Wykorzystaj swoje życie w dobrym celu, nie prześpij go, nie przepłacz. Warto jest żyć, uśmiechać się, Naucz się tej prostej radości z małych rzeczy. Tego Ci życzę z całego serca. Dasz radę, wierzę w Ciebie, tylko się nie poddawaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na wyjeździe spróbuj się zrelaksować. nie masz ochoty się uśmiechać, być w towarzystwie, ale presja byś jednak była towarzyska może paradoksalnie wpłynie na poprawę Twojego samopoczucia. Tak pół żartem, ale jest powiązanie; jeśli się uśmiechamy, używamy przy tym pewnych mięśni, które powodują wzrost endorfin, hormonów szczęścia. Może więc, nawet jeśli nie będziesz w nastroju, a będziesz zmuszana do tego "przyklejonego uśmiechu", to mimo woli, samopoczucie się poprawi. Ale to już tak w nawiasie:) Spróbuj się odprężyć. I jeszcze jedno; musisz uwierzyć w siebie. Jeśli będziesz niedowartościowana, łatwo będzie Cię zranić - każda uwaga, komentarz będą dla Ciebie jak nóż w plecy. Jeśli będziesz pewniejsza siebie i będziesz znała swoją wartość nikt nie będzie Cię w stanie skrzywdzić, wykorzystać. Twój chłopak wykorzystuje Twoją niską samoocenę. To, że sama w siebie nie wierzysz, podważa też jego wiarę w Ciebie. Z czasem być może przyznaję Ci w tym rację, bo już nie ma sił, by odpierać Twoje argumenty, że jesteś taka i owaka. Spróbuj odnaleźć w sobie cechy, które są zaletami. Zrób sobie taki bilans. Zobaczysz, że znajdziesz dużo rzeczy, które są w Tobie piękne, dobre i wartościowe. Nie chowaj się z nimi. Życzę miłego wypoczynku w górach i owocnych, twórczych przemyśleń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×