Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dominisia21313

Szukam 30latek

Polecane posty

Cześć Babki :) To ja. Zmęczona, lekko poirytowana z domieszką wściekłości ale jestem. Mam za sobą ciężki tydzień. Pisałam Wam, że mój Tata leżał w szpitalu. Do szpitala poszedł w środę, rodzice przyjechali we wtorek i od wtorku miałam jazdę po prostu. Wszystko na moim łbie. Ja tak patrzę już od długiego czasu jak zmienia się moja Mama, jak bardzo staje się podobna do ś.p. Babci i ręce mi opadają słuchajcie.... Jest irytująca, kapryśna i no żal mówić, ale no wredna momentami po prostu. Ja się cieszyłam, że jak przyjedzie to zostanie kilka dni i pomoże mi trochę - wiecie ja po zdjęciu gipsu tą moją łapę to średnio sprawną miałam, a tu - NIESTETY. Moja Mama jakby w ogóle tego nie zauważała. Całymi dniami książka, TVN24 i lampeczka wina a ja latałam jak kot z pęcherzem i jeszcze koło Niej. Staram się chodzić trochę do pracy i pomagać, więc latałam między szpitalem, pracą a domem. Sprzątanie, obiad, zakupy.... Mama do Ojca chodziła na 15 minut do pół godziny max i biegiem do domu. Ja już miałam dosyć. Najbardziej chyba tego TVN24.... Dziewczyny reszty rzeczy, a zwłaszcza moich spięć z Mamą nie chce mi się nawet opisywać, ale to wszystko było tak męczące, że ja miałam dosyć. Ja na tym zwolnieniu zamiast do siebie dochodzić to się chyba nerwicy nabawiłam. Mama bardzo od lat się zmienia, ma problemy z pamięcią, jest na etapie opowiadania głupot, jest kłótliwa za dziesięciu - no tydzień z nią potrafi porządnie wymęczyć. Jak Ojciec wyszedł w sobotę ze szpitala i postanowiłam Mu ugotować rosół to Mama jak dotknięta czarodziejską różdżką zaczęła kwilić: "Córcia pomóc Ci coś?". Mnie przyznam się szczezrze cisnęły się na usta inwektywy najgorsze, ale odpowiadałam tylko "nie, dziękuję". Zapłaciłam koleżance za benzynę i poprosiłam, zeby odwiozła Ojca (no bo wiecie po tym zabiegu busem to nie bardzo), pojechałam z Nimi oczywiście i jak wracałam to czułam się okropnie. Wiecie co, bo jakoś tak uświadomiłam sobie, ze moja Mama tak się zmieniła, ze ja nie jestem w stanie funkcjonować z moją Matką w jednym domu! Przykre.... Tak się czuję jakbym co jakiś czas traciła "kawałek" Matki, którą znałam, którą z dzieciństwa pamiętam. Bo to co w Niej teraz siedzi to jak obca baba momentami. Zeby nie było za wesoło musze jutro leciec do szpitala po wypis ojca, skierowania recepty itp., a moja Mama przyjedzie w środę odebrać to ode mnie. Czujecie? Skoro przyjeżdża i tak to przecież mogłaby od razu polecieć do szpitala, zeby to wszystko poodbierać (z dworca do mnie jest tyle samo co do szpitala), ale nie - JA mam odebrać, JA mam wszystkiego dopilnować, JA mam o wszystko wypytać, JA mam sprawdzić czy wypis jest dobrze zrobiony, a ona tylko to ode mnie odbierze. Zwariować można.... Tak więc jak uda mi się od czwartku spędzić kilka dni w spokoju (zwolnienie mam do niedzieli) to będzie dobrze. Przez ten cały czas znajomi pytali o moja rękę, Mąż a moja Matka - zero, Ojciec zresztą też. Wiecie, ze mimo to, że jestem starą krową to przykro mi było. Zapomniałam Wam powiedzieć, ze jak szłam z zakupami to się wypierdzieliłam wchodżac po schodach dokładnie na tą chorą rękę... Przestraszyła się jak cholera, bo zaczęło boleć, cały bandaż w błocie, szłam jak jakaś świnka pokręcona, ale na szczęście nic nie spuchło i na drugi dzień już nie bolało. A moja Mama w ogóle się nie przestraszyła - chociaż Jej powiedziałam... Ona ma takie etapy, ze zachowuje się normalnie jak kiedyś, a czasem coś się Jej przestawi i jakby uaktywniały się wszelkie Jej najgorsze instynkty... Przepraszam, że tak napisałam nieskładnie to wszystko, ale chyba wyżalić się chciałam.... Lucy - zabieg Taty był rutynowy - przepuklina, więc teraz trzeba po prostu czekać aż wydobrzeje. A Urodziny - no mnóstwo życzeń dostałam :) Od rana do wieczora i to było bardzo miłe :) Świętowania nie było - lampka szampana z Mamą i tyle. A. nie było i to takie smutne, ze nam sie raczej nie trafia, zeby takie dni móc wspólnie spędzać. Kolejny problem mamy z rozwojem naszego "biznesu". Nie dość, ze Teść miał nam pomóc i pojechać tym nowym samochodem w trasę to się wycofał, to jeszcze mamy problemy ze znalezieniem pracownika.... Słuchajcie ja przestaję wierzyć w to, że u nas jest naturalne bezrobocie. Ludzie mówią, ze nie ma pracy, z kolei pracodawcy narzekają, ze nie ma chętnych. I ja jestem teraz w takiej sytuacji. Ludzie mają wyższe wymagania chyba jeśli chodzi o zatrudnienie, ja już wiem, ze niektórzy zbyt wysokie - biorąc pod uwagę kwalifikacje. Ale to nic - damy radę. Tylko takie niefajne jest to, ze my znów ze wszystkim zostajemy sami. Oj coś mam dzisiaj niż jakiś psychiczny chyba. Mam nadzieję, że Wam się nie udzieli... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jejku, nie wiem od czego zaczac, a czas goni to zaczne od stosunkow :) Gollumica, ja znow uderzam na Pomorze, w drodze powrotej jednak chyba znow bede musiala Cie odwiedzic, zeby SKOPAC CI TYLEK jak obiecalam zreszta babo, masz reke chora, masz dochodzic do siebie a nie dzwigac jakies siaty z zakupami mam nadzieje, ze pochwalilas sie A swoim wyczynem i dostalo Ci sie juz od niego porzadnej bury a tak poza tym, to bardzo sie ciesze ze na chwili strachu i bolu sie skonczylo, i ze nie zrobilas sobie kolejnego kuku co do Mamy ... strasznie mi kochana przykro... wiem jak bardzo sie starasz zeby wszsytko bylo dobrze, zeby byl klimat i rodzice czuli sie u Ciebie komfortowo. wiem jak zalezy Ci na dobrych relacjach ale kochana, napisze Ci to co kiedys Ty pisalas mi w mailu na temat mojego podejscia do K i wynikajacych z tego problemow sama sobie na to pracujesz ... wiem ze chcesz zawsze zeby bylo na tip top, zeby goscie u Ciebie mieli jak u Pana Boga za piecem. wiem sama doswiadczylam :D ale na powaznie ... chodzi mi o to, ze pozwalasz na to zeby Mama lenila sie u Ciebie, pozwalasz zeby nie zajela sie wypisem lekarza, pozwalasz jej na wiele rzeczy. wiem ze latwo powiedziec ciezej zrobic, ale wg mnie jezeli spokojnie wyjasnilabys Mamie ze potrzebujesz pomocy, ze jeszzce nie doszlas do siebie, to moze do Mamy dotarlo by ze nie jest u Ciebie na wczasach? a jezeli nie, to przynjamniej mialabys satysfakcje ze probowalas spokojnej dyskusji. a tak pozostal cichy zal i smutek ... nie chcialabym zeby to wyszlo na jakies moralizowanie, bo sama niedawno przez matke wylalam morze lez, ale ja powoli ucze sie nie boczyc i w ciszy tlumic co mysle na temat jej niektorych opinii czy zachowan. i wierz mi, ze choc to trudne jest okrutnie to wychodzi nam na zdrowie ... w dluzszej perspektywie (a raczej mam nadzieje, ze wyjdzie ... ;-) ) teraz pogoda ma byc ladniejsza, wyciagnij dziewczyny swoje na spacer, relaksuj sie i odpoczywaj jak najwiecej przed powrotem do pracy Zabulina, powiem Ci ze niezly numer, swiat jednak jest baaaardzo maly :D ja tam mam nadzieje na wspolny spacer i opowiesci wojazowe :) tym bardziej ze ja juz zdrowa a pogoda coraz ladniejsza :) u nas ... ehhhh po super weekendzie dzis mega stres ... w piatek K czyms sie chyba podtrul, nigdy go jednak nie widzialam w takim stanie, nie mogl chodzic nawet, ledwo dojechalismy do domu, wymiotowal b. dluzo, potem nieprzytomny lezal. jednak po nocy w sobote wszsytko sie uspokoilo. wiec doszlismy do wniosku ze zatrucie (zamawia obiady na wynos w firmie, i chyba rybka tak podzialala). w niedziele spedzilismy SUPER dzien u tesciow (serio, sama nie wierze w to co pisze, ale bylo bardzo milo, do tego ucielysmy sobie z tesciowa, z jej inicjatywy, dluga pogawedke na temat staran, bezdzietnosci, in vitro ... zaskoczona bylam jej otwartoscia i ... czyms na wzor sympatiii .... moze przesadzam z ta sympatia, ale na pewno cos pozytywnego dalo sie odczuc). niestety w nocy obudzily mnie jakies dziwne dzwieki, K znow ziwjal sie z bolu. cala noc tragedia, nudnosci mial ale nie mogl zwymmiotowac, nad ranem zadzownilam do brata przyjechal po nas i pojechalismy do szpitala. skad jednak nas odeslali bo akurat bol zelzal i jak to okreslono nie bylo juz zagrozenia zycia i zdrowia ... pojechalismy do lekarza 1 kontaktu, K dostal serie badan do zrobienia .. i czekamy ... szkoda gadac, mialam nadzieje, ze przyjma go do szpitala i wtedy od reki ma wszystko w jeden dzien zrobiona, a tak to same wiecie jak jest ... na razie czuje sie jednak lepiej, nawet kleik zjadl wiec moze to nic powaznego tylko jeszcze ostatnie dziwieki tego zatrucia .... za to psiur w sytuacjach kryzysowych zachowuje sie wzorowo: labrador Aniol ;-) ale mi elaborat wyszedl hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy - ja to ZAPRASZAM z szeroko rozstawionymi ramionami i tysiącem powitalnych buziaków, więc jak tylko będzie okazja nawiedzaj nas koniecznie! No byłoby super tym bardziej, że wiosna nadchodzi :D W takiej sytuacji nawet kopniaki z przyjemnością przyjmę.. ;) A z Mamą widzisz - czytając Ciebie doszłam do wniosku, że tylko satysfakcja o której piszesz powinna mi pozostać. Bo ja faktycznie mówiłam Jej, że boli i z czuciem jeszcze nie do końca ok - i owszem. No i nawet prosiłam żeby naczynia umyła po obiedzie, bo ja z tym bandażem nie bardzo, poza tym bałam się, ze coś potłukę. I tyle tylko robiła, ze zmywała po obiedzie. A zakupy nosić musiałam, bo coś jeść trzeba było przecież. Aj kurde ja słuchajcie mam nadzieję, że ja nie będę kiedyś taka jak moja Mama. Już zapowiedziałam A., że jak zobaczy pierwsze objawy to ma mnie związać i do rzeki! ;) No tą historię z K. jak przeczytałam to normalnie byłam przerażona i podziwiam, że nie spanikowaliście i od razu przy pierwszych objawach nie pojechaliście na SOR. Ja panikara pewnie bym już tam była. Jak na zwykłe zatrucie to zbyt długo i zbyt poważnie to wyglądało. Przy jadzie kiełbasianym takie jazdy są. Jak On się teraz czuje? Trzymam kciuki, żeby to nie było nic poważnego.... No i ukłon w strone Teściowej.... no miło, że tak przemyślała i wyszła z inicjatywą. Miło, ze pogadała, ze CHCIAŁA i że starała się być miła. Myślisz, ze Ona sama tak czy K. maczał w tym palce? U mnie raczej na takie rodzinne rozmowy z Teściowa się nie zanosi. A jak pomyślę, ze z Mamą raczej już tez nie to jakoś tak nie za fajnie mi z tym.... ALE za to mam rewelacyjny i ciepły kontakt z ukochaną kuzynką A. Była u nas na weselu z narzeczonym i przyjechali do nas na weekend dwa tygodnie temu (w tej chwili mieszkają w Wawie). Już na weselu naszym wiedziałam, że będzie ok, bo szybko złapałyśmy kontakt, Jej narzeczony też super rodzinny ciepły gość. Oboje lekko "odjechani" bo artyści, ale to akurat działa na Ich korzyść. Spędziliśmy przemiły weekend, Oni zachwycali się dosłownie wszystkim, u nas czuli się doskonale, wszystko chwalili i gadaliśmy do 2 w nocy chyba... Cieszę się, ze przynajmniej w Nich mam nową wspaniałą Rodzinę. My już jakiś czas temu rozmawialiśmy z A. o chrzestnych dla naszej Małej i wyszło na to, ze poprosimy tego narzeczonego kuzynki. W tym roku się pobierają, więc będzie w rodzinie a chłopak jest naprawdę fajny. Ciepły, dobry, mądry, z wartościami na miarę rozsądnego człowieka i wiem, ze naszemu dziecku głupot do głowy kłaść nie będzie. Wiem, ze będzie mógł byc przykładem i dobrym Ojcem Chrzestnym po prostu. Nie wiemy kiedy pojawi się u nas mała, nie wiemy kiedy się z Nimi zobaczymy i postanowiliśmy, ze skoro przyjechali to zapytamy J. czy się zgodzi. No i ja poprosiłam, a J. ... no słuchajcie - ja się takiej reakcji nie spodziewałam - gośc miał ŁZY W OCZACH ze wzruszenia! Macie pojęcie? Podziękował, powiedział, ze to zaszczyt, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć normalnie.... no to Go wyściskałam tylko i podziękowałam :) Kuzynka A. powiedziała potem, że J. dumny jak paw bo pierwszy raz Chrzestnym będzie :) Baliśmy się trochę odmowy czy niezręczności bo wiemy, że u Nich się nie przelewa, sa na dorobku, mieszkają na stancji i nie jest Im łatwo, ale jednak wszystko skończyło się dobrze... Fajnie, co? Znów się rozpisałam.... Lucy, Zabulina - jak ja Wam zazdroszczę!!!!!!! Kurcze jak Wam fajnie. Ja tez bym chciała z Wami na ten spacer wiosenny!!!! :D Biała, Alaska, a Wy gdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny!!! zupełnie nie wiem od czego zacząć....chyba dwa dni temu przeczytałam co nasmarowałyście, a dopiero dziś mam okazje się wypowiedzieć. ciężko mi się dziś odnieść do Waszych wypowiedzi, to chyba zwyczajnie zaczne tym co u mnie. Mała już zdrowa. Pryszcze odpadły chyba już wszystkie, aż tak dużo to ich nie było 50-60 wszystkiego ;) Cieszymy się, że mamy to już wszystko za sobą :D Za sobą mamy też urodziny ;) PIERWSZE urodziny :) Dziecko moje było wspaniałe, radosne, całą imprezke uśmiechnęte. o! może prześlę Wam parę jej fotek :) Lucy - Drago to fajny pies :) i demolki niezłe robi hehehhe Lucy - jak zdrowie K? jak badania wyszły?? mam nadzieję, że wszystko juz w porządku..... Gollumica - po prostu szok.... mam tu na mysli Twoja mamę :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale cisza.... Lucy - jak tam K. wszystko w porządku??? my wszyscy całą rodziną podłapaliśmy jakiegoś wirusa. Marysia pól poniedziałku wymiotowała....masakra jak mi jej szkoda było. A jutro jest to badanie na oczy w znieczuleniu na którym powinna być zdrowa. Jak tylko zaczęły się wymioty to pytałam pediatry czy przekładać badanie a ona że czekać, to ja dalej kropelki powiększające źrenicę zapuszczałam.... a dziś poszłam do lekarza po zaświadczenia że mała jest zdrowa. Hm... napisała tak ni w kij ni w oko.... bo w sumie wczoraj stała przed nami wizja szpitala z obawy, że się dziecko odwodni :O.... no ale jak po powrocie od lekarza Maryś mi dziś zwymiotowała raz jeszcze, choć myślałam, że jest OK, to zdecydowałam, że darujemy sonie jutro to badanie. Skoro ma być zdorwa, to umówimy się na inny trermin kiedy będę miała pewność, że jest zdrowa w 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, przepraszam za taka dluga przerwe ale serio zero czasu na cokolwiek. czw-pt bylam w podrozy (Pomorze), w sob/niedz. biezace sprawy trzeba bylo nadgonic, w pon. wt znow podroz tym razem Kujawy Golllumica, kochana, pewnie ze wpadlabym do Was z wieeeelka checia bo stesknilam sie :) ale nie zostawie K samego teraz na dluzej. po jazdach poniedzialkowych w zeszlym tygodniu, K zaczal badania, wyszly b. zle szczegolnie watroba. usg wykazalo jednak ze chyba nic tam strasznego sie nie dzieje, jednak potwierdzilo nasze wczesniejsze przypuszczenia, ze to byl atak kamicy. ma kamienie i cos jeszcze na woreczku. dostal wiec skierowanie na konsultacje chirurgiczna (w sensie czy operacja konieczna teraz czy na razie jakies leczenie). jest juz pod opieka lekarzy w jednej z klinik. porobili znow badania, okazalo sie ze watroba daje rade a zle wyniki byly efektem tego ataku kamicy. teraz mial miec robiony rezonans na woreczek ktory mial byc podstawa do stwierdzenia czy operowac czy nie. ale nie mozna go zrobic bo K ma po kontuzji jeszcze z czasow sportowych srobe metalowa w nodze, wiec dzis pojedzie na klinike i bede radzic co z tym fatem dalej robic. wiec z jednej strony ciesze sie ze szybko znalazla sie przyczyna boli i zlego samopoczucia, drugiej ... mysle sobie ze nam to jeszcze dlugo nie bedzie z gorki chyba no coz, zyc trzeba, wazne ze jest po opieka dobrych specjalistow za to Dragoszon zachowuje sie Anielsko :) duzy jest juz strasznie, tylko chudzielec. je wieksze porcje niz powinien, do tego jeszcze dostaje smaczki, przegryzki (jajeczko, rzwacza, jabluszko, marchewke, ostatnio dortal sie na wlasna lape do ryzowego pieczywa K, zerazl cale). no ale pewnie taka jego uroda i tyle ... :) ja natomiast weszla w zeszlym tygodniu w wiek chrystusowy :D i powiem Wam ze tak strasznie duzo sie dzieje, ze nawet nie mialam czasu sie tym zartwic hehe w ten weekend jedziemy w gory, jupi!!!! moj zalegly prezent urodzinowy. jedziemy z psem, bo wlasciciel sie zgodzil wiec mam nadzieje, ze pogoda dopisze i pobiegamy troche po pustych jeszcze szlakach :) w sobote wybralismy sie na impreze za namowa brata, bylo kupa znajomych, super muzyka, powiem wam ze na serio dawno tak fajnie nie spedzilismy czasu we dwoje i ze znajomymi :) z racji postu ja nie tancze (K nie tanczy w ogole na trzezwo, haha) ale i tak bylo swietnie. taka odskocznia wesola :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica, co do tesciowej to mysle ze po czesci praca u podstaw K zaczela przynosic efekty, dwa ze nasze "wycofanie sie" ja powiedzialam po swietach K ze zle sie czuje w jego rodzinie, czuje presje i nie chce na razie odwiedzac za czesto tesciow i rodzenstwa K (chodzi mi o konkretnie o bratowa K na Slasku). bo z siostrami K mamy super kontakt caly czas, odwiedziny, spacery z psami, jest ok K odwiedzal rodzicow, ale ja bylam u nich tylko 2 razy od swiat mysle ze moze taki odpoczynek tez cos dal aha, no i ja wiem ze Ty NIGDY nie bedziesz taka jak Twoja mama :) dawno juz nie pisalas, jak maja sie sprawy z adopcja? caly czas cisza?????? no i piekna reakcja tego kuzyna. przynajmniej Malutka bedzie miala swietnego chrzestnego i oddanego :) Biala, sliczne fotki a raczej cudna dziewuszka na nich od razu mi sie micha zasmiala jak zobaczylam ja w tej rozowiutkiej sukieniusi :) mam nadzieje, ze to tylko wirus i szybiutko minie, bo Malenstwo sie meczy znow bez sensu ... Zabulina, nie wiem jak u Ciebie ;-) ale u mnie pogoda boska na spacerowanie :D dawaj znac jak masz czas Alaska, slub juz chyba na dniach a Ty nic tu nam nie piszesz ... jak nastroje, jak przygotowania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Param, pam pam, ale pogoda!!! :) Lucy, z własnej, nieprzymuszonej woli odbyłam dziś spacer do Krokusa i z powrotem znajdując byle jaki pretekst, zatem moja gotowość spacerowa jest z tych wysokich :classic_cool: Na maila napiszę w sprawie detali 🌼 Mieliście, widzę, niezłą jazdę z K...dobrze, że już wiadomo o co chodzi, ale rzeczywiście ciężka sprawa. A tomograf nie wchodzi w grę..? Biała, dobrze zrobiłaś. Narkoza sama w sobie może powodować nudności po wybudzeniu, jakby jeszcze się na to wirus nałożył... a jeśli to nie wirus, tylko podtrucie, też dobrze zrobiłaś, bo znowu narkoza też obciąża wątrobę w jakimś stopniu i lepiej nie dokładać, jeśli wątroba już czymś się mocuje... Ogólnie - mądra decyzja, Szkoda tylko, że to Ty musisz o tym myśleć i szukać informacji - od tego są lekarze żeby dawać jasne instrukcje. Gollumica, wiesz co, przydałby Ci się kurs asertywności. Taki intensywny, tygodniowy, zamknięty :P "Witki mi opadły" jak przeczytałam co Twoja mama wyrabiała, albo inaczej - na co Ty pozwalałaś, aby Ci wyrabiano. Popieram Lucy że narzeczony kuzynki wydaje się świetnym kandydatem na chrzestnego. Mój M też jest chrzestnym synka mojej kuzynki, tyle że dużo "ogledlejszej" jak mniemam, genetycznie, ale bliskiej za to duchowo ;) wlaście w ten weekend nas odwiedzają :) U nas wszystko OK< ja się opierdzielam, że hej! :D szaleję w kuchni i z lubością sprzątam - to taki luksus :) w kwietniu znowu będzie dość intensywnie szkoleniowo, bo zaczną się rekolekcje... Ale, póki co - mam święto :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy, widziałaś namiot misjonarzy w ostatnią niedzielę? :) Zakochałam się w grubo ciosanych drewnianych łychach z rączkami rżniętymi w gepardo-podobne postaci, których to łych zamierzam używać do salat itp. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaka POGODA?! O czym Wy piszecie Babony? No cieplej może i jest ale słońca ani du, du.... Cześć :) Zabulina - może by się i przydał kurs takowy, bo powiem Ci, ze ja pojęcia zielonego nie miałam jak ja mam się zachować! Czułam się z tym wszystkim źle, wkurzona chodziłam jak nie wiem co i przykro mi było. Wojny robić nie chciałam, a w razie czego wiedziałam, ze Ojciec stanie po stronie Mamy bo przeciez TAK NAS WYCHOWALI i dodatkowo wydaje im się, ze im sa starsi to więcej im sie od nas należy, a to co Im się należy jest naszym (dzieci) obowiązkiem. A każde kwestionowanie przeze mnnie powyższego nazywane jest brakiem wdzięcznośći ZA TO CO ONI DLA NAS itd. Moi Rodzice niestety dalecy sa od tego aby kiedykolwiek zrozumieć, ze to Rodzice są dla dzieci - nie odwrotnie...Ech.... Lucy - mnie włosy dęba stanęły jak Ty pisałaś co się z K. nawyrabiało. Matko Jedyno! Kamienie to ból okropny przeciez i meka. ja na szczęście znam to tylko z opowieści ale wiem jakie to ciężkie przejście. Trzymam kciuki mocno, żeby szybko coś Mu poradzili. Oczywiście urodziny Twoje bezczelnie przeoczyłam (wstyd mi jak nie wiem co) ale teraz buziaków tysiąc przesyłam 👄 i życzę ZDROWIA i spełnienia najważniejszego marzenia.... :D I ściskam ŚCISK, ŚCISK!!!!! Super będziesz miała prezent :) Ja ze swojego zrezygnowałam w imię wyższych celów, bo cienko teraz mamy zanim wszystko się u nas rozkręci.. Z adopcją cicho, cichuteńko. podpytałam juz znajomą czy może z drugiej grupy ktos dostał - tez cisza. Biała - no Mała pecha ma jak nic. A Ty cierpliwości za tysiąc Matek. Za zdjęcia dziękuję. Klona masz Biała teraz, ze szok bo Mania cała TY! Kurcze ja już się coraz bardziej swojej doczekać nie mogę... teraz byłam u Przyjaciółki popilnować takiej srulinki 13-miesięcznej. No grzeczna była taka, nie płakała, nawet "Mama" Jej się do mnie wyrwało (śmiesznie się zrobiło) a moment jak zaczęłam Ją usypiać i tak wpadła w kimonko z główką na moim ramieniu - BEZCENNY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jej, ale ja dzis odklejona jestem, spac mi sie chce caly dzien, w glowie mi sie kreci, zebrac mysli nie moge wiosna jak nic :D Gollumica, u nas ostatnie dni piekne sloneczko swieci :) a od wczoraj jest ok. 15 stopni. podobno od jutra ma lac, ale mam nadzieje, ze sobota i niedziela (na nasz wyjazd) bede juz ladniejsze dziekuje za zyczenia :* kurde, powiem Ci ze to nie do pomyslenia, takie dlugie czekanie, skad macie w sobie tyle cierpliwosci? ja wiem, ze co sie odwlecze to nie uciecze ale ... ile mozna??? Zabulina, nie wiem kompletnie o jakim namiocie piszesz???? ja tak rzadko bywam na miescie teraz ze pewnie nawet jakby stal na srodku rynku bym nie zauwazyla ;-) w niedziele bylismy u Dominikanow, ale pewnie ten namiot to nie tam hmm... i tak sobie mysle, jakie Ty szkolenia prowadzisz, jezeli uzalezniasz ich czestotliwosc od rekolekcji? jak nie chcesz tu pisac, to mam nadzieje ze dowiem sie na spacerze :) aaaa, zapomnialam, w poniedzialek K ma pierwszy zabieg chirurgiczny, wyciagaja mu ta srobe z nogi. ale podobno to malo inwazyjne i od razu bedzie mogl funkcjonowac w miare normalnie (tak zeby nie przeciazac nogi). wiec niedlugo po tym rezonans i bedzie wiadomo czy potrzebna bedzie operacja czy nie. ciesze sie ze tak ekspresowo to wszystko idzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biała, jacięjakaonaśliczna! :D Popieram Gollumicę, przyznaj się, prowadzicie na sobie nielegalne eksperymenty z klonowaniem :P Gollumica, im więcej czytam na temat Waszego (Twojego przynajmniej, ale mniemam, że Twój Mąż ma podobne) nastawienia odnośnie rodzicielstwa, tym bardziej jestem w ciężkim szoku, że nadal czekacie... Niemniej, co do Twoich rodziców - jak nie będziesz asertywna, to się będziesz wkurzać. Albo, albo. Lucy, ja o naszym osiedlowym (a przynajmniej moim osiedlowym) kościele mówiłam :) Nie lubię go generalnie, jest za molochowaty i brzydki i ma beznadziejnych organistów, ale w ostatnią niedzielę gościli misjonarzy z Czadu i te rzeczy które można było kupić przy okazji wspierania budowy nowej studni były naprawdę "czadowe" :classic_cool: Ja też składam spóźnione po-win-szo=-wa-nia u-ro-dzin (jak mawiał Pan Sowa). Kurczę, ale jak to "wyciągają" mu tą śrubę? To tak można? A będą ją zakładać później, czy już ona ogólnie nie jest potrzebna..? Dobrze, że się sprężają... Ja dziś pozytywnie wypluta ;) w 35 min zrobiłam 1,25km pływania, ale daleko mi do niegdysiejszych osiągów... i 1,5 godzinny spacer na ciuchy - zapomniałam już, jak to jest iść na ciuchy :P Co do szkoleń - to żadna tajemnica, szkolę 2 grupy: - biznesowe (mało mam niestety tych szkoleń bo firma z którą współpracuję coś mało aktywna ostatnio) - i przede wszystkim rady pedagogiczne. Do rekolekcji ma się to tak, że jak dzieciaki są na rekolekcjach, to nauczyciele muszą coś z sobą zrobić - ci, którzy z nimi nie poszli. Muszą siedzieć w szkole, więc się im często urządza wtedy szkolenia. Jutro mamy z M 9 lat razem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zabulina, to nie zla data macie na rocznice: co rokuc celebrujecie Prima Aprilis :) gratulacje, 9 lat to prawie dwa razy dluzej niz my (nam w czerwcu stuknie dopiero piatka - w sensie zwiazku, bo znajmosci to wiele wiecej). i dziekuje za zyczenia :) "moja" parafia to nie ta "Twoja", jednak nie lubie tej swojej. my chodzimy na msze "akademickie" (w sumie K student jeszcze, hehe) do D0ominikanow, u "Ciebie" bylam kilka razy tylko, ale za to jakich: np. w swoje chrzciny :D okazalo sie to niedawno, jak probowalam mame zmusic zeby sobie przypomniala gdzie pierworodna ochrzcili. to bylo jej drugie podjescie hehe, ale trafne. bylam tam tez na swieceniach zeszlorocznych, i na komunii synka mojej przyjaciolki (bo ona to tez "Twoja" parafia) co do aktywnosci, to ja silowalam sie cale lata, aerobiki i takie tam nie dla mnie. w zeszlym roku odkrylam jeszcze pilates, baaaardzo mi sie podobalo, szczegolnie ze faktycznie wreszcie zaczely mi mijac bole kregoslupa. tyle ze wcale sie nie meczylam jak lubie wiec po zajeciach szlam jeszcze na "dobicie sie" na sile na pol godziny. teraz jak mam Dragoszona, to nie mam czasu ani sily, z nim biegam, latam, skacze i czasem spaceruje ok. 2-3 godzin dziennie wiec nawet wiecej ruchu niz wczesniej :) a co do basenu, to gdzie jest ten comcomzone? to jest to centrum na Czyzynach? i jak wrazenia? Goillumica, wykrakalas pogode, u nas od rana leje ... ale na jutro juz zapowiadaja lampe jak ta lala dzis po poludniu jedziemy w gorki!!! milego weekendu babolce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co Babki.... dziś jak mną troche "trzepnęło" to też zaczynam nas podziwiać za to, ze tak długo czekamy (to odnośnie słów Zabuliny). No trzepnęło mną bo wczoraj urodziła moja Przyjaciółka i jakoś takiego dola dostałam... Wiecie co - czuje się jak świnia bo powinnam czuć samą radość, ale przecież nie będę samej siebie oszukiwała, prawda? Ja sie cieszę, ze szczęśliwie urodziła i że wszystko jest ok ale jak sobie uświadomiłam, że odkąd my zaczęliśmy się starać o malucha, to oni w tym czasie zdążyli się zdecydowac na ślub, zaręczyć, wziąc ten ślub i wyprawić wesele, zaplanować dziecko, zajśc w ciążę i wreszcie urodzić, a my ciągle czekamy z tym pustym łóżeczkiem to mi wczoraj ręce opadły! Tym bardziej że ni cholery nie wiem przecież ile przyjdzie mi jeszcze czekać. Mój Mąz podchodzi do tego wszystkiego spokojnie a ja już chyba nie mogę. Mam nadzieje, ze to chwilowy dół i stanę znów twardo na ziemi, ale ja na razie cały czas tylko myślę o tym, że za chwilę (w czerwcu) rodzi druga moja Przyjaciółka i tez pewnie ja jeszcze nie będę Mamą... I to u kazdej z nich jest już drugie dziecko a ja nie mam nawet jednego, do tego dobija mnie myśl, ze może już gdzieś ten nasz maluch jest a ja nie wiem gdzie i co się z nią dzieje... No oczywiście siedzę dziś i ryczę. Nie pomógł ani spacer ani naświetlanie w postaci solarium - zawsze pomagało. Kurde - przepraszam Was ale to taki ciężki dzień dla mnie. Przepraszam, że tak monotematycznie ale tak się dziś rozpadłam na kawałeczki jak nie ja zupełnie i chyba chciałam sie przyjść wyżalić do Was. mam nadzieje, ze wybaczycie mi tą odrobine egocentryzmu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co Babki.... dziś jak mną troche "trzepnęło" to też zaczynam nas podziwiać za to, ze tak długo czekamy (to odnośnie słów Zabuliny). No trzepnęło mną bo wczoraj urodziła moja Przyjaciółka i jakoś takiego dola dostałam... Wiecie co - czuje się jak świnia bo powinnam czuć samą radość, ale przecież nie będę samej siebie oszukiwała, prawda? Ja sie cieszę, ze szczęśliwie urodziła i że wszystko jest ok ale jak sobie uświadomiłam, że odkąd my zaczęliśmy się starać o malucha, to oni w tym czasie zdążyli się zdecydowac na ślub, zaręczyć, wziąc ten ślub i wyprawić wesele, zaplanować dziecko, zajśc w ciążę i wreszcie urodzić, a my ciągle czekamy z tym pustym łóżeczkiem to mi wczoraj ręce opadły! Tym bardziej że ni cholery nie wiem przecież ile przyjdzie mi jeszcze czekać. Mój Mąz podchodzi do tego wszystkiego spokojnie a ja już chyba nie mogę. Mam nadzieje, ze to chwilowy dół i stanę znów twardo na ziemi, ale ja na razie cały czas tylko myślę o tym, że za chwilę (w czerwcu) rodzi druga moja Przyjaciółka i tez pewnie ja jeszcze nie będę Mamą... I to u kazdej z nich jest już drugie dziecko a ja nie mam nawet jednego, do tego dobija mnie myśl, ze może już gdzieś ten nasz maluch jest a ja nie wiem gdzie i co się z nią dzieje... No oczywiście siedzę dziś i ryczę. Nie pomógł ani spacer ani naświetlanie w postaci solarium - zawsze pomagało. Kurde - przepraszam Was ale to taki ciężki dzień dla mnie. Przepraszam, że tak monotematycznie ale tak się dziś rozpadłam na kawałeczki jak nie ja zupełnie i chyba chciałam sie przyjść wyżalić do Was. mam nadzieje, ze wybaczycie mi tą odrobine egocentryzmu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
G. wysylam maila przepraszam ze tak pozno , ale dopiero dzis weszlam na internet tule Cie mocno, mocno kochana K.mial wczoraj operacje, wszystko poszlo OK, jest juz w domu chodzi o kulach ja tez mam dol wiec sie nie rozpisuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny nie dołować, tylko dopingować! Za niecałe dwa tygodnie odbieram suknię, a za niecałe trzy staję przed ołtarzem, więc życzę sobie, żeby było tu wiosennie i optymistycznie :D Szukam teraz inspiracji bukietowych - chce różowe kwiaty, może frezje, albo goździki, albo róże miniaturowe. Miałam już próbny makijaż i fryzurę, brakuje mi jeszcze bielizny (z wyjątkiem stanika, bo będę mieć wszyte miseczki). Nie bardzo mam czas teraz przeczytać szczegółowo, co u Was, ale widzę, że Gollumica podupadła na duchu, więc też ją wirtualnie ściskam. Trzymajcie się dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny.... dziś dostaliśmy telefon.... Wiecie co to oznacza.... Mamy córkę!!!!!!!! 4-miesięczną :D . Pierwsze spotkanie we wtorek.... Trzymajcie kciuki... Przepraszam, ale nic więcej nie jestem w stanie napisać... Mam nadzieję, że zrozumiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie sobie weszłam i darujcie że nie przeczytam teraz wszystkiego - GOLLUMICAAAA!!!!!!!!! ALE SUPERRRR!!!!!!! Kciuki zacisnę, nawet w nogach (te duże)! :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica, gratulacje :) Bardzo się cieszę z Waszego powodu :D Święta spędzicie już razem, jak to wygląda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! Dawno mnie nie było, znaczy wpadałam czytałam - jakoś nie byłam w stanie nic napisać, ani pocieszyć..... ale dziś zaglądam i co widzę??? WSPANIAŁĄ WIADOMOŚĆ!!!!!! Gollumica po Twoim ostatnim wpisie ta wiadomość jest jak miód.... (w porównaniach słaba jestem....) ale do rzeczy. OGROMNIE SIĘ CIESZĘ I GRATULUJĘ!!!!!!! Jak jej nas imię? Czy nadacie jej nowe swoje imię? Tak jak kiedyś pisałaś jej imię będzie jako drugie, tak?? We wtorek się poznacie, ciekawa jestem Twoich wrażeń, emocji.... Kiedy już będzie z Wami?? Nie no.... fantastyczna wiadomość ;) Tak się ogromnie cieszę, że się w końcu doczekaliście :D:D:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emila23
Proszę o pomoc. Jestem studentką psychologii. Muszę przeprowadzić pilotaż do badania. JEST TO CAŁKOWICIE ANONIMOWE i zajmuje ok 5 min. więcej inf i ankieta pod adresem: http://badania.webd.pl/swps/ Z góry dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochana moja G, to i tu juz oficjalnie Wam gratuluje !!!! w piatek sie normalnie poplakalam jak dostalam smsa :) ale to juz wiesz napisz jak rodzice przyjeli wiadomosc no i jak swietowaliscie zakladam ze Ty pewnie nie spisz od piatku a we wtorek od rana bedziesz juz na progu osrodka czekac :) strasznie, zarabiscie sie ciesze :):):):) i dokladnie, swieta juz pewnie spedzicie we troje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane Babki, ogromnie Wam dziękuję :) Lucy -Ty mój Kochany wrażliwcze - to naprawde dobrze było wiedzieć, ze jest ktoś kto ryczy jak BÓBR razem ze mną :D Masz rację - nie sypiam już spokojnie, chociąz paradoksalnie pierwsza noc po wiadomości (z piątku na sobotę) to była ta wlasnie noc, którą wreszcie przespałam normalnie, czyli spokojnie. ostatni tydzień jakbym cos czuła - nie spałam czasem do 4 rano, nie mogłam jeść.... Ja już święcie wierzę w instynkt macierzyński.... Jestem oczywiście strzępem nerwów, workiem w którym tyle śmiechu ile płaczu i używam czasem jednego i drugiego jednocześnie... Denerwuję się bo oczywiście mamy problem, Mąż wziął towar, z kursu musi się wywiązać, a z kolei my musimy jeździć przez tydzień do Małej. Jesli towar dotrze z opóźnieniem (a tak będzie) za każdy dzień zwłoki płacimy ok. 1 tyś. Dla nas to bankructwo, nie wiem jeszcze jak będzie, może uda się coś wynegocjować w ośrodku - nie wiem, ale znacie mnie - nerwy na wierzchu.... No zobaczymy jak to sie uda załatwić. nie wiem, może położę sie na progu i będę błagać, zeby Małą oddali nam wcześniej. Pytacie jak to wygląda - otóż we wtorek jedziemy do Ośrodka i z Paniami potem na spotkanie z córką. Oni nas obserwują, nasze zachowanie, posiadanie instynktu (lub nie), to jak Mała nas odbiera, reaguje itd. I tak przez tydzień. Dla mnie to stres jak mało kiedy.... Wyobrażacie sobie, zeby ktos tak patrzył Wam na ręce?.... Umrę tam! A potem jesli nie będzie niepokojących oznak po tygodniu zabieramy Mała do domu. Ja też mam nadzieję, że Święta spędzimy razem, ale nic na razie powiedzieć nie umiem. Rodzice ok - jak weszłam do Nich to mało nie zemdlałam, zanim powiedzialam - no emocje takie, ze mówię Wam, ale się ucieszyli, ze już. Łez nie było, ale reakcja pozytywna. Jak Ją zobaczą, wezma na ręce to na pewno będzie jeszcze lepiej. Mama oczywiście mnie denerwowała trochę bo jakies tam glupoty Jej sie wyrywały, ale co ja zrobie jak Ona taka już jest?.... Moja Siostra zadzwoniła z Niemiec, na wiadomość, ze bedzie Chrzestną mocno sie poplakała, ale to było miłe :) A zaświętowaliśmy tak, ze ja przerwałam swoje postanowienie (przez post nie pije alkoholu) i wypiliśmy zdrowie Małej :) Dziś byłam u mojej Przyjaciółki i przytargałam od Niej dwie wielkie torby ciuchów, które powinny na Malą pasować. Chcę zawieźć kilka rzeczy na spotkanie w środe i poprosic, zeby pozwolili założyc Małej ubranka od Mamy - domowe.... Imię wybraliśmy już dawno i okazało się, że nie wszystko w życiu jednak jest NA PEWNO. Bo im bliżej pojawienia się Małej tym emocje wzięły górę i pojawiły się wątpliwości i niepewność. I od piatku była gorąca dyskusja. decyzja zapadła dziś. Zdecydowaliśmy , że nie damy jednak po babci, bo stwierdzilismy, ze chyba jednak nie chcemy dawać imienia mojej mamy, bo może przyjśc czas, że będziemy tego żałować. A w związku z tym, że pamiętamy dokładnie, że na wiadomość o adopcji świetnie zareagował mój Tata (i tym nas zaskoczył, bo spodziewaliśmy sie zupełnie innej), Mała dostanie imię pochodne od Jego drugiego imienia :) więc jednak Tosia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja dzis wyjatkowo wczesnie bo z pociagu, dzis do Opola uderzam, ale dzieki Bogu tylko na jeden dzien Gollumica :):):) ---> w sumie to glownie mi na mysl przechodzi czytajac Twojego posta :D ja tez w weekend pilam zdrowie Mlodej :) do 4 rano, zrobilismy posiadkowke w domu i tak nam zeszlo hehe Tosia, to zdrobnienie od imienia Antonina, tak? kurde, ale niefart z tym transportem, a moze Arek ma jakiegos znajomego ktory moglby to zrobic, oczywiscie za kase? ale pewnie o tym juz mysleliscie... nie rozumiem co jeszcze mogloby sie wydarzyc zeby Malutka Tosia nie byla z Wami za tydzien? jezeli ma sytuacje prawna uregulowana (a ma z tego co wyjasnialas), Wy - to wiadomo, chodzace oczekiwanie, to co mogloby byc jeszcze przeszkoda? czy moze napisalas o tym, ze nie wiadomo czy w Swieta juz bedziecie czy nie razem, tak asekuracyjnie tylko? super ze rodzice zareagowali pozytywnie, nie ukrywam ze troche sie niepokoilam po Waszych wczesniejszych przejsciach najwazniejsze ze co najgorsze to juz za Wami zakladam ze A. rodzice nie wiedza jeszcze nic? mysleliscie jak ich poinformowac? ja oczywicie jak juz CI mowilam, czekam z niecierpliwoscia na sto fotek jakie na pewno pykniecie we wtorek ... bo wolno Wam bedzie zrobic zdjecia? jaaaaaaaaaaaaaa ale sie ciesze i juz nie moge doczekac jutra :) zmykam przygotowac sie na spotkanie milego tygodnia babolki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja czasami tu was podczytuje
i chciałam serdecznie pogratulować Gollumicy, bo bardzo od zawsze chciałam adoptować dziecko, ale niestety mój partner nie przejawia najmniejszych chęci ku adopcji, więc nie ma szans. Ale z niesamowitym zdziwieniem czytałam twoje wypowiedzi o tym jak wyglądał cały proces. W mediach rodzice adopcyjni zawsze z uśmiechem zapewniają, ze to takie super i ach! I teraz nagle, po tych perypetiach, można tu przeczytać taką niesamowitą wiadomość. Życzę szczęścia! Ach, mam nadzieję, że nikomu nie przeszkadza to moje małe podglądactwo;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podczytująca -dziękuję :) Widzisz, jesli Twój partner nie chce adoptować to chyba nic na siłę. Ale chyba lepiej że mówi o tym głośno zamiast udawać pod publikę, że ok. Ciebie mi żal, bo wiem jak silne jest takie pragnienie :) Ale wiesz - nigdy nie mówi nigdy - to się może z czasem zmienić. Lucy - tak - Antonina :) ale nie zamierzamy tak do Niej wołać :D Tosia, Tosieńka, Antosia, Antolka, Tola.... Już się pojawiła też opcja ANTEK :D (oczywiście to pomysł Mamusi). Rodzice A. juz wiedzą. A. powiedział im przez telefon. Podobno sie ucieszyli, ale znając Ich przyjęli tą wiadomość równie euforycznie jak o tym, że kupiliśmy ciężarówkę, bo Oni to tez za bardzo cieszyć się nie potrafią - a może jestem niesprawiedliwa... Z transportem dziś Małżonek mnie pocieszył, że to nie 1 tyś. ale DWA! dziennie :( Ja nie wiem co my zrobimy... Nie mamy kogo poprosić niestety - cos bedziemy myśleć. Teściowa zadzwoniła i poprosila, zeby może podeszli z wyrozumiałością, powiedziala, że ważna sprawa rodzinna... zobaczymy. A. bedzie musiał jechać szybciej niz po tygodniu (wystarczy policzyć) i nie wiem jak na to zareaguje ośrodek. ja już się boję że nas zwrzeszczą i jeszcze Małej nie dadzą.... Ja nie wiem czy ten aspekt to jest jakaś przeszkoda i chyba stąd ten mój strach! dziś chodzę cały dzień z początkami zawału.... Błagam - trzymajcie kciuki!!!! Aparat bierzemy ale nie nwiem czy pozwola zrobić zdjecia - mam nadzieję, ze tak!!!! Dziś dowiedzialam się tyle, że Mała jest w pogotowiu opiekuńczym i że jest przytulana i rozpieszczana i mamy się nie martwic o braki emocjonalne. I podobno jest bardzo spokojna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica, zdecydowanie nie tylko trzymam kciuki, ale i szepnę za Wami słówko w modlitwie :) Bardzo się cieszę, że Tosia z Wami wkrótce będzie, jestem pewna, że wszystko pójdzie dobrze - jak się Ciebie czyta, widać, że aż kipisz i bulgoczesz od macierzyńskiej miłości do tej Małej :D Będziecie mieć wielkanocnego Króliczka, może takiego jak ten : http://4.bp.blogspot.com/_Rt9ROumjoVE/ScTWemtPgjI/AAAAAAAABZM/HcyyhNyXZ0w/s1600-h/pink+bunny+baby.jpg Ściskam wirtualnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja czasami tu was podczytuje
Teoretycznie taki ośrodek powinien zrozumieć, że tu chodzi o wasz przyszły byt materialny, ale kto wie co i jak;/ Golllumica - my jeszcze nie mamy potomstwa, ale juz widzę jak stanowczo mówi to nie. Dla niego to poza jego możliwościami i po kilku rozmowach zrozumiałam, że bez szans. Nie mam zamiaru nalegać, bo i dziecka szkoda, a i ośrodek pewnie by nas na starcie odrzucił. Zresztą mam mojego partnera miała przybraną córkę (dziecko męża) i wiem jak ją traktowała - aż wstyd opisywać, więc nie chciałabym żeby jej syn tak się zachowywał. W ogóle to nie wiem czy mi wolno, ale może zapytam czy mogę się dopisać. Ja niby nie jestem trzydziestolatką, ale to chyba nie warunek konieczny, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×