Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dominisia21313

Szukam 30latek

Polecane posty

To tak, jak my - w sensie, że bardzo wybiórczo :) Prachett ma bardzo specyficzne poczucie humoru, bardzo nam obydwojgu odpowiadające :) to jest fantastyka "dla śmiechu". To Brzezińską możesz sobie śmiało poczytać :) Lucy, a czym się różnią labradory retrivery od goldenów retriverów? Po pobieżnym przejrzeniu Google images strzelam, że coś z długością sierści? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zabulina, no w sumie to sie nie zaglabialam w temat roznic na oko widac ze siercia (dlugoscia) - ale to starsze , szczeniaki sa b. podobn, i czasem kolorem (bo labki sa jeszcze czekoladowe i czarne) a goldeny to juz (chyba) nie wywodza sie z jednej rodziny, wiec hodowane byly w podobnych celach, jakos aportujace psy mysliwskie. nie znam specyfiki goldenow na tyle zeby cos wiecej powiedziec, w sumie to mysmy nie rozwazali szczegolowo jaka rase chcemy miec - bo mnie bylo calkowicie obojetne (byle nie rasa agresywna) a K od razu chcial labka, wiec stanelo na labku. a co do autorow; to wiesz, Piekara wlasnie tez ma zarabiste poczucie humoru, ale specyficzne, nie kazdemu moze podejsc :) i dlatego ten cykl o Mordimerze tak polecam :) ale dzieki, juz wiem czego sprobuje jak skoncze moj "psi podrecznik'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślałam, że golden to jakby pod-rasa labradora. Ale nie znam się na psach, przyznaję bez bicia. Moja koleżanka jest bardzo zaangażowaną goldeniarką, jej suczka już np. oddawała krew innemu goldenowi, jej znajomi mają goldena którego leczyli w Wiedniu za ogromną kasę gdy zachorował itp. Ogólnie - tacy ludzie, dla których to naprawdę jest członek rodziny :) Bardzo Ci dziękujemy za namiar 🌼 Brzezińska nie jest jakoś mocno zabawna, jeśli chcesz się pośmiać to skosztuj Prachetta. Ja je czytam zupełnie na "chybił trafił", każda jest osobną powieścią choć niekiedy podobno powtarzają się bohaterowie (z racji poznania póki co 3 tytułów nie mogę potwierdzić ;) ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Babulce... to ja... Dzięki Wam za wyrazy współczucia z powodu palucha. Ciężki był to tydzień równeż z tego powodu, ale dziękować Bogu już jest super dobrze :D A jak to się stało? A no normalnie w moim przypadku - czyli ignorowanie zasady , że nadgorliwośc gorsza od faszyzmu.... Zakładałam buty i oparłam się o łóżeczko i... coś mi nie pasowało.... takie jakieś za duże wgłębienie tam gdzie nie powinno go być. Nacisnęłam z całej siły, żeby sprawdzić i okazało się że miałam rację - puściło. Czyli blokada nie "wskoczyła" do końca. Oczywiście wiedziałam że nie będzie łatwo zrobić tak, zeby zaskoczyła (świeżo mam w pamięci wysiłki i pot mojego A.....), ale po co czekać na Męza który miał wrócić na drugi dzień rano? Ależ nie! Ja SAMA sobie poradzę. No i sobie poradziłam! :) Tyle, że po licznych zmaganiach pociągnęłam ostro oparcie w górę i jak blokada wskoczyła to poczułam ból i wtedy się okazało, ze z łóżeczkiem teraz wszystko jest w porządku ale ze mną już nie. Znaczy z palcem.... No i widzicie jaki głupol ze mnie? Chciałam to mam. Ale naprawdę już dobrze. Ichtiol pomógł rewelacyjnie. Marysia robi kroczki?! SUUUUPER! Moja Przyjaciółka ma młodszą córkę w wieku Twojej Marysi Biała i lecę niedługo Ją odwiedzić. Nie wiem czy stawia kroczki ale doskonale potrafi krzyczeć "da" widząc kogokolwiek spożywającego posiłek - taki obżartuszek mały. Poznawanie nowych smaków jest jest Jej największą jak dotychczas przyjemnością :D Lucy - no zobacz już jakiś postęp. Dla Ciebie teraz pełna przespana noc to na wagę złota jak się domyślam. Azdrobnienie Daguś mnie się też podoba :D Mnie Darco też wciąz w głowie siedzi (ale u mnie to akurat przez H. Potter'a). Zabulina - no fajnie, ze wpadłaś do nas - dawno Cię nie było. :) Alaska - ja tez mam nadzieję, ze pokażesz sukienkę :) Byłoby super - ja bardzo lubię oglądać. Teraz tak się zstanawiałam ostatnio, ze ja do swojej figury powinnam była wybrać inna ale już jakby po ptokach dziewczyny, nie? ;) U nas niby ok... Niby, bo Mąz pojechał w końcu do pracy, ale jakoś się nie klei nic bo od wyjazdu cały czas problemy, ze mną można by powiedzieć, ze w porządku a jednak tak ostatnio padam na ryj, że dziś o mały włos a nie wstałabym do pracy. Ja słuchajcie poszłam dziś do fryzjera i o mało nie zasnęłam słuchajcie na fotelu!!!! co mi się nie zdarza! Macie pojęcie? No taka padnięta jestem. Jakiś magnez musze zacząć brać czy co?...Bo na urlop jeszcze trochę musze poczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica, mamy przesilenie zimowo-wiosenne, może to Cię tak rozkłada... Dość plastycznie przedstawiłaś tą sytuację :o Właśnie usiłuję usunąć to z wyobraźni. Dobrze, że już Ci lepiej... Lucy, a czy i ja załapałabym się na jakieś fotki Dragona..? [przymila się] Biała zna mail :) Ja od jutra siadam nad nowymi programami szkoleń i już mi się nie chceee.... taka "przesilona" chodzę chyba z drugi tydzień, ciągle zmęczona.. ale u nas to może być smog, prawda, Lucy..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka!!! ja tak szybciutko, zaraz się zbieram z roboty i lecę do okulisty z małą. jak na złość mamy ogromniasty mróz brrr Zajrzę może potem Pozdrówka! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oh baby, my spimy wreszcie po nocach, nie wiedzialam ze 6 godzin snu po kolei moze dac tyle radochy Biala to pewnie doskonale wiesz, co ? :) Zabulina, no pewnie ze przesle, tylko Biala prosze podaj mi maila do Zabuliny, ok? K wczoraj na spacerze pyknal lada sesje smokowi, wiec mam co wreszcie wyslac :) a co do "smogu" to chyba ostatnie dni wlansie calkiem ladne sa, najgorzej jest chyba jak jest woilgotno i mglisto. zreszta, ja z Nowej Huty, wiec zaprawe mam niezla :D co do przesilenia, to ja odpukac na razie nie odczuwam, moze glownie dlatego ze mam duzo teraz spacerow, a jak po mroziku (dzis minus 6, wczoraj minus 5) pospaceruje sie po pol godziny/godzine, to sie czlowiek hartuje :D Gollumica, opowiadalam o Twoim "przypadku" K i stwierdzil ze Ty jestes jeszcze "zdolniejsza' niz ja. mnie po tym opisie to az wlasne paznokcie zaczely napitalac. najwazniejsze ze juz wszystko ok, i wracasz do zdrowia a u fryzjera byly jakies nowosci??? w sensie eksperymenty z fryzurka ? Biala, pisz co tam u Was. czemu do okulisty idziecie? to jakis standardowe badania? jak idzie projektowanie mieszkania? u nas calkiem ok, fajnie sobie spedzilismy wczoraj dzien, bylismy na spacerze, potem w kinie ("Jak zostac krolem" - b. mi sie podobal, warto sie wybrac), na kolacji (testujemy juz 3 czy 4 rok krakowskie wloskie restauracje, i znow K wybral sobie lepsze jedzenie, ja cos ostatnio nie trafiam :D). na takie dni to warto czekac :) aha, zapomnialam Wam napisac, ze jestesmy w trakcie 3 zabiegu inseminacji. bo do trzech razy sztuka, nie? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka! My już po wizycie u okulisty. Lucy - mała zezuje, niby do roku to normalne i dopuszczalne ale jako, że ja mam wadę wzroku wrodzoną to zapisałam ja do okulisty. W takich sprawach lepiej działać wcześniej niż później. No i babka stwierdziła, że Maryś ma zeza zbieżnego naprzemiennego. Konieczne są okulary i to już aby od razu korygować tę wadę. Jednak, żeby jej przepisać okulary to trzeba zrobić badania. Ona za mała, żeby wykonywać polecenia okulisty....więc takie badanie musi mieć w znieczuleniu ogólnym :O Na koniec marca zapisaliśmy się na takie badanie. Co do przespania całej nocy to wciąż dla mnie marzenie.... Mailem do Żabuliny sie podzielę, ale z domu bo w pracy nie mam wglądu do prywatnej poczty mailowej. Lucy - trzymam kciuki, żeby trzecia próba była ostatnią i żeby były jej owoce ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc Babki! No jak kurde się wzięłam za pisanie to mi net szwankuje w cholerę jasną! No to piszę w Wordzie i postaram się wysłac w odpowiednim momencie. A ja tu przecież zasiadłam pisać do Was obłożona naokoło przyjemnościami w postaci selera naciowego, szklanki piwa i cykorii z dipem serowo-czosnkowym A co! Walentynki sobie zrobiłam :) Sama co prawda, ale tam trudno. A właśnie a jak Wy podchodzicie do tego „narodowego Święta? :) No ja tam lubię i wbrew tym którzy mówią, że „Walentynki to powinny być codziennie a nie tylko jeden dzień na pokaz, albo, ze „łeeeee, to takie amerykańskie jak mam okazję to świętuję. Dlaczego? Dlatego, ze uważam, że nic złego w tym jeśli przejmiemy na swój grunt coś co jest miłe i przyjemne, a naszym tradycjom nie wadzi (bo co innego z Halloween z tym się nie zgadzam) W końcu choinkę zawdzięczamy Niemcom, bo to też żadna Polska tradycja była. Trzymając się tradycji stawialibyśmy w kącie snopek. A choinka jest chyba o wiele przyjemniejsza, prawda? No więc świętuję. Mój Mąż jak jest w domu też świętuje, ale tylko dlatego, że wie, ze ja lubię. Dziś Go nie ma ale trudno. Ja dziś tak słuchajcie stałam nad deska do prasowania i machając żelazkiem (oczywiście w radosnym świątecznym rytmie) myślałam sobie, ze to taka szkoda, ze Męża akurat dziś w domku nie ma. Ale z drugiej strony wolę takie Walentynki, kiedy tęsknię za Nim i prasuję Jego koszulki, niż takie, kiedy siedziałam w domu i marzyłam o tym, żeby spotkac tego JEDYNEGO (bo i takie Walentynki się zdarzały). Swoją drogą czy Wy macie pojęcie, że dziś w TV nie ma żadnego filmu o Miłości? Ktoś mi tam w mediach sabotażuje jeden z moich ulubionych dni w roku normalnie. Ale się rozpisałam Do rzeczy więc Biała jak to w znieczuleniu ogólnym?.... To nie ma możliwości zbadania tych oczek komputerowo? Ja ostatnio byłam na kontroli w zakładzie optycznym gdzie jest też gabinet okulistyczny i tam przyjmuje pani doktor, która jest okulistką od maluszków własnie (tam się już słuchajcie babki w ciąży normalnie zapisują, bo doktor jest świetna i bada nawet te maciupunie dzieciaczki) i one coś mi mówiły o takim komputerowym badaniu niemowlaczków. Ty może popytaj jeszcze Biała, może nie trzeba będzie w taki sposób badać? Ja przepraszam, nie odbieraj tego, ze ja się wtrącam, tylko dzielę się tym co wiem. Lucy no ja to protestuję przeciw nierównemu traktowaniu tutaj!!!! Bo ja też chcę zdjęcia Drago a nie dostałam (oprócz tych pierwszych). Więc poproszę :) „Jak zostać królem fajny mówisz? To super. Ja już mam na penie od koleżanki, ale czekam z oglądaniem na Męża aż wróci. Ja z kolei oglądałam ostatni „Czarnego łabędzia no może i dobry, ale klimat okropnie ponury, dziwny i no ja się bardzo niefajnie czuję po takich filmach. A! i „Turystę oglądałam też fajny, aczkolwiek mistrzostwo świata to nie jest a i zakończenia można się domyśleć. Ale ogląda się przyjemnie. Zazdroszczę Wam tego miłego dnia jejku ja nie pamiętam kiedy u nas taki był. :( A apropos restauracji to jeśli kiedykolwiek wybierzecie się do „Paroles Paroles to daj znać jak było :D Podobno po „wizycie Gesslerowej jest super :D Zabulina ja widzę, ze Ty też nie masz kłopotów z wyobraźnią? No kurde dla mnie to taka zmora czasem. Własnie po obejrzeniu „Czarnego łabędzia miałam przed oczami taki obraz, którego nie mogłam się absolutnie pozbyć.. A z tym przesileniem możesz mieć dużo racji. Ja bardzo reaguję. No to chyba czas zacząć kurację magnez+żelazo. Chociaz z tą wiosną to ja nie wiem bo do nas zima wróciła. Dzis było -15. A! I wiecie co? Apropos przeziębień. Mój A. pojechał w trasę i jakoś tak Mu nie szło od początku ciągle jakiś pech i pech, a już wczoraj to było apogeum! Napisał mi rano słuchajcie z Białorusi, że się źle TROCHĘ czuje. No coś mnie tknęło i zapytałam „co to znaczy źle się czuję? No to mi napisał, ze ma dreszcze, jest osłabiony, niedobrze mu... Tak się zdenerwowałam, że nie macie pojęcia. No jelitówka jak nic. Ale mnie oczywiście wyobraźnia podszeptywała, ze nie daj Boże ptasia grypa, albo świńska albo jeszcze cholera wie jaka. Wiecie - tyle się teraz słyszy o tych paskudztwach, bałam się tez czy to nie wyrostek. Jak mi napisał po południu że Mu nie przeszło i się bardzo męczy kazałam Mu natychmiast szukać apteki albo lekarza, bo to nie przelewki. Jeszcze za kierownicą to już w ogóle. Więc zatrzymał się gdzieś w motelu, przyjechał lekarz, powiedział, ze to wirus jakiś i że pełno tego świństwa na Białorusi, dał Mężowi zastrzyk bo ten gorączki miał prawie 40 stopni!!! i kazał przyjechac na drugi dzień na przebadanie i po leki. Kazałam Mu tam zostać w tym motelu ile trzeba, ale jak dziś się lepiej poczuł to pojechał tylko do tego lekarza na badania i po leki i dalej w drogę. Moje gadanie oczywiście nic nie dało. Ale już się trochę uspokoiłam jak wiem że lekarz Go zbadał ale strachu mieliśmy co niemiara. Wiecie ja tu, On tam ani pomóc ani nic - taka beznadziejna bezradność... No dobra ja jak nie piszę to nie piszę, a jak zacznę to skończyć nie mogę No trudno jakoś będziecie musiały z tym żyć ;) Dobra kończę bo pranie na powieszenie czeka :) Oczywiście wieszać będę na wesoło w nastroju Walentynkowym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jeszcze ja - tak pomyślałam, że my (Polacy) to w sumie sfrajerzyliśmy z Nocą Świętojańską, ni uważacie? Bo to w sumie ta Noc Kupały była takimi polskimi Walentynkami. I pora taka fajna.... i tak to jakos umarło śmiercią naturalną. Szkoda, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Golumica - ja to tam Ci zazdroszczę talentu pisarskiego, czasem bym chciała Wam coś tak dużo i dużo napisać i o tym i o tamtym....a potem sie okazuje że podałam kilka krótkich zdań... To wielki talent tak przekazać swoje przeżycia, emocje....bądź pewna, że nawet Twoje eseje bardzo chętnie czytam :) jeśli chodzi o to badanie Marysi, na pewno jeszcze poczytam.....Przy komputerowym badaniu trzeba oprzeć brodę na takie tam, patrzeć w jakieś wizjery ....takie małe dziecko nie jest w stanie wykonywać poleceń typu "patrz za balonikiem, popatrz w lewo, w prawo itp. Jak to okulista wczoraj określiła "Marysia nie będzie z nami współpracować dlatego musimy ja wyciszyć" Narkoza ma być krótka, a badanie pozwoli określić dokładnie wadę wzroku i będzie wiadomo jakie leczenie podjąć, jakie okulary przepisać. Co do walentynek.... to miłe święto. Zawsze warto okazywać miłość sympatie i inne ciepłe uczucia. Nie jestem zwolenniczką jakiegoś wielkiego świętowania, prezentów i nie wiadomo czego.Mąż kupił mi różyczkę ;) Na wczoraj mieliśmy zaplanowana romantyczna kolacje jak Marysia pójdzie spać, odpalić świece, wypić winko.....ale jakoś się nie złożyło. a film romantyczny wczoraj był - ok 22 na TVP miał być "ja Cie kocham a Ty spisz" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica, jeśli lubisz dobre kino to baaardzo polecam "Ludzi Boga" - super film! A o miłości, owszem, leciało - Mr & Mrs Smith :D ;) hehe. Ja tam mam Walentynki z M prawie każdego dnia :) ale mamy taką swoją tradycję, że co roku M stara się dla mnie wyszukać najbardziej możliwie kiczowaty drobiazg jaki tylko uda mi się znaleźć :D mam już cały zestaw (na razie nic nie przebiło takiego plastikowego serca na patyku z odchodzącymi na bok sprężynkami z jakimiś pozbawionymi sensu główkami misi które wynalazł dla mnie 3 lata temu :D ) i planuję móc po parudziesięciu latach zrobić taką retrospektywę ewolucji kiczu okolicznościowego :) to będzie grubszy projekt ;) Biała, współczuję perspektywy badania, ale jak trzeba, to trzeba. Małe dzieci mogą jeszcze z zeza wyrosnąć jedynie nosząc okulary, jeśli się to zaniedba to pozostanie operacja. Dobrze robisz, to suma summarum mniejsze ryzyko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
* jaki uda MU się znaleźć, miało być. Dla mnie to jest niespodzianka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hoho ale tworczosc ja ponarzekalam ze nie mam roboty w robocie i... juz mam wiec nie mam jak pisac elaboratow Biala, przypominam ze mialas mi adres mailowy Zabuliny wyslac ... ;) Szkoda ze tak z Marysia sie podzialo, ale dobrze ze czujna jestes i leczenie zaczynacie wczesnie. A to ile razy srednio trzeba do Malutkiej wstawac w nocy? tak z ciekawosci? i wstajecie na zmiane czy raczej Ty? Gollumica, no to sie niezle najadlas nerwow z powodu A, jak dzis sie czuje? cos lepiej? ruszyl w trase czy kuruje sie? ja bym chyba po scianach chodzila w takiej sytuacji. a co do Walentynek to jakos nie przywiazuje do tego wielkiej wagi, ale mysle ze im wiecej okazji do swietowania tym lepiej. dla mnie znaczenie ma nasza rocznica, to juz bedzie 5 za niedlugo (moj rekord zyciowy, dumna jestem jak pawica, a K to mi tylko powtarza ze to dopiero 5 i jak to sie ma calego zycia). a ja tam swoje wiem i lubie to swoje swietowac :) czy robo mi roznice czy to swieto polskie czy nie ... w sumie chyba niewiele. Zabulina, to juz ktoras "tradycja" jaka opisujesz :) i kazda jest tak fajnie "Wasza". podziwiam inwencje tez Alaska pewnie tak zatonela w przygotowaniach ze nie napisze do nas nic jak jej idzie .... aaa, wiem co jeszcze mialam napisac: co do Czarnego łabedzia, to ja wlasnie dlatego na razie nie wyboeram sie na ten film, bo wiem jak filmy Aronofskiego na mnie dzialaja, np. Requiem for a dream. film jest rewelacja, majstersztyk, ale co z tego jak po obejrzeniu go 2-3 dni mam mega dola. on robi tak "ciezkie", przejmujace kino, ze ja musze sie psychicznie przygotowac do ogladania kiedys wracalam z Wawy i utknelismy znow ICkiem w polach, a mnie sie skonczyly filmy na lapie, i odkopalam wlasnie Requiem w jakims katalogu. jak mnie K odbieral z dworca, to wysiadlam i przeprosilam go bo nie bylam w stanie rozmawiac normalnie (choc to juz 3 czy 4 raz widzialam). on podsumowal ze zwariowalam juz do konca ... hehe i pewnie mial racje,w koncu to tylko film ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy - adres przesłałam a co do wstawania to kilka razy, żeby tak w ilości dokładnie określić to trudno nigdy nie liczyłam :P po za tym jak dłużej siedzimy to ona się budzi a my jeszcze nie śpimy...tak pi razy drzwi to ze cztery razy. z tym, że jak ją wezmę do naszego łóżka to tak nie doczuwam tego, że musze do niej wstawać. Ona się budzi, ja jej tylko butelkę z piciem podam i śpię sobie dalej a ona picie pije i śpi ;) tak jest zazwyczaj. Nie raz bywa, że się wyśpi ok 2 - 3 i potrafi z godzinę się turlać po nas, coś tam gaworzyć....ale na szczęście coś takiego zdarza się jej sporadycznie. W. w nocy to już raczej nie wstaje do niej. No chyba, że trzeba picia dorobić lub ok 5 mleko - to już jest jego rola ;) jak jeszcze nie śpimy, siedzimy przed TV czy coś i Maryś się budzi to wtedy częściej On do niej leci ;) A ogólnie to sporo mi pomaga. Właśnie teraz ją kąpie :D a ja mam czas tu zajrzeć :) Często też ją usypia wieczorem ;) Maryś za tatą pzrepada ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj nie zajrzałam, bo była u koleżanki, ale dziś miło mi się Was czytało :) Zabulina - dzięki za "podrzucenie" tytułu - postaram się obejrzeć. Jesli chodzi o "Panią & Pana S." to kiedyś zasiadłam do oglądania i.... wytrzymałam 15 minut..... no nie dałam rady :D Więc w sumie nie wiem nawet do końca czy to bardziej sensacja, czy komedia czy też komedia romantyczna ;) Jesli chodzi o tradycje to zgadzam się z Lucy - no niesamowite te Wasze pomysły. Macie jeszcze jakieś tradycyjne a tylko Wasze zwyczaje? Bo zaintrygowałaś mnie BAARDZO :) Lucy - ja wiem o czym mówisz bo ja tez tak reaguję na filmy. Zwłaszcza własnie na te trudne, ciężkie i z silnym oddziaływaniem na psychikę. I mnie akurat jest trudno przetłumaczyć sobie, ze to "tylko film". Ja potem przechowuję w sobie przez jakiś czas takie "dziwne" klimaty jak w jakiejś przepastnej szafie.... bo przez długi czas jakoś trudno mi je potem wyrzucić z głowy. Tak jak obrazy sprzed oczu. Dlatego raczej takich filmów unikam, a jak któryś ma naprawdę dobrą recenzję to zanim się skuszę to chodzę koło niego jakiś czas jak pies koło jeża... Tak miałam na przykład z "Placem Zbawiciela" , aczkolwiek w ogóle nie żałowałam, ze go obejrzałam. Zresztą te filmy mają coś w sobie takiego mocno wciągającego, ze jak człowiek już zacznie oglądać to koniecznie chce wiedziec co będzie dalej. Wczoraj wrócilam na przykład od koleżanki i musiałam wyprać jeszcze kurtkę. I czekając aż pralka skończy swoją pracę przerzucałam kanały i trafiłam na stary polski film z 1989 r Zanussiego "Stan posiadania". Obsada doskonała: Janda, Komorowska i Żmijewski (bardzo młodziutki jeszcze wtedy :) ) - to taki Jego debiut chyba był. Okazało się, ze dramat psychologiczny a ja się oderwac nie mogłam normalnie.... i oczywiście poszłam spać ze skopanym samopoczuciem i totalnym mętlikiem w głowie. Ale skoro chciałam wiedzieć co będzie dalej to się dowiedziałam.... Mąż już lepiej - dziękuję :) , ale wraca bez towaru bo stwierdził, ze musi wrócić wcześniej i po prostu się wykurować w domu i pojść do lekarza rodzinnego, zeby się przebadac i dojść do siebie. Więc jak sądzę nie czuje się za dobrze, ale ja się cieszę, ze choć ma te leki. No i że wraca też. Uważam, ze słuszna to decyzja. Poza tym po drodze dołączył do Niego kolega i jadą ciągle razem więc jestem spokojniejsza że w razie czego ktoś się Nim zajmie. Bardzo czekam na Jego powrót bo ja sama musze sprawdzić jakOn się czuje i wygląda bo przez telefon to wiecie.... Już mi pisał, ze marzy o rosole, więc jak wróci to zmieniam pościel, pakuję Go do łóżka i wlewam w Niego ożywiający rosół - wiadrami ;) . A w poniedziałek wyślę Go do lekarza. Biała - jak ja Cię czytam to zestrachana jestem ja nie wiem co.... Jak ja taki ŚPIOCH 😴 sobie poradzę?!!!! Moje koleżanki jak mi opowiadają to tez mi słabo - błagam Cię - powiedz, ze z tym da się żyć i można się przyzwyczaić?.... A to badanie to wlasnie było jakies takie, ze te dzieciaczki nie musiały wykonywać poleceń (no bo szkraby kilkumiesięczne to przeciez nie ma mowy). Szkoda, ze nie dopytałam. Biała a Twoja Marysia to niedługo będzie miała urodzinki pierwsze!!!!! Jakoś za miesiąc chyba tak? Alaska - a Ty gdzie się podziewasz? Przygotowania pożarły nam koleżankę!!!!! 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj nie zajrzałam, bo była u koleżanki, ale dziś miło mi się Was czytało :) Zabulina - dzięki za "podrzucenie" tytułu - postaram się obejrzeć. Jesli chodzi o "Panią & Pana S." to kiedyś zasiadłam do oglądania i.... wytrzymałam 15 minut..... no nie dałam rady :D Więc w sumie nie wiem nawet do końca czy to bardziej sensacja, czy komedia czy też komedia romantyczna ;) Jesli chodzi o tradycje to zgadzam się z Lucy - no niesamowite te Wasze pomysły. Macie jeszcze jakieś tradycyjne a tylko Wasze zwyczaje? Bo zaintrygowałaś mnie BAARDZO :) Lucy - ja wiem o czym mówisz bo ja tez tak reaguję na filmy. Zwłaszcza własnie na te trudne, ciężkie i z silnym oddziaływaniem na psychikę. I mnie akurat jest trudno przetłumaczyć sobie, ze to "tylko film". Ja potem przechowuję w sobie przez jakiś czas takie "dziwne" klimaty jak w jakiejś przepastnej szafie.... bo przez długi czas jakoś trudno mi je potem wyrzucić z głowy. Tak jak obrazy sprzed oczu. Dlatego raczej takich filmów unikam, a jak któryś ma naprawdę dobrą recenzję to zanim się skuszę to chodzę koło niego jakiś czas jak pies koło jeża... Tak miałam na przykład z "Placem Zbawiciela" , aczkolwiek w ogóle nie żałowałam, ze go obejrzałam. Zresztą te filmy mają coś w sobie takiego mocno wciągającego, ze jak człowiek już zacznie oglądać to koniecznie chce wiedziec co będzie dalej. Wczoraj wrócilam na przykład od koleżanki i musiałam wyprać jeszcze kurtkę. I czekając aż pralka skończy swoją pracę przerzucałam kanały i trafiłam na stary polski film z 1989 r Zanussiego "Stan posiadania". Obsada doskonała: Janda, Komorowska i Żmijewski (bardzo młodziutki jeszcze wtedy :) ) - to taki Jego debiut chyba był. Okazało się, ze dramat psychologiczny a ja się oderwac nie mogłam normalnie.... i oczywiście poszłam spać ze skopanym samopoczuciem i totalnym mętlikiem w głowie. Ale skoro chciałam wiedzieć co będzie dalej to się dowiedziałam.... Mąż już lepiej - dziękuję :) , ale wraca bez towaru bo stwierdził, ze musi wrócić wcześniej i po prostu się wykurować w domu i pojść do lekarza rodzinnego, zeby się przebadac i dojść do siebie. Więc jak sądzę nie czuje się za dobrze, ale ja się cieszę, ze choć ma te leki. No i że wraca też. Uważam, ze słuszna to decyzja. Poza tym po drodze dołączył do Niego kolega i jadą ciągle razem więc jestem spokojniejsza że w razie czego ktoś się Nim zajmie. Bardzo czekam na Jego powrót bo ja sama musze sprawdzić jakOn się czuje i wygląda bo przez telefon to wiecie.... Już mi pisał, ze marzy o rosole, więc jak wróci to zmieniam pościel, pakuję Go do łóżka i wlewam w Niego ożywiający rosół - wiadrami ;) . A w poniedziałek wyślę Go do lekarza. Biała - jak ja Cię czytam to zestrachana jestem ja nie wiem co.... Jak ja taki ŚPIOCH 😴 sobie poradzę?!!!! Moje koleżanki jak mi opowiadają to tez mi słabo - błagam Cię - powiedz, ze z tym da się żyć i można się przyzwyczaić?.... A to badanie to wlasnie było jakies takie, ze te dzieciaczki nie musiały wykonywać poleceń (no bo szkraby kilkumiesięczne to przeciez nie ma mowy). Szkoda, ze nie dopytałam. Biała a Twoja Marysia to niedługo będzie miała urodzinki pierwsze!!!!! Jakoś za miesiąc chyba tak? Alaska - a Ty gdzie się podziewasz? Przygotowania pożarły nam koleżankę!!!!! 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesus, no przepraszam za ten "podwójny" post ale coś się tu kurna dzieje znowu... A! no ale jak już piszę to jeszcze coś mi przyszło do głowy - odnośnie filmów. Jak mam ciężki dzień, to wiecie czym poprawiam sobie nastrój? Wieczorem po kąpieli wskakuję szybko do łóżka i włączam sobie stary serial, którego może nie pamiętacie, ale leciał za komuny w TV. Serial jest czeski i ma tytuł "Pod jednym dachem". Nie dość, że kojarzy mi się z dzieciństwem, to jeszcze z miejscem w którym się wychowałam a i prosty humor z tamtych czasów bardzo mnie bawi :). A ostatnio wyciągnełam jeszcze "Hotel Zacisze" i też potrafię oglądając wprost śmiać się w głos - co pewnie budzi obawy moich sąsiadów co do stanu mojego zdrowia psychicznego bo wiedzą przecież, ze A. nie ma w domu i jestem sama :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli filmy Was "trafiają" to uprzedzam, że po Ludziach Boga też chodzi się ze 2 dni ze zmienioną optyką :) ale kurczę - w sumie pozytywnie... Gollumica, dobrze zrobił, że wraca. Widać jednak bardziej go trzepnęło niż myślał. Tylko wiesz - nie wypal mu z jakimś kazaniem czy nie daj poznać zdenerwowania jeśli się okaże tfu tfu że jest mocno chory, żeby nie pożałował swojego powrotu - faceci czasem wolą nic nie pokazać niż żonę martwić. Niech na przyszłość wie, że taki powrót to tylko dobry pomysł. Zresztą, jak Cię "znam", to go tak "rozpieścisz", że nie będzie miał wątpliwości ;) Dzięki za tytuł - "Stanu posiadania" nie widziałam :) W sumie faktycznie to już któraś "tradycja" którą wypisuję. Jak się zastanowić to dużo ich mamy, ale większość takich bardziej intymnych, których nie chcę tutaj opisywać. Ale na pewno jeszcze niejedno "coś" przy okazji wyjdzie :) Nazbierało się tego, w końcu jesteśmy razem już kopę lat... mamy "swoje" słowa (takie neologizmy) i gesty, no i dużo wspólnych małych dziwactw. Czasem mi się zdaje że tacy trochę hermetyczni jesteśmy i mamy swój świat, ale na szczęście odpowiada to zarówno nam, jak i ludziom dookoła :) albo inaczej - zostają tylko ci, którym to odpowiada. Z tradycji zupełnie nieoryginalnych mamy np. taką, że gdy zaczyna się sezon na konwalie (moje ulubione kwiaty) to M przynosi mi bukiecik prawie codziennie.W ogóle dużo kwiatów mi przynosi. Teraz np. łypie na mnie wiecheć tulipanów, które mi przytargał bez okazji :) Albo to, że codziennie rano, zaraz po obudzeniu się, udzielamy sobie takiego bardzo prostego błogosławieństwa, rysując krzyżyk na czole jedno drugiemu (czasami jak M wstaje o jakiejś dzikiej porze żeby pojechać przed pracą na dodatkowe zlecenie to ledwo widzę, gdzie to czoło ma) - spotkałam się z ciekawym stwierdzeniem pewnego księdza czy biskupa, że ludzie często nie doceniają wagi rodzinnego błogosławieństwa, które można składać swoim współmałżonkom czy dzieciom. To nie jest żaden "znak magiczny" na szczęście, ale wiara w to, że Pan Bóg otoczy opieką drugą osobę, gdy Go o to poprosimy. To nie są jakieś szczególne nasze tradycje, ale o tym na pewno mogę pisać :) Wy też macie jakieś takie swoje małe przyzwyczajenia, o których można pisać publicznie? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No no, ale nam topik buzuje :D Biala, mialam dokladnie to samo uczucie co Gollumica powiedz mi ze z tym się da zyc :D a tak na serio, to w sumie człowiek wie ze dziecko to nie tylko rozowa buzia usmiechnieta i sliczne ubranka, ale jak się samego nie doświadczy to jakos bagatelizuje się „ostrzeżenia znajomych już kiedys zreszta z Gollumca o tym gadałyśmy. Ale ja nadal mysle ze dobrze ze człowiek nie wie wszystkiego, bo wtedy niekoniecznie na pewne rzeczy by się porywal. A tak to pelen wiary i nadziei podejmuje się jakis spraw i potem już zwyczajnie trzaba sobie poradzic Gollumica, dobrze ze A. wraca do domku bezpiecznie z kolega, już pewnie nie możesz się doczekac dzis tak sobie myślałam o Was, i jedno mi pytanie się nasunęło: pisalas kiedys ze kolejna grupa dostala kwalifikacje już i jest Was wiecej oczekujących na dziecko z Waszego OA. Ale czy tamte pary stoja „na rowni z Wami w „kolejce w sensie, czy jest ryzyko (prawnie dopuszczalne) ze gdy do adopcji będzie mala dziewczynka to zamiast do Was trafi do kogos z tej drugiej, pozniejszej grupy? W sensie czy to nadal jest sprawa uznaniowa OA, a konkretnie dyrekcji ? Co do filmow: to mam dokladnie to samo, ze jak wiem ze film jest „ciezki ale mimo wszystko chce go oglądać, to musze się przyszykowac psychicznie. Inaczej chodze jakbym obuchem w leb dostala. Placu Zbawiciela nie widziałam, wlansie z tego powodu. Ze Żmijewskim mlodym to ja z kolei widziałam z Pol roku temu (tez przez przypadek trafilam „kanałując) „Ostatni dzwonek, dla mnie bomba, polecam jak nie widziałyście. Do tego z filmu pochodzi jedna z moich ulubionych piosenek Piwnicy, spiewana przez Jacka Wójcickiego „Miejcie nadzieje na Youtube można posłuchać, a slowa znane z wiersza Asnyka. Zabulina, piekne to co piszesz o błogosławieństwie. Az mnie normalnie dreszcz przeszedl. Nie znalalam tej tradycji, i mysle ze jest wspaniala, chyba chciałabym przenieść ja na nasz grunt. Wg mnie kazda para ma swoje male zwyczaje często nawet ludzie sobie tego nie uświadamiają z tymze Wasza są dosc oryginalne My mamy tez pare swoich, wiadomo, nie o wszystkim można i chce się napisac, ale np. nigdy nie wychodzimy z domu bez pocalowania (w dowolne miejsce) drugiej osoby, nawet podczas największych klotni. Np. K odkad ma firme, wstaje o 5.30, wychodz z domu ok. 6.30 ja jeszcze czasem spie o tej porze, a ze swieci światło np. w przedpokoju i mnie to budzilo, to jak tylko dzowni jego budzik, to ja na leb klade sobie poduche, i śpię dalej. Wiec K wyszukuje rozne miejsca na buziaka bo glowe mam schowana Podobnie jest z jazda samochodem: zawsze przed droga i po jej zakończeniu, nie wazne czy krotka czy dluga. Co do słówek i wpsolnych „skrótów myślowych, to pewnie ze mamy, i czasem wyrywaja mi się np. w pracy przy chłopakach jak K zadzwoni a mnie się nie chce wychodzic z pokoju i wtedy tak się dziwnie na mnie patrza. No ale z drugiej oni do swoich zon tez roznie mowia np. kotek, albo kochanie Ale nie wiem może my mamy malo fantazji, może Malo inwencji, a może jestemy inni, ale jakos nic innego mi do glowy nie przychodzi. Bo czy tradycja to również wspolne przyzwyczajenie i upodobanie, czy już nie? Np. co roku chodzimy na World Press Photo i narzekamy ze co roku jest mniej ciekawe. Lubimy lazic po knajpach, wiec jak jest okazja (dawniej, jak nam się powodzilo lepiej finansowo , to i bez okazji hehe) wybieramy coraz to nowe miejsca, tylko ze w większości zamawiamy nasze ulubione potrawy (no i jak pisalam, w większości jednak K wyszukuje wloskie). Mielismy kilka przyzwyczajen no ale wiadomo, ze z powodu zmian jakie zaszly w zeszłym roku i brakiem kasy, nie wszystkie można realizowac. No i teraz jeszcze jest Drago, wiec tym bardziej. A chodzi mi o wyjazdy i podroze. Srednio raz na 2-3 miesiace obowiązkowo weekend przedłużony za miastem, czasem nawet tydzień. Obowiazkowo w Zawoi, mamy tam ekstra miejscowke w lesie, zaraz na obrzezach Parku Narodowego. No i 3 tygodnie wolnego na porządna podroz w wakacje. Podroz ja planowalam gdzie jechac, co zobaczyc, trase i czasem jakies noclegi, K natomiast dbal o logistyke (samochod, mapy w GPSa, itp.) Takie planowanie zajmowalo nam calkiem sporo czasu wspolnego Albo np. zwiedzanie: ja uwielbiam czytac o roznych miejscach w których jestemy, jak najwięcej, wiec mam przewodniki, czytam w necie, czasem zwyczajnie gapie się na ludzi żyjących w danej miejscowości czy kraju. A K fotografuje w tym czasie I żadne się nie rzuca do drugiego bo ja mam czas na kontemplacje a K ma czas na zrobienie porządnych zdjęć :D No ale to nie są takie tradycje jak Zabulina, Wasze, tylko takie nasze male przyzwyczajenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o matko, wlasnie przeczytalam co napisalam i sie wystraszylam pisalam w wordzie, bo ja w podrozy dzis, wiec mi sie net zrywa i po przelejeniu widze ze znaki przestankowe i emoty jakos dziwnie mi sie wkleily i tekst malo jasny jest sory aha, co do fotek, to postaram sie jutro albo w weekend cos podeslac bo nie mam na kompie swoim, tylko na K aparacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ ciężko mi się dziś pracuje..... i głodna cały czas jestem - już praktycznie wszystko zjadłam co na dziś miałam. Przytyło mi się ostatnio....już nadrobiłam kilogramy zgubione po urodzeniu Marysi. Co prawda W. mi mówi, że jak utyję to i tak będzie mnie kochał...ale ja już wcale nie chce przybierać....tylko co z tym apetytem zabójczym??? Lucy, Gollumica - nie jest tak źle ;) Idzie przywyknąć ;) choć czasem marzę o przespaniu całej nocy .... Mimo to planuje kolejne dziecko....a żeby było tak tragicznie i nie do zniesienia to przecież bym nie planowała :P Chyba nigdy o mojej córce nie myślałam jak o różowym bobasie. Toż to panna całą gębą Jest!!!! Chce jeść poprosi "niam niam" ....chce spać powie "aaaaa" ...czasem zaskakuje mnie tym ile już rozumie :) Duma mnie rozpiera jak pokazuje jak robi świnka (oj jaką fantastyczną minkę ma wtedy") czy piesek, samochód lub owieczka :D czasem i z równowagi wyprowadzi, pewnie że tak....i nie raz już nie ma do niej sił ale na szczęście wtedy W. staje na wysokości zadania :D a aj to nie wiem czy my z W. mamy jakieś rytuały ....hm... Całuski na dzień dobry i do widzenia??? Wspólne śniadania, które zazwyczaj robi W.? Gollumica - życzę zdrówka Twojemu A. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O! No faktycznie ruch się tu u nas zrobił jak na Marszałkowskiej!!! :D Biała- dziękuję Ci ogromnie za pocieszenie.... Jakoś to tak wszystko się chyba jednak układa że Miłośc "od" i "do" dziecka wynagradza i rekompensuje wszystko.... Bo przeciez żadna normalna Matka mimo narzekań na zmęczenie i kłopoty swojego dziecka by nie oddała, ani tez jak Biała piszesz tym bardziej planowała kolejnych :) Z wysypianiem się - już się umówiliśmy z Mężem, ze jak będzie wracał to pierwszą i ostatnią noc musi się wyspać, natomiast pozostałe są moje a on wstaje. Jak będzie w rzeczywistości - zobaczymy :D Za życzenia zdrowia dla A. dziękuję :) Gorzej że mnie coś bierze... ale ja sobie poradzę :) Lucy - no widzisz my tez mamy obawy związane z tą drugą grupą, bo przecież jasno przedstawiono nam kryteria, jakie ośrodek bierze pod uwagę - podobieństwo do Rodziców (pod każdym względem). Więc w razie czego nasza dyrektorka doskonale się wytłumaczy.... Widzisz - my nie pytaliśmy na kursie co OA robi w takiej sytuacji, kiedy do kręgu kandydatów dochodzi kolejna grupa, bo taka sytuacja wytworzyła się pierwszy raz! Nie przewidzieliśmy tego.... No ale nic. Zobaczymy. Bądźmy dobrej myśli. A! "Ostatni dzwonek" obejrzałam będąc w liceum ale ten wwiercił mi się w pamięć w zupełnie inny sposób - ja ten film po prostu pokochałam, a Wójcicki zawsze już będzie mi się kojarzył najpierw z tym filmem a dopiero potem z "Piwnica pod Baranami". Po tym filmie udało mi się kupić kasetę (bo wtedy takie rzeczy "UDAWAŁO SIE" kupić :) ) z płytą Gintrowskiego z piosenkami również z filmu. Dla mnie najbardziej kultowa piosenka z filmu to z kolei "A my nie chcemy". Zabulina - no mnie tez rozwaliłaś tym krzyżykiem... ja gęsiej skórki dostałam. Nie chcę tu używac patosów, ale to jest tak ciepły, pełen Miłości i dobroci gest, a tak dziś rzadki (niestety), że bardziej wymownego to już chyba nie ma... Niesamowity ten Wasz zwyczaj. I fajny tez Wasz Świat :) Czy my coś takiego mamy? Takie swoje tradycje? Nie na taką skalę jak u Was ;) ale ten znak krzyża skojarzył mi się z pewną "tradycją" u nas - wyjazdową - tzn. kiedy Mąż jedzie w trasę. Zawsze jak Go żegnam mówię Mu: "jedź z Bogiem". U nas było kilku górników w rodzinie i jak byłam dzieckiem to z opowieści pamiętam, ze tak właśnie kiedyś żony górników wyprawiały Ich do pracy - codziennie z Błogosławieństwem - to mnie jakoś tak zawsze ruszało i czułam jakie to ważne. Mój Mąz górnikiem nie jest ale praca co tu dużo mówić - też niebezpieczna i jakoś mi tak łatwiej jest jak Mu to błogosławieństwo na wyjazd daję. I wierzę, że ten Bóg przy Nim rzeczywiście w drodze jest i czuwa. I teraz myślę, że ten Wasz gest tak mały a tak wymowny bardzo by do tych słów pasował. Nie dziwię się, ze Ty Lucy chciałabyś przenieśc go "na Wasz grunt" :) No naprawdę Zabulina - czapki z głów..... Kolejna sprawa związana akurat też z kościołem to taka, że zawsze kiedy jesteśmy na Mszy Św. (czy tez ja jestem sama) w naszym kościele parafialnym (bo czasem na msze niedzielne jeździmy do katedry - tam gdzie braliśmy ślub) to po Mszy idziemy pod figurę Matki Boskiej Fatimskiej i palimy świeczkę - bo zawsze jest za co podziękować, przeprosić - o prośbach nie wspomnę :) Tradycją naszą w Nowy Rok z kolei jest wyjazd na śniadanio-obiad do odległego o kilkadziesiąt kilometrów Gietrzwałdu - do Sanktuarium i potem do Karczmy Warmińskiej (totalnie zrobionej w warmińskim stylu, nawet kapela czasem przygrywa :) ). Wcześniej biegniemy do Kościółka pomodlić się chwilkę za nowy rok i podziękować za stary a potem na obiadek. Mąz standardowo żurek i pierogi, ja rosół i kiszkę ziemniaczaną. A, że oni robią tam wszystko sami (nawet makaron słuchajcie) to siedzi nam się tam jak u ukochanej Babci. Dlatego Nowy Rok kocham od jakiegos czasu bo bardzo lubię te nasze wyjazdy. A z innych tradycji.... czy ja wiem - mamy taką jedną bzdurną dosyć ale naszą - na rocznicę zaręczyn i na rocznicę ślubu dostaję od Męża.... 4 róże :) Bo mój Mąz słuchajcie jak mi się oświadczał, to wraz z pierścionkiem zakupił mi CZTERY RÓŻE. Ja jak to kobieta - zaczęłam się w tym doszukiwać jakiegoś głębszego znaczenia ale że się nie doszukałam zapytałam Go za jakiś czas powodowana ciekawością: "dlaczego cztery"? A On na mnie spojrzał, zastanowił się chwile, wzruszył ramionami i odparł:".... nie wiem....". parsknęliśmy takim śmiechem, że nie mogliśmy przestać ale w ten sposób na wspomnienie tamtej chwili w nasze Święto róże przynosi mi w ilości sztuk czterech :) Do dziś pamiętam przerazenie w oczach mojej koleżanki której to opowiadałam, która wyjęczała: "ale parzyście kwiaty kupuje się na pogrzeb!!!!" Ja o tym nie wiedziałam powiem szczerze, ale odparłam Jej, ze takie fatum należy przełamywać i własnie dlatego będa nadal cztery. Kolejna rzecz - postanowiliśmy, że co roku w rocznice ślubu cywilnego idziemy na obiad do restauracji, gdzie zamawialiśmy obiad "poślubny" - na razie się tego trzymamy. No i naszym zwyczajem wakacyjno-urlopowym jest zabieranie w drogę płyty "Pod Budą" (nawet nie wyjmujemy jej z samochodu - jest "na wyposażeniu" : ) ). Na płycie jest ok 20 płyt (Jesus ale to zabrzmiało...) i tak jedziemy, słuchamy i... niestety czasem śpiewamy :D - ale to zwyczaj a nie tradycja raczej. Mamy też jak każdy swoje ścieżki, swoją ukochaną restaurację, gdzie świętujemy nasze ważne dni - ale nie wiem czy to można nazwać tradycją. A gesty i słowa... to wiele par chyba tak ma - to akurat jest bardzo fajne i im tego więcej tym większa świadomość jak długo się ze sobą jest i jak wiele wspólnych fajnych rzeczy się przeżyło. To taki wyznacznik trochę. U nas od "słowotwórstwa" jest raczej mój Mąż i czasem coś tak sobie zapamiętamy i rzeczywiście się tym posługujemy. Lucy ze swoim Męzem to mają takie fajne swoje "słówko" na przesyłanie "buziaczków" - to pamiętam bo az zapytałam Lucy co to takiego - pamiętasz Lucy? :D No my chyba jak u Lucy i K. więcej zwyczajów niz tradycji. Lucy, a że ja nie mam problemów z wyobraźnią jak już mówiłam, to tak się uśmiałam jak wyobraziłam sobie Ciebie z tą poduchą na głowie i K. wyszukującego te miejsce do buziakowania, ze pojęcia nie masz. :D Kochane, lecę się położyć - wzięłam Aspirynę i chyba czas do łóżka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale się naprodukowałyście! Nie dałam rady wszystkiego przeczytać, ale nadrobię w weekend. Poczułam się natomiast wywołana do odpowiedzi, więc prostuję - to nie przygotowania ślubne mnie pochłonęły, tylko nowa praca! Ostatnie dni spędziłam na wyjazdowym szkoleniu, Walentynki też (nie obchodzimy tego święta, ale zdarzało mi się dostać od mojego kwiaty, a raz nawet pokazali nas w lokalnej telewizji z tej okazji :P) - nowa praca, nowy profil - dzieje się. Co do ślubu, jesteśmy na etapie wybierania gatunku wódki - co się u Was sprawdziło? Aha, rozdaliśmy też kilka zaproszeń, ale chyba o tym już pisałam. Sukienkę pokażę jak będę bliżej przymiarek/przeróbek, czyli gdzieś w marcu. Teraz zmykam wyspać się we własnym łóżku (co prawda hotelowe było super wygodne, ale własne wyrko ma swój urok). Lucy, trzymam kciuki za "owoce", jak to ujęła Biała. Biała, taki drepczący szkrab zmienia sposób patrzenia na mieszkanie i umeblowanie (gniazdka, kanty, zasłony, firanki i tak dalej...). Trzyma się "maminej spódnicy"? :D Jak trafiłam na opis tego, jak rozpiera Cię duma, kiedy pokazuje, jak robi świnka, od razu przypomniał mi się mój mały kuzyn - trochę starszy od Marysi, ale też wprawił mnie w zadziwienie, że taki mały a taki sprytny (też udawał zwierzątka, samochodzik, i całkiem ładnie mówił, a nawet wymawia wyraźnie "R" w "brrrrum"- a chłopcy raczej późno się rozgadują...) Gollumica, ja miałam podobnie z "Placem Zbawiciela" - też czaiłam się do obejrzenia, ale kopnął jak nic. Moje ostatnie odkrycie filmowe to "Hanami-Kwiat wiśni" - widziałyście może? Rany, dla mnie to jeden z najlepszych współczesnych obrazów o miłości - chociaż na Walentynki raczej się nie nadaje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o matko Biala, wspolczuje serdecznie Ty chorowalas czy nie? i Marysia? najgorsze ze najbardziej sie zaraza przy wysypie, wiec nawet odizolowanie Malutkiej malo da trzeba sie modlic zeby sie nie zarazila trzymam kciuki dziewczyny, u nas od prawie roku (a konkretnie od momentu gdy K stracil prace) rosnie nowa tradycja, malzenskie klotnie nie mam juz sily na to wszystko wiec nie bede sie tez rozpisywac Gollumica, napisz tylko maz wrocil bezpiecznie? jak sie czuje? powodzenia laski ja sie zmywam na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biała - to trzymajcie się. Współczuję.... Lucy - jeszcze nie wrócił. Alaska - my mieliśmy "Soplicę". Dobra gatunkowo, w rozsądnej cenie - my dodatkowo trafiliśmy na promocję w Makro. Na zdjęcia sukienki czekamy. Zaproszenia też mogłabyś pokazać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja czasami sobie podczytuje
i pozwolę się wtrącić, ze najlepeij przejść ospę w wieku dziecięcym. Najgorzej jako dorosła kobieta, więc lekarze nawet polecają, ze jak jest wirus w domu to niech wsyztskie dzieciaki złapią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisałam i mi zżarło :O:O:O Alaska - my piliśmy Pana Tadeusza. Wódka bardzo OK na ospę już chorowałam :) Nie martwię się tym, że Marysia zachoruje, w sumie lepiej teraz jak jest dzieckiem. Podobno lżej się to przechodzi w wieku dziecięcym. W. wysypany na maxa. Pilnuje się, żeby się nie drapać. Ja go smaruję taka maścią. Mówię Wam z godzinę sparowania!!!!! W sumie to jest dzielny!!! Nie marudzi ;) i jakos się trzyma. Został z małą w domu, a babci daliśmy wolne ;) W sobotę były urodzinki mojego bratanka. dzwoniłam do bratowej i poinformowałam o sytuacji. Nie przeraziła się wirusa (wszyscy dorośli już to przechodzili a dziecko najwyżej z głowy będzie miało ;) ) i razem z Marysią pojechałyśmy na tę uroczystość ;) W. został w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×