ZA GRANICĄ ZAWSZE BĘDZIESZ TYM OBCYM! - oto co usłyszałam

Bardzo sie napaliłam na wyjazd do austrii na stałe. znam niemiecki, jestem architektem więc o prace nie bylo trudno. Wszystko juz przygotowałam jutro lecę do Innsbrucka. Ale wczoraj na pożegnanie usłyszałam od mamy bardzo poważnie: "po co tam jedziesz, i tak zawsze bedziesz TA OBCA"... troche mnie to przygnębiło :( jechac i tak pojade, bo całe zycie o tym marzylam, jednak te słowa ciągle kołaczą mi sie w głowie tez tak myslice?

NIIE! można życ kilkadziesiąt lat za granicą i wreszcie po zmianie nazwiska, zatajeniu polskiego akcentu i wyparciu sie polskich obyczajów..... przyjmą cie jak swego! i jeszcze zmien obywatelstwo.

w szerokim świecie niż "swoja" w naszym zaścianku.

myśle tak jak moja przedmówczyni

Oczywiscie, że nigdy nie bedziesz jak swoja. Ale to chyba logiczne i oczywiste?

swój-obcy patrza ludzie najczesciej w małych, jednolitych społecznościach, w miastach to sie rozmywa bo mieszkają w nich ludzie z różnych stron swiata.

"w szerokim świecie niż "swoja" w naszym zaścianku." bardzo dobrze napisane!!!!!!!

polska jest tak zacofana ze nigdy nie osiagnełabym tutaj tego co moge osiągnąć za granicą

oczywiscie ze zawsze będziesz obca:) mieszkam tu ponad 15 lat czuję się mieszkance, ale nadal jestem obca, i tak będzie zawsze, i nie uwazam zeby to bylo cos zlego..

Nigdy nie bedziesz Austriaczka, ale czy to zle? Bedziesz po prostu Polka mieszkajaca w Austrii, a jak sie bedziesz z tym czula to juz zalezy od Twojego charakteru.

Ja mieszkam w Angli 4 lata, mam chlopaka anglika, zamierzamy sie pobrac, i ja uwazam (zreszta tak jak on), ze moja innosc jest ciekawa, mam inne spojrzenia na duzo rzeczy, chodze do polskiego kosciola, itd. Nie chcialabym byc angielka z pochodzenia.

twoja mama powiedziala to z troski o ciebie, pewnei trudno jej sie pogodzic ze odjezdzasz...chcialam powiedziec ze nie jedziesz pracowac w polu, bedziesz kims...szanowanym, wbrew pozorom polacy sa bardzo doceniani jako fachowcy i we wszystkim co robia robia to swietnie a nie fuszerke odprawiaja...wiele razy slyszalam ze za granica to same matoly sa tepaki zwlaszcza hiszpanie powolni...co nawet jezdzic nie mowia, a koledzy zagraniczni mojego faceta mowia na niego robert kubica bo po prostu dobrze jezdzi... dasz rade, nie martw sie o nic..powodzenia.

dziękuję Wam :)

tez jade do austrii, tyle że do wiednia powiem ci coś: ludzi wykształconych łatwiej przyjąć jako tako do spoleczenstwa niz takich co tam pojechali sie bujac i robic łatwą kase nic nei umiejąc a nawet nei znając jezyka

Mnie tak powiedzial moj najlepszy przyjaciel-I TAK BEDZIESZ TA INNA ,ZAWSZE, I ZA 2 I ZA 40 LAT:( Smutno m isie zrobilo, bo wlasnie w przyjacielu chcialam miec wsparcie a tu taKIE COS.

Poczatki za granica czesto sa ciezkie i na poczatku czlowiek prawie zawsze czuje sie obco. Ja mieszkam we Wloszech i nie ominelo to i mnie mimo, ze wyjezdzajac na stale bylam juz niejako zintegrowana z wloska spolecznoscia w sensie znalam dobrze rodzine mego meza, jego znajomych (wszyscy Wlosi). okazalo sie jednak, ze to nie wszystko, bo zeby dojsc do czegos - dobrej pracy, pokazania swego wyksztalcenia, musialam sie niezle napocic by pokazac swa wartosc. Mimo jednak iz opanowalam jezyk prawie do perfekcji, pozdobywalam praktyki we Wloszech nigdy nie udwalalam zwloszczonej. Jestem Polka mieszkajaca we Wloszech i za taka zawsze bede sie uwazac. Mysle, ze to tez dobrze rokuje w stosunkach miedzyludzkich bo ludzie widza, ze po prostu jestem soba. Inna rzecz, ze teraz w krajach UE coraz wiecej jest cudzoziemcow ktorzy sie osiedlaja w innym kraju, takze mysle, ze powoli beda zanikaly podzialy "swoj" i "obcy".

Bedziesz taka jak sie czujesz. Ja czuje sie lepszy od "tubylcow" i oni mnie takim postrzegaja. Oczywiscie najlepiej posiadac odpowiednie atrybuty, dzieki ktorym mozna zbudowac pozytywne zdanie na swoj temat.

nie wiem jak w insbuku..(choc slyszalam troche o zasciankowosci tamtejszej)ale w wiedniu jest naprawde super..otwarci mega tolerancyjni ludzie..mieszkam tu 7 lat i na pewno na razie nie teskieni za polska

Tu nikt nie jest u siebie ;)

że nawet ci z sąsiedniej wsi to są OBCY i nie można pod żadnym pozorem się z nimi kontaktować, tylko trzymać się kurczowo SWOICH

mvkdhe --> jak wyglądały Twoje początki? ja niestety nie mam na razie żadnych znajomych w Wiedniu, jedynie takich internetowych ale nie jestem z nimi aż tak blisko

Doskonale Cie rozumiem. Jestem w Anglii od tygodnia. Nie mam jeszcze pracy ale szczerze mowiac narazie nie musze sie spieszyc, bedzie mi latwiej jesli na poczatku (nie mowie ze nie chce pracowac) jesli oswoje sie z jezykiem i wtedy moze znajde jakas lepsza prace. Moja rodzina tez mowila "bedziesz tam obca, przeciez ty jestes Polka". Bolaly te slowa bo zawsze gdzies tam zostaja... Wiadomo.. To juz nie to pokolenie. My jestesmy bardziej mobilni, zadni swiata i wrazen. Zobaczymy jak bedzie . Narazie ciezko mi sie do wszystkiego przyzwyczaic.. Jest inaczej

a kto pojechał SAM za granicę? kto pojechał do koleżanki/kolegi/rodziny? Czy lepiej jest jechac samemu czy z kims lub do kogos? Ja bym chciala jechac do madrytu bo kocham to miasto! neistety nikogo tam nie znam :(

Oczywiscie, ze zawsze bedziesz obca, ale to chyba oczywiste prawda? Nawet po 20 latach bedziesz musiala odpowiadac na pytania skad jestes i jak ci sie podoba w "nowym kraju".

ktos odpowie?

dzięki za odp :/

uprzejmość niektórych powala na kolana :/

do oki doki --> lepiej jedz z kims :D

może ze mną? :) jestem konserwatorem powierzchni płaskich, bardzo przyszłosciowy zawód :D

wow! no super daj jakiś namiar na siebie