Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wandela

rozmawiam z nim przez internet od 3 lat

Polecane posty

Gość no niemozliwe
dziewczyny, jest takie fajne powiedzenie: fool me once shame on you, fool me twice shame on me. przejechalam sie na kontakcie internetowym i wiem, ze juz nigdy w cos takiego nie wejde, chociaz oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze sa tez szczesliwe zakonczenia. niestety wiekszosc z kobiet wypowiadajacych sie w tym watku miala pecha i to wiele mowi o takiej formie poznawania ludzi. to prawda, ze zyjemy iluzja, wyobrazeniem o drugim czlowieku, mowi nam o sobie tyle, ile chce, a to, czego nie powie dopowiadamy sobie same. w realu naprawde czar moglby prysnac w sekunde, nawet po 10 latach znajomosci. wandela powiem Ci, ze doskonale rozumiem dlaczego po tylu latach i kolejnych zwiazkach w realu wciaz tu zagladasz. bo to zawsze bedzie niezamkniety rozdzial. teraz oczywiscie patrzysz na to wszystko bez zalu, bo czas zrobil swoje, ale ciekawosc pozostaje. ja mam podobnie z moja przyjaciolka z liceum. bylysmy nierozlaczne, az w pewnym momencie przestala sie do mnie odzywac - z dnia na dzien i bez zadnego wyjasnienia. zawsze to ona wszystko inicjowala, a ja nie wiem dlaczego nawet nie probowalam sie z nia wtedy skontaktowac i spytac co sie stalo - po prostu przeszlam nad tym do porzadku dziennego (nie wiem co ze mna jest nie tak, ale faktycznie w wiekszosci przypadkow to znajomi wszystko inicjuja, nie ja). mimo, ze minely lata zdarza mi sie pomyslec 'dlaczego przestala sie odzywac?' nie gnebi mnie to tylko frapuje. nie mam juz w sobie zadnych glebszych emocji zwiazanych z tym 'porzuceniem'- po prostu sie zastanawiam, bo nie znosze niedokonczonych spraw. i mysle, ze do konca zycia bede do tego wracac, bo to byla wazna osoba w moim zyciu. roznica jest taka, ze ja moglam zawalczyc, ale tego nie zrobilam, a on nie dal ci zadnego wyboru i pokazal tym samym ile tak naprawde dla niego znaczylas. sorry. z tym moim 'walnietym' z netu sprawa wyglada tak: wiem, ze moglabym go wytropic, dowiedziec sie prawdy i zamknac rozdzial i to jest swego rodzaju pocieszenie. ale tego nie zrobie, bo wjechal mi na ambicje. duma i honor sa dla mnie najwazniejsze. nie znosze klamcow, hipokrytow, manipulatorow, osob, ktore robia mnie (za przeproszeniem) w c***a. takie osoby sa dla mnie skonczone na wieki. jezeli to prawda, ze mu sie odwidzialo to droga wolna, takie zamkniecie rozdzialu mi wystarcza. ten watek jest fenomenalny, bo w wielu wpisach znalazlam cos dla siebie, punkty wspolne, interesujace spostrzezenia i dobre rady. troche zaluje, ze trafilam na niego tak pozno i, ze nie wypowiadal sie w nim praktycznie zaden facet. zgodze sie z uwaga, ze zaden normalny facet (w sensie o normalnych potrzebach) nie ciagnalby znajomosci tak dlugo bez checi weryfikacji, moglby sie tak dlugo wstrzymywac od 'konsumpcji.' nie wiem jak ty i ten twoj wandela, ale ja z moim (poza ogolnikami) unikalam tematu sexu, co jest dziwne, bo wiem o nim takie rzeczy, ze sprawy lozkowe to na serio pikus. nie mowie, ze nie zahaczalismy o ta kwestie, bo w koncu przez 10 lat nie dalo sie inaczej, ale to bylo tylko przeslizgiwanie sie po temacie. i czasem mialam wrazenie, ze on ode mnie takich rzeczy nie chce slyszec. znowu sie rozpisalam, co zrobic? ten typ tak ma ;) tradycyjnie zycze milego weekendu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niemozliwe - mam nadzieję, że weekend spędziłaś miło. Ja nie narzekam, u mnie wszystko układa się jak najlepiej, Tobie też tego życzę. W ogóle to zauważam wiele podobieństw w twoich i moich doświadczeniach w znajomościach internetowych. Choćby w podejściu do spraw seksu, bardzo podobnie to wyglądało - rzadko o tym rozmawialiśmy, a jeśli już to nie bezpośrednio, a ostrożnie, bez żadnych żartów czy podtekstów, on nie starał nawiązywać do tego tematu. Odnoszę wręcz wrażenie, że rozmawiałyśmy z tym samym facetem :) A to po prostu zadziałał ten sam mechanizm, albo przynajmniej podobny typ znajomości czy człowieka. Dziwne to, naprawdę. Pewnie tobie także jak i mnie wydawało się, że znajomość ta jest wyjątkowa i niepowtarzalna, że on jest wyjątkowy. Wiele osób tu na forum pisało do mnie: po co rozgrzebujesz tę starą sprawę, widocznie nie masz swojego życia i że nadal jestem sama itd. Ale wiele osób, tak jak ty, rozumie, że chodzi o to "niewyjaśnienie" - kto, dlaczego?? Ja też nie lubię niewyjaśnionych spraw. chociaż teraz już pogodziłam się tym oczywiście. mimo to jednak takie niedomówienie czasem męczy i uwiera. Nie dziwię ci się, że wracasz myślami to tej koleżanki - bo to taka niewyjaśniona sprawa. Mnie czasem nachodzi myśl o tym "moim" - i czuję bezsilną złość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
wandela - dzieki, u mnie tez ok ;) zgadza sie - myslalam, ze to ktos wyjatkowy, ale teraz mam to czarno na bialym: to bylo zludzenie. generalnie bolesna lekcja. nie tylko z toba mialam wiele wspolnego (fakt, ze przez tyle lat utrzymywaliscie bliska relacje nawet sie nie widziawszy czy nie slyszawszy najbardziej mnie zaciekawil/zszokowal, stad moj nick :D, nie moglam uwierzyc, ze ktos jeszcze moze w czyms takim tkwic) byl tu link do jakiegos forum, na ktorym wypowiadala sie dziewczyna z karkonoszy (nie wiem czy pamietasz), z nia tez moglabym sobie podac reke! moj internetowy oszust to samo: mial mase kontaktow (glownie w sluzbie zdrowia) i jak mu mowilam, ze mam problem, czy ktos kogo znam go ma, od razu chcial mi pomoc. zalatwil mojej kolezance wizyte bez kolejki, mojemu koledze chcial zalatwic leki na recepte bez recepty, mi namiar na specjaliste, bo moj zaufany lekarz wyjechal. staral sie, a mi glupiej serce topnialo. gdyby mogl bez oporow spotkalby sie z moimi znajomymi, ale ze mna nie chcial. to sa manipulanci (wszyscy diabelnie inteligentni - wiedza co chcemy uslyszec i nam to wciskaja) i impotenci. dowartosciowalysmy ich, a potem przerzucili sie na inne, bo watpie zeby z tym skonczyli. to jest uzaleznienie. moze kiedys ktoras sie nimi pobawi tak jak oni nami? wtedy sie przekonaja jak to jest. powiem ci, ze nie wiem czy na twoim miejscu nie wynajelabym w tamtym czasie detektywa albo po prostu kogos mega obcykanego w sprawach komputerowych - chcialabym go namierzyc zeby przekonac sie co to za typ czlowieka: czy zonaty/w zwiazku, szukajacy odskoczni, czy oblesny, udajacy rycerza na bialym koniu, czy niesmialy i zakompleksiony, 'zyjacy' w swiecie wirtualnym, czy inwalida, czy chory psychicznie, czy kobieta... jest masa opcji i mnie by ta niewiedza wkurzala. polecam wszystkim zainteresowanym tematem program CATFISH. trafilam na niego przez przypadek na MTV. formula jest nastepujaca: dwoch facetow pomaga osobie, ktora zglosila sie do programu namierzyc jego/jej internetowa sympatie. widzialam odcinek, w ktorym facet rozmawial prawie 2 lata z laska (nie przez telefon, przez portal spolecznosciowy), wymienili sie fotami, wielka milosc i te sprawy, po czym okazalo sie, ze chlopak tak naprawde gadal z facetem, swoja droga gejem, ktory probowal sie oswoic ze swoim 'gejostwem' i zrobic pelny coming out (doslownie dwie osoby na krzyz wiedzialy o jego orientacji). jak tylko prawda wyszla na jaw ten oszukujacy zaczal sie tlumaczyc, ze nie zdawal sobie sprawy, ze igra z czyimis uczuciami, ze mu na tym chlopaku bardzo zalezy, ze uczucia byly szczere, ze liczy, ze tamten nie zerwie znajomosci (sic!). oszukiwany byl oczywiscie zalamany, w koncu przez tyle czasu dal sie robic w konia, jak sie dowiedzial mial taka mine jakby mial dostac zawalu - oczywiscie kontakt zerwany. prawdziwa historia, takie rzeczy sie zdarzaja. niektorzy lecza sie internetem, a powinni leczyc z internetu i to u specjalisty pierwszej wody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczatkiem programu na MTV o ktorym piszesz byl chyba amerykanski film z 2010 pod tytulem "CATFISH". Obejrzalam go i oczy mi sie szeroko otworzyly. Niestety, znalazlam go tylko po angielsku. Siedzi we mnie do dzis. Internet to polaczenie fikcji z iluzja. Ofiar tego fenomenu sa tysiace, podejrzewam. Nigdy nie wiesz tak naprawde z kim rozmawiasz. Na pewno jakis tam procent to kontakty z normalnymi ludzmi, ktorzy mowia prawde, spotykaja sie, tworza nawet stale zwiazki. Ta ciemna, niewyjasniona strona, naladowana klamstwem jednak tez istnieje i krzywdzi wielu ludzi. A potem cierpienie, placz, depresje a moze i samobojstwa. Najbardziej chyba szkoda jednak straconego czasu i zadry, ktora zostaje w nas na cale zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam ja przechyle szalę w drugą stronę jednak. Ok 12 lat temu poznałam faceta przez sieć, rozmawialiśmy głownie przez gg, może raz do roku telefon z życzeniami, przez kilka lat wiedzieliśmy o sobie dosłownie wszystko, nawet te najciemniejsze strony duszy ;) Pierwszy raz zobaczyliśmy się chyba...po 7 latach? I było to takie spotkanie, jakbyśmy się widzieli już wieeele razy, jakbyśmy byli realnymi przyjaciółmi. Od tamtej pory widzimy się raz do roku (mieszkamy bardzo daleko od siebie). Może u mnie było inaczej, bo byliśmy od początku ze sobą szczerzy, przeżyliśmy "razem" nasze rozwody, nowe związki, rozstania. Sieć jest bardzo niebezpieczna, ale czasem udaje się wyłowić normalne znajomości, ja miałam to szczęście, chociaż zdarzali się i debile, wiadomo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roberrta
Z tym pomysłem spisania wszystkich historii i napisanie na ich podstawie jakiegoś poradnika to fajny pomysł:) Wprawdzie nie przeczytałam całego wątku, ale kilka (kilkanaście?) stron wstecz, ciekawe historie… Aczkolwiek dla mnie to jednak bardzo dziwne pisać z kimś przez dziesięć czy ileś lat z gościem, którego nie spotkało się w realu. Ja rozumiem, że nie od razu się spotyka z facetem, warto najpierw jakoś zaznajomić się z nim. Rozumiem też, że takie pisanie wiadomości, maili, smsów itp. ma swój urok, sama tak pisałam przez długie lata z chłopakiem. Ale jednak tego chłopaka znałam, poznaliśmy się jeszcze w podstawówce, jako dzieciaki chwilę byliśmy ze sobą, a później dłuuugo się nie widywaliśmy. Zostawały tylko maile. I pamiętam te dreszcze emocji, gdy wracałam do domu ze szkoły i od razu odpalałam komputer i sprawdzałam maile czy coś mi przysłał. Potrafiliśmy pisać sobie po kilka dziennie naprawdę długich maili... I pisaliśmy sobie o wszystkim, o swoich problemach w szkole (później na studiach), a sympatiach, o życiu codziennym... To było fascynujące, ale wiedziałam z kim tak naprawdę piszę, poznałam go osobiście. Myślę, że ciężko byłoby mi stworzyć taką relację z osobą, której nie poznałam. Pomagał mi gdy miałam problemy w związkach, ja jemu także, ale jakoś nigdy nie było tematu, że my moglibyśmy stworzyć coś wspólnie... Główną przeszkodą była odległość, bo on się przeprowadził, ale na początku także niesnaski między naszymi rodzicami. Jakoś nie dogadywali się i jego rodzice mocno mnie nie lubili, czego dawali wyraz, jak się spotykaliśmy jako dzieciaki. On był młody, był pod wpływem rodziców i przez nich się rozstaliśmy. Później była ta przeprowadzka i zostały nam maile. Ale los bywa przewrotny... On od dłuższego czasu nie miał nikogo i założył sobie konto na mydwoje, o czym mi oczywiście napisał. Opisywał swoje różne historie na tym portalu, ale w sumie zaintrygował mnie nim na tyle, że sama postanowiłam sprawdzić o co w tym chodzi. Ale że byłam jeszcze niepewna co i jak, nawet nie dodałam swojego zdjęcia. Tam są takie punkty dopasowania między osobami i sobie posortowałam oferty według tych punktów i kto był na 3.miejscu na liście? Masakra, tyle ludzi jest na tym portalu, a ja od razu trafiłam na mojego "faceta od maili":D Już nie będę się rozpisywać jak to wszystko dalej wyglądało, ale to zdarzenie chyba przelało czarę goryczy i stwierdziliśmy, że kilometry kilometrami, ale chyba jednak zrobimy sobie jedynie krzywdę, jeśli nie spróbujemy stworzyć wspólny związek. Okazało się to baaaardzo dobrym pomysłem...:D Tak jak mówię, los bywa przewrotny:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
laVita - dzieki za informacje :) na pewno obejrze ten film, ang to nie problem. z tego co pamietam z czolowki programu, facet, ktory pomaga 'namierzyc' netowych oszustow sam zostal kiedys oszukany. fajnie, ze sa takie inicjatywy. przydalby sie taki gosc wandeli pare lat temu. ta ciemna, niewyjasniona strona na serio zasluguje na opisanie w jakiejs ksiazce albo poradniku. zgadzam sie, ze do samobojstw tez moze dochodzic. wezmy osoby, ktore z jakichs powodow nie maja zycia w realu i nagle poznaja przez net kogos, przy kim moga byc soba, przed kim moga sie calkowicie otworzyc, kogo zaczynaja kochac. nagle ta osoba okazuje sie klamca, a relacja iluzja i taka osoba zostaje z niczym, do tego upokorzona. jednostki slabe psychicznie moge sie na serio zalamac.a tam po drugiej stronie siedzial sobie po prostu jakis doopek, nie zdajacy sobie sprawy z tego, ze takie zabawy moga sie dla kogos skonczyc tragicznie. wszystkim dziewczynom, ktorym udalo sie zweryfikowac fakty w realu, a nawet zwiazac z ich internetowymi 'partnerami' szczerze gratuluje. jak w zyciu - nie mozna generalizowac, historia kazdego/ej z nas jest unikalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
catfish - dzięki za informację o tym filmie, obejrzę, może faktcyznie w tamtym strasznym okresie być może zabrakło mi kogoś takiego, kto by mi otworzył oczy. Choć potem dużo mi pomogło pisanie na tym forum, to była terapia, choć pewnie powinnam ją była zacząć wcześniej. Tak czytam co napisałyście i widzę, że ty - no niemożliwe jesteś raczej zrównoważoną rozsądną i - co się wbrew pozorom wcale nie wyklucza :) - bardzo wrażliwą osobą. Piszę to nie tylko dlatego, żeby samej się usprawiedliwiać, że niby nie każdy kto miał taką znajomość jest nie do końca normalny :) Ale naprawdę tak jest - że bardzo dużo osób ma za sobą takie doświadczenia. Tu jakiś czas temu pisały kobiety, które nawiązały znajomości, bo za jakichś powodów nie układało im się w małżeństwie - czegoś im brakowało, mąż je zawiódł, czuły się jak w klatce. I takie internetowy znajomy zaspokajał ich potrzeby - czucia się kochaną, pożądaną, interesującą, potrzeby seksualne pewnie też w niektórych przypadkach. Niektóre dzięki temu odważyły się odejść od męża - bo podniosły swoją samoocenę, inne zrozumiały, że warto walczyć o małżeństwo. W każdym razie - taka znajomość miała na nich duży wpływ. Nie twierdzę, że to najlepsze rozwiązanie problemów małżeńskich - znaleźć sobie "przyjaciela w necie", ale pomyślałam o tym, że ja też kiedyś byłam żoną, jako bardzo młoda dziewczyna. To małżeństwo to był błąd, szybo sie to okazało, pewnie byłam za młoda, by odróznić miłośc od zauroczenia, a raczej chęci wyrwania się z toksycznego domu rodzinnego. W kazdym razie czułam się tak nieszczęśliwa, że.... w końcu odeszłam od męża. Było to dla mnie traumatyczne przeżycie. A interentu w wtedy jeszcze nie było. Tak więc może spójrzmy na to z tej strony, że moze jednak jest jakaś korzyść, że może wsparcie anonimowych osób to jednak coś pozytywnego i pozwala nam mniej boleśnie przęzywać swoje problemy. Bo przecież ja wcale nie byłabym szczęśliwsza, gdybym nie gadała z tym "moim", ja z nim gadała, bo była nieszczęśliwa. A gdyby jego nie było, nie było netu? może być=m zaczęła ćpać, coś ta coś tam. W danym czasach tak się pewnie zdarzało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o la la! moze sie cos urodzi? pozdrawiam slonecznie, serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaj-cia
Ooo wandela jesteś dalej tu :) Możesz napisać spod jakiego znaku jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
że urodzi? hahaha. ale jest super. ja też cię pozdrawiam. Kaj-cia - jestem koziorożec - a czemu pytasz? nie znam się na horoskopach za bardzo, ale la vita się zna :) (mam nadzieję, że no niemozliwe się jeszcze odezwie - pozdrawiam cię bardzo)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
wandela - chyba mnie sciagnelas myslami ;) ciesze sie, ze u ciebie super. uchylisz rabka tajemnicy co to za powod do szczescia? na pewno facet, jak to zwykle bywa. zycze, aby ten stan trwal jak najdluzej! obejrzalam CATFISH. lekko mna wstrzasnal, ale nie moge napisac dlaczego, bo zaroi sie od spoilerow :P w kazdym razie polecam. to bardzo dobry dokument, a final naprawde rozwala (i daje do myslenia). film ma bardzo duzo wspolnego z tym, o czym pisalas w poscie z 30.06. bylam u tego mojego kumpla. jak wysiadlam na stacji w glowie mialam (wbrew sobie :O) mysli typu: 'moze on jednak zadzwoni i bedzie chcial sie spotkac? w koncu wiedzial kiedy mam zamiar przyjechac.' wiedzialam w jakich knajpach najczesciej bywa, gadalismy o tym w jakie miejsca by mnie zabral na pierwszym spotkaniu i myslalam, ze bede go na kazdym kroku wypatrywala, ale szybko mi to myslenie przeszlo. moj kolega ma zupelnie inny styl, lubi inne klimaty, bylismy wiec w innych knajpach, robilismy inne rzeczy i po tym pierwszym szoku nawet raz nie pomyslalam o moim internetowym oszuscie :D to chyba dowod na to, ze mi przeszlo, albo przechodzi. w kazdym razie dawno sie tak dobrze nie bawilam. wandela, w sumie powinnysmy docenic to, co mamy i nie ogladac sie za siebie (chociaz w twoim przypadku jest to trudniejsze, bo 'rozstaliscie sie' w niezrozumialych okolicznosciach). to byly epizody (co prawda moj wyjatkowo dlugi ;) ), dzieki nim jestesmy madrzejsze i na pewno drugi raz nie damy sie zmanipulowac. ja juz na ta sprawe patrze z dystansu, a przeciez wcale nie minelo tak duzo czasu od kiedy przestalismy sie kontaktowac. tak jak ty mam zamiar tu zagladac i chetnie posluze rada kazdemu kto sie wypowie w tym temacie. ave kafe! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niemozliwe 000 czy udalo ci sie zdobyc ten film po polsku? osobiscie uwazam, ze kazdy kto wpuszcza sie w internetowe znajomosci powinien go obejrzec. na mnie wywarl on mieszane uczucia. z jednej strony pomyslalam, co za bezczelnosc aby tak drastycznie bawic sie emocjami innych. z drugiej, bylo mi tej kobiety szkoda. ona tez chciala miec cos od zycia a na inne rozwiazania nie miala mozliwosci (moze ja usprawidliwiam). znalazla sobie proteze emocjonalna w osobie i zainteresowaniu mlodego, atrakcyjnego i inteligentnego faceta. jesli chodzi o faceta to ujal mnie swoim sposobem bycia. drugi to by jej nawrzucal i nawyzywal od idiotek. on probowal sie w nia wczuc i zrozumiec jej zachowanie. taki cieply, kulturalny facet i do tego mega atrakcyjny. ciekawe jest tez jaki wplyw na nasze zainteresowanie ma optyka. gdyby ta kobieta okazala sie mloda, atrakcyjna babka...to pewnie fim by nie powstal. przeciez jego krecil jej sposob pisania, reagowania, tworzenia kontekstow do zauroczenia. czyli jej wnetrze. mozna miec widac interesujace i pociagajace wnetrze, ale to niestety nie wystarcza. psychologicznie, bardzo ciekawy film. a jakie byly twoje odczucia przy ogladaniu go. ciekawa jestem twojego odbioru. pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
oj la vita, la vita. ile spoilerkow ;) ale chetnie podziele sie spostrzezeniami, skoro juz poruszylas ten temat. filmu po polsku nie znalazlam. zgadzam sie, ze kazdy zainteresowany tematem powinien go obejrzec, bo jest bardzo frapujacy. fakt - mega atrakcyjny i do tego interesujacy facet (spokojnie mogl sobie w sekunde znalezc kogos w realu). osoba, z ktora rzekomo gadal tez do atrakcyjnych nalezala, poza tym miala artystyczna dusze, wiec nie dziwie sie mu, ze tak go zafascynowala. dziwi mnie, ze tak dlugo nie doszlo do spotkania, ale cos tam sie zawsze nie skladalo. to jak latwo udalo mu sie dojsc prawdy bylo jak dla mnie az smieszne. posilkujac sie sytuacja wandeli - watpie zeby w jej przypadku bylo to az tak proste. on znal mase szczegolow, ktorych (jak sam stwierdzil) nigdy nie mial powodu kwestionowac. gdyby zakwestionowal, znajomosc skonczylaby sie o wiele szybciej. zaraz po obejrzeniu filmu usprawiedliwialam ta kobiete. wspolczulam jej. rozumialam, ze on byl dla niej jedyna odskocznia, szansa na wzgledna normalnosc, proteza emocjonalna jak to slusznie ujelas. ale szybko mi to minelo. UWAGA MEGA SPOILER: pamietasz jak ja poprosil, zeby udawala glos dziewczyny, z ktora niby tyle czasu rozmawial? on mial lzy w oczach! ale zachowal zimna krew, faktycznie staral sie ja zrozumiec, byl bardzo kulturalny. ja na jego miejscu walnelabym ja w twarz. zaden problem osobisty, trudna sytuacja zyciowa, cierpienie emocjonalne nie moga byc usprawiedliwieniem dla nieposzanowania uczuc drugiej osoby. nie mozna manipulowac drugim czlowiekiem. nie mozna sie nim bawic, oklamywac go zeby sobie zrobic dobrze. nie akceptuje takiego egoizmu, dlatego mam jak najgorsze zdanie o tego typu ludziach. UWAGA MEGA SPOLIER 2: fakt, ze ona miala kilka telefonow, zalozyla kilkanascie profili na fejsie, byla kilkunastoma osobami naraz strasznie mnie zdegustowal. takie osoby powinny isc do psychiatry, a nie szukac pocieszenia w necie, bo nie wiadomo kim tak naprawde sie bawia i jaki to moze miec na ta osobe wplyw. ale juz o tym pisalam. co do wygladu zewnetrznego: pewnie, ze gdyby okazalo sie, ze oszukiwala go piekna i seksowna kobieta film by raczej nie powstal i mogloby sie to nawet zakonczyc happy endem. ale wyszlo jak wyszlo. od pewnego momentu naprawde wszystkiego latwo sie bylo domyslic i film nie trzymal w napieciu, ale ta scena kiedy on wchodzi do jej domu i widzi wiesz kogo - naprawde mna wstrzasnela (wtedy wlasnie zaczelam ja usprawiedliwiac). ale sie rozpisalam...w kazdym razie dzieki za polecenie tego filmu :) milego weekendu! (niby ochlodzenie, ale w serduszkach sloneczko - szczegolnie wandela cos o tym wie ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki za twoj tekst. jak najbardziej sie zgadzam z tym co napisalas i oczywiscie nie ma zadnego usprawiedliwienia na takie gierki, ale...zycie nie jest czarno-biale. i to bardzo wyraznie widac w tym filmie. niby byl to dokument ale jestem sobie w stanie wyobrazic, ze facet dopasowal troche swoje reakcje i swoje zachowania do faktu, ze bedzie z tego film. czy tez sobie czasem tak pomyslalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno: pojscie do psychiatry nie rozwiazuje problemu. ta kobieta nie byla ani glupia ani schizofreniczna, ani jakos niebezpiecznie zaburzona. ta kobieta byla niepoprawna marzycielka o nucie egoistycznej. ona nie chciala tabletek na swoje marzenia. ona chciala emocji, czyli pokarmu na jej niespelniona dusze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośśmik
xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haye34
Witam, wszystkich idealistów(raczej zawiedzionych) wyznawców wirtualnej miłości. Mojej skromnej osobie przydarzyła się podobna sytuacja jak Wam dziewczyny(różnica jest taka, że jestem facetem). Oto moja historia. Utrzymywaliśmy kontakt mailowy i telefoniczny przez 1,5 roku(rozmowy do białego rana, codzienne esemesy, wyznania miłości z tamtej strony), wymiana zdjęć także była, ja otrzymałem fotki jakiejś innej kobiety!!!-takiej która bardziej trafiłaby w mój gust..........oczywista oczywistość przesłałem swoje. Planowane spotkania jakoś nie wypalały(spora odległość-gdyż mieszkamy w różnych krajach), gdy już jednak wszystko było ustalone, zawsze coś Tej osobie wypadało a to delegacja a to sprawy służbowe, itp. Oczywiście się nie spotkaliśmy. Przez przypadek natrafiłem na "trefne"zdjęcia gdzie imię było inne...wtedy rozlało się mleko........... Jest mąż, dwoje dzieci. Żyją osobno, lecz bez rozwodu(miała być singielka, hehe). Stałem się emocjonalną protezą, antidotum dla nie udanego związku, tym czego szukała całe życie..... A najlepsze jest to że opisana wyżej pani, jest nadal na zabój zakochana, postanowiła się rozwieść............Wyperswadować jej musiałem że niczego nie da się zbudować na kłamstwie i najpierw trzeba było pozamykać stare sprawy a nie zaczynać nowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czyli dziewczyna na zdjciu byla ladniejsza niz ta w rzeczywistosci moze ona miala powody by klamac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haye34
Nie mam pojęcia czy jest ładniejsza czy nie, nie spotkaliśmy się. Jednak nie uważasz że trzeba być mega egoistą do potęgi entej, by komuś marnować czas i tak wiedząc, że kłamstwo kiedyś wyjdzie. Uprzedzam kolejne pytanie to była ładna kobieta normalna na fotach żadna modelka czy cud świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haye34 - czyli w sensie, że ona z innymi też romansowała przez net czy jak? nie bardzo rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haye34
Mam przekonanie graniczące z pewnością, że raczej byłem tym jedynym(wiem wiem, marne pocieszenie). Fizycznie nie dałoby się rady z kimś innym romansować, nasze rozmowy trały czasem całą noc, średnio 2-3 godziny dziennie. Po prostu mi się przytrafił jeden odosobniony przypadek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haye34 jaki jest stan obecny waszej "znajomosci" bo jakos trudno z twojego pisania jednoznacznie cos wywnioskowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
laVita wracajac do catfish - mi ten film nie wydal sie ani troche sztuczny. wrecz przeciwnie, do bolu prawdziwy, a niektore sceny znajome. pamietasz jak on czytal na glos swoja erotyczna korespondencje z ta kobieta? jak to ogladalam sama sie smialam (i to na glos) z moich milosnych wyznan (jak wczesniej pisalam my raczej tematu seksu unikalismy) i kitu, ktory on mi wciskal (dreszcze mnie przechodza jak pomysle, ze lyknelam, ze jestem miloscia jego zycia i, ze w kazdej partnerce szukal moich cech). tez sie palilam ze wstydu i rowniez bylo w tym wszystkim sporo goryczy. oczywiscie zgadzam sie, ze ta kobieta to klasyczny przyklad kogos niespelnionego, ale na wlasne zyczenie, wiec moze winic tylko siebie. nikt jej nie kazal sie wiazac z tym facetem i brac na siebie obowiazek wychowywania jego ciezko chorych dzieci. jezeli juz sie tego 'podjela' powinna pogodzic sie z faktem, ze pewne rzeczy beda dla niej nieosiagalne. jezeli chciala zyc marzeniami i realizowac swoje pasje nie powinna byla wchodzic w taki zwiazek. ale ten jej maz to kolejne dziwadlo. nie mial nic przeciwko jej internetowemu romansowi, nawet byl temu nevowi wdzieczny! jak dla mnie - patologia. w sumie oboje sa siebie warci (a ona - utrzymuje - powinna przelezec na kozetce przynajmniej z godzine dziennie, bo ostro zaburzona byla) Haye34 wytrzymales 1,5 roku bez spotkania? ty - facet? tylko te 'rozne kraje' cie tlumacza. juz o tym tutaj pisalysmy - czy normalny (w sensie majacy normalne potrzeby) facet bylby w stanie tak dlugo powstrzymywac sie od 'konsumpcji'? nie wydaje mi sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haye34
"la Vita" znajomość została oczywiście zakończona definitywnie, z mojej strony. Być może opisałem tą sytuację chaotycznie, lecz nie chciałem tworzyć elaboratu na ten temat. Celem wypowiedzi miało być "moje" katharsis i opis sytuacji jaka i mnie spotkała...... "no niemożliwe". Czyż aby fragment Twojego postu o mnie, nie jest próbą podważenia mojej męskości i normalności? Chronograficznie rozłożę te 1,5 roku............ Na początek była to luźna znajomość(ok 5 miesiecy), potem nabrała tempa (jakieś plany, wyznanie z tamtej strony) w międzyczasie trafił się jej pólroczny staż na innym kontynencie z którego nie dało się zrezygnować(ponoć bardzo chciała zrezygnować dla mnie, lecz sam nawet naciskałem aby jechała, gdyż druga taka szansa może się nie trafić). Tłumaczyłem sobie że na coś wyjątkowego zawsze warto zaczekać...... Resztę już znacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
Haye34 🖐️ jezeli nie czytales moich postow, w skrocie: ja taka internetowa znajomosc ciagnelam przez 10 lat z przerwami (sic!). dopiero kilka m-cy temu przeslalismy sobie zdjecia, wymienilismy sie numerami tel i ustalilismy date spotkania, do ktorego nie doszlo poniewaz on zaczal nagle cos czuc do swojej kolezanki, samotnej matki. szybko mu przeszla ta 'milosc' do mnie, nie ma co :D ale do meritum: my tez wysylalismy sobie miliony sms-ow i przegadywalismy cale noce (rekord: ponad 8 godz., skonczylam z nim gadac i musialam sie szykowac do pracy, nie musze tlumaczyc jaka byla moja efektywnosc tamtego dnia). jestem kobieta i mam romantyczne (niedzisiejsze powiedzialabym) podejscie do spraw damsko-meskich, ale jak tak gadalismy w nocy (mial bardzo seksowny glos) naprawde trudno bylo nie myslec ostro o sferze intymnej i jak by to bylo. tymczasem z niewiadomych przyczyn po temacie seksu tylko sie przeslizgiwalismy (a widzial moje zdjecia - zaznaczam: normalne, nie sphotoshopowane - i bardzo mu sie podobalam, poza tym wykonuje zawod, na temat ktorego wielu facetow ma fantazje erotyczne, a mimo to nie chcial spraw pchnac dalej). wiec, albo on seks mial na co dzien, a mnie potrzebowal tylko do dowartosciowania siebie samego, albo byl wyjatkowo niesmialy/nieporadny w tym wzgledzie, albo byl impotentem, itp. itd., kto to wie? jezeli podobalo ci sie wnetrze i opakowanie tej kobiety ze zdjecia, to dla mnie, wybacz, nie jest normalne, ze jako facet (zdobywca, tak wiem, stereotyp) byles w stanie 1,5 roku utrzymywac z nia tylko i wylacznie wirtualna relacje. tak - uwazam, ze to niemeskie, ale to moja subiektywna opinia. natomiast ta kobieta to przypadek catfish jak nic :O i to wciskanie kitu, ze zrezygnowalaby dla ciebie z takiej szansy zawodowej...najwazniejsze, ze juz nie marnuje twojego czasu, a ty nie masz (jak przypuszczam) w stosunku do niej zdanych glebszych uczuc. wspominasz ja po prostu dlatego, ze byla epizodem w twoim zyciu. malo facetow wypowiadalo sie w tym temacie, a pewnie wiele z nas chcialoby wiedziec czym sie kieruja faceci tak dlugo utrzymujacy wirtualne relacje, takze fajnie, ze napisales.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haye34 - a ja wcale nie uważam, że to niemęskie, że się czeka na kobietę, że myśli się, że warto .Haye34 - jesteś zupełnie normalny, chociaż ja nie mam prawa cię oceniać, ale skoro tu podważa się twoją męskość, to muszę zaprotestować :) nie lubię dyskryminacji i nie podoba mi się, gdy ktoś uważa, że ma prawo pouczać kogoś i to w takiej sferze - to upokarzające. Takie nadmierne różnicowanie potrzeb, psychiki mężczyzn i kobiet zawsze mnie denerwowało, bo moim zdaniem nie jest to zgodne z rzeczywistością. Ludzie są tak różni, niezależnie od płci. Choć, naturalnie, można zauważyć pewne prawidłowości w postępowaniu ludzi w określonych sytuacjach, analogie - to jest jasne. Ale że facet z normalnymi potrzebami nie wytrzyma, a kobieta z normalnymi potrzebami wytrzyma - nie mogę zgodzić się z takim myśleniem. To

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem szczęśliwa, bo właśnie przeprowadzam się do mojego kochanego mężczyzny. i niczego się nie boję :) życie jest piękne, bo tak postanowiłam. On to zupełnie co innego niż moje dotychczasowe związki. a film "CATFISH" - obejrzę. i będę tu pisać czasem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no niemozliwe
wandela super, ze wam sie uklada i oby trwalo to jak najdluzej. nie dajcie sie rytunie ;) poza tym nie denerwuj sie, mam prawo do wlasnej opinii i takowa przedstawilam. nie mialam zamiaru nikogo atakowac. prawda jest taka, ze faceci maja wiekszy poped seksualny niz kobiety i czesta mysla ta druga glowka (wybacz oblesnosc tego stwierdzenia), stad nie rozumiem calkowitej (rzekomej) abstynencji, unikania bliskosci. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×