Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wandela

rozmawiam z nim przez internet od 3 lat

Polecane posty

Gość skadi
No to bym sie od razu go zapytala- Czy to znaczy, ze ty sie do mnie nie przywiazales? On ma swoje zycie, ty masz swoje - ale reszte, "zyliscie" przez 3 lata razem. Jezeli on tak ci pisze, to mnie nie dziwi, ze nie zalezy mu na spotkaniu-bo i po co. Jemu wystarcza to, co z toba ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
ania - dzięki za miłe słowa. A co to znaczy, że będziesz sama od jesieni, co się stało?? i dlaczego akurat od jesieni. niepokoisz mnie dziewczyno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
skadi - ależ oczywiście, że on się do mnie przywiązał, on tylko tak gada - wiem o tym, gadałam o tym z nim sto razy, pytałam i w ogóle. jest tak, jak pisała aniaaaaa. a tak w ogóle to nie do końca rozumiem twoją wypowiedź, chyba za duży skrót myślowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniaaaaaaaaaaaa
wandela, jesli ci zalezy, to moze sprobuj jeszcze raz , moze po raz ostatni, jesli nic ze spotkania, nie wyjdzie, daj spokoj, jakos sie pozbierasz, ja tak zrobilam, postawilam mu warunek,albo jestesmy razem, normalnie sie spotykamy albo sie ostatecznie rozstajemy, bo ja nie chce tak zyc. nie odpowiedzial mi,ze rozstajemy sie ostatecznie, tylko,ze wszystko sie ulozy,ze po studiach,ze bedziemy mieli jeszcze czas... wiec kontakt sie ograniczyl,a ja poznalam wtedy mojego meza, ktory byl blisko, w rzeczywistosci, na kazde zawolanie.. dopiero moj przyjaciel po latach zrozumial co stracil..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wandelko.. on mi powiedział wczoraj że chce na jesieni jechać za granicę do pracy... byłam zagranicą i się napatrzyłam jak faceci znajdują sobie kogoś na miejscu mając w kraju młode mężatki będące w ciąży.. podwójne życie i takie różne sceny... chyba nie chcę czekać na niego rok.. dwa... po to tylko żeby na końcu usłyszeć że znalazł sobie inną i nie ma sensu dłużej sie oszukiwać... ale wiesz co? na razie postanowiłam się cieszyć nim.. nami własciwie.. na rozpacz przyjdzie czas jak wyjedzie.. a póxniej nastąpi powrót do samotnego życia.. a może i nie :) czas pokaże co jeszcze mi los zgotował...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
aniaaaaaaaa - widzisz, ja tak strasznie boję się takich radyklanych rozwiązań, w sensie nie lubię stawiać sprawy na ostrzu noża. tyle razy z nim gadałam, mówiłam, że powinien się określić itd., to wszystko kończyło się kłótnią, a potem wszystko wracało do normy. ja jestem już zmęczona całą tą sytuacją, męczy mnie to zastanawianie się, czekanie na jakiś ruch z jego strony. mam po prostu tego dość i nie chce mi się znowu zaczynać z nim gadki o tym, bo wiem, co odpowie - to co zwykle. wolę po prostu stopniowo ograniczać rozmowy, nie mysleć o nim, zajać się czymś innym kimś innym. wolę ewolucję, niż rewolucję :) wiem, że on także broni się przed tym przywiązaniem do mnie - że jak rozmowy zaczynały schodzić na sptokanie, albo jak długo nie gadaliśmy ze sobą, to on tak jakby miękł, zrzucał swój "pancerz" okazywał, że jestem mu taka bliska. ale potem jakby na siłę stawał się zimny - np. gadał: "myślisz, że tęskniłbym? że bym nie wytrzymał, gdybyś się do mnie nie odzywała, ja jestem facet i bym wytrzymał a co tam!". takie rozumiesz kozakowanie. ja już ma dość i tyle. nic nie będę pisać do niego. tym bardziej, że mi ostatnio zakomunikował, że wybiera się na urlop i wyjeżdża. postanowiłam coś zrobić z tymi rozmowami moimi z nim, w momencie, gdy zdałam sobie sprawę, zę zaczynam traktować je, jak by to był prawdziwy związek, byłam zazdrosna, porównywałam nasz "związek" z moimi pwceśniejszymi związkami i takie tam. zapominałam, że nie wiem, jak wygląda, że nigdy nie słyszałam jego glosu. żyłam w jakimś matriksie. było mi dobrze w tym świecie, ale nie jest on prawdziwy przecież. to trochę chore było. jak pisałam wcześniej, podczas znajomości z "nim" była w normalnym związku, który się nie udał, ale gdy jeszcze byłó ok, to chciałam przestać gadać z "nim". przestałam, ale wróciłam. zaznaczam, że mój związke nie rozpadł się przez tą internetową znajomośc, jak to sugerował któryś z panów tu piszących - rozpadł się, bo to ten facet okazał się dupkiem i się wycofał - ja byłam zaangażowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
ania1311 - a czy ty przypadkiem nie wmawiasz sobie czegoś? dlaczego uważasz, że na pewno on sobie kogoś tam znajdzie, podwójne zycie itd.? może ty nie chcesz z nim być tak w glębi serca i ta sytuacja jest pretekstem tylko, by się wycofać? A może inaczej - jesteś zaangażowana, ale wolisz się wycofać, niż potem przeżywać rozczarowanie - i tu cię rozumiem. Taka jakś beznadzieja przebija z twych słów. a co on na to? rozmawiałaś z nim, że nie podopba ci się pomysł jego wyjazdu za granicę??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmawiałam Wandelko i nawet powiedziałam jak to widzę :) no więc... uśmiał się do łez... twierdzi że poznał wreszcie swoją drugą połówkę (że niby mnie miał na myśli) , swoje seduszko jak to określa... i nie zamierza mnie na nikogo zamieniać :) Ja wiem że on szczerze to mówi... tylko że wiem tez jak to jest jak się jest tam... Bardzo mi na nim zalezy i naprawdę myślałam że mamy przed soba wspólną przyszłość... a moje nastawienie negatywne.. cóż... bo mnie wczoraj ta informacja powaliła normalnie - nagle poczułam sie tak jakby w gruzach legły wszystkie moje.. nasze marzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
rozumiem - nadal jesteś w szoku po tej informacji, emocje itd. przykro mi, że nie układa się po twojej myśli. może jak trochę się uspokoisz, to jednak jakoś sobie wszystko wyjaśnicie. a czy on tak beztrosko wyjeżdża? skoro jesteś dla niego taka wazna, to nie będzie tęsknił? nie namawia cię, byś z nim wyjechała? czy jego wyjazd jest związany z jakimiś waszymi wspólnymi planami? (w senie zarobić na mieszkanie czy coś)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz Wandelko - masz rację... faktycznie ta informacja była dla mnie szokiem.. teraz z godziny na godzinę jakoś mnie spokój ogarnia, w końcu co ma być to będzie.. :) Jesli chodzi o wyjazd wspólny to owszem przebąknął że może razem byśmy pojechali... tylko że ja tego nie chcę.. nie chcę tam jechać - byłam raz za granica i nie podobało mi się.. A czemu tam jedzie - wiadomo.. kasa.. chce zarobić.. mieć kase na wyremontowanie domu.. niby dom miałby być dla nas.. żebyśmy mogli tam razem zamieszkać, tylko... no właśnie.. obawiam się że ten wyjazd spowoduje to że to nie ja z nim w tym domu zamieszkam ;) Ale jak teraz tak na spokojnie o tym sobie myślę, to w sumie jeśli ma mnie rzucić to i tak mnie rzuci.. nie dziś to za 10 lat.. może to będzie dobry test :) Obiecał szczerość więc jak kogoś pozna to zwodził mnie nie będzie raczej :) Może faktycznie nie ma tego złego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
aniu - poruszyłaś tu ciekawy problem, a manowicie - Polacy w pracy za granicą. z tego co piszesz, wynika, że masz jakieś niemiłe doświadczenia czy obserwacje - że podwójne życie, niewierność itd. czy mogłabyś coś więcej o tym napisac, bo widzę, że wyraźnie masz jakiś uraz z tym związany. powiem ci, że ciekawi mnie to także dlatego, że facet, z którym byłam przez jakiś czas (to ten, o którym pisałam, że okazał się dupkiem, to było podczas znajomości z tym z netu), takze mieszka za granicą i zauroczony mną (znaliśmy się już wcześniej, ale byliśmy w innych związkach) postanowił rzucić wszystko i przyjechać do Polski do mnie. No i ładnie pieknie, zakochany, cudowny, plany snuł, że razem damy rade, że będzie cudownie och ach. ale...... po jakimś czasie uznał, że w polsce, to on do niczego nie dojdzie, że za granicą jest lepiej itd, ciągnęło go tam cały czas. a że wiedział, że ja nie bardzo za granicę bym pojechała, więc wybrał - mnie zostawił, wybrał pracę za granicą (twierdził, że nie może mi zapewnić takich warunków, na jakie zasługuję i tym podobne bzdety, które są wymówkami). Tam własnie za tą granicą on pracuje, a wszelkie niepowodzenia (na jakiś czas stracił pracę) topi w alkoholu, takiego ma stajla rozumiesz :) wystraszył się powaznego związku ze mną, choć sam na niego nalegał, bardziej niż ja. a kiedy i ja się zaangazowałam, to on się wycofał. ehhh zycie. w każdym razie chodzi mi o to, że coś tam za granicą jest takiego, że Polacy czują się tam lepszymi niż w Polsce, przynajmniej niektórzy. on jak wyjeżdżał tam po raz pierwszy, miał plan, że zarobi i wróci do Polski, a teraz nie - on tam będzie i w ogole. nawet woli samotne życie z chlaniem ciągłym i ew. przygodnymi znajomościami z kobietami, i użalaniem się nad sobą (ale na zewnątrz, na pokaz, jest panem) niż normalny związek z kobietą (znaczy się ze mną na przykład) I I w tym upatruję niebezpieczeństwo twojej sytuacji - nie w tym, że cię bedzie zdradzał, nie. tylko, że jak tam zasmakuje zycia, nie będzie chciał wrócić, ty nie będziesz chciała wyjechać i się skończy. ale oczywiście ten twój może jest innym człowiekiem i tak być nie musi (choć ten mój też snuł plany - konretne, mieszkanie na co wydać kasę itd)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
mam jakąś manię wstawiania nawiasów każde prawie zdanie, sorry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wandelka - masz rację, miałam nieciekawe doświadczenia.. sama nie zdradzałam i mnie nikt nie zdradzał, ale widziałam co robili wszyscy do okoła... Natomiast nie ukrywam że wciąż mam nadzieję że on zmieni zdanie i nigdzie nie pojedzie ;) A jeśli chodzi o Polaków pracujących za granicą - ja bym ich tam podzieliła na 3 rodzaje: 1) grupa osób uciekająca przed polskim wymiarem sprawiedliwości, 2) grupa ludzi którzy wmawiają i sobie i swoim rodzinom że siedzą za granicą bo w kraju nie ma pracy, a tak naprawdę wszystko co zarobią w ciągu tygodnia przepijają w weekend - dla mnie to jakis totalny bezsens no ale i tacy ludzie tam są, 3) ludzie którzy naprawdę pojechali się "dorobić" - Ci wg mnie najbardziej normalni :) zazwyczaj para, mąż z żoną lub chłopak z dziewczyną :) i Ci przyjeżdżają za granicę z nastawieniem - zarobimy na mieszkanie, samochód i wracamy.. tylko że jak oni tam są i widzą że pracując już na starcie za średnie pieniądze mogą sobie coś tam odkładać a mimo wszystko zyć godnie... to niestety jak mają w perspektywie powrót do kraju gdzie np. mieliby robić to samo co za granicą a za 4 razy mniejsze pieniądze które by na nić nie wystarczyły.. to postanawiają tam zostać .. Z moich obserwacji prowadzonych na obczyźnie tyle mniej więcej wynika :) A tymczasem ja sie bardzo cieszę bo od jutra na urlop pomykam :) a moja radość jest tym większa że mój Misio ma aż na tydzień do mnie przyjechać :) Nacieszę się nim troszkę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniu1311, masz racje, zaufaj, lepiej zeby rzucil teraz niz za 10 lat Aniu od "topica" przeczytalam caly watek z uwaga i zaciekawieniem; nie jest latwo cos zrobic, mimo ze wszystko wiesz, przeczytalas, uslyszalas.. od teorii do praktyki bardzo uciazliwa droga pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
Wandela , jesteś kobieta z kosmosu! :O Ty jestes uczciwa- chcesz sie spotkać, dazysz do konfrontacji i kontynuacji. A on uczciwy nie jest, wiec gra na zwłokę. jak mogłaś sobie dawać robić wode z mózgu przez trzy lata???? no nie mogę pojąć Twojej naiwności! Dziewczyno, zycie sobie marnujesz! ps. jak myslisz? z kim jedzie na urlop? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gitarra ona nie robi sobie wody z mozgu, tylko stopniowo uzaleznila sie od rozmow dla niej ciekawych i potrzebnych jej; troche delikatnosci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
no cóż, jesli to uzależnienie- to pora zacząć walczyć z nałogiem tak jak się walczy z innymi nałogami- jeśli chcemy być w życiu szczęśliwi. Sami wybieramy jak wygląda nasze życie. Skoro nasza autorka wybrała żywot usychającej z tęsknoty i murszejącej przy kompie panny... cóż jej sprawa. Wniosek byłby taki, ze ten topik załozyła po to by móc podsycać własną fantazję i złudne nadzieję, a tłum powinien jej przyklaskiwac i dawać pożywkę do trwania w tym pacie. ps. przepraszam za niedelikatność, ale inaczej nie potrafię, z czystej życzliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piiper
urlop? ja obstawiam zonę, kochankę, narzeczoną, dziewczynę * * niepotrzebne skreślić Wandela. Jak można byc tak naiwną? Przeciez na km wiadomo, ze facet gra na zwłkokę a Ty jestes tylko dodatkiem do jego nudnego zycia. Przykre to ale prawdziwe. Pomyśl - gdyby nie mial nic do starcenia, spotkalibyscie sie juz dawno.A on boi się, ze cos straci jak żona/dziewczyna sie dowie. Nie myslalas o tym? Przeciez to nasuwa się na pierwsza myśl. Uwierz mi nie chodzi o wyglad zewnetrzny badz niepełnosprawność. Tu chodzi o kobietę. Ktoś dobrze napisał - szkoda czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
Piszesz wandela, ze bylas z tym facetem zza morza w zwiazku, ze dla ciebie wrocil na troche do Polski. Chcialam zapytac, jak dlugo "byliscie" ze soba? I mieszkaliscie razem? I wtedy tez jednak mialas potrzebe kontaktu z tym "tajemniczym nieznajomym z netu"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
aniu - jesli chodzi o tego mojego romeo zza morza, to sądze, że był początkowo w 3 grupie, a potem przeskoczył do drugiej :) twój podział na grupy chyba faktycznie jest bliski prawdy. A jesli chodzi o twoją sytuację, to myslę, że powinnaś mu zaufać, na urlipie odpoczniesz, zblizycie się do siebie i może faktycznie zrezygnuje z wyjazdu, jakoś się dogadacie, będzie dobrze, życzę ci powodzenia, trzymam kciuki :) cierpiąca - masz rację, to jest jakaś forma uzależnienia, z którego chcę się wyrwać i dlatego założyłam ten topik, bo pisanie o tym mi bardzo pomaga (i czytanie waszych wypowiedzi) bo: nabieram dystansu, skutki zakończenia znajomości są łagodniejsze, bo pisanie tu do pewnego stopnia zastępuje mi pisanie z nim. gitarra - chyba nie czytałaś od początku moich wywodów, bo pisałam, że stopniowo kończę znajomość, a założenie topiku mi to ułatwia. A nie że żyję fantacjami :) :) i nie chcę, by tłum mi przyklaskiwał. ale ogólnie masz rację, że z kosmosu itd. :) - tylko, że trwam już w tym. pozdrawiam cię piiper - jeste duże prawdopodobieństwo, że tak jest, jak piszesz, niestety skadi - z tym zza morza to była zupełnie spontaniczna sytuacja - znaliśmy się wcześniej. jak już przyjechał, to mieszkaliśmy razem, ale on od razu prawie zaczął pracę w innym mieście i przyjeżdżał na weekendy. W sumie cały ten "związek" trwał kilka miesięcy. początkowo nie myslałam nawet, by w tym czasie gadać z tym z netu, bo byłam podekscytowana, szczęśliwa. ale potem, stopniowo, gdy ten mój wyjeżdżał do pracy, gadałam trochę z tym internetowym - ale hmmmm - tak, jakby to ująć - z żalem, że się nie udało itd.. i zaczęłam bardziej jako przyjaciela go traktować. jednak uznałam, że to zakończę, bo chciałam być uczciwa w stosunku do mego faceta. ale że mój facet, wiadomo, rozmyslił się, co bardzo przezyłam, to rozmowy z tym z netu się nasiliły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
gitarra - "tylko że NIE trwam już w tym" - miało być oczywiście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wandela mysle, ze takie pisanie zastepuje Ci "dawne Polakow rozmowy", kiedy ludzie sie bardziej przyjaznili i potrafili przegadywac cale noce; Teraz na terapie chodza tacy, ktorzy chca sie wygadac, a nie maja z kim, wiec psychologowi za pieniadze..... ja przez kilka miesiecy tylko bylam uzalezniona od maila, gdy rano byl, nawet nie musialam czytac od razu, ale byl i juz dzien byl dobry. Po jakims czasie cooraz rzadziej byly maile i okropnie to przezywalam; ale przeszlo; faceci nie zdaja sobie sprawy, jaka w nas jest burza emocji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
Wiec sama widzisz, ze schemat jest bardzo prosty. Gdybys miala blisko fajnego faceta, to ten kontakt internetowy by szybko wygasl-nie mialabys potrzeby po prostu. Jako, ze tak nie jest, to facet ten stal sie dla ciebie taka namiastka "partnera", choc z rzeczywistym partnerstwem nic wspolnego to nie ma. I dopoki twoje zycie sie nie zmieni, bedziesz zawsze podatna i chetna na jego zainteresowanie twoja osoba. I mysle, ze jest to jak najbardziej normalne. Kazdy czlowiek chce byc przez kogos zauwazony i byc dla kogos wazny. Mysle tez, ze powinnas teraz cala energie skierowac w kierunku zmiany twojeg zycia a nie rozszyfrowanie "wirtualnego znajomego". Bo na to, to szkoda czasu. Niech on sobie gdzies tam istnieje, ale on nie bedzie nigdy sensem twego zycia bo gdyby mialo tak byc, to 3 lata, to wystarczajacy czas, zeby sie okreslic. A on lawiruje i juz samo to, by mnie do niego zniechecilo. W pewnym momencie przestaje to byc zabawne. Nie opowiadaj mu wiecej zadnych szczegolow ze swojego zycia. Bo to jest twoje zycie a on jest jedynie dodatkiem...i to moze tylko chwilowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
to że internet zastępuje ludziom wiele rzeczy, zjawisk itd., które mieli przed erą internetu, jest sprawą bardziej złożoną i ogólną. kiedyś ludzie wiele potrzeb duchowych zaspokajali np. w kościele (spowiedź, duchowe przeżycia itd.). To jest niesamowicie ciekawe zjawisko - co i dlaczego internet ludziom zastępuje. nie będę tu rozwijać tego tematu. Ja jednak mam teraz więcej przyjaciół (mówię o realnym świecie), niż w czasach, gdy netu nie było, a pamiętam te czasy doskonale. odbywam z nimi nocne Polaków rozmowy i zwierzenia. więc to nie o to chodzi. zastanawiałam się nad tym już wcześniej. moja znajomość z NIM to sprawa w moim życiu wyjątkowa, nieplanowana, niechciana. są osoby, moi przyjaciele, które wiedzą o tej mojej znajomości. jednak piszę o tym na forum, bo nie chcę ich obciążać swoimi problemami. to zwykle oni mi się zwierzają, radzą i wiem, jak takie sytuacje obciążają, jak przeżywasz, gdy przyjacielowi jest źle. już za dużo ich naobciążałam. zresztą oni mają swoje życie. a i ja prowadzę nadal życie normalne, nie jest tak, że te rozmowy je zdominowały. to jest tak, jak uzależnienie od papierosów na przykład - przecież nie przeszkadza ci w normalnym życiu (pomijając zdrowie). forum to dla mnie ostateczność, desperacki krok, by wyrwać się z tego uzależnienia. ale pomaga!! jeszcze niedawno nawet nie wyobrażałam sobie, że mogłabym przestać z NIM rozmawiać, a teraz już sobie to wyobrażam. uważam, że to duży postęp. czasem jest mi tak cholernie źle. tak długo żyłam nadzieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela
a znalezienie fajnego faceta? jest taki ktoś, jak pisałam. ale co z tego będzie, zobaczymy. ja tak bardzo boję się już komukolwiek zaufać - oczywiście nie przez internetową znajomość, ale przez moje nieudane, normalne związki. nie ukrywam, że przez długi czas miałam nadzieję, że to właśnie z NIM (z netu) mam szansę coś stworzyć. ale to było oszołomienie, amok, cholera wie. ale boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wandela, ja tylko po miesiacu netowej znajomosci myslalam, ze mamy porozumienie dusz, potem widzielismy sie kilka razy, po wiele godzin rozmow i co? ja sie do niego w czasie tych spotkan jednak przekonalam, bo troche byl szok, znajomosc ze zdjecia, a dla niego to bylo nic, jak sie pozniej okazalo; to czego tyle sie spotykal i czasu poswiecal? kobiety sa zbyt emocjonalne, a faceci wyrachowani i zimni (tu generalizuje problem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Selena_1
a ja wemnie jednego faceta ( przez internet ) w ciagu 2 miesiecy rozkochalam w sobie...z tego co on pisal : goracy facet!! ja jestem ostrozniejsza z tymi uczuciami...wkoncu zesmy sie spotkali..i.......po 10 min czar prysnal! ( chociaz przystojny byl! ) to byla moja jedyna znajomosc z internetu z ktora sie spotkalam ..wiecej tego chyba nie zrobie..niemam jakos do tego przekonania.. :-(( pozdrawiam was! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Selena_1
hi, Cierpiaca wiesz ja wychodze czesciej na spacer,na lody , do kina z kolazankami ,potanczyc itd ..nie siedziec w domu! ja mam nadzieje ze kiedys wyjdzie gdzies zza rogu ten mezczyzna w ktorym sie zakocham... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×