Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wandela

rozmawiam z nim przez internet od 3 lat

Polecane posty

Gość BJ26
Będę codziennie zaglądać tutaj do was bo bardzo tu fajnie mimo tych wszystkich perypetii życiowych. Najważniejsze to być sobą, i wszyscy którzy nie pozostali zupełnie anonimowi w świecie wirtualnym powinni być z siebie dumni. Nie udawaliście nikogo kim nie jesteście, szczerość ponad wszystko. A ten pan, który przez 3 lata nie ujawnił się będzie na pewno żałował decyzji , że pozostał tylko wirtualny dla kogoś kto mógł być dla niego całym światem. Uważam, że nawet gdyby miał żonę ( co jest bardzo prawdopodobne) to jeśli się im nie układa a do Wandelki coś poczuł powinien chociażby spróbować samym spotkaniem na kawkę. Widocznie odpowiada mu , że miał powiernika swoich spraw i odskocznie od szarej rzeczywistości. Nie mówię, że jest zły nie znamy go nic o nim nie wiemy ale 3 lata to dla mnie naprawdę stosownie za dużo aby nic o sobie nie powiedzieć. Wandelko żyj pełnią życia masz je jedno nie zamartwiaj się czymś co widać jest ulotne. Daj szansę sobie zapomnieć i głowa do góry w końcu to my kobiety jesteśmy najsilniejsze by wszystkie przeciwności losu znosić:)) Pozdrawiam :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja1512
witam wszystkie kobietki:) no ja chyba przesadzam z tymi moimi podejrzeniami, jakaś już skrzywiona jestem. Powiem Wam coś, kiedyś, kilka lat temu poznałam w necie cudownego faceta. Pan Idealny i co najważniejsze bardzo zaangażowany w naszą znajomość. Dosyć szybko doszło do spotkania, kurcze ogłupiałam, zakochałam się i byłam taka szczęśliwa. Oprócz słów były też czyny, czułam się bezpiecznie i wyjątkowo, poznałam jego rodzinę, ba, przeprowadził się do mojego miasta, był czuły kochający i wpatrzony we mnie. I było tak jak powinno być, aż kiedyś wiedziona jakimś przeczuciem, poszukałam i znalazłam go na portalu randkowym:) z cieżkim bólem zakończyłam tę znajomość, próbował mnie karmić jeszcze jakimiś kłamstwami, ale nie, nie wierzyłam już w nic, myślę, że nie potrafił zrezygnować z polowań. No i jak ja mam mieć dobre zdanie o facetach poznanych w internecie:) Cieszę się, że mogę sobie czasami tu coś napisać, cieszę się, bo wiem, że i Wy wiecie jak tu jest. Kiedy próbowałam rozmawiać z moją przyjaciółką o tych wszystkich internetowych dylematach, ona tego nie rozumiała, bo ona ma rodzinę i wcale nie musi do netu zaglądać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam mnostwo mezczyzn, ktorzy nigdy nie zdradzili...ale nie znam zadnego, ktory zdradzil by tylko raz. uwazam rowniez, ze jesli raz "wpadnie sie" w taki emocjonalny,internetowy, anonimowy, tajemniczy swiat wirtualny, to potem bardzo trudno opuscic go na stale. ten pociag jest niestety duzo wiekszy od rozsadku. tak sie czasem zastanawiam, czy jesli ja znalazlabym sobie partnera w necie, to czy potrafilabym zaufac, ze on swoich "polowan" (tak jak na mnie) kiedys nie powtorzy...tyle, ze z inna kobieta. staystyki mowia, ze takich osob jest bardzo maly procent. a nie oszukujmy sie, w dlugim wspolnym pozyciu, odkrywamy bardzo szybko swoje niedoskonalosci a fascynacja druga osoba, zmniejsza sie po 3 latach bycia razem, o ponad polowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna babka
Witam Wszystkich :) nie miałam czasu nic napisac ale sledzę co dzien topik. I coraz więcej przemyslen w mojej głowie. I jakos tak mi lepiej bo czuję, ze nie jestem osamotniona w tej całej sytuacji. Chciałam nawiązac do ostatniej wypowiedzi LaVity. Otóż my powoli odkrylismy swoje wady. On zna moje /napewno nie wszystkie ale większosc/ , ja znam jego a mimo to trwa to wszystko. Moze dlatego, że odkrywając te nasze słabości staliśmy się bardziej realni, prawdziwi? A może dlatego że wiemy od początku , że nie będziemy razem bo to poprostu niemożliwe. Sama już nie wiem. Kiedyś postanowiłam, że nie będę analizowac wszystkiego dogłębnie, na zasadzie: chwilo trwaj. Nie wzięłam tylko pod uwagę tego, ze znajomosc az tak bardzo się rozwinie :( Aja tam - zazdroszczę Ci tej konsekwencji w utrzymaniu raz podjętej decyzji. Wiem jakie to trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja tam
tak tego bede sie trzymać , nawiązując do twojej wypowiedzi , to ten mój przyjaciel , tez otwarcie mówił o swoich wadach , raczej nie idealizował się , przez ten czas zdążyłam go " trochę poznać", raczej nie kłamał , nawet go kiedyś po swojemu sprawdzałam i okazywało się , ze mówił prawdę, mam poczucie jakiejś straty , raczej wiem , że on czeka na jakąs wiadomość ode mnie , nie odezwę sie .. koniec i juz ... Pozdrawiam , miłego popołudnia wszystkim życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka jedna babka poznajecie wasze wady, ale jako, ze nigdy razem nie bedziecie...nie bedziecie tez nigdy z tymi wadami na codzien konfrontowani...a tu sie wlasnie zaczyna prawdziwe zycie. jak by mi facet powiedzial na gg, czy skype, ze niezbyt lubi sie myc,to bym mu pewnie czule odpowiedziala: ty brudasku...i nadal fascynowala sie jego inteligencja, kultura itd...ale moj maz wlasnie nalezy do tych nie-lubiacych sie myc...i mnie to zaczyna doprowadzac do szalu. i co z tego, ze jest panem profesorem? (wandela, cierpliwosci, jestem w trakcie spisywania moich "dziejow")

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja tam
witam wszystkie Panie w niedzielne przedpołudnie , dzisiaj to chyba chcialam sie tylko wygadać , mam strasznego doła , chyba chce mi sie ... wyć , tak jak mówiłam , wyrzuciłam mojego przyjaciela z gg , skasowałam nr. tel, z ciężkim sercem i zalem , zaproponowałam męzowi może jakis wyjazd tylko we dwoje kiedys na weekend , bo zbliża sie okrągła rocznica naszego ślubu kolejna , albo moze bysmy gdzieś wyszli do jakiejś fajnej knajpki , a on ... nic , bez entuzjazmu , czasem to mam ochote rzucic gdzies te wszystkie priorytety moralne ... i jednak ponownie skontaktować się z moim przyjacielem, nie wiem , może jutro bedzie lepszy dzień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
laVita, masz znowu racje. Wiedziec o wadach, a z nimi zyc, to dwa rozne swiaty. Bo co to niby za odkrycie, ze ktos ma wady, jakby istnieli ludzie bez, ale juz sztuka jest, z nimi sie zaprzyjaznic. Jak to ktoras z kobiet napisala: moze dltego, ze wiem, ze nigdy nie bedziemy razem (w domysle - te wady mnie do niego nie zrazily, wrecz przeciwnie). Jest w tym temacie swietny dowcip: Zona mowi do swojego mlodego meza przy sniadaniu (sa tuz po slubie). Kochanie, ochlapales sie jajkiem, ty moj flejtuszku. Ta sama sytuacja po 20 latach wspolnego zycia, tyle ze maz mowi do zony: jem jak swinia. A zona na to: tak i jeszcze do tego pochlapales sie jajkiem. Z tym wyjatkowym, kochanym, wyrozumialym, cudownym z Internetu podobnie by po latach wygladalo. Kobiety nie wmawiajcie sobie niczego innego bo same siebie oszukujecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
aja tam, to jest jak najbardiej normalne, ze masz takie ciezkie dni. To tylko swiadczy o tym jak bardzo sie w to zaangazowalas. A jeszcze jak maz nie podziela twojego "zachwytu" pracowania nad zwiazkiem, to niewiele trzeba, zeby wrocic do swojej "wymarzonej" znajomosci internetowej. Wez pod uwage jedno. Twoj maz, nie wie co sie z toba chwilowo dzieje, pewnie tez nie rozumie, co ci nagle "odbija" z jakims wspolnym wyjazdem czy wyjsciem na kolacje. Gdyby to wiedzial, to moze by ci wrecz pomogl, bo to tylko dla jego dobra. A ty potrzebujesz glownie czasu, zeby to wszystko przetrawic i dojsc do siebie. Jak to laVita kiedys madrze napisala- to nie budzik, ktory mozna wylaczyc, trzeba zaczac inaczej myslec, a to wymaga czasu, czasu, czasu -a ja dodam jeszcze i duzo, duzo dyscypliny wewnetrznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BJ26
Zanim wszystko wróci do normy minie niestety trochę czasu, Nie da się kogoś wymazać jak narysowanego ołówkiem szkicu. Przez tak długi czas "byłaś" z kimś kto w pewnym sensie dawał Ci szczęście chociaż tylko wirtualnie. Mimo wszystko musisz się trzymać swojej raz postanowionej decyzji. I jeśli chcesz ratować małżeństwo to teraz poświęć o wiele więcej czasu, łatwo można coś zbudować a trudniej odbudować. Nie zrażaj się do męża. Pozdrawiam :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja tam
dziękuje za słowa otuchy , własnie tego potrzebowałam od Was ! nie powiedziałam wam ważnej rzeczy , ten mój przyjaciel nie jest tak zupełnie wirtualny, powiedzmy , ze znam go z widzenia ( widziałam go tylko raz i z daleka ) to kolega mojego męza , więc on zna mojego męża , a mój mąż jego, więc tamten wie o męzu co nieco , .. to tym bardziej jest trudniejsze , nie wiem zastanawiam sie , czy przypadkiem nie porozmawiac o tym z mężem , żeby mi pomógł sie z tego wyplątać... muszę to przemyśleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
aja tam, piszesz, ze to kolega meza i ze go raz widzialas z daleka - nie rozumiem jakos. To jak "zlapaliscie" ze soba kontakt i czy on wie ze jestes zona kolegi i czy cie tez tylko raz widzial z daleka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja tam
tak on to wie , maz dał mu nasz nr. gg i tak jakos mąż malo przebywał w domu , a cześciej ja siedziałam przed kompem ( po częsci z pracą ) i tak to sie zaczęlo , ale nie spotkaliśmy sie nigdy tak twarza w twarz,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja tam
bardziej precyzyjnie , ja go widzialam z daleka , a on mnie nie , widział tylko na zdjęciach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
to wyjatkowo "ciekawy" uklad powstal, a czy twoj maz wie, ze ty tyle czasu z nim przegadalas? czy nic a nic nie wie o waszych rozmowach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja tam
mój maż nic nie wie ... nawet się nie domysla , ukrywalismy tę znajomość od samego początku, prawdopodobnie nawet nikt z jego kolegów nic nie wiedział , a u mnie ..zaufana przyjaciólka , stąd te teksty o moim mężu , o których wcześniej pisałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magia liter...nic więcej...
Witajcie dziewczyny Rozmawiałam dwa lata...miły ,uroczy początek...wyobraznia podpowiadała obraz wrażliwego,normalnego,gdzieś tam skrzywdzonego jakby faceta tysiące maili...sms-ów...rozmów przez tel.skrzydła opadły...brak szczerości z jego strony,fałszywa skrytość....myśle ,ze wirtualnym światem chciał zapełnic pustkę realnego życia....stworzył sobie wizerunek samego siebie na użytek netu..... nie było z mojej strony żadnych poważniejszych planów.......natomiast było fatalne, wirtualne zauroczenie....cheć niesienia pomocy liczyłam na przyjazń...na tą byłam gotowa...tą dawałam...w zamian dowiedziałam sie ,ze pieknie umilałam czas....buszujący w necie i poszukujący zabawy człowiek...właśnie nim okazał się byc Bądzcie ostrożne....nie kazdy zasługuje na przyjazń...nie kazdemu mozna zaufać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
Kolejna fikcja, wielka jak balon powietrzny. Przyjazn z facetem przez kable internetu. Nie zapominac, ze to facet-obiekt zauroczenia. Jestesmy same sobie winne. Czujemy sie tak dobrze z tym, ze mozemy komus pomoc. A prawda jest taka, ze ci wszyscy nieudacznicy moga pomoc sobie tylko sami...i tez tak robia, pomagaja sobie-ciagle nowe kobiety do swiezego wzdychania. Jak jedna sie zorientuje, ze facet klamie i jest nie szczery. No problem. Zmienimy szybko na inna, ktora jeszcze tego nie wie. Stracony czas i niepotrzebnie przyspieszony puls przez tygodnie,miesiace, lata. Ale trzeba to samemu przejsc, zeby zalapac w czym rzecz. Patrze wlasnie przez okno. Pogoda bombowa! Usmiecham sie do zycia i do wlasnej glupoty. Zaraz wezme rower i pojade do lasu, mam przeciez urlop. W cholere z tymi cudownymi i czulymi mezczyznami przy swoich laptopach. Przeczytam lepiej ksiazke. Nawet jesli sie smutno skonczy to wiem, ze to tylko ksiazka. Nie mialam przeciez zadnych oczekiwan do bohatera tej opowiesci...do tego z internetu, mialam. Ale to jest czas przeszly, ktory nigdy nie zostanie wiecej powtorzony. Nigdy! Zycie jest piekne, bo ja tak wlasnie chce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja tam
myslę , ze wkrótce powtórzę za Tobą podobne słowa , Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skadi
(po co mi przyjazn z facetem, ktory jak sie z czasem okazalo ma piec roznych numerow gg i dwie komorki, obie prywatne. Maly oszuscik, nic wiecej, choc przedstawial sie przez miesiace jako zapracowany nieszczesliwy maz)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela2
i po prostu on się do mnie nie odzywa. świetne uczucie - rozmawiałam przez 3 lata z kimś, kogo nigdy nie widziałam i nie słyszałam. czuję się wykorzystana, oszukana, zlekceważona. po prostu straszne. mam dość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja tam
A jak Twoja znajomość z tym panem w realu? mam nadzieje , ze idzie ku lepszemu , no cóż chyba wszystkie jedziemy na tym samym wózku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wandela - a co sie dzieje z nową Twoją znajomością? Mój Misio był... przyjedzie znów za 3 tygodnie... ależ ja go kocham... i tęsknię.... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandela2
z nową znajomością? ja boję się zaufać komukolwiek i to nie tylko przez netową znajomość, tylko tak w ogóle. mam jakiś kryzys dziś. po prostu coś we mnie pękło. jak się uspokoję, to napiszę coś. nie mogę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja1512
wandela--------------------chciałabym Cię pocieszyć, ale Tobie potrzebny jest czas. Kiedy umiera nadzieja, otwierają się drzwi na nowe możliwości. Moja znajomość uświadamia mi, jak bardzo jestem samotna, jak bardzo potrzebuję obecności bliskiej osoby, nie, nie takiej wirtualnej ale najprawdziwszej z prawdziwych. Bo jak długo mają mi wystarczyć te wirtualne pogawędki, jak długo mam się upajać moją wyobraźnią???? jak długo mam idealizować sobie czyjś obraz???? To wszystko jest takie piękne, bo nierealne. Będzie dobrze, z każdym dniem będzie lepiej, uwierz, że jeśli on się nie odzywa, to pewnie dla niego nie było to tak ważne jak dla Ciebie. Warto za kimś takim tęsknić?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymaj się Wandela - a zaufać kiedyś zaufasz znów... jak spotkasz właściwego faceta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny - znajomość netowa jest dobra na początek ale przychodzi taki moment kiedy należy taką znajomość zweryfikować w realu... jeżeli facet nie chce się spotkac i mówi że taka forma mu wystarcza a Wy - kobiety w końcu - angażujecie się coraz bardziej.. to taką znajomość trzeba zakończyć bo ona blokuje Was na inne kontakty z mężczyznami i w rezultacie prowadzi do samotności... Będąc z kimś w wirtualnej znajomości, choćby nie wiem jak świetnie się gadało całymi godzinami, to i tak jest się samemu... nie oszukujmy się - każdej zdrowej kobiecie potrezba fizycznej bliskości i nie mówię o sexie tylko o zwykłej ludzkiej czułości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaja1512
Chyba same dobrze na swoich przykładach widzimy, że i tu, coś co niewinnie się zaczyna może być przyczyną naszego smutku. Możemy czuć się oszukane i wykorzystane, jak w prawdziwym życiu. A nasi wspaniali netowi przyjaciele???? Jak zwykle, nie ta to inna:) I prawdą jest to co napisała Ania, że w ten sposób skazujemy się na samotność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaju - ja to napisałam z własnego doświadczenia :) Mojego Misia obecnego też poznałam przez net, ale dążyłam do poznania w realu nawet grożąc że to koniec znajomości.. no i przyjechał.. i jest cudnie, a właściwie byłoby gdyby nie związek na odległość - następna fantastyczna forma znajomości :O ale już nad tym pracuje :D Co do netu... to tak miałam z moim pierwszym amantem netowym, no... może troszkę inaczej... trochę nawet bardziej okrutnie... więc - poznałam faceta, przyjechał po miesiącu i był mną rozczarowany, widać obraz mojej osoby odbiegał znacząco od jego wyobrażeń :) ale po kolejnym miesiącu znów przyjechał - ja oczywiście cały czas z nim na gg gadałam i zakochałam sie już na zabój.. no więc znów przyjechał i znów trzymał mnie na gg... oczywiście kłamał że kocha i takie tam.... no i tak mnie przetrzymał pół roku... a pożniej napisał esa - nie chcę z Tobą być, szukaj sobie innego partnera.. wspomne tylko że problemy zdrowotne mnie dopadły i może to ostatecznie go zmusiło do takiej decyzji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×