Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość szukający prawdy

czy Kościół katolicki kłamie???

Polecane posty

Kościół katolicki widzi niestety kobiety głównie jako źródło grzechu. Podejrzewam, że dlatego zatajono, iż Maryja miała potem dzieci z Józefem, bo najlepiej gdyby była zawsze niepokalaną- dziewicą, nawet wystarczy zastanowic się nad tym ostatnim sformułowaniem..."niepokalana" - czyli sex to skalanie... Nawet małżeński... Podobnie Ewa w raju - też kusi Adama, przez nią zostają wygnani... Ja bym się nie dziwiła, gdyby Jezus rzeczywiście miał żonę Marię Magdalenę - kościół na pewno chciałby to zataic... Jakiś czas temu leciał w tv dokumentalny "Sladami Biblii" - i te wszystkie doniesienia, że Maria Magdalena była ladacznicą wzięły się stąd, że pochodziła z miasta, znanego z prostytutek.(!)... Kościół z każdej kobiety najchętniej zrobi dziwkę, chyba że jest dziewicą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukający prawdy
A jak sądzicie. Czy kk przestrzega przykazań??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przecież to już od dawna wiadomo ze kłamanie od 9 lat nie chodzę do sekty!!!! a najbardziej mnie bawi jak ludzie idą do księdza i opowiadaj mu o grzechach :o :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukający prawdy
pytanie jest nadal aktualne. witaj złoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inżynier w roli egzegety biblijnego Zupełnym novum w liczącej wiele tysięcy lat historii egzegezy biblijnej było, że inżynier w sposób krytyczny potraktował teksty Pisma Świętego. Inżynier ów nazywa się Joseph F. Blumrich. Kiedyś był kierownikiem zespołu badań konstrukcyjnych w NA- SA w Huntsville. Jest autorem licznych patentów w dziedzinie budowy wielkich rakiet, laureatem medalu NASA Exceptional Service. W swojej książce \'Otworzyły się niebiosa\' przedstawia techniczny dowód, że statek kosmiczny opisany przez proroka Ezechiela istniał naprawdę. We wstępie Blumrich pisze, że właś- ciwie miał zamiar dowieść \"niemożliwości\" moich twierdzeń: \"Rzadko kiedy całkowita przegrana tak bardzo się opłaca i jest tak fascynująca i radosna\". Oto rezultaty studiów Blumricha: \"Ogólny wygląd statku kosmicznego opisanego przez Ezechiela można odtworzyć z relacji tego proroka. Inżynier może następnie, niezależnie od relacji, obliczyć założenia i zrekonstruować aparat latający tega typu. Jeżeli się uzna, że efekt nie tylko jest możliwy z technicznego punktu widzenia, lecz również pod każdym względem niezwykle sensowny i przemyślany, jeśli się następnie znajdzie w opowieści Ezechiela opisy szczegółów i procesów, pokrywające się bezsprzecznie z efektami techńicznymi, wtedy nie będzie można już mówić wyłącznie o poszlakach. Wspaniałym produktem ubocznym badań Blumricha było skonstruowane według opisu Ezechiela koło, mogące się poruszać we wszystkich kierunkach - za projekt ten inżynier otrzymał 5 lutego 1974 roku patent USA nr 3789947 - spóźnione uznanie Link do patentu http://www.freepatentsonline.com/3789947.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To prawda, że jest przykazanie miłości bliźniego jak siebie samego, ale to przychodzi dopiero po uczczeniu i uwielbianiu Boga. Trzeba zacząć od początku tego przykazania, i wpierw kochać Boga, co za sobą pociąga miłość bliźniego. W pierwszej części zawarte jest całe przykazanie. Gdyby Boga kochano naprawdę nie mówiono by ciągle o miłości bliźniego, o popieraniu go, o pomaganiu mu, czyniono by to. Lecz nic podobnego się nie dzieje. Gada się cały czas, w salkach parafialnych, na konferencjach biskupów, a nawet w Rzymie. Gada się, dyskutuje, ustala, ujmuje, uczynić się chce wszystko w sposób, który Ci z góry (wskazuje do góry) nie akceptują. Ci u góry (wskazuje do góry) nie są tylko miłosierdziem, Oni są także sprawiedliwością, ja wiem nieco o tym, ja, Verdi-Garandieu. Gdybym ćwiczył się w cnotach, modlił się, czynił pokutę, nie dowiedziałbym się tego na własnej skórze, jak to teraz wiem. Powinienem był prosić o krzyże, aby pomóc moim owieczkom, uświęcić się, i siebie samego uświęcić: ale o to wszystko zapomniałem prosić. Za naszych dni, większość kapłanów zapomina, że powinna iść drogą krzyża, uświęcać się, modlić się za drugich, o sobie zapominać. Dzisiaj krzyczeć się powinno z ambony do naszych wiernych, aby czynili pokutę na zadośćuczynienie z błota tych wszystkich, którzy się tam przewalają. To byłby sposób praktykowania miłosierdzia w prawdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dlaczego zaraz
Do "a kto to mówi i co" przeczytałam posty na pierwszej stronie i muszę sprostować twoje "madrosci". Żydzi świętowali szabas i to był wlasnie 7 dzień stworzenia, dzien odpoczynku, czyli SOBOTA. A KK świętuje niedzielę na pamiątkę zmartwychwstania Chrystusa. idź sobie na mszę i może posłuchaj co księża mówia w trakcie. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakże można mówić o miłości bliźniego, o wzajemnym zbliżeniu jednych ku drugim, jeśli zapomina się o głównym: “Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego, z całej duszy twojej i ze wszystkich sił twoich"? Przepis miłości bliźniego przychodzi dopiero na drugim miejscu. Jeśli kapłan wpierw zawrze pokój z Tymi u góry (wskazuje do góry) miłość bliźniego zjawi się natychmiast. Masońską maskaradą jest mówić: trzeba się wzajemnie miłować, wzajemnie sobie pomagać, popierać się wzajemnie". Lecz gdzie to wszystko się kończy? Nawet gdy się mówi o miłosierdziu, albo o przebaczaniu, albo o pomaganiu sobie, zobaczcie rezultat, niech będzie to liczba obecnych samobójstw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Młodzież myśli teraz, że jeżeli spełni parę miłosiernych uczynków i zbrata się między sobą, co czyni, to wystarczy aby się zbawić. To jednak nie wystarcza. Bardzo łatwo to przychodzi sympatyzować, bratać się między sobą, ale przez to jeszcze nic nie zostało dokonane. Muszą oni znowu stać się ofiarnymi, muszą się wyrzekać (powściągać), muszą się modlić. Muszą przystępować do św. Sakramentów; przynajmniej co cztery tygodnie przyjąć Sakrament. Ważne są jednakowoż modlitwa i cierpienie. Przede wszystkim muszę także i to powiedzieć... Mów nadal całą prawdę w Imię... co nakazuje ci Matka Boża! NAŚLADOWANIE CHRYSTUSA ...Przede wszystkim potrzeba dzisiejszemu światu, nawet katolickiemu światu — wyrzeczenia się, całkowitego wyrzeczenia się (powściągliwości), trzeba cierpieć zastępczo — wynagradzające za innych... To zostało zapomniane, że wszyscy stanowicie Mistyczne Ciało Chrystusa i że wszyscy powinniście cierpieć, wynagradzać jeden za drugiego. (Płacze strasznie i wyje jak pies). Tego wszystkiego nie dokonał Chrystus na krzyżu. Otworzył On wam wprawdzie niebo, ale ludzie muszą wynagradzać jeden za drugiego. Sekty protestanci, zielonoświątkowcy mówią wprawdzie, że Chrystus tego wszystkiego dokonał, ale to nie jest prawda. To współdziałanie, współodkupienie z męką, życiem, z. Odkupieniem Chrystusa musi trwać dalej, trwać aż do skończenia świata. (Przy tych słowach burczy dalej złością, mruczy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma w planach Tych u góry (wskazuje do góry) obecnego sposobu rządzenia i prowadzenia Kościoła przez duchowieństwo. To jest w naszych planach (głosem silnym), naszych tam z dołu (wskazuje na dół) Zmuszeni byliśmy to powiedzieć, zmuszeni powiedzieć to w dzień Niepokalanego Poczęcia. Oto Ta na górze {wskazuje do góry) której czystości i doskonałości (ryczy) żaden człowiek zmierzyć nie może nawet w przybliżeniu. Nawet my, którzy jesteśmy na dole, którzy dumni jesteśmy i byliśmy aniołami, skłonić się więc musimy przed taką doskonałością czystości i cnoty, skłonić się w pyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do a kto to mówi...
dlaczego nazywasz księdza Oszajca panem? I ksiedza Bonieckiego też??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukający prawdy
Czy znajdzie się ktoś, kto mi odpowie na pytanie: "Czy Kościół katolicki łamie przykazania?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kościół katolicki łamie
przykazania, bo wszyscy wierzący są Kościołem! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukający prawdy
"Kościół katolicki łamie" czy możesz rozwimąć swoją wypowiedź?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kościół katolicki łamie
Proszę bardzo! :) Pewnie wszyscy doświadczyliśmy, co znaczy nieprzespana noc, i to z różnych powodów: choroba, praca, płaczące dziecko, troska o dom, stresy, niepokój. Ale czy kiedykolwiek nie przespaliśmy nocy, bo martwiliśmy się o Kościół i stan naszej wiary? Czy Kościół jest w naszym życiu tak ważny, żeby się nim przejmować aż do tego stopnia? Św. Paweł mówi do ochrzczonych, czyli do nas, że staliśmy się „domownikami Boga”, że jesteśmy „mieszkaniem Boga przez Ducha”. Apostoł kreśli przed nami obraz duchowej świątyni. Fundamentem tej budowli jest Chrystus i apostołowie, a my żywymi kamieniami, które tworzą jej ściany. Zauważmy, że budowla Kościoła opisana przez św. Pawła nie ma dachu. Czy to nie dziwne? Dachem jest Bóg Ojciec, który osłania nas Swoim płaszczem. Ku Niemu wszyscy dążymy. Przestrzeń tej otwartej na świat budowli wypełnia Duch Święty. Jesteśmy zakorzenieni w ziemi dzięki Chrystusowi i zarazem ukierunkowani ku niebu, czyli ku Ojcu. Stoimy mocno na ziemi i wznosimy się ku górze. Kościół nie istnieje dla siebie samego, lecz dla Boga i uświęcenia człowieka. Obraz duchowej świątyni oznacza również, że jako chrześcijanie, świeccy i duchowni, jesteśmy Kościołem, a nie tylko w Kościele. Jesteśmy jego częścią. Każdy bez wyjątku. Nie przychodzimy do kościoła jak na pocztę czy do banku, żeby wpłacić pieniądze. Nie jesteśmy w Kościele obcymi. To ma być nasz dom, a nie punkt usługowy czy targowisko, na którym jesteśmy widzami i klientami. W naszych domach rodzinnych nie jesteśmy gośćmi, ale domownikami, czyli tymi, którzy aktywnie je budują. To jak wygląda nasz dom, czy jest nam ciepło, czy mamy co zjeść, gdzie się schronić, porozmawiać, odpocząć zależy przecież od naszego trudu i zaangażowania. I tutaj nie chodzi tylko o budynek. Wiemy dobrze, chociaż zdarza nam się o tym zapominać, że w domu nie są najważniejsze ładne meble, super łazienka czy nowe okna. To są rzeczy potrzebne, ale drugorzędne, ponieważ sam budynek i wyposażenie nie jest jeszcze domem. Dom jest raczej przestrzenią duchową i międzyludzką. Dom buduje wspólnota ludzi, bo służy on nie tylko do mieszkania, ale jest niezbędny dla duchowego rozwoju człowieka. Człowiek samotny może mieć mieszkanie, ale nie dom. Mieszkanie można sobie wynająć. Dom trzeba tworzyć. I w tym tworzeniu każdy musi brać aktywny udział: żona, mąż, dzieci i dziadkowie. Wszyscy powinni czuć się za niego odpowiedzialni, to znaczy, słuchać się nawzajem, rozmawiać ze sobą, podejmować różne obowiązki, wspierać się, dzielić bóle i troski, myśleć wspólnie także o materialnym zabezpieczeniu. Wtedy dom się buduje. I trwa to przez całe życie. Dom zaczyna się rozpadać, powiewa w nim pustką, chociaż mogą w nim być dębowe meble i perskie dywany, jeśli nie widzi się w nim człowieka, jeśli dom jest tylko hotelem, jeśli ktoś próbuje „korzystać” z pracy innych, jeśli nie docenia wkładu pozostałych domowników, jeśli nie ma w nim gościnności, wdzięczności, wyrozumiałości. Dom może być targowiskiem, na którym załatwia się różne interesy, oczekuje się wyłącznie zaspokojenia własnych potrzeb i korzyści. W pewnym sensie nadmierna troska o wyposażanie domu może być ucieczką przed pustką, jaka w nim panuje. Myślimy, że jeśli coś upiększymy materialnie, to będzie inaczej. Nasze życie już od początku wiąże się ze wspólnotą. Nikt z nas nie spadł z nieba w gotowej postaci. Bóg stwarza nas i doprowadza do doskonałości z pomocą ludzi. Dlaczego? Bo sam jest wspólnotą. W Bogu zachodzi ciągła wymiana miłości i dobra. Ojciec nieustannie oddaje się Synowi, Syn Ojcu i ta miłość między nimi jest Duchem Świętym. Nie ma życia bez wspólnoty. Nie ma miłości bez wspólnoty. Jak mielibyśmy nauczyć się miłości, jeśli nie byłoby komu co podarować? Zostaliśmy stworzeni na obraz nie jakiegokolwiek Boga, ale Boga, który jest wspólnotą osób. Dlatego nie osiągnięmy szczęścia w pojedynkę. To jest najgłębsza racja istnienia domu, rodziny, państwa, Kościoła. Kościół budujemy wspólnie. Często wierzący mawiają: a cóż ja znaczę, czy byłbym w Kościele czy nie, i tak wszystko jedno. Czy ojciec lub matka może tak powiedzieć o swoim domu? Wyobraźmy sobie, że w ścianie kościoła wyciągniemy jedną cegłę. Brzydko by to wyglądało. Zrobiłaby się dziura. Chcielibyśmy ją jak najszybciej zamurować. Ale jeśli wyciągniemy kilkanaście takich cegeł lub kilkadziesiąt, to ściana się zawali. Każdy ochrzczony jest ważny, ponieważ bez niego ściany Kościoła zaczną się chwiać, a w pewnym momencie mogą runąć. Podobnie jak w rodzinie istnieją więzy krwi, tak w Kościele jesteśmy związani ze sobą duchowo, niewidzialnie. To związanie wydarzyło się na chrzcie. Zostaliśmy włączeni najpierw w Bożą rodzinę, czyli życie Ojca, Syna i Ducha Świętego, a następnie w ludzką wspólnotę wierzących. Nie na niby, nie na krótką chwilę, ale na całą wieczność. Na chrzcie Bóg zawarł z nami przymierze, jak z Izraelitami na pustyni. Inaczej mówiąc spisał z nami umowę. Wiemy, że w umowie liczą się obie strony, tyle że tą drugą stroną jest nie tylko ochrzczony, ale także wspólnota Kościoła. Przez pokropienie na początku mszy przypomnieliśmy sobie o tej umowie.Bóg mimo swojej wielkości traktuje nas jako partnerów, wierzy w naszą odpowiedzialność i dane słowo. Niczego nie narzuca. Odwołuje się do wolności. W tym sensie chrześcijanin nie ma prywatnego życia. Nie może mówić: „To, co się dzieje między mną a Bogiem, to moja osobista sprawa”. Czyniąc cokolwiek na tym świecie, czy jesteśmy tego świadomi czy nie, wywieramy jakiś wpływ na innych. Oblicze Kościoła zależy też od naszego zaangażowania w życie, w służbę drugiemu człowiekowi, od tego, czy dążymy w naszych domach i środowisku do zgody i przebaczenia czy raczej do podziałów i konfliktów. Ktoś może powiedzieć: „Ja do Kościoła się nie pchałem. Nikt mnie nie pytał o chrzest. Rodzice sami mnie przynieśli i ochrzcili”. Jeśli rodzi się w Tobie takie pytanie, to bardzo dobrze. Bo może w końcu musisz świadomie podjąć czy umocnić decyzję, czy chcesz być chrześcijaninem – „żywym kamieniem”, czy też nie. Może taka wątpliwość to szansa do pogłębienia wiary i w ogóle sensu życia. Św. Paweł pisze w Pierwszym Liście do Koryntian, że na fundamencie można budować używając szlachetnego i mocnego materiału: złota, kamienia i drzewa lub trawy i słomy. Żywy kamień Kościoła pulsuje życiem. Jest związany z innymi, aktywny, czujący z całością. Martwy kamień to trawa i słoma. Niby wygląda na solidny materiał, ale kiedy przyjdzie wiatr, woda lub ogień zostanie z niego popiół. Ważne jest więc, jakim jestem kamieniem Kościoła. Czy z drogocennego materiału, czy ze słomy? Żywy kamień otrzymuje ciągle życie od Ducha Świętego i Chrystusa: „Jeśli nie będziecie spożywać Ciała mojego i pić mojej Krwi, nie będziecie mieli życia w sobie”. Dlatego Kościół powszechny i parafialny budujemy przez udział we wspólnej Eucharystii, przez przyjmowanie innych sakramentów, przez słuchanie Słowa Bożego, przez osobistą modlitwę. Ale to jest dopiero wstęp. Tu przy ołtarzu otrzymujemy moc do bycia chrześcijaninem, czyli bycia „mieszkaniem Boga”, jego sanktuarium, pośrodku świata. Ta wielka godność pociąga za sobą odpowiedzialność. Musi to być widoczne dla innych. Kto staje się mężem, żoną, pracownikiem, prezydentem, odpowiada za kogoś, czyli zobowiązuje się do służby. Wszystko, co budzi i rozwija w nas życie jest materiałem, z którego budujemy solidne ściany Kościoła. Najpierw rodzicielstwo, codzienne obowiązki i praca wypełniana uczciwie, każdy dobry czyn i słowo, zauważanie innych w potrzebie, zaangażowanie w jakieś dzieło w parafii, poświęcenie czasu na to, co nie jest tylko korzyścią dla mnie, walka z obojętnością itd. Kościół burzy nasza bylejakość, zaniedbanie dobra, brak otwarcia na nowe życie w rodzinie, stawianie dóbr materialnych ponad człowiekiem, tworzenie podziałów w domu, w parafii, rozsiewanie plotek itd. Prośmy więc, abyśmy zachowali w sobie życie i w ten sposób zbliżali się do Boga i ludzi. Dariusz Piórkowski SJ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukający prawdy
"Kościół katolicki łamie" Dziękuję za wypowiedź, myślę jednak że nie do końca zrozumiałeś moje pytanie. Chodzi mi o to, czy Kościół katolicki jako instytucja świadomie (bądź nieświadomie?) łamie przykazania i dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy
a czy Ty świadomie (bądź nieświadomie?) łamiesz przykazania i dlaczego? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukający prawdy
tak ja łamię przykazania ale mi nadal chodzi o instytuję Kościoła ponieważ on uzurpuje sobie prawo do tego, ze jest jedyną drogą do zbawienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy
Został ustanowiony przez Chrystusa słowami skierowanymi do św.Piotra a tym samym do jego następców " Ty jesteś Piotr - Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą." Mt 16, 18

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukający prawdy
zgadza się. ale to nadal nie jest odpowiedź na nurtujące mnie pytanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bhyui
Mam nadzieję, że gdy dojdziesz do Apokalipsy opanujesz ortografię...czego z całego serca ci życzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POZA KOŚCIOŁEM NIE MA ZBAWIENI
chodzi o to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najsprawiedliwsza
o matko! jak ja nie lubię takich tematów, czy tak trudno zrozumieć, że kościół interpretuje po swojemu? a skoro nie podoba ci się interpretacja koscioła to zawsze mozna przestac byc katolikiem, interpretować po swojemu, ale nadal pozostać chrzescijaninem, proste, nie? ja jestem chrześcijanką, a czy katoliczką to juz dość sporna kwestia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do najsprawiedliwsza
skoro nie lubisz takich tematów, to po co się w nim wypowiadasz? W dodatku nic nowego nie wnosisz :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak nizej
swiadkowie jehowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do szukających może to pomoże
co swiadkowie jehowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×