Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ja czyli ja

JAKIM CUDEM PRZEZYLISMY??

Polecane posty

Gość Karinaaaaa
Moja mama..tak całe zycie bratu poswięciła...zawsze mu tyłek chroniła....nadstawiała fgłowe za niego...a teraz je sie mały piprzony matoł odwdzięcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jak dostałam kijem po tyłku od pani w drugiej klasie (nawet nam spódniczki podniosła, zebyśmy lepiej poczuły hehehe), to jak wróciłam do domu to się nie przyznałam, bo rodzice by mnie jeszcze na dokładkę okrzyczeli, że byłam niegrzeczna i mi się należało widocznie :) (i słusznie, bo faktycznie za darmo tym kijem nie dostałam - przeskorobałam coś tam ;) ) I kocham ich calym sercem, tamtą panią też darzę do dziś szacunkiem (już starsza kobieta) i wyrosłam na wykształconego normalnego człowieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co, ja mieszkam od urodzenia na tym samym osiedlu jak urodziłam pierwsze dziecko (dzisiaj 17 lat) większość moich koleżanek urodziła w tym samym roku, więc dzieciaki wychowywały się wszystkie razem siedziałyśmy na ławeczkach, robiłyśmy grilla, dzieci się bawiły, czasem tłukły, ale interweniowałyśmy tylko, w momentach drastycznych i było git, bo pokazywałyśmy dzieciakom, jak można się bawić, w końcu wychowałyśmy się na tym samym podwórku rysowałyśmy klasy, ślimaka, skakałyśmy z nimi w sznura wszystkie byłyśmy młode bo rodziłyśmy dzieci po 20 i pamiętałyśmy jeszcze świetnie dzieciństwo no i nie był obciach pokazać dzieciakowi, jak się robi fikołka na trzepaku albo nietoperza :D jak się im chciało siku albo pić to szły do tego domu, gdzie było najbliżej, czasem stało w kolejce do mojej kuchni albo łazienki 20 sztuk ..... Jak moja Pata spadła z drzewa mając 6 lat (właściwie skoczyła z czubka) to nie miałam pretensji do teściowej, że nie dopilnowała, po prostu zdarza się i już a chodzenie po drzewach jest fajne teraz mam znowu małe dziecko i ono nie ma się z kim bawić na podwórku, owszem, są dzieci, ale starsze, wszystkie to dzieci koleżanek, nowe nabytki wcale dzieci nie wypuszczają ani z nimi nie wychodzą tylko jak już to wsadzają w samochód i wożą na jakieś mądre zajęcia ciekawe, gdzie te dzieci nauczą się obcowania społecznego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleandriaaaaa
Boże co to były za czasy, przypomniałyście mi to wychodzenie na dwór w niedziele. Wszyscy kimają w domu a mu już tu z koleżankami poustawiane pod blokiem. Miałyśmy zespoły muzyczne (magnetofonem z balkonu puszczana muzyka), wywoływanie duchów2 w krzakach, zabawa w dom i sklep (liście to były pieniądze), było tego mnóstwo. Każde dziecko krzyczało pod oknami o kanapkę, o bluzę itp.. W domu się było czasem nawet o 21. Pamiętam lipcowe noce, kiedy rodzice pozwalali nam siedzieć na ławce pod blokiem do późna bo gwiazdy spadały i wszyscy siedzieliśmy i gadalismy o życiu i o naszych poważnych sprawach i problemach. Pamiętam wygrzebywanie ubrań rodziców i przemycanie ich na dwór, przebieranie się na grę w dom. Też mieliśmy pozakopywane sekrety, też bawiliśmy suię na budowach, lekcje to ja nie wiem kiedy odrabiałam. Był jeden kolega co miał jakiś tam komputer i on siedział w domu, wszyscy uważali go za dziwoląga. Jeszcze była gra w czarnego luda, malowanie kredą ulic, pasów itp na wew. ulicy i szaleństwo na rowerach, chodzenie po barierkach, jak po linie. Zabawa w chowanego w piwnicy, wrzechobcne kluby (w piwnicy mieliśmy nasze miejsca spotkań, urządzaliśmy teren itp...) Jezu tego jest nieskończona ilość, nie wiem co mam wyliczać, wszędzie chodziliśmy sami, od pilnowania było starsze rodzeństwo (czyli byliśmy wolni:P) mialo się conajmniej 20 koleżanek na osiedlu. Kocyki, namioty, tory przeszkód to było moje dzieciństwo. A ogniska robiliśmy z rodzicami w lasku pod blokiem i dzieci szalały a rodzice gadali ze sobą (pamiętam jak siedziałam na szczycie sosny i śpiewałam Celine Dion) aaaaaaaa łza mi płynie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to byly piekne czasy :) marzy mi sie, aby wychowac dziecko wlasnie w takich warunkach- zapewne doceniloby to w doroslym zyciu. Niestety, poza brakiem kablowki, a Bolkiem i Lolkiem czy Reksiem na dobranoc, czy tez jedna ukochana lalka zamiast tysiaca roznych Barbie w dzisiejszym swiecie chyba wiecej zaoferowac nie mozna...A szkoda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Critters
Critters ta gra to przeskakiwanie piłki to się chyba nazywało gra w króla przynajmniej w moim regionie z dzieciństwa :) ale wszystkie gry i zabawy co wymieniłeś / aś ti o ja je wszystkie znam :) nóż widzę że jednak rządził :) no i te kwadraty hmmm to były czasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale keidy powiedzial
teraz to strach ,a bo to ktos namowi na fajki albo na alkohol , albo jaki pedofil wylezie albo morderca , albo dzieci sa niedolezne i wylatuja na ulice , wtedy sie jezdzilo rowerem gdzie sie chcialo ,a teraz strach czy dzieciak nie wpadnie pod samochod , wszyscy sie pozmieniali niz tylko zycie , telewizja pokazala i namieszala w glowie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a pamietacie jak skakalo sie w gume albo kabla? albo jadlo sie sproszkowana oranzade? ile ja bym dala zeby chociaz na jeden dzien przeniesc sie do tamtych czasow :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo takie jakby oranżady w woreczkach, bez gazu były 9żółta i w kolorze coca coli), chyba niedobre, ale namiętnie się je piło, bo wtedy wszystko samakowało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mimo iż mam tylko 21 lat to też pamiętam te czasy, teraz wyglądając przez okno z rodzinnego domu widze puste, szare podwórko z 5 pustymi trzepakami, które w moich czasach dzieciństwa były przepełnione, najniższy dla najmłodszych, najwższy do gry w "siatke" średnie do robienia zawodów kto zrobi najwiecej fikołków za jednym razem, ledwo ze szkoły się przyszło, obiad zjadło już na podwórko, gry w klasy, gume, w 2 ognie, w greka, w kozła jejku tyle było zabaw. Teraz gdy wychodze na podwórko z moja przyjaciółką i jej siostrą , a moja chrześnicą(2,5) to jest na nim moze z 4 dzieci, siedzą i nudzą się na podwórku. W m0oich czasach tego nie było, mieszkam blisko rzeki, nie raz się tam samemu ze zgrają kolegów i koleżanek z podwórka szło, zjezdzało na kartonach z górki, w efekcie miałam złamanego kciuka, albo jeżdziło koło rzeki na rolkach i też bez ochraniaczy i efekt tez złamany nadgarstek, ale teraz jest co wspominać. Albo gdy w szkole umawiało się z przyjaciółmi na rowery, pamiętam mając11lat jechała z 6 przyjaciół do lasów, każdy kupował pare gum kulek i lizaków za 10gr i robiliśmy konkursy, domki z patyków i mchu, jeżdziliśmy na rowerach w lesie po górkach, nie bojąc się o to czy coś nam się stanie, a wybierając się do tamtego lasu musielismy pokonac pare ruchliwych ulicz, torowisko i most nad rzeczka:P Bawiłam się w podchody 2km od domu i nikomu nigdy nic sie nie stało, sami nawzajem sie pilnowaliśmy i dzieciństwo wspominam wspaniale:)Pamiętam też bieganie po garażach i krzyczacą sąsiadkę, albo wchodzenie zimą na te same garaże i leżenia na nich robiąc aniołka i patrzac w gwiazdy:) To było dzieci ństwo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a my łaziliśmy po poniemieckich bunkrach któych pełno w mojej okolicy... i pływaliśmy po osiedlowym bajorku na wielkich taflach styropianu podpieprzonych ze stoczniowego placu składowego :D łowiliśmy tam też traszki, takie jaszczurki które już chyba wyginęły... i łaziliśmy po dachu wieżowca przyczepialiśmy się do pociągów i zeskakiwaliśmy w biegu na dolince koło osiedla rozło na skarpie drzewo, po przywiązaniu liny była świetna huśtawka, dopóki kumpel nie spadł i nie złamał ręki :D raz podprowadziliśmy ze stoczni drezynę i jeździliśmy do upadłego... matko, ile ciekawych rzeczy było do roboty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMAMAMAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
A KTO BY TERAZ POZWOLIL DZIECKU SPAC W NAMIOCIE POD BLOKIEM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMAMAMAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
ALBO BRUDNYMI LAPAMI JESC KROMKE Z CUKREM ALBO GALARETKE W PROSZKU ZLIZYWAC Z DLONI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMAMAMAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
NAWET NA GLUPIM PRZYSTANKU AUTOBUSOWYM POD BLOKIEM BYLO ZAWSZE TAK WESOLO I TYLE DO ROBOTY,NA DWOR WYNOSILO SIE CO SIE DALO A TERAZ KAZDY SIE BOI ZE MU KOLEGA ZNISZCZY DROGA ZABAWKE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JAK CÓRKA BYŁA MAŁA to wynosiłyśmy baseny dmuchane na trawnik i robiłyśmy dzieciakom kąpielisko teraz to ludzie by się chyba zakrzyczeli, że dzieciaki hałasują i w ogóle... ale kiedyś wszyscy mieli dzieci i nikomu to nie przeszkadzało i to wcale nie było tak dawno temu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMAMAMAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
HUSTAWKI NA WIERZBACH,ZABAWA NA KOCU A W LECIE WYCIECZKI NA BASEN OCZYWISCIE BEZ DOROSLYCH I WSZYSCY ZYJĄ !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMAMAMAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
I LUPAC SLONECZNIK GODZINAMI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMAMAMAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
PAMIETAM ZE U NAS NA OSIEDLU BYLO DUZO CHLOPCOW A DZIEWCZYN TYLKO 3 W MOIM WIEKU Z CZEGO JA WYCHODZILAM NAJCZESCIEJ A TERAZ MAMY BY SIE ZARAZ BALY ZE DZIEWCZYNIE KOLEDZY NIEWIADOMO CO ZROBIA A JA Z CHLOPAKAMI JAK ROWNA LATALAM PO DRZEWACH

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMAMAMAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
A I CHŁOPCY ZDARZALO SIE ZE GRALI Z NAMI W GUMĘ I WCALE OBCIACHU NIE BYLO A TERAZ TO WSTYD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to całkiem jak ja... i przywalić potrafiłam konkretnie, jakby co, a nie ze skargą do mamusi lecieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMAMAMAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
A JAK W SZKOLE DOSTALO SIE KIJEM PO LAPACH CZY D... OD NAUCZYCIELA TO TYLKO SIE NA PRZERWIE WSZYSCY RAZEM SMIALI A NIE LATALI DO RODZICOW NA SKARGI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMAMAMAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
SINIAKI NA NOGACH LICZYLO SIE JUZ NA ...NASCIE TEN LEPSZY KTO MIAL WIECEJ :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak od czapy troche
ale wytłumaczcie mi skąd tylu 50 letnich pedofilów teraz molestuje małe dzieci? Dobrze wychowany, bez traumy, bez izyt u psychologów?? To że nie mieliście tych wszystkich rzeczy jak my (wychowani w erze komterów, telefonów) to nie znaczy że jestescie zdrowi psychicznie 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tymi siniakami to też pamiętam:P Ja to zawsze obdarte kolana miałam, z kolegami i koleżankami domek na dzewie robiłyśmy z jakiś płyt nie wiadomo skąd wziętych:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ooo i najlepsza huśtawka - wybierało sie najgrubszy konar i przewiązywało linę, do której przyczepiona była opona lub zwykła decha na którą okrakiem sie siadało (pomiędzy nogami była lina :)) nie wiem skąd sie w nas taki strach wziął?? Zobaczcie, ze to tylko jedno pokolenie różnicy a czasy.. kiedyś pomyślelibysmy, ze tak będzie w nastepnym stuleciu chyba..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do pedofilów, to chyba w naszych czasach też powinno ich byc pełno, bo np nasi rodzice czy dziadkowie do psychologów nie chodzili. No i odp co do pedofilów jest taka , że kiedyś się o tym głośno nie mówiło, nie było telewizji, mediów i sprawy wyglądały inaczej. W dzisiejszycz czasach to pewnie by nad naszymi rodzicami policja wisiala, bo tacy nieodpowiedzialni byli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Notak- to była zabawa w Króla! Dzięki za olśnienie. No i słonecznik- rzeczywiście- stale okupowaliśmy ławki po blokiem i z zacięciem jedliśmy ten słonecznik. Stale też był póżniej niezły pierdzielnik wokół ławki. I butelki się sprzedawało... Zjeżdzało na poręczy, huśtało na gałęziach starych lip. Strupy, obicia, blizny to pikuś. Ech... fajnie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytajac to wszystko odrazu wrocily wspomnienia jak to mialo sie 12 lat:):)czulam sie wtedy bardzo szczesliwa i mam boskie wspomnienia nie przeszkadzalo mi to jak mama sciagala mnie szybko do sklepu bo nagle rzucili kawe czy cukier a przydzial byl dwa opakowania na osobe jak dzieciak zjadl kawalek czekolady to byl szczesliwy:)ostatnio jak bylam na urlopie w domu siedzialam na lawce z kolezankami z dziecinstwa i zerkalysmy na nasze dzieciaczki bawiace sie zaczelysmy wspominac nasze czasy..fikolki na trzepaku,granie w dwa ognie,zakladanie klubu w piwnicy i spanie w namiotach pod blokiem:)achh niezly ubaw mialysmy..ciesze sie ze moj synek nie jest az tak bardzo za grami na kompie czy ogladaniem bajek..przybiega z podworka i mowi\"mama daj mi szybko notes i dlugopis bawimy sie w agentow\":):)achh czasami mu tego zazdroszcze:):)ale ja juz czas swoj mialam teraz jego kolej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh cudowne czasy, moje dzieciństwo było super :) biegało się po laskach, polach, zjadało się owoce z sadu, wspinaliśmy się na drzewa i nikomu nic większego się nie stało niż zadrapania :) dzieciaki miały powybijane mleczaki, zdarte łokcie i kolana, wszędzie zadrapania ale żadne nie skarżyło się na nic tylko było szczęśliwe :) Kąpaliśmy się w jeziorze, łapaliśmy żaby, budowaliśmy różne bazy w których robiliśmy tajemne spotkania :) sekrety też mi się przypominają coś poniekąd :D miałam masę kolorowych karteczek którymi dzieciaki się wymieniali między sobą, piliśmy \"pstrokate\" oranżady, wcinaliśmy słodycze i było super :) wychodziło się rano, przychodziło na obiad a potem znów na podwórko i tak każdy spędzał czas do późna ze swoimi małymi przyjaciółmi :) Zimę pamiętam z super kuligów, zjazdów na saneczkach ze stromych górek, ehh ile to razy spadło się ze sanek i poobijało się :) ale wracając do domu chciało nam się płakać, że tak szybko czas zleciał i trzeba do domu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez pamietam wszystkie te zabawy. Schodziliśmy się z całej ulicy i bawilismy się razem, na ulicy lub u kogoś na ogrodzie. Sąsziad miał coś w rodzaju tartaku, szlifował deski, więc były u niego różne trociny. Robiliśmy z tych trocin zupy, kotlety, kanapki. Zabawa była wyśmienita. Z bratem i kuzynem pół ogródka przekopaliśmy w poszukiwaniu skarbów. Chodziliśmy na spacery, każdy ze swoim psem i nikt nas nie sprawdzał. Oczywiście o godz. 21 musieliśmy być w domu lub na ogrodzie. W wieku 6 lat sama z moim 4-letnim bratem kąpałam się w basenie. Jakby teraz mój dziadziu zmuszał mnie do pływania w wieku 2lat, to by go pewnie zamknęli, a tak dzięki niemu nigdy nie miałam problemów z wodą, nawet nie pamiętam, żebym kiedyś nie umiała pływać! Co za czasy! A w szkole to nawet nawiększy gagatek nie wpadłby na pomysł, żeby się pani postawić lub coś na nią nagadać rodzicom. Fajnie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×