Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość herbatka miętowa

lubie byc kurą domową

Polecane posty

Gość ja Wam zadzroszczę kobietki
:) ale nie w podły i zawistny sposób, tylko jakoś tak - pozytywnie. Tez chciałabym być kurką domową, czy raczej menadżerką ;) Na razie nie mamy dzieci więc pracuję, ale męczy mnie to, zdecydowanie wolę się zajmować domem (mieszkaniem :() Mężuś odpukać dobrze zarabia, więc myślę, że jak się kiedyś pojawi dziecko, to też będę chciała zrobić sobie przerwę na bycie kurą. Poza tym tez marzy mi się kiedyś domek na wsi, ale to odległe plany, na razie korzystamy z młodości, więc wygodniej jest mieszkać w mieście. Pozdrawiam wszystkie kury :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
joela//:D Ja stronię od polityki i podobnych tematów, ale za to jestem wierna DOMO :D W dodatku, jak obecnie wykańczamy dom i staramy się wszystko robić sami :) herbatka miętowa :) Fuga :) chciałabym mieć taki konfort //:) napisałaś ,,chciałabym mieć taki konfort Calluna,śmiej się,śmiej.Ja akurat współpracuję z wszelkiej maści "byznesmenamy" i ogólnie z facetami.Nie chciałabyś wiedzieć co czasem słyszę na temat żon Zwłaszcza nie pracujących.Porażka. ,, Ja jedynie napiszę i wice wersa, to co mężowie opowiadają o bizneswomen po powrocie do domu to jest śmiechu na cały wieczór, a jak jeszcze Ci ,,byznesmeny,, spotkają się w domu na grillu bez tych super pracującyh koleżanek to zlewka jest jeszcze większa :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi-teraz jestem bardzo zadowolona ze swojego życia....nie błądzę...nie waham się...nie szarpię...jestem naprawdę szczęśliwa.Ale były chwile,gdy miotałam się,nie wiedziałam jak postąpić,co wybrać...moje zycie nabrało pełnego spokoju,wyciszenia-nie jestem zabiegana,znerwicowana....mam czas...bardzo kocham przyrodę-i mogę ją obserwować-nawet pracując w ogrodzie.... Chyba kiedyś,kiedyś też marzyłam o życiu w domu....w rodzinie...tak -najważniejsze dla mnie było stworzenie prawdziwej rodziny-ciepłej i kochającej,rodziny,która rozmawia,gdzie dorosle dzieci mówią rodzicom o swoich problemach sercowych czy uczelnianych,gdzie mówi się o błędach młodości....gdzie ma się czas na rozmowy... Stworzyłam rodzinę,z której jestem dumna....lubię gdy są święta i każdy jest zaangażowany w prace przedświąteczne,każdy w ukryciu szykuje prezenty dla wszystkich,każdy stroi choinkę...każdy bierze czynny udział w życiu rodzinnym... Moje dzieci zawsze mogły piec swoje ciasteczka,wykrawać je,ozdabiać-a nawet gnieść ciast-miałam czas by nadzorować te ich wyczyny....ech wiele jest takich drobnych rzeczy ,które składają się na szczęście rodziny-i na które nigdy nie miałabym czasu gdybym pracowała... Emmi-nie każdy musi piec czy gotować-ja to lubię-ale nie potrafię wyszywać,szydełkować czy robić na drutach-choć próbowałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość r-d
witam w klubie niepracujacych zawodowo kobiet! od 20 lat zajmuje sie domem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja Wam zazdroszczę kobietki//:) życzę spełnienia marzeń :D Ja jeszcze nie umiem ustosunkować się do obecnego stanu życia. Z jednej strony podoba mi się, że jak wpadnie mi czy starszemu synowi pomysł na pójscie na spacer, to po prostu zamykamy bramę i idziemy. Kiedy pracowałam zawodowo, nie miałam tyle czasu na relaks z rodziną, mimo, że starałam się w weekendy gdzieś wyjść poza dom. Ale w weekendy to raczej było obowiązkowe sprzątanie i pranie, niedziela dla rodziny z poza domu. I jakoś tak to się u mnie kręciło w mętnym kręciołku. Często miałam wrażenie , że czas przecieka mi przez palce, że miesiące składają się jedynie z weekendów, bo wtedy jakiś większy oddech złapałam reszta dnia mijała tak jakoś monotonnie. Teraz mam inaczej. Jestem jakby panią swojego czasu, mam większą możliwość decydowania o tym co w damym momencie chcę robić. To jest dla mnie coś nowego, bo ja byłam niczym robot. Pobudka, śniadanie, wypad na przystanek, broń boże się spóźnić, bo trzeba czekać... i tak miałam ten komfort, że z dużego miasta jestem i jak nie autobus, to tramwaj, albo metro. Potem praca, potem wypad z pracy, zakupy, obiad, dom, pranie, zmywanie... teraz jak na to patrzę, to jawi mi się jak jakiś koszmar. Nic dziwnego, że miałam często stany depresyjne. Ale na przykład moja koleżanka, w pojedynkę wychowująca syna, pracująca na bardzo poważnym stanowisku, z tym, że rodzice jej dużo pomagają, ma czas na wycieczki rowerowe z synem do Powsina. Jest świetnie rozganizowana i zadowolona. Ja też jestem osobą zorganizowaną, ale chyba od życia oczekuję czegoś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
r-d//:) ,,fiu fiu,, jak mawiał mój idol ,,mesje,, ;) wróbelek Cwirek, droga koleżaka ma bogate doświadczenie w tej deliaktnej materii i liczę, że się z nim z nami podzieli :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja pisałam przed chwilą, że Wam zazdroszczę. Jak czytam wypowiedzi Calluny i Emmi, to juz bym chciała ten domek na wsi i dzieci wracające ze szkoły, a ja codzinnie z obiadem, pachnące ciasto, wspólne odrabianie lekcji...Rozmarzyłam się :) Zastanawiam się tylko nad jednym. U mnie w domu niby wszystko było w porządku, tzn. rodzice oboje pracowali, ale tez mieli dla nas czas, pomagali w lekcjach, obiad zawsze był, może trochę później, ale jedliśmy wszyscy razem. Nawet jak już z bratem studiowaliśmy i każdy był "rozbiegany" za swoimi sprawami, musiał być jakiś jeden wspólny posiłek w domu, w przygotowaniu którego wszyscy brali udział itp. Ale w moim domu brakowało przytulania nas przez rodziców i odwrotnie. Niby wiedziałam, że rodzice zawsze staną po naszej stronie, ale nie zwierzałam się mamie z różnych problemów, nie opowidałam jej o chłopakach itp. Wstyd powiedzieć, ale nawet o zaręczynach nie umiałam im powiedzieć jakoś normalnie... Czy mimo to uda mi się stworzyć z moim dziećmi taka więź, żeby były mniej "dzikie" emocjonalnie ode mnie? Wiem, że to trochę nie na temat, ale dzieci też wchodzą w zakres obowiązków kury, więc tak się zastanowiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość r-d
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bywalczyni//:) gratuluję czarnego ubranka, i tak jest anonimowe, ale łatwiej skojarzyć to co dana osoba pisze ;) Dlaczego nie na temat? Na temat, przecież to część ,,drobiowego życia,, :D Jestem z rodziny niepełnej, zostaliśmy z bratem sami z tatą, bardzo dzielnym tatą, moja mama, świetnego faceta sobie znalazła, bo stanął na wysokości tego trudnego zadania. Ale wiadomo, że na wszystko nie starczało mu czasu, jak na przykład na przytulanie czy większe rodzinne uniesienia, ale były, w okrojonym stopniu, ale były :) Powiem Ci tak, mnie się wydaje i znajomi mi mówią, że jestem dobrą matką, więc jeśli ja mogę być ,,dobrą matką,, nie mają takowego wzorca, to Ty ze swoim wzorcem na pewno będziesz, tylko akurat, Ty swój wzorzec ciut zmienisz, dostosowując do własnych potrzeb, odczuć, oczekiwań ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola z przedszkola
A ja też lubię być kurą domową-ale chyba dlatego, że w tej pracy wyciszam i uspokajam się po pracy zawodowej, mało tego-uważam że nie ma tym nic złego, jeśli ktoś to lubi - to proszę bardzo, jestem za i pozdrawiam wszystkie kury domowe -te z upodobania i te z przymusu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabka2424
kobietki kochane, mi też się marzy domek na wsi :) kiedyś, kiedyś na pewno zrealizuję to marzenie. Na razie mieszkanie w mieście, ale też jest trochę roboty. Rzeczywiście oganizacja czasu jest bardzo ważna, przyznam się że, prawie co dzień robię sobie rozpiskę, co mam do zrobienia, co jest konieczne a co mogę przełożyć. Mogę na spokojnie rozłożyć obowiązki na cały dzień, a mogę też poleniuchować i w trybie przyśpieszonym zrobić wszystko, ale kręgosłup wysiada, mimo tych 24 lat :) ale ważne że mam kogoś, kto mi poda herbatę, jak jestem chora, mam okres czy po prostu źle się czuję. Możecie się śmiać z tego mojego zapisywania i planowania na karteczkach:) ale jakoś inaczej nie potrafię się zorganizować :) bywalczyni --- też myślę o dzieciaczkach za niedługo, mnie też nikt nie przytulał. Ale nie chcę się zagłębiać w moja sytuację rodzinną, brak przytulania i czasu w moim wypadku, to byłe rzeczy najlepsze w moim dzieciństwie. Dlatego tak badzo chcę dać moim przyszłym dzieciom podstawy emocjonalne, chcę je kochać i żeby czuły się kochane. A jak będę chciała taką córcię lyb synka przytulić, to po prostu to zrobię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ola z przedszkola//:D pozdrawiam , czy my się może znamy z innego topiku? Tak mi się z kimś skojarzyłaś ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam wszystkie Panie Domu. Widzę, że tamat się rozwija. Czasem wydaje mi się, że chciałabym być kurą domową. Gdy dzieci były małe (1,5 roku różnicy miedzy nimi), byłam na urlopie wychowawczym. Było to dla mnie oczywiste. Jednak byłam bardzo zaabsorbowana nimi i innymi obowiazkami domowymi. Dawało mi to radość i poczucie spełnienia, ale na przyjemności i własny rozwój czasu za bardzo nie było (nie mieliśmy babci, cioci itp. pod ręką). Później z konieczności wróciłam do pracy. Zawód mam taki, że sporo czasu mogę poświęcić dzieciom. Zawsze z nimi rysowałam, lepiłam i robiłam różne inne rzeczy, np. ubranka dla lalek. Zawsze też wspierałam w nauce (nawet w gimnazjum i liceum). Czasem wydaje mi się, że chciałabym nie pracowac zawodowo i być w domu. Wtedy zazdroszczę tym kobitkom, które mogą sobie na to pozwolić finansowo. Nie pałam do nich jadem. Podziwiam te, które z własnego wyboru zdecydowały się na skromniejsze życie, by być wyłącznie w domu. Nie wiem, jak by to było, gdybym mogła spróbować byc wyłącznie kura domową. Lubię wiele prac domowych, sprawiają mi one przyjemność. Gotowanie traktuję jako uciążliwy obowiązek, ale robię to z pieśnią na ustach, bo chcę zdrowo żywić moją rodzinę. Nie wiem, czy by to mi wystarczyło do spełnienia się w życiu. Nie wiem też, czy by mi się zwyczajnie nie nudziło, bo moje dzieci po wakacjach wyjadą do szkół w innych miastach. No a na to trzeba trochę więcej kasy, niż gdyby mieszkały w domu i chodziły do miejscowego liceum. Myślę, że każdy ma swoje własne życie i podejmuje swoje własne decyzje. Ja chciałabym móc spróbowac być kura domową z wyboru, a nie np. wskutek utraty pracy i wtedy dopiero porównywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabka//:) tak piszesz o domu z takim wielkim sentymentem na coś innego i bardzo przyjemnego. No jak toś jest pasjonatem domu z ogrodem, to na pewno. Ale mnie chodzi o to, że mieszkając w bloku też możesz czuć się szczęliwa i odprężona. Myślę, że ważne jest nie dać się złapać w wir ,,wyścigu szczurów,, Mieszkając w mieście, potrafiłam nagle stanąć na chodniku. Fakt! kończyło się to różnie, często ktoś po prostu na mnie wpadł i z przekleństwem pod nosem odchodził :P Ale stawałam albo siadałam na ławce i patrzyłam na ludzi- mrówki, z podziwu nie mogłam wyjść, jak chodnik dzielił się na dwa ,,płynące nurty,, ludzi idących w jedną i w drugą stronę... ale to był sznur głów. Każdy gdzieś pędzący, trąbiące samochody, bo kierowca już , natychmisat musi jechać dalej, nie uznaje nawet sekundowego stania. Ale ten pęd masy ludzkiej! Warto znaleźć kawałem zacisza, takiej jak ja trasy z ogródkami działkowymi, czy na chwilę zajrzeć na skewrek... wiele razy moje przyjaciólki z miasta, zwierzają mi się, że całą zimę czekają na wiosnę i lato, a potem nie mają czasu jej dojrzeć, bo ciągle w biegu... albo zajęcia doszkalające i wiele innych zajęć, które sobie fundujemy. Warto zatrzymać się i rozejrzeć każdego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabka2424
Emmi masz rację:) ja po prostu jestem taką osobą, że chciałabym się zaszyć w głuszy, mieć pełną swobodę i komfort bez ciekawskich spojrzeń sąsiadów. Z mieszkania też można sobie uwić supergniazdko, o któremożna dbać:) i tak zobiłam. Ale bardzo, bardzo marzy mi się dom z ogrodem, gdzie mogłabym w szlafroku wypić sobie kawkę siedząc w przysłowiowych papilotach na głowie, czy nawet mieć dzieciaczki pod okiem. Jestem typem samotnika, męczą mnie duże skupiska ludzi, hałasy, całe życie mieszkam w dużym mieście.. a może to chodzi o to, jak toczyło się moje dzieciństwo? W każdym razie chciałabym uciec od zgiełku miasta :) a poza tym, żeby było jak jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzociekawskaaaaaaaaa
Drogie Panie które pracują ,napiszcie jaka pracę wykonujecie i jaką zawodowa karierę zrobiłyście i jaka chcecie zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fuga//:D No ja właśnie z takiej ,,konieczności,, mam możliwość porównania :P Czasami nie wiem czy śmiać sie z tego czy płakać :D Ale to też nie tak do końca, bo mogłam dać dziecko do żłobka i pracować. Ale tak jak ktoś tutaj powiedział, że panie na domostwie uzależnione są od mężów, ale oni pracujący zawodowo jak i panie pracujące zawodowo, uzależnieni są od pracodawcy. Dlatego, ja po bardzo przykrej sytuacji przyjaciółki, która w ramach podziękowania za żetelne i lojalnie przepracowanie wielu lat w firmie została z niej zwolniona, na rzecz, młodszej, która będzie pracowała za dużo mniej. Dlatego, postanowiłam być sama sobie szefem i spróbować coś stworzyć niezależnego od nikogo. W każdym razie porównując oba style życia, to akurat w moim przypadku ciężko tak jednoznacznie ocenić. Należę do ludzi ,,czynu,, muszę coś robić. W mieście, prócz dwóch etatów jeszcze wygospodarowałam czas na teatr, wystawy, rekreacyjne miejca. Ale może dlatego, że nie lubię monotonii. Kiedy trzy dni z rzędu są podobne do siebie, to ja już reaguję na to. To już źle, fatalnie zaczynam się czuć :P Nie cierpię rutyny. W mieście łatwiej było coś zmienić, bo propozycje są na wyciagnięciu ręki, tutaj, na tym zaaaciszu - tak to nazwijmy, tych atrakcji jest zdecydowanie mniej, ale znów jako niepracująca zawodowo, mogę coś zmieniać, niczym klocki lego. W pracy siedząc ileś tam godzin i dłubiąc ciągle to samo, potrafiłam dostawać szału :O A nie mogłam wyjść, czy coś zmienić, praca to praca. W domu, też wykonuje się te same czynności: pranie, sprzątanie, gotowanie, zmywanie, nawet praca w ogrodzie potrafi wpaść w jakiś schemat. Ale chyba łatwiej jest złapać wiatr w żagle, odpocząć, przysiąść, czy zrobić coś nieoczekiwanego, jak wsiąść na rower i pojechać nawet na około pola, czy pojechać na pastwisko z końmi i przez chwilę na nie popatrzeć... Zafundowałam sobie ostatnio papużki faliste, bo za cicho było mi w domu ;) Mam olbrzymi salon, więc spora klatka i tak zniknęła w jego pokażnych metrażach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabka//:) to szukając domu na odludziu, musisz poszukać albo na totalnym odludziu, albo kupić sporą działkę, obsadzić ją drzewami, czy wręcz zostawić drzewa, jak byście kupili kawał działki zadrzewionej i po środku niej postwić domek. Bo dom poza miastem, na wsi, czy ala wsi, to wcale nie jest tak jak piszesz. Łatwiej o tę prywatność czy mniej wścibskich sąsiadów w mieście, w tej chmarze pędzących ludzi, niż na wsi. Ja byłam w szoku, jak tutaj każdy wszystko wie o sobie. Gdyby nie to, że ludzką mentalnością jest skrywanie bycia wścibskim, to przy każdym kichnięciu wszyscy dookoła krzyczeli by mi na zdrowie :P A kawa na tarasie, to już u nas w żarty jest obracane, bo wiosną masz rzucany nawóz na pola, tak samo jesienią, latem masz pełno wszelkiego robactwa latającego :O No z tą kawą czy herbatą na tarasie i z wałkami na głowie, to na pewno nie na wsi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabka2424
Emmi właśniej o takiej działeczce w przyszłości myślę :) żeby to z dala było naprawdę z dala :) tak się pobudowali moi rodzice, sąsiedzi dość daleko od nich, też przyjezdni z miasta. No i tej zieleni tak mi brakuje w mieście, do najbliższego parku to muszę autobusem jechać. Owszem, trawniki, drzewa są, ławeczki przy asfaltowej ścieżce... a mój ojciec przynajmniej raz w tygodniu się cieszy, że a to widział jelonka, a to sarenkę :) a ja oglądam wróbelki na balkonie i czasem pszczoła siądzie na kwiatach albo praniu :) no i chodzi mi nawet o taką dozę swobody, że nie będę musiała słuchać muzyki sąsiadów :) bo nie zawsze mi się ta muzyka podoba;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O Calluna :) przeoczyłam Cię chociaż post przeczytałam, bardzo mądrze to ujęłaś :D Powiem Wam, że dla mnie to co piszecie jest szalenie ważne, bo ja czasami zastanawiam się ,,co ja tutaj robię?,, Ja jestem taka przysłowiowa ,,bizneswoman,, :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabka //:) tylko psa nie możecie mieć albo będzie musiał nocować z Wami w domu, bo jak podchodzą te sarenki, jelonki i dziki to strasznie psy ujadają :O No i trzeba być zmotoryzowanym, bo do sklepu daleko, a jak jeszcze sklep gdzieś tam jest jeden bez konkurencji , to ceny kosmiczne Ale tak to spoko :D Babeczki co robicie dzisiaj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabka2424
ja się pochwalę, że dzis dużo robotki nie mam :) obiad z wczoraj tylko do mikrofali, nastawić zmywarkę i drobne rzeczy w domku :) do tego sporządzić plan wydatków na sierpień i zakupy :) no i wieczorkiem muszę trochę popisać, a poza tym to już pozostaje mi wyprowadzić pieska i pięknie wyglądać na powrót męża :)ale z tymi wydatkami to chyba najgorzej, już trzeci miesiąc próbuję wywalczyć że jednak potzebne mu są nowe spodnie :/ kto jak kto, ale mąż na sobie oszczędza przeokropnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joela
do chciałabym mieć taki komfort-absolutnie nic nie mam do pań pracujących fizycznie ,.chcę tylko pokazać ,że nie kazda praca zawodowa rozwija i jest taka wspaniała.Oczywiście są panie,ktore robią karierę,itp.Podobnie jest z kurami domowymi.Nie wszystkie stoją po zasiłek,nie wszystkie wylegują się do południa ,potem ogłądają seriale i łaża w szlafrokach z tłustymi włosami .nie wszystkie są zaniedbane,grube i śfrustrowane.Ja na szczęście do takich nie należę.Uważam ,że ta dyskusja do niczego nie prowadzi.Każdy ma swoje racje.Nikt nie jest ani lepszy ani gorszy.To tak gdyby dyskutować,ktore Swięta są lepsze Boże Narodzenie czy Wielkanoc.Ile ludzi,tyle racji.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
joela//:) hejka Widzę, coraz więcej nas tu :D Zabka//:) Ja swego czasu listę też robiłam, ale frustrowała mnie ilość niewykonanej pracy, albo robiłam coś z goła innego a też na daną chwilę potrzebnego. Mój dom i jego mieszkańcy są nieprzewidywalni, plany dnia absolutnie się nie sprawdziły :D A ja zaraz zaparzę sobie drugą herbatkę i podumam nam pracami domowymi, wiecie? to taki luźny rzut okiem we wszystkie strony świata na stan domu i już wiem :D U mnie pogoda cudna, coś pewnie i w ogrodzie podłubię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość echhhhhh
ja lubię byc kurą domową ale nie znoszą prasować :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabka2424
piesek wyprowadzony, zaraz zajmę się zmywarką :D kobietki co lubicie z prac domowych?:) ja hihi uwielbiam (serio) pranie, podzielę ciuszki i do pralki, a potem rozwieszanie, wyglładzanie i muskanie, żeby nie trzeba było prasować :) choć czasem muszę się naskakać, zwłaszcza zimą w łazience nic nie schnie, więc biegam po domu i wieszam na meblach :) no i taka moja prywatna radość, wkładam wybrudzone, a wyjmuję czyste :) a gdy pralka chodzi, mogę się zająć czymś innym, niekoniecznie pożytecznym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do joela: myślę, że ten topik nie ma służyć dyskusji o wyższości kury domowej nad kobietą pracującą poza domem, tylko pogawędce i wymianie doświadczeń tych, które w roli kury domowej się spełniają. Co do planów, to dziś już zaliczyłam zakupy na pobliskim bazarku. Bardzo lubię kupować warzywa i owoce na targach. Chodzę sobie w tłumie, oglądam wyłożone dobra i kupuję to, co mi się podoba, nawet każdą rzecz w innym straganie. Teraz muszę jeszcze spreparować jakąś zupę, a potem lecę pomagać mamie w porządkach. A co do planowania i zapisywania na karteczkach... Nie sprawdziło się. Okazała się, że zapiski to jedno, a chęć drugie. Jakoś miałam tak, że jak zaplanowałam np. odkurzanie i mycie podłóg na wtorek, to we wtorek właśnie robiłam wielkie prasowanie, albo coś zupełnie innego, a podlogi przesuwały się o dwa dni. Więc teraz robię to co trzeba w miarę potrzeby, bo nie lubię mieć świadomości niewykonania planu :) Pozdrawiam, lecę do kuchni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bywalczyni//:) świetnie powiedziane ;) U mnie też się planowianie nie sprawdziło, bo ja mam duszę spontaniczną, a taki karteczkowy plan często odbierałam jako mimo wszystko ograniczenie swobody :P Zabka//:) Pytasz o lubiane prace domowe? Wiesz, chwilę się nad tym zastanawiałam i chyba nie mam takiej. Raczej do prac podchodzę mechanicznie, że muszą być zrobione i tyle. Kiedyś rozbawił mnie mąż, bo na prośbę, aby coś wykonał, stwierdził, że on tego nie zrobi, bo nie lubi :D:D Rozbawiło mnie to. Spytałam się go, czy uważa, że ja lubię ? Pamiętam, że dało mu to dużo do myślenia :) A praleczka jest wręcz moją przyjaciółką, jak kumpel prodiż :D Ona pierze, ja wypoczywam, tak jak teraz. Jakoś tak dzisiaj leniwie zaczynam ten dzień, ale to na skute ostatnich dni w ogrodzie, po których byłam bardzo zmęczona i chyba teraz odreagowuję. Prócz tego, że garnek z kurzym żarciem się gotuje i trzeba go pilnować, co by nie wykipiał, to pełen luzik i bluzik :D Czekam na podgrzanie wody w bojlerze, aby pozmywać i zabrać się za obiadek, na który też nie mam pomysłu. Jakaś zupka pewnie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A bazarki, to i ja bardzo lubię :) szkoda, że tutaj w pobliżu nie ma żadnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa450
a ja uwielbiam rosołek z makaronem z prawdziwej kury hodowanej koło domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×