Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość herbatka miętowa

lubie byc kurą domową

Polecane posty

Gość herbatka miętowa
Emmi , ja tylko zrobiłam pierwszy wpis na trudny temat. Nie jestem typem przywódcy i pałeczka raczej będzie przechodnia. Kura domowa tez ma jakies inne zajęcia poza domem. Od rana siedzialam na zebraniu Stowarzyszenia którego jestem członkiem. Dlatego nie mogłam na bieząco śledzić dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herbatka miętowa
Poczytam wasze poprzednie wpisy, żeby sie cos o was dowiedziec. Emmi znam troche z innych topików. a poza ty musze zmyc po obiedzie. Nazbierało sie troche naczyń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
herbatka miętowa//:D to jak znasz mnie z innych tematów, to wiesz, jaka ze mnie gaduła ;) Może ja źle do tego podchodzę, ale nie wydaje mi się, aby ten wątek należał do trudnych tematów. Jedni pracują zawodowo inni w domu. Jedni mają dzieci inni nie. Jedni są wysocy inni nizcy. Jedni mają talent wokalny inni nie. I tak można wymieniać i wymieniać... Myślę, że jeśli mowa o jakiś trudnościach, to w kwestii społecznej mają Ci, którzy nie umieją tego zrozumieć. To się tak ładnie nazywa - tolerancją. Ja lubię określać to ,,elastycznością,, :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz kochani Emmi ślicznie się z Wami żegna, bo poprane, pozmywane, pozamiatane, obiadek ugotowany zjedzony, jeszcze paru klientów obsłużonych... ktoś zaraz napisze, jak to? przecież ja cały dzień przy kompie siedziałam :) A ja na to ,,magia pracy w domu,, :D A teraz życzę miłego wieczoru, bo czas na codzienny wieczór w gronie rodzinnym:) do jutra 🖐️ :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joela
Yrtuna Emmi -:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracująca
Witam Panie Kurki! Po zakończeniu edukacji podjęłam pracę zawodową i nie wyobrażałam sobie zycia bez niej...Do czasu kiedy urodziłam dziecko.Poszłam na urlop wychowawczy,przesiedziałam z dziecięciem trzy lata w domu,posłałam w odpowiednim czasie do przedszkola i zadowolona z życia wróciłam do pracy.I wtedy odkryłam że ja wcale nie lubię pracowac zawodowo,że byłam szczęśliwsza będąc w domu.No niestety,ani nie jestem dobrze sytuowana,ani mój ślubny nie jest milionerem,żeby jakoś przeżyc musimy miec dwie pensje.Dlatego pracuję zawodowo i prowadzę dom,tak jak masa kobiet w tym kraju,ale gdybym mogła to rzuciła bym pracę i zajęła sie "tylko" domem. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herbatka miętowa
Witaj , pracujaca.Chyba wiekszość kobiet ma w swojej naturze tą chęć bycia w domu, opiekowania się rodziną. Więc nie dziw sie że masz takie odczucia. Moje drogie , troche będe wracac do waszych poprzednich wpisow, bo ja nie jestem na bieżąco. Kilka godzin nieobecnosci i juz troche wypadam. ale nadrobię. Zabka zaczęła wątek planowania zakupów, wydatków itp. Opowiem wam o mojej sąsiadce. Starsza pani /już nie żyje/ była z pochodzenia Niemką , wyszła zaraz po wojnie za Polaka. Wspaniała osoba , dobra, inteligentna ,Zyczliwa dla wszystkich. Ale wracam do meritum, pokazała mi kiedys swój zeszyt. Jakby to wam opisac, totalne zaskoczenie. W zeszycie regularne tabelki, słupki. Dochody , wydatki , cala domowa ekonomia. Wszystko zapisane, nawet datki dla dzieci chodzących z Swiateczna szopką. Jej córka opowiadała że kiedyś zapisane nawet były ilości jajek które zniosły kury ,a potem ile jajek zostało w domu a ile sprzedano. Pomyślałam wtedy że ja jestem kompletna bałaganiara w domowej ekonomii. Pozazdrościłam jej tego zeszytu. Tak mi chodzi po głowie że pochodzenie mojej sąsiadki mialo w sprawie zeszytu duże znaczenie. Czytam wasze wpisy i niestety musze się przyznać że jestem z was chyba najstarsza. Mam troje doroslych dzieci. Też kiedys pracowalam, moim ulubionym zajęcie było urywac się z tracy i spacerowac po miejskich ulicach. Ranne godziny w mieście mialy wiele uroku. Teraz od ponad dwudziestu lat mieszkam w małym mie\asteczku. Które się niestety rozbudowuje, staje sie sypialnią dla Trójmiasta. Ilośc bloków które wybudowano jest porażająca. Na szczęście mieszkam spory kawałek od głównej ulicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herbatka miętowa
Musze sie urwac na jakis czas, mąż ogląda mecz więc ja wykorzystuje ten czas na pisanie z wami. ale cos mi się zdaje że zaraz koniec więc ide żeby tak sam nie siedzial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość r-d
pierwsze dziecie urodzilam w wieku 22 lat - to byl standard,drugie 4 lata pozniej...troche wczesnie jak na dzisiejsza mode :P ale uwierz mi kochana ze wolalabym zeby byly mlodsze ,swiat byl wtedy piekniejszy :D,male dzieci maly klopot ,duze dzieci duzy klopot ....cos w tym jest....:P pozdrawiam wieczorowo!!!! chetnie bede tu zagladac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zainspirowana postami o zakupach na bazarku, zajrzałam w drodze z pracy na pobliskie stragany i oczywiście nie mogłam oprzeć się świeżym owocom i warzywom. Wróciłam obładowana i zadowolona bo przynajmniej sporą porcję witamin mamy zapewnioną :-) Zabieram się zaraz za przygotowanie jakiejś pysznej zupy :-) Co do wydatków, to notuję nasze na stronie www.wydatki.com Można tam tworzyć swoje własne kategorie wydatków, fajna sprawa bo pomaga uświadomić sobie gdzie uciekają pieniądze. Po pierwszych dwóch miesiącach byłam w szoku, jak dużo wydaliśmy na słodycze, a mało na owoce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herbatka miętowa
r-d u mnie było analogicznie . wyszlam za mąz zaraz po maturze . Pierwsza córka w wieku 22 lat druga tez cztery lata pózniej. Syn za to taki nie planowany , po trzydziestce. Oj, co chwile wpadam zobaczyc co napisane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herbatka miętowa
Ashia , ja dzisiaj gotowalam zupke rybna. Wczoraj kupiliśmy świeże z kutra , na przystani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Herbatko miętowa-a może ja jestem starsza....też mam dorosłe dzieci-dwoje-a trzecie w wieku wczesnoszkolnym -ale co mi tam-mogę być najstarsza-i tak jestem szczęśliwa-a może im człowiek starszy tym widzi więcej szczęścia-bo w każdej malutkiej rzeczy...w każdym miłym słowie.... Popracowałam dziś solidnie-rabaty wyplewiłam,pierogów na obiadek ulepiłam-ruskich i z owocami,zerwałam ogórki i zostawiłam w solance,Pograłam z najmłodszym dzieckiem w karty,zaliczyłam wieczorny spacer,uprałam pościel,posprzątałam-i teraz lecę kończyć te ogórasy bo jeszcze w farmę obiecałam dziecku się pobawić. Dobrego wieczoru Kurki i Niekurki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joela
no nie to ja tu jestem najstarsza.moja pierworodna skończyła 27 lat a urodziłam ją jak miałam 25t :).Nawiązując do planowania wydatkow -mam znajomą ,ktora zapisuje wszystkie wydatki a na koniec roku robi bilans przychodow i rozchodow.W zeszłym roku nie zgadzało jej się o jakieś 5zł.!Jest lekarzem,ma rodzinę ,na nic sobie nie żałuje a liczy bo lubi.Gdybym nie zobaczyła tych notatek nie uwierzyłabym.takie hobby.Jutro sobota ,wieczorem impreza u rodziny -imieniny i urodziny a w niedzielę nad jeziorko do naszego ukochanego domku.Pozdrawiam wekendowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi - buziaki 👄 Wiesz, serce roście jak się czyta Twoje aktualne wpisy i porówna z tymi sprzed roku. Super. Oby tak dalej :D Kurowanie domowe wydaje mi się bardzo pociągające... Ale z drugiej strony obecnie pracuję i bardzo cenię sobie to przeświadczenie, że jak coś mi strzeli do głowy że chcę sobie kupić, coś totalnie głupiego - to mogę. Bo to moje pieniądze i sama je zarabiam ;) Na bieżące prowadzenie domu zrzucamy się po połowie z naszych pensji (wiadomo jedna większa druga mniejsza) i całkiem starcza a reszta do użytku prywatnego (no chyba że są jakieś większe wydatki)... Mnie się osobiście wydaje że jak nie ma się dzieci i mieszka w mieszkaniu to "kurowanie" faktycznie jest trochę wątpliwe - w każdym razie ja źle bym się z tym psychicznie na dłuższą metę czuła - ale dzieci i dom z ogrodem to naprawdę pełen etat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cebulkaa -> dwa lata temu właśnie w takiej sytuacji jak opisujesz byłam. Nidzie nie pracowałam, miałam przerwę w studiowaniu, zajmowałam się naszym mieszkaniem (60m2), kotem i mężem oczywiście. Było ok, ale potem dostawałam już bzika, ale to chyba głównie dlatego, że z powodów zdrowotnych właściwie nigdzie nie wychodziłam z domu. Ale piszesz o pieniądzach, cóż teraz pracuję, ale mój mąż zarabia wielokrotność mojej pensji, mamy wspólną kasę i jeśli któreś z nas ma ochotę kupić sobie coś dla siebie, jakąś głupotkę to nie ma problemu, jeśli tylko jest na to kasa i nie mamy innych ważnych wydatków. W sierpniu zakładam aparat ortodontyczny, gdybym miała opłacić wszystkie atrakcje związane z aparatem tylko z własnej pensji to naprawdę marne szanse, że bym go w najbliższym czasie miała. Uff mam chwilę dla siebie :-) Pranie rozwieszone, zmywarka włączona. W końcu nie zrobiłam zupy, ale za to powstał kompot i sałatka owocowa. W ramach zdrowego odżywiania na kolację była sałatka grecka :-) Miłej nocy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Mam nadzieję, że każda z Was ma tak śliczną pogodę jak ja. Zadumałam się nad rozwiniętym z wieczora tematem zapisków wydatków. Szczególnie Herbatki miętowej opowiadającej o sąsiadce. Ja lubię dużo czytać książek o minionych epokach ale pod kątem codziennych spraw jakie mieli. Mnie ogólnie interesuje ,,człowiek,, Jestem pacyfistką, więc ta standartowa historia wojen i podbojów mnie słabo interesuje. Ostatnio wpadła mi w rękę Elżbieta Kowecka i jej dzieło ,,w salonie i w kuchni,, W przyjemnej tonacji opowieść taka w stylu opisowym, o życiu codziennym w Polsce, w XIX w, z naciskiem na dworki i pałace. Ale w ramach porównania potrafi sięgnąć jeszcze wstecz. Jeśli, ktoś lubi tego typu książki i nie czytał jeszcze, to gorąco polecam. W każdym razie, tam właśnie spotkałam się z tą codzienną i jakże zapomnianą współcześnie czynnością rozpisywania wydatków, czy wręcz planowania wydatków, które na tamte czasy zwane były po prostu ,,rachunkami domowymi,, , a które musiały być zaplanowane na przykład na rok z góry! Nie było gotowych produktów, jak teraz, trzeba było zaopatrywać się w pół produkty i samemu wykonywać. Więc , powiem Wam, że z dużym zaciekawieniem czytał opisywane przez autorkę wręcz obliczenia i planowania na zaś , ile to materiału trzeba zakupić, bo tyle i tyle przewiduje się balów w domu czy w sąsiedztwie, na zasłony i obrusy, pościel, a to świece, czy kaganki, artykuły pasmanteryjne, artykuły domowego użytku, piśmiennicze... oczywiście jedzenie, ale to wiadomo. Na tamten czas, każdy zajmował się takimi rachunkami. No może z małymi wyjątkami ;) Przytoczę wstęp do rozdziału o rachunkach we wspomnianej książce :D [ ,,W tym roku zaprzestałem notowania wydatków, bo to daje mi utrudzenie, a żadnej stąd korzyści. Skoro wydatek jest konieczny, zatem musi być uczyniony, a gdy pieniądze wymknęły się z domu, trudno je przywołać i z nich próżno zdawać samemu sobie sprawę. ,, notatka Ambrożego Grabowskiego z 1845 r. uczyniona po 28 latach systematycznego prowadzenia rachunków domowych.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Również skurpulatnie notowane były zużywane ilości i na koniec przeprowadzany remanet przedmiotów , które zostały. Zajmowała się tym przede wszystkim właśnie pani domu, to na jej barkach spoczywało aby dom był przygotowany na przeróżne potrzeby. Miała do pomocy ochmistrzynię, która należała do osób bardzo zaufanych, ponieważ dzierżyła klucz do zapasów, szczególnie spożywczych ;) Ale jak w tamtych czasach pouczała znana i ceniona Klementyna Tańśka, późniejsza Hoffmanowa , że pani domu winna znać dobrze rachunki i stawiała tę umiejętność na róni ze znajomością szycia, gotowania i ,,wszystkich tajemnic prowadzenia gospodarstwa domowego,, cytat z książki : [ ,,Rachować,, bowiem znaczyło nie tylko potrafić posługiwać się czterema działaniami, ale też ,,obrachować się,, , czyli umieć dostosować wydatki do możliwości i potrzeb, umieć zaplanować, czego i ile potrzeba, na czym można zaoszczędzić, a czego nie zmarnować. ,,] Rozpisałam się, ale jeszcze dodam, że jako nastolatka często odwiedzałam z dziadkiem jego znajomą. Była to dystyngowana, starsza pani, jak to się mówi przedwojenne pokolenie i owa pani, miała swój kajecik i wszystko skrupulatnie w nim zapisywała. To był kiedyś stały element w szufladzie gospodyni, potem jakoś wyszedł z mody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :-) Emmi -> zaintrygowałaś mnie tą książką, poszukam u siebie w bibliotece. Aktualnie czytam "Powroty nad rozlewiskiem" i bardzo mi się podoba :-) W moim rodzinnym domu nie funkcjonowało coś takiego jak planowanie wydatków, u męża podobnie. Staram się jednak przekonać go, że to ma sens. Czasem to opornie idzie, ale zrobiliśmy już duże postępy. Niestety w lipcu trochę sobie odpuściłam zapisywanie, więc dzisiaj będę musiała nadrobić i wpisać kwoty z paragonów do formularza. Choć mniej więcej wiem ile wydaliśmy to ciekawa jestem ile dokładnie na jaką kategorię poszło więc zabieram się do roboty, a w międzyczasie robię zupę. Wybieramy się dzisiaj z mężem i jego siostrą na małą wycieczkę do Kampinoskiego Parku Narodowego, mam nadzieję, że pogoda dopisze bo póki co jest bardzo ładnie. Jak wyglądają Wasze weekendowe plany? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
r-d//:) no coś się nie zgadza w moich rachowaniach :P Bo ja urodziłam pierworodnego mając 24 lata, to raptem 2 lata później, i mojemu jeszcze daleko do ,,wyfrunięcia z gniazda domowego,, :O Natomiast jak tak się zwierzamy dzieciaczkowo, to drugie jest zdecydowanie za późno, teraz jak patrzę po sobie i swoich możliwościach wiekowych, a mianowicie urodziłam go mając 36 lat. Okazało się, że należę do rodziny ze wczesnym rozpoczęciem się po menopauzy, jak się okazuje, ona nie powstaje tak z roku na rok, i z tego powodu moja ciąża była zagrożona i trudna do donoszenia. Organizm mój skłaniał się ku ,,pełnemu odpoczynkowi,, , niż kolejnej ciąży :O joela :), pracująca :) , ashia//:) I jaką zupę zrobiłaś? Calluna//:) Ja dzisiaj w planach mam plany ogrodowe. Po wczorajszym dniu leniuszka, trzeba dzisiaj troszkę nadrobić z pracami, w dodatku jak jest taka śliczna pogoda :) Cebulka//:D miło Cię widzieć 👄 Wiesz, te posty tutaj to jak zdjęcia mojego ogrodu na ekotopiku :P Na podobnej zasadzie. Ale masz rację, sama widzę różnicę pozytywną, jakiś taki większy spokój ducha niż rok temu. Sama zajrzałam na swój ,,dom za miastem,, aby właśnie porównać, tak z ciekawości ;) Wiesz, zajmowanie się domem, to nie tylko zajmowanie się dziećmi. Ale nie mam tutaj doświadczenia, zawsze to właśnie dziecko, powodowało, że zostawałam w domu, więc nie wiem, jak to jest. ashia//:) ja też wychodzę z tego założenia, że po to ludzie decydują się na wspólne życie, aby razem pracować na wspólny byt. Praca w domu, jak sprzątanie, cerowanie, pranie, gotowanie też jest pracą. Taką samą jak każda inna praca. Ludzie zamożni z braku czasu zatrudniają sprzątaczki, kucharki czy ogólnie gosposie do domu i czy ich praca jest inna niż gospodyni domowej we własnym domu? Nie. Współczesne związki preferują nawet siedzenie na wychowawczym ojców, bo żona ma lepszą finansowo pracę i bardziej im się opłaca taki układ. I to naprawdę nie są jakieś bardzo rzadkie przypadki. Dla mnie to oczywiste, że związek to praca zespołowa, a nie robienie z jednego partnera ,,osła,, od wszystiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ashia//:) Jesteś kolejną osobą, która poleca mi tę książkę, możesz mi coś o niej w ogólnym zarysie napisać? Na początku naszego małżeństwa, kiedy to ( z pełną premedytacją napiszę o tym :P) ja pracowałam a mąż kończył studia i nawet do głowy mi nie przyszło, wypominać mu cokolwiek Mieliśmy problem natury finansowej. Najzwyczajniej w świecie nie umieliśmy zapanować nad pieniążkami, które mieliśmy do dyspozycji :( Byliśmy przerażeni i czuliśmy się fatalnie. ktoś na uczelni poradził mężowi system kopertowy. Sprawdził się u nas rewelacyjnie. Mieliśmy popodpisywane koperty: na jedzenie, na opłaty, potrzeby domowe ( chemia, ubranie itd) i ostatnia koperta przyjemności, ale w nią wkładaliśmy pieniążki, jeśli zostały nam po końcu miesiąca w kopertach. Do reszty rozkładaliśmy kwoty, wiadomo, do opłat, to stała kwota, potem jedzenie i jakaś kwota na te potrzeby domowe. I pilnowaliśmy aby starczyło nam na cały miesiąc. Potem zaczęło nam się lepiej powodzić, bo mąż zaczął pracować i koperty poszły w zapomnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herbatka miętowa
kochane, wpadłam na chwilke . Tak chetnieposiedzialabym z wami, ale mam dużo sprzątania i na 15.00 ide na grilla . Emmi, wspaniale piszesz , Można cię czytac niby książke. Ja jestem zawsze w jakims dziwnym pedzie , no i moje wpisy jakos tak skracam. Ale wy piszcie ile tylko macie czasu. Uwielbiam takie ksiązki, znajde gdzies . Potem poprosze o jakies informacje gdzie szukac. W dzieciństwie czytałam ogromne ilosci, Szczególnie tzw. obyczajowe czyli własnie opisy codziennego życia. Spisze sie , pisze w szalonym tempie. Mąż kosi trawe , a ja muszę zaczać wreszcie sprzatac. Nie na darmo jest sie kurą domową Na razie pozdrawiam was. Zajrze wieczorem , na pewno sporo napiszecie. Wspaniale , cieszę się. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry :) Widzę, że przybyło nas :) Od rana ciekawa lektura :) Cieszę się. Moje plany na dziś: ogarnięcie ogólne i po południu rodzinna imprezka z okazji urodzin Dziadka, na którą muszę też jeszcze coś upichcić, więc nie zasiedzę się z Wami za długo. Cebulka - zgadzam się z Tobą, że kurowanie w mieszkaniu w bloku i bez dzieci, to niezupełnie to samo co w domu z ogrodem i gromadką pociech, dlatego też mam moją dorywczą pracę, która oprócz korzyści namacalnych - pieniędzy - daje mi też poczucie, że moje życie w domu nie ogranicza się tylko do sprzątania, prania i gotowania. Przy dzieciach na pewno sposób patrzenia na te sprawy się zmienia, w końcu ich wychowanie to całkiem poważna i trudna misja, często niewdzięczna (ja np. dopiero teraz doceniam to wszystko co rodzice dla nas robili i jak nas wychowywali, jak sobie przypomnę młodzieńcze bunty i różne numery jakie im wywijałam, to aż mi głupio...) Emmi - nie mamy już notesików w szufladzie, mamy za to laptopy, excele i specjalne strony inetrnetowe :) Swoją drogą, ciężko jest zaplanować wydatki na miesiąc, nie wyobrażam sobie robić tego na cały rok! Zaciekawiłaś mnie tą książką, poszukam, popytam, z chęcią ją przeczytam. Tymczasem do pracy, chociaż u mnie znów upał, a na dziesiątym piętrze daje się szczególnie we znaki - od poniedziałku czeka na mnie prasowanie, ale jak w taki upał skazywać się na stanie przy parującej desce? Piszcie, piszcie, w przerwach chętnie tu zajrzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość r-d
witam dziewczynki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Któraś polecała stronkę do planowania budżetu.Chciałam sobie ją obejrzeć,ale nie mogę znaleść.Coś mi na oczy padło.Powiedzcie,na której stronie to było,albo wklejcie jeszcze raz.Pozdrawiam kurki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Link do strony o oszczędzaniu jest na stroni 5, wpis ashii, wkleiłabym, ale mam dwie lewe ręce do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie o blog o oszczędzaniu mi chodziło.Kurczę,może stronka była na innym forum podana?No,nic,może ktoś jeszcze przeczyta i poda adres.Pozdrowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki,Ashia,właśnie znalazłam,podgladając ostatnią stronę,bo wcześniej szukałam na pozostałych pięciu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×