Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

szanta

malo czasu z dziecmi po pracy a ja go marnuje...

Polecane posty

pracuje na pelny etat. odbieram dzieci o 5, o 7.30 klade spac. codziennie obiecuje sobie, ze tym razem bedzie naprawde fajnie... I codziennie jest dokladnie odwrotnie. Albo ja padam ze zmeczenia na twarz. albo w domu taki balagan, ze trzeba najpierw sie za to zabrac. Albo one tak daja w kocs, ze mam ochote je podusic. Nie wiem, tez ze zmeczenia czy na zlosc ze nie ma mnie caly dzien, ale wyja, jecza, marudza, placza o byle co. To nie tak, tamto zle. Soczek w zlym kubeczku. Kredka zielona nie niebieska. Czemu nie idziemy na plac zabaw (bo leje) czemu nie idziemy do znajomych (bo nie ma czasu) - wszystko zle. Jak odchodze na 2 metry to placz - mamo mamo mamo boim sie :/A mnie cisnienie rosnie, do cierpliwych nie naleze. Konczy sie bajka w TV i wielka ulga jak juz zasna. Ulga i wyrzutami sumienia. Mam dosc Z dnia na dzien gorzej z dnia na dzien wyrzuty sumienia rosna, zmeczenie rosnie, beznadzieja rosnie A teraz czekam na komentarze pt a moje zycie jest cudowne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ne martw się dzieci rosną
na szczęście :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laurenn.
i czego ty chcesz od nas kobieto? ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabcia 82
ja mam 1 w wieku jak Twoja Maya - te same odczucia, dlatego nie decyduję się na drugie... przychodzę do domu i jedyne na co mam ochotę to zajebista kawka z boskiego ekspresu, nagroda za cały cholerny dzień i tak co dzień, zastanawiam się nad tym, kombinuję, czy nie zostać gospodynią domową i takie tam durne pomysły miewam, bo brakuje czasu i energii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
problem w tym, ze ze mnie taka gospodyni jak z koziej d... trabka... wiec raczej na zmiane sie nie zanosi a czego chce? podniesienia na duchu.najlepiej poprzez uslyszenie ze komus tez jest tak ze i ze to rozumie ewentualnie konstruktywnych pomyslow na zycie ale ewentualnie, bo dotra do mnie pewnie jutro rano...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mammma
Nie martw się, tak dzieci rosną:). Ja też nie raz chciałam moją dwójkę podusić. Też się nie raz załamywałam.Nie pracowałam, ale maluchy rok po roku, sprzątanie pranie prasowanie gotowanie na mojej głowie i nikogo kto by mógł je choć na godzinkę zabrać. Mąż wracał wieczorem i dzisił się o co mi chodzi, to przecież takie skarby. Tak skarby, ale czasami miałam ich dosyć i też wyrzuty sumienia mnie nie raz gryzły. Im bardziej się starałam tym bardziej mi n ie wychodziło, płakałam a potem byłam na siebie zła za to, bo widziały moje łzy dzieciaczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja Ci powiem bo już
przez to przeszłam prawie Trzymaj się jednej zasady: szczęśliwa mama = szczęśliwe dzieci i taka kolejnośc - najpierw Ty, póxniej reszta Sama pomyśl dzieciom włączyłas telewizor a sama wskoczyłaś pod prysznic, póxniej odświezona z usmeichem robisz sobie kawkę, siadasz w fotelu, wyciągasz nogi, usmiechas zsię do siebie... (albo inny sposób na relaksik) po czyms takim zmienia ci ise ton głosu, nastawienie do życia, wyraz twarzy - dzieci to widzą i czuja I zawsze tak trzeba postepowac, o ile się da, w małych i większych sprawach.Poza tym - dzieci maja przykład mamy radzącej sobe ze stresem ,wyluzowanej i fajnej, a nie napiętej i pokrzykującej wiecznie, umęczonej bidulki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabcia 82
;) ze mnie też niestety... dlatego napisałam, że to durny pomysł, ale może akurat się w tym odnajdziemy... jeszcze można: pracować w domu, pracować na pół etatu, zamontować sobie motorek w tyłku ewentualnie, wyłączanie telefonów i nie przyjmowanie upierdliwej rodzinki w weekendy - tego ostatniego nauczyłam się po ostatnim weekendzie, kiedy to solennie sobie obiecaliśmy z mężem, że spędzamy czas w domu, z dzieckiem, ewentualnie jakiś spacer, żadnych gości, a tu zwaliłas się szwagierka z rodzinką na godzinkę i zostali do rana... jak już skończyłam po nich sprzątać to skończył się też weekend, wkurwienie jeszcze nie minęło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mammma
Teraz mają 7i8 lat i casem jak wyrwą się na podwórko - mieszkam w domku, to nie ma ich przez połowę dnia:). Ale pamiętam jak ciężko było. I co gorsza to pamiętam, że nie miałam się komu wyżalić. Mąż mnie nie rozumiał, a koleżanek w podobnej co ja sytuacji nie miałam, a tylko ktoś kto przeżywa to samo wie i rozumie jak to jest. Trzymaj się cieplutko:) Też mam 31 lat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i precz z wyrzutami sumienia
bo to poswięcanie się w imię spędzanego czasu z dzieckiem nic nie jest warte - liczy się jakość tego czasu a nie jego ilośc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki dziewczyny... zabcia - reflektuje na motorek w chwili obecnej... ale jak ma te 2.5 h to kurcze azdej seq szkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odbijesz sobie w weekendy
pamiętaj - atmosfera w domu jest najwazniejsza, a tak to jest, ze my kobiety na te atmosferę mamy wpływ decydujacy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabcia 82
Dziewczyny, to napiszcie - iloletnie dzieci przestają dawać popalić?? bo ja siedzę i czekam na ten dzień ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam 4 dzieci... Wracam z pracy, daję im obiad (jak to w patologicznych rodzinach bywa jemy odgrzewane jedzenie, gotowane przed pracą, albo z poprzedniego dnia ;) ) Kiedy dzieci jedzą robię sobie kawę i mam godzinę tylko dla siebie (przy kompie, albo na ogródku ;P) Potem czas na dzieci. Teraz w wakacje codziennie jeździmy nad wodę, basen czy na inne wypady...gdziekolwiek byle razem. Ale pod warunkiem, że każde zrobi podczas mojej nieobecności co do niego należy. (mają do poskładania, każdy swoje pranie, pozamiatać i poodkurzać mieszkanie, załadować zmywarkę.. - trójka w takim wieku,że już może robić takie rzeczy..) Jeśli tego nie zrobią, wiedzą,że ja zamiast się z nimi bawić będę musiała spędzić czas na porządkach. I sytuacja jest czysta i przejrzysta ;P Jak mąż ma wolne popołudnia, to ja robię pozostałe porządkowe sprawy (np wielkie pranie, jak dziś ;P) A oni sobie byli na rybach do wieczora. Potem padają, ja mogę poplewić ogródek (zanim się ściemni;P) ugotować w tym czasie obiad na drugi dzień itp itd Najpóźniej o 21.30 życie rodzinne zamiera ;P W roku szkolnym po mojej kawie ;) idziemy/jedziemy gdzieś, potem koło 18 czas na zadania domowe.. Dom jest do mieszkania, mam w nosie błysk, ważniejszy jest dla mnie czas z dziećmi. A i ja nie mam zamiaru się zajechać, bo dzieci rosną tak szybko, już coraz mniej czasu z nami spędzają, za chwilę będą mieli czas tylko dla kolegów ;P Nie prawda, że NAJPIERW musisz posprzątać. KTO CI KAŻE? zmień to :) Wyluzowana matka to szczęśliwe dzieci ;P Wczoraj kuzynki syn powiedział,że byli z mamą na wczasach, byłoby fajnie, ale mama ciągle nie miała czasu bo musiała sprzątać domek.... Dzieci nie ucieszy porządek ;) Ale oczywiście,że każde z nich miało okres, w którym do kibla nie mogłam wyjść sama, bo ryczały. To mija ;P Twoje życie też będzie cudowne, jeśli je przeżyjesz a nie zadręczysz się stosem obowiązków. A i obowiązki są milsze, jak dzieci są weselsze ;) Powodzenia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moge wtracic slowko - tez bym tak chciala... Ale widze ze poki co to jeszcze nie tez etap - po pierwsze - z tego co widze, to masz wiecej czasu niz my - jesli do 18 sie wyrabiasz z jedzeniem itp po drugie - dzieci to chyba troche jednak starsze?Skoro pomagaja skladac pranie itp? Ja moje ze tak powiem wdrazam w obowiazki, ale poki co ich pomoc przy skladaniu prania czy odkurzaniu czy czymkolwiek w zasadzie= 2x wiecej roboty dla mnie... w kwestii sprostowania - naprawde SA takie sytuacje kiedy najpierw trzeba posprzatac :D i to zapewne wlasnie dlatego ze nigdy nie ma na blysk, a czasami trzeba sciezke robic w poprzek pokoju... poza tym - jak u ciebie o 21.30 zycie zamiera, to kiedy masz czas zeby pobyc z mezem? porobic cos dla siebie, no naprawde neie duzo, powiedzmy przeczytac ksiazke? Ja sie dopytuje, bo kurde ciagle tej sztuczki nie moge opanowac.... Zabcia - my najazdy rodzinne mamy z glowy, nikt nam na weekend sie nei zwali...sa tego i dobre i zle strony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Szanto, dzieci starsze. Patrz w przyszłość z nadzieją ;P Naprawdę jeszcze niedawno 5 minut w samotności w kiblu było marzeniem ;) Ani się obejrzysz. Obowiązki mają dzieci w wieku 6,9,11 lat Najmłodszy ma 2 lata to tylko zabawki zbiera z wielkim "łojeziu, łojeziu" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a od kiedy masz te 5 min samotnosci? bez bebnienia w drzwi i mamomamomamo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suśnia
ubawił mnie serdecznie ten kawałek o chwili samotności w kibelku- do tej pory mam nawyk nie zamykania za soa drzwi do ubikacji- a jedynie przymykania ,bo zawsze ktoś się chciał sie tam do mnie dostać w " sprawie życia i śmierci ":) .Co do czasu kiedy dzieci przestają dawać popalić rozdzcom - mam smutną wiadomość - nigdy :( Moje dzieci - a sa juz prawie dorosłe przekonują mnie ,ze powiedzenie - małe dzieci mały klopot - duże dzieci - duży kłopot -jest prawdziwe jak rzadko ktore , niestety . Ale gdybym mogla cofnąc czas - nawet za cene tamtego zmęczenia i frustracjii- zrobłlabym to bez chwili wahania - i nie jest to ględzenie nawiedzonej mamuśki - pozdrwaiam udręczone mamy :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja też czekam na dobre rady moje kochane bliźniaczki teraz są urocze bo śpią;) Szanta a powiedz mi czy Tobie się chce wieczorem cokolwiek robić? bo ja padam na pysk i o 22 idę spać... co prawda ja wstaję wcześniej od Ciebie. dobija mnie ta rutyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
susnia :( ja pisalam ze chodzi mi o pocieszenie???? :) A nie ze bedzie gorzej?... :D zdziwiona - padam na pysk. W zasadzie w momencie obudzenia... A czy wstajesz wczesniej? Nie wiem... ja powinnam o 6.15 ale od jakiegos miesiaca wlasnie padam na pysk i nie jestem w stanie sie zwlec...Wstawania wczesniejszego w ogole nie biore pod uwage...chyba bym z tego pyska nie wstala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5.20 wiem wiem jak dołowy, ale czego się nie robi dla pieniędzy hihi tym sposobem płacimy mniej za opiekunkę bo się trochę rozmijamy w godzinach pracy i opiekunka jest 7 godzin z pannami ja nie widzę nawet światełka w tunelu... makabra a frustracje rośnie, nawet do "zasranego" kina nie chodzimy..... napisałaś ten temat a ja się od jakiegoś czasu zastanawiam nad marnością mojego życia hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdziwiona - 5.20....masakra.... ja wlasnie zeby byc dluzej z dziecmi po poludniu wstaje o tej 6.15 (jak mam sile) ale wykancza mnie to...5 codziennie sobie nie wyobrazam.... Blizniaki dwa lata to masz kolo kogo chodzic...ale mowia, ze z blizniakami na poczatku jest super ciezko, a potem szybko zaczynaja byc towarzystwem same dla siebie - jest tak? probowalam wczesniej zalozyc topik "kolko wsparcia" dla pracujacych mam, ale wpisywaly sie glownie mamy spelnione, ktore podobnych rozdrap nie mialy...albo sie nimi nie dzielily... To stwierdzilam, ze sobei ponarzekam, a co :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sexi mamuśka28
szanta a gdzie twój maż? masz wogóle kogoś takiego? czy to tylko dawca nasienia? czy sama masz pracę,dzieci i dom na glowie? bo ja sobie tego nie wyobrazam-oboje pracujemy z mężem i oboje mamy obowiązki, jak mąż ma na popołunie- robi zakupy i sprzata, no i opiekuje się synkiem , ja wracam ok.16:30 i ja jestem z małym i ewentualnie robię pranie-w międzyczasie od 15-do mojego powrotu maly jest z babcią,która mu gotuje obiadek, lub odgrzewa tylko-jak ja go przygotuje lub mąz.Synuś ma 2 latka-jak musze zrobić pranie-angazuje go -dla niego to zabawa- np.proszę ,zeby włozył rzeczy do pralki, potem idziemy na spacer, lub jak nie ma pogody bawimy się w domu.Żaluje tylko,że tak duzo czasu spędzam w pracy, a tak mało z nim bo od popołudnia do wieczora to niewiele czasu. Ale innego wyjścia nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sexi mamuska kurcze jaka madra jestes i jakie to zycie proste.... jak rozumiem jezeli meza mam, pomaga mi w domu, to juz nie mam prawa do zmeczenia? ja sloneczko nie mam mamusi ani babci ani cioci pod bokiem zeby zostawic dwojke dzieci jak mam ochote po pracy odpoczac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no szanta-jestem z Toba. Mojemu dopiero minelo 5 miesiecy a od niedawna maz pracuje daleko wiec wszystko na mojej glowie. jednak co dwie glowy i cztery rece to nie jedna. A juz co to bedzie jak sie pojawi drugie dziecko. A Ty mozesz liczyc na swojego meza/partnera?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boze, jakbym czytala o sobie ;) nawet w weekendy Mala oddaje do rodzicow, bo tylko wtedy mam czas aby isc cos zalatwic. Szlag mnie trafia ze tyle pracuje. Bo fakt ze tyle mnie nie ma sprawil ze odzwyczailam sie od wlasnego dziecka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szanta, a od kiedy dalas dzieciaki do przedszkola? ww jakim wieku byly?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szanta doskonale cie rozumiem, a mam tylko jednego wyjca i to dużo mlodszego a i jestem na macierzynskim teraz mialam nadieje ze jak mala troszke podrosnie to cos sie zmieni to bedzie lepiej .... ale chyba nie warto sie nastawiac.... :( ja wstaje okolo 5 i od rana łeeeeee łeeeeeeeeeeeee a juz niedaj Bóg by do łóżeczka podszedl tato a nie mama wtedy pisk jakby mi dziecko ze skory obdzierali i tak do 22. gotuje cos biore ja w hustawe do kuchni i musze mowic idziemy do kibelka to w nosidelku na brzuchu bo po kilku godzinach noszenia rece mi odpadaja śpi najdlużej 15 min. w dzien.... wiec wszystko ze mna .... ech a ja mam wyzuty sumienia bo sie nieraz zloszcze, albo juz porycze z bezsilności .... i co tu zrobic dodoam ze na pomoc dziadków nie moge liczyć bo mieszkamy od nich bardzo daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieci chodza do "domowego przedszkola" - odkad skonczyly jakies 18-20 mcy. Maz mi pomaga, i to bardzo, w zasadzie to oboje na te pyski lecimy w duecie... ja wiem ze wszystko byloby pieknie gdybym potrafila od rana do nocy sie usmiechac i cieszyc tym ze mam dwojke wspanialych maluchow, ale no kurde, nie moge :( Stopien zmeczenia uniemozliwaia absolutnie wszystko... I ciagle to wrazenie ze jest zle, ze za malo, ze chcialoby sie cos innego... Ale zostanai w domu na pelen etat w ogole sobie nei wyobrazam, 10 mcy za kazdym razem mi wystarczylo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
North Yorkshire - wlasnei to uzaleznienie psychiczne jest chyba najgorsze - ze nei mozna przejsc dwoch metrow bez ciaglego wycia mamomamomamo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×