Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aaaa.....

Rozstanie i powrót - możliwe?

Polecane posty

jest możliwe. w moim przypadku tak właśnie było.to bardzo trudny okres w moim życiu.jeszcze dzisiaj jak o tym myślę to jest mi smutno.ale to M musiał sobie uświadomić ile dla niego znaczę.. Ja dla niego zwolniłam się z pracy, zostawiłam rodzinę, znajomych wszystko i wyjechałam na drugi koniec Polski. Na początku było ok, szukałam pracy, no ale to trwało dwa miesiące i nic. miałam jakieś dorywcze ale nic stałego. strasznie mnie to dołowało bo wcześniej pracowałam od razu po zakończeniu szkoły i to była dla mnie nowość, bezczynne siedzenie w domu. zaczęłam się zamykać w sobie, ciężko mi było mówić otwarcie, o tym co czuje, że złe się z tym czuje. M myślał ze nie chce już z nim być ze to pomyłka i ze nie potrafię o tym powiedzieć wprost i podjął decyzje za Nas oboje, powiedział, że to koniec i ze powinniśmy pozostać przyjaciółmi.Bo tak będzie dla Nas lepiej. Całą noc przepłakałam, następnego dnia spakowałam swoje rzeczy, napisałam list i wróciłam do rodzinnego miasta.Wstawiłam walizki do mieszkania rodziców, i poszłam się upić. Po kilku dniach M uświadomił sobie jak puste jest jego życie beze mnie.(ON MI PÓŹNIEJ O TYM MÓWIŁ). jak wiele by dał żebym wróciła. Ja byłam w stanie tego samego dnia wsiąść w pociąg i do niego pojechać. gdyby tylko powiedział słowo. Ale tak bardzo mnie to zabolało, że nie byłam w stanie mu tego wybaczyć i zapomnieć.Przecież były plany, marzenia i nagle wszystko było nie ważne.. Cala ta walka trwała 2 miesiące. M pisał maile, smsy, na gg. ja byłam nieugięta. wykasowałam go z telefonu, zablokowałam na gg.wiec zaczął przyjeżdżać, przepraszać..powoli zdobywać moje serce.. Wróciliśmy do siebie, M przeprowadził się do mnie. Zaręczyliśmy się. Jesteśmy razem już prawie dwa lata. Kłócimy sie czasami, wybaczyłam mu kilka rzeczy.ale kochamy się bardzo,chcemy być razem mimo wszystko, być rodziną, mieć dzieci.to jest najważniejsze i to żeby ze sobą rozmawiać, nawet w najtrudniejszych momentach.wspierać się.dać sobie trochę przestrzeni.wtedy wszystko wygląda inaczej.. wierzę, że Wam też się uda na Nowo posklejać swoje związki lub poznać kogoś kogo mocno pokochacie i kto odwzajemni z całą mocą Wasze uczucie.buziaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość youngster23
Dziękuję za komentarz. Jak spisałem tu całą tą historię, to zrobiło mi się lżej, że w końcu to wyplułem z siebie. Rzeczywiście, choć to trudne, trzeba iść dalej. Życie samo napisze sobie scenariusz. Jak mawiała moja niedoszła teściowa: "przed miłością się nie ucieknie. jak się ma z kimś być, to się będzie". Do tematu będę zaglądał, rozmowa tutaj naprawdę podnosi na duchu. Dzięki blanka za wyrozumiałość i lekturę mojej przydługawej historii. ps. rocznik 1986 rządzi;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"najważniejsze i to żeby ze sobą rozmawiać, nawet w najtrudniejszych momentach.wspierać się" no własnie !!!!! ale moj tego najwidoczniej nie rozumie, bo za każdym razem gdy jest jakaś kłótnia to ja zawsze dążyłam żeby rozmawiac i zaraz się pogodzić a od Niego słyszałam tylko jade do domu.......i zostawiał mnie samą......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
youngster23 pewnie ze robi się lżej na serduchu gdy " wyrzucimy" z siebie wszystkie nasze smutki i zmartwienia, rozmowa i wygadanie się jest najlepszym lekarstwem :-) ja też się lepiej poczułam gdy pierwszy raz tu zajrzałam i ludzie tutaj wsparli mnie dobrym słowem:-) poznałam inne opinie i dzięki temu troche inaczej patrzę na " ten " problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość youngster23
Rozmowa to jest bez wątpliwości podstawa każdego udanego związku. U mnie tego brakowało. Przeciwnie - na każdy temat, najabrdziej błahy mogliśmy non stop rozmawiać. Natomiast gdy tylko chciałem poruszyc powazny temat, gdy chcialem zeby sie przede mna otworzyla, napotykalem opor. Wydaje mi sie, ze to kwestia charakteru - chciala dominowac, wiec nie mogla pozwolic mi na zbyt duza ingerencje. Nie wiem czy taka ceche charakteru da sie utemperowac... Dowodem na to moze byc to, ze to ja teraz piszę tu na forum, przelewam moje przemyślenia szczerze, dokładnie jak chciałem z nią rozmawiać, a nie ona. Była skryta, dlatego jej decyzja była dla mnie zaskoczeniem. ps. w momencie jak to piszę, dostalem od niej smsa. pisze ze jest jej zle, ze przez nia cierpnie. ze placze i ma wielki zal. ze nic sie jej nie chce. zebym nie mial jej za zle, ale nie moze inaczej. ech...wolalbym gdyby nie pisala:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce byc szczesliwa...
Ja widze, ze Cie to bardzo przeokrutnie boli... widac, ze chcesz zapomnniec o tej kobiecie, ale niestety nie potrafisz... Czytajac to wnioskuje : (bez obrazy i nie zrozum mnie źle) - wybaczylbys jej wszystko byle by z Toba byla... A uwazaj kochany, nie badz naiwny, bo to sie zle skonczy... Wiem z wlasnego doswiadczenia i nie tylko, ze tacy ludzie w pewnym sensie nas - tych z wielkim serduchem - wykorzystuja... (tak jakby). Nie dajmy sie, bo pozniej wciaz bedziemy "naiwni wybaczalscy" i raz: nie poradzimy sobie z emocjami (co doprowadza do depresji) a dwa: ludzie nas pozbadna i nie bedziemy miec wlasnego zdania... Napisz jej zeby do Ciebie nie pisala, bo wedlug mnie czekanie na kogos takiego jak ona nie jest warte... Juz dobrze ktos tutaj wczesniej wspomnial - ona z Toba "pogrywa", ewidentnie widac, ze "bawi" sie Twoimi uczuciami, bo wie, ze co by nie zrobila to Ty bys i tak jej wybaczyl i do niej wrocil... Czas to zmienic... Pamietajmy rowniez o tym, ze czas leczy rany... (nie kieruje tego tylko do Ciebie, ale rowniez i do siebie samej, bo tez w swoim zyciu przezywam kryzys) wiec napewno uda nam sie zapomniec o tym przykrych chwilach, z czasem to samo przejdzie a wtedy bedzie nam sie zylo lepiej, tylko potrzeba na to czasu... Ja tez mam teraz trudna sytuacje w zyciu i pragne zapomniec o moim bylym... Wiem, ze bedzie łaczyc nas jedno - nasza córeczka Julia - ale niestety tak to juz bywa jak ktos naduzyl naszej naiwnosci, a teraz w jakims tam stopniu stara sie to odbudowac... Lecz ona, Twoja byla kobieta nie chce tego odbudowac, ona poprostu wydaje mi sie, ze chwyta sie czego moze, a ze akurat uczepila sie jego i niby w zwiazku jest im razem dobrze to teraz wstyd by jej bylo zostawic tamtego - "bo co on sobie o niej pomysli, bo co powiedza inni"... to dziala na takiej zasadzie... Mowie Ci odpusc sobie i jej tez powiedz zeby sobie odpuscila, albo lepiej jesli chcesz - nie pisz jej nic, jesli ona zauwazy ignorowanie i lekcewazenie tego wszystkiego - wycofa sie i wtedy bedzie miala utarty nos, ze nic juz nie jest tak jak ona tego chce jesli chodzi o Twoja osobe... Innych niech sobie wykorzystuje, niech sobie nimi pomiata - "krolewna" (sory), ale od Ciebie niech sie odczepi, bo widze, ze fajny z Ciebie chlopak, napewno masz ogromne, cieple serce, ktore jest jeszcze w stanie pokochac inną - tę ktora bedzie Ci wierna, oddana, a przede wszystkim bedzie Cie bardzo mocno kochac... Takie jest moje zdanie :) pozdrawiam serdecznie :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdecydownie popieram wypowiedz chce być szczęsliwa, younster23 na tej kobiecie świat się nie kończy, napewno stać Cie na kogos dojrzalszego , na kogoś kto wie c o to znaczy kochac.....wybacz ale ta dziewczyna wg mnie chyba tego nie......jest chyba troszkę niepoważna skoro raz Ci karze "spadac" a raz mówi że kocha, ale nie może byc z Toba bo kocha mniej ( no ale kocha ) drugiego......to jest jakaś paranoja...... dla Twojego dobra- daj sobie szanse na poznanie kogoś nowego, nie czekaj na Nia bo nie warto.......i na Twoim miejscu nie grałabym w tą jej grę uczuć i jej nie odpisywała na takie typu smsmy.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość youngester23
Emocje opadają, wnioski do głowy przychodzą. Głupio byc tym słabszym w związku, tym bardziej jeśli się jest facetem. Ona poszła do przodu, ja jestem w miejscu. Czy to sprawiedliwe? Trzeba brać się w garść, jak mnie zobaczy szczęsliwego, to może dostanie nauczkę. Nie będę przecież codziennie o niej rozpamiętywał i liczył na ochłap, który może mi rzuci. Życzę wszystkim Wam, żebyście potrafili zerwac z przeszłością i mogli zacząć nowe lepsze życie z kimś innym. Trzeba w to wierzyć i starać się do tego dążyć - innego wyjścia nie ma. Kto się nie pozbiera, ten przegra życie...a nie warto. Trzymajcie się ciepło pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie przywiązuje się wagi do przeszłości, gdy wszystko, co istotne wydaje się przyszłością." - Artur Daniel Liskowacki "Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość." — Paulo Coelho " Nie ma nic bardziej niesprawiedliwego niż nieodwzajemniona tęsknota. To nawet gorsze niż nieodwzajemniona miłość." — Janusz Leon Wiśniewski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie przywiązuje się wagi do przeszłości, gdy wszystko, co istotne wydaje się przyszłością." - Artur Daniel Liskowacki "Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość." — Paulo Coelho " Nie ma nic bardziej niesprawiedliwego niż nieodwzajemniona tęsknota. To nawet gorsze niż nieodwzajemniona miłość." — Janusz Leon Wiśniewski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kindziorek777
Witam wszystkich ponownie.Hej youngster23..myśle tak samo jak poprzedniczki:) wyglada na to ze Twoja byla ksiezniczka chce tylko Brac a nic nie Dawać, utrzyj jej noska ;) nie zatrzymuj sie żyj!..ja sadze ze ona jeszcze wroci jak jej z tamtym zle zacznie byc..ale nie wybaczaj jej zbyt szybko! bo nadal bedzie grac Ci na uczuciach..niech dziewczyna nauczy się równiez dawac miłość a nie flirtem sprawdzac Cie czy kochasz a potem beczec!? to nie na tym rzecz polega..Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość behemo
Heya, postanowilam ze napisze co u mnie. Znowu spotykam sie z Tomem, on jest lepszy od mojego dwuletniego eksa, duzo lepszy. Moj eks chyba teraz zaczal cos 'czuc' bo coraz czesciej sie odzywa, nie wiem o co mu chodzi, ale wiem ze za pozno. Ja juz go nie chce, przemyslalam wiele spraw i nie znioslabym jego niektorych zachowan ani jeden raz wiecej. Koniec. Widze jak traktuje mnie Tom, jak bardzo sie stara, nieba by mi przychylil... ale tez z Tomem postanowilam sie wtedy chwilowo rozstac zeby zaczac od nowa, ale spotykac sie, to inaczej niz bycie w zwiazku. Powodzenia dziewczyny i chlopaki ze wszystkim, ja Wam powiem: to co bylo sie nie liczy, liczy sie to co jest teraz i co moze byc. Buzka. Ide spac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zraniona anulka
Witam wszystkich chcę wam opowiedzieć moją historie jest dość świeża Byłam z chłopakiem 5 lat było cudownie były już wspólne plany aż tu nagle dowiaduje się ze on od dłuższego czasu prowadzi podwójne życie-jest ze mną i z inną, był to wielki cios dla mnie, ponieważ był dla mnie miły kochany, czuły, był na moje każde zawołanie, spędzał ze mną każdy dzień, każde święta uroczystości, nadal nie mogę zrozumieć kiedy miał czas dla niej. Po tym jak się o tym dowiedziałam świat się dla mnie zawalił, ale wybaczyłam chciał spróbować- byłam wtedy najszczęśliwszą osoba na ziemi, moja radość jednak nie trwała długo jak się okazało będąc ze mną myślał o niej a będąc z nią o mnie. Ostatecznie wybrał ją. Ich sielanka nie trwała jednak długo ponieważ ona też poznała cała prawdę i go nienawidzi. Ja nadal go kocham pomimo tego że wyrządził mi taka krzywdę, rozum mówi mi żebym go olała żebym postarała ułożyć sobie życie na nowo, a serce na odwrót. Mam już 25 lat wiec nie jestem już młoda, wszyscy moi znajomi maja już dzieci są po ślubach. Jak mam zacząć nowe życie skoro można tak powiedzieć że zostałam sama, nawet nie mam z kim wyjść na miasto do baru, jak poznać nowa osobę. Nie radzę sobie z podstawowym życiem, nic mi się nie chcę, jak mam zyć dalej. Wiem że czas leczy rany ale jak czytam wasze wpisy trochę się dołuje ze tak długo trwa zagojenie się tych ran..... Pomóżcie!!!! Jeśli ktoś zechciałby się wymienić swoimi doświadczeniami zostawiam meila zabka.1984@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kindziorek777
Zraniona anulko ja nie wiem czemu Ci faceci tak działają czemu Bog dał nam tyle wrazliwośći i tyle niewrazliwości bysmy nawzajem sie ranili szukali i przebierali kosztem naszych uczuć i zdrowia psychicznego a czesto zdrowia psychicznego rowniez dzieci..ja chciałam kochać i być kochana..a dowiedzialam się ze bzyknąc po drodze kogoś to nic nie znaczaca rzecz i chyba tylko dla nic nie znaczacego człowieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monsoon
Postanowiłam się odezwać po przeczytaniu wpisu Anulki. Też mam 25 lat i całkiem niedawno rozstałam się z facetem po 5 latach związku. Zdradził mnie z inną, do czego sam się przyznał. Załamałam się. Stwierdził oczywiście, że to nie miało znaczenia i chce być ze mną. Próbowałam się z tym pogodzić, wybaczyć i żyć dalej, ale przerosło mnie to. Było coraz gorzej i gorzej. Nie potrafiłam już patrzeć na niego dawnymi oczami. Trwało to aż do momentu, gdy pokłócilismy się przez telefon o jakąś głupotę, on rzucił słuchawką, po czym żadne z nas się już nie odezwało. Jest mi ciężko, pomimo, iż nie ja tu zawiniłam. Moi znajomi, podobnie jak Anulki, są po ślubach, mają dzieci. Czuję się, jakbym nie miała w tej chwili nikogo. Jeszcze niedawno był On, mieliśmy plany, jakieś marzenia wspólne. Teraz zostały mi wspomnienia i ta okropna pustka. Wiem, że najlepiej by było zostawić przeszłość i żyć dalej, ale jakoś chwilowo nie mam na to siły... Mam nadzieję, że czas to w końcu zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monsoon
Postanowiłam się odezwać po przeczytaniu wpisu Anulki. Też mam 25 lat i całkiem niedawno rozstałam się z facetem po 5 latach związku. Zdradził mnie z inną, do czego sam się przyznał. Załamałam się. Stwierdził oczywiście, że to nie miało znaczenia i chce być ze mną. Próbowałam się z tym pogodzić, wybaczyć i żyć dalej, ale przerosło mnie to. Było coraz gorzej i gorzej. Nie potrafiłam już patrzeć na niego dawnymi oczami. Trwało to aż do momentu, gdy pokłócilismy się przez telefon o jakąś głupotę, on rzucił słuchawką, po czym żadne z nas się już nie odezwało. Jest mi ciężko, pomimo, iż nie ja tu zawiniłam. Moi znajomi, podobnie jak Anulki, są po ślubach, mają dzieci. Czuję się, jakbym nie miała w tej chwili nikogo. Jeszcze niedawno był On, mieliśmy plany, jakieś marzenia wspólne. Teraz zostały mi wspomnienia i ta okropna pustka. Wiem, że najlepiej by było zostawić przeszłość i żyć dalej, ale jakoś chwilowo nie mam na to siły... Mam nadzieję, że czas to w końcu zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość behemo
na poczatek Szczesliwego Nowego Roku!!! tak szybko tylko napisze co u mnie, otorz, przed swietami powiedzial mi ze mnie kocha i ciezko mu o mnie zapomniec. Ja mu odpowiedzialam ze nie chce zeby mi takie rzeczy mowil bo probuje ulozyc sobie zycie z kims innym. A ten 'ktos inny' jest wspanialy, wyjatkowy. Minelo 5 miesiecy od naszego rozstania. Powiedzialam tez bylemu ze nie chce juz z nim byc. Co ma byc to bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinga19
byliśmy razem dwa lata,ostatnio bardzo nas denerwowalo swoje zachowanie, spotkalismy sie i niby dalismy sobie ostatnia szanse po czym pare godzin pozniej znowu tak sie stalo, poplakalismy sie,popatrzyl na mnie i powiedzial ze to koniec, powiedzialam ze go kocham i zebysmy tego nie niszczyli bo rzadko zdarza sie takie uczucie, on powiedzial ze mnie kocha ale tak bedzie lepiej bo juz nie ma sily tego znosic, prosilam o troche czasu bo jest mi teraz bardzo ciezko ale on ie chcial powiedzial ze koniec, spytalam czy juz nigdy nie bedziemy razem to powiedzial ze moze kiedys, ze moze czasem przyjezdzac i mnie przytulac, ze mozemy sie czasem widywac bo wie ze tego potrzebuje ale nie chce stalego zwiazku. pomalu godze sie ztym ale chce zeby przyjezdzal, zeby mnie przytulal. czy myslicie ze jesli pobedziemy troche w samotnosci i odbudujemy nasze zycia, damy sobie czas to jest szansa na powrot do zwiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich, tak czytam te wszystkie wypowiedzi i pomyslałam, że zwierzę się ze swojego związkowego problemu. Z moim chłopakiem byłam 5 lat, były to cudowne lata - nie było między nami kłótni, co dzień spędzaliśmy ze sobą szalenie dużo czasu. Bylismy dla siebie zawsze wsparciem - gdy umierał mój tata on trzymał nad trumną moją dłoń, gdy on miał wypadek i leżał - przychodziłam do niego co dzień w zimie 3 km pieszo... W końcu nadszedł wrzesień 2009r - podjęłam moją pierwszą prace w zawodzie - w przedszkolu - byłam niesamowicie szczęśliwa:) ale włącznie z pracą zawodową pojawiło się mnóstwo pracy w domu - prowadzenie str. internetowej, codzienne przygotowywanie zajęć, ponadto robiłam magistra w wekendy, różnego rodzaju szkolenia, wycieczka tygodniowa z P-lem z okazji dnia n-la. I w tym wszystkim nie było miejsca dla mojego chłopaka. Nie zauważyłam nawet jak on odsuwał się ode mnie... W końcu chyba pojawiła się jakaś pocieszycielka, bratni dusza, z którą prowadził wieczorne rozmowy telefoniczne - dowiedziałam się jakoś w połowie grudnia o tym. Natomiast 30 grudnia dzień przed sylwestrem zerwał ze mną:( Od tamtego momentu wciąż pisałam do niego, dzwoniłam, spotykaliśmy się na stopie koleżeńskiej - ale on nie chcial wrocic, tylko mowił ze my już bylismy ze sobą i ze uczucie wypaliło się. Dziś napisałam mu długi list, w którym napisałam ze znikam z jego zycia, ze ma konto zyciowe czyte i oczywiscie zyczac mu jak najlepiej... Zastanawiam się teraz czy dobrze posttąpilam piszac ten list? nie walczac o niego dalej? w koncu to ja nawaliłam zbyt dużą iloscią obowiązków które przejełam na siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich, tak czytam te wszystkie wypowiedzi i pomyslałam, że zwierzę się ze swojego związkowego problemu. Z moim chłopakiem byłam 5 lat, były to cudowne lata - nie było między nami kłótni, co dzień spędzaliśmy ze sobą szalenie dużo czasu. Bylismy dla siebie zawsze wsparciem - gdy umierał mój tata on trzymał nad trumną moją dłoń, gdy on miał wypadek i leżał - przychodziłam do niego co dzień w zimie 3 km pieszo... W końcu nadszedł wrzesień 2009r - podjęłam moją pierwszą prace w zawodzie - w przedszkolu - byłam niesamowicie szczęśliwa:) ale włącznie z pracą zawodową pojawiło się mnóstwo pracy w domu - prowadzenie str. internetowej, codzienne przygotowywanie zajęć, ponadto robiłam magistra w wekendy, różnego rodzaju szkolenia, wycieczka tygodniowa z P-lem z okazji dnia n-la. I w tym wszystkim nie było miejsca dla mojego chłopaka. Nie zauważyłam nawet jak on odsuwał się ode mnie... W końcu chyba pojawiła się jakaś pocieszycielka, bratni dusza, z którą prowadził wieczorne rozmowy telefoniczne - dowiedziałam się jakoś w połowie grudnia o tym. Natomiast 30 grudnia dzień przed sylwestrem zerwał ze mną:( Od tamtego momentu wciąż pisałam do niego, dzwoniłam, spotykaliśmy się na stopie koleżeńskiej - ale on nie chcial wrocic, tylko mowił ze my już bylismy ze sobą i ze uczucie wypaliło się. Dziś napisałam mu długi list, w którym napisałam ze znikam z jego zycia, ze ma konto zyciowe czyte i oczywiscie zyczac mu jak najlepiej... Zastanawiam się teraz czy dobrze posttąpilam piszac ten list? nie walczac o niego dalej? w koncu to ja nawaliłam zbyt dużą iloscią obowiązków które przejełam na siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcellus
Czytam i mam sytuacje nastepującą wczoraj zostałem porzucony oczywiście z mojej winy przez miesiąc przepraszalem starałem sie naprawic to co spieprzyłem (nie była to zdrada) generalnie przez 3,5 roku była jedna awantura która skończyła sie tak że teraz jestem sam bardzo ja kocham ale nie wiem co mam zrobic powiedziała że nie może mi na nowo zaufać ze boi się powtórki, chce dystansu, źle się czuje w moim towarzystwie to już nie jest to co sprzed awantury nie wiem jest między nami 10 lat różnicy bardzo mnie kochała mieliśmy wspólne plany i powiedziała że jest jej trudno czy możliwe jest w tej sytuacji że się zejdziemy??? co mam robić??? ona nie chce kontaktu bo mówi że cierpi ale może z czasem zatęskni powiedziałem że ma drogę otwartą do mnie kiedy tylko zechce ale też nie można czekać wiecznie poradzicie coś ??? wiem że muszę być twardy i nic nie pisać ale trudno tak eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hotpoint
Kurcze. Szkoda, że ta Anka przestała pisać. Ciekawe jak sobie żyje. Przechodzę ten ból co ona trzeci raz - trzeci raz przez tego samego gościa. KOCHAM. Też jestem ,,charakterną" osobą bo z jakiej racji ja mam pierwsza się odezwać?Jak kocha to wróci. Jak zatęskni to wróci. Nic na to nie poradzimy. Tylko to serce, ta tęsknota, to poczucie, że to ten jedynym. Świadomość, że popełniliśmy błąd nie chroni nas przed kolejnym ich popełnianiem. My tak wracamy i schodzimy się czy tym razem to koniec? Co ma być to będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja byłam z chłopakiem 2,5 roku (to moja pierwsza wielka miłość). Zostawil mnie twierdząc, że to dla mojego dobra (:D) ponieważ pracował od pn-pt a weekendy studiował i nie mieliśmy się keidy widzywać bo był to związek na odległość (jakieś 60 km od siebie). Zerwaliśmy kontakt. Po 10 miesiącach się odezwał i wróciłam (o zgrozo ja durna i naiwna !) zaczeliśmy od nowa i nie trwało to długo bo aż 4 miesiące. Znow mnie zostawił przez smsa. Ponoć dlatego, że nie potrafi być już moim chłopakiem chociaż w ten sam dzień jeszcze zapewniał , że kocha. powodem okazała się inna laska. Z którą był tuż po zerwaniu ze mną. Najlepsze jest może to dziwne ale ciesze się, że mnie zostawił bo w koncu zdałam sobie sprawę jaka byłam naiwna. Poprostu nie zasługiwał na mnie. Nom a teraz jestem szczęśliwa bez niego :) chociaz kiedyś wydawało mi się to niemożliwe. NIe utrzymuje z nim kontaktu bo nie chcce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciepła woda z kranu
Odswieżam :)) Ja to ma za to telenowele, lecz wcale śmieszna nie jest Byłam ze swoim chłopakiem ponad 3 lata Byłam bo od dwóch dni nie jestem I tym razem to już chyba koniec definitywny Zrywałam zawsze ja Pierwszy raz po 2,5 roku Powody były Krzywdził mnie psychicznie nie wytrzymywałam przy Nim Zedrwałam i ciągłe smsy od niego po kilka dziennie Miałam dość Nie wiem jak ale zeszlismy się znowu 2 miesiace razem i znowu zerwanie i znowu ja Strasznie cierpiałam bo wiedziałam ze krzywdze jego i siebie Jednak wiedziałam że nie jest jak kiedys Coś się zmieniło Niby razem a jednak osobno Wtedy siue nieoddzywał to ja napisałam i znowu doszło do spotkania i znów wrócilismy Naprawdę tęskniłam za Nim, albo otylko za bliskościa kogoś.. etraz sama nie wiem Jednak ja wiedziałam ze za kazdym razem przepasc miedzy nami jest nie do pokonania Znów rozstanie znów ja i znowu po miesiacu powrót i znowu z mojej inicjatywy Totalna mizga w naszych głowach A teraz w czwartek taka sytuacja że nigdy juz po prostu nie che wracac do niego Wielka miłosc była wielka Lecz niepielęgnowana umiera, jak kwiatek niepodlewany Co z tego żźe kochał, że ja kochałam On zabijał we mnie tą miłosc powoli ale zabijał Coś utraciliśmy coś nie do odzyskania i te powroty i rozstania mnie tylko utwierdziły w tym Mój pierwszy chłopak, moja pierwsz miość, a jednak ja okazałam sie najwieksza franca W moim prypadku powiedzenie nie wchodzi sie 2 razy do tej samej rzeki w 100% sie sprawdziło Tylko dlaczego kurwa tak cholernie ciezko dlaczego tak to boli dlaczego taki żal??? Chyba tylko dlatego że mogło być inaczej a na to wpływ w naszym zwiazku miał on, i za późno to zrozumiał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość borynia
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholernica 123
widze ze topik wygasl, ale postanowilam tu napisac. jestem 2 tyg po rozstaniu, mialam nadzieje ze on cos przemysli i sie pogodzimy. przeczytalam caly ten topik, jak to dziewczyny rozpaczaly, pisaly ze zrobilyby wszystko zeby byc z nimi, czekalay, niektore cierpiliwie, inne zarzucaly bylych rozpaczliwymi smsami, listami. ja wiem jedno, nie ma co czekac, robic sobie nadziei - niektore z dziewczyn pisaly potem ze w koncu on sie odezwal, sa takie szczesliwe - ale potem, znow to samo, nic sie nie zmienia, te same problemy... ja juz wiem, ze moj mnie skreslil.wiem ze to niesprawiedliwe, rzadko sie klocilismy, ja mu wygarnelam, bo mnie wmerwil bo wystawil mnie w chamski sposob dla kumpli, mimo ze umowil sie ze mna. poszlam do domu, on juz sie nie odezwal. po 2 dniach ja chcialam wyciagnac reke, pogadac, on chamsko odpisal ze my juz nie mamy o czym gadac. po 2 tyg nie jest mi latwiej, tym bardziej ze pracujemy w jednym miejscu. kocham nadal, tym bardziej boli swiadomosc ze on nie kocha mnie. ale nadzieja by mnie jeszcze bardziej dobila, trzeba zaczac na nowo, bez niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkod1
wow, ale przezycia. Ja tez mialem dwa takie w zyciu rozstania, za kazdym razem myslalem ze kazde jest najgorsze ;) A teraz... a teraz minely dwa lata, prawie sie odkochalem, tzn prestalem cierpiec ( akurat jak wyblakly mi blizny na reku). Nie dam za nic serca znowu ! ( chyba ze za serce, haha) Bede dobrze traktowal kazda kobiete, ale z dystansem! Bral od nich tylko przyjemnosc i cieszyl sie tylko tymi chwilami. Koniec kropka :) Ps. Moja ex chce wrocic do mnie, ale troche sie boje ze do tej samej wody nie wchodzi sie dwa razy. I dobrze mi z tymi deklaracjami, spotkaniami i taka sympatyczna atmosfera miedzy nami. Ale odciagam ten powrot teraz ja ;) Po za tym, tez, jestem wolny i moge wiecej , haha. A pomyslec ze poltora roku temu skomlalem jak pies zeby wrocila i takie tam... Pozdrawiam wszystkie zlamane serca! Pamietajcie: Cierpi sie tak mocno, jak mocno sie kochalo, przy prawdziwej milosci od 2 do 3 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×