Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aaaa.....

Rozstanie i powrót - możliwe?

Polecane posty

Gość aaaa.....
Jak mi napisał,że kocha, nie kazałam mu przestawać. Chciałam,żeby dał mi czas,żebym mogła w to wszystko znowu uwierzyć, pisałam,że nie wiem, co robić, bo tyle się tu naczytałam o policjantach i w ogóle i on wtedy zaczął mieć wątpliwości, że może jeszcze potrzebujemy czasu i w ogóle, im bardziej napierałam, tym bardziej się wycofywał.Najpierw chciał,żebym się czasem odezwała w pracy, bo niby boi się,że już mnie ktoś wyrywał będzie a potem sam nie pisze. Zachowuje się jakby miał 14 lat a nie 24 i taka jest prawda, albo się przestraszył albo to sentyment tylko, albo jedno i drugie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Jak to mówią, do "tanga trzeba dwojga" a on tego nie chce. Masz rację, przykro mi jak patrze teraz na tego faceta, to nie mogę uwierzyć,że on był kiedyś moim M. To już nie ten sam facet, ja mu nawet uwierzyłam,że zostawił mnie, bo nie mógł już mnie naprawdę znieść, bo tyle się nawarstwiało, on był baaaardzo nerwowy a teraz widzę,że jest znerwicowany, powaga, jeszcze większe nerwy niż kiedyś, mówi,że sam nie wie, z czego to się bierze, po prostu byle pierdoła podnosi mu ciśnienie do 200. Mówiłam,żeby zaczął brać może jakieś tabletki, mówił,że mama mu to samo poleciła i żeby wybrał się do psychologa, on się zaśmiał i powiedział,że teraz to już chyba do psychiatry. Patrzę na niego i nie wierzę,że to on, wszystko bym mogła o nim powiedzieć ale nie to,że przestanie mnie kochać i będzie się uganiać za innymi, nie dał mi nigdy powodu do zmartwień na tym polu, zresztą miałam się do niego przeprowadzać, były plany. On mnie zaraził swoim pesymizmem, ja nie będę wnikać, co on ma w tej głowie, bo ja naprawdę nie kapuję. jak się nie zejdziemy, to trudno, ja już nie mam chyba siły o to walczyć, głową muru nie przebije, on nie chce i ja chyba też coraz bardziej nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Nie no, on nie boi się mojego odejścia, mówi,że nie chce,żebym już więcej cierpiała dlatego nic nie obiecuje. Wiesz, nie będę go tłumaczyć,że boi się o jazdy, bo niby czego się spodziewał?że będę cała w skowronkach,że wrócił i rzucić się mu na szyję?bo on chyba tak myślał i nagle się rozczarował. Miał dużo czasu,żeby się zastanowić i skoro się jeszcze zastanawia i pisze takie rzeczy, to niestety,świadczy tylko o tym,że boi mi się powiedzieć,że mnie nie kocha i dlatego co rusz wymyśla nowe rzeczy a ja jestem głupia i się na to zgadzam. Mam nadzieję,że moje nastawienie do tego utrzyma się, bo o wiele lepiej się z tym czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Zgodziłam się na taki "układ" sporadycznego kontaktu czy ewentualnych spotkań, ja już nie próbuję wyjść z tego układu, wolę przecierpieć swoje i w końcu osiągnąć równowagę psychiczną a brak kontaktu ułatwia mi to, już mu dałam do zrozumienia,że mi zależy i teraz jestem o to zła, jak chce, to niech sam coś z tym zrobi, a jak nie to nie, nie zepsuje sobie przez gościa całego życia, nie zasługuje na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Szczerze?ja też mu nie wróżę powodzenia, bo niestety ale to musiałaby być Matka Teresa,żeby z nim wytrzymała, wiem, jaki jest znam jego wady, tylko u nas zaczęło się od wielkiej miłości, byłam młoda i dużo mu wybaczałam, bo kochałam. Jak na 22-latkę mam naprawdę spory bagaż doświadczeń z tym jednym facetem. A widzę,że nie zmienił się nic a nic, jest jeszcze bardziej nerwowy, zazdrośnik maksymalny (jeżeli oczywiście mu zależy) i jeszcze długo mogłabym tak wymieniać. Tylko jakoś nie pociesza mnie to,że chciałby wrócić, bo wie,że żadna inna z nim nie wytrzyma. Na razie nie chce, a ja czekam aż mi przejdzie, mam nadzieję,że będę kiedyś na tyle silna,żeby powiedzieć "nie", jak będzie chciał próbować jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
On wie, jak to widzę i myślę,że radzi sobie z tym bardzo dobrze, gdyby tak cierpiał, to nie byłoby tego układu. W życiu bym nie uwierzyła,że będę tak myśleć i pisać ale nadszedł czas,żeby przestać mydlić sobie oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
I może tak będzie lepiej, zdaję się na los albo nas połączy albo definitywnie rozdzieli. Zobaczymy co jest nam pisane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Ja wiem, jak będzie z postawieniem wszystkiego na jedną kartę - on powie wtedy,że lepiej nie mieć kontaktu,że lepiej to zakończyć, bo on sam nie wie, a mnie nie chce unieszczęśliwiać. Wiem to. A ja tak jak napisałam, mam nadzieję,że kiedyś powiem "nie" ale ze świadomością,że to nie moja wina, bo ja naprawdę więcej już zrobić nie mogę w tej sytuacji, mimo wszystko, nie jestem jeszcze na to gotowa, tak jak Ci mówię o tych jego nerwach, ja też mam teraz nerwy i nie chcę się więcej denerwować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja właśnie uważam, że powinnaś postawić sprawę jasno! Niech zachowa się jak facet i podejmie decyzję. To na co teraz się zgodziliście, jest chyba najgorszą opcją jaką można sobie wyobrazić. Ja przynajmniej sama dla siebie sobie takiej opcji nie wyobrażam. Jeżeli boisz się, że on postawiony pod murem powie, że nie chce. To tym lepiej bo będziesz wiedziała, że jest zwyczajnym tchórzem. Inna kwestia jest taka, że Ty masz wątpliwości. Ale z drugiej strony jak inaczej macie się przekonać czy to się uda nie będąc ze sobą ?? Jeśli tym razem się też rozpadnie to przynajmniej już będziesz miała pewność, że to nie to. Jeżeli nie będziesz widziała żadnych zmian, żadnej poprawy to daj sobie po prostu spokój. Tym bardziej, że tak jak mówisz, on ma trudny charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Wiesz co Drożdżyku?mi to coraz bardziej "zwisa i powiewa" i miejmy nadzieję,że z każdym dniem będzie coraz lepiej,jestem wolna. Zdałam sobie dziś sprawę z tego,że ja go już nie kocham, kocham tamtego M. sprzed rozstania, teraz to dla mnie zupełnie obcy człowiek, nie wiem co myśli,czego się po nim można spodziewać, za bardzo mnie zawiódł. Mój stary M. już nie wróci, przez chwilę wydawało się,że znowu jest ale nie, to nie ten sam człowiek, jak mam być z człowiekiem, którego nie znam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cokolwiek zrobisz pamiętaj o sobie i o swoim szczęściu. Ale z tego co widzę jesteś rozsądna i potrafisz trzeźwo patrzeć na tą sytuację. Może to przez ten czas który minął. Może gdyby odezwał się wcześniej wszystko wyglądałoby dziś zupełnie inaczej. Życzę Ci po prostu żebyś była szczęśliwa i żebyś myślała tu przede wszystkim o sobie !!! Bo to Twoje życie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaaaajednaaaa
wreszcie:) przeczytałam cały ten topik od soboty go czytałam z przerwami bo nie mam tyle czsu aby non stop siedzieć i czytać, Ty aniu rozstałaś sie po 5 latach związku a ja po 9 latach:),dodam ,że w ciągu tych 9 lat miałam już 4 rozstania i zwykle on pierwszy sie odzywał i się schodziliśmy po 2-3 miesiącach,tym razem ja już nie wytrzymałam coś we mnie pękło i sama odeszłam,w poprzednich rozstaniach on mi kazał lub raz nawet pod moja nieobecność mnie spakował i moje rzeczy odwiozł taxi do moich rodziców,działo się tak dlatego że wiecznie coś było nie tak u nas,mamy inne charaktery inne podejście,ale przez 9lat można się do siebie bardzo przyzwyczaić i mimo tego zaakceptowac swoje wady,tym razem rozstaliśmy się bo ja się wyniosłam,mija niebawem 2 mies,też ledwo to zniosłam było mi koszmarnie ciężko,zrozumiałam ze tak bardzo jest mi go brak i znajomi mi mowili ze powinnam sama zadzwonic do niego bo nerwowo się zadręczam niepotrzebnie rozmowa wszystko wyjaśni,tak też zrobiłam zadzwoniłam i co mi kochany powiedział,że powinnam poznać kogoś wartościowego bo z nim nie mam przyszłości,ja mu na to ze go kocham i nie ejst mi tak łątwo szukac teraz innego ze jego mam w serduchy,ale on nic na to,powiedział mi tylko,że ma swoje problemy poważne i pewnie wyjedzie za kilka miesięcy z polski,nie wiem co robic zbytnio,chyba nic,rozmowa mi dużo dała nie zaluje jej b zrozumiałam ze on raczej nie ma ochoty już być razem ze mną,miom ze gadalismy troszke nawet długo i powiedzial ze niespodziewał się tego tel odemnie ze w szoku troche jest,teraz jesli ktoś powinien sie odezwać to chyba on ale pewnie już tego nie uczyni,także reasumując moje 9lat tak się skonczyło ,ty aniu młodziutka jeste s dasz sobie rade:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Rozumiem,że cieszysz się,że się rozstaliście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaaaajednaaa
włąśnie aniu nie,mam takie dni ,że ryczeć mi się ciągle chce,bo nie wiem co on zrobi czy jeszcze się do mnie odezwie,czy definitywnie sobie powiedział że to już koniec,ja też nadal go bardzo kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaaaajednaaa
on ma teraz problem ze soba ma spory dług do spłaty,nie ma pracy szuka jej,jest mądrym facetem mysle że prace powinien znależć bo jest grafikiem,ale on raz mówi tak a raz że chce wyemigrować ,tak sobie czasem mysle,że może to też nie ejst miłośc z jego strony skoro tak łatwo mu się z tym pogodzic że jesteśmy osobno,a zawsze mi mówił,że jestem dla niego najpiekniejsza i najważniejsza,a chyba jednak tak nie jest bo juz nie walczy o mnie,kiedys umiał non stop wchodzic mi na klase i sprawdzac jak bylismy osobno bo zna wszystie moje hasła z kim pisze jakie zdięcia dodałam to samo z gg czytał wszystko ,teraz chyba mu juz przeszło,lub te problemy go tak zwaliły z nóg,nie ejstm niestety mu w stanie z tym pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
U mnie to raczej myślę,że już deficyt uczuć jest, pomyliła mu się po prostu miłość z przyzwyczajeniem i tyle, zorientował się po kilku dniach i pomysleć,że to niby dorosły facet. No ale nie mogę mu mieć za złe, jak nie kocha, to przecież nie jego wina,nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaaaajednaaa
o kurcze jak można pomylić przyzwyczajenie z kochaniem,ale coż to tylko faceci,robią nam mętlik w głowie a pozniej wychodzi na to,że sami nie wiedzą czego chcą,u was to już ze 3 miesiace,jak czytałam ten topik na początku to widac było,że jesteś bardzo załąmana,teraz widze ,,że czas u ciebie wpłynął pozytywnie i myslisz już inaczej,jednak czas robi swoje i pewnie za jakiś czas zagoi się u ciebie rana i będziesz gotowa na nowe poznania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Na nowe poznania??? oj napewno jeszcze dłuuuugo nie będę gotowa, tak jak w tej piosence "jak zaufać teraz komuś, skoro anioł mnie oszukał?". No, aniołem to on raczej nie był ale ostatniej rzeczy jakiej bym się spodziewała na tej ziemi to to, że przestanie mnie kochać. Dlatego w przyszłym tygodniu idę zrobić tatuaż (napis po chińsku "Nic nie dzieje się bez przyczyny"). Długo do tego dojrzewałam ale już jestem przekonana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniu ... Widzę, że zmieniłaś się bardzo w porównaniu z tym co było parę miesięcy temu. Patrząc na Ciebie faktycznie mam wrażenie jakbyś zgasła... nie wiem jak to inaczej nazwać... a może po prostu przejrzałaś na oczy. Powiem Ci tak, jeżeli faktycznie nie widzisz w nim tej "iskry" to nie warto bo zrobi Ci w ten sposób jeszcze większą przykrość. Jeżeli facet wraca i nie stara się, nie walczy to dla mnie nie jest wart naszego poświęcenia. Mnie po prostu imponuje jak widać że mu zależy, że chce mnie znowu zdobyć i nie robi tego tylko przez pierwszy miesiąc ale stara się codziennie bo w końcu docenił co stracił. Dla mnie to jest właśnie miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaaaajednaaa
do drożdżyka-wiesz co ja nie wiem czy lepiej jak jest powrot faceta i niby zaczyna się starac powiem to na swoim przykłądzie bo ja tak miałam,że zawsze keidy do mnie wracał po przerwie przez 1-2 mies było cudownie do rany przyłozyć tylko,ale po tym czasie robiła sie codzienność i stopniowe oddalanie ,także jeśli chłopak ani odrazu na wstepie pokazał że nie jest jak być powinno to i dobrze bo w ten sposób otworzył jej szybciej oczy i ona szybciej się wyleczy,,,ale boli to na pewno,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie o tym mówię.. jeśli zamiast o nią zabiegać (bo głupotę zrobił odchodząc !) on już od początku " nie wie " " waha się" to do cholery po co znowu zawracał jej głowę??!! Druga kwestia jest taka, że właśnie facet ( kobieta zresztą też ) powinien okazywać uczucia codziennie a nie tylko jak coś zbroi albo chce wrócić. Ja jak mój K. chciał do mnie wrócić mu to powiedziałam. Że nie kocha się tylko jak cos się zbroiło i chce się naprawić i że rutyna wkrada się do związku kiedy właśnie ludziom " już nie chce się " zabiegać o tą drugą osobę, coraz mniej robienia drobnych przyjemności, niespodzianek, miłych smsów, coraz mniej spontaniczności.A przecież jest tyle sposobów żeby podtrzymywać ten płomień. Ja sobie obiecałam że jeśli zobaczę że on nie dba o ten płomień to zastanowię się nad sensem. Bo ja chcę dbać zawsze. I niech mi ktoś nie mówi, że się nie da. Da się - tylko bardzo niewielu ludziom się "chce" to robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunshine.honey
aaaa.... czytałam Twoje wypowiedzi i przeżywam dokładnie to samo co Ty. najpierw rozstanie przez głupie awantury, potem potok smsów i telefonów do niego (nie odpisuje i nie odbiera a jak odbierze to z wielką łachą i zaraz kończy rozmowę) - nienawidzę się za to. teraz jestem na etapie sporadycznych rozmów na gg, ale nic z tego nie będzie. on ma inną, spotkaliśmny się tydzień temu - miałam mu oddać resztę jego rzeczy i podobnie jak u was - skończyło się to w łóżku (za to też się nienawidzę). on się nigdy pierwszy nie odezwie a ja ciągle mam nadzieję, że wróci, że się opamięta. jest miłością mojego życia. kiedy czas wyleczy moje rany?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaaaajednaaa
drożdzyku masz absolutnie rację miłość trzeba pielęgnowac wtedy nie gasnie, co do drugiej koleżanki to nie rozumiem jednego skoro wiesz,że ma już nową dziewczyne to po co pchasz mu się do łóżka,to nic już nie zmieni a będziesz mieć kaca moralnego,pierwsze 2 mies od rozstania są koszmarne,ale kolejne da się znieśc człowiek powoli oswaja się mi np dużo dała rozmowa ,sama zadzwoniłam wyciągnęłąm wnioski i jest mi dużo łatwiej,oczywiście chce abysmy byli razem ale jesli nie będziemy tez to przezyje ,szkoda życia na takie zamartwianie się to tylko i tylko facet który raz chce być a innym razem nie chce bo ma huśtawki nastroju,musimy być dzielne,,:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość behemo
heyah, czytam watek od czasu do czasu, ale sie nie udzielam bo w moim zyciu wszystko sie jakos ustabilizowalo. Nowy chlopak, wiem, szybko ale to nie jest jakies mega serious, poki dobrze sie z nim czuje to jest dobrze, nadal tesknie za bylym ale teraz to juz inna tesknota, od czasu do czasu... wczoraj go widzialam, wie ze jestem z innym, wydal mi sie bardzo cichy, taki zagubiony, zagubiony to najlepsze slowo. wiedzialam ze cierpi. ale to byl jego wybor, ja jestem szczesliwa bez niego. I chce, nie myslalam ze to powiem, ale bardzo chce zeby kogos sobie poznal, kogos wartosciowego, wtedy bede miec ten spokoj duszy, bo jak dotad mam wyrzuty sumienia ze ja jestem szczesliwa a on nie. a nie powinnam, on mnie zostawil mowiac ze chce miec wiecej dziewczyn w jego zyciu i nie jest gotowy na powazny zwiazek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to nie ma o czym? Napiszcie co tam u Was słychać. Jak wasze sprawy. aaaa: domyślam się, że się zeszliście??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tatarata..... a jedzie mi czołg drożdżyku? nie zeszliśmy się i jakoś tego nie widać, w sobotę byłam na randce, jutro idę na kolejną. Kontakt z byłym mam sporadyczny ale że zauważyłam, wynikał on głównie z mojej strony, to olewam to. 14listopada ma urodziny, napiszę mu esa i tyle, jak chce zna mój numer. Dzisiaj przeczytałam : "jeżeli związek się rozpadł, to znaczy po prostu,że coś było nie tak a jeżeli to było prawdziwe i szczere uczucie, to może jeszcze kiedyś będziemy razem, a jak nie, to trzeba będzie się z tym pogodzić". To nie moje słowa, tu na forum podobne wyczytałam. I zgadzam się z nimi. Tęsknię za nim ale mam też ogromny żal i nie jestem w stanie z nim teraz być, on też to widzi,że teraz to nie ma sensu, wzajemne pretensje i oskarżanie zniszczyłyby nas i po co nawzajem psuć sobie krew? już wiem,że w listopadzie się nie zobaczymy, bo jego zjazd w szkole wypada wtedy, co mój, on jeszcze o tym nie wie, nic nie mówił o najbliższym spotkaniu, więc ja nie zamierzam pytać. Cholera muszę się zająć sobą, wczoraj miałam doła, wiadomo taki dzień, położyłam świeczkę na grobie jego brata ciotecznego (3lata temu popełnił samobójstwo), bo zawsze robiliśmy to razem i jakoś nie mogłam inaczej, pisaliśmy wczoraj i powiedziałam mu o tym, powiedział,że bardzo dobrze zrobiłam, bo on nie mógł przyjechać. Nie wiem, co on czuje, może coś, może nic, nie chce już o tym mysleć. Trochę poprawił mi się humor, bo stanęłam w końcu na wagę i nie mogłam uwierzyć,że schudłam już 6kilo:) w sumie bez diety, po prostu ale moim celem są jeszcze ze 3kg, jestem niska a w trakcie tego związku trochę mi się przytyło (zwłaszcza po tabletkach), muszę zacząć wreszcie pożądnie naukę, pracę magisterską, co ma byc to będzie a ja mam już dosyć zamartwiania, zmarszczek mi przybyło a nie zamierzam się starzeć:) Oj chyba było potrzebne to rozstanie i dobrze, jak jest/była miłość to pewnie jeszcze kiedyś będziemy razem, jeśli nie - to znaczy,że po prostu miłości nie było nigdy. A co u Ciebie drożdżyku?jak się Wam układa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no cóż. Już myślałam że się zeszliście, ale skoro jest taj jak mówisz to może faktycznie nie ma sensu nic na siłę robić. A co będzie to się okaże. Może tak jak mówisz będziecie ze sobą ale kiedyś, za jakiś czas i może ten czas Wasz związek uzdrowi. Ja właśnie miałam napisać, że układa się wszystko bajecznie i w momencie kiedy miałam to pisać , pokłóciłam się z nim.... nie wiem czasami się zastanawiam czy ta decyzja o powrocie nie była pochopna.... co z tego, że go kocham, tak jak większość dziewczyn tu ...skoro coś się ciągle "nie klei".. czy tak ma wyglądać życie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie chcę po prostu całe życie się z kimś "użerać" jak mam sie użerać to wolę być sama.... może ja po prostu nie nadaję się do bycia z związku.. może mam jakieś "nierealne" wyobrażenie o związku. Chciałabym po prostu żeby było dobrze i żebym była szczęśliwa... czy to tak wiele...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drożdżyku chyba masz właśnie takie myślenie, jak mój były - po co się męczyć, użerać się z sobą, moim zdaniem zdaniem zawsze można się dogadać, zawsze, gdy jest uczucie. Odpowiedz sobie na to pytanie, czy to uzucie jest. A co do mnie, byłam na randce z takim Tomkiem, fajny, przystojny facet, nie wiem, czy będzie coś z tego, fajnie się z nim gada i to zawsze lepsze niż siedzieć w domu. Chociaż dziwnie się czuję umawiając się z kimś nowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×