Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

annas1987

Druga ciaza po stracie pierwszego dziecka 39 tydzien- bOJE SIE

Polecane posty

Witam! Czy ktos moze ma podobny problem jak ja. Rok temu stracilam dziecko 14 dni po porodzie zmarla na sepse. za 10 dni mam termin porodu i zaczynam sie coraz bardziej bac...z jednej strony chcialabym juz urodzic a zdrugiej chce aby czas zwolnil tempo to przez strach...Teraz bede miala synka wiekszego od corki , miesiac temu wazyl tyle co ona jak sie urodzila, rodze w onnym szpitalu..ale obawa zawsze bedzie..chcialabym z kims o tym porozmawiac, jest mi ciezko :( czuje sie z tym sama a moze jest ktos kto mnie rozumie doslownie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skad ta sepsa
sie wzięła??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podejrzewam ze zarazil ja szpital aleoni mi wmawiaja ze to ja ja zarazilam w czasie porodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brzuchatek puchatek
Nie martw się na zapas. Bardzo Ci współczuję straty, ale tym razem napewno będzie wszystko dobrze. Zorientuj się czy masz paciorkowca. A może już robiłaś badanie - wymaz z szyjki macicy i odbytu? To ważne badanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak mialam paciorkowca w tamtej ciazy tylko ze szpital nie podal dziecku natybiotyku mi podali w czasie porodu, poprostu nie przekazali sobie informacji o tym ze mam paciorkowca a malo tego mi tez nie powiedzieli ze ja cos takiego mam i przy porodzie nic o tym nie wiedzialam ale szpital wiedzial bo sami mi go wykryli przed porodem-dopiero wyszlo wszystkopo smierci mojej coreczki. Teraz jestem w 39 tygodniu robilam posiew i wyszlo ze nie mam paciorkowca. 27tc jeszcze go mialam....mam za 10 dni termin i strasznie sie boje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja rozumiem ten strach chociaz u mnie bylo zupelnie inaczej. stracilam dzidziusia w 13 tygodniu ciazy i mialam taki strach ze balam sie zajsc w nastepna a jak juz zaszlam to nie umialam sie tym cieszyc. mialam takie doly przez 3 miechy - jeden dzien myslalam ze na pewno wszystko bedzie ok a na drogi dzien czarna rozpacz ze znow bedzie to samo ze nie przezyje tego. dopiero jak minal 3ci miesiac powoli z dnia na dzien strach przechodzil ale gdzies tam w srodku zostal i czasem sie odzywal. pewnie u ciebie tez tak bedzie ze minie dopiero jak wyjdziecie ze szpitala, dzidzius bedzie zdrowy rosl i z dnia na dzien bedziesz zapominac o strachu :) a mialas robiony wymaz z pochwy na paciorkowce itp?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brzuchatek Puchatek
W szpitalu u nas w mieście obowiązkowo robią badanie w czasie porodu na obecność paciorkowca nawet jeśli już się robiło je wcześniej. Jeśli wynik jest pozytywny podaje się antybiotyk w kroplówce, który ma działać na matkę i dziecko. Moja gin powiedziała mi, że paciorkowiec dla kobiety nie jest absolutnie żadnym zagrożeniem, ale dla dziecka owszem. Jeśli sie martwisz to po prostu zrób sobie drugie badanie. Moja lekarka powiedziała, że nalezy je wykonać pomiędzy 35 a 37 t.c. Będziesz spokojniejsza, jeśli je powtórzysz. Ale nie zamartiwaj się na zapas. Stres tylko niepotrzebnie męczy Towjego dzidziusia. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jak to, wiedzieli o paciorkowcu i zwalaja na ciebie? co za sk.. dlatego ja sie bardziej boje szpitali niz porodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie robilam posiew 3 dni temu odebralam wynik i wyszlo ze teraz nie mam paciorkowca..w moim szpitalu tzn w tym co teraz bede rodzic tez robia kazdej ciezarnej przy porodzie wymaz z pochwy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annas1987, jeżeli masz skłonności do infekcji, coś miałas wykryte jakiś czas temui się boisz, to po prostu nie ryzykuj po raz drugi i może zdecyduj się na cesarkę. Tą drogą nie ma niebezpieczeństwa, ze zarazisz małego czymkolwiek. Może warto się zastanowić nad tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
andzia 21 najgorsze jest to ze ja z moja coreczka wyszlam do domu i spoedzila 2 doby ale byla taka ciagle oslabiona, nie jadla w ogole i miala zoltaczke i taka ja wypisali :( jeszcze przyszla polozna powiedziala ze dziecko zdrowiusienkie a na nastepny dzien walczyla na OIMIE o zycie, lekarze mysleli ze nie przezyje doby ale ona przezyla i byl moment gdzie juz bylo wszystko dobrze i nagle zmarla...sepsa zatakowala piorunujace jeszcze raz :( zalozylam sprawe lekarzom, czekam na opinie bieglego..nie podaruje im tego!! Ja tez sie boje szpitali nawet myslalam zeby rodzic w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klaudka 27 ja bym bardzo chciala cesarke ale szpital mi nie zrobi bo ja se chcem a na prywatna cesarke nie stac mnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a Twój lekarz prowadzący? Jestem pewna, ze po takich przeżyciach i w takiej sytuacji na pewno by się zgodził, jeśli będziesz rodziła pod jego okiem. Zły stan psychiczny matki tez może być wskazaniem do cesarki. A Ty w końcu straciłaś już raz dziecko i masz prawo sie bać i wymagać wzamożonej opieki pod tym kątem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj lekarz twierdzi ze nie ma potrzeby robienia cesarki... juz z nim o tym rozmawialam i zaluje ze tak pozno temat zaczelam bo bym go zmienila a teraz to juz sensu nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm, to faktycznie nieładnie się zachował, bo miałaś prawo o to prosić (duzo romawiałam o tym ze swoim lekarzem i własnie powiedział mi, że psychiczne nastawienie matki to bardzo wazna sprawa i lekarz powinien wziąć to pod uwagę), ale na pewno wszystko będzie dobrze. Po prostu dopilnuj, choćbyś nawet miała być najbardziej upierdliwą pacjentką na oddziale ;), żeby zrobili wszystko na glanc, łącznie z przebadaniem maluszka po porodzie. Będzie ok, głowa do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szpital jest poinformowany o moim przypadku i zapewniali mnie ze bedzie wszystko dobrze..ale jak mam wierzyc lekarzom po takich przejsciach? na pewno bede najbardziej upierdliwa pacjentka jaka tylko mieli...ok ide sie polozyc postarac sie nie myslec o tym...bede jak cos wieczorkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annas bardzo ci wspolczuje, ja nawet nie umiem sobie wyobrazic co bym zrobila chyba bym ich podusila golymi rekami. na pewno bym nie odpuscila, i tak sie za duzo draniom upieklo bo ludzie nie maja sily zeby z nimi walczyc albo oslaniaja jeden drugiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"na pewno bede najbardziej upierdliwa pacjentka jaka tylko mieli" i bardzo dobrze :) Jesteś nauczona dośwadczeniem, wiesz już, na co zwrócić uwagę, co sprawdzić itd. będziesz wyczulona na okreslone reakcje maluszka (czasem to jest dobre) - to naprawdę bardzo dużo. Lekarze lekarzami, a samemu trzeba mieć ręke na pulsie swoją drogą - Ty będziesz miała i będzie ok. :) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie...tak jak piszesz...z córka przeczuwałam od samego jej urodzenia ze cos jest lub bedzie nie tak...samo to ze nie jadla od samego poczatku nie dawało mi spokoju, ale lekarze twierdzili ze to normalne i wkoncu zacznie jesc...tylko dziwne ze przez spedzone 5 dni w szpitalu ona sie w ogole nie nauczyla jest... Chcialam kupic jej sztuczny pokarm ale jak to uslyszala Pani ordynator to tak mnie zbeształa jakby nie wiem co tym bym miała jej zrobic...a moze i by jej to wyszlo na zdrowie...Zaluje do dzis ze nic z tym z nie robilam...sluchalam sie lekarzy i powtarzalam sobie ze przeciez oni lepiej wiedza niz ja... dzis wiem ze to był mój blad i trzeba zawsze sluchac glosu swojego serca....Nauczylo mnie to nie tylko walczyc o swoje z lekarzami ale z kazdymi sytuacjami w zyciu. Trzeba sie domagac swoich praw!! Ja w druga noc zaplakana poszlam do poloznym powiedziec ze ona dalej nic nie je a one palily sobie papieroski i mnie wysmialy ze tak panikuje..cikawe jak na to odpowiedza niedlugo przed sadem,kto sie teraz bedzie smial!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Będzie ok :) Nie bój się, strach ma wielkie oczy. Współczuję tragedii... Trzymaj się cipło na pewno urodzisz zdrowe dzieciątko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annas1987 - zapraszam Cię na stronkę http://strata.mojeforum.net Jesteśmy osieroconymi mamami... walczymy o kolejne dzieciątka, wspieramy się w strachu i razem cieszymy się z pierwszych kroczków naszych kolejnych maluchów. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hey:-) Ja mam termin na 29września i też zaczynam świrować. Ja sama straciłam ciąże w 9 tygodniu, ale 5 lat temu moja mama straciła dzidzię. Mała urodziła się z e.coli i zmarła w 5 dobie;-( A posiew z szyjki wyszedł ok... Normalnie świruje z tym całą ciąże i też nie mam się komu wygadać, bo mi wszyscy mówią: "Jak możesz o takich rzeczach myśleć!", albo "Będzie dobrze". Tylko jak nie myśleć... Jak sobie przypomnę to malutką kruszynką, pod tą aparturą to mnie ściska.... I boję się jak cholera, że dopiero w trakcie porodu, może wyjść na jaw, że jednak coś nie tak....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę sie ze znalazl sie ktos kto mnie calkiem rozumie... ciezko jest to zrozumiec jak sie tego nie doswiadczylo na wlasnej skorze...Strach jest przeogromny. Nie bede ci pisac ze wszystko bedzie dobrze, bo tego nikt nie wie i takie slowa od ludzi mnie frustruja dlatego ze skad to moga wiedziec??? to nie jest pocieszenie.. Napisze ci ze MAM NADZIEJE ze bedzie wszystko dobrze przy Twoim porodzie i pamietaj sluchaj sie swojego glosu serca w sluchaj sie w swoje dziecko, ono Ci bedzie sygnalizowac jak cos bedzie nie tak a ty jako matka jedyna to bedziesz wyczuwac i reaguj na to chocby to mialaby sie okazac blachostka. Nigdy nawet niech ci przez mysl nie przychodzi pomyslec sobie tak : "E pewnie mi sie wydaje nie bede robic z siebie durnia..." Jak ci sie wydaje to mow o tym poloznym, lekarzom, walcz o swoje...Ja w sumie teremin mam na 27 lub 29 wrzesnia takze nie wiem dokladnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Annas - trzy lata temu straciłam synka. urodził się za wcześnie. Bardzo szybko zaszłam w kolejną ciążę, im bliżej było terminu porodu tym bardziej wariowałam ze strachu. Końcówka ciąży to był koszmar, nie mogłam spać, ciągle tworzyłam różne wizje śmierci mojego kolejnego dziecka. Mój gin zrobił mi cesarkę, bo uważał że mój stan psychiczny , strach o dziecko jest wystarczającym powodem do takiej operacji. Byliśmy umówieni na konkretny dzień i godzinę, pojechałam do szpitala i za kilka godzin mój synek był już na świecie. Jeszcze długo po porodzie balam się że znów stracę synka.. dlugo nie moglam uwierzyć w istnienie mojego szczęścia.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Peppeti bardzo ci wspolczuje, wiem co czujesz... Dziekuje za tekst , bardzo mnie pocieszyl on wlasnie szukam takich historii jak Twoja gdzie matki mimo stracenia pierwszego dziecka maja te dzieci, bo ja tez niemoge uwierzyc w toze moje dziecko bedzie zyc...i nawet jak juz sie urodzi chyba dlugo to do mnie nie dojdzie..Kurcze musze porozmawiac z moim lekarzem o cesarce..moze jednak da sie przekonac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annas: wiem co to znaczy jak Ci ktoś tak rzuci "będzie dobrze", bo tak jak piszesz niby skąd to mają wiedzieć. I ja mam nadzieję, że u Ciebie będzie wszystko ok. Na początku ciąży świrowałam, bo wcześniejsza była ciążą obumarłą, więc szłam do lekarza za każdym razem jakbym czekała na wyrok. Pamietam jak już zaczynałam czuć ruchy dzidziusia i nagle któregoś dnia (19 tydzień) poczułam malutką rano, a potem wieczorem uświadomiłam sobie, że cały dzień nie czułam. Wywał jak głupia, ale mała się wtedy zaczeła wierzgać. Potem zaczełam dostawać skurczów i znowu strach. Ale to co się teraz dzieje, to już jest katastrofa.... Boję się okropnie. Pamiętam jak wiozłam mamę na porodówkę i jaka była szczęśliwa, że rodzi. Wszystkie badania ok, raz tylko lekka infekcja pęcherza, ale po tygodniu ani śladu. A tu nagle zielone wody i mała ledwo żywa. Przewieźli ją na OIOM do innego szpitala (2h czekaliśmy na karetkę, a szpital oddalony o 3km). I już było wiadomo, że posocznica. Potem wyszło, że to e. coli. Skąd? Nikt tego nie wie. I dlatego teraz świruje, bo mama dzień wcześniej robiła posiew, wyniki odebrałam jak mała walczyła w szpitalu i nic nie wyszło.... Z tego powodu idę rodzić do szpitala, który ma OIOM noworodków. Tylko nikt tego nie rozumie.... Wszyscy mi wmawiają, że skoro mam kasę, to czemu nie chce rodzić w szpitalu, gdzie bez problemu dostanę znieczulenie... Jak się odezwę, że tam opieka nad dzieckiem w razie czego jest kiepska, to tylko po mnie krzyczą.... A ja się naprawdę boję. Codziennie liczę ruchy małej, jak tylko odrobinę mniej się rusza to dostaje szału... Po prostu bardzo się boję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widze ze Twoja mama miala prawie identyczna sytuacjwe jak ja tylko ze moja corka miala Klabsielle skad?? tez nie wiadomo podobno nawet ode mnie sie nie zarazila bo paciorkowiec nie ma nic wspolnego z Klabissiela, nie wiem co ja juz mam o tym myslec. Fakt moja Wiki urodzila sie malutka miala tylko 2800 donoszona urodzona dokladnie 3 dni przed terminem, moj synus ktorego jeszcze nosze pod serduszkiem 2800 wazyl w 36 tyg. jakies juz to jest dla mnie pocieszenie, wiekszy silniejszy. Najlepsze jest to ze Wiki dostala 10 punktów...Pocieszam sie tez tym ze mojej mamie tez zmarl kiedys syn, mial chore serduszko i zmarl jak mial roczek mimo operacji potem ja sie urodzilam i tez mialam chore serduszko ale ja przezylam to i wiem ze nie mozna porownywac organizmu do organizmu, jedne dzieci sie rodza mniej oporne a drugie bardziej. Ja sie do tej ciazy przygotowalam, 4 miesiace porzed zaczelam brac kwas foliowy i jesc tabletki na odpornosc aby przekazac potem dziecku..pozniej do polowy ciazy jeszcze bralam kwas foliowy i cala ciaze bardzo zdrowa sie odzywialam. Wiem ze zrobilam wszystko dla tego dziecka teraz wszystko rekach Boga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrówka owocówka
Peppetti, a ile przed terminem zrobiono Ci cesarkę? Ja też mam planowane cc i bardzo sie boje, żeby nie wyjęli małego zbyt wcześnie i żeby mu się nic przez to nie stało. Mi ustalono cc 10 dni przed terminem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×