Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

annas1987

Druga ciaza po stracie pierwszego dziecka 39 tydzien- bOJE SIE

Polecane posty

mrówka - cc miałam 3 i pół tyg przed terminem. Michaś urodził się z wagą 3550 i 58 cm dł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytalam sobie wlaśnie Twoją historię. Z całego serduszka życzę CI, bys urodziła zdrowego dzidziusia :) Trzymaj się ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o jaaa to ty bys w terminie chyba 5 kilo urodzila ;) dobrze to napisalas 3,5 tyg. przed terminem?????? A czemu tak wczesnie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
he he - no źle napisałam - miało być 2 i pól tyg. (piszę z Michałkiem na kolanach i on baaardzo chce do klawiatury). dokładnie 18 dni przed terminem. Dlaczego przed terminem?? powód bardzo egoistyczny. :( mój gin następnego dnia wyjeżdzał na wakacje za granicę. Było pewne, że nie wytrzymam do jego powrotu... a tylko jemu ufałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annas jezeli cc polepszy Twoje samopoczucie to ja poszlabym walczyc o to a w ostatecznosci zaplacila moja kolezanka stracila synka przy porodzie, pozniej zaszla w ciaze (po niecalym roku) na 2 tyg przed terminem bedzie miala cc plnowana sadze ze po takich orzezyciach nalezy Wam sie cc w okreslonym dniu i to szybszym niz termin porodu wez meza i idzcie walczyc, powiedz ze martwisz sie i czy on bierze na siebie odpowiedzialnosc za ciebie i dziecko odmawiajac ci cc , wiedzac jaka jest sytuacja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to czyli jak ja bym chciala miec ta cesarke to moj lekarz by mi musil ja zrobic czy moze napisac w ksiazeczce rum ze tu musi byc cesarka?? Jak to jest z ta cesarka? Bo moj lekarz nie pracuje w zadnym szpitalu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
evi zaczynam nad tym sie coraz bardziej zastanawiac ale nie wiem jak to jest z ta cesarka dokladnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annas1987, lekarz prowadzący daje Ci skierowanie na cc. Jeśli on nie pracuje w szpitalu, to najlepiej zgłosić się z nim wczesniej do szpitala, w którym chcesz rodzić, odbyć konsultację z ordynatorem, anestyzjologiem, który ustali sposób znueczulenia ja też uważam, ze masz prawo do cc wczesniej zaplanowanego, zrobionego na spokojnie, tak, żeby było bezpiecznie dla Cibie i dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annas nie dziwie sie ze Twoj lekarz jest taki niechetny, skoro nie pracuje w szpitalu ale po takich przejsciach cc wg mnie jest dla Was wrecz wskazana ja poszlabym walczyc, nie zaszkodzi powiedze ze psychicznie zle sie czujesz, kazdy brak ruchu juz panika i chcesz miec to juz za soba jak bedzie sie opieral to zapytaj czy bierze odpowiedzialnosc na siebie badz stanowcza, tu chodzi o Ciebie i dziecko trzymaj sie, napewno bedzie tym razem wszystko dobrze, ale warto walczyc o swoje 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ide sobie zrobic ciepla kapiel i sie poloze, dziekuje dziewczyny za literki jakie pisalyscie, jutro tu zerkne.... moim problemem jest tez to ze do szpitala musze jechac 50 km i tez boje sie ze nie zdarze bo do tego co jest u mnie w miesice w zyciu nie pojade po tym co sie stalo i wole juz w trasie urodzic ...wiec moze faktycznie cesarka mnie by tak nie stresowala jak ten dojazd w bolach .. no chyba ze przenosze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klaudynka cc nie jest bezpieczniejsza -tu sie myslisz ale dla mamy po takich przezyciach jak tutaj wg mnie jest wskazana ze wzgledu na psychiczne tortury nie chce sobie nawet wyobrazac o czym teraz mysla mamy przed terminem po stracie dziecka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci współczuje, u mojej córki dwa tygodnie po porodzie wykryto posocznice. Wypisana również z żółtaczką, po 10 dniach trafiła do szpitala -wysoki poziom bilirubiny.w szpitalu zostal zrobiony posiew - wynik posocznica. Jednak moja corka wygrala ta walke. Nie mialam robionego posiewu w kierunku paciorkowca. Nie mam pojecia czy jesli bym go miala i byby dodatni to czy moze powodowac posocznice?. Mysle jednak ze corka zostala zarazona w szpitalu gdy trafila tam z powodu wysokiej zoltaczki. Apetyt miala od poczatku, duzo spala (ale to podobno przez nasilajaca sie zoltaczke). Mysle ze gdyby od porodu byla zarazona to zauwazylabym jakies objawy:( a tak dopiero po kilkunastu dniach w szpitalu dowiedzielismy sie ze ma sepse.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"klaudynka cc nie jest bezpieczniejsza -tu sie myslisz" dobra, dobra :) - naprawdę te wszystkie wydumane historie można miedzy bajki włozyć. To, że coś jest z dzieckiem nie tak to są ak rzadkie przypadki, ze nawet w procentach się tego nie liczy, ale w promilach. Wiem, że wielce trąbią o różnych domniemanych możliwościach ryzyka, z tym że jakoś nigdy się nie spotkałam, żeby dziecku po cc cokolwiek było, natomiast po sn znam nóstwo przypadków uszkodzeń okołoporodowych, niedotlenień, upośledzeń i ... w tym temacie jest do dokładnie przedstawione czego jeszcze a propaganda any cc w naszym kraju wynika tak naprawde z czegos innego - chodzi o kasę i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
natomiast zgodze się obiektywnie, ze dla matki cc może być cięższa ze względu na to, że jest to jednak operacja i dłużejs ię rana goi. Ale ja wychodze z założenia, że dorosły zawsze się jakoś wygrzebie, a dzieciaczek już niekoniecznie, więc w przypadku jakiegololwiek ryzyka, nawet minimalnego nawet chwili bym się nie zastanawiała, co wybrac ale każdy ma swoje zdanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *gwiazdka***
Annas bardzo Ci współczuję straty dziecka, wiem co przeżywasz bo moja córcia zmarła w 34 tygodniu ciąży.Po prostu przestała się ruszać, gdy pojechałam do szpitala, było za poźno.Ale , jak powiedział lekarz, i tak bym tego nie przewidziała, bo to było niemożliwe,a cała ciąża przebiegała wzorowo.Wszystkie badania wyszły dobrze, więc do dzisiaj nie wiem co było przyczyną, lekarz twierdzi ze przydusiła się(miała krótką pępowinę), ale tak naprawdę to nigdy się nie dowiem.Chciałabym jeszcze mieć dziecko(mam juz syna), ale zwyczajnie boję się zajść w ciążę, boję się co będzie gdy znowu coś się wydarzy, gdy poronię albo gdy coś nie tak pojdzie przy porodzie.Jak sobie z tym lękiem poradzić, bo ja nie wiem i jak wytrzymać ten ból, gdyby coś poszło nie tak? Annas, cieszę się że tak szybko się zdecydowałaś i zobaczysz wszystko będzie dobrze, tylko jakoś siebie nie potrafię do tego przekonać.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gwiazdka moze pociesze cie tak ze moja kolezanka tez stracila dziecko w podobny sposob jak ty tylko ze ona w 38 tyg ciazy... po pol roku zdecydowala sie na kolejne dziecko mimo strachu. Wiadomo w ciazy drugiej bala sie panicznie i kazdy bezruch dziecka powodowal u niej filmy i wizyty u lekarza, praktycznie codzinnie wymuszala KTG. dzisiaj jest szczesliwa mam2 letniej coreczki, takze mysle ze warto sprobowac ...ja zdecydowalam sie zaraz po pologu na drugie dziecko zaszlam w ciaze po 4 misiacach od narodzin corci. choc nie bylam psychicznie na to przygotowana to uratowalo mnie chyba przed psychitrykiem bo znow mam dla kogo zyc. Dla mojego synka ktory jest w moim brzuszku!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja po pierwszej straconej ciązy bałam sie do dnia porodu a ptem przez 3 pierwsze miesiące p tym okresie czyli wystepowania nagłej smierci łóżeczkowej przeszło jak ręka odjął czego i Tobie zycze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja miałam poronienie w 20 tc ale to dziwna historia jest bo niby miałam a niby sami je wywołali bo sie okazało ze diecko ma deformacje ale nie chce wyjsc nawet po podaniu tabletki na rozwarce macicy i musiałam isc na zabeg na który czekałam 27 gdzin bo tak jest maksymalny czas działania tej pigułki u mnie nie zadziałała po tym smutnym dla mnie mmencie zyciowym postanowiłam nie miec dzieci ze strachu chyba koniec konców zaszłam w ciąże i przez cały okrs jej trwania mówiłam do męza że puki sie nie narodzi nie przestane sie bac...brałam po pierwsze j ciązy tabletki psychotropowe i bałam sie ze moze t jaks wpłynąc na nastepna urodziłam zdrowego chłopca i pstanowła ze nie dam sie i ne pozwole zeby mu sie cos stało 3 bite iesiae siedziałam przy łózeczku w nocy odląc sie zeby czasem mi nie zasnal na zawsze...i strasznie sie bałam teraz jestem bardzo szczęsliwa i bardzo go kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annas1987 sciskam Cie mocno i trzymam kciuki za Ciebie i Twojego synka, który sie wkrotce urodzi rozumiem Twoje obawy i leki, ale teraz jestes juz na wiele spraw wyczulona i wiesz na co reagowac tazke nie ma innej opcji musi byc wszytsko dobrze pamietam Twojego posta jak stracilas Coreczke, Twoja historia sklonila mnie do zrbienia wlasnie posiewu z pochwy bo mialam wkrotce rodzic trzymaj sie kochana ja bede sledzic ten topik i trzymac mocno kciuki za Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gwiazdki...
Pamietam koszmarny bol,inny niz w przypadku gdy rodzilam zywe dzieci,a potem ta straszna cisza,ktorej nie zapomne... Kilka miesiecy pozniej urodzilam w 32t.c synka,wpadlam w chisterie nie slyszac jego placzu,a on zakwilil,tylko strasznie cichutko,bo to normalne u wczesniaka,cala ciaze tak potwornie sie balam,ze bylam kompletnie zajechana psychicznie,nie potrafilam sie w pelni cieszyc tak jakbym chciala gdy go juz mialam w domu-raczej odetchnelam z ulga. Teraz znow jestem na koncowce ciazy 32t.c...dla mnie to koncowka,nasterydowana na zapas i na luteinie,na poczatku chcialam usunac ciaze,wlasnie dlatego zeby nie przezywac tego koszmaru od poczatku,ale w koncu zdecydowalam sie urodzic...jesli bedzie taka mozliwosc,bo zawsze zakladam najgorsze,tak jakbym ze smiercia byla za pan brat.Wiele osob nie rozumie jak tak mozna myslec,a ja uwazam ze zdrowe,zywe dziecko,nie jest standartem,jakas norma,jest losem wygranym na loterii.Nie mam zadnego wyposazenia dla dziecka,nie mam nic poza tym co w obu przypadkach bedzie konieczne.Nawet glupie podpaski,czy laktator kupujac musze sobie tlumaczyc ze bez wzgledu na final bede ich potrzebowac.Zryta psychicznie??-gorzej!...a moze lepiej,w razie najgorszego bede przygotowana i bede potrafila funkcjonowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *gwiazdka***
Czyli będzie ciężko...Wiem, że wiele osób to przeżywa, ale jak mi takie słowa pocieszenia mówi koleżanka, która właśnie urodziła zdrową córeczkę, oczywiście zaplanowaną w każdym szczególe, to nie dziwcie się, że mam ochotę odwrócić się i jej nigdy już nie spotkać.Czy Wy też macie lub miałyście takie odczucia? Nie potrafię się cieszyc ze szczęscia innych świeżo upieczonych mam, a mam takich wiele koleżanek, więc co mam zrobić?mam im powiedzieć ze nie życzę sobie kontaktów z nimi, przecież one cieszą się ze swoich dzieci, tak jak ja bym się cieszyla ze swojego.boze jakie to trudne i jeszcze boję się ze nie będę potrafiła cieszyć sie z ciąży( naewt jak w nią zajdę), bo strach przeważy wszelkie inne uczucia.Tak wiele bólu, ale podobno Bóg zsyła nam takie cierpienie, jakie możemy udźwignąć...Nie wiem, bo ja chwilami nie mogę tego znieść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania* Dziekuje ze jestes ze mna i bardzo sie ciesze ze zrobilas posiew. Tamten topic zalozylam wlasnie aby ostrzec wszystkie kobiety aby w ciazy robily posiew i jakie to jest wazne. Nietsety jakos mi sie skasowal ten Topic i nie moglam go juz odnalezc... Gwiazdka nie tylko ty tak masz... Ja tez nie potrafie sie cieszyc ze szczescia innych i rowniez odczowam jak wy dziewczyny ze zdrowe dziecko to jak wygrana na loterii...Jedynie ciesze sie z dziewczyn ktore przezyly to co ja i jednak udalo im sie i maja dziecko bo to jest dla mnie pocieszenie i wiara ze bedzie dobrze i motywacja i tylko dzieki takim dziewczyna zaszlam w ciaze... Zawarlam pewna przyjazn z dziewczyna ktora tez stracila dziecka w 27 tyg. c odeszly jej nagle wody, okazalo sie ze miesiac przede mna zaszla w ciaze i piszemy sobie od grudnia codziennie e-maile . Codziennie jak pamietnik czytalam jej listy az do dzis dnia. Cala ciaze plakalysmy, balysmy sie zalilysmy opowiadalysmy, ona oczywiscie bala sie tego 27 tyg. chodz do konca ciazy nie byla optymistka, 24 sierpnia urdzoila zdrowego duzego synka :) jest szczesliwa mama i malo tego przy porodzie musieli jej przebijac pecherz aby jej wody odeszly, Ona jest dla mnie pocieszeniem i dzieki niej wiem ze u mnie tez bedzie wszystko dobrze!! Pisze dziewczyny bede czytac wasze historie i opowiadac co u mnie. Zostalo mi 9 dni do terminu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania a jaki ci wyszedl wynik posiewu, bo ja w tej ciazy jeszcze 2 6 tygodniu mialam paciorkowca a 3 dni temu jak odebralam wynik wyszlo ze nie mam oraz zadnych drozdzakow zakazen itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gwiazdki...
Kiedy ja stracilam corke,moja kuzynka urodzila zdrowa dziewczynke,cala dalsza rodzina opowiadala sobie i roztkliwiala sie nad dzieckiem,a ja czulam sie wtedy podle,jednak caly czas sobie tlumaczylam,ze ja tez mam zdrowe dzieci,i czy to jest powod dla ktorego mialabym miec sama do siebie zal z przed kilku lat ,ze urodzilam zywe i zdrowe dzieci?-nie.Faktycznie-kto tego nie przezyje,nie zrozumie i nie potrafi pocieszyc, nie wymyslono slow ktore moglyby wtedy ukoic bol. Jednak z wlasnego doswiadczenia wiem,ze tylko i jedynie taka strate rekompensuje w pewien sposob kolejne dziecko,a strach w ciazy mozna przezyc,moze wlasnie moja metoda-zbratania sie ze smiercia i traktowanie jej jako normalnego zjawiska,ktore sie zdarza,jest lekarstwem i pozwala w tej ciazy do konca w miare swobodnie funkcjonowac.???nie wiem trzeba sobie samemu gleboko zajrzec w dusze i cialo i poszukac odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *gwiazdka***
Mnie rownież przy życiu trzyma tylko i wyłącznie mój syn i mąż, wiem ze mam dla kogo żyć ale jak pomyślę że dziś mija miesiąc, odkąd usłyszałam słowa"dziecko nie zyje", to mam ochotę umrzeć.Wiem, tak musiało być, nie chcę się roztkliwiać, bo każdy kiedys przeżywa jakieś tragedie, niepowodzenia.Tylko jadąc do mojej córeczki zapalić znicz cały czas zastanawiam się jakby to było, gdyby się urodziła, gdybym ją miała przy sobie.Chwilami funkcjonuję normalnie, ale boję się powrotu do pracy, do koleżanek, do pogaduszek o dzieciach, rozklejam się na każdą myśl o dziecku, a tam nie ma miejsca na to. Ale nie wiem, czy jestem w stanie oswoić się ze śmiercią, mam nadzieję że tak się stanie z upływem czasu i ja będę mogła pocieszać kogoś, bo wiem że to bardzo potrzebne.Dzięki za słowa otuchy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gwiazdka wroc do pracy to tylko ci pomoze. Ja po smierci corki rowny miesiac jeszcze w pologu i w bolach plecach poszlam do pracy i to fizycznej bo w markecie, poprostu chwycilam sie czegokolwiek. Mialam juz dosyc siedzenia w domu i wycia, maz pracowal a ja siedzialam i wylam na caly dom a najgorsze bylo to jak zobaczyly jakas rzecz po Wiktorii, zaraz sobie przypominalam to wszystko. Teraz znow musialm na to patrzec bo wiekszosc rzeczy mam dla synka po niej, tzn lozeczko wozek ktory nigdy nie uzylam, fotelik samochodowy ciuszki itd... Na jej zdjecia dopiero niedawno moglam spojrzec bez lez...Wszystko mija z czasem...ale praca mnie uratowala...pracowalam 9 godzin dziennie i jak przychodzilam to padalam doslownie na pysk...fakt czesto matki przychodzily z malymi dziecmi i wtedy mialam juz lzy w oczach ale mimo wszystko dalam rade...Tam poznalam wiele wspanialych ludzi ktorzy mnie spierali... po 4 misiacach poszlam na zwolnienie lekarskie na ktorym jestem do dzis ze wzgledu na ta ciaze...umowe mam niestety do dnia porodu, znow zaczelam siedziec w domu ale juz moglam byc sama bo wiedzialam ze nosze w sobie kolejny skarb skarb ktory mi nie zastapi corki ale bede tak samo go kochac jak Wiktorie dzieki niemu zyje!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Urodzilam synka 23.09.2009 :D Udalo sie!! Mam dziecko mam wymarzone swoje dziecko!! Warto bylo sprobowac i zaryzykowac poraz drugi!!! Nie bojcie sie .... Jestem najszczesliwsza osoba na swiecie..moj synek jest sliczny!!!Kocham go tak bardzo!!! Tak bardzo sie balam o niego ale juz wszystko dobrze. oplacalo sie!!!!!!!!!! UDALO SIE!!! Az jeszcze mi trudnow to uwierzyc ze mam zdrowe dziecko!!! Ze w ogole mam dziecko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×