Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Avia75

Zaszłaś w ciążę bez pragnienia bycia matką ale z rozsądku? Wpisz się!

Polecane posty

Gość zwykłekpospolity
Do --> fioletowa kropka Ciesz się, że synek jeszcze się na zyrandolu nie huśtał (ale wszystko przed Tobą). Moja córka zrobiła taki numer. Miała wtedy pięć lat. Sciągnęła sobie żyrandol za pomoca miotły (mamy taki na samozwijce) i użyła jako huśtawki... Wyobraź sobie moją minę, gdy to zobaczyłem... A to jak wyglądała po każdym powrocie z podwórka, to można długo opisywać. Pamiętaj jednak że dzieci dzielimy na 1. szczęśliwe 2. czyste...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fioletowa kropka
o nie nie nie Ja mam już dwójkę przy sobie. I przez 70% czasu mnie irytują. Kocham strasznie. Przynajmniej raz dziennie mam fazę, że zacałowałabym na śmierć z miłości ale nie ukrywam, że przez większość czasu działają mi na nerwy. Bawię się z moimi dziećmi. Uczę wierszyków, czytam bajki. Gilgoczemy się, robimy wyprawy po skarby z mapą piratów, którą rysuję jak dzieci śpią, piszemy listy do mikołaja i pieczemy razem ciasteczka... ale nie ukrywam, że wcale a wcale się w tym nie spałniam. Do szału doprowadza mnie płacz pt: "sama nie wiem o czego chcę" albo "chcę jeść" a jak jej zrobię to stwierdza, że "jednak nie chce", rozlane picie na dywanie, wytarzanie się w mokrej trawie na najlepszym dresie, karmienie lalki dżemem jagodowym, wytarcie tłusych rączek w kanapę, foch na spacerze bo nie kupiłam lizaka, darcie pałki jak po godzinnym lulaniu córka dopiero co zaśnie (jak właśnie w tej chwili), wstawanie bladym świtem 7 dni tygodniu, a czasem jeszcze w nocy, wieczny hałas, bałagan, pieluchy, butelki i pranie, pranie i pranie. Czasem mam wrażnie, że nie robię nic innego tylko piorę, rozwiszam, gotuję, karmię, przewijam, przebieram i od nowa! Marzę o chwili dla siebie. A najlepiej dwóch tygodniach. Najbardziej mnie bawi jak ktoś pyta: "Oglądałaś wczoraj wieczorem ten świetny film/ festiwal/ kabaret?" Mówię: "Nie, delektowałam się ciszą, spokojem i rozkoszną samotnością!" Najbardziej kocham moje dzieci jak śpią. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fioletowa kropka
buklaa Syna mam z pigułek. Córkę ze spiralki. :) Teraz używamy połączenia przezerwatyw z przerywanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też bardzo kocham swoją córcię, chociaż niezłe z niej ziółeczko wyrosło. Mimo, że jestem po rozwodzie, rodzina się rozpadła (nie miejce tu na opisywanie powodów), ale z córką (21 lat) kontakt nadal mam. Dla mojej córeczki najbardziej pociągające były wkrętaki, młotki i inne tego typu zabawki. Gdy miała 7 lat nauczyłem ja lutowania... Znajomi się śmiali, że to istne chłopaczysko. No i miejsca na ziemi też jej było mało. Poznała osobiście wszystkie drzewa w okolicy... Efektem jej zainteresowań jest studiowanie na politechnice. W rezultacie wygarnęła mi całą biblioteczkę matematyczną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brzuchatek puchatek
I właśnie część tych kobiet, które nie są szczęśliwe z powodu posiadania dziecka czy zajścia w ciąże ponosi konsekwencje pokutującego w naszej chorej kulturze steretypu kobiety. Że do 30 trzeba wyjśc za mąż, bo potem jest się starą panną, a każdy wie jaka stara panna jest zołzą i jak się z takimi pracuje. Że są ciężkie, nieuczuciowe, że coś z nimi jest nie w porządku, etc..... Inny stereotyp, że po wyjściu za mąż trzeba mieć dziecko, bo jesli ono się nie pojawia, tzn., że kobieta jest bezpłodna i facet znajdzie sobie inną... czy inne takie duperele. ' A jesli dochodzi do rozwodu to zwykle kobieta jest tą winną, bo jest zozłą, albo nie spełniała seksulanych oczekiwań męża. Co jest z tą durną społecznością. Tak jak społeczne przyzwolenie dla faceta na posuwanie innych lase, ale jeśli kobieta zdradza albo spotyka się z wieloma mężczyznami to jest kurwą. Chory patriarchalny układ z kościelnym podtekstem w tle. Kobieta nie musu być szczęśliwa, ale musi być przykładną zoną i matką, a kariera to tylko dodatek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egeszegee
fioletowe w szoku jestem co piszesz o dzieciach co one jeszcze nie wymysla... niezle:) moj poki co zaraz 14 ms bedzie mial to nie sprawia wiekszych klopotow narazie jestemy na etapie "nie wolno" juz rozumie ale z checia zajrzy do szuflady... a ile juz siedisz z dziecmi w domu? nie pomyslalas zeby isc do pracy? a dzieci do przedszkola/ zlobka? ja jeszcze rok posiedze bo koncze studia a w czerwcu jak sie obronie to malego jako 2 latka oddaje do zlobka prywtanego .. w publiczym nie ma miejsc juz... przyznam ze nudzi mi sie w domu ale mam swoje studia gdzie co tydzien wyjezdzam.. do innego miasta na zjazd i swoje hobby:) ale bez tego to by byla masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj synek ma 2 miesiace. wpadlam. nie myslalam o aborcji, wiedzialam, ze powinnam urodzic to dziecko. ciaze znosilam bardzo dobrze, nie znane sa mi mdlosci i puchniecie nog, wiec myslala, ze to wcale nie jest takie trudne jak niektorzy mowia.na porodowce jak go zobaczylam pomyslalam sobie- ale fajny bobas i jest moj na zawsze. cieszylam sie:) problemy zaczely sie jak wrocilam z nim do domu...bylam zmeczona, chcialam sie wyspac, ale moglam sobie tylko o tym pomarzyc... pierwszy miesiac- masakra- bylam caly czas zmeczona, chcialam, zeby ktos go wzial sobie na tydzien, zebym mogla odpoczac- a pozniej zobaczymy... nie bylo takiej opcjii...jak mial pierwsza kolke to bylam straszne zla na niego, ze tak krzyczy, a ja nie mam sily... jednak kolki sie skonczyly, maly zacza sie usmiechac, moj organizm zaczal sie przyzwyczajac do takiego trybu zycia. teraz jest fajnie kocham go z calego serca, coraz bardziej cieszy mnie zajmowanie sie nim:) jestem szczesliwa i nie wyobrazam juz sobie zycia bez niego:0 wlasnie sie obudzil i placze bo chce zebym go przytulila:) musze konczyc i dac mu buziaka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ci powiem
Nie wiem, czy autorko jeszcze czytasz, ale ja nigdy nie chciałam mieć dzieci, a kiedy zaszłam w ciążę (mimo zabezpieczania się) myślałam o aborcji, mój maż nie pozwolił. Stopniowo czekałam aż brzuch urośnie, potem zaczął się ruszać, cieszyłam się, że zdrowy jest, na pierwszym usg, gdzie było już widać dziecko w postaci małego człowieczka poleciały mi łzy, ale to ciągle nie było to uczucie, jeszcze nie miłość, raczej taka czułość do dziecka. Po ciężkim porodzie jak go zobaczyłam to nie czułam nic, taka pustka, po kilku godzinach byłam ciekawa do kogo jest podobny, przez pierwsze tygodnie zajmowałam się nim jakoś tak automatycznie, nie umiem powiedzieć kiedy pojawiła sie miłość, ale szybko. Był po prostu słodki, pachnący, delikatny, mięciutki, a potem doszło do mnie, ze jest mój, cudowny, śliczny, byłam dumna z niego i już wiedziałam, ze nie mogę żyć bez synka i okropnie mi wstyd, ze nie chciałam go mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
-->Ewag, no jakby czytała o sobie! -->Kawarozpuszczalna, no właśnie nie chciałabym żałować, a przynajmniej nie często, móc powiedzieć że "nic bym w życiu nie chciała zmienić". Wydaje mi się jednak że będę mogła liczyć na partnera - ojca dziecka, tak jak ty, i doceniam jak to jest ważne. -->"Autorko - posumowujac - mysle ze jesli nie liczysz na fajerwerki, tylko zalozysz sobie "prace u podstaw" to jest to naprawde dobra decyzja. Moze nie byc latwo - ale naprawde warto." Bardzo ci dziękuję, "oczywiscie na pomaranczowo". -->Mewa, ale dzieci masz już duże a wciąż jesteś młoda. Co więcej, zdaje mi się że co najtrudniejsze, to już za tobą. A wyboru co do kształcenia czy pracy to wiem że ludzie żałują (w tym ja też) bez wzgledu na sferę rodzinną. W każdym razie z mojego punktu widzenia ty jesteś, jak to się mawia, wygrana. 🌻 -->Fioletowa kropko, chciałam spytać cię czy masz czas tylko dla siebie ale chyba to nie ma sensu bo zarysowujesz sytuacje w swoim poscie. To może inaczej, szukasz czasu dla siebie? Mam na myśli taki czas na własne hobby, samodzielne, nieśpieszne wyjście dokądś czy choćby wyjazd? -->Co do postu zwykłkapospolitego, to napiszę tylko że zazdroszczę facetom jednego. Mi się wydaje że z powodu stereotypów i wzorców kulturowych oni w pewnym sensie "mogą ale nie muszą" np zajmować się aktywnie, cały czas dziećmi bo rozpadzie związku z ich matką. Sądze że mi takie wzory u kobiet dawałyby więcej komfortu psychicznego i miejsca tylko na radość, na zasadzie że jak się nie uda, będę mamą na weekendy oraz spróbuję kolejny raz, z kim innym. Ale przy kobiecej naturze to raczej niewykonalne ;D. Prędzej będziemy miały pretensje do całego świata i siebie zgryziemy, niż odpuścimy i np zostawimy dziecko. :D -->Brzuchatek puchatek a nie zastanawiałaś się głębiej skąd biorą się stereotypy, choćby nad tym że niektóre mogą być biologicznie uzasadnione? Nie masz dzieci, OK, stawiasz się na uboczu ewolucji z własnej woli (to że czasem ktoś to wytknie jest najmniejszym problemem, na mnie przynajmniej nikt nie naciskał i nie spotkałam się z nieprzychylnymi komentarzami), masz dzieci to jesteś do przodu w swoistym społecznym i ludzkim wyścigu, udowadniasz swoją biologiczną wartość (zdrowie i umiejętność poradzenia sobie w życiu czego ukoronowaniem jest przekazanie genów dalej i wprowadzenie tych swoich dzieci w dorosłe życie). -->kalinkakaja, to wspaniale że tak może się wszystko z czasem układać. Pozdrawiam ciebie i synka! A, i mam pytanie (o ile tu zajrzysz jeszcze i będzie ci się chciało pisać). Radzisz sobie z synkiem sama czy masz pomoc (ojca czy dziadków dziecka)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fioletowa kropka
egeszegee Straszne? Nie wiem. To chyba taki dziecięcy przywilej mieć pomysły głupie do potęgi n-tej. A może tylko moje pociechy takie kreatywne w utrudnianiu mi życia? :) Przerabiałam już rożności. Freski kredkami na ścianach. Body painting (syn pomalował córkę 6 miesięczną flamastrami). Jedzenie ziemi z doniczki. A nawet wysmarowanie się kupą od stóp po "gównianego" irokeza na głowie (syn 1,5 roku) jak akuat wyszłam do kuchni na 15 minut obrać ziemniaki. Kiedy pójdę do pracy? Ja nigdy z niej nie odeszłam. :O Mam pracę, którą kocham a która jednocześnie uwiązuje mnie w domu. Z dziećmi. Jestem tłumaczem literackim. Syn jak ukończył 3 lata poszedł do przedszkola. Ale tak chorował a z nim ja i córka, że zabraliśmy go po 6 miesiącach. Przez 6 miesiący licząc łącznie był w przedszkolu przez 24 dni. Reszta w domu z kolejną chorobą. Więc teraz siedzi z nami. Najgorsze, że cierpi na tym moja praca. Mąż musi pracować w weekendy bo ja nie wyrabiam ze zleceniami. Przecież mam taką samą pracę jak każdy inny. Powinnam siedzieć 8 h dziennie i pracować. A nie mogę. Bo na spacer muszę wyjść, bo obiad ugotować, nakarmić, przewinąć, pobawić się. Pracuję wyrywkowo... jak córka zaśnie na drzemkę w dzień a syna posadzę przy bajce póki mała nie wstanie... a tak dłużej to pracę zaczynam jak mąż wraca z pracy i przejmuje trzódkę pod opiekę i kończę o 23-24 jakjuż mi się oczy zamykają. W między czasie oczywiście przerwa na kąpiele, kolacje, bajeczki. Jak słyszę tekty, że ja mam życie jak w Madrycie bo dzieci przy sobie i praca lekka i przyjemna i tyle czasu dla siebie bo nie muszę biegać do przedszkola, do pracy do biura, na zakupy po pracy i jeszcze gotować i sprzątać po tej bieganinie to mnie strzela. U mnie samo się wszytko robi. ;) Pocieszam się, że jeszcze tylko 20 lat i dzieciaki pójdą na swoje. Hahah. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
--> "Ja ci powiem, twojego postu jeszzce ni było, gdy czytałam. Jednak śledze topik uważnie i dziękuję za opinię. Tak sobie myślę że skoro teraz odczuwam właśnie taką czułość do dziecka (ale nie awsze, bo często ogromną niechęć do przyszłych obowiązków), jak opisałaś to i takie zdumienie jak mogłam go nie chcieć, kiedyś też się pojawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
Wydaje mi się że cię rozumiem, Fioletowa kropko, a w każdym razie podziwiam. Miałam pracę wykonywaną w domu, częściowo twórczą, i jeśli się nie zamykałam żeby wyłącznie popracować, to byłam maksymalnie sfrustrowana nieudolnymi próbami pogodzenia drobnych prac domowych oraz opieki nad absorbującymi zwierzętami domowymi i tych zadań związanych z pracą. Oczy ledwo trzymałam otwarte i miałam wrażenie że i tak wszystko leży odłogiem. A sama jak zaniedbana byłam! A co dopiero zajęcie się dzieckiem, i to jeszcze jakieś ambitne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fioletowa kropka
Avia Wyjazd? Nie ma takiej możliwości. Córka za mała (jeszcze roku nie ma), żeby mąż odważył się z nią zostać na dłużej np. na tydzień. Wychodzę rzadko bo każdą wolną chwilę przeliczam na przetłumaczone kartki i złotówki, które (nie oszukujmy się) bardzo się przydają. Czasem wyskoczę z koleżanką do kina czy na kawę i ploteczki. Jak chcę wyjść z mężem muszę przyjaciółkę (dzięki Ci Boże za nią) prosić, by przyjechała mi dzieci popilnować... I chociaż ona sama jest samotną matką i nie ma lekko to nigdy mi nie odmówiła. Pomagamy sobie nawzajem bo chyba byśmy zginęły. A teściowa, która mieszka blok dalej i obowiązków prawie żadnych, przypilnowała mi dzieci RAZ... w którąś sobotę. Jak przyszła były już wykąpane, nakarmione i spały. Poszliśmy na 20.00 do kina a już o 21.30 dzwoniła z wielkim fochem, gdzie jesteśmy bo ona musi już iść do domu. Więcej jej nie poprosiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Avia 75, mylisz się w ocenie mężczyzn. Fakt, lwia część to diabła warci durnie, ale nie wyszcy. O opieke nad córka wojowałem kilka lat. To nie były procesy sądowe. To były istne wojny... Moja ex stawała na głowie, ay córka ukończyła tylko zawodówkę. Ja chciałem, by to zdolne dziecko miało trochę więcej wiedzy... Ja, naprawdę, kocham córkę... Nie było mi łatwo powziąć decyzję o rozwodzie. Uwierz... Chciałem aby dziecko miało kompletną rodzinę. Nie udalo się... Do teraz mam żal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
Mój sam wyszedł w propozycją że zostanie z dzieckiem na czas mojego wypadu na kilka dni. Nie potraktowałam tego serio bo mowa o okresie kiedy powinnam karmić dziecko piersią (mam nadzieję że będę mogła). A poza tym podejrzewam że mu się to odmieni, gdy już dziecko naprawdę będzie na świecie. No i pozostaje kwestia pracy i pieniędzy, kto wie czy nie najważniejsza. Nie jesteśmy na takim poziomie materialnym żeby nie pracować oboje a bawić się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fioletowa kropko A nie pomyslałas aby od razu po urodzeniu dziecka maz się zajmował maleństwem? Dziwia mnie takie teksty: dziecko zamałe aby zostało z mężem... no kurcze ale to takze taki sam rodzic jak wy a nie udzielny ksiażę.. ojciec moze nakarmic, przewinac, wykapac, poklepac po pleckach itp czyli zrobic to samo co wy bo ma ręce sprawne a nie przyrosniete do 4 liter.... Nie rozumiem ojców ktorzy nie chca isc na urlop ojcowski - przeciez to jest urlop PŁATNY....no ale przeciez lepiej zostawic wszystko na glowie kobiet bo to przeciez meczennice matki polki, ktore lubia byc niewyspanne i zmeczone i za grosz nie maja egozimu wiec niech sie męcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja bardzo chętnie zostawałem z córką w domu. I to czy była jeszcze w pieluchach, czy była już rozbrykańcem do Bóg wie której potęgi... Fakt, że przy niej trzeba było mieć oczy w piętach, ale to przecież moje dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
Zwykłekpospolity, sam widzisz że funkcjonuje takie założenie że ty musisz walczyć o opiekę nad dzieckiem więc także... nie musisz. Nikt cię nie obwini jeśli zdecydujesz z byłą partnerką że dziecko na co dzień jest z nią a ty tylko dokładasz się do opieki, odwiedzając je i dokładając się do utrzymania. Kobieta natomiast rodząc dziecko wie, że ona i ono co do zasady będą na siebie zdani do końca życia, na dobre i na złe. Spójrz, fioletowa kropka nie powie bo nawet nie ma komu: "Teraz zamykam się na pięć godzin bo muszę pracować. (Co oznacza także nie ma mnie dla nikogo, w tym dla dzieci.)" czy choćby "Wychodzę na spacer bo muszę nabrać dystansu. Jest jeszcze za wcześnie żebym się odważyła karmić dziecko i przewijać". Nie piszę więc o nastawieniu każdego mężczyzny, bo to kwestie indywidualne, ale o takim wyjściowym komforcie na zasadzie mogę/chcę ale nie muszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fioletowa kropka
Avia Jak pisałam w lipcu bylismy na Mazurach. Pojechaliśmy na dwie rodziny. Ja z mężem i dziećmi i moja przyjaciółka ze swoimi dzieciakami i nowym partnerem. No i Panowie wspaniałomyślnie zgodzili się zostać z dziećmi na cały dzień, żebyśmy mogły podskoczyć do spa 30 km dalej. Wyjechałyśmy ok 10.00 rano. Telefony były mniej więcej co godzinę. Jaką kaszę małej zrobić, kiedy ona ma spać, w co ją ubrać, zrobiła taką i tak kupę, tyle i tyle zjadła. Zdążyłam zalapać się na masaż i kruację błotną. Jak leżałam w błocie mąż zadzwonił, że muszę wracać bo młody ma temperaturę. Wyszły mu bokiem kąpiele w jeziorze. Tyle jeśli chodzi o "chwile dla siebie". Idę co córa wstała wściekła jak osa. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trochę to nasza wina
bo robimy z facetów kaleki co to nie potrafią zająć sie dzieckiem a przeciez tak nie jest...wiecej zaufania do swoich męzczyzn drogie panie.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fioletowa kropka
Mela Chodzio mi o wyjazdy kilkudniowe. Mój mąż zostaje z dziećmi jak chcę wyjść z kleżanką do kina, do fryzjera czy kosmetyczki. Napisałam, że nie zostawiłabym go z dziećmi ( w tym jednym 7 miesięcznym) na tydzień czy dłużej... żeby się pobyczyc w jakimś kurorcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zgadzam sie z melą
czy ojciec to rodzic gorszej kategorii? nie potrafi sie zaopiekowac dzieckiem? Nawet przez te kilka dni? Bez przesady. Jak widac matki-Polki chcą sie czuć niezastapione dla dziecka ale to oczywiscie nie przeszkada im w narzekaniu, ze facet im nie pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ja chyba
hej czytam Was i nie umiem uwierzyc ze wreszcie trafilam na temat na kafe dla siebie :) ktos pisal ze mam depresje poporodowa, odpowiadam - moze i mialam ale teraz to juz dwa lata od porodu minely a moje zycie sie wali coraz bardziej wiec... ale milo mi pocieszyc sie tym ze jest takich matek wiecej jak ja a nie tylko mamusie ktore tula i lula caly dzien pelne szczescia z mozliwosci bycia matka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egeszegee
pewnie ze mozna:) moj od 16 sie zajmuje dzieckiem a co wekend są sami , mama na studiach jak maly mial 1 ms wyladowalam na operacji wyrostka tydzien sie on zajmowal sam bez mam i tesciowej! od malego on wstaje w nocy do misia karmić go , przewinac itd ja mam noce dla siebie,.,, kapiel tej jego obowiazek :) ja moze raz na 2 tyg:) jak bedzie chcial to mozna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do no chyba ja
wiesz, mysle,ze to nie wina dziecka, tylko splotu okolicznosci jakie towarzyszyly jego urodzeniu. Fakt,ze pewnie z powodu dziecka bylas ograniczona w dzialaniu na tyle,zeby sprostac trudnosciom. Nie wiem, oczywiscie, co jest powodem rozpadu twojego malzenstwa ( jesli mozesz, no napisz), ale nie wydaje mi sie,zeby sie rozpadlo akurat konkretnie przez dziecko. Moze czegos nie przemyslalas wczesniej?Nie przewidziałas? Chyba,ze to tzw wypadki losowe, ktore i bez dziecka przy niem sie zdarzaja. Pomysl jednak o tym, ze rosnie ci bratnia dusza i to ona bedzie cie wlasnie wspierac w trudnych chwilach, jako ktos bliski i zyczliwy. Teraz dziecko jest male i wymaga glownie twojej opieki, ale sprobuj sie z nim zaprzyjaznic. Pomysl o nim jak o czlowieku, nie jak balascie, ktory wymaga obslugi. Mysle,ze bedzie coraz lepiej - czego ci zyczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avia 75
"czytam Was i nie umiem uwierzyc ze wreszcie trafilam na temat na kafe dla siebie" "Marzy mi sie forum dla matek ktore NIE SPELNIAJA sie w macierzynstwie albo przynajmniej maja z tym problemy..." Też cieszę się że można tu pogadać i wydaje mi się że przydałoby się nawet specjalne forum, także po to żeby porównać nie tylko narzekania jak moje ale i sposoby radzenia sobie. Na razie sprawdza się to miejsce w sieci a każdej która cos napisała, jestem bardzo wdzięczna. Idę spać, doceniając te ostatnie noce gdy wiem jak długo będę spała, od której do której, i że znienacka nie obudzi mnie płacz czy własne niepokoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eryeryer
Masakra to co czytam. Tylko mnie to utwierdziło w przekonaniu, że nie chcę mieć dziecka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e-bay seller
Gość oczywiscie na pomaranczowo
witam z rana! mam nadzieje ze mimo wszystko topik nie umrze? Bo mnie osobiscie bardzo poprawilo humor przeczytanie ze jednak nie jestem az takim ufoludkiem jak myslalam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×