Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kakakakaka 1234

Za ile miesięcznie jesteście się w stanie utrzymać ? Same czy z rodziną ?

Polecane posty

Gość eeeeeeeeeggggggggggg
ona ma ubytki w głowie od tej wiedzy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi mała masz rację po częśći
kto normalny bez duzych zarobkow i swietnego poszukiwanego wyksztalcenia bierze duzy kredyt? i to jeszcze w dobie kryzysu gosp.? a jak mam dorobic sie swojego mieszkania bez kredytu? I jak mam mówić o kredycie skoro zarabiam 1500zł? Takie są płace w niektórych miejscowościach i tego się nie zmieni. I znów zaznaczę- zarabiam więcej, mam własne mieszkanie. Tak tylko podkreślam byś nie określiła mnie mianem "żałosnych nieudaczników"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za chlebem sie idzie ZANIM zalozy sie rodzine cos trzeba tej rodzinie moc dac a nie zachodzic w ciaze i rozkladac rece TYlko co to znaczy? W polsce ten model, że tylko facet pracuje jest powszechny. W małych miasteczkach to częste, i te rodziny tez są szczęśliwe, dają radę. Nie każdy jest materialista i podporządkowuje życie kasie. CO innego, gdyby nikt nie miał pracy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeeeggggggggggg
według ,,mi ,, jej rodzina i ona jest naj---

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Mi mała
Mi mała: "ale uwazam, ze na dziecko przyjdzie czas wtedy gdy bedziemy sie czuc bezpieczenie finansowo, gdy bede mogla liczyc na spokojny macierzynski, gdy beda odlozone pieniadze, i przede wszystkim - gdy bede miala doswiadczenie zawodowe". Tylko weź sobie pod uwagę, że jak już będziesz chciała dziecko to najzwyczajniej w świecie możesz nie móc go mieć. I wtedy nawet miliony na koncie nie pomogą. Niestety czasy są takie, że coraz więcej ludzi ma problemy z płodnością i wcale to nie jest takie hop siup jakby się wydawało. Poza tym ja rozumiem, że niektórzy są pasożytami i całe życie żerują na innych nieruszając dupy z miejsca. Ale nie każdy taki jest. Życie jest na tyle przewrotne, że dziś masz wszystko, jutro możesz nie mieć nic. I wtedy to Twoje zaplecze finansowe do niczego się nie przyda albo stopnieje w zastraszającym tempie. I ja nie życzę Ci źle, ale dobrze by było, gdyby życie Cię porządnie przetargało. Może wtedy nabrałabyś pokory do pewnych spraw i skonczyła pisać głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też zdecydowałam się na dziecko jak miałam stabilną pracę i zarabiałam ok 5 tys/miesiąc. Mąż zarabiał 3 tys. To było 10 lat temu. Ale wizja zarządu się zmieniła, firmę sprzedali, mnie zwolniono..A oszczędności wystarczyły na rok. U męża były zwolnienia. Teraz mam pracę i mąż też. Ale już nigdy nie będzie jak kiedyś. Wprawdzie, oczywiście na własne życzenie mam teraz 4 dzieci, ale piszę o sytuacji ekonomicznej tak ogólnie. Życie uczy pokory. W końcu każdy musi zmienić priorytety. Jak można w naszym chorym kraju liczyć na bezpieczną sytuację finansową :P No,ale jak ma się te 25 lat i marzenia to świat jest taki piękny ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi malej zycie jeszcze po prostu nie dokopalo... niestety nie zawsze jest tak kolorowo jakby sie moglo wydawac. I to ze TY (mi mala) prowadzisz takie zycie,a nie inne,to dobrze,super,ale nie znaczy to,ze kazdemu masz tu narzucac swoje poglady i racje,bo krytykujesz rowno wszystkich. Kazdy ma prawo zyc jak chce,kazdy inaczej. Ja pracowalam prawie 2 lata w biurze,moj facet tez pracowal,mieszkalismy sobie,nie martwilismy sie,nawet odkladalismy,a tu nagle ja stracilam prace. I co? Mi mala powiedz mi co powinnam zrobic? Wyprowadzic sie? Szukalam pracy przez 4 miesiace,i przez ten czas zylismy tylko z pensji narzeczonego. Oszczednosci nie chcielismy ruszac. Bylo ciezko,ale dawalismy rade. Dlatego zycze ci mi mala,zebys nigdy czegos takiego nie przezyla,i przestala przy okazji sie tu wymadrzac,bo los bywa przewrotny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arabessskAAA
Autorko, myślę że jak wszystko dobrze zorganizujesz tzn. będziesz długo karmiła piersią (odpada mleko i butelki na początek), będziesz później gotować dziecku zupki, a nie kupować słoiczki, kupować ciut większe ubranka (na dłużej starczają) to dasz radę za 1100zł. Niestety nic nie poradzisz jest jak jest i musisz dać radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydawalo mi sie, ze 'mi mala' jest mezatka? Wiec zupelnie nie rozumiem jej okreslen typu 'zerowanie na mezu', widac jeszcze nie bardzo sie jeszcze 'mi mala' orientuje, ze malzenstwo to rodzina, wspolnota, gdzie nikt na nikim nie zeruje, gdzie dzieli sie obowiazki w sposob , ktory w danym momencie uwaza sie za najlepszy, ze czasem jest lepiej miec mniej, ale moc zapewnic dziecku opieke matki... Znam takie mamy, ktore zarabiaja duzo , maja na opiekunki, a dziecko widza jedynie w weekendy, bo rano maluchy jeszcze spia , a jak wracaja wieczorem to juz spia... Myslicie , ze warto poswiecac dziecinstwo naszych maluszkow, by miec na markowe ciuchy ? I to pisze z wlasnego doswiadczenia, bo tez mielismy mniej przez jakis czas, ale moglam spedzac czas z dziecmi, wcale tego nie zaluje i nie sadze aby moj maz uwazal sie za wykorzystanego i ze na nim zerowano ;) A 'mi malej' zycze powodzenia i otwartosci umyslu :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to ja sie wpowiem...z jednej strony rozumiem Mala MI i jej tok myslenia; tez tak kiedys myslalam. Moje zycie mialo byc idealnie zaplanowane; studia lic w UK, od poczatku praca (na poczatku dziadowska ale potem juz calkiem niezla). Na 3 roku awans na GP Practice manager'a,( kto siedzi w temacie ten wie ze w moim wieku twgo rodzaju awans to cos naprawde wielkiego). Po skonczeniu licencjatu mialam miec rok przerwy zeby TYLKO pracowac, wprowadzic innowacje w klinice, wyrobic sobie opinie i pozycje w regionie. Tak tez dzialalam, wynioslam sie z domu dzielonego ze studentami do wlasnego (wynajmmoanego)mieszkania, zwidzalam, kupowalam mase ciuchow i pierdol; zbieralam kase na dalsze studia ktore mialam zaczac po roku- ot takie idealne zycie mlodej, ambitnej dziewczyny. Dlugo to nie trwalo. Zaszlam w ciaze, mimo prezerwatywy, stosunku przerywanego dzien po koncu okresu i mimo PCO (gdzie 4 lekarzy mowilo mi ze bede miec wielki problem z zajsciemw ciaze ). Nie wiemy sami do tej pory jak to sie stalo ale sie stalo:-) no i wielki szok, glupie mysli (no bo jak to TERAZ nie moge 'pozwolic' sobie na dziecko) ale postanowilam urodzic. I tu koniec idylli. Pozycje i 3 lata pracy w jednym miejscu mialam wiec problemow z praca, macierzynskim miec nie powinnam;otoz figa szef okazal sie idiota . Jak tylko powiedzialam mu ze jestem w ciazy dostal jakiegos pier****, w 7 miesiacu z jego powodu musialam isc na zwolnienie, pozwac go do sadu itd. Oczywiscie sprawial klopoty z macierzynskim i chorobowym (nie placil na czas, nieodpowiednie sumy, czeki byly bez pokrycie itd)Do tego okazalo sie ze nawet przed tym jak bylam w ciazy placil mi przynajmniej 2 i pol raza mniej niz zarabiaja inni na podobnych stanowiskach! Malo tego moj juz wtedyy maz mimo ze maz, nie mogl dostac stalego pobytu (jest spoza UE), pracowal tylko na pol etatu wiza skonczyla mu sie 2 tyg po ur malej. Wiec finansowo przestalo byc ciekawie, mimo tego udalo mi sie z oszczednosci oplacic skropne przyjecie weselne, wyprawke dla malej, POZWOLENIE NA SLUB (taaak...), zmienilismy moje mieszkanie na domek wiec znowu oplaty, pomagalam posplacac kredyty meza. POtem moj dostal stypendium, doktorat w USA wiec z koncem sierpnia polecial a my dolaczylismy w pazdzierniku. Gdy jeszcze bylam w UK w ciazy zawsze mowilam ze chce wrocic do pracy ASAP, ze maz ma prace na pol etatu to moze w domu siedziec itd. A tu wjechalam do USA na wizie rodzinnej, i pupa; nie moge isc do pracy, bo brak pozwolenia (wystapie o nie na dniach ale jest mala szansa), nie moge poki co kontynuowac studiow bo musze zdac egzaminy a nie mam jak sie uczyc z mlodA ktora ostatnioo szaleje. Finansowo jest nam bardzo ciezko bo kase uniwerek oblicza na przezycie dla 1 osoby, stypendysty nie biorac pod uwage rodziny. Siedze w domu z mala, piore, sprzatam, robie zakupy, prowadze kalendarz meza i jego papiery, korespondecje. Maz mowi ze jestem 'managerem rodziny' bo zarzadzam jego wolnym czasem, finansami i wychowuje mloda starajac sie przy tymnie zwariowac, nie zdziczec i nie zglupiec do konca. Akurat mam to szczescie ze moj maz docenia to co robie w domu, po pracy stara sie mi pomagac ile moze,to on glownie gotuje, zacheca mnie do nauki,nigdy nie wypomina ze nie pracuje. To ja jak mam dola to gadam ze jestem glupia i nic nie warta, ze 'jade' na jego pieniadzach, wiem ze on nigdy mi tego nie wypomni bo raz;jak juz mowilam wie jak mi ciezko jest samej w domu, dwa; pamieta kto mu tylek nie raz ratowal przez 3,5 roku zwiazku. Moje motto zyciowe brzmi;wszystko da sie obejsc. Wiem ze znajde droge zeby skonczyc studia, znalezc super prace i to ja znow bede utrzymywac meza (no bo on siedzac w labolatorium to co najwyzej na waciki zarobi:-P) Wiem ze znowu wroce 'na szczyt', niby czasowo mam 'problem'ale in the end; ja nigdy nie przegrywam:-)' Podsumowujac, zgadzam sie z dziewczynami ze nie ma sie co rozpisywac, ze jak mozna zakladac rodzine nie majac warunkow itd bo nigdy naprawde NIGDY nie wiesz co Cie spotka, a nawet jak wypracujesz sobie pewne rzeczy to hmmm inne durne jednostki moga ci wszystkie Twoje plany przekreslic... powodzenia zycze co do glownego watku my zyjemy za 1240 dolarow miesiecznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogaddamy jak mi mala
zajdzie w ciązy, choć to nie zawsze jest takie proste.... poza tym zobaczymy, czy wszystko ułoży się jej tak jak zaplanowała... wystarczy byle choroba i oszczędności póją raz, dwa, trzy i zobaczymy jak będzie wtedy... ZYCIA NIE DA SIĘ ZAPLANOWAĆ a jak dziecko urozi się chore, to co wtedy? trochę wyobraźni i pokory by się jej przydało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no może ja też
Rodzina dwuosobowa, dziecko w drodze. Mieszkanie w domku 100m2 Raty hipoteczne 900 Rachunki standardowe woda, kanaliza ogrzewanie (20 w dzień i 18 w nocy - dom docieplony okna plastikowe, ogrzewanie gazowe -500zł woda ciepła podgrzewana na gaz, gotowanie gaz), kablówka, internet, dwa telefony - 50 abonamentu na każdy, śmieci, opłata gruntowa, prąd) - 1000 zł, Lekarze - problemy z ciążą - ciąża zagrożona wymagajaca licznych badań dodatkowych i leków -500 zł, Jedzenie - zero napojów gazowanych, wypadów na kawiarni, zero jedzenia typu fastfood, z racji uziemienia gotuje sama, bardzo duzooooo warzyw i owoców, prawie wogóle brak slodyczy, plus standardowa chemia miesięcznie na dwie osoby -800 zł), dojazdy do pracy męża i do lekarzy 400 zł miesiecznie - autem, utrzymanie auta w skali miesiaca (dzieląc te koszty na 12 miesiecy, oc naprawy, przeglądy) -500 zł. Wsio.... Bilans 4100 zl mąż - przy 10h dniu pracy i pracujacych sobotach - brygadzista zarabaia 3200 zł Ja obecnie na chorobowym - najniższa krajowa coś koło 900 zł Możliwość odłożenia zero szans. Siedzę z ołowkiem i nie mam gdzie uciąć. Poumawiałam się do lekarzy na nfz tyle ile się dalo, do pracy maż dojecha moze tylko autem, bo to jego zakładu nie ma dojazdu, a nikt nie jest z tego samego miasta co on by mogli jeździć razem, jem jak jem, ale larytasów nie ma, owocem i warzywa w ciąży zagrożonej no to raczej zrozumiałe, ale kupujemy głownie te sezonowe, W domu mam ciepło, a i tak od 6 miesiecy jestem ciągle przeziębiona, masakra, stopień niżej i mam już zawalone zatoki, na lekarzy wydam więcej niz na ogrzewanie, wiec tut ez sie nie da, abonament telewizyjny i iinterentowy najniższy z możliwych, wodę oszczedzam, prąd oszczędzam ile się da. No leki na ratowanie ciazy, to wiadomo nie ma o czym rozmawiać. Auto lat 12 psuje się i psuc będzie. Oszczędności zero. I jak tu życ w tym kraju. Nie da się poprostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tionee
ja zarabiam po studiach i kursach w zagranicznym stazem i doświadczeniem -1550 zł(zalość) dodatkowo dorabiam, to mam +300-500 Zł miesiecznie-1850 przeważnie maż- 1900-2000 mamy 2 latka. uważam że takie pieniądze to skraj ubóstwa. kredyt hipoteczny+rachunki-1100zł jedzenie 800 na miesiąc dla 3 os wystarcza spokojnie. dochodza moje dojazdy autobusem, dojdzie przedszkole, paliwo, jakieś choroby od czasu do czasu, czy dentysta, żałość. Nie ma mowy o odłozeniu jakiegoś grosza. o wakacjach za granica moge zapomnieć. oszczednosci poszły na nowe auto i remont mieszkania-tez żałość cale 38 m kw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tionee
o dziecko sie nie prosiłam ,brałam tabletki, a wogóle podobno miałam być bezpłodna.To był szczyt radości, ale tabletki btrałam na wszelki wypadek. Niestety-dziecko czasem spada z nieba. chcialam usunąc , ale wybór mialam prosty albo dziecko i maz albo aborcja i zostaję sama. Gdybym miala być na utrzymaniu meza- wolałabym sie zabić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tionee
przydałby sie nowy teleqwizor, ale cóż nie ma za co go kupic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dominikanka
Jejku, my to dopiero mamy opłat - wynajem mieszkania 2000, dwa samochody - 600 na paliwo, na dziecko ok. 500 zł, leasing - 1800, pozyczka 300, do tego rachunki, wynajem biura, zus, jedzenie itp. Wszystko razem 5500. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakies 5 tys na miesiąc.Jestem samotną matką,ale na szczęście mam własny biznes i wyciągne te 5 miesięcznie.Czasem by sie przydało więcej...ale cóż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
maz zarabia 1700 euro ja 1300e oplatok 800e stac nas na wszystko wakacja drogie ciuchy jatowogole apaarat orto itp mysle tylko gdzie wyjechac i cosobie kupic w pl mieszkanie wziete nakredyt splacaja mi lludzie jesczekila lat mam 33 lataidoglowy by mi nie przyszlo wlazicw pieluchy bo zwyczajnie musze zarobiciodlozyc hajs dzikieinstynkty mna nie kieruja .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakakakkak
stary temat... Zarabiam 1600-1800zł. Jetem po studiach, ale jak wiele osób w tym pięknym kraju w zawodzie nie pracuje. Wszyscy chcą z doświadczeniem, a ja nie mam jak go zdobyć. Na staż nie mogłam sobie pozwolić, bo nie utrzymałabym się za 600zł. Rodzice są rozwiedzenia. Matka znalazła sobie nowego pana i musiałam szybko spadać z domu. Wynajmowałam pokoje, albo mieszkanie na spółkę. Potem ojciec mnie na trochę przygarnął. Tera wzięłam kredyt na kawalerkę i razem z rachunkami płacę - 1050zł. Prawie 200zł idzie na dojazdy do pracy. Zostaje mi 400zł, czasami więcej - jestem sama. Rodzice mi nie pomagają, a nawet jakby pojawiła się propozycja - to nic od nich nie chcę. W wielu powodów, poza tym jestem dorosła (mam 27 lat). Nie ułożyło mi się w życiu tak jak sobie planowałam. Nie taka praca, brak ukochanej osoby. Chyba nie potrafię kochać - wiem to strasznie brzmi. Jestem sama i utrzymuję się za te 400zł i jest ciężko - nie ma żadnych wyjść, często nie mogę sobie kupić czegoś fajnego. Jestem niezależna, samodzielna i zorganizowana koro radze sobie za takie grosze, ale perspektywa jeszcze 20 takich lat mnie przeraża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×