Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość życie okrutne i niesprawiedliw

Nie chciałam i mam!!!

Polecane posty

Gość życie okrutne i niesprawiedliw
Witam. Dziecko ucięło sobie drzemkę, więc mam chwilę. Pojawiło się tyle wpisów i nie wiem od czego zacząć. Może tak: miałam raczej szczęśliwe dzieciństwo, rodzice mnie kochali i kochają, tylko nie rozumieją moich odczuć. Mama uważa, że mam dziecko, jest zdrowe i to powinno mi dać szczęście. Już się nie skarżę i nie żalę, bo mama mnie nie rozumie. Cieszę się, że dziecko jest zdrowe. Uśmiecham się do dziecka, mówię do niego, bawię się z nim. Nie omijam szerokim łukiem. Tylko te chwile radości trwają krótko. Bardziej nadaję się na ciocię - wpaść na godzinkę, pobawić się, a jak się zacznie marudzenie i obowiązki to zniknąć. Nie wiem czemu czuję jak czuję. Z pewnością po części to wina męża. On wie co czuję, rozmawiałam z nim, wykrzyczałam mu wszystko a on...stwierdził, że teraz nie znajdzie tu pracy i muszę jeszcze trochę wytrzymać. Mogę się z nim rozstać, w tej chwili, ale to niczego nie zmieni. Nawet mógłby rzadziej przyjeżdżać do Polski. Też wolałabym żyć biedniej, ale nie być tak uwiązana w domu. Brakuje mi wolności i swobody. I najgorsze są wieczory, właśnie te sobotnie, wtedy łapię największego doła...Mimo wszystko pomogłyście mi. Właśnie tu wyrzuciłam z siebie wszystko to, co na co dzień muszę dusić w sobie. Dziękuję za zrozumienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie okrutne i niesprawiedliw
Do "niemmmmamuśka" - miałam ochotę włśnie spakować się i minąć się z mężem w drzwiach jak ostatnio wpadł w odwiedziny. Na pewno taka "ucieczka" dobrze by mi zrobiła, ale nie mam odwagi i sumienia. Mam poczucie obowiązku wobec dziecka, a ponadto taki krok zniszczyłby relacje z moją rodziną. Więc siedzę cicho i zaciskam zęby mając nadzieję, że jak dziecko będzie starsze to będzie mi lżej. Ale jak do tej pory codziennie się przekonuję, że im jest starsze tym więcej uwagi potrzebuje a obowiązków mi przybywa. Niestety nie każdy nadaje się na rodzica. Nie chcę wychować bezdusznego potwora, więc staram się jak mogę poświęcać mu czas i uwagę. Czasem krzyknę, czasem zostawię płączącego w łóżeczku, ale to chyba i "kochające" mamusie czasem tak robią (no dobra, ja mam tak chociaż raz dziennie). Tęsknię za czasami, kiedy dziecka nie było i jakbym mogła cofnąć czas to zrobiłabym to. Nie mogę, mam nadzieję, że jakoś przetrwam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ivvv4x
Trzeba było nie wychodzić za mąż. Po co, skoro nie chciałaś mieć dzieci? Dla opinii społecznej? Bez sensu. Ja wyszłam za mąż tylko dla dzieci, które chciałam mieć i też żałuję. Mąż okazał się skrajnie nieodpowiedzialnym, niedojrzałym dupkiem, który przed ślubem niby chciał mieć dzieci, a po to już nie. Odsunął się ode mnie, kiedy tylko dowiedział się o ciąży, a ta na moje nieszczęście okazała się bliźniacza. Urodziły się cholernie problematyczne bliźniaczki, które zatruły mi życie. Zostałam z nimi sama jak palec. Zeby chociaz zdrowe były, ale niestety. Chorób wszelkiego typu cała moc. Lażenie po terapiach. Wstrętne charakterki, a do tego ja sama. Ten gad mieszka za ścianą, nic mi nie pomaga, przylatuje tylko jak usłyszy wrzask, który mu przeszkadza i wtedy zaczyna się do mnie czepiać. Zdyscyplinować więc choler nie mogę, bo wiedzą, że wtedy należy wrzeszczeć. Na wyprowadzkę z jego mieszkania mnie nie stać i to z dziećmi, które przy separacji przypisano mnie, bo on się do dzieci w ogóle nie nadaje. Nie wie, co to nieprzespane noce, przy bliźniakach permanentne, chroniczne przemęczenie i nieustający stres walki z ich chorobami i charakterkami. Nabawiłam się przez to wszystko silnej nerwicy i teraz bardzo żałuję, że chciałam mieć dzieci. Każdemu powiem: zdrowe, grzeczne dzieci to jakieś wyjątki od reguły, większość jest jak z programów o niani - wstrętne bachory, więc zanim zniszczycie sobie życie tak jak ja, zastanówcie się głęboko. Pozdrawiam wszystkich i życzę szczęścia, którego tak nam brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asdsfdsfsdfsd
do ====>>>> to straszne co piszesz  i tak już rozpisałaś się na temat swojego zycia prywatnego, ze zaszłaś w ciąże aby zrobić komuś na złość. Ok. fajnie ze odnajdujesz się w roli matki, że kochasz swoje dziecko..tylko pozazdrościc Ale pomysl chciałabyś żeby Twoja mama zaszla w ciąże ( z Tobą) aby komuś zrobić na złość? No jak to w ogole brzmi;/ Jak bys się poczula? Powiesz to swojemu dziecku ze spłodziłas go aby komus na złość zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trza bylo sie wykastrowac
durna babo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemmamussssska
moja rodzina się nami nie interesuję. Zainteresowanie było i się skończyło. Gdy byłam w ciąży codziennie były jakieś odwiedziny, pezenciki i zapewnienia że po porodzie moje życie jako kobiety zakończy się a zacznie się nowe, znacznie barwniejsze i misyjne jako matki. Wierzyłam w to. Chciałam poczuć tą wielką falę miłości która by mnie zaślepiła na reszte życia. Nie było jej. A gdy to zobaczyła rodzinka a co za tym idzie wyszło, że ich znanie się w temacie jest raczej kiepskie, to zmyli sie. Juz nie było tekstów o słodkim bobasku, o nieskończonej miłości. Nagle pojawił się głupi bachor który jest tylko moim problemem i nie jest absolutnie słodki według prolifów a skoro go nie kocham to było mi trzeba ciążę usunąć. Kiedy wyjeżdżałam z domu byłam wrakiem człowieka. Przy wzroście 175cm wazyłam 40kg. Ludzie na ulicy mnie nie poznawali. A mąż... wtedy stiwerdził że dziecko to nie jest zajęcie dla niego i że będzie lepiej jak dziecko będzie wyłącznie pod moją opieką. Dziś odżywam. Małżeństwo jest silniejsze, dogadujemy się. Ja jestem spokojna bo robię to co lubię, pracuje i pomagam biednym zwierzakom. moze kiedyś coś się zmieni, może.A jak się zmieni to się naprawdę ucieszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbbbzzzz
Ja też z mężem zallczyłam wpadkę...ja nie chciałam mieć jeszcze długo, długo dzieci- on już był gotowy. Obecnie czekam na narodziny bliźniąt...Boję się, że to, co przez cala ciąże myśle - nie nadaję się do macierzynstwa, nie chce dzieci, chce do pracy, spotykac sie jak dawniej ze znajomymi...wiem ze tego juz nie bedzie- nie znmieni sie. Przytyłam 22 kg- czuje sie nieatrakcyjna, samotna jakaś w tym wszystkim. Wiele nocy przepłakałam mówiąć mężowi, że chce umrzeć, że nie chce tych dzieci! Myslalam nawet, by je oddac, a rodzinie cos nasciemniac.Koleżanki na około nie mogą mieć dzieci a mi sie az dwojka tak od niechcenia trafiła... Mąż twierdzi, ze rozumie, a ja czuje sie nierozumiana...Czuje presje na sobie, ze powinnam miec jakies uczucia macierzynskie do tych dzieci w brzuchu, a ja ich wcale nie mam!!! Nie gadam jak głupia do brzucha, nie głaszcze go nawet- jedyny dotyk ogranicza sie do wmasowywania balsamu... Nie wiem, czy po ciazy cos sie zmieni... Może znajdź opiekunkę, podszukaj pracy, uwolnij się troszkę od tego wszystkiego... Pozdrawiam Cie serdecznie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do niemmamussssska
Dziewczyno, problem lezy w tobie, a nie w dziecku, rodzinie, mezu itd. i moge ci nawet przez internet powiedziec, na podstawie tego, co piszesz, ze jest on natury psychologicznej i powinnas odwiedzic specjaliste. Dobrego specjaliste, nie konowala, bo to wszystko moze sie poglebiac. Za bardzo slupiasz sie na sobie i koncentrujesz sie wylacznie na zalu do dziecka, meza, rodziny, calego swiata. Problem twoj polega na tym, ze nie potrafisz spojrzec na sama siebie z dystansem i öd drugiej strony", ale co ja ci tu bede pisac... Idz do psychologa choc raz i chociaz tak z ciekawosci. Nikt nie musi o tym wiedziec jesli sie wstydzisz, a zobaczysz, ze wstepnie podobnie cie zdiagnozuje jak ja i bedzie ci w stanie pomoc. Nie mowie, ze pokochasz dziecko i nagle ono stanie sie dla ciebie calym swiatem, ale zmienisz sposob myslenia, nastawienia i przestaniesz koncentrowac sie wylacznie na samej sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemmamussssska
Już na temat psychologów to było to napisane... Co on mi zrobi? pstryknie palcami i miłość się znajdzie? A może przyjdzie i on będzie się dzieckiem zajmować? Mąż tak samo dziecka tego nie kocha i go nie chce. Na święta chce wyjechać na 2 tyg ale tylko ze mną a gdy zapytałam co z dzieckiem to odpowiedział że on chce odpocząć od problemów a nie wlec je ze sobą. Jego postawa nie jest natury psychologicznej? Koncentruje sie na sobie? Być może, nie jestem typem matki polki masochistki co w ramach zadawania sobie cierpienia doszukuję się w tym szczescia i życiowego sensu. Nie widzę tez sensu cierpienia za miliony, śmierci w imię religii jak to mają w zwyczaju terroryści. Może to też źle bo walcząc o swoje kazdy powinien chodzić z bombą na piersiach i wysadzić się w powietrze w przypadku najmniejszego oporu ze strony otoczenia? Czy to by było prawdziwe i zdrowe podejście? Tylko na kim mam sie koncetrować? Na sąsiadce? Na fałszywej koleżance? Żyć cudzym szczesciem i jak mantrę powtarzać że to moje i tylko moje. Dziś szczęściem jest dla mnie mąż i tylko on, dziecko już nie bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbtralalana
niektórym wydaje się, ze w życiu powinno być jak w bajce o dziwo nie jest !!! żeby robić problem z dzieci to trzeba mieć zdrowo powalone w głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja swoje dzieci kocham. Lubię się nimi zajmować i spędzać z nimi czas. Jednak... Wcale nie pogniewałabym się, gdyby ktoś je zabierał na weekendy. ;) Powiedzmy w piątek wieczorem i odwoził w niedzielę. Mogłabym wtedy spędzać czas TYLKO z mężem. Moglibyśmy chodzić do kina na nocne seanse bez presji rannego wstawania do dzieci. Wyjeżdżać na weekendy za miasto. Wyskoczyć raz w góry, raz nad morze, innym razem na mazury. Bezstresowo spotkać się z przyjaciółmi i nie spoglądać nerwowo na zegarek bo o 23.00 trzeba opiekunkę zwolnić. Albo po prostu przeleżeć cały weekend w łóżku, kochając się, jedząc chińszczyznę i oglądając stare filmy. Mówiąc krótko robić to wszytko co robiliśmy zanim pojawiły się dzieci. Oj, wcale bym się nie pogniewała, gdyby jakaś, dobra dusza chciała je przygarnąć na weekend. ;) Niestety mogę tylko pomarzyć bo jedyną osobą, która mogłaby to zrobić jest moja teściowa (nikogo więcej nie mamy... osiągalnego). A Ona raczej nie jest typem "babci zakochanej we wnukach". Jej miłość ogranicza się do pokazywania wnucząt na zdjęciach koleżankom. ;) O jakiejkolwiek opiece mogę zapomnieć. Ona nie proponuje, ja nie proszę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co jakiś czas pojawiają się na
Kafe takie tematy. Matka żałująca, że urodziła, nie kochająca dziecka, pragnąca cofnąć czas... To oznacza, że ten problem instnieje, tylko nikt nie ma odwagi nawet zająknąć się na ten temat, bo w społeczeństwie jest to rzecz całkowicie tabu. Nie przypomnam sobie, bym gdziekolwiek, kiedykolwiek słyszała lub czytała o tym probleme poza netem. Co najwyżej mówi się o patologiach rodzinnych (dzieci krzywdzone), a to przecież kompletnie nie o to tu chodzi. Sama boję się, że byłabym taką matką, dlatego zawsze zachłannie czytam takie tematy, żeby sobie o tym przypomnieć (bo jednak rozważam dziecko). Cieszę się, że takie głosy można przeczytać. To uświadamia, że nie każda kobieta urodziła się z tym "czymś", z tym biologicznym popędem macicy, który potem uruchamia tę miłość do dziecka, która zazwyczaj jest najsilniejszym uczuciem w życiu. Zawzwyczaj. Czasem ta miłość się nie pojawia. I dobrze, że gdziekolwiek można o tym przeczytać, bo to ostrzega takie kobiety jak np. jak, żeby nie uległy propagandzie i słuchały siebie. Szkoda, że takie tematy zawsze po krótkim czasie giną, w przeciwieństwie do topików fasolinek, brzusiów, staraczek i mamuniek. Choć oczywiście w wymiarze społecznym to dobrze, bo to oznacza, że jednak takie wybrakowane kobiety, jak my, są w mniejszości i ludzkość przetrwa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam....
cóż, już jakiś czas czytam czytam i zecydowałam dorzucić swoje dwa grosze.. mam trochę inną sytuację niż Ty bo ja mam dwójkę małych dzieci: różnica wieku to półtora roku(jeden ma 2 lata a drugi 6 mcy).. bardzo je kocham,ale mimo to chciałam Ci tylko napisać że potrosze wiem jak się czujesz.. nie czułam sie co prawda aż tak skrajnie żeby powiedzieć że niecierpię własnego dziecka,ale pamiętam moje życie "przed" i teraz..cóż,zmiany,amiany,amiany..uwielbiałam balangować,pracowac,poznawac nowych ludzi..nie musialam prosic o pomoc w sprawie zostania z dziecmi zeby wyjsc do sklepu,kina,o imprezie nie wspominajac..i wtedy trach,poznalam faceta(ktory stal sie moim drugim mezem,z pierwszym sie rozwiodlam bo mnie dran zdradzil po 6 miesiacach patałach jeden), w ktorym bylo nie bylo sie zakochalam i po 6 miechach znajomosci strzelilismy sobie dzidzie,bo jak inaczej powiedziec o "planowanej " ciazy jesli prawie nie znasz ojca swego dziecka,co to jest 6 miesiecy??? wzielismy slub,urodzil sie pierwszy synek...nie zapomne do tej pory jak ja wylam,nazywali to roznie,depresja,baby blusem itepe..ja wiedzialam ze to nie to,zwlaszcza ze synek ciagle chorowal,do tej pory choruje,tułałam sie po szpitalach i po konowalach,maly byl trudnym dzieckiem,no i co wazne,rzadko ale to rzadko sie usmiechal..to wazna informacja w kontekscie przyszlych rozwazan...po 9 miesiacach bylam drugi raz w ciazy..wyobraz sobie taki obrazek: masz male poltoraroczne dziecko,mega zazdrosne,wyjace non toper,przy maminej koszuli i kiedy widzi ze brata mialam na cycce to on wyje razy dwa..jezus ale mialam wtedy przeboje..niecierpialam tego wszystkiego..chcialam wyjsc i stanac obok..cale szcze scie ze mezu oparcie mialam,to fakt: to bardzo wazne..ale dopiero drugie dziecko uswiadomilo mi jedna rzecz: otóż przy pierwszym dziecku nie bylam gotowa,nie wyszalałam sie i tyle,teraz ciagle wracam myslami do przeszlosci,jak to bylo fajnie wtedy...ale teraz jakos tak ni to z gruszki ni z pietruszki dostalam jakiegos"kopa"..dlaczego? coz,ten moj drugi synek caly czas sie usmiecha, jest przeciwienstwem pierwszego,on daje mi codziennie sile mimo zajmowania sie cale dnie dziecmi samej,to jakos tak dziwnie mi sie chce mimo mega zmeczenia,wszedzie zabieram dzieci ze soba,nauczylam sie funkcjonowac mimo wszystko(nie mam nikogo kogo moglabym prosic o pomoc,moi rodziece sa daleko a tesciowa pracuje)..ten usmiech,moze to smieszne,dziwne,a smiejcie sie,krytykujcie mnie,mam to gdzies,staram sie tylko uzmyslowic autorce,ze najwyrazniej jeszcze potrzebuje czasu,i nie chodzi tu o zrobienie sobie drugiego dziecka! jest w Tobie zal do meza,za to dziecko,ze ci je zrobil i zostawil,fakt,jest dupkeim niezeimskim,ale pamietaj,to dziecko bedzie sie do Ciebie usmiechac i ten usmiech jest najwazniejszy..dzieci, wyja,wszystkie,sa mega niegrzeczne,krnabrne,ale kiedys nastapi ten dzien ze zrozumiesz jak wspaniale jest miec przy sobie ta mala istotke..mam nadzieje,nie bede sie wymadrzac,napisalam z potrzeby serca,kiedy te dwa male wyjce spia tam do gory i pewnie zaraz jak zwykle obudza sie jakies 10 razy kazdy w nocy..nie ma latwo... ale zycie nie polega na tymzeby bylo tylko z gorki,byloby jakos tak..nudno...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ci poradze
nie wiem czy siedzisz z dzieckiem w domu, ale na to wyglada... wiec zamiast marudzic zabieraj sie za siebie, dziecko to nie koniec swiata. Po pierwsze wroc do pracy, zalatw zlobek albo opiekunke, niech siedzi z dzieciakiem a ty wroc do zycia jakie lubisz. Po drugie, narzekasz na swoje cialo... mloda jestes, myslisz ze skora wroci do normy bez zadnych wysilkow? Moja siostra urodzila dwojke dzieci i za kazdym razem powrot do formy zabral jej 6 miesiecy ciezkiej pracy na silowni, diety itd. Wiesz rozumiem ze nie chcialas tego dziecka, i ze nie podoba ci sie zycie jako matka ale nie narzekaj ze twoje zycie jest beznadziejne przez dziecko. sama mam rocznego malucha i powiem ci ze nie rezygnuje z wyjsc ani imprez, od tego sa babcie i opiekunki!!!! Wiec wez sie w garsc i zyj swoje zycie jak normalna kobieta, i przestan sie nad soba uzalac bo smiac mi sie chce jak widze dorosla kobiete ktorej dziecko zycie zniszczylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja tez cos napisze
do tego powyżej... ale autorka właśnie tego chyba nie rozumie,szkoda wam cokolwiek pisac,chce sie poumartwiac,niech sie wypisze,moze to jej pomoze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyzywanie od "matek polek" jest popularne tylko na kafeterii... nie jestem kafeteryjną matką polką ale mózg mi się lasuje czytając takie rzeczy... :o kobieto jesteś dorosła? zrobiłaś coś to ponieś tego konsekwencje! i nie chodzi o to, że ciąża, że TO zniszczyło twoje życie, że źle się z TYM czujesz, że jesteś przez TO nieszczęśliwa :o TO jest twoim dzieckiem, małym, niewinnym, bezbronnym CZŁOWIEKIEM który ma swoje uczucia, który nie pchał się na siłę do twojego brzucha, który będzie NIESZCZĘŚLIWY jeśli nie zmienisz swojego podejścia przestań myśleć o sobie egoistko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozpieszczone gowniary
Za malo po tylku dostalyscie i tyle . a ta co omija wlasne dziecko lukiem i woli psa zaj..... .ktos ci musi spuscic patelnie na leb ,bo ty normalana nie jestes,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje Ci bardzo
faktycznie sytuacja troche bez wyjscia, w dodatku wszyscy ktorzy tak tego dziecka pragneli (w odroznieniu od Ciebie) wystawili Cie. Nie dziwie Ci sie, ze masz takie mysli. Sytuacja jest bez wyjscia. Bo jak teraz oddasz dziecko to spaprzesz zycie glownie sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hkgkk
" rozpieszczone gowniary Za malo po tylku dostalyscie i tyle . a ta co omija wlasne dziecko lukiem i woli psa zaj..... .ktos ci musi spuscic patelnie na leb ,bo ty normalana nie jestes," Czytając takie komentarze to ja wole zdechłego szczura niż takiego człowieka jak ty... Szczur jest o wiele bardziej sympatyczniejszy będąc ścierwem niz ty będąc żywa, padlino.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dalej nie wierzę, że takie rzeczy przeczytałam i tacy podli ludzie żyją na świecie :o smutne to jet :( dziecko ma zrypane życie od poczęcia bo matka jest idiotką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozumiem Twoj problem, mimo, ze sama jestem pierwszy raz w ciazy i bardzo czekamy z mezem na dziecko, ale kazdy moze sie zagubic, moze byc mu ciezko, tym bardziej ze czesto przed porodem gratuluja, glaszcza po brzuszku, pytaja o imie, plec, a po porodzie gdy chcialabys odpoczac po calej ciazy, ktora nie zawsze jest latwa, chcialabys dojsc do siebie..nie mozesz bo cala Twoja uwage absorbuje dzidzia. Jednak cieszy mnie, ze masz zdrowe podejscie do malenstwa, dbasz o nie, martwisz sie...mysle, ze odnajdziesz w sobie ta radosc z macierzynstwa jak male bedzie starsze, pierwszy raz Cie zawola, powie ze kocha, bo wiekszosc kobiet jednak TO w sobie ma. Chcialabym zebys jednak pomyslala o ewentualnej pomocy. Ludzie radza psychologa albo grupy wsparcia, bo to takie modne, a psychiatra to wstyd bo od ''czubkow''. Jednak uwierz mi, ze wiele lat sie meczylam i moja depresja dala mi w kosc dopiero po tym jak pobil mnie pacjent w pracy. Udalam sie do psychiatry,zupelnie prywatnie, a on w miedzyczasie wykryl u mnie depresje, zaczelam brac leki...i po 7 miesiacach bylam jak nowo narodzona. Kochana zastanow sie tylko czy chcesz zeby bylo lepiej..czy nie. Jezeli tak, to nie boj sie prosic o pomoc, niekoniecznie lekarza...zycze Ci usmiechu i szczescia, Badz slilna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bgfbrg
dziecko ma zrypane życie od poczęcia bo matka jest idiotką mówisz na swoim przykładzie? :D przykładna mamusia co wyzywa innych bo anonimowa:) nie wiem czy twój niedorobek był by dumny że mamusia to niewyżyta idiotka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiiigga z makkkiemmmm
U nas to mąż siedzi na wychowawczym a ja pracuję. Nie lubię wracać do domu bo znów będzie wisk, krzyk i rozpiździaj bo ten bezzębny paszczak tylko brudzi i się drze... Nigdy sobie nie wybaczę ze zrobiłam taka głupotę jak urodzenie dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niechcąca nigdy
autorko to dziwię ci sie ze tak nie chciałas dziecka a tylko gumki używałas....ja tez jestem mężatka która dzieci nie chce...ale ja biore tabletki antykoncepcyjne i dodatkowo jeszcze gumki....nie pozwole sobie na dziecko...a gdybym jakimś cudem zaszła to bym usunęła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepsza matka niekochająca
niz matka chamidło i troglodyta 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko będzie dobrze.Najbardziej dziecko cierpi, daj mu ciepła matczynego.Ja mam 28lat, mój synek 9mc też nie raz mam dość ale trzymam się dla niego.A wychowuję go z rodzicami bo sama bym nie dała rady. Mój synek jest bardzo wymagającym dzieckiem i wszędzie go pełno:) A mój mąż pracuję daleko więc widzimy się raz na miesiąc.Pomimo tego kocham synka i cieszę się że i na mnie przyszedł czas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Macierzynstwo jest ciezkie nawet jesli chce sie dziecka :). Male dzieci to maly klopot, zaczna spac cala noc( spia zwlaszca kiedy trzeba wstac do szkoly), duze dzieci to duzy klopot, ale ten klopot Cie kocha, kiedys Ci to powie :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niechcąca nigdy
no i co z tego ze ją kocha....kobiety które nie chcą dzieci a mają słowo ''kocham'' nie wzrusza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×