Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość okawango

Pytanie czy to jest przyjaźń, czy..

Polecane posty

Gość smutna kobieta....26_30
witam A ja w prcay jestem, On siedzi na wprost mnie... stara się coś czasem powiedzieć zabawnego ale ja nie reaguję... Kiedyś pracowaliśmy razem w inym biurze (które zlikwidowlai), on dostał propozycję przejścia do tutejszej pracy, a ja do pracy w innym mieście( musiałabym się tam przeprowadzić, co wtedy nie było mi na rękę) i on się uparł i tak walczył, za mną żebym przeszła razem z Nim.... I przeszłam... i teraz się tak zastanawiam, pewno i lepiej dla mnie (dla nas) by było jakbym się przeprowadziła.... no ale cóż wyszło jak wyszło :( Bess -- słońce jak u Ciebie? Mam nadzieję, że nie pogniewałaś się o moje (nasze) wpisy? Tak naprwdę to żadne z nas nie zna konkretnie całej sytuacji tylko tyle ile o sobie i o tym "chorym" układzie napiszemy. Ja nie wierzę w przyjaźń damsko - męską nigdy nie wierzyłam, ale może też nie umiem się przyjaźnić z facetem..... Miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bess99
Jestem po prostu sobą Dziękuję Ci. Smutna Nie obrażam się za szczerość. Po prostu jestem teraz w kiepskim stanie.A szczerze, jestem w bardzo kiepskim stanie.Sama nie dam rady. Moje pisanie tu niejako przestało mieć racje bytu, bo przestało mi pomagać. To prawda, bez psychologa się nie obejdzie. Z nikim o tym nie rozmawiam, tylko piszę tu na forum. Zdałam sobie sprawę, że taka rozmowa z kimś w cztery oczy jest mi niezbędna. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiedzacyZKlawiatura
Witam znowu Wszystkie Panie / Panów Nie odzywałem się, ponieważ tak jak wcześniej wspominałem po rozstaniu postanowiłem rzucić się w wir pracy/obowiązków/rodziny itd - byle zapomnieć. :( Ona mimo mojego kategorycznego zakazu! próbuje kontaktów (prezent na imieniny, niby przypadkiem w pracy mnie zastała itp). Fakt, że rzadkie są te spotkania, ale jak już w poprzednich postach pisałem jednym rozwiązaniem jest "ostre przecięcie" i już. Po każdym takim spotkaniu muszę na nowo gasić w sobie to uczucie:( Mimo moich nalegań Ona nie chce się z tym faktem pogodzić, płacze, kłóci się ze mną, nie przyjmuje do wiadomości, che mieć możliwość kontaktu przynajmniej sporadycznego itd. Dochodzę do wniosku, że muszę coś zrobić, co zniechęci Ją do mnie. I teraz pytanie do Was: Czy uważacie, że postawienie tak sytuacji jest fair, jak powiem Jej np, że nie możne już na mnie więcej liczyć, że nie podoba mi się jej zachowanie itd + coś jeszcze wymyślę? Nie do-końca wszystko będzie prawdą oczywiście. Pozdrawiam serdecznie Wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli nie chcesz miec z nia kontaktu to po cholere sie zastanawiasz co ona pomysli/zrobi i co jest fair a co nie jest fair??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
a ja mysle , ze jak postanowileś zupełnie , całkowicie zerwać kontakt to tego sie trzymaj! NIC , ZERO I KROPKA ! kobieta próbuje Toba manipulowac , grac na emocjach , że niby jestes jej potrzebny itd. to typowo kobiece zagranie , skoro postanowiłes to przeciac to tego sie trzymaj , przeciez masz swoja rodzine , którą kochasz , powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiedzacyZaklawiatura
Oliwia 06 Dzięki za Twój kobiecy punkt widzenia, zrobię coś po czym nie będzie ciachała mnie znać. Szkoda tylko, że w taki sposób musi się to odbyć, ale cóż prośby nie pomogły:( Co u Ciebie Olivia słychać? zawsze szczery - jak przeczytasz moje poprzednie posty to zrozumiesz. Swoja drogą nie chciałem zostawić po sobie złego wspomnienia. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery - jak przeczytasz moje poprzednie posty to zrozumiesz. nie doceniasz mnie :-) tu nie ma nic do rozumienia, sprawa jest prosta jak konstrukcja cepa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
siedzący z klawiaturą !zrób co uważasz za stosowne ! wiesz wyglada mi na to , ze ona sie w Tobie zakochała i pewnie boi sie Ciebie stracic , wiec będzie sie trzymala tego co zechcesz jej dać " tych okruszków przyjazni ", przemyśl sobie dobrze jak chcesz to załatwic , no cóż nie chce Cie pouczać , bo sam wiesz co masz robic a co u mnie ? ufff cisza spokój , "przyjaciel" pewnie zajął sie dzieckiem , które już przyszło na świat końcem zeszłego roku , jak masz czas to poczytaj moje poprzednie wpisy , dowiedzialam sie w zaufaniu, że on niby twierdzi , ze to nie koniec znajomości , tylko na chwile obecna nie potrafimy sie dogadac i takie tam , ze być może bedzie chciał sie odezwać, na razie nie myślę o tym , najwazniejsze , ze w rodzince jest coraz lepiej , pozdrawiam , trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
aha ,pewnie wyszłam na egoistke i zołzę , bo po roku znajomosci nawet nie wysłałam mu krotkiej informacji z gratulacjami z okazji pojawienia sie potomka i tego nie zrobie ! nie chce , bo znowu kontakt byłby na nowo gadka , szmatka itd. a on niech sobie mysli co chce , ja juz nie chce nic wiedzieć , kazdy z nas ma swoje rodziny , aha napisalam co mi w danej chwili ślina na język przyniosła hahhaa , pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie wyszłam na egoistke i zołzę , jak to sie ma do tego: kazdy z nas ma swoje rodziny , jaka egoistka? jaka zolza? raczej rozsadna osoba, ktora wie co jest dla niej wazne a co bylo tylko iluzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
to było tylko iluzją! zawsze szczery masz racje ! po prostu ja nie chcę juz tak zyć , jak przez ostatni rok , szarpac sie , emocje , emocje , emocje , ukrywanie , ukrywanie , po co mi to ? chce w koncu być szczęśliwa , nie chce , zeby on był tym 3 w naszym zwiazku , koniec , kropka , koniec moich przemyśleń ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze nie jestem playboy ale doświadczenie mnie nauczyło ze przyjaźń damsko męską nigdy nie jest w stu procentach czysto przyjacielskim zachowaniem którejś ze stron. Wg mnie gosc jak na przyjaciela przesadza. Ciekawe czy jego żona nie zazdrosna ze tyle czasu i uczucia ci poświęca. Widzi was czesto razem? Spędzcie kilka spotkań w trójkę a żona od razu wyczuje jakie on ma mysli i odpowiedź na pewno dostaniesz od kompetentnej osoby. A jesli jego zachowanie bedzie inne niz zawsze jak sie spotykaliście to znaczy ze gra przed żona wiec na pewno jego intencje nie sa czyste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
do 235425 nie wiem czy dobrze zrozumialeś , ale my sie nie spotykamy on , zona , ja , na jakiś spotkaniach , ja nie znam jego zony , a ona nic nie wiedziala o naszej znajomości , byłam tak pod jego wpływem , że ukrywalismy tę znajomosc przed wszystkimi , po tym jak się dowiedzialam ( na koncu ), ze ona jest w ciązy , to ja z nim urwałam kontakt , tyle w skócie , taki " chory układ" , a nie zadna przyjażń, teraz juz to wiem , lepiej póżno niz wcale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość litania
zawsze szczery nieskalany, módl się za nami. zawsze szczery najczystszy, módl się za nami. zawsze szczery dziewiczy, módl się za nami. zawsze szczery nienaruszony, módl się za nami. zawsze szczery najmilszy, módl się za nami. zawsze szczery przedziwny, módl się za nami. ojcze dobrej rady, módl się za nami. ojcze Stworzyciela, módl się za nami. ojcze Zbawiciela, módl się za nami. Panie roztropny, módl się za nami. Panie czcigodny, módl się za nami. Panie wsławiony, módl się za nami. Panie możny, módl się za nami. Panie łaskawy, módl się za nami. Panie wierny, módl się za nami. Zwierciadło sprawiedliwości, módl się za nami. Stolico mądrości, módl się za nami. zawsze szczery...módl się za nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiedzacyZaKlawiatura
No i poszły konie po betonie. Tym razem pojechałem po bandzie, przygotowałem sobie wystąpienie na 15 min, nie będę tu cytował..... i koniec - powiedziała tylko że chyba już to dotarło do Niej. Szkoda tylko, że tak musiało się skończyć, moje poprzednie prośby nie pomogły. jest mi żal, że inaczej będzie mnie teraz postrzegać - ale sama tego chciała, trudno. Oliwia, chyba wiem co czujesz, podświadomie w jakimś sensie tęsknimy jednak za ukochaną osobą, ale są sprawy ważniejsze. Minie pomogło zajęcie się sportem (przynajmniej dobre dla zdrowia:), poświęcam o dużo więcej czasu rodzinie (mam poczucie winy) Oliwia spróbuj działać, może jakieś nowe hobby :), cieszę się że u Twojej rodzinki jest OK. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, 235425 ewidentnie pisze do mnie, odpowiadając na pytanie zadane kilka miesięcy temu na pierwszej stronie. Podpowiedź trafna i bardzo rozsądna, choć w moim przypadku już nieaktualna, o czym wiedzą stali bywalcy tego topiku ;-) U mnie dobrze. Bardzo dużo teraz do mnie pisze i dzwoni, widzieliśmy się ostatnio, gdy był przez moment w Polsce. Te wyznania sprzez półtora miesiąca nie wywołały jakiejś rewolucji - w tym sensie, że nie staliśmy się kochankami, tylko nasza przyjaźń wyewoluowała w kierunku czegoś już bardzo mocno podszytego innymi uczuciami. Więc niby znowu przesiedzieliśmy mnóstwo godzin razem w kawiarni wygłupiając się, gadając o tym wszystkim, co nas interesuje, bawi, co nam się przydarzyło, ale równocześnie jakże inny jest teraz sposób, w jaki on patrzy mi w oczy, uśmiecha się, przytula na powitanie i pożeganie... Wiecie o co chodzi. Wszystko rozwija się jakoś powoli i naturalnie, z zaufaniem a zarazem cierpliwością, delikatnością i taktem, o które nigdy bym tego niecierpliwego złośliwca nie podejrzewała... Głównie odczuwam wobec niego jakąs ogromną dozę czułości, serdeczności i radości z jego obecności, pożądanie też jest, mocne, czuję to u siebie i widzę po nim, ale jakoś cieszy mnie fakt, że potrafimy je powściągnąc i nie zepsuć tego, co jest. Wiosną, gdy on już wróci na dobre, pewnie jakoś naturalnie dojdzie do tych niezbędnych rozmów. Bess, przykro mi strasznie, że tak to wszystko przeżywasz, domyślam się, jak musisz się strasznie męczyć - jednak to chyba naturalne uczucie - a przez to tym bardziej bolesne, bo rozsądek i świadomość walczą z podświadomością... Trzymaj się ciepło. SiedzącyzaKlawiturą, smutno mi się zrobiło, gdy przeczytałam Twoje słowa - mam nadzieję, że ostatecznie nie znajdę się w takiej sytuacji, jak Twoja znajoma :-( Pozdrawiam Was wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
Siedzący z klawiaturą ! jak twoje samopoczucie ? trzymasz sie jakoś? masz racje , czasem jes mi cholernie ciężko , brakuje mi tych naszych pogadanek itp, ale ja sie powiedziało A to trzeba też powiedziać B, generalnie to mam sie czym zając , praca , obowiązki , dziecko itp. troche różnych problemów jest , jakos to bedzie... pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SiedzacyZKlawiatura
Oliwia, jest bardzo ciężko, tym bardziej, że musiałem powiedzieć słowa nieprawdziwe, krzywdzące Jej/mój wizerunek. Wiem jedno, czas leczy uczucia, trzeba być konsekwentnym, twardym, nastawionym optymistycznie do tego co przyniesie los. Wiesz co, Oliwia, jak patrzę z perspektywy, bogatszy o bagaż doświadczeń, to myślę, że możesz być duma z siebie, a twój mąż powinien nosić Cię na rękach. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
dzięki za slowa otuchy facecie z klawiaturą ! Ty tez powinieneś byc z siebie dumny , a Twoja zona to też szczęściara,ponoc czas leczy rany... i uczucia też ?mam nadzieje , ze maz doceni moje starania , ja mu o tej całej sytuacji nie powiem , to moja taka tajemnica , chyba , ze "przyjaciel" cos gdzies powie,choc nie sądze, ponoć " nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ", jakos to bedzie , musi byc , trzymaj sie , pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Przeczytałam cały ten watek i chyba dołączę do Waszego grona:) Jestem w bardzo podobnej sytuacji co i Wy. Ten ktoś to mój sąsiad. Zarówno ja jak i on żyjemy w wolnych związkach, mamy dzieciaki, które sie przyjaźnią. Mieszkamy drzwi w drzwi. A raczej mieszkaliśmy, bo pół roku temu się wyprowadził. Rozstał się ze swoją partnerką. Posypało mu się życie prywatne. Miedzy nami zaczeło jednak już iskrzyć o wiele wcześniej. Prawie 2 lata temu. Był moment, że niewiele brakowało, abyśmy sie posunęli dalej. On jednak bardzo czesto stopuje nasz dziwny układ. Generalnie od dwóch lat przeżywam huśtawkę emocjonalną. Pomagam mu poprzez słowo, troskę i zaibateresowanie. Może na mnie liczyć. A on to przyjmuje, ale nie chce się zdeklarowac co tak naprawdę czuje do mnie. O co mu w tym wszytskich chodzi. Jak jesteśmy razem sami jest dla mnie czuły i miły.Widać, że ma słabość do mnie. Wystarczy, że ktoś z naszych znajomych obok to staje oschły i czujny. Ma manie, że ktoś nas zobaczy w dwuznacznej sytuacji. I tak to wszytsko ciągnę ... jestem już u kresu sił. Nie umiem tego urwać...wierzcie, że próbowałam wiele razy. Jak on to wyczuwa wówczasrobi wszystkoabym tego nie skończyła. Wczoraj jednak wydarzyło sie coś.... dostałam od niego telefon... zadzwonił, aby mi powiedzieć, że potrzebuje uporządkowac swoje życie ( kwestia sprzedania ich wspólnego mieszkania, rozdzieloność ze swoją partnerką, któa jest nadal moją sasiadką) i musi sie na tym skupić w 100 %. Nie może sobie wkłądac na głowę dodatkowych problemów w mojej postaci. Inaczej nie wytrzyma tego psychicznie. Rozwali go to zupełnie. W trosce o mnie i nasza znajomość prosi o to, aby ograniczyć kontakty. Podkreslił, że zależy mu na tej znajomości, przynosi mu ona wiele radości i przyjemności, ale teraz musi sie skupic na sobie. Pomoge mu jak się odsunę. Bardzo mnie to zabolało, bo mysli tylko o sobie. A co z moimi uczuciami. Jednak przemyśłalam to...i postanowiłam usznować i zrozumieć to o co mnie prosi. usunąć się w cień dopóki tego nie uporzadkuje. Bede z nim myślami całym sercem. I tak mu napisałam... nie wiem czy dobrze robię. Teraz nie bede z nim łapała kontaktu. Boli...ale może na tym polega przyjaźń. Co o tym sądzicie? Mysliecie, że zależy mu na mnie. Odezwie sie jeszcze ... Przepraszam, że pisze tak chaotycznie, ale cięzko to wszytsko opisać. Dziś zapisałam sie do psychologa...musi mi pomóc to ogarnąć, postawić mnie do pionu, bo sama nie mam tyle sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś zapisałam sie do psychologa...musi mi pomóc to ogarnąć, postawić mnie do pionu, bo sama nie mam tyle sił. zuch dziewczyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
pogo ! chyba wiem , co czujesz , bo w Twojej historii, jest też cos z mojej relacji z "przyjacielem " , raczej było , żeby sie nikt nie dowiedział , trzeba byc czujnym itd. i ta jego radośc z naszych kontaktów , którą wyczuwałam , a jak sie okazało , ze mógł mi w czymś pomóc to ... był zadowolony z siebie , wiem , ze to jego zachowanie cie zabolało , moze faktycznie on potrzebuje czasu , zeby sobie wszystko uporządkować , uszanuj to .... tylko jest druga strona medalu , po co tobie ta znajomośc z nim i hustawki nastrojów ? masz partnera , a z nim , wnioskuje z wpisu nie chcesz ułożyc sobie życia z nim tylko chcesz sie przyjażnic , najlepiej by było zerwać całkowicie kontakt , dobrze zrobiłaś skorzystając z wizyty u psychologa , zreszta ja tez mam juz za sobą rozmówkę z psychologiem , trzymaj sie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staram się znaleść pozytywne aspekty tej całej sytuacji.....może on naprawde troszczy sie o mnie, że mu zalezy, bo mi o tym powiedział. Nie unikał, nie zerwał kontaktu .....Może w ten sposób jestesmy w stanie utrzymac ta znajomosc. Ja w każdym razie nie zamierzam się z nim kontaktować, poczekam czy się za jakiś czas odezwie. Czy mu naprawde na tej znajomości zależy. Jak nie to widocznie tak musiało być. Bardzo mnie dziś serce boli, bardzo...nie do opisania ból. Ale dam radę..Muszę! Właśnie się z nim minełam na korytarzu...poszłam wyrzucic smiecie... i co ..spotykam go. Zapytał się jak gdyby nic jak tam Agus ? I co ja mam odpowiedziec..w duchu FATALNIE...a odpowiedziałam, że ok. Zapytał się dlaczego dziś jestem w domu, odpowiedziała, że musiałam dziś odpocząć, polenuichować. Życzył mi miłego dnia , ja jemu i tyle. BEZSENSU.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'Staram się znaleść pozytywne aspekty tej całej sytuacji.....może on naprawde troszczy sie o mnie, że mu zalezy, bo mi o tym powiedział.' Zrób sobie prezent i przestań się nad tym zastanawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemoniadowy joe
Witam wszystkich obecnych na tym forum. Chciałbym na początku napisać że jestem facetem, i śledzę to forum od początku. Zaciekawił mnie, ponieważ także miałem "przyjaciółkę", z którą pewne sprawy zaszły bardzo daleko, dużo dalej niż była w stanie wytrzymać moja psychika ( ówczesna, rzecz się miała parę lat temu ). I muszę przyznać, iż mimo chaotyczności Waszych wypowiedzi ( absolutnie to nie jest nic złego, szczególnie jeśli krew pulsuje 3 razy szybciej niżeli normalnie :) ) muszę Wam wszystkim powiedzieć, że zupełnie mogę wszystko zrozumieć: niemożność odczytania pewnych zachowań, huśtawki emocjonalne, tęsknotę, no i także ból po rozstaniu. Jest to zupełnie normalne, róznica pomiędzy Wami poleha tylko na tym, iż jedna osoba będzie potrafiła poradzić sobie z WŁASNYMI ( tak, tak - podjęcie decyzji o odcięciu się od tętnicy dającej tyle emocji jest niebywałe trudne, i wymaga wewnętrznej akceptacji ) decyzjami, bądź poradzić ( zrozumieć ? ) sobie z decyzją tej drugiej strony. Niestety, muszę wszystkich tutaj zmartwić: takie historie zawsze ( wyjątek potwierdza regułę... ) kończą się rozstaniem, nawet jeśli istnieje niebywała więź, nawet można tutaj rzec MIŁOŚĆ. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest właśnie niezrozumienie potrzeb drugiej osoby, a raczej strach przed ich całkowitym zaspokojeniem i reakcją drugiej osoby ( gdy mija ten lęk jest już znacznie prościej - c`nie okawango ? :) )- gdyby nie ten strach każdy z Nas skakałby na głęboką wodę nie przejmując się konsekwencjami. Nietety tak nie jest, i być nie może: jedną osobę trzyma strach przed utratą trwałego, scementowanego czasem związku, drugą odrzucają pewne cechy osobowości chociaż serduszko bije jak oszalałe ( ten problem dotyczy najczęściej kobiet, faceci chyba częściej zakochują się bez wzgędu na cechy charakteru ). Lecz każdy z nas, kiedy już spotka go tak wielkie szczęście zakochania się po raz kolejny na początku całkowicie zapomina właśnie o tym, co będzie później ( ja z perspektywy czasu muszę powiedzieć, iż bardzo późno zacząłem myśleć o tym co będzie PO WSZYSTKIM ), i brnie dalej podążając za hormonami jak szalony. Lecz właśnie nie każdy ma na tyle odwagi aby po tym A powiedzieć głośne B. a dzieje się tak, ponieważ zaczyna dostrzegać się elementy opisane przeze mnie parę wersów wyżej - co będzie z moim dotychczasowym związkiem ? jak na to zareagują inni ? co powiedzą znajomi ? I właśnie wtedy druga osoba powinna być tak stonowana, a jednocześnie zdecydowana aby te rozterki rozwiać:niestety 95 % z nas staje siuę wtedy trochę inna, dziwna, nie dostrzegając momentu w którym wszystko się rozgrywa... Może piszę bzdury, ale tak własnie to widzę z perspektywy 5 lat... Muszę Wam powiedzieć, iż mój "związek" był niesamowicie szalony z obydwu stron. Pełen uczuć, zrozumienia, złości, tęsknoty, lecz to ja byłem sam, a ona tym czasem chodziła za rękę z moim b. dobrym kolegą. Posuwaliśmy się dalej i dalej, już chyba nikt dookoła nie miał złudzeń co nas łąćzy, nawet moja mama z którą wtedy jeszcze mieszkałem. Jawna tęsknota jak byliśmy osobno. i jawna euforia gdy byliśmy razem, i nie miało to znaczenia czy ktoś nas widzi czy nie ( oczywiscie nie mam tu na myśli czułych pocałunków, czy rzucania się sobie na szyje, bo takich rzeczy nie było przy innych, ale kiedy łącczy 2 ludzi to COŚ to zawsze to widać, w sposobie mowy, reagowaniu, itp ). Wtedy życie bez niej wydawało mi się bez sensu, myślałem że już zawswze będziemy żyli w takim "trójkącie" ( na chwile o tym zapomnialem, wbrew sobie próbując z kimś innym zacząć chociaż normalnego związku, lecz rzecz jasna nie mogło się to udać, skończyło się , uczucie do tej jedynej było silniejsze chociaż nie mogłem jej mieć tylk odla siebie... ). Sama myśl o rozstaniu była myślą śmiertelną. Lecz rozstanie musiało nastąpić, i to ona była na tyle odważna aby taki krok zrobić... Życie straciło sens, miałem wtedy ogormne problemy nawet z elementarnymi czynnościami, po prostu koniec świata... Potem problemy alkoholowe, narkotykowe, społeczne ( stałem się nie do zniesienia dla innych, a nie mogłem powiedzieć nikomu o tym dlaczego tak jest, bo bylismy wszyscy jedną grupą znajoimych )... Rok 1 po rozstaniu - w sumie mało pamiętam, amok, zgroza, gdy się widzieliśmy kompletnie nie mogliśmy się dogadać, ludzie się dziwili dlaczego, zawsze tacy zgodni a teraz taka odmiana... Rok 2 - rozmyślania, dlaczego się w sobie zakochalismy, co poszło nie tak, analiza błedów aby w przyszłości takich juz nie popelnic... Przez te dwa lata mało si widujemy. Po każdym spotkaniu we mnie, i myślę w niej także wssytsko odżywa na nowo, lecz już na krótko ( potwierdzam: tylko czas jest stanie zaleczyć takie rany ) Po 3 latach, wreszcie bez ogromnej dozy emocji decydujemy sie na poważną rozmowę, nie przeszkadza nam, jak zwykle, że miała ona miejsce w miejscu publicznym, przy wszystkich znajimych, usiedliśmy tylko w knajpce przy innym stoliku i nawijaliśmy jak najęci jak to wszystko widzieliśmy, lecz już bez ogromnej dawki emocji, zaangażowania, lecz z pewnym mistycyzmem, który pozwolił nam popatrzeć na nas obiektywnie... I chyba od tamtej pory, jako mężczyzna i kobieta, jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, bez zbędnych emocji, uczuć, bezinteresownie sobie pomagamy jeśli zachodzi taka potrzeba, Nie ma tematu którego nie mogliyśmy obgadać, pomyśleć razem, pojechać gdzieśm, pobawić się.... Obecnie ja znowu jestem sam, kolejny raz się rozczarowałem, lecz już nie cierpię, a jeśli tak to krótko. Ona dalej jest w tym samym związku, raz szczęśliwa, raz troszkę mniej, lecz go nie opuściła, stara się, jeśli już się na niego zdecydowała :) Konkluzja tego długiego postu: zakochujcie się w sobie, ale bądźcie świadomi tego co Was czeka, umiejcie w porę się wycofać, bądź stać się wszystkim dla drugiej osoby, bo tylko tak można być fair wobec niej i całego świata :) Pozdrawiam wszystkich P.S. Piwo nr 3 spowodowało napisanie tego postu jednym tchem, więc pozdrawiam nieszczęśliwie zakochanych - jak widzicie nie tylko Wy jesteście chaotyczni :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 06
dzięki za ten wpis , daje wiele do myslenia ! smutna ta twoja historia , po części dotyczy to kazdego z nas , trzymaj sie ! pozdrowionka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie nowi goście :-) Lemoniadowy Joe, bardzo dziękuję za Twoją opowieść. To bardzo ciekawe, że mężczyźni przeżywają podobne rozterki - choć trochę inaczej... Pięknie piszesz o tych emocjach zakochania, i bardzo prawdziwie opisujesz problemy. Masz rację, gdy się wie, to jest to przychodzi ulga. Nie wiem, jak się rozwinie nasza historia, bardzo możliwe, że dojdziemy do wniosku, że nie możemy posunąc się dalej, choc tak bardzo nas do siebie ciągnie, bo nie będziemy potrafili żyć z pietnem zdrajcy i rozbijaczki małżeństw, z poczuciem winy za los jego żony i dziecka... A może nie... Ale dobre jest to, że nie ma między ami gier, podchodów, manipulacji, zmian nastrojów. Kiedyś spotykałam się z facetem, który nie mógł się zdecydować, co i jak; to zbliżał się do mnie (zarówno w sensie emocjonalnym, jak i w sensie "dobierania się"), to znów oddalał, kręcił, zmieniał zdanie, dawał sprzeczne sygnały... Umęczyłm się okropnie. On twierdził, że to kwestia jego problemów emocjonalnych po ostatnim związku (bo to "zła kobieta była") i że potrzebuje czasu. Oczywiście po czasie okazało się, że komibinował równolegle na kilku frontach :-( Stąd rozumiem cierpienia Smutnej Kobiety. Teraz jest całkiem inaczej. To nie rollercoaster, tylko równa, długa, powolna droga - zobaczymy, gdzie poprowadzi... Jeśli się nie uda, to i tak będę wdzięczna losowi, że udało mi się spotkac takiego faceta: mądrego, szczerego, inspirującego, dającego mi - dzięki swojej stabilności emocjonalnej i bardzo konsekwentnemu, odpowiedzialnemu działaniu - jakieś niesamowite poczucie bezpieczeństwa. Wiecie o co chodzi - to ktoś, kto raczej nie zdradzi po pijanemu w klubowej toalecie, tylko miesiącami a może i latami (wkróce będzie rok intensywnej znajomości, a my wciąz jestesmy na etapie przytuleń na pożegnanie i delikatnych dotknięć) będzie walczył z myślami, zanim podejmie decyzję w tak istotnej sprawie. Faceci, z którymi miałam wcześniej do czynienia, byli zupełnie inni :-( Pogo 123, strasznie Ci współczuję... To chyba jest najgorsze w tych przyjaźniomiłościach - że nawet po decyzji o zachowaniu dystanu pozostaje żał, niespełnienie, ale i jakaś wzajemna czułość, troska, co sprawia, że to ciepłe uczucie wciąz na nowo się rozpala... To co innego, niz sytuacja, w której zrywa się z kimś w złości i rozczarowaniu, tracąc dla niego wszelki szacunek. Trzymaj się! Oliwia, Bess - zyczę Wam z całego serca, żebyście znalazły spokój i radośc, jaką daje przekonanie o słuszności swoich wyborów. Dacie radę, jesteście mądre i odpowiedzialne babki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej wszystkim! Dziś czuję sie gorzej nieco ze sobą w świecie. I strasznie nie chcę się do tego przyznać, i wkurzam się na siebie, że tak po prostu odezwałabym się do mojego exprzyjaciela, zapytałabym się, co tam słychać. Ale no wiem, że nie mogę, bo nie i już. To byłoby strasznie głupie, biorąc pod uwagę jak okropna dla niego byłam. Obiektywnie - okropnie głupie i zupełnie niezrozumiałe. Nawet ja na kobiecą logikę zbyt dziwne. Żenujące po prostu. Żal mi dziś tego, że byłam taka zła dla niego. Musiałam, bo inaczej nigdy by sobie nie poszedł w siną dal i mnie nie zostawił w spokoju. Zniekształciłam swój obraz i wspomnienie o sobie. Sprawiłam, że pewnie przestał mnie nawet lubić wspominać, a przecież łączyło nas coś wyjątkowego i niespotykanego. Naprawdę niesamowitego. Czułam się po prostu złączona z jego głową i myślami, wszystkim, co odpowiadało za mimikę, żarty, słowa, emocje, spojrzenie na świat. Pamiętam takie detale, iskry, jakby niebo na ziemi - takie poczucie, że ktoś ma dokładnie tak samo, że ktoś idealnie rozumie i zna moje uczucia, zna moje myśli. Urywki zdań i oboje wiemy o co chodzi. I słuchajcie, i chuj. I to za mało się okazuje, żeby nawet zostać/ stać się normalnym kumpelstwem... Życie. Nie żałuję swojego wyboru i rezygnacji ze znajomości z nim, ale żal mi tej drogi, jaką przeszliśmy, żeby przestać się znać. Mam nadzieję, że on tak jak ja wspomina dobrze nas czas i że choć trochę mu brakuje tego naszego świata. Kurcze, fakty są takie. On na pewno czułby się dziś równie głupio na świecie jak ja, a jeśli nie, to w 5 sekund na pewno zacząłby się tak czuć i przynajmniej byłoby śmiesznie i posłuchalibyśmy świetnej muzyki. Życie. Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Wszyscy, Ja też dzis zle sie czuje... i to nie tylko psychicznie, bo tu kompletny dół i brak chęci do życia. Zle sie tez czuje fizycznie - slaba, bez sił, ból głowy, żołądka. Dziś mija tylko tydzień odkad nie rozmawiamy ze sobą a dla mnie to wieczność. Mecze sie, bo postepuje niezgodnie ze sobą. Nie pytam sie go co u niego, jak sie czuje itp. On tez sie nie odzywa. Niestety codziennie się z nim widuje, przypadkiem. Dzis w przedszkolu, poźniej za mną jechał w korku samochodem ze 20 min. Oczywiscie skupienie na jezdzie zadne. Okropne ! Ale pomino , że to wszytsko bardzo boli , musze wytrzymac. Musze sprawdzić czy jemu zalezy na naszej znajomości. Jak zalezy to sie w pewnym momencie odezwie. Nie jestem osobą cierpliwą, ale tu musze się uzbroić w ciepliwość. Chodzi też tu o mój szacunek dla siebie. Boże ile bym dała, aby sie dowiedzieć co on tak naprawde mysli o tym wszytskim. I czy ja dobrze postepuje. A może powinnam zachowywac się normalnie, tylko jak prosił nie stwarzac sytuacji dwuznaczych. Sama juz nie wiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×