Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lilli i n

kasa w małżeństwie

Polecane posty

Gość my mamy wspolne konto
i kazdy bierze, kiedy potrzebuje, nie wyobrazam sobie inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość my również mamy jedno wspolne
konto, na ktore wpływają obie pensje. Razem płacimy za mieszkanie, razem za zakupy, gdy któreś z nas cos potrzebuje to po prostu kupuje, większe wydatki ustalamy razem. Zdecydowalismy sie na wspolne zycie, wiec mamy wspolna kase, tak jak wspolne łóżko, gary i jedzenie w lodówce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość my rowniez mamy wspolne konto
aha i decyzję o wspolnych finansach podjęlismy jeszcze przed Slubem- zeby potem nie bylo niespodzianek, bardzo chwalismy sobie takie rozwiazanie. Nie wyobrazam sobie jak juz tu ktos napisal, zeby robic zrzutki na mieszkanie i jedzenie z dwoch roznych kont

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleczego od razu zrzutka
my np ustaliliśmy że ja płacę czynsz, wodę, gaz, internet, tel stacjonarny (voip).... a mąż samochód i prąd.... jedzenie on kupuje, ja przygotowuje i sprzątam (to też kosztuje :P ) dla dzieci ja kupuję ubrania i książki, mąż płaci za zajęcia.... nie liczymy się "co do grosza" czasem np ja zrobię zakupy a mąż śniadanie itp większe wydatki ustalamy w taki sposób np:"potrzeba nowego XXX"- "ok"- mówię "ja mogę dac X"-"a ja X" mówi maż... "więc możemy kupic takie a takie" i tyle - każdy ma kontrolę nad wydatkami i moim zdaniem to jest dobre! bo nie można liczy na to, że się "podbierze z kasy męża/żony" bez ich wiedzy... nigdy nie mieliśmy z tym problemu i szczerze powiedziawszy nie rozumiem tej nagonki tutaj? moim zdaniem to wygląda tak że są 2 modele i każdy w zależności od tego jak mu wygodniej wybiera 1 albo 2 i tyle...bez podtekstów, bez licyytacji które jest lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale.ale.ale
jednak przy Twoim modelu proporcje nie sa rowne bo zycie moze byc znacznie drozsze niz oplacane rachubki wuiec zawsze ktos jest poszkodowany (czytaj wiecej placi) moim zdaniem albo brak podzialow (jedno konto) albo rowy podzial ktory nie oszukujmy sie jest niemowliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to u nas jest tak
ja zarabiam 3000 a chlopak 8000 wiec moje pieniadze sa wydawane na zycie a jego to oszczednosci. mamy o tyle latwo, ze mamy dom a nie splacamy kredytu poniewaz to dom jego rodzicow w ktorym oni juz nie mieszkaja i przepisali go na niego. on ma dostep do mojego konta a ja w sumie do jego tez ale tak jak mowie z jego kasy korzystamy tylko przy duzych wydatkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczya_marka
a My mamy dostęp do swoich kont, a jesteśmy parą... nawet się jeszcze nie zaręczyliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleczego od razu zrzutka
do ale ale ale>>> ALE :P przecież o to chodzi w małżeństwi, no nie? żeby się wspierać.... nie o to, żeby wydawać po równo - tak to się dzieli wydatkami z koleżankami na stancji :P jeśli jest jedno konto - to też więcej wyda ten kto więcej zarabia, bo osoba mniej zarabiająca będzie korzystała z jego pieniędzy - tyle tylko, że bez jego wiedzy -taka jest różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilli i n
Mnie też nie chodzi o to, aby absolutnie równo dzielić wydatki. Mąż płaci za rachunki i za duże zakupy, które robimy razem. Ja kupuję jedzenie w tygodniu, na bieżąco, poza tym ja też kupuję ciuchy, buty itp. chodzi to, że że niby jestem żoną, ale nie mam możłiwości decydowania o wszystkim wspólnie (przynajmniej teoredycznie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dobra to teraz mi cos wyjas
nijcie... Otoz moj chlopak pracowal bardzo dobrze zarabial...ja studiowalam i pracowalam ale zarabialam grosze wiec pomagal mi finansowo( nie mieszkalismy razem mielismy osobne konta) kiedy przeprowadzilam sie do niego zanim znalazlam prace on mnie utrzymywal...teraz jest sytuacja taka ze ja mam w miare normalna prace a on wrocil na studia,z tamtej pracy zrezygnowal ale dorabia sobie ..na poczatku kiedy on zrezygnowal z pracy i wrocil na studia a ja zaczelam pracowac (1 wyplata po miesiacu pracy i do tego kiepska) to on placil wszystkie rachunki ze swoich oszczednosci...teraz jako ze ja mimo wszystko wiecej zarabiam i policzylismy ile miesiecznie mamy wydatkow zaproponowalam mu zebysmy zrobili tak...nasze wyplaty zebrali razem (jego jest niepewna w jednym miesiacy moze byc troche wiecej w innym troche mniej zalezy ile bedzie dla niego pracy) poplacili wszystkoe rachunki zostawili pieniadze na jedzenie a reszte podzielili na pol...i co mi powiedzial? ze nie...zapytalam dlaczego a on mi na to,ze nie bo to jest nie fair...wiec znowu pytam dlaczego...a on mi mowi ze dlatego,ze ja wiecej zarabiam i przez to bede miec mniej pieniedzy...wiec go zapytalam jak on sobie to wyobraza w przyszlosci...on mi odpowiedzial ze nie wie ale nie chce zeby bylo tak ze ja sie bede go musiala pytac czy moge sobie ciuch kupic a on mnie czy moze sobie kupic gre... no wiec zadalam kolejne pytanie...skoro myslimy o sobie powaznie to jak on to sobie wyobraza w momencie w ktorym pojawi sie dziecko, bo jako dorosly mezczyzna powinien sobie zdawac sprawe ze kobieta(konkretnie ja) pod koniec ciazy i przez jakis czas po porodzie nie bedzie pracowac(znam siebie i wiem ze bede wolala zostac w domu z dzieckiem) i czy wtedy tez tak bedzie ze bedziemy miec osobne kasy a wiadomo siedzac w domu kasa na konto nie wplywa i czy ja bede musiala go prosic o pieniadze zeby kupic dziecku jakis ciuszek albo zabawke bo mi sie spodoba albo co gorsza o to zeby on mi podpaski kupił... wiec obrocil to wszystko w zart i powiedzial No co Ty poloze w domu kafelki i kupie Ci mopa... i stanelo na niczym znowu.... Ja nie rozumiem takiego myslenia...jasne chyba jest ze skoro jestesmy razem kilka lat, mieszkamy razem i zdazy sie tak ze jedno ma mniej niz drugie to to drugie robi tak zeby to jedno nie bylo poszkodowane...zwlaszcza ze on mi pomagal finansowo w momentach w ktorych tego potrzebowalam i nigdy mi tego nie wypominal (jeszcze)..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleczego od razu zrzutka
moim zdaniem mężowi autorki potrzeba czasu... np ja mam dostęp do wszystkich kont....mąż też, tzn mamy taki zeszyt w którym trzymamy wszystkie umowy.... natomiast mąż wie na 1000%, że nie wzięłabym ani 1zł bez jego wiedzy! i nie wie tego, z moich zapewnień... tylko z doświadczenia w konkretnych sytuacjach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jgjhgj
DO: no to u nas jest tak ---> i nie masz aadnych obaw? bo zaobacz-jesli wydarzy sie tak ze sie rozstaniecie (nie yzcze tego ale zycie jest zyciem) to Ty zostaniesz z niczym a On ze swoimi oszczednosciami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleczego od razu zrzutka
jeśli chodzi o dzieci, to ja akurat jestem teraz w takiej sytuacji, siedzę w domu z 5 miesięcznym synkiem.... ale mam kasę, bo biorę zlecenia do domu i wieczorami obrabiam grafikę, jak mały śpi - teraz też śpi i też pracuję - nie robię tego z przymusu - po prostu lubie być niezależna! oczywiście teraz mąż ponosi większe wydatki na życie..... ale np w zeszłym roku on chorował, to ja płaciłąm za wszystko przez kilka miesięcy.... moim zdaniem to normalne - na tym polega małżeństwo.... to że się ma osobne konta, nie znaczy, że jest się jakimś bezdusznym skąpym tyranem :P mylicie pojęcia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia episia....
... A mi tam mąż oddaje wszystkie pieniądze :) ... Tylko ja mam konto, ale ma pełnomocnictwo ... on dostaje wypłatę do ręki więc niepotrzebne mu jest konto ... Teraz chcemy wyrobić dodatkową kartę dla Niego ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilli i n
Ja już w sumie pojęłam dacyzję co zrobię. Mąż wyjechał na kilka dni i już zdążyłąm się za nim stęsknić, mimo że jak wyjeżdżał byłam na niego wściekła. Nie mam za bardzo wyjścia. Powiem mu, że chciałabym mieć dostęp do jego konta i zepewnie będą takie momenty, kiedy bedzie mnie to bardzije bolałao, alepóki co zamykam temat. Może się z czasem jeszcze zastanowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serek waniliowy
Mieszkam z narzeczonymm już ponad rok i nigdy nie było spięcia o pieniądze. Mieszkanie jest moje(dostałam od rodziców), ale to on płaci czynsz. Ja opłacam tv+internet, prąd. Jedzenie kupuje zazwyczaj ja, ale jeśli jezdzimy na wielkie zakupy do supermarketu, to płaci on. Jeśli mamy jakiś większy zakup, np.telewizor, to 75% kwoty płaci on. Narzeczony zarabia 2,5 raza więcej ode mnie, więc zrozumiałe, że większe wydatki ponosi on. Nigdy mi tego nie wypomniał, jakoś udaje nam się idealnie zgrać pod tym względem. Oszczędności wpłacam na jego lokatę, bo jest wysokooprocentowana. Kiedy się pobierzemy będziemy robić tak samo. Każdy jest zadowolony, nikt się nikomu nie musi tłumaczyc z wydatków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.może kobieta niezależna finansowo z własnym kontem jest bardziej szanowana,ale cóż.. ja mam wspólne konto z mężem mimo że i ja zarabiam i on.oboje widzimy wszystkie transakcje,nikt o nic nie pyta bo wszystko jest pokazane.mamy oddzielne karty i dostęp online banking.jednym lepiej miec osobno,innym razem.mąż zarabia sobie na boku naprawą komputerów i to też wydaje na drobne pierdoły,sprzęt,elektronikę.a kasa z konta idzie na jedzenie,opłaty,życie.nie przeszkadza mi taki uklad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mu często też zlecenia na komputery zalatwiam ode mnie z pracy,od znajomych znajomych więc jakiś swój wkład w to mam,ale nie żądam za to zapłaty.komputery to jego hobby,lubi naprawiać je godzinami więc łaczy przyjemne z pożytecznym i nie żądam od niego jakiegoś procentu do wykonania usługi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROR
Droga Autorko twmatu - najwyrazniej nie dogadaliscie sie z mezem i macie rozne zdania na ten tamat: Ty uwazasz ze skoro dzielisz z nim lozko i stol to rowniez chcesz i zarabiana przez niego kase, on natomiast woli z Toba dzielic tylko lozko i stol, juz bez kasy;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROR
"Zdecydowalismy sie na wspolne zycie, wiec mamy wspolna kase, tak jak wspolne łóżko, gary i jedzenie w lodówce!" = co kto lubi;-) kosmetyki tez macie wspolne i bielizne?;-) mozna tez zachowac osobne konta i troche wiecej luzu, osobiscie wole model mieszany - jedno konto z duzymi oszczednosciami i kilka pobieznych (osobnych) na biezace wydatki, hobby itp. jak dla mnie fajnie to dziala;) wstydzilabym sie prosic o pieniadze rodzicow czy meza (no chyba zeby chodzilo o ratowanie zdrowia) - niektorzy nie sa tak wstydliwi jak ja;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pieniądze to najczęstszy powód kłótni w małżeństwie. Niestety jest to taki troche drażliwy temat i czasem ciężko się nawet z najbliższą osobą porozumieć na ten temat. Ciężka sprawa, ale nie bez wyjścia. Z każdej sytuacji jest jakieś rozwiązanie. Możesz przeczytać tutaj, jakie są rozwiązania i wybrać coś dla siebie. http://supersluby.pl/index/artykuly/category_id/4/item/73

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widocznie cie nie kocha skoro ci kasy zaluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROR
"Niestety jest to taki troche drażliwy temat i czasem ciężko się nawet z najbliższą osobą porozumieć na ten temat" a dalczego ciezko sie porozumiec w tym temacie? nie zgadzam sie, mi np. znacznie ciezej jest sie porozumiec z najblizsza osoba gdzie np. spedzimy wakacje ;-) Szczerze mowiac nie rozumiem par kt nie rozmawiaja o pieniadzach - ofkors mam na mysli pary skladajace sie z dwoch osob pracujaych i samodzielnych finansowo, a nie gdzie jedna osoba zarabia grosze albo w ogole a caly zcas kombinuje jakby tu zagaic partnera (maz to w koncu tez partner;-) o potencjalne piny/karty do konta z pensja zarabiana przez niego - czyli partnera;-) ja bym sie bardzo zle czula w takiej sytuacji ;-0 ale widocznie inne panie sa przyzwyczajone - skoro sypia tu przykladami jak to partner udostepnil im SWOJE karty do SWOJEGO konta ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ziutaa
Sytuacja jak dla mnie nie do pomyślenia. Trzeba to było ustalić przed wyjściem za mąż, bo teraz to już tylko zacisnąć zęby i nic nie mówić. A tak w ogóle to jakie są jego argumenty? Nie chce, żebyś zobaczyłą na co wydaje? Lub na kogo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam konto wspólne jak w każdym
NORMALNYM małżeństwie. Opcja osobnych kont to jasny sygnał: "nie ufam ci", "jestem niepospolitym egoistą i sknerą" oraz "jesteś dobra do bzykania i gotowania, ale nic poza tym". Ponieważ mamy normalny związek, nigdy to nie był nawet temat do żadnej rozmowy. Jesteśmy najbliższymi sobie udźmi, wspólnotą w seksie i życiu, nasz dom jest wspólny, więc jak inaczej? Normalka. Jedno konto na życie, drugie na oszczędności, obydwa oczywiście wspólne. W związku siostry męża (ponad 10 lat razem, wspólne mieszkanie i budowanie obecnie domu) jest taki system. Ona mu na lodówce przykleja karteczki, ile jest jej winien (jak od niej "pożyczy") :O Jak można coś "pożyczyć" od własnej żony? Dzieci też by jej kasę oddawały, gdyby je miała? Współczuję takim związkom. Współczuję takich mężów. Nigdy bym nie wyszła za takiego faceta. I w nosie mam pieniądze, to chodzi o coś zupełnie innego, co jest podstawą i bazą w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamy 2 osobne zalozylismy
je juz po slubie, na osobne konta wplywaja nasze wyplaty. oboje mamy dostep do swoich kont i ustalilismy ktore oplaty ida z konta meza a ktore z mojego, zeby bylo w miare rowno i kazdemu cos zostawalo. oczywiscie jesli on wyda wiecej pieniedzy ze swojego to bierze z mojego i na odwrot. ale mysle ze posiadanie osobnych kont jest wygodne, przede wszystkim daje kobiecie poczucie niezaleznosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilli in
czasem ciężko coś przed ślubem ustalić - jak sie jest w zwiazku x lat to trudno go zakończyć, bo np. facet nie chce rozmawiać o pieniądzach. Może nie chce, bo jest sknerą i wydaje na kochanki, a może nie chce, bo wolałby dopiero za jakiś czas. U mnie sytuacja skończyła sie tak, że wymieniliśmy się hasłami do kont i tyle. Wcale sie nie cieszę, bo wiem, że to w duzej mierze wymuszone było. Nie mam zamiaru z tej kasy korzystać, ale spokojniejsza jestem, bo w razie jakiegoś wypadku, mam dostęp. Tak na co dzień rozmawaimy o pieniądzach, planujemy wydatki, generalnie mąż zawsze pyta czy coś potrzebuję. Mimo że zarabiam ok 4-5x mniej niż on staram się być samodzielna i pokrywać połowę kosztów utrzymania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezaleznosci
nie przekonuje mnie to. To cos sie stanie w takim ukladzie,jak kobieta zostanie w domu z niemowlakiem i pensja nie bedzie wplywac na jej konto? Maz bedzie jej placil jak za nianie? ;) Nie dorabialabym zadnych podtekstow do zandego z rozwiazan, jak ktorej parze wygodnie. My mamy wspolne, bo np. uznalismyk,ze bez sensu jest placic za dwa konta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisałam tu wcześniej
pisałam tu wcześniej my przed slubem to w sumie żyliśmy tak finansowo oddzielnie. Tzn jak żeśmy gdzies szli to nie ważne kto płacił i nikt nikomu nie wypominał, ale jednak kasę żeśmy sobie pożyczali i oddawali jak nam było potrzeba coś więcej. Po slubie to praktycznie nie ma tej granicy, mamy wspólne wydatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROR
"czasem ciężko coś przed ślubem ustalić - jak sie jest w zwiazku x lat to trudno go zakończyć, bo np. facet nie chce rozmawiać o pieniądzach. Może nie chce, bo jest sknerą i wydaje na kochanki, a może nie chce, bo wolałby dopiero za jakiś czas" po pierwsze, to zasady w zwziazku ustala sie na poczatku albo na biezaco - gdy pojawiaja sie nowe okolicznosci. ja jestem zwolenniczka tego ze z partnerem rozmawia sie o wszystkim m.in. o pogodzie, planach na wieczor, pianiadzach i nowym hobby. Lubie znac zdanie mojego partnera na kazdy temat co nie oznacza ze wszystko musi mi mowic. Nie wyobrazam sobie, ze mozna sie "wstydzic" rozmowy - tym bardziej ze innych rzeczy ludzie w zwiazakch nie wstydza sie robic;-) jelsi mezczyzna jest sknera - to wolalabym wiedziec na piczatku, a jak chce wydawac na kochanki to droga wolna ;-) ja sie wypisuje z reszta pojecie "sknery" jest dla mnie dwuznaczne - cenie sobie wonosc wyboru w kazdym aspekcie zycia w tym finanasowa;-) i swoja pensje wydaje sie zgodnie z wlasnymi potzrebami najfajniej jest miec duuuze oszczednosci wspolne a biezaca pensja z kt. wydajemy np. na wakcje na osobnych kontach - wiadomo ze duze rzeczy jak nowe samochody czy mieszkanie/budowe domu planuje sie razem na bazie tych duzych oszczednosci. Na co dzien placimy na zmiane na zakupach, w kanjpach i na wyjazdach i nie monitotujemy tego specjalnie. tak jest fajnie;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×