Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiem co mowie

zareczyny sa glupota gdy on i ona nie maja stalej pracy

Polecane posty

Gość wiem co mowie

zareczyny sa glupopta gdy ludzie nie sa samodzielni finansowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaka mądra
ulalala jaa ty jesteś mądraaaa jak do tego doszłaś? Opowiedz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lokatka
a my sie zareczylismy w zeszlym roku po 4 latach zwiazku, kiedy jeszcze oboje bylismy studentami :> wyznaczylismy date na 2010... teraz moj jest juz po obronie, pracuje i odklada pieniazki na wspolne zycie ;) przeprowadzka po slubie :) ani chwili nie zalowalismy wspolnej decyzji - zareczyny gdy oboje nie mielismy pracy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie tez jestem tego zdania ze zareczyny moga odbyc sie podczas studiow, jesli człowiek ma jakies konkretne cele to bedzie do nich dazyl, Twoj chlopak po obronie znalazł prace - udalo mu sie :) i malo tego ma tez Ciebie , zycze wam szczescia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stała praca nie jest równoznaczna z samodzielnością :) Sama miałam stałą pracę kiedy jeszcze mieszkałam u rodziców i oni mnie żywili- były to jedyne ich wydatki na mnie wtedy, ale jednak samodzielna nie byłam. Teraz nie mam chwilowo stałej pracy, a mimo to samodzielna jestem. Straszne skróty myślowe stosujesz. A jeżeli ktoś jest właśnie studentem, ewentualnie na marnie płatnych praktykach które są mu potrzebne, jeśli ma przejściowe problemy, wtedy nie ma planować małżeństwa? Studenci nie mogą założyć rodziny? Nie chodzi mi o branie od rodziców, ale o marne finanse własne, lepiej jest chyba żyć we dwójkę biednie niż biednie samemu. A w małżeństwie problemy finansowe pojawią się pewnie prędzej czy później...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ziutaa
"A w małżeństwie problemy finansowe pojawią się pewnie prędzej czy później..." nie rozumiem... wygląda na to, że małżeństwo to mała katastrofa ekonomiczna ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam znajomych, którzy biorą wiosną ślub. On na 4 roku studiów, a ona na 1. Dla mnie to trochę dziwne, małżeństwo na utrzymaniu rodziców... PS- mówię tu o tym jednym przypadku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ziutaa... :) nie katastrofa, po prostu chodziło mi o zwyczajne, codzienne sytuacje w przeciętnej rodzinie, wspólne zarabianie i wydawanie pieniędzy to coś czego trzeba się nauczyć. Mało kto jest zabezpieczony finansowo na każdą sytuację- a nawet ubezpieczenie mieszkania jest stosunkowo mało popularne. Wiadomo że trzeba rozsądnie podchodzić do kwestii przychodów i rozchodów, i wiadomo że małżeństwo katastrofą finansową nie jest, po prostu zwracam uwagę na fakt że jednak większość ludzi przynajmniej raz w życiu doświadcza problemów finansowych. Nie da się wszystkiego zabezpieczyć. Komfort materialny też szczęścia nie da. Chciałam raczej zauważyć że nie zawsze stała praca to właśnie brak problemów finansowych. A utrzymywanie przez rodziców to inna kwestia- są i dorosłe dzieci, które w domu mają wikt i opierunek, samochód od taty i laptopa od mamy, pracują ale samodzielni ani dorośli nie są. U nas problemem raczej było nauczenie się gospodarowaniem pieniędzmi we dwójkę, wspólne zarabianie, podział wydatków. Może tym się najbardziej sugeruję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bzdury znowu na kafe i tyle
moj mi sie oswiadczyl po 5 miesiacach:> zarabial 2000 a ja bez pracy po studiach:> potem dorywcza ....slub odrazu po niecalym roku, nie patrzylismy na kase,chcielismy razem byc i tyle...:> teraz on zarabia 5000- 6000:> zalezy a ja z Mala w domku:) bez wpadki,jakos tak szybko wszystko wyszlo i jest nam super;) dla mnie głupota wmawiac sobie do 40 ze sie dorabiac bede:) miesiecznie odkladamy 1500:) i kto ma lepiej z was co? nieudacznik zostanie nieudacznikiem nawet po 10 latach zwiazku zbierajac na slub;P wiec tak sobie wmawiajcie ze zbieracie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewituje
Ta osoba wypowiada się już tutaj nie po raz pierwszy, rozpoznaję ten typ głupoty...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewituje
bzdury znowu na kafe i tyle> łatwo się nabijać z innych jak się w domu siedzi i grzeje tyłek. Ty do tego domu pieniędzy nie przynosisz więc o tym czy jesteś zaradna czy nie zdecyduje czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROR
chcielismy razem byc i tyle...:> teraz on zarabia 5000- 6000:> zalezy a ja z Mala w domku bez wpadki,jakos tak szybko wszystko wyszlo i jest nam super dla mnie głupota wmawiac sobie do 40 ze sie dorabiac bede miesiecznie odkladamy 1500 i kto ma lepiej z was co? ja;-) zwlaszcza ze Ty siedzisz w domu z dzieckiem. Tak jak napisala Histiryjka - stala praca nie rowna sie samodzielnosc, ale tej drugiej niektorzy niegdy w zyciu nie osiagaja. A Ty jestes, moim zdaniem, znamienitym przykladem na to - jestes uzalezniona zapewne finansowe tyle ze nie od rodzicow a od meza. Sadze, ze taka droge przechodzi wiekszosc kobiet - niezardanosci wyuczonej i skrupulatnie pielegnowanej. Sadze, ze osobom tutaj chodzilo o zakladanie rodziny wtedy gdy jest sie juz samodzielnym i gotowymm na ponoszenie konsekwencji z tego wynikajacych ( w tym tez finanswoych). Nie wiem w jakim miescie zyjesz ale 5-6 tys dla trzyosobowej rodziny to tak na styk, jk dla mnie - jak porownasz sie do rodziny z budzetem 1,5-2 tys. to mozesz sie cieszyc ale gdy spojrzysz na rodzine taka jak Twoja (z dwoma takimi pensjami - gdzie kobieta tez pracuje) to wtedy policzmy latwo 5 tys + 5 tys i robi sie 10 tys ;-) pamietaj o pkt odniesienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie nie zgadzam
bo to zalezy jaki ktos ma plan na zycie.My jestesmy ze soba 8 lat juz, jeszcze przed slubem sie obronimy,ale mamy taki zawod, ze porzadne pieniadze-ktore beda tez pierwszymi, bedziemy zarabiac ok 30tki,wiec kilka latek nam zostalo.To co, mamy chodzic ze soba 14 lat,i jako pryki sie pobrac,tylko z powodu pieniedzy??W tym zawodzie tak jest i nasza rodzina wie o tym,dla nikogo nie jest to dziwne,godza sie na to.I to nie nasza fanaberia, tylko ustawa zabrania pracowac ksztalcac sie tak jak my sie kształcimy.oczywiscie mamy swoje pieniadze,plan na samodzielnosc w takim stopniu w jakim bedziemy mogli,ale poki co bez pomocy rodzicow nie dalibysmy rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slub to nie jest tylko decyzja miedzy dwojka ludzi ale niestety przezde wszystkim pomiedza ta para a panstwem - zkladaja nowe gospodarstwo domowe (traca czesc przywilejow np. rente po rodzicach kt sie nalezy na studiach - nie zgadzam sie ztymi przepisami ale tak walsnie jest). Dlatego wedlug mnie slub powinny zawierac ososby samodzielne finanswo i to bez wzgledu na wiek. a co jest zlego w braniu slubu weku 30 czy 35 lat? vo ludzie powiedza, ze wczesniej to Cie nikt nie chcial? no proze Cie - tak barzdo soe pzrejmujesz opinia innych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeśli chodzi o
przywileje, które osoby wchodzące w związek małżeński tracą tj. rentę po rodzicach- rentę pobiera osoba ucząca sie do dnia w którym kończy ona 25 rok życia. To czy jest w związku małżeńskim czy nie, nie ma nic do rzeczy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli chodzi o
Powtarzam nie ma to wpływu, sama jestem mężatką, studiuję i pobieram rentę po ojcu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w porzadku, byc moze przepisy sie zmienily . oki. ja slyszlam o takiej wlasnie sytuacji w kt dana osoba po wstapieniu w zw. malzenski zostala pozabawiona renty (stuciujac ofkors)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bralam slub nie majac
zadnych dochodow wlasnych, jedynie alimenty od ojca, ktore rzecz jasna stracilam wchodzac w zwiazek malzenski. Bylam i jeszcze jestem na studiach (z tym,ze teraz pracuje). Maz tuz przed slubem musial zrezygnowac z pracy. I niue uwazam,ze slub byl glupota z naszej strony. Lepiej zaczynac od zera razem niz osobno. A prace zawsze mozna znalezc, nawet jesli bedzie sie to wiazalo z poswieceniem ambicji itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaręczyny nie są głupotą.ślub też nie jeśli nie masz pracy(może rodzice się dołożą) aczkolwiek ja sama grubo bnym się zastanowiła nad weselem(ślub to kwestia obrączek i ubioru) jesli bym nie miała pracy.dlatego też my wzięliśmy ślub i zrobiliśmy wesele mając już swoje zarobione grosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innym zdaniem
"I niue uwazam,ze slub byl glupota z naszej strony. Lepiej zaczynac od zera razem niz osobno." -to przed slubem nie jest sie razem, tylko osobno? co wlasciwie zmienia slub w takim przypadku? "A prace zawsze mozna znalezc, nawet jesli bedzie sie to wiazalo z poswieceniem ambicji itp." -wlasnie. Poswiecenie ambicji. Troche zbyt czesto ambicje schodza na drugi plan, dziewczyny. Wiem, ze zostane tutaj obrzucona miesem, ale moje zdanie jest takie, ze jezeli partnerzy sie kochaja, to slub czy jego brak niczego nie zmieni. Jezeli wchodzi sie w zwiazek malzenski, to jednak trzeba miec jakies zabeczpieczenie finansowe, tak samo, jak to jest z zajsciem w ciaze. Moim skromnym zdaniem swiadczy to o rozsadku obojga partnerow. Poza tym nie wyobrazam sobie, zeby facet po slubie (tak samo, jak i przed slubem) mial mnie utrzymywac. Nie chcialabym byc niczyja utrzymanka, byc uzalezniona od faceta. Gdzie sa ambicje? Gdzie marzenia? Milosc - jak najbardziej. Ale byloby mi strasznie glupio, gdybym musiala brac na wszystko pieniadze od faceta. Bo facet nie jest maszynka do zarabiania pieniedzy, a kobieta nie jest kura domowa, spedzajaca caly dzien w domu z dzieckim na rekach. Ja tak uwazam. I calkowicie szanuje zdanie tych, ktorzy mysla inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilka
Ślub wiele zmienia - wiem bo sama przez to przeszłam. Ale dla tych ,dla których łśub nic ni ezmienia - jeśli nic nie zmienia, to dlaczego go nie brać? Zrozumcie, ż ekażdy odczuwa wewnętrzną potrzebę posiadania rodziny w tym a nie innym momencie życia, dla jednych jest to 20 lat, dla innych 35. Nie ma reguły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Lepiej zaczynac od zera razem niz osobno" a aja nie rozumiem - dlaczego? generalnie lepiej pobrowac roznych rzeczy a potem dokonac wyboru stanilizujac sie ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ślub też nie jeśli nie masz pracy(może rodzice się dołożą) aczkolwiek ja sama grubo bnym się zastanowiła nad weselem(ślub to kwestia obrączek i ubioru) jesli bym nie miała pracy." - a co jesli sie doloza?;-) ja bym sie troche krepowala brac kase od rodzicow na urzadzenie sobie imprezki albo liczyc " a noz widelec" sie doloza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jezeli wchodzi sie w zwiazek malzenski, to jednak trzeba miec jakies zabeczpieczenie finansowe, tak samo, jak to jest z zajsciem w ciaze. Moim skromnym zdaniem swiadczy to o rozsadku obojga partnerow. Poza tym nie wyobrazam sobie, zeby facet po slubie (tak samo, jak i przed slubem) mial mnie utrzymywac" a dlaczego obowialas sie, ze zostaniesz "zjechana"?;-) ja sie z Toba zgadzam w 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ror czasem tak bywa że rodzice organizują ;] więc może niektórzy liczą że im dołożą.a jak nie dołożą to nici z wesela.no i już po kłopocie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ale dla tych ,dla których łśub nic ni ezmienia - jeśli nic nie zmienia, to dlaczego go nie brać?" - ja uwazam, ze rownie dobrze mozna by powiedziec ze skoro kros uwaza ze bez znaczenia jest farbowanie wlosow to zapytac go dlaczego sobie w takiem razie nie przefarbuje?;-) "Zrozumcie, ż ekażdy odczuwa wewnętrzną potrzebę posiadania rodziny w tym a nie innym momencie życia, dla jednych jest to 20 lat, dla innych 35. Nie ma reguły" - a Ty zrozum, ze nie kazdy odczuwa taka potrzebe ;-) chociaz zapewne wiekszosc tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ror czasem tak bywa że rodzice organizują ;] więc może niektórzy liczą że im dołożą" - w porzadku ;-) ja wiem o tym - napisalam jedynie ze nie rozumiem jak mozna tak naciagac wlasnych rodzicow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×