Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiem co mowie

zareczyny sa glupota gdy on i ona nie maja stalej pracy

Polecane posty

Gość nie ma reguły raczej
dopiero dziecko wymaga tego zeby rodzice byli w stanie je utrzymac. Zaręczyc to sie mozna prawie w piaskownicy , bo chodzi tylko o zupelna pewnosc,ze to ten, nie o nic innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oki, ja jestem konsekwentna i jak skladam deklaracje to zmierzam sie z niej wywiazac ;-) ale zareczyny rozumiane tak jak Twoje to oki;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale jak to ma wyglądać
brać ślub nie mając jakiegokolwiek utrzymania, przynajmniej jedna strona? i co potem? z kopert żyć czy u mamusi mieszkać i prosić o kasę na wafle i skarpetki? taka dorosłość to o kat dupy potrzaskać. tu nie chodzi o to, że materialistki, że karierę nad wspólne życie przekładają. zawierając związek małżeński tworzycie odrębną rodzinę, niezależna od dotychczasowej. żeby się na to zdecydować trzeba być pewnym swej niezależności anie liczyć na to, że kochamy się i będzie dobrze bo rodzice pomogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilka
"ja uwazam, ze rownie dobrze mozna by powiedziec ze skoro kros uwaza ze bez znaczenia jest farbowanie wlosow to zapytac go dlaczego sobie w takiem razie nie przefarbuje? " - właśnie!! Potwierdziłąś tylk oto co napisałam - ślub ma znaczenie i pisanie, że ślub jest nieistotny i nic nie zmienia jest bez sensu. Jeżeli faktycznie cos jest dla obojętne to tego nie roztrząsamy, nie zastanawiamy sięczy to robic czy nie. "a Ty zrozum, ze nie kazdy odczuwa taka potrzebe chociaz zapewne wiekszosc tak" - ok, zapędziąłm siętwierdząc 'każdy', al egeneralnie chodzi mi o to, że to że teraz czegoś nie odczuwasz nie znaczy że nigdy nie bedziesz odczuwać. Ja uważam, że podejmując decyzję o samodzielnym wspólnym życiu, przynajmniej jedna osoba w związku powinna być n atyle niezależna, żeby utrzymać zwiazek. Przy czym 'utrzymać' można rozumieć różnie - nastolatkom wystarczy ciasny pokój i szalona miłość, trzydziestolatkom - dom, pełne konto i zabezpieczenie materialne (nie chcę znowu generalizować, al eto to przeważnie jest, ż ewraz z wiekiem zaczynamy zwracać większą uwagę na zabezpieczenie bytu i jakosrozsądniej planujemy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ja uważam, że podejmując decyzję o samodzielnym wspólnym życiu, przynajmniej jedna osoba w związku powinna być n atyle niezależna, żeby utrzymać zwiazek" - tu bym sie nie zgodzila do kona - lepiej jest jak kazda ze stron jest niezlezna finansowo i wtedy podejmuje decyzje o zawarciu slubu. Jelsi jedna ze stron jest zalezna finansowo od drugiej moze zachodzic podejrzenie ze wlasnie dlatego decyzuje sie na slub - bo nie jest samodzielna;-) co do samego zlubu i jego znaczenia....hm.... jesli ktos nie przyklada wagi do slubu to po co robic te cale ceregiele? ja jestem wlasnie taka osoba - slub nie ma dla mnie znaczenia - i pewnie dlatego go wezme (partner chce;-) - mi to jest obojetne raczej znam sporo ludzi kt sie rozwiedli - slub nic nie zbezpiecza (no chyba ze ktos ma na mysli dobra materialne)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilka
I nie rozumiem dlaczego uważacie, ze związki powinni zakładać ludzie 'ustawieni'? Przychodzi mi tylko jedno wyjaśnienie - po to, żeby sobie wzajemnie nie wypominać ,że któreś miało więcej (co w ogóle dla mnie jest niedopuszczalne). Uważam, że prawdziwy zwiazek to wspólnota pod każdym względem i nie wazne kto miał więcej wcześniej. Rozumiem stanowisko, że dobrze sie dorabiać razem, bo uważam, że to jeszcze bardziej wspólnote buduje i scala związek, ale przecież to nie jest najważniejsze. Ludzie mogą się kochać w różnym wieku, byle by byli szczęśliwi (nieważne czy w wyjanętej klitce czy w wypasionej willi) i umieli sami za siebie odpowiedzialnoć wziac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilka
ROR, skoro dla Ciebie ślub jest nieistotny, a dla partnera ważny to dlaczego nie robisz mu tej przyjemności? To tak wielkie ceregiele zamowic termin w urzędzie albo u księdza? Dla Ciebie to niewielkie poświęcenie, a dla partnera ogromne szczeście. A z tymi podejrzeniami co do majątku - ja mowię o związkach, w których ludzie się kochają szczerze, a nie o pseudozwiązkach. Tam gdzie jest prawdziwa i szczera miłosc, tam jest też prawdziwa wspólnota i dbałośc o szczeście drugiej osoby, a nie wyliczanie co jest moje a co twoje i kto ile wniósł w posagu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilka
sorki, nie doczytalam o tym ślubie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ROR, skoro dla Ciebie ślub jest nieistotny, a dla partnera ważny to dlaczego nie robisz mu tej przyjemności? To tak wielkie ceregiele zamowic termin w urzędzie " - no walsnie bede robic pewnie;-) ksiadz odpada poniewaz boje sie mezczyzn ubranych w czarne sutanny ;-) ja nie mowie, ze ludzie ustawieni tylko samodzielni finansowo (i to dwie strony) - dlaczego? bo zakladaja rodzine a to powazna decyzja - i jelsi ktos nie potrafi najpierw zadbac o siebie samego (pozosteje na utrzymaniu rodzicow a potem przechodzi pod skrzydla meza) to zachodzi obawa, ze utzrma tez rodziny kt wlasnie zaklada. ja nie mowie ze wszyscy musza postepowac zgodnie z moja opinia, natomiast tej jako takiej nie zmienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zgodze sie
zareczylismy sie na studiach. po 2 latach byl slub sponsorowany przez rodzicow bo chcielismy to zrobic przed wyjazdem za granice. w 2 lata oddalismy rodzicom pieniadze a teraz zyjemy sobie szczesliwie w domku na kredyt i mamy lepiej niz niejedna osoba ktora krytykuje taka sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"mamy lepiej niz niejedna osoba ktora krytykuje taka sytuacje" - pod jakim wzgledem lepiej?;-) jesli moge spytac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zgodze sie
jestesmy teraz niezalezni finansowo, mamy dom i prace, oddalismy rodzicom pieniadze wiec nie musimy nikomu nic zawdzieczac. znam osoby ktore owszem maja prace ale nawet nie szukaja sobie partnerow zakladajac ze ich nie stac na zone, wesele, dom czy dzieci i siedza jako samotni i niezupelnie zadowoleni z tego single. z mojego punktu widzenia latwiej dorobic sie czegos we dwoje niz zbierac latami pieniadze na zalozenie rodziny zeby pozniej okazalo sie ze szanse z wiekiem zmalaly. oczywiscie nie popieram ludzi ktorzy biora slub majac w perspektywie mieszkanie i zycie na koszt rodzicow ale nie mozna stawiac wzgledow materialnych jako przeszkody w zyciu w budowaniu zycia uczuciowego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jestesmy teraz niezalezni finansowo, mamy dom i prace, oddalismy rodzicom pieniadze wiec nie musimy nikomu nic zawdzieczac" ja tez nic nie musze ;-) a na pewno nie musze niczego nikomu zawdzieczac - tyle ze ja tego tak nie podkreslam bo tez kasy pozyczac nie musialam ;-) uderz w stol a odezwa sie nozyce ;-) "z mojego punktu widzenia latwiej dorobic sie czegos we dwoje niz zbierac latami pieniadze na zalozenie rodziny zeby pozniej okazalo sie ze szanse z wiekiem zmalaly" - byc moze z twojego punktu rzeczywiscie tak wynika ;/ ja nigdy nie kierowalam sie "zbieraniem pieniedzy" aczkolwiek milo, ze kasa sie jakos tak na koncie uzbierala - i ni jak to sie mialo do mojego dobrze rozwijajacego sie zycia uczuciowego z tego co pisza tu laski to wesele (przecietne) to jakies 40-50 tys. - to chyba nie trzeba tego zbierac latami co nie ?;-) ofkors mam na mysli polskie zlocisze a nie np. euro ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ror heh ty
ROR po co Ty się tu produkujesz? Dla niektórych szczęście znaczy cos innego niż dla ciebie. Możesz tego nie rozumieć i ok. Przekonywanie wszystkich, że masz najlepiej jest bez sensu. Ty akurat masz świetna, rewelacyjnie płatnapracę, al ewierz mi że ciężka praca i wiek ok 30-35 lat wcale ni egwarantuje z ekażdy sie dorobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ROR po co Ty się tu produkujesz?" tak samo moglabym zapytac Ciebie ;-) "Dla niektórych szczęście znaczy cos innego niż dla ciebie. Możesz tego nie rozumieć i ok." przeciez to tylko rozmowa - i dziala w obydwie strony "Przekonywanie wszystkich, że masz najlepiej jest bez sensu" wcale nie mam najlepiej choc wzglednie zadowolona jestem;-) "Ty akurat masz świetna, rewelacyjnie płatnapracę, al ewierz mi że ciężka praca i wiek ok 30-35 lat wcale ni egwarantuje z ekażdy sie dorobi" nie mam ani 30 lat ani rewelacyjnie platnej pracy ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do pojecia
Macie male pojecie o zyciu, te ktore mowicie, ze mozna zaczynac razem od zera. Kiedy sie nie ma wystarczajaco duzo pieniedzy, zeby zaplacic za wszystkie swoje podstawowe potrzeby czyli rachunki, jedzenie i ubranie - plus do tego conajmniej raz na jakis czas jakas rozrywka - to sory ale zycie razem jest bardzo ciezko. Najwiecej zwiazkow rozpada sie nie z powodu zdrad a z powodu braku pieniedzy wlasnie i przekonacie sie o tym w dniu kiedy poraz kolejny bedzie musialy wybrac miedzy bucikami dla dziecka a nowym plaszczem czy szminka dla siebie. Teraz podchodzicie do tego nieco idealistycznie - razem pokonamy wszelkie przeszkody, mozemy jesc suche bulki a wedlinie miec od swieta ale uwiezcie, ze zwyczajnie bez pieniedzy jest ciezko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zgodze sie -> chyba tak nie do konca, dom na kredyt to nie do konca wasz dom, i macie go poki macie prace, bo gdy pracy zabraknie , kredytu nie ma jak splacic i robi sie kicha. Miec dom ma kredyt to nie zadne mecyje jednak nie kazdy chce ryzykowac splacanie swojego kata przez 30 lat.A praca dzis jest, jutro moze jej nie byc. Ja zareczylam sie gdy bylam juz niezalezna finansowo od rodzicow. Oboje studiowalismy ale mielismy juz umowy na stale, na caly etat i mieszkalismy razem. Wzielismy slub majac juz wlasne mieszkanie, rodzice nie dokladali sie do niczego. Jednak to co przechodzilismy jako narzeczeni starajac sie zapewnic sobie to minimum, oplacic studia, zarobic na mieszkanie bylo jednym z trudniejszych okresow, po slubie nie mielismy juz takich prob. Mysle jednak, ze to nie ma nic do rzeczy czy jest sie malzenstwem, czy narzeczenstwem, czy po prostu jest sie razem, to minimum, prace , wlasny kat trzeba miec. Super jak ktos nam to daje, ale czy jest jakas satysfakcja? My mozemy przynajmniej z czystym sumieniem powiedziec,ze wsystko osiagnelismy sami. Moze nie jest to wiele, ale jest nasze. Dziecko w drodze, i wiem, ze bedzie mialo dach nad glowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ror heh ty
"ROR po co Ty się tu produkujesz?" ROR "tak samo moglabym zapytac Ciebie" j a się nie produkuję w każdym topiku tak jak ty "wcale nie mam najlepiej choc wzglednie zadowolona jestem" no widzisz, może inni mają lepiej niż Ty, mimo że mają skrajnie inne poglądy więc dlaczego tak uparcie w wielu topikach sierozpisujesz? jużci ewszyscy znają i wiedząco napiszesz.... "nie mam ani 30 lat ani rewelacyjnie platnej pracy" wszystko jest względne dla mnie (i zapewne dla większości osób) praca dzięki której można kupic suknię za 10 tyś, wydać n awesele 50 tyś i tego nie poczuć jest rewelacyjnie płatna. I zrozum, że przeciętna rodzina na ok 3-4 tyś na miesiąc. Dla Ciebnie to nie do pojęcia, ale tak jest. I większosć rodzina tak funkcjonuj ei nieźłe sobie radzi. I nie pisz, że nikomu nic nie zawdzięczasz, bo wykształcenie, kompetencjie niezbędne do pracy zdobyłas dzięki komuś, nie dzięki sobie - zawdzięczasz komuśprzede wszystkim umiejętność smodzielnego radzenia sobie w życiu - człowiek sięz tym nie rodzi, tylko się tego uczy - jeśłi ma od kogo. Ta umiejętność to większy kapitał niż 1mln zł podarowany np od rodziców czy wygrany wtotolotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ror heh - wyluzuj ;-) "a się nie produkuję w każdym topiku tak jak ty" - no i co z tego? ;-) to ma byc dla mnie argument bo Ty nie?;-) daj spokoj "no widzisz, może inni mają lepiej niż Ty, mimo że mają skrajnie inne poglądy więc dlaczego tak uparcie w wielu topikach sierozpisujesz? " rozpisuje sie bo lubie - masz ztym problem?;-) plus zawsze to inny pkt widzenia, a to kto ma dobrze/zle to indywidualna kwestia i napisalam to pol zartem - widicznie nie zalapalas/es ;-) "dla mnie (i zapewne dla większości osób) praca dzięki której można kupic suknię za 10 tyś, wydać n awesele 50 tyś i tego nie poczuć jest rewelacyjnie płatna." nie kupuj sukienek za 10 tys bo takowych nie nosze ;-) 50 tys na wesele to smutna rzecz ;-) co z tego ze dla Ciebie to oznacza ze jeste rewelacyjnie?;-) daj spokoj - nie jestes kims nadrzednym tutaj "I zrozum, że przeciętna rodzina na ok 3-4 tyś na miesiąc. Dla Ciebnie to nie do pojęcia, ale tak jest. I większosć rodzina tak funkcjonuj ei nieźłe sobie radzi." - no i oki;-) co kto lubi;-) "I nie pisz, że nikomu nic nie zawdzięczasz, bo wykształcenie, kompetencjie niezbędne do pracy zdobyłas dzięki komuś, nie dzięki sobie - zawdzięczasz komuśprzede wszystkim umiejętność smodzielnego radzenia sobie w życiu - człowiek sięz tym nie rodzi, tylko się tego uczy - jeśłi ma od kogo" - uczy a uczy - glownie z obserwacji a bystrosc spostrzeganai to juz moja indywidualna cecha;-) tak wiec nikomu niczego nie zawsdzieczam ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajcie se luzu i
zostawcie ror - ona sie zapewne nawet poczela samodzielnie, wiec nie czepiajcie sie jej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cfxvdfgbvd
Bzdury... wszyscy moi znajomi ze studiow ktorzy wzieli sluby nie byli samodzielni finansowo. Wszystko im rodzice zapewnili na kredy mieszkanko albo nawet kupili, umeblowali, sluby oplacili itd. Ci znajomi maja kiepskie prace i place ale przeceirz wiadomo ze po studiach pensja powyzej 3500 brutto jest nieosiagalna, nie mowiac juz o pracy.... swoja droga rodzice prace tez im zalatwiali....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w sprawie sprawy
A ja znam takich, którzy co prawda mają stałą pracę, ale dochodząc do 30tki nadal mieszkają z rodzicami. I bardzo wiele mają do powiedzenia innym w sprawie samodzielności... To jest dopiero żenada.. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"dajcie se luzu i zostawcie ror - ona sie zapewne nawet poczela samodzielnie, wiec nie czepiajcie sie jej " - chyba mnie troche przeceniasz ;-) ale widac samodzielnosc w oczy kole - coz taki narod ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Bzdury... wszyscy moi znajomi ze studiow ktorzy wzieli sluby nie byli samodzielni finansowo. Wszystko im rodzice zapewnili na kredy mieszkanko albo nawet kupili, umeblowali, sluby oplacili itd." gratuluje znajomych ;-) skoro rodzice tak ich wychowali i obu stronom top pasuje to spox ;-) "Ci znajomi maja kiepskie prace i place ale przeceirz wiadomo ze po studiach pensja powyzej 3500 brutto jest nieosiagalna, nie mowiac juz o pracy...." skoro tak mowisz pewnie tak jest - znam duzo osob kt pracowali juz w czasie studiow wiec mieli wyzsze pensje, ale tym bardziej sie dziwie ze ludzie niesamodzielni finnasowo zakladaja rodziny;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"A ja znam takich, którzy co prawda mają stałą pracę, ale dochodząc do 30tki nadal mieszkają z rodzicami. I bardzo wiele mają do powiedzenia innym w sprawie samodzielności..." no zgadzam sie ze zenada ;/ dobrze ze chociaz rodzin nie zakladaja bo to juz by trzeba inaczej nazwac niz zenada ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ror heh ty
RoR "nie kupuj sukienek za 10 tys bo takowych nie nosze 50 tys na wesele to smutna rzecz co z tego ze dla Ciebie to oznacza ze jeste rewelacyjnie? daj spokoj" nie napisałam że nosisz sukienki za 10 tyś i że robisz wesele za 50;) tylko ż ecię na to stać (sama to wielokrotni episałaś gdzieś) inawet tego nie odczujesz, bo twoje oszczędności gromadzą siena twoim koncie tak mimo woli i wcale o to nie dbasz. ""I zrozum, że przeciętna rodzina na ok 3-4 tyś na miesiąc. Dla Ciebnie to nie do pojęcia, ale tak jest. I większosć rodzina tak funkcjonuj ei nieźłe sobie radzi." - no i oki co kto lubi " Nie sądzę, z eludzi eto lubią, sądzę ze w polskiej rzeczywistości po prostu pracodawcy w większości tak płacą, już nie mówię jak marnie wygląda zabezpieczenie socjalne w prywatnych małych firmach. " uczy a uczy - glownie z obserwacji a bystrosc spostrzeganai to juz moja indywidualna cecha " Uczysz się jeśłi masz od kogo; jeśli rodzice są zaradni to masz fart i nawet wyjątkowo bystra mie musisz być. Uczysz sieprzede wszystkim od nich, bo w rodzinie spędzasz największą czesć życia do momentu osiągnięcia samodzielności. Więc ni episz ż enic nikomu ni ezawdzięczasz, bo to z założenia jest kłamstwo. Zresztą co to znaczy dla ciebie samodzielność? Ile trzeba mieć żeby byc samodzielnym? Gdzie jest granica - przeciez zawsze można sięgnąć po więcej? Moim zdaniem to co tu piszesz jest bez sensu, bo każdemu cżłowiekowi można wytknąć, że jest niesamodzielny, bo mógłby micjeszcze więcej niż ma i mógłby sobie pozwolić na więcej niż może....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajcie se luzu i
Oj kole, kole, ale cos zupelnie innego. Watpie, czy to zrozumiesz - taki narod ;) Uzywajac Twojego argumentu koronnego i, zdaje sie, wykladni wartosci czlowieka - watpie, czy zarabiasz choc w przyblizeniu tyle, co ja ;) z tym, ze ja mam pelna swiadomosc, ze jestem fuksiara, majac takich rodzicow, jakich mam. Wiem, ile im zawdzieczam - chocby dlatego, ze nigdy nie dawali mi kieszonkowego - jak chcialam pieniadze na wlasne wydatki, musialam popracowac w ich firmie, od dziecka. Nie zawdzieczam im znajomosci ludzkich ani znajomosci w brazny, bo poszlam w zupelnie innym kierunku geograficznym i biznesowym, ale zawdzieczam im sposob patrzenia na swoje wlasne mozliwosci. Dzieki sile, jaka mi dali, moglam wyprowadzic sie z domu w wieu lat nastu i nigdy tam nie wrocic, niezaleznie od tego, jak ukladaly sie moje losy. Na do widzenia nie dostalam od nich nawet przyslowiowej koldry, nigdy nie zafundowali mi nawet godziny korepetycji czy prywatnej szkoly, o mieszkaniu czy samochodzie nie wspominajac, ale swietowali ze mna kolejne sukcesy i byli ze mnie dumni. Jestem wdzieczna swoim rodzicom mimo ze jako dziecko mialam im za zele metody wychowawcze - to, ze nigdy nie kupowli mi modnych ciuchow czy gadzetow mimo tego, ze byli bogaci. Nauczyli mnie za to szacunku do pieniadza i przekazali etos ciezkiej pracy, ktory nigdy nie pozwoli mi np. kupic kuponu Lotka. To takie male rzeczy czesto decyduja o tym, czy rozwina sie nasze zdolnosci. Moglabym twierdzic, ze wszystko zawdzieczam swoim zdolnosciom, to byloby bardzo latwe i lechtajace ego, w koncu fizycznie nic od moich zamoznych rodzicow nie dostalam. Ale mam lekko inna mentalnosc chyba ;) nie musze w ten sposob sie dowartosciowywac, swoje poczucie wlasnej wartosci znam i porownania nie sa mi potrzebne ;) a chwalic sie swoim statusem byloby mi w nomralnym zyciu po prostu wstyd. To tez lekcja od rodzicow ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajcie se luzu i
Przy okazji - jezeli Twoje niezadowoloenie z menatlanosci dotyczacej niezaradnosci kobiet jest autentyczne, zapraszam Cie do dolaczenia do ktorejs z licznych akcji i fundacji wspierajacych aktywizacje zawodowa kobiet - zdzialasz duzo wiecej, niz po prostu piszac posy w takim tonie na Kafeterii. Ludzie zaangazowani w takie akcje bardzo licza na pomoc - wsparcie finansowe i merytoryczne kobiet, ktore chcialyby podzielic sie swoimi doswiadczeniami z innymi kobietami. Jesli autentycznie nie godzisz sie z sytuacja, to dzialaj - inaczej latwo mozesz byc posadzona o zwykle znalezienie sobie niszy, ktorej mozesz dopiec wywyzszajac sie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zareczylam sie 2 miesiace temu...jestem na 4 roku studiow, moj luby pracuje od roku...w przyszlym roku planujemy wesele (od razu jak skoncze studia)...poki co nie pracuje, jestem na utrzymaniu rodzicow...ale po slubie nie mam zamiaru byc na utrzymaniu meza, chce pojsc do pracy i razem z nim wspolnie zarabiac na nasza przyszlosc. A teraz? Nie moge pracowac, ze wzgledu na fakt ze mam duzo nauki ( mimo ze to juz koncowka)...i co brak pracy miałby przekreślić zaręczyny? Dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieprzenikniona
Mylicie dwie rozne rzeczy. Czym innym jest wstapienie w zwiazek malzenski ze swiaodmoscia ze jest sie zaleznym od swojej rodziny nie ma sie na utrzymanie nie jest sie za siebie odpowiedzialnym a czym innym jest stracenie pracy w trakcie trwania malzenstwa zawratego w pelni odpowiedzialnie bez potrzeby uzyskiwania pomocy od innych. Dopoki nie ma cie pieniazkow na wlasne utrzymanie nie jestescie ani dojrzali ani odpowiedzialni do samodzielnego zycia we dwoje w zwiakzu malzenskim. Koniec kropka. Znam takie dwie zenujace sytuacje. Para na studiach wziela slub cywilny i ...... po slubie musieli mieszkac osobno w rodzinnych domach i byc na utrzymaniu swoich rodzin bo nie mieli pracy wiec i pieniezkow i nie mieli w zwiakzu z tym gdzie mieszkac. Nie wiem co i komu chcieli udowodnic tym wystepkiem. Dziewczyna skonczyla studia on mial stala ale nizbyt dobrz eplatna posade w barze.Zamieszkali razem i nie bylo latwo wiazac koniec z koncem bo przeciez ona nie bedzie pracowala poza wyuczonym zawodem. Ona skonczyla studia!! Rmont mieszkania finansowali jej starsi schorowani rodzice na rencie a na obiadki tez do rodzicow bo jej nie chcialo sie ani chodzic na zakupy ani gotowac pozatym z czego mieliby miec na te obiadki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×