Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość Nika0404
Amanda to są typowe objawy marskości i to zaawansowanej, jeśli nie chce iść do lekarza to wezwij pomoc do domu bo nie ma czasu zwlekać z pomocą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To juz zaawansowana marskosc...Nie ma juz ratunku dla tego czlowieka,. Wystarczy kropla alkoholu, peknie mu watroba i bedzie lezal martwy, zażygany i zakrwawiony. To scierwo juz pol żywe. Zostaw go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amanda...niestety moje poprzedniczki maja racje.....to zaawansowana marskosc watroby....moj byly juz przyjaciel tez wszystkie dolegliwosci zwalal na co innego..oni tak maja...bo niby co?maja powiedziec ze to przez ich picie??ze sami sobie winni?? napewno sie do tego nie przyznaja.........a my sie meczymy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amanda35
A on dalej pije. Zmniejszyl tylko ilosc- z 10 piw kazdego dnia do 7-8 i troche lepszej jakosci. Nadal twierdzi ze nic go nie boli i nie pojdzie dolekarza. Jak Was poczytalam to obserwuje go troche- brzuch strasznie wielki, nogi spocgniete arece jak patyczki, i caly zolty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokapoka
Mam problem, moja matka pije, była ostatnio w szpitalu 2 tyg bo miała wodę w brzuchu, wyszła i znowu zaczęła pić 8-10 mocnych piw dziennie, kaszle, dużo razy śpi, dziś zobaczyłam w karcie że lekarz rozpoznał alkoholową marskość wątroby, nie wiem co robić, ona nie chce się leczyć bo nie widzi problemu :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pokapoka pezykro mi ...nic nie zrobisz..oni nie widza problemu....wczoraj zmarl ziec mojej sasiadki..tez marskosc....oni wszyscy poprostu nie chca widziec co sie z nimi dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam, musze sie wypisac bo jak nie napisze tego to mnie szlag trafi....wlasnie kolega z pracy powiedzial ze zmarla jego kolezanka (26 lat) na raka szyjki macicy....walczyla dlugo i wytrwale ale przegrala....a mnie krew zalewa, ze mlodzi ludzie choruja i umieraja na choroby na ktore nie maja wplywu...wtedy walcza i chca zyc...a "nasze przypadki" wlasciwie same sobie sa winne..ze umieraja powoli...nie doceniaja zycia.....oni wszyscy mieli by szanse zyc gdyby tylko chcieli..ale nie, oni wola pic!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leydy30
witam:-) tak czytam te wasze wypowiedzi i doskonale rozumiem wasze uczucia . Bezsilność w walce z alkoholizmem i skutki tej choroby. Mój mąż leży w szpitalu rozpoznano u niego marskość wątroby, ostre zapalenie trzustki, po kilku dniach jego stan pogorszył się trafił na oddział intensywnej opieki został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej stwierdzono zespół wątrobowo- nerkowy,lekarez powiedzieli że mam być przygotowana na najgorsze. Mąż ma 37 lat to młody człowiek będą go ratować choć szanse są marne.Po 5 dniach wybudzono go miał zaburzenia świadomości, teraz leży na oddziale wewnętrznym lekarze mówią że może w każdej chwili może umrzeć ma wodobrzusze spuszczają mu wodę z brzucha i strasznie spuchnięte nogi. pił odkąd pamiętam ale od trzech lat non stop mamy trzy córki 12,10, i 8 w maju najmłodsza idzie do komunii. Już nie mam siły na początku byłam zła a teraz jest mi go żal odwiedzam go w szpitalu a on cały czas na mnie warczy rodzina męża oczywiście mnie wini za jego stan a jak robiłam co mogłam . do szpitala trafił w piątek a w środę miał być zabrany na przymusowe leczenie- nie zdążyłam , cały rok biegałam po prokuraturach i sądach.. mąż ma trudny charakter boję się że jak tylko wyjdzie ze szpitala to się zaraz napije. z drugiej strony nie zamierzam poświecić reszty życia na pilnowaniu go, ma dietę trzustkową i cukrzycową a co zajdę do szpitala to mi wymyśla co mam mu do zjedzenia przynieść a jak próbuje mu wytłumaczyć że nie może to warczy:-)nawet nie mam ochoty już go odwiedzać, z drugiej strony boję się wyrzutów sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amanda 35
Witaa ponownie, mam nadzieje ze tu jeszcze ktos wejdzie co sie orientuje i cos mi doradzi. Jak pisalam wczesniej moj partner chyba juz ma zaawansowana marskosc watroby i dalej pije.. Pisze chyba bo on nie byl u lekarza i nadal nie chce isc ani mnie nie pozwala wezwac lekarza ani pogotowia. Od okolo 5 tygodni jest zolty, brzuch ogromny, nogi jak balony i teraz od jakiegos czasu jakby skora pekala a ostatnio na nogach plamy czerwone-cos jakby roza- wyglada to strasznie. Wczesniej juz mial kaszel a teraz oddech bardzo krotki, nie je i praiwe nie spi. Nadal pije piwo w duzych ilosciach. Jak dlugo to moze potrwac i czy kktos moze mnie oskarzyc ze go nie ratowalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nika0404
Witam Amanda wezwij pogotowie bo umrze Ci na rękach w domu, czerwone pręgi na skórze to mogą być rozstępy wywołane zatrzymywaniem wody, mój ojciec tak miał. Leydy 30 może się mylę bo to młody człowiek ale nie musisz się martwić o to co zrobi Twój mąż po wyjściu ze szpitala, jeśli to naprawdę zespół wątrobowo-nerkowy to ze szpitala nie wyjdzie, poczytaj sobie o przeżywalności z tym zespołem. Szczerze Wam współczuję dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam dziewczyny...nie dajcie sie bwiniac za to ze wasi partnerzy sa chorzy... ja od mojego przyjaciela balam sie odejsc bo mialam wyrzuty sumienia ze jak odejde zacznie jeszcze wiecej pic..i szybciej umrze... bzdura...zrozumialam to dopiero niedawno...odeszlam i jestem szczesliwa..nie znajduje w mieszkaniu schowanego alkoholu....super uczucie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Opisze Wam jak moja koleżanka na własne życzenie ma silną marskość wątroby. Ma 35lat, od 6-7lat pije a od 3 chyba codziennie. Widziałam ją ostatnio w grudniu to poprostu się przeraziłam jak wygladała. Twarz opuchnięta i czerwona. Nogi jak patyczki i przeraźliwie ogromny brzuch. Każdy jej mówił żeby szła do lekarza bo jest z nią źle, żeby już nie piła ale jakby do ściany ktoś mówił. Za każdym razem mówiła że ona nie pije. No i doigrała się. 2tyg temu pogotowie zabrało ją do szpitala bo zasłabła. Ściągnęli jej ok.20litrów wody, zółta na twarzy jak cholera. Okazało się że nie całe 5% zdrowej wątroby ma. Jest słaba, ma płytki oddech. |Dostaje leki, kroplówki. Dostała też krew. Jest strasznie chuda ale ten brzuch ma duży. Cały czas jest w szpitalu. Piła bardzo dużo lecz 3tyg przed szpitalem już przestała, widać czuła że jest już źle. Mam pytanie do Was, jakie rokowania waszym zdaniem, podobno nawet miesiączka jej się wstrzymała. Jest jeszce taka młoda i ma dzieci, tak bym chciała żeby z tego wyszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie się udało
Trafiłem zupełnie przypadkiem na to forum, szukałem informacji na temat "przeżywalności" chorych z marskością wątroby. Dokładnie 5 lat temu wylądowałem w szpitalu z wszystkimi opisanymi przez Was objawami, po tygodniowym pobycie, w piątek wieczorem poczułem nagle gorąco w przełyku, doszło do krwawienia z żylaków przełyku, o których lekarze nie mieli pojęcia, a tym bardziej ja. Jak przez mgłę pamiętam zamieszanie jakie się zrobiło na sali..., i następne co pamiętam, to biała plama nade mną i kompletna niepamięć, nie wiedziałem gdzie jestem ani co się ze mną dzieje, nie mogłem zrobić żadnego ruchu... Była to już niedziela, ja leżałem na łóżku przywiązany pasami, aby ograniczyć do minimum ruchy mojego ciała, krwawienie z żylaków było tak silne, że lekarze wyczerpali wszystkie możliwości ratowania i właściwie pozostawili mnie czasowi... Dzisiaj mija pięć lat i parę dni... Wcześniej przez rzeczywiście 10 lat codziennie piłem alkohol w ilościach niewyobrażalnych dla zwykłego człowieka, i nie byłem "menelem"... Od tamtej pory nie wypiłem ani kropli, dalej wykonuję bardzo stresującą pracę... Wiem, że mnie się jak na razie udaje, że można z tego wyjść, że można prawie normalnie żyć, nie wiem jak długo ale można to zrobić... P.S. Mam aż albo tylko 45 lat :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie się udało gratulacje..naprawde podziwiam....mojbyly przyjaciel niestety nie pojal tego co ty pojales..i pije dalej...wczoraj bylam z nim na kawie...przestraszylam sie..oczy zolte. skora zolta..brzuch jeszcze wiekszy niz byl ostatnio....az zal bylo patrzec na czlowieka ktorego kocham.kochalam ponad wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xdamianx
Za "dzieciaka" dużo ćpałem , później dragi zamieniłem na alkohol , piłem go też ogromne ilości. Dwa lata temu przystopowałem , alkohol zamieniłem na sport, ale nie odstawiłem go całkowicie bo w weekendy jednak ostro balowałem , ale nie było to już chlanie codzienne i w takim stopniu. Myślałem , że mi się udało... Jednak pomimo tak ograniczonego picia i wydawałoby się już zdrowego trybu życia (pomijając nieszczęsne weekendy) zacząłem się czuć coraz gorzej, zaburzenia trawienne , stany depresyjne, zmiany skórne, rumień na twarzy... W żadnym wypadku nie łączyłem tego z wątrobą a jednak. Zrobiłem sobie badania krwi... alat, aspat, bilirubina, czas protombinowy wszystko ponad norme. Od tego momentu tj. już 6 miesięcy nie tknąłem ani kropli alkoholu. W pierwszej chwili byłem wielkim optymistą no bo w końcu wiem , czemu tak źle się czuję , na szczęści wątroba się regeneruje , teraz wystarczy zachować abstynencję , brać "hepatil" i wszystko wróci do normy, tak sobie myślałem. Niestety... Obecnie mam 28 lat , lecze się w poradni chorób wątroby i wstępnie mam rozpoznaną marskość wątroby. Nigdy bym nie przypuszczał , że tak szybko alkohol i narkotyki mogą wykończyć człowieka, kiedyś gdzieś czytałem , że marskość powstaje po minimum 20 latach intesywnego picia z resztą często widuje się tzw. lumpów dobrze po pięćdziesiątce, którzy dalej chleją i nic im nie jest... widać niektórym wystarczy o wiele mniej. Teraz nie mogę sobie wybaczyć , że doprowadziłem się do takiego stanu. Kiedyś miałem marzenia , miałem plany na przyszłość, poważnie wkręciłem się w sport. Teraz niestety pozostaje mi tylko wiele wyrzeczeń , totalna abstynencja i nieustanna walka o dalsze życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gvolisc..
tata moj to mial,nie zyje, minelo juz ponad 10 lat.straszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SebaS.
Hey.. To znów ja, pisałem już wcześniej... Moja mama pije już od parunastu lat, nie chce się leczyć... Czasem skarży się na straszny ból brzucha, zwija się z bólu, gdy napije się wódki, zaczyna się strasznie mocny kaszel i wymioty w których pluje raczej świeżą krwią... Czy jest już źle.. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Pisałam ponad miesiąc temu o mojej koleżance. No niestety jej się nie udało. Zmarła 29.03. zostawiła dwójkę dzieci, małych dzieci. Już chyba ratunku dla niej nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lineczkawroclaw
Witam, mam pytanie. Mianowicie mój Tato lubiła sobie popijac. Przez ostatnie 10 lat trafiał kilka razy do szpitala z powodu wątroby, ale pozniej wracał do popijawek. Jakieś kilka tygodni temu zrobił sie zolty na twarzy i cały spuchl. Wyniki krwi były bardzo kiepskie. Poszedł do lekarza i dostał skierowanie do szpitala. Niestety w szpitalu nie było miejsc więc dali mu tabletki moczopedne i powiedzieli, ze w szpitalu zrobili by to samo. Dzisiaj minęło już 4 tyg gdy Tata nie pije, woda zeszła mu prawie z całego organizmu, zostało mu jeszcze troszke na brzuchu. Wyniki tez sie znacznie poprawiły. Wczoraj robił USG i lekarka go wysyła do szpitala bo jest tam woda. Mój tata czuje sie dobrze i nawet w miarę je. Myślicie,ze będzie dobrze. Sama strasznie sie martwię bo teraz długie weekend i do szpitala moze iść dopiero pod konie tygodnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goha8
Tez jesem chora.lekarze nie dawali ma szans.podnioslam sie z dna dla syna.nie pije2.5 roku.jest lepiej.alkoholicy maja szanse na przeszczep ale sa na ostatnich miejscach na liscie i musza nie pic leczyc sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goha8
Jestem alkoholiczka.nie pije 2,5 roku choruje na marskosc od 4 lat.mialam wodobrxusze.lekarz sciagnal mi 3 litry wolnego plynu.teraz biore furosemid ktory oprocz wody wypulkuje potas.poza tym badania krwi na proby watrobowe ALAT ASPAT i GGTP.jest dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leydy30
witam ponownie mój maż nadal leży w szpitalu 23 czerwca miną cztery miesiące (masakra)(przypominam -marskość wątroby zapalenie trzustki -w tym czasie powstały ropnie przy trzustce które miał trzy razy operowane dreny teraz ma codziennie płukane ważył 120kg dziś waży 67kg wrak człowieka ale ta choroba jeszcze nie nauczyła go pokory ja mam już dosyć szpitali nie wiem co będzie lekarze mówią że wyniki się polepszyły ale co będzie nie umieją mi powiedzieć trzeba czekać tylko na co???? na cud? w życiu nie myślałam że alkohol może tak zniszczyć człowieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam.....moj ex przyjaciel 17.06. przegral walke z choroba.....znalezlismy go w lazience w kaluzy krwi.... zegnam was zyczac duzo sily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SebaS
Z mamą chyba gorzej... Ostatnio upadła na podłoge i bolał ją mocno brzuch.. Pije nada ma duży brzuch, spuchniętą wątrobe mówi, że jej pulsuje.. Wymiotuje żółćią, bolą ją mięśnie ma takie jak by twarde kulki... Mówi, że nie pójdzie do lekarza bo i tak jej nie pomogą.. Nie mam już pojęcia co zrobić.. ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystian
Wspolczuje Wam wszystkim....znam ten problem.... moj ojciec zyl z zaawansowana marskoscia watroby od 8 lat... wtedy pierwszy raz byl w spiaczce....wyszedl z tego .... 2 lata nie pil.... mial firme pieniadze i nagle zaczal dalej pic... 9.07 tego roku zmarl..byl w szpitalu bo mial omamy i byl strasznie slaby... duzego brzucha nie mial...bylem przy nim te ostatnie 3 dni....sobota wygladal tak jakby spal....zero kontaktu..spiaczka...niedziela oddech szybszy i glosniejszy....poniedzialek intubowali Go...oddech bardzo ciezki bardzo szybki bardzo glosny....prosilem go aby byl silny i czekal az mama przyjedzie do szpitala pozegnac sie z nim...mama byla za granica zawodowo....wrocila najszybciej jak tylko mogla o 17.30 byla w szpitalu zostawilem ich samych....plakala.....trzymala Go za rece....tato mial oczy od 3 dni zamkniete...cos chcial powiedziec....ale przez rurke ktora mial w buzi nie mozna bylo zrozumiec nic...polecialy mu lzy i przestal oddychac..... wyplakalem morze lez przeu 3 dni pobytu przy tacie... pozegnalem sie z nim...powiedzialem mu 100 ryzy ze go strasznie kocham....wtedy zaczal jeszcze glosniej oddychac...jestem pewny ze mnie slyszal i czul moja obecnosc.... brakuje mi Go strasznie....byl dobrym czlowiekiem....mysle o nim codziennie....i modle sie za niego ...mial dopiero 59 lat.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie się udało
... współczuję wszystkim, którzy stracili bliskie osoby. I jestem pełen podziwu, że mimo tylu cierpień jakie Was spotkały z ich strony nie przestaliście ich kochać...! Zazdroszczę im ! Ciekawy jestem jak to będzie w moim przypadku, straciłem wszystko co miałem, rodzinę, dom, wyrządziłem wiele krzywdy moim najbliższym Moje obecne życie to tylko "przeżywanie" z dnia na dzień, bez planowania, bez marzeń, bez nadziei na jakąś przyszłość... Niewiele osób wie o mojej chorobie, nie chwalę się swoją historią, nawet nie mam się z kim cieszyć ze swojego "sukcesu"... Byłem sam wtedy i jestem sam teraz... Czasami zastanawiam się czy moja walka o przeżycie miała sens... ? Dałbym dużo, aby móc cofnąć czas, aby to, co się wydarzyło nigdy nie miało miejsca, aby to była nieprawda, aby to był tylko zły sen ! Niestety tak nie jest, ale na szczęście pamięć ma to do siebie, że czasem daje o sobie zapomnieć... Mimo wszystko warto jednak walczyć, choćby dla najbliższych, takich wspaniałych, jak na tym blogu... I myślę, że to najważniejszy powód dla którego trzeba walczyć, nie dla siebie ale dla innych !!! Żeby jeszcze bardziej nie cierpieli... Bo najprostszym wyjściem jest zapić się na śmierć i mieć "święty" spokój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam...... Przeczytałam Wasze wpisy. Trafiłam na to forum bo szukam , nie wiem- pomocy? raczej wsparcia i osób które ROZUMIEJĄ. Których bliskie, kochane osoby odeszły czy odchodzą. Nie mówię, że piją/ pili z własnej durnoty, tak sa skonstruowani, taki defekt na psychice.... Ale dlaczego nie dają sobie pomóc Nie wiem jak zacząć. Mam córkę z problemem alkoholowym. Długie lata dawałam sie oszukiwać i manipulować. Bo trudno uwierzyć w to, że Twoje dziecko jest alkoholikiem i że ciebie najzwyczajniej w świecie roluje. trzy tygodnie temu wylądowała w szpitalu ze spuchnietymi nogami, brzuchem jak balon, żółta. Wcześniej nie bardzo mogła jeść, zwracała. W szpitalu po dokładnych badaniach stwierdzili, że wątroba uszkodzona po wieloletnim zażywaniu horonów; przeciez nie przyznała się że pije! Wyszła ze szpitala i ..... natychmiast zaczęła pić. Wtedy wreszcie do mnie dotarło, że jest źle i to bardzo. Coś we mnie pękło. Niech mnie znienawidzi... Ale ma synka, 6 letniego. Przecież jak będzie pić na tą wątrobę to ............. .......................................... nie ma ratunku?? Zgodziła sie wyjechać do ośrodka terapeutycznego ale właśnie dziś, po dwóch dniach pobytu tamże oświadczyła że wraca do domu i zapisze się do jakiegoś lokalnego AA. Ja jej już nie wierzę. Chociaż to ponoć już mały sukces, że przyznaje przed sobą, że ma problem z alkoholem? .................................................. Cuda się zdarzają???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shshdhh
Nikt nie przeszczepi wątroby ochlejusowi, na przeszczep czekają tysiące wartościowych osób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×