Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość krakowiankaaa

Muszę znaleźć faceta teściowej

Polecane posty

musze obiad dogotowac a siedze na kafe, ale jeszcze napisze to.Odnosze wrazenie, ze z nia walczysz.Po co?Uwaza tak.Ma prawo.Ty masz tylko zyskac przestrzen dla siebie.O to tu chodzic powinno.A niech sobie mysli co chce.Kazdy ma prawo do tego, ba prawo do glupoty tez.Nawet tesciowa hihi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaaa
Ok - Każdy ma prawo do swojego zdania. Ale w sobotę powiedziała, że moja koleżanka pozbyła się syna. A on pprostu wyjechał na studia. Wczoraj mnie ta dziewczyna odwiedziła. Potem poszyłyśmy na koncert WOŚP. Miałam ochotę o to ją zapytać. Ale przecież nie jestem świnią i jej tego nie powtórzę. A wiem na 100 %, że to kłamstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wielka rana wolno sie goi
No ja tez musze obiadek robic dziewczyny popiszemy potem buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaaa
Dobrze, napiszemy coś po obiedzie Smacznego :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
No i jak tam dziewczyny żyjecie? Ja już po kolacji :-) Wielka rana. - czy teściowa miała duży wpływ na wasz rozwód?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara zolza
masz problem duzy dziewczyno.Z mezem powinnas stworzyc wspolny front w konfrontacji z tesciowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam jedno pytanie
do Krakowianki Jak często widujesz się ze swoją mamą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
rzadziej niż z teściową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
do starej zołzy: Czyli jak: w trójkę omówić problem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psidetektyw
Kochana, zaproponujcie jej wyjazd do sanatorium. Tam najszybciej pozna adoratora i moze zacznie żyć trochę własnym życiem. W każdym bądź razie jest jakaś szansa, wy odpoczniecie a ona może kogoś poznać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
Ale ona nie chce. Już pytałam. Najgorsze jest to, że pokłóciłam się na dobre z moim m. Chyba nic z naszego małżeństwa nie będzie. Poprostu nie daje rady żyć w trójkącie :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do sanatorium ale jakiego
2 razy byłam w sanatorium, ok. 80% kuracjuszek to kobiety, reszta to pary małżeńskie i panowie, ilu z nich było samotnych? nie dowiadywałam się. Ale autorka i tak jest w dobrej sytuacji, teściowa jednak rzadko ją nawiedza. Do mojej sąsiadki teściowa przychodzi codziennie na inspekcję. Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grazka55
ciesze sie ze trafilam na ten topik. JESTEM TESCIOWA.... swiaza , bo od sierpnia...moja corka jest mlodzitka, nieba bym jej przychylila. Staram sie nie wlaczac w zycie mlodych,nie nawiedzac ich. Czasem jak cos kupie czy zrobie zostawiam na klamce ,zeby nie nachodzic.Corka codziennie dzwoni, czasem sie widujemy, druga corka tez , ale ona tez ma swoje zycie i mieszka w innym miescie..... A ja, czuje sie samotna i opuszczona, wylaczona. Cale zycie im poswiecilam, sama wychowywalam, a teraz po prostu one maja inne zycie. to trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
Tez słyszałam, że W sanatorium mężczyźni są rozrywani :-) Ale jeśli przez 10 lat z nikim się nie związała, to chyba nie ma co się łudzić. Nie wyobrażam sobie gdyby miała przychodzić codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paaaaulinaaa
Ale wiecie co, ja was nie rozumiem! Postawcie sie chociaż na chwile w jej sytuacji. Miała męża i syna ktory zamieszkał naprzeciwko razem z żoną i swoimi dziećmi. Spedzała czas głównie z mężem, może byli naprawde prawdziwymi przyjaciółmi, rozmawiała z nim o wszystkim i nagle on umarł. Została sama, straciła ukochaną osobe. Jest juz na emeryturze, chodzi cały dzień po domu, nie ma sie do kogo odezwać, tylko czuje ból po stracie ukochanej osoby, jest samotna i czuje sie niepotrzebna nikomu. Raz na dwa tygodnie idzie do syna i synowej. A jak przychodzi, czuje sie niepotrzebna, więc mówi co jej ślina na język przyniesie, w nadzieji że może zainteresuje rozmową i rozmowa sie potoczy. Ale widzi że tak nie jest i przez to czuje sie jeszcze bardziej odrzucona i samotna. I co? Ma zanleźc sobie faceta? Może nawet nie chce. A może i by chciała, żeby chociaż miec z kim pogadać, ale czy łatwo jest znaleźć taką osobe, którą można traktować jak przyjaciela? I nie da sie uniknąć porównań do człowieka z którym sie spedziło 20 czy 30 lat. Ale jest namawiana przez syna i synową, więc mówi że chce kogos poznać. Bo czuje sie odrzucona przez wszystkich, niepotrzebna synowi, samotna w domu i na pewno nieraz myśląca o zmarłym mężu. Mam nadzieje że nigdy sie nie znajde w takiej sytuacji. To strasznie smutne. Jeszcze dla Ciebie najlepiej by chyba było jakby nigdy do was nie przychodzila, sama napisałaś, że powiedziałaś mężowi "a co ja z nią ślub brałam?" Nie nie brałaś z nia ślubu, ale brałas ślub z jego dzieckiem. A to że wziełaś z nim ślub, nie oznacza od razu że karze własnej matce was nie odwiedzać, bo sobie tego nie życzysz... ehhh... postaw sie chociaż na chwile w jej sytuacji, a nie myślisz tylko o sobie. Myślisz że to robot, bez uczuc, który nie widzi, że nie interesujesz sie tym co mówi? który nie widzi że jest niemile widziana? A by chciała być mile widziana i zapraszana, a czuje sie nikomu niepotrzebna. Bo nie chce mi sie wierzyć w to żeby kobieta, która straciła męża, jak podejrzewam juz na emeryturze, widząca lub podejrzewająca że nie jest mile widziana w domu własnego syna jest szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do sanatorium ale jakiego
Grazka 55 Dlaczego czujesz się opuszczona i samotna, przecież kiedyś musiał nadejść dzień w którym dzieci wyfruną z domu, musiałaś myśleć chyba o tym, co wówczas będziesz robiła. Dzieci dorastają stopniowo, im starsze tym bardziej samodzielne i matka może zająć się swoimi sprawami. A tyle jest fajnych rzeczy do zrobienia, trzeba tylko chcieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
Wiem Grażka - to trudne. Nie znam jeszcze tego uczucia, ale mogę sobie to wyobrazić. Pracuję z ludźmi, którzy zostali sami. Znam ich opinie. Wiele z tych dzieci jest poza krajem i też muszą żyć. Zdarzenie sprzed kilku dni. Przychodzi moje dziecko od babci i mówi. Mamo - jeśli możesz przyszykuj tort, bo przyjdzie babcia. Miał mieć urodziny. Ja planowałam zupełnie inaczej ten dzień. Chciałam z mężem i dziećmi wyjść gdzieś i to uczcić. Przecież nie ma obowiązku kupowania tortu co roku. Zdenerwoawałam się, bo nie pyta się nas czy będziemy, czy może mamy inne plany. Poprostu przekazuje informacje przez dziecko. Przecież to niepoważne. Kupiłam torta, przyjęłiśmy ją w domu. Ale następnym razem nie będziemy wszyscy extra na nią czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara zolza
no tak.A co chcesz z kolezankami rozwiazac problem, usiadz z tesciowa i pogadaj po ludzku jak to widzisz Ty i jak ona.Maz jak najbardziej niech bedzie, bo on tez jest w tej symbiozie.Po co chcesz byc madrzejsza od niej.Ktos Ci pisal dobrze, nie naprawiaj jej.Ugraj cos dla siebie, czyli wiecej swobody.Nie badz jedna z przekupek co nie umieja rozgrawac bitew.No chyba, ze chcesz byc rozwodka a droge masz bliska do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paaaaulinaaa
miało tam być że "chodzi dwa razy w tygodniu" a nie "raz na dwa tygodnie" :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
Paulina ; Ok - Jest samotna, ale spędzamy z nią wszystkie świĘta, Wigilię nawet dwie, bo potem zabieramy ją do mojej mamy, a tam jest też moje rodzeństwo z rodzinami, więc jest weselej. Imieniny, urodziny. Moje dzieci tam chodzą, i mój mąż. Ja też czasami zajrzę. jeździmy na działkę. Ale jeŚli przychodzi, opowiada głupoty i psuje mi nerwy, to na to nie pozwolę. Widzę , że z biegiem lat jest coraz gorsza i bardziej zaborcza. Jakby zazdrosna. Nigdy jej nie mówiłam o adoratorach. Tylko mam dosyć tej sytuacji. Moja matka ma czworo dzieci, a też została sama. Takie jest życie. Nie ma rady. A mój mąż (czasami tak czuję) wini mnie za to, że jego Ojciec nie żyje, albo ze on nie ma rodzeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paaaaulinaaa
Ale kto miał mieć urodziny? Twój mąż czy Twój syn? Bo sorry, ale jeśli Twój mąz, to wytłumacz mi jakbys sie czuła, jak co roku bedziesz świetowała urodziny swojego syna przez np. 28 lat a przy 29 urodzinach, gdy on juz bedzie mieszkał ze swoja żona, nie dostaniesz żadnego zaproszenia na urodziny własnego dziecka, a potem sie dowiesz, że oni postanowili sobie gdzies pójść, oni, ich dzieci, a do Ciebie nikt nie zadzwonił, nikt Cie nie zaprosił i nawet nie było jakiekoś spotkania już troche póxniej, w czasie którego spotkalibyście sie wszyscy i zjedli kawałek tortu. Naprawde, to musi byc kurwa zajebiste uczucie. Ma nadzieje że nigdy go nie doznam. Tak samo jeśli to urodziny wnuka. I wiesz czemu ona Ci sie "narzuca"? Bo czuje sie olewana i niepotrzebna nikomu. I ma nadzieje pewnie że któregos dnia to sie zmieni. Że sami zadzwonicie, zaprosicie, a nie tylko wtedy gdy trzeba dzieci przypilnowac, tylko ot tak bez zapowiedzi. Pewnie ma nadzieje że sami czasem wpadniecie. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
Acha Paulina. Ona nie chodzi cały dzień po domu, bo jej praktycznie nie ma. Wiele razy chciałam ją odwiedzić, ale jej nie było. Ona biega po całym mieście, po koleżankach, po kościołach. Jest w naprawdę dobrej kondycji. Czasami widzę, że w dużo lepszej niż ja :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paaaaulinaaa
Pewnie ma nadzieje ze wpadniecie tak czasem bez zapowiedzi, bez żadnej okazji typu urodziny, imieniny. Im bardziej ja odpychasz tym bardziej ona sie narzuca. Najlepiej poradz sie psychologa, jak najlepiej rozwiązać ta sytuacje, tak żeby nikogo nie zranić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
To urodziny mojego syna - 11-te. Ale czy trzeba przez X lat co roku kupować torta? Czy to ładnie umawiać się z dzieckiem, a nie z nami. Często przychodzi, gdy mojego męża nie ma w domu. I muszE dotrzymywać je towarszystwa. A ja mam inne zajęcia, bo pół dnia jestem w pracy. A ty Paulina masz teściowa? Bo jak masz to pogadamy :-) A to, Ze mieszkamy naprzeciwko to tylko i wyłĄcznie pomysł mojego męża. Czasami żałuję, że się zgodziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
Albo sytuacja sprzed dwóch dni. Moje dziecko na sankach. Po godzinie patrzę, Że go nie ma. Dzwonię na kom. - tel. jest w domu. Zaczynam dziecka szukać jest po 16, a wiec ciemno. Mąż w pracy. Drugi syna na treningu. Po pół godzinie zdenerwowaana dzwonię do teściowej, a ona, że tak, ze wnuk jest u niej. Przecież mogła przedzwonić! Poza tym mojemu młodszemu dziecku kupuje co chce. Syn jest rozpieszczony. My tak nie robimy. Wspomnę na komunię dostał 2000 zł. To chyba przesada, prawda? Biega do niej co drugi dzień i wszystko opowiada co się dzieje w domu. Mam tego dosyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
zołza - Jak rozegrać tę bitwę? Pomóż :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wielka rana wolno sie goi
No u mnie niema jeszcze rozwodu wyprowadzilam sie od meza bo juz nie wytrzymywalam psychicznie moja tesciowa to byla zawsze podstepna i jest do tej pory ona niby zawsze mowila ja sie nie wtracam ale zawsze miala cos do powiedzenia.Mi sie wydaje to tylko od nas zalerzy od poczatku zwiazku trzeba stawiac swoje warunki a nie np po 5 latach ciezki to jest temat i kazdy ma rozne mysli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wielka rana wolno sie goi
do krakowiankaaa mi sie wydaje ze masz teraz kryzys w malzenstwie i szukasz winy w tesciowej moze poprostu wyjedz z mezem na pare dni zostaw pod opieke tesciowej dzieci zrob urlop sam na sam z mezem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakowiankaa
Tak moja zaraz po ślubie powiedziała, że nawet zupy nie potrafię podgrzać. Trzeba było odrazu pyskować, a nie się uśmiechać. A Wy mieszkaliście razem? Grażka - Kochana. Masz teraz czas dla siebie. Wykorzystaj to, znajdź jakąś pasję. Musi być lepiej - zobaczysz :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wielka rana wolno sie goi
Wyczytalam ze stosunki wasze rodzinne sa dobre jezeli juz tyle lat to wytrzymalas to napewno wytrzymasz nastepne podejdz do tego bardziej na luzie przez tesciowa brac rozwod nie warto czlowiek duzo bledow popelnia moze poprostu postaw sie w sytuacji twojej tesciowej sprobuj ja zrozumiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×