Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ex-ulezakowana

topik dla ex-ulezakowanych czyli zycie po poronieniu

Polecane posty

Gość ex ulezakowana
witajcie, no wiec ja dzis otrzymalam moje wyniki z badan genetycznych. Na moje szczescie wszystko jest w porzadku...uff ulga.... Niestety nie moga mi powiedziec dlaczego poronilam...no ale coz, nic juz na to nie poradze. namanowcach--- ja w zeszlym roku w stycznie tez przeszlam terapie u psychiatry i bralam tabletki antydepresyjne. Bralam moze z miesiac, potem odstawilam i stwierdzilam, ze sama dam rade no i jakos dalam. Bierz te tabletki tak dlugo jak bedziesz ich potrzebowala, pamietaj, ze jak je bierzezs nie mozesz zachodzic w ciaze bo one szkodze nienarodzonemu. Ja wiedzac, ze mam te tabletki w domu mnie uspakajala i wiedzialam jak mi sie cos pogorszy to znow zaczne brac. Do dzis nie musialam. Zycze ci aby ta terapia dobrze na ciebie wplynela ale wiedz, ze samymi tabsami to moze byc ciezko. Dobrze jak bys znalazla jakiegos psychologa i chodzila na terapie, bo psychiatra to tylko leki daje, a terapeuta pomoze ci ze strony mentalnej. trzymam kciuki! milva--- popieram twoje wypowiedzi, jestes naprawde zloty czlowiek! serce---glupio to pisac ale witaj w klubie zlamanych serc...przykro mi z twojego powodu, wygadaj sie u nas to pomaga. To taka mala terapia grupowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terazjuz szcześliwa mamusia
dziewczyny wpadłam was tylko pocieszyc , jeszcze 2 lata temu byłam w tej samej sytuacji , poroniłam w wigilie , dla mnie to był najgorszy z mozliwych koszmarów,tak bardzo chcialam tego dziecka, byłam tak załamana ze powiedzialam sobie :zadnej wiecej ciązy , nie przezyje tego 2 raz, ale.... po 3 mies byłam znów w ciązy , cała ciąża to był jeden wielki strach , ciągłe chodzenie do ubikacji czy nie ma krwi i ciągły strach, bralam non stop duphaston i zastrzyki z kaprogestu ale udało sie , teraz mam 14 mies córcie i jestem najszczesliwsza na swiecie. moge Wam tylko powiedziec z własnego doswiadczenia ,ze nic tak nie uki bólu jak nastepna ciąza,czego wam życze zcałego serca!!! ps. co to za termin ex-uleżakowana STRASZNY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Ex-ulezakowana - masz rację, taka mała terapia grupowa. Bo, jak na razie, nie jestem w stanie rozmawiać z innymi, z kimś, kto tego nie przeszedł. Internet to naprawdę taka terapia. Jestem w trakcie czytania blogu na www.poronienie.pl, do którego link był podany na początku tego topiku. Płaczę nad tym, ale chyba tego mi trzeba. Staram się nie płakać przy moim mężczyźnie, bo wiem, że on jest bezradny, że chciałby mi pomóc, a nie wie jak, też to bardzo przeżywa, ale on chce działać, a ja muszę się wypłakać, przeżyć to po swojemu. Trzymajcie się dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie dziewczyny. Dobrze, że teraz mamy internet i możliwość pisania z osobami po takich samych przejściach. Żeby nas tak naprawdę zrozumieć to trzeba to przeżyć.Wiem, że chociaż ktoś mówi, że nam współczuje to tak pewnie jest ale tego do końca nie rozumie jak się czujemy, co przeżywamy i jak naprawdę nam jest ciężko. Co niektórzy to robią z tego nawet sensację !!! Dzwonią do znajomych" A słyszałaś co się im przydarzyło?...itp. Niby współczują a tu myślą do kogo jeszcze nie zadzwonili żeby sprzedać NOWINĘ :)) MASAKRA. WIem to z własnego doświadczenia. No ale cóż zrobić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz jeszcze te święta, jak dla mnie to jeszcze za wcześnie. Powiedziałam już mojej mamie, że raczej nie przyjdę, że nie jestem jeszcze gotowa na spotkania z kimkolwiek. Wiem, że jest jej z tego powodu bardzo przykro, chciałaby mi pomóc, ale nie potrafię udawać, że nic się nie stało. Nie jestem też jeszcze gotowa na pytania o to jak się czuję i słowa w stylu: "następnym razem się uda". Te święta spędzę tylko i wyłącznie z moim mężczyzną, bo innych jak na razie nie jestem w stanie przeżyć. Zwolnienie mam do 18 kwietnia. Na wizycie mój lekarz powiedział mi, że jak nie będę jeszcze gotowa na powrót do pracy, to żebym przyszła, a wypisze mi zwolnienie. Na początku powiedziałam, że przyjdę po to zwolnienie. Teraz myślę, że chyba jednak wrócę już do pracy, chociaż będzie mi ciężko, w pokoju są dziewczyny, które mają małe dzieci i nie wiem, czy sobie poradzę z ich rozmowami o ich dzieciach. Całe szczęście w szpitalu mój lekarz zajmował się mną, a nie zostawił mnie samej sobie, jak niektórzy potrafią. Całe szczęście pielęgniarki na tym oddziale są bardzo sympatyczne i całe szczęście mam tam znajomą salową i ona akurat była, jak miałam zabieg. To jest bardzo pomocne, kiedy nie traktuje się ciebie jak balast na oddziale, jak kolejny zabieg wyłyżeczkowania. Dziękuję, że mam gdzie się wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milva31
Hej Dziewczynki:) dzięki za miłe słowa:) Ex - strasznie się cieszę, że badania genetyczne wyszły ok, to najwazniejsze, bo na geny to już nie ma rady niestety. A u Ciebie ten problem odpadł i o tym już możesz nie myśleć:) Mnie też nikt nie powiedział dlaczego poroniłam ale z punktu widzenia genetycznego to tam wolałabym nie mieć przyczyny bo juz nic by się nie dało zrobić. Chociaż z drugiej strony nawet z wadliwym kariotypem dziewczyny maja dzieci więc tez nie oznaczałoby to z góry przekreslenia wszystkiego. W każdy razie bardzo się cieszę, że już masz to za sobą, kochana:) Namanowczuszku, zgadłam, hihihi, ale cicho szaa:P:P:P:P:P Pamiętajmy wszystkie, że nastepna @ to nie koniec świata nawet jeśli sie teraz nie uda, to nic jeszcze straconego! PS. Przy niektórych antydepresantach można starać się o dziecko. Przy niektorych uspakajajacych też - info od lekarza, który mowi, że stabilny stan matki jest wazniejsz niż hipotetyczne uszkodzenia i że więcej szkody może przynieśc matczyny obłęd z nerwów niż mala dawka antydepresanta typu Seroxat czy uspakajacz jak Relanium itp. mimo ze wszedzie jest napisana kat. D. A dziewczynom po in vitro walą relanium albo hydroxyzyne i jest wsio ok. Na Bocianie mnostwo takich postow i info o lekach usp. w czsie ciazy. Serce1976 - bardzo mi przykro, moge napisac tylko, że wiem co czujesz, choć to żadna pociecha, zwłaszcza, że zabieg mialas przedwczoraj więc rana jeszcze świeża. Ja też nie miałam ochoty na spotaknia z ludzmi ale musialam powiedziec np. w pracy dlaczego byłam na zwolnieniu i patrząc z perspektywy czasu nie było tak źle. Ale też nie chcialam z nikim rozmawiac, nawet teściowa nie wie. No nie mogłam po prostu. Ja też płakałam po zabiegu i wiele, wiele dni potem, jeszcze teraz jak o tym mówię to potrafię się rozpłakać w dwie sekundy. I dobrze, nie widzę sensu powstrzymywac żalu. Też czytalam ten blog i dosłownie brak mi słów dla odwagi tej dziewczyny i dla tych wszystkich strasznych jej przeżyć. Serce, do niczego się nie zmuszaj, jak nie chcesz sie z nikim spotykać to sie nie spotykaj, mama na pewno zrozumie. A co do rozmów o dzieciach - poradzisz sobie. Z czasem to poczucie "poporonnej" izolacji mija i juz nie myslisz przy każdym zdaniu "a moj syn"., a moja corka", że to jakoś godzi w ciebie. Susi,ludzie są rózni, nawet potrafią za plecami powiedzieć - ci to biedni, bezpłodni. Albo: co to za życie bez dzieci. Takie historie slyszalam. Albo te kretyńskie pocieszenia: będzie nastepne, jeszcze będziesz mieć dzieci, nie ty pierwsza nie ostatnia, a co to za dziecko w 7 tygodniu!!!! No jakżesz mnie to wk........ Czy wdowie stojącej nad grobem powiesz: jeszcze będziesz mieć męża???????????????????????????????? Przeczytalam takie zdanie kiedyś i dla mnie pasuje. Kto nie przezyl, ten nie zrozumie. Nie ma szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namanowcach
Kochane, ja dostałam zotral, biore pół tabletki na noc...lekarka powiedziala,ze gdybym zaszla w ciaze to natychmiast trzeba przerwac zazywanie leku. W tym miesiącu nie bede się starała ale bede sie na pewno kochała z męzęm. Moją depresje poglebia fakt,że.....o tym nie mowilam...mój mąz jest w domu tylko w weekendy..a czasem i na weekend nie ma go w domu więc moja ciąza teraz stoi pod wielkim znakiem zapytania. Co za życie..Milvuśka, Ex czekamy sobie tutaj razem zeby wreszcie napisać o tych kreskach...moze na wiosne ? A jak jest z Waszymi partnerami? Przezywaja starania tak jak Wy? Mój bardzo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milva31
Namaniuszku:) Z moim męzem to jest tak. na początku myslal, że jestem w gorącej wodzie kapana i to, że przez pol roku w ciaze nie zachodzę to normalka. Potem doszly badania, wyniki, oswoil sie z mysla o IUI, podeszlismy do pierwszej, nieudanej, mowilam, że może kiedyś in votro, zaakceptowal i tu masz... naturals! Moj maz mowil: widzisz, Ty juz panikowalas, z w ciaze zajsc możesz i super. Potem poronienie i dramat. Moj okazany w calej krasie, mojego męża skrycie. Wie, że może się skończyć IVF i że to nie uchroni nas przed mozliwością kolejnego poronienia. Akceptuje to ale widzę, że nie żyje moimi cyklami itp. Widę, że caly czas ma nzdeiję, że zajdziemy naturalnie znowu "bo skoro raz sie udało".. Ale na pewno nie udręcza się do takiego stopnia jak ja. Cały czas mowi: zobaczysz, uda nam się w końcu. Widzisz, kochana, brak męża na codzien, kogoś w domu, pogłebiać może czarne myśli, kiedy nie ma kogos kto by powiedział, daj spokoj, będzie lepiej. Tym bardziej uważam, że sluszna podjęłas decyzję o lekach. Też bym chciala, żebyśmy wszystkie zobaczyly II w jednym miesiącu i za 9 miesięcy urodzily male brzdące:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maxinn
witam Was wszystkie obecnie leze w szpitalu po zabiegu, bylam w 10tc ciaza byla zagrozona od 5tc ze wzgledu na krwiaka. Lezalam i zazywalam leki, co najlepsze po tygodniu krwiak sie zmniejszyl a ja bylam zmuszona pojechac do szkoly gdzie i tak non stop siedzialam. Na nast. wizycie 2dni pozniej okazalo sie ze krwiak jest o wiele wiele wiekszy.serducho bilo. Tym razem 2bite tygodnie lezalam, duphaston 3x1i luteina 2x1. Wizyte mialam miec w srode, bole zaczely sie w nd w nocy. Pojedyncze skurcze nie wzbudzily podejrzen. Krew pojawila sie w pon w nocy. Wzielo mnie pogotowie. Wtorek byl dla mnie prawdziwym koszmarem, lekarze dali mi kroplowke, i mialam dalej lezec na duphastonie. W miedzyczasie dostalam relanium dozylnie i nospe bo wilam sie z bolu az takie cieplo mnie oblewalo. Polalo sie ze mnie bardziej a w ubikacji polaly sie skrzepy, co ulzylo w bolu.. Po jakims czasie ostatnie i takie tkankowate w papierze, moje dziecko.. Ta ciaza nie byla planowana, ani chciana ale gdy zaczelam to do siebie przyjmowac to je stracilam. Caly czas szukam przyczyny co zrobilam nie tak czy to krwiak czy nie. Obwiniam sie. I BOLI MNIE TO tak bardzo ze juz nie mam w sobie sil. Jeszcze w pon byl tak spokojny wieczor przy ksiazce, ukochany spal a pozniej strach, a od wtorku przezywam koszmar. Tak nagle to przyszlo a przeciez bylo k**** dobrze. Nie potrafie pojac tego ze nie ma juz we mnie tej kruszynki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj maxinn, wiem, że jest Ci bardzo trudno, zabieg miałam w tym samym czasie, co i u Ciebie doszło do poronienia. Nie obwiniaj siebie. Widzisz, ja też miałam krwiaka, dowiedziałam się o tym dokładnie 3 marca, a leżałam w domu już kilka dni wcześniej, bo miałam plamienia. 3 marca to był mój 5 tydzień ciąży, beta hcg książkowo przyrastało, tylko ten cholerny krwiak. Tydzień później byłam na wizycie, widziałam jak bije serduszko mojego maleństwa, ale był ten cholerny krwiak. Leżałam w łóżku, brałam duphaston 3x1 i luteinę 3x2, a i tak ciąża obumarła. 29 marca byłam na wizycie, miałam mieć założoną kartę ciąży, lekarz już mnie wysyłał do położnej, żeby mnie zważyła i założyła kartę ciąży, ale ja chciałam żeby najpierw zrobił mi usg, żeby zobaczyć, czy wszystko ok. No i nie było . Pamiętam tę jego minę, jak robił mi usg, zresztą, ja też patrzyłam na monitor i widziałam, że nie jest tak ja być powinno. To powinien być 8 tydzień i 5 dzień. A 30 marca miałam już zabieg. Widzisz, ja mimo że cały czas leżałam, cały miesiąc i przestrzegałam zaleceń lekarza, to jednak nie udało mi się. Także nie obwiniaj siebie. To nie Twoja wina. Obiecałam sobie, że porobię wszystkie niezbędne badania, żeby nie dopuścić do kolejnego poronienia. Wiem, że może do niego dojść, nawet jeżeli z medycznego punktu widzenia wszystko jest dobrze, ale chcę zmniejszyć ryzyko poronienia. Nie chciałabym przechodzić przez to kolejny raz. Bardzo chciałam tego maleństwa, staraliśmy się od jakichś 8 miesięcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny nie ma się co obwiniać dlaczego tak się stało. Ja też nie mogę tego zrozumieć ale się nie obwiniam. Myślę ciągle co zrobiłam nie tak ale nie potrafię znaleźć wytłumaczenia. U mnie również pojawił się krwiak w 10 tc. Leżałam w szpitalu przez kilka dni w tym Świata Bożego Narodzenia a w domku mąż z naszym synkiem na mnie czekali. To były moje najgorsze święta. Strach o maleństwo w brzuszku i tęsknota za bliskimi. Potem w domu leżałam prawie plackiem przez następne kilka tygodni i brałam duphaston 3*1. W 16 tygodniu krwiak się znacznie zmniejszył i podobno juz nie zagrażał ciąży bo łożysko przejęło rolę odżywiania. Potem nastąpiły najpiękniejsze chwile ciąży- poczułam pierwsze ruchy. Byłam najszcześliwszą osobą pod słońcem, dzidzia się rozwijała prawidłowo, kopała w brzuszku, USG prenatalne wyszło super. W 22 tc poszłam na rutynowe USG i SZOK - brak akcji serca, mój synek umarł. Potem szpital, wywoływanie porodu przez 6 dni, nie chcieli zrobić cesarki, musiałam urodzić mojego syna siłami natury choć było to bardzo trudne dla mnie i fizycznie i psychicznie. 2 dni po porodziu wyszłam do domu, potem załatwianie wszystkich formalności w USC i pogrzeb naszego Aniołka. Lekarze nie potrafili powiedzieć co było przyczyną zgonu. Być może ten krwiak, który był pod łożyskiem ale nie potwierdzają tego na 100%. Dziecko było zdrowe. Teraz jestem już po serii badań, oprócz genetycznych bo tych nie kazali robić ze względu na to że mamy juz jedno zdrowe dziecko. Dopiero minął miesiąc od tej tragicznej wiadomości a ja nadal codziennie płaczę. Staram się jakoś trzymać i nie płakać przy moim starszym synu bo on przecież nie powinien z tego powodu cierpieć, nie powinno się go obarczać swoimi cierpieniami. Czekamy z mężem jeszcze 2 miesiące i zaczynamy starania o kolejne dzieciątko. Chcemy żeby nasz syn miał rodzeństwo. Dziewczyny musimy się jakoś trzymać i wierzyć że jeszcze dla nas zaświeci słońce. Pomimo naszych trosk życzę nam Wszystkim Wesołych Świąt na tyle ile to możliwe po takich przeżyciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sushi naprawdę bardzo mi przykro, że tak wiele musiałaś przejść. Ja powoli zaczynam się oswajać z nową sytuacją, wiem, że tak widocznie musiało być, ale nadal jest mi z tym ciężko. Dzisiaj nawet o tym myślałam, że nie wiem jakbym się czuła, gdyby nie mój mężczyzna. To dzięki niemu powoli dochodzę do siebie. Nie mówi mi , żebym nie płakała, kiedy jeszcze płaczę. Powiedziałam mu, że tego po prostu potrzebuję. Jest przy mnie i tak powoli sprawia, że nie leżę bezczynnie i rozpamiętuję. Dzisiaj miałam telefon z pracy od dziewczyny, która jest strasznie wścibska, straszliwy z niej plociuch (u mnie w pracy już wiedzą, że poroniłam. Kiedy moja mama zaniosła zwolnienie, to oczywiście spytano się jej, co u mnie, no to powiedziała. W sumie dobrze, po powrocie do pracy nie będę musiała o tym rozmawiać). No i ten plociuch zadzwonił z pytaniem, jak się czuję (oczywiście odpowiedziałam, że dobrze), spytała jeszcze o jakąś głupotę z pracy no i to było tyle. Wiem, że ona wie i ten telefon wytrącił mnie całkowicie z równowagi. Przez jakieś pół godziny jeszcze trzęsły mi się ręce z nerwów. A najgorsze jest to, że ona jakieś cztery lata temu sama poroniła i powinna uszanować moje uczucia, ale ciekawość przeważyła :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny, Chciałabym, pomimo naszej sytuacji, życzyć Wam spokojnych Świąt, oby kolejne święta były radosne i w większym gronie (z upragnionym maleństwem w brzuszku). Tego sobie i Wam życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milva31
Wesołych Świat dla Was również:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex ulezakowana
witam was dziewczynki, u mnie swieta minely wspaniale, rodzinka, piekna pogoda, dobre jedzonko. Probuje nie myslec czy tym razem zaszlam, czy nie. Jest jedank inny problem, ktory mam. Otuz wydaje mi sie, ze wpadlam w nalog alkoholowy. Powiem wam szczerze, ze wieczorem musze wypic lampke lub wiecej wina zanim pojde spac. Nie pije codziennie ale zdarza sie, ze co 2 dzien. To zaczelo sie po mojej stracie dzidzi. Rano wstaje i jestem na siebie zla, ze znow siegnelam po alkohol, a gdy przyjdzie wieczor to nie moge sobie odmowic...NMie wiem jak wyjsc z tego blednego kola???? Nie moge przeciez pic jak chce miec dzidzie, wiem o tym ale jakos nie moge sobie poradzic......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milva31
Cześc Kochane:) Po świętach, jak to po świetach, szkoda, że trzeba iśc do pracy:) Ogolnie jest ok. Ex, kochana, cięzko mi ocenić czy picie przez trzy miesiące dwóch lampek wina dziennie to nałóg alkoholowy??? Ale jak masz wyrzuty sumienia, to zmobiliuj sie i ogranicz np. do jednej lampki itp. A powiedz, chodzi o ten tzw. arusz po wypiciu, czy nie możesz zasnąc, czy po prostu lubisz wino? Bo jak to nerwy, to może na czas odsstawienia alko jakieś relanium z tydzień? Chodzi mi o cel, chcesz się poczuć lepiej czy nie możesz spać? Co tam u innych, hmm? Gdzie poszły manowce?:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex ulezakowana
nie o rausz mi nie chodzi, ale jakos po wypiciu lampki jestem spokojniejsza i lepiej mi sie spi, a moze tylko to sbie wmawiam? Nie wiem. Dzis zaparzylam sobie dzban herbaty i pije caly wieczor. Moze tylko taki okres przyszedl, ze mi wino "pomaga"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namanowcach
Milvuśka, wyjechalam z mezem na tydzień,zeby troche się odprezyc,zapomniec,uspokoić ;-) Myślałam o tym,że nie mam dostepu do internetu i chcialam po powrocie najpredzej jak sie da coś napisać. Ciesze sie,że odpoczelaś w te wolne dni,uspokoilas sie,że wszystkie odpoczęłysmy.Z tego co widze dołączyły nowe koleżanki. Nie bede zbyt wiele pisala bo dzien jest taki cichy i nie chce tego zakłócać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolette
Hej. Na początku chciałabym napisać, że bardzo Wam współczuję. To musiało być bardzo bolesne. A teraz mam pytanie... Jestem w 9tc. Dzisiaj miałam bóle w podbrszuszu, silniejsze niż zwykle i trwające znacznie dłużej- te "normalne" były raczej króciutkie i trzymały chwilkę. Wiem, że nie jesteście lekarzami, ale czy myślicie, że to może być to? :( do lekarza dopiero za tydzień... nie wiem jak ja to przeżyję ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny nie poddawajcie sie . wiem ze boli bo sama dwa razy poronilam (5 i 11tc) . glowy do gory , jeszcze wam sie uda , wierze w to bo mi (fakt ze od 16dc do 17tc na duphastonie) sie udalo i kazda z was zasługuje na bycie mama . buziaki - trzymam kciuki 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milva31
Cześć kochane:) Namanowcach, fajnie, że odpoczęłaś i że troche myśli odbiegły od tego naszego tematu. (haha, na pewno;) Ex, napisz jak tam z tym alko, odstawilas? Kolette, idź do lekarza, ja cię proszę, mnie np. nic nie bolało a poroniłam, tu nie ma chyba żdanej reguły. Olawd, dzięki za ciepłe słowa, my też mamy nadzieję, na kilka kilo rózowego szczęścia:):):) Serce 1976, co u Ciebie? Susi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milva31
Zapomnialam zapytać. dziewuszki, zalecano Wam Acard albo inna aspirynę po poronieniu jako zabiegawczy środek przeciwko nastepnemu? Wiem, że ma to związek z krzepliwością krwi i kazano mi brać Acard, no to biorę ale tak pytam, może ktoras tez cos wie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namanowcach
Kolette..czy w Twoim miescie jest tylko jeden lekarz? Na Twoim miejscu Kochana to bym jak najprędzej sie 'wsicnęła' do jakiego lekarza. Nie dlatego ze mysle ze coś jest nietak..uważam,że po prostu tak przechodzisz te pierwsze tygodnie ciąży ale dlatego,że trudno jest później wrazie czego sobie wybaczyć. Nie czekaj tydzień!!! To wariactwo. Muszą Cię przyjąc w szpitalu, nie ma zmiłuj.Jak tutaj przyjdziesz i napiszesz,że czekłas tydzien to sie normalnie pogniewam. W Tobie jest życie,które ja straciłam i musisz zrobić wszystko żeby bylo bezpieczne. Milvo Moja..ja nie robiłam takich badań...tak odpoczywałam i całkiem przypadkiem kochałąm się z mężem często naprawde starałąm sie nie myślec o tym czy to moze TE DNI ale wiesz jak jest ;) Ciiichosza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namanowcach
Milvuska..wykasowało mi tekst..ja nie brałam zadnych tabletek,ja nie robilam tez zadnych badan czy mi na krzepliwosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny, Ja jutro robię sobie mały odpoczynek od mojego miasta. Jutro moja mama jedzie do swojej ciotki na Mazury i od razu powiedziałam, że ją zawiozę. Pojadę jutro, pojutrze wrócę, przynajmniej się przejadę, odetchnę. A w sobotę idę do mojego gina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolette
Dziękuję Wam za odpowiedź i jutro wybieram się do lekarza. Mam nadzieję, że wszystko będzie wporządku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namanowcach
Kolette..na pewno jest wszystko w porządku,nie chce zebys poznała ten ból ktory nas tu zapisał na to forum. Widzę,że jednak sie troche przestraszyłas skoro wpisałas w wyszukiwarke 'poronienie'. A kysz mi z tego forum - bądz jedynie naszym gosciem a nie członkiem,niech Twój dzidziolek rośnie zdrowy i rumiany ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×