Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość blaise

Moja narzeczona znalazła sobie kolegę p. PROBLEMA

Polecane posty

Gość organizacja to podstawa
Byłam w podobnej sytuacji jak ta dziewczyna. Nic z tego nie będzie - autorze, tracisz czas, bo nie jesteś dla niej wart wystarczająco dużo, żeby się powstrzymała od flirtu z innym. To, że powie, że kocha niczego nie zmienia - słowa nic nie kosztują, też wciskałam takie kity, bo mi było wygodnie w związku. Spuść ją w kiblu, dalej są dwa scenariusze - albo się zagubiła i rzeczywiście pójdzie po rozum do głowy, przeprosi, obieca poprawę i SAMA ZAPROPONUJE pełną otwartość i sposób egzekwowania kontroli nad tym, z kim i jak się widuje, albo i tak miała Cię w dupie, a była z Tobą z wygody, więc nie uginaj się, choćby Ci ostro słodziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karimata...
Jak to czytam, to mnie ściska w żołądku. Zagubienie się itd. nie czynią z niej złej dziewczyny, ale zdrada już tak. Nie ma wytłumaczenia dla zdrady i koniec kropka. Dziewczyno, dla mnie to co piszesz jest śmieszne. I jestem kobietą, piszę z perspektywy długiego związku po przejściach. On teraz, po tym jak się go wyparła ma brać ją sposobem? A dlaczego ona nie była szczera, nie walczyła o swój związek tylko zaczęła romansować z innym? Bo była zagubiona? Proszę Cię. Bo brakowało jej komplementów? To ma być usprawiedliwienie? A gdzie miłość i lojalność? Jak jest źle to się sprawy załatwia w związku nie poza nim. Sama miałam sytuację na studiach właśnie, kiedy też byłam zaręczona (a wiekiem byłam młodsza od narzeczonego autora) kiedy właśnie taki kolega zaczął się obok mnie kręcić. W tamtym czasie mieliśmy bardzo stresujący czas i wiele nieporozumień w związku, a słodkie słówka padały na każdym kroku, ale: -nie wypisywałam do niego smsów nocami, a już na pewno nie w obecności faceta, który o wszystkim wiedział i któremu starałam się nie serwować stresujących sytuacji - nie ukrywałam, że jestem zaręczona, kocham, mam problemy, ale póki jestem w związku mój partner jest na pierwszym miejscu i nie ma co liczyć na cokolwiek więcej - wolałam żeby partner wziął sprawy w swoje ręce, zadzwonił, powiedział odczep się koleś, ale usłyszałam od niego bardzo mądre słowa "dlaczego mam Ciebie pilnować? sama powinnaś, a jeśli nie, to świadczy to tylko o Tobie". Ale wyraził swoje zdanie, że nie powinnam zadawać się z kimś, kto próbuje mnie zdobyć i nie czułam, że godzi w moją wolność, przyznaję mu rację. Sama pewnie czułabym się tak samo źle, pomimo, że przecież święty nie był, ale co to ma do rzeczy? - gdy zrobił się zazdrosny byłoby mi przykro o partnera, że mógł się tak poczuć, mimo, że też przecież nie był to nasz czas - rozwiązałam problemy w związku, a kolegę spławiłam, gdyż okazało się, że się nie zrozumieliśmy choć wyraźnie dawałam mu do zrozumienia (po tym jak nie zrozumiał wcześniejszych, że będąc w związku nie ma miejsca na inne faceta), że nic z tego nie będzie. Mój partner miał rację. Zawsze się znajdzie pocieszyciel, ale któż na początku nie chce być miły. Jakby komplementy, listy, wiersze i inne spawy miałyby mnie zauroczyć pewnie nie byłabym teraz na tej drodze, którą jestem. Ale jak wszystkie prezenty oddawałam, o wszystkim informowałam partnera i zawsze byłam wobec niego uczciwa, a przed kolegą mówiłam wprost, że choć czuję się zraniona, to kocham i on swoje uczucia i sympatię może schować do kieszeni. To było miłe, ceniłam go jako człowieka, ale dało mi do zastanowienia się, że tak łatwo chciał rozbić cudzy związek, więc zakończyłam wszystko, mając jeszcze wyrzuty, że w ogóle zgodziłam się na takiego kolegę; - przede wszystkim nie dałam się podrywać, bo od tego powinno się zacząć. Były różne rozmowy, jak z kolegą, ale wtedy kiedy był na to czas, nie nocami obok partnera. I też jestem kobietą, kiedyś zaniedbywaną, w tej samej a jednak jak innej sytuacji. O sobie mogę powiedzieć, że znałam granice. A i tak uważam, że powinnam ostrożniej dobierać przyjaciół, bo uczuciami nie można się bawić, a każdemu może być przykro gdy widzi, że jego połową ma zauroczonego w niej kolegę. A już na pewno kolegę, który jest ważniejszy od wieloletniego partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość organizacja to podstawa
Tak, tak, oczywiście. Tylko miej na uwadze, że facet ją kocha i pewnie zrobi wszystko, żeby to ratować. A moim zdaniem to, co zaproponowałam jest jedynym sposobem, żeby jeszcze coś z tego wyszło (o ile nastąpi opcja A). Nigdzie nie napisałam, że jest usprawiedliwiona, nieprawdaż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karimata...
Ale to nie było do twojej wypowiedzi, z którą się zgadzam, ale do wypowiedzi poprzednich, szczególnie dziewczyn uważających, że ma ją teraz brać sposobem i nie tupać nóżką bo ją straci. Też mi strata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość organizacja to podstawa
OK, sądziłam, że to do mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przecież to było ...
... pranie brudów między partnerami na stronie... Porażka... A może niech sobie Autor robi co chce, bo później będzie miał pretensje do tych od 'dobrych rad', że mu źle doradzili... Oczywiście on będzie 'czysty' i 'cacy' ... Ehhhh....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karate mistrz
miłość jest ślepa :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pżeżyłam
A kto tu pisał o "braniu" sposobem? Ludzie czytajcie ze zrozumieniem! Tak samo to o zdradzie? Jaka zdrada? Skończyło się na zauroczeniu. Gdzie doczytaliście się jakiejś zdrady (faktycznej)? Wcześniej wypowiedziała się ta dziewczyna i z jej wypowiedzi wynika, że czuła że chłopak ją kontroluje. Jeśli dla tego źle się czuła to "branie spraw w swoje ręce" nie pomoże. Jeśli poczuła "przesyt", "zmęczenie" to "kopanie w dupę" ma sens, jeśli czuła się zaniedbywana to wręcz przeciwnie. Ludzie nie udzielajcie rad jak gówno wiecie!!!!! Bo tylko zaszkodzicie innym! Niech oni sami to sobie spokojnie wyjaśnią. Jedyną osobą, która tu coś mądrego napisała jest Myśliciel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pżeżyłam zauważ że ja też uważałem że chłopak z problemem powinien był porozmawiać z tym ze powinna być to dorosła rozmowa dwóch facetów taka męska pogaduszka a nie stek pogróżek. Z tym że ta sztuka załatwiania spraw między facetami chyba zanika.... A w sprawie zdrady to trudno się jednoznacznie wypowiedzieć bo nie jestem tam i nie mogę ocenić. Ale zdrada emocjonalna tam już w mojej opinii była a jest ona gatunkowo bardzo ciężka (może cięższa niż fizyczna) A co do fizycznej to pytanie czy z kolega już się przytulała może całowała? I jeśli tak to czy to już zdrada? W mojej opinii tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie cudo
pani majka23- skończ pierdolić (za przeproszeniem) są rzeczy które się dzieją, mało rzeczy możemy zaplanować może ty planujesz jak się zachowywać przez cały czas? ale nie przemyślałaś tego że piszesz jak infantylna idiotka! wszyscy święci, wszyscy wiemy co mówić i co nam pomoże... tak tak tak GŁUPIA SROKA!!! nie róbcie idioty z autora. skąd wiecie że te kwiaty nie pomogą? skąd wiecie że już zdradziła i to emocjonalnie?!? nie pokochała, zauroczyła się w chwilach kryzysu (nienormalne?) GÓWNO wiecie a wszyscy jak jeden mąż się mędrkują i sypią zuchwałymi radami AUTORZE: rób jak serce ci mówi. zobacz co z tego wyjdzie. po prostu! i nie słuchaj ludzi, często zmyślają na poczekaniu, nie wnikają tylko oceniają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie cudo
dobrych rad można słuchać na bieżąco jest Myśliciel słuchać ale żeby w czyn wprowadzić trzeba przepuścić je przez własny filtr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blaise
wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka23.............
Sama jesteś żenująca i pewnie może jeszcze jesteś narzeczoną autora, ponieważ tylko osoba mająca coś na sumieniu daje się tak jak ty ponieść tanim emocjom i wyzywać na forum osobę, której nawet nie zna. Gratuluję braku klasy. A zdrada była. I mówiąc szczerze nawet potok twoich wyzwisk tego nie zmieni. Nieprzyznanie się do bycia w wieloletnim związku, ukrywanie rozmów, smsów za plecami partnera do zdrada. Jeżeli dla Ciebie zdradą jest tylko finał, czyli włożenie penisa do pochwy (swoją drogą byłaś z dziewczyną, że wiesz co ma na sumieniu i bronisz jej tak zaciekle, a może sama nią jesteś?) to współczuję. Pojęcia wierności i lojalności, które odnoszą się tylko do kontaktu fizycznego spłycają miłość to seksu. A to chyba coś więcej romantyczne frustratki. A obchodzenie się ze zdradzającą dziewczyną jak z pokrzywdzoną, to czym jest jak nie sposobem? Rozumiem, że jakby wasz partner hipokrytki romansował z koleżanką, zauroczył się w niej, pisał z nią nocami, w dodatku zgrywał wolnego, to na kafeterii nie powstałby temat: "On mnie zdradza, po tylu latach...". Hmmm... Szczerze wątpię. A o wyzwiskach w kierunku takowego pana nie chcę nawet myśleć, zawieszone na nim psy liczyć by zapewne można było setkach... No ale jak się samemu robi takie rzeczy, to trudno oceniać kogoś robiącego podobnie. Sama jestem w wieloletnim związku, w którym również był okres zaniedbywania, często jestem i byłam adorowana, ale taka sytuacja jak tutaj się dla mnie niedopuszczalna. Swoje problemy rozwiązuje jak osoba dorosła. Poczucie zagubienie może odczuwać każdy człowiek, nie macie na to monopolu. Ale też nie poradzicie nic na to, że wyjść jest wiele i narzeczona autora wybrała swoje. Jej sprawa, nie moja i nie wasza. Ja wyrażam swoje zdanie, możecie dalej wylewać swoje tanie frustracje na mnie, ale to nie zmieni ani tego co się stało, ani tego co czuje autor i jak postąpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majka ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :D Prawda stara jak świat. W obecnym świecie wyznawanie pojęcia wierność i lojalność są traktowane co najmniej jak ortodoksyjność. Masa sfrustrowanych singli. Zaraz mnie tu zjadą ze im dobrze a potem polecą założyć topik jestem sama jest mi źle dlaczego albo poszukać sobie cudzego męża bądź żony. Oni wcale nie chcą być w związku ale kochanek (nieraz wieloletni) który poświęca więcej czasu im niż swojemu "prawowitemu" partnerowi to przecież nie związek :D Co do spłycenia zdrady do sexu to nie tylko zdrada ale i całe związki są spłycone do sexu co skazuje je z góry na niepowodzenie :D ale tego dzieciuchy nie potrafią zrozumieć że sex jest przereklamowany i nawet najlepszy nie spoi związku i nie zagwarantuje jego trwania. Przerażające że nie rozumieją tego 30+ latkowie. Na kafe i zresztą nie tylko prawie każdy temat o problemie w związku zaczyna się mamy kryzys od xx nie uprawialiśmy sexu.... ŻNADA!!! Naczytają się ludzie durnych gazet do których piszą w większości niewyżyte dziennikareczki po kilku burzliwych krótkich związkach a uchodzą za autorytet w sprawach wieloletnich związków. I potem wychodzi na to że facet chce od kobiety tylko sexu :D Kobieta od faceta orgazmu. I jakież jest zdziwienie jak związek z świetnym sexem rozpada się z hukiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka23.............
Tak mi się jeszcze przypomniało myślicielu, że ktoś kiedyś powiedział tak: "Zdrada to coś, czego nie życzy sobie nasz partner; zdradą jest wszystko, o czym potem bałabym się powiedzieć partnerowi." A to z pewnego znanego bloga: "Tak, dla nich nie istnieje i nigdy nie istniała, bo fundamentem miłości jest zaufanie. Nie rozumieją tego i żyją w ciągłym strachu. To właśnie oni stworzyli definicję zdrady fizycznej(jednorazowy wyskok, prostytutka) oraz zdrady psychicznej (romans, dłuższa znajomość). Tak się pocieszają, kalkulują, że jak już być zdradzonym to tylko "fizycznie'. Większej głupoty nie można głosić! No co za palant, jest na tyle naiwny i krótkowzroczny, że nie dostrzega iż każda fizyczna zdrada ma podłoże w psychice? Nie pójdzie na kurwę facet, który jest w szczęśliwym związku. Nie da się byzknąć napierdolona kobieta, jeśli jej miłość zakodowała sobie, iż przynależy do ciała mężczyzny. Tak, alkohol jest jednym z ulubionych argumentów na wybaczanie zdrady. To kolejna bzdura. Nawet alkohol nie jest w stanie pozwolić zapomnieć o tym, że jest w naszym życiu ukochana osoba. Alkohol co najwyżej pomaga nam zrozumieć, że czegoś w tym związku brak, coś nie gra... I tyle wystarczy, by zdradzić, a później żałować. A gdy przychodzi moment wybaczania, częściej wybaczają zdrady fizyczne, znaczniej rzadziej te psychiczne. Najlepiej zwalić wszystko na alkohol, potrzebę chwili i wrócić do normalności. Mało osób tak robi? Bardzo dużo, ponieważ łatwiej jest wytłumaczyć chwilową słabość promilami we krwi, niż przyznać się, że trwamy w zjebanym związku. Nie szukają przyczyn, nie próbują zapobiec następnym tego typu wybrykom. Jednorazowy wyskok to jednorazowy wyskok. Koniec kropka. Aż do czasu kolejnego jednorazowego wyskoku..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale z was popaprańcy
Moja żona rozwiodła się zemną bo "biłem syna" dla ścisłości udeżyłem go może z 10 razy i to nie za mocno. córka miała wtedy 3mc teraz jeździ na wózku bo mimo że mamusia cały cas ją niańczyła to na którymś spacerku jej się wyrwała i wpadła pod koła rowerzysty. ten gość myśliciel ma racje dziecko jest zbyt ruchliwe żeby ryzykować. Moja curka ma teraz 14 lat i olbtrzymi żal do matki nieraz jej to w traż wykrzyczała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nikolaj
Do Blaise W każdej chwili związku musisz być na tyle silny, by móc odejść, nie daj się szantażować, twoja "narzeczona" jest b. niedojrzała. Takie granie na uczuciach to nie przelewki - albo rybka, albo pipka, nie ma pośrednio. Nie warto wybaczać, szkoda czasu. Przekonasz się, że nie warto dawać drugiej szansy- tego kwiatu jest pół światu. Nigdy nie ufaj bezgranicznie, to głupota. Ludzie są słabi, ty też. Trzeba działać zdecydowanie- wtedy uświadamiasz sobie prawdziwe oblicze spraw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość problemen
ja bym porozmawial nie o problemie tylko z problemem. musi zrozumiec ze kobiet na swiecie jest masa a on wybral sobie zla kolezanke i tyle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sranie w banie. Jak laska chce się kurwić to się będzie kurwić. A autor tłumacząc jakiemuś gościowi, co se chce tylko poruchać (nikt poważnie myślący o związkach z panną która tak postępuje się nie związe) zrobi z siebie tylko pośmiewisko na całe miasto. Nic, że boli, niech lepiej kurwiszcze zostawi. A tak to mu oboje jeszcze na łeb nasrają i nieswojego bachora wmanewrują. Ot co!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toureet
myślę, że masz lekko mówiąc przechlapane. Nałożyły się dwa problemy - kolega i twoja praca. Jeśli facet pracuje 8-10 godzin przez 7 dni w tygodniu, to niestety każda młoda kobieta poczuje się zaniedbana. Wyjścia, kwiaty i dbanie o siebie w związku dla kobiety jest bardzo ważne, rozumiem że to "dbanie" odbierasz jako facet zupełnie inaczej. Kolega, może to przyjaciel, a może ktoś bliższy, nie proponuje się odpoczęcia od siebie tak bez przyczyny. Raczej to schyłek związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×