Krzyczał na mnie.... chciał uderzyć...

Opiszę sytuację. Mieszkamy razem.... mój mężczyzna spodziewał się kolegi. Poszedł do sklepu i w tym momencie jego kolega zapukał do drzwi. Otworzyłam i powiedziałam, że za chwilę wróci. I wszedł do domu. Po sekundce dosłownie wrócił mój chłopak. Posiedzieli, pogadali itp itd. Ja oglądałam sobię telewizję. Po godzinie kolega wyszedł i mój chłopak wparował do pokoju w którym siedziałam i zaczął na mnie krzyczeć, że co ja zrobiłam, że jestem poje*ana , że co ja sobie wyobrażam, że wpuszczam jego kolegów do domu pod jego nieobecność! Wyzywał mnie..podszedł blizej i podniósł na mnie rękę chcąc mnie uderzyć...powiedziałam " no uderz mnie"! Wtedy mnie OPLUŁ! Dalej wyzywał mnie od kurew, szmat,bałwanów, że pożałuje tego co zrobiłam! Otworzylam drzwi:( Powiem Wam, że nie otwieram drzwi nioku, udaje ze nie ma nikogo w domu! On tak chce.... Nie wiem juz czy mial racje.... Przeciez ja nic zlego nie zrobilam:(

prowo

Miało być " Powiem Wam, że nie otwieram nikomu"

Nie musicie mi wierzyć! Przyżekam, że to prawda!

Jak to prawda to szczerze radzę sie zastanowic nad związkiem. Teraz chciał uderzyć, bo wpuściłaś kolegę do domu, potem zupa będzie za słona i bedziesz chodziła z makijażem permamentnym. Mam wrażenie, ze sie go boisz. To raz. Za oplucie, za sam fakt, ze podniósł rękę - ja nie zostawiłabym tego tak. Poniżył cię, a ty jeszcze główkujesz czy było za co??? Opanuj sie i wyciągnij wnioski. Za ew. przyszłość odpowiedzialna bedziesz ty, pozwolisz na to, bedziesz sama sobie winna.

takie postępowanie naprawdę tragedia

co Ty dziewczyno jeszcze robisz z tym burakiem.Nawet sie nie zastanawiaj jak chcesz,miec normalny dom.Twoja wina jest to, ze zle ulokowalas uczucia.Ale jeszcze nie za pozno.Uciekaj poki jeszcze czas.

Nawet nie wyobrażacie sobie jak sie czułam, płakałam tak bardzo.

takie sa przyklady wiazania sie z dresem