Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kituś bajduś

Kocham byłego męża

Polecane posty

To bardzo bolesne, tylko my wiemy- każda kobieta wie- jak bardzo. Mężczyzna, ojciec Twojego dziecka nagle okazuje się być kimś innym niż się zdawało. Ja nie znam tego tak dokładnie od podszewki, ale znam kilka osób które niestety są w takiej sytuacji. Zamykają się w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość następna w kolejce
Może warto po prostu porozmawiać szczerze. Może on ma takie same obawy. Może z jego strony to uczucie przetrwało, tak jak u Ciebie. Może też jest zdania, że pochopnie podjęliście tą decyzję. Czy boisz się tej negującej odpowiedzi z jego strony? Nie wiem, może warto ratować tą miłość. Są przypadki, że ludzie po rozwodzie wracają do siebie. Mój przypadek jest zupełnie inny, tu nie ma niestety ratunku. Też była to wspaniała miłość, tylko zostało uczucie z jednej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli chodzi o rozprawę, jedyne co mogę Ci poradzić to spokój i opanowanie. Wiem, ze czasem nie można uniknąć emocji ale warto je nieco schować. Jeżeli masz już świadomość że decyzja o rozwodzie jest nieodwracalna nie pokazuj emocji. Wierz mi, że dla niego sprawa też nie będzie łatwa, ale Ty będziesz miała satysfakcję, ze się nie posypałaś i trzymałaś fason, on i tak będzie wiedział, ze Cię skrzywdził

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, co do tego Kituś Bajduś się zgadzam....spokój i opanowanie to go zaboli najbardziej..., tak było w moim przypadku ...jak sobie to przypomnę, to nie wiem czy teraz byłabym w stanie tak samo sie zachować...i to pytanie..czy kocha Pan żonę..... nie....... :(cos strasznego!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację boję się, że usłyszę nie tę odpowiedź i zdołuję się jeszcze bardziej. Byłam jego pierwszą miłością, wiem o tym, nigdy przedtem nikogo tak nie kochał jak mnie. Wiem, ze zawsze będzie mnie pamiętał, ale nie wiem czy nadal kocha. Kiedyś wiedziałam o nim wszystko, znałam każde niewypowiedziane słowo, myśli nie ubrane w słowa, gesty. Teraz z tej niepewności nie umiem juz niczego rozszyfrować. Kiedy się widzimy zatyka mi dech, a w głowie jest totalna pustka, zupełnie jak u jakiejś małolaty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość następna w kolejce
Nie mogę sobie nawet wyobrazić jak to będzie wyglądało. Po rozmowach z różnymi ludźmi wiem, że podświadomie go bronie. To są odczucia tych osób. Chciałabym by to wszystko odbyło się bez wywlekania prywatnych spraw, ale obawiam się, że może być inaczej. Nie wiem jak to wszystko znieść. Boję się, że się tam rozkleję zupełnie. On pod tym względem ma przewagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zielonookakasiu mi te słowa nie chciały przejść przez gardło, widziałam że on też się zawahał, ale kiedy juz je powiedział, swoim silnym głosem myślałam, że się rozpadnę na kawałki i wykrzyczę że to wszystko nie prawda i żey spróbował walczyć. Skądinąd wiem, ze nic ich nie boli jak obojętność. Opanowanie, kompletny brak emocji sprawia że tracą pewność, bo przygotowali się psychicznie na nieziemskie awantury, to ich zbija z tropu, czasem wprawia w podziw i imponuje w pewien sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kituś ... dla mnie to była masakra,ja nie byłam przygotowana na takie pytanie, a juz na taka odpowiedź z jego strony...totalna masakra...przepłakałam wtedy chyba z tydzień.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też nie wiedziałam, że pytają o takie rzeczy. Zgruzowało mnie to, pewnie tak samo jak Ciebie. A najgorsze jest to, ze przed rozprawą ustaliliśmy, ze oboje zadeklarujemy że jesteśmy w innych związkach, aby przyspieszyć postępowanie. Jako, ze ja się wyprowadziłam zapytano mnie czy mój nowy związek miał wpływ na rozwód. Poczułam się jakby ktoś mnie w twarz uderzył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość następna w kolejce
Może jednak warto zaryzykować, żeby potem nie mieć żalu, że się nie spróbowało. Jeśli się okaże, że to już koniec, to to przeżyjesz i tak. Ale może okazać się zupełnie inaczej. Nie wiem co takiego się Wam przytrafiło, bo widzę, że bardzo się kochaliście. Aż trudno uwierzyć, że mógł ktoś mieć taki wpływ na wasz związek, by to uczucie zabić. Przeważnie tak się dzieje jak pojawia się ta druga. Albo coś po prostu wygasa po latach. Ale tu, tak jaby nagle coś się stało. Życzę Ci z całego serca, by było po Twojej myśli, choć Cię nie znam. Znam jednak uczucie, które masz w sercu. Tylko wydaje mi się, że w Waszym przypadku jest ta nadzieja. Decyzja jednak należy do Ciebie. Ja bym spóbowała. Żielonooka...też boję się usłyszeć:"nie kocham żony..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest przeżycie nie do opisania,do dziś czasem mnie dopadają wspomnienia...płaczę po prostu nie patrząc gdzie jestem, w pracy, w autobusie, w sklepie, totalna porażka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
następna w kolejce Też nie sądziłam, że ona może nas aż tak poróżnić, tak mu w głowie namieszać. Przeliczyłam się. On tego nie widział. Ja już żałuję, ze nie zrobiłam tego wcześniej, ale wtedy też się bałam odrzucenia, podobnie jak teraz. Dziś jest gorzej bo upłynęło juz dużo czasu. Wiem, że z każdym dniem będzie coraz ciężej i coraz trudniej. Może już wkrótce się odważę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość następna w kolejce
Tak, ma być z orzekaniem o winie. Bo ta wina jest bezsporna. Miało miejsce znęcanie, zdrada itd. Choć chwilami myślę o separacji. Ciągle łudzę się, że coś się zmieni, choć rozum mówi mi inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie? przypomniało mi się, jak niedawno mówił, że się na niej wszyscy zawiedli i on też. Poczułam wtedy dziką satysfakcję, że w końcu zobaczył jaka jest osobą, szkoda, że tak późno:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
następna w kolejce a intuicja? co Ci podpowiada? Ja na ogół kieruję się rozsądkiem, ale ostatnio odkryłam, ze moja intuicja też całkiem nieźle się spisuje. Więc może warto jej zawierzyć? Współczuję Ci tego co jest przed Tobą, chciałabym żeby to nie było takie bolesne, ani tak upokarzające. Bo mimo iż to nie Ty zawiniłaś i tak pewnie szukasz winy w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość następna w kolejce
Też płaczę w różnych miejscach. W markecie, gdzie widzę całe rodziny, jak stoję w korku, ostatnio w USC, przy wybieraniu aktu ślubu. To straszne osamotnienie odbiera mi siły, by żyć. Nie mogę zebrać myśli w logiczną całosć, bo wciąż te wspomnienia, wspomnienia...Nie ma końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zielonookakasiu mnie też dopadają takie chwile, choć ostatnio rzadziej. Na samym początku i tak właśnie przez pierwszych kilka miesięcy rzuciłam się w wir pracy aby nie myśleć, ale w nocy płakałam w poduszkę. Codziennie przyklejałam do twarzy uśmiech aby nikt nie widział jak bardzo jest źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
następna w kolejce masz rację, wspomnienia dają w kość. Nigdy nie wiesz kiedy cię dopadną, z pozoru prosta czynność, jakieś zwykłe miejsce, zwyczajne skojarzenie zalewa falą wspomnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też myslałam,że praca pomoze mi zapomnieć, ale to wszystko jest za świeże..., mimo,że usmiech przyklejam kazdego ranka,czasem wspomnienia sa silniejsze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość następna w kolejce
Ja też wierzę w intuicję. Jak pierwszy raz zobaczyłam tą kobietę, z którą związał się mąż, miałam bardzo złe przeczucia. Ale nie myślałam wtedy,że to będzie to oznaczało. Po prostu jakiś negatywny odbiór. Utkwiło mi to w pamięci, bo zawsze z ufnością podchodzę do ludzi. Może warto byłoby zasięgnąć porady jakiegoś fachowca, np. psychologa. Ja chodzę na terapię od roku i mi to pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mhm, praca to tylko 8 godzin, doba ma 16, odliczając godziny na sen albo i nie bo bezsenność też się przytrafiała, to zostaje bardzo dużo czasu na rozpamiętywanie. ...a miało być tak pięknie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem cierpiącą w samotności, rodzina i znajomi myślą, że już się pozbierałam i zapomniałam. Czasem muszę się wygadać i mi nieco ciśnienie opada. Tak więc w moim przypadku terapeuta nie wchodzi w grę. Ale dobrze, że Tobie pomagają te seanse, każdy musi znaleźć swój sposób. Na dobrą sprawę potrafię z tym żyć, wytrzymałam 2 lata, ale to jak wegetacja, zawieszenie, jst bardzo męczące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość następna w kolejce
Chyba mam jakąś obsesję , bo w dzień nie mogę przestać myśleć o tym wszystkim i w nocy. Śni mi się bardzo często, co noc budzę się o tej samej godzinie cała spocona. Mam lęki itd. Czasem wydaje mi się, że tak już będzie zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to z czasem słabnie, okres do rozprawy i te kilka miesięcy po są okrutne, ale potem robi się nieco lepiej, przesypiasz noce, zaczynasz mieć nieco więcej energii, czasem gdzieś wyskoczysz i nawet masz z tego przyjemność, bo choć na trochę zapomniałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też się zastanawiam. Ciekawa jestem czy dobrze wspomina, czy w ogóle chociaż czasem myśli. Co czuje kiedy mnie widzi, co mysli kiedy od niego wychodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość następna w kolejce
Mnie strasznie wlecze się czas od kiedy nie mieszkamy razem. Dlatego jak czytam, że u Ciebie to już 2 lata, to tak jak wieczność. Co to za życie, jak wegetacja. To straszne żeby tak to wyglądało. Może Twój były mąż też tak żyje? Nie macie takich np. wspólnych znajomych, którzy powiedzieliby Ci w zaufaniu jak przedstawia się sprawa u niego. Zresztą może lepiej zapytać wprost męża niż tak szpiegować. Tak już różnie myślę, bo jakoś widzę szansę na powrót Wasz. Nawet przyszła mi do głowy wróżka, choć osobiście nie jestem zwolenniczką tego typu rozwiązań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam tylko nadzieję, ze przeżywają to chociaż w połowie tak bardzo jak my, że sa jednakowo obolali psychicznie i męczy ich myśl o tym jak bardzo im nas brakuje. Oni tak bardzo dobrze to ukrywają, trzymają w sobie i nawet patrzac na nich nie widać co jest w środku, wielka nieprzejednana masa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×