Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CO SIE STALO ZE JESZCZE NIE MA

LISTOPAD 2010

Polecane posty

Ania WWW brzmi intrygująco ale bardzooo pozytywnie, czyżby ktoś...... Super życzę samego szczęścia, oby słońce w Twoim życiu zagościło już na dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratulacje dziewczyny! :-) podziwiam Was. Ja w dalszym ciągu nie wyobrażam sobie dwójki dzieci. W dodatku Alex ostatnio tak daje mi popalic, że mam siłę tylko na to żeby usiąść i płakać. Wychodzi na to, że nawet nie zauważyłam kiedy dałam sobie wejść na głowę. Bardziej upartego dziecka chyba nie spotkałam. Nie da sobie nic wytłumaczyć. Absolutnie nic. Nawet na kompromis nie ma szans, bo ja juz nie mam siły się z nim szarpać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To są male skorpionki dlatego takie charakterne. - mama listopadowa z 2010( dlatego podczytuje i to od poczatku :). )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój jest strzelec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niby tak, ale nie można wszystkiego zrzucać na znak zodiaku. Cześć na pewno jest moją winą, ale nie rozumiem np. tego (sytuacja sprzed dwóch dni). Zaszłam z małym po przedszkolu do mamy odebrać paczkę. Długo siedzieć nie chciałam bo byli w trakcie kładzenia kafelek w przedpokoju. Na pierwszą z brzegu nie wolno było nadepnąć. Alex przytakuje, że przyjął do wiadomości, a za chwilę depcze... Tak samo jest z jedzeniem. "Nie biegaj po całym domu z chlebem, tylko usiądź i zjedz". Alex odpowiada "dobrze", ale ani nie usiądzie na chwile tylko lata z jedzeniem po domu. Nie byłby to problem gdyby nie to, że w domu jest pies, który tylko czeka aż mały przejdzie z jedzeniem obok niej. Nie umiem mu też wytłumaczyć, że jest już za duży np. na to żeby go wnosić po schodach. Jest masa takich drobiazgów, które razem doprowadzają mnie do szału :( Wszystkie dzieci wkoło się słuchają tylko Alex jest wyjątkowo odporny. Wiem, że rozumie, ale ciągle robi na przekór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pestycyda do Eli też się mówi jak do słupa. Już nie zliczę ile razy mówiliśmy z m, aby nie dotykała komputera, a ona i tak swoje. Dzisiaj to samo, na dodatek przyszła do kuchni mówiąc :wcale nie nie pstrykałam, tylko chciałam coś sprawdzić, ale mi się nie udało". Ręce opadają. Czasami to trzeba byłoby cały dzień, albo się na nią drzeć, albo dać klapsa. Dobrze, że już zdrowa, to trochę na świeże powietrze się wyjdzie, a tak to tylko komputer i bajki. Babcia też dokłada swoje, bo niby ją bierze na spacer, ale z wózkiem, bo wnusia narzeka, że ją nóżki bolą i nie chce iść. W taki sposób, to do przedszkola będę ją na wózku odwozić. Dziś wyszłyśmy na prawie 2 godz i owszem narzekała, ale szła. Niech ją tak uczy, to latem ją wyślę z dwoma wózkami na spacer. Ciekawe czy się nie "pożrą" lew ze skorpionem. Jeśli byłaby druga córka, to jedną z opcji była Kasia, ale królowa Elżbieta z carycą Katarzyną może być już całkiem zgubnym zestawieniem. Pestycyda trzeba jakoś sobie radzić...A jak tam u Ciebie uczuciowo? AniaWWW może odsłonisz choć rąbek tajemnicy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pestycyda u nas to samo. czasem mam ochotę rozszarpać Wojtka, drę się jak głupia, a on dalej nie słucha. Później mam wyrzuty że wyrodna ze mnie matka, ze nie pamiętam żeby na mnie tak krzyczano, ale inaczej się nie da. A drugiego dnia aniołek kochany. Dziś po dłuższej nieobecności poszedł do przedszkola z wielkim rykiem. Fakt, ze uszykowałam go w ostatniej chwili, ale od rana jakiś był marudny. Nie chciał żebym szła do pracy bo " będzie się o mnie martwił " i takie tam. W pracy powiedziałam już o ciąży i kamień z serca. Szefowa przyjęła to ok, ale z nią jest różnie. Ale mam nadzieję ze nie będzie powtórki z rozrywki jak w pierwszej ciąży. Wojtek oficjalnie o ciązy jeszcze nei wiem. Osttanio głupio z męzem zaczeliśmy czy odda swoje łóżeczko siostrze albo braciszkowi. I Wojtek strasznie się rozpłakał, ze nie, ze to ejgo łóżeczko itp. Taka zła jestem na siebie, bo wiem ze tak sie nie zaczyna, tylko powiniśmy wcześniej kupić mu nowe i tyle. Ale u nas taki problem, ze drugie dziecko będzie we wrześniu a dopiero najwcześniej w grudniu przeprowadzimy się do naszego domu. Nie bardzo mam gdzoie wstawić nowe duże łóżko. Więc pomyślałam że Wojtek będzie spał w turystycznym a maleństwo w Wojtka. No nic będzie trzeba to jeszcze przemyślec. Czy któreś z Was dziecko spało na poczatku w takiej małej kołysce? Czy był problem z przeniesieniem do łóżeczka po kilku miesiącach? Buziaki dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anula2500 A już myślałam, że ta Twoja pociecha to aniołek wśród naszych diablątek:) Ela na początku spała w kołysce, a właściwie to trochę z nami i trochę w kołysce. Nie było problemu z przeniesieniem do łóżeczka. Większy problem jest teraz, bo jak ją usypiam to pyta "a zostaniesz z nami?" Tylko zastanów się czy to dobry pomysł, bo Wojtek będzie miał większy dostęp do dziecka.. U mnie z tego względu kołyska już odpada i od razu wstawiamy łóżeczko. Tylko materac będzie trzeba zmienić. No to smacznego pączka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ewelina ale się uśmiałam. mój aniołem ha ha. daje popalić i to ostro. dzisiaj usłyszałam jak po cichu powiedział mama jest głupia. ale się zagotowałam. nie broniąc go wiem że takie teksty poznał w przedszkolu od koleżanki. ale i tak miał karę. anula2500

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u nas ospa :/ Krzyś przeszedł ją bardzo łagodnie w sumie gdyby nie krosty to w ogóle bym nie zauważyła że jest chory. Zero gorączki, gorszego samopoczucia... 3 tygodnie siedział w domu, teraz już chodzi do przedszkola ale coś słyszę że pokasłuje w nocy. Mam nadzieję że nic mu się tam nie lęgnie... Natomiast Marysia nie dość, że gorączkowała to wysypało ją okropnie!!! Wszędzie ma wielkie krościska! Pupa to jedna wielka krosta. We włosach, w uszach, w nosku, nawet na ustkach! Teraz już powoli zaczynają jej zasychać i jakoś zaczyna to wyglądać... No cóż, przynajmniej będę mieć to już za sobą :) Jak tam samopoczucie przyszłych mam? :) Brzuszki rosną? Jak się macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anuszka a szczepiłaś na ospę??? jestem ciekawa jak to wygląda po szczepieniu. ja wróciłam do świata mam cieszących się ciążą. Wymioty, mdłości ustąpiły, brzuszek zaczyna rosnąc. Wczoraj byłam na USG na szczęście jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anula nie szczepiłam. Ze względów finansowych: 200 zł za jedną dawkę a trzeba 2 razy zaszczepić. Jak Krzyś zachorował lekarka proponowała żeby zaszczepić Marysię (podobno szczepionka podana w ciągu 72 godzin od kontaktu z chorym może uchronić przed zachorowaniem), ale Marysia akurat wtedy była podziębiona i miała 38 temperatury więc nie zaszczepiłam. Lekarka mówiła że nawet jeśli by zachorowała to przebieg byłby łagodny. W sumie powiem Wam, że był moment że trochę żałowałam że nie zaszczepiłam dzieci. Krzyś narazie ma na bródce 2 dziury po krostach i na nosku też ma ślad. Nie wiem czy mu się to jeszcze zabliźni czy nie... U Marysi trudno stwierdzić bo dopiero jej odpadają strupki. Mam nadzieję że nie zostaną jej żadne blizny... Ospa sama w sobie nie jest zła ale to że mogą zostać jakieś blizny jest niefajne :/ Anula i Ewelina - cieszę się dziewczyny bardzo, że jesteście w ciąży i życzę Wam wyłącznie radości i dobrego samopoczucia ale wiecie co?... Cieszę się że ja mam to już za sobą :D Ciążę, poród i ten pierwszy rok, a teraz to już jakoś lżej :) Dzieciaki dają dużo radości, naprawdę. Cudownie jest patrzeć jak razem dokazują i rodzi się między nimi więź. Śmiesznie się dogadują, Marysia coś gada po swojemu coś w stylu: "kaka ka kakaka" a Krzyś ją rozumie :) Czasem się kłócą, psocą sobie nawzajem, a za chwilę ganiają się ze śmiechem i przytulają się :) Słodkie to i warto żyć dla takich chwil :) Pestycyda - Aleks pewnie Cię testuje, sprawdza na ile może sobie pozwolić. U nas też się tak zdarza że mówimy że czegoś nie wolno, a Krzyś i Marysia i tak robią swoje z szelmowskim uśmiechem i tylko czekają na reakcję. Tłumaczymy do czasu aż w końcu trzeba bardziej zdecydowanie zareagować albo po prostu zwrócić ich uwagę na coś innego. Gdzieś kiedyś przeczytałam że zadaniem rodziców jest stawiać granice, a zadaniem dzieci jest próbować te granice przekroczyć bo w ten sposób się rozwijają i uczą. I że jak się o tym pamięta i spojrzy się np. na depczącego świeżo kładzione płytki Aleksa :) jak na wykonującego swoje zadanie trzylatka, to jest wtedy łatwiej. Hmmm nie wiem czy łatwiej... Ale może spróbuj?... Spokojnej nocy Dziewczyny! Całusy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anuszka4 rosną, rosną. I chyba nie tylko brzuszki :( Ela była szczepiona, ale tylko dlatego, że miała słabą odporność i była jako niemowlak w szpitalu z zapaleniem płuc. Dlatego szczepionka była bezpłatna i ją zaszczepiłam. Co do szczepionek, to chyba we wszystkim należy zachować umiar. Druga pociecha też pewnie będzie szczepiona bezpłatnie i nic dodatkowo "fundować" nie będziemy. Np. przy rotawirusach bywa tak, że dziecko i tak może zachorować, a trudniej je wyleczyć. Jedyne co, to zastanawiam się nad szczepionką przeciw odkleszczowemu zapaleniu opon mózgowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, jak tam u Was, wszytsko ok? Pogoda zaczyna robić się coraz ładniejsza. ja postanowiłam pracować jeszcze tylko do końca kwietnia. Chce poświęcić czas dla Wojtka , siebie, musze poszukać kafelek do nowego domu i mebli kuchennych. Ania WWW jak tam u Ciebie wszystko ok? We wtorek idę do gina, mam nadzieję, ze wszystko ok, fajnie jakby udało sie dowiedzieć kto taki jest w brzuszku, ale pewnie dopiero na połówkowym się dowiem najwcześniej. Jak dobrze pójdzie to dobijemy do 300 strony :-) Znów powróciły u mnie mdłości, 4 tyg miałam spokoju, mam nadzieję, ze to chwilowe. Pozdrawiam wszystkie mamy i piszcie co tam u Was. jesteśmy już razem 4 lata to zobowiązuje :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny:-) już dziś chciałam Wam złożyć Wesołych Świąt (jutro nie będę miała okazji) U nas ok, prawdopodobnie będziemy mieli dziewczynkę, ale jeszcze się nie nakręcam, trzymało rączkę między nogami :-) Wojtuś ostatnio zrobił się bardzo płaczliwy, nie chce żebym szła do pracy, jak mnie nie ma jest uczepiony do babci i ajk tylko mu znika to jest wielki ryk :-( Nie wiem co się stało, dziadek na pewno nic nie zrobił. Zresztą jak ja mu znikam też jest wielki ryk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
również życzę Wesołych Świąt anula2500 trzymam kciuki, żeby faktycznie była córa pestycyda na pocieszenie napiszę Ci co moja Ela wywija. W czwartek poszłam do kościoła, ubrałam ją, bo teściowej nie było, a jak wychodziłyśmy to akurat m przyjechał. No to pytam, czy idzie ze mną do kościoła, czy z tatą na spacer. I biega ode mnie do taty i chce ze mną na spacer. Pytałam z 10 razy czy idzie ze mną,ale ja idę do kościoła, no i zdecydowała że ze mną. Cwaniara myślała, że przeforsuje spacer, i do kościoła weszła z płaczem i marudzi "ja chcę zostać" (z tatą). Potem macha mi ręką i idzie w stronę wyjścia, ale ludzie ją zatrzymują. Później wchodzi po schodkach do bocznego ołtarza i skacze. Idzie na środek kościoła, przewraca się, klęczy i na klęczkach idzie w moją stronę i co jakiś czas się przewraca. Potem stoi przed ołtarzem i macha wokół siebie plecakiem. Kara na bajki nie pomaga. Dzisiaj pół mszy siedzi w miarę grzecznie, potem idzie przed ołtarz, aż myślałam że w końcu stanie koło księdza. Co zejdzie bliżej ławek, a ja po nią podchodzę, to mi ucieka do ołtarza. W końcu po nią idę i ksiądz mówi, abym weszła na zakrystię. Tam jest 3 innych księży, w tym proboszcz i mi mówią, że trzeba tłumaczyć dziecku, uczyć, gdzie jest i jak się zachować. Ja za każdym razem pytam ją czy będzie grzeczna i czy wie, czego nie robić i za każdym razem obiecuje mi, że nie będzie biegać i skakać, a robi co innego. Po mszy ksiądz odprawiający, mówi mi że mam mu nie mieć za złe, że kazał mi wejść na zakrystię, bo jakby upadła na tych schodach, to byłoby źle,a poza tym ludzie też nie moga się skupić na mszy. Odpowiedziałam, że rozumiem i tłumaczę dziecku, a ona i tak swoje. Z tego wszystkiego aż się popłakałam. Podobnie jak w ciąży z Elą hormony szaleją i stałam się płaczliwa. Dostała od księdza obrazek i myślała, że to nagroda. Za to w domu w nagrodę miała karę. Ponad 5 min siedziała na poduszce i wyła, bo płaczem to ciężko nazwać. Gdyby nie to, że jutro jedziemy na wieś, to sprawdziłabym, czy do niej dotarło, bo jak pytałam, to odpowiadała, że się nie biega i nie skacze, tylko siedzi i stoi. Już i tak nie poszłąm na mszę dla dzieci, żeby jej nie kusiło, ale to nic nie dało. Nauczyła się, że idzie do przodu, to teraz zamierzam siadać w końcowych łąwkach i to po środku, żeby nie mogła z niej wyjść. Może to poskutkuje, a jak nie, to kary na poduszce się wydłużą. Wczoraj też była chwila grozy, bo po wyjściu ze święconką biegła chodnikiem do końca i dobrze, że m ruszył za nią, bo by się nie zatrzymała przed ulicą, mimo iż wołaliśmy, że ma się zatrzymać. Jeszcze m nigdy jej tak nie skrzyczał. Już czasami brak mi sił, inne dzieci potrafią być grzeczne, a ta na mszy urządza cyrk, a przecież już nie jest taka mała i swój rozum ma. Pozdrawiam Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wojtek też dał popalić w wielką sobotę jak poszliśmy z koszyczkiem. tak mnie nerwy wzięły że aż dostał w domu w pupę. tak to ostatnio w kościele zazwyczaj śpi na kolanach. a tak w ogóle to straszna przylepa się zrobił, jak jestem w domu to cały czas musi mieć mnie na oku. anula2500

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewelina: Twoja córa przynajmniej wie co to kara, a Alex nic. Fakt jest taki, że to moja wina... W ogóle nic tylko narzekać ostatnio :-( Oprócz tego, że zaczęła się u Alexa faza na "100 pytań do", to jeszcze nie słucha juz nikogo. Ostatnio tak mnie zdenerwował, że dostał po d***e mocniej niż zwykle. Powiedziałam mu, ze od tej chwili powtarzam coś lub proszę max 2 razy, a za trzecim klaps. I skutkowało aż jeden dzień... Z resztą, nie lubię go bić, bo potem sama płacze, że go uderzyłam. Koncepcji nie mam już żadnej. Robi co chce. U mamy nadal gania i dokucza psom, w domu wszystko musze robić ja. Na spacer ja, na rower ja, wszystko ja. Tak jakby mojego Szymona w domu nie było :-/ Jedyne czym mogę się pochwalić, to tym, że Alex w końcu przestał robić w pieluchy i od miesiąca chodzi na toaletę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agus24
Hej Dziewczyny :-) jak ten czas leci a dzieciaki szybko rosna...Radus zostal zapisany od wrzesnia do przedszkola...tak choruje na nereice ze malo co zagladak tu czy sie udzielam :-( ostatnio maly mial grype zoladkowa goraczka wymioty biegunka bole brzucha szpital o.k 2 tyg przed swientami wielkanocnymi,w samo swieto ja to samo myslalam ze umre przy toalecie...a teraz maly od dzis znow goraczka mega katar masakra kiedy te dziecuaki beda zdrowe? A gratulacje przyszlym mamą ...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aguś kiedy będą od Ciebie dobre wiadomości... pestycyda jak do tej pory to na Elę działa karna poduszka, chociaż i tak bywa niegrzeczna i muszę ją przywoływać do porządku. I tak jak przypuszczałam nie dostała się do przedszkola. Może to i lepiej, bo nie wiadomo jaką mała będzie miała odporność. Z drugiej strony, to mi szkoda, bo Ela tak ciągnie do dzieci. Tak na dobrą sprawę, to te kryteria są o kant d...., bo gdybym nie była w ciąży, to szukałabym pracy (jeśli do tej pory bym jej nie miała), ale nikogo to nie obchodzi, ważne czy rodzic już pracuje. Niby taki niż demograficzny, placówki pozamykali, ale jak człowiek chce aby dziecko do przedszkola poszło, to jest problem. W przyszłym roku też nie muszą jej do przedszkola przyjąć, bo powiedzą, że są miejsca w oddziałach przedszkolnych w szkole. Ręce opadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania WWW
Cześć Dziewczyny:) U mnie życie powraca do względnej normy. To bardzo dużo. Mam nowa prace, dzięki temu częściej mogę być z Natalka. Natalka to generalnie bardzo dobre dziecko. Oczywiście próbuje formować swoje zdanie i czasem jej się udaje. Jest straszna strojnisia. Musi mieć sukienkę, swoje świecące buty . Ja z tym walczę, bo ubranie do przedszkola wybiera czasem i pół godziny. Spodni nie pozwoli sobie założyć, ani leginsow. Ale tak poza tym to super córka. Tez ostatnio mniej jakby przeżywa rozstanie rodziców. Ja niestety się jeszcze nie rozwiodlam, ale za kilka dni kolejna sprawa. Niestety jeszcze nie ostatnia. Trzymajcie się cieplutko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AniaWWW to masz anioła :) Ela naoglądała się Małych Einstein-ów i jak dorwała w sklepie baleriny, to nie chciała oddać "swoich baletek".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AniaWWW
Natalia już jest na szczęście po etapie Małych Einsteinów. Mówię na szczęście, bo przez kilka tygodni nic innego jej nie interesowało, tylko ta jedna bajka. I tylko ciągle słyszałam klep, klep, klep....odpalamy :) A piosenkę z tej Bajki śpiewała pełnym głosem naprawdę głośno:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej Dziewczyny! Oj ale tu cicho... Ja też się daaaawno nie odzywałam... Co u Was? Anula, Ewelina - jak Wasze samopoczucie? Jak sobie radzicie i kiedy rodzicie? Czy Ela i Wojtek będą mieć siostrzyczkę czy braciszka? :) U nas ciągle coś. W pracy dużo pracy, po pracy dużo do zrobienia w domu i tak w kółko. Mam włączoną nieustanną gotowość do działania. Czasem to męczy ale co zrobić? Zazdroszczę wszystkim, którzy mają pomoc mam, teściowych czy babć albo cioć. To nieocenione. Zwłaszcza jak jeszcze jest się w dobrych relacjach z tą osobą. My już dobrych kilka tygodni walczymy z Krzysia alergią. Zaczęło się na początku maja od pokasływania i pociągania noskiem. Najpierw wzięłam to po prostu za przeziębienie bo i Marysia miała katar, ale zaczęło się to przeciągać. Powiem szczerze, że przyszło mi do głowy że może to jakaś alergia ale chyba trochę to zbagatelizowałam. Potem przyplątało się zapalenie spojówek, ale przeraziłam się kiedy Krzyś zaczął gorzej słyszeć!!! Laryngolog potwierdził niedosłuch (!!!), prawdopodobnie związany z alergią więc powinno to minąć ale póki co nie ma poprawy. Dostaje leki antyalergiczne i zobaczymy. Od czwartku dodatkowo go inhalujemy (tzn. nebulizujemy bo tak podobno się to fachowo określa), ale dziś znowu zaczął gorączkować i kaszel robi się paskudniejszy... Ehh, ciągle coś... Byliśmy na krótkich wakacjach nad morzem pogoda była w kartkę ale udało nam się trochę pogrzebać w piasku na plaży i Marysia nawet odważyła się zamoczyć w morzu (brrrr!), tak jej się spodobało, że płakała jak ją wyciągaliśmy z wody :D Mały szaleniec z niej :) Ogólnie dzieci są kochane, są momenty nerwów ale są naprawdę ok :) A tu moje dwa szkraby :) http://pokazywarka.pl/fz736g/ Mam nadzieję, że odezwiecie się jeszcze. Całusy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anuszka4
Hej to byłam ja Anuszka4 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anula2500
Cześć dziewczyny, nie odzywam sie ale na orum często zaglądam i patzrę czy ktoś cos napisał :-) Anuszka śliczne te Twoje dzieci, Krzyś już taki poważny, A Marianna już ie taka mała :-) U nas ma być dziewczynka, ale cały czas jakoś ostrożnie podchodzę do tematu, bo wiadomo, pewność będę miała jak urodzę. fajnie jakby udało się mieć parkę, ale jak będzie drugi chłopak, też będzie ok. Ważne zdrowie, najwyżej przez pierwszy miesiąc będzie leżeć w cudnych różowych pajacach :-) W ogóle nie możemy z mężem dogadać sie co do i ienia. Ja bym chciał Natalię albo Milenę. U niego Milena odpada od razu, On chciałby Dominikę. Myślimy jeszcze nad Alicją albo Weroniką. Troszkę żal mi męża bo w sumie Wojtka wymyśliłam ja i na początku też mu się nie podobało ale nie marudził, więc może powinnam przystać nad tą Dominiką??? Anuszka, kurcze nie wiedziałam że alergia może prowadzić aż do utraty słuchu!!!!! U nas ogólnie większych chorób nie ma, ale od maja co jakiś czas Wojtek ma zielony katar, który trwa i trwa i trwa. Teraz czasem ma tylko z rana na szczęście. Pozdrawiam Was dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelinaer
AniaWWW , ja też wciąż miałam klep, klep, klep i kazała mi też klepać :). Nawet samochód rakietą nazwała. Anuszka jak z Krzysiem? U mnie termin na 14-08, ale ciśnienie mi wczoraj skoczyło i to dosłownie. Oczywiście teściowa miała w tym swój udział. A dziś m jeszcze mnie dobił, bo zaczął jej bronić i znów tekst, że ona taka jest i tyle. A ja jestem taka i co? Kij, że ona nie rozmawia ze mną, jedyne co, to spyta jaką zupę ugotować, ale zajmowanie się Elą pozostawia wiele do życzenia. Włączy jej JimJama a sama w internecie siedzi. Jak już łaskawie wyjdzie na podwórko, to tylko słyszę "nie wolno, zostaw to, nie ruszaj tego". Ostatnio nawet problemem było rozłożenie piaskownicy. O spacerze można pomarzyć, bo przecież Ela nie chce z nią chodzić (a po co, skoro babcia wózek wyciągnie-aż mi wstyd). Za to dzisiaj poleciała w deszcz zrobić zakupy dla byłego m, żeby mu wałówkę do szpitala zawieść. Wczoraj prasowałam, to wypuściła Elę na podwórko, a sama chodziła po domu jak święta krowa, bo przecież nie wyjdzie, skoro na podwórku jest jej siostra, a są ze sobą skłócone. Jak już łaskawie zerknęła, gdzie Ela, to przyszła mi powiedzieć, że na górze, więc musiałam wszystko rzucić i po nią iść, bo przecież ona tam nie pójdzie. A dzisiaj m mi mówi, że przecież by po nią poszła. To dlaczego tego nie zrobiła, tylko przyszła mi powiedzieć? Jak widzi, że jestem zajęta, to mogłaby zerknąć na dziecko, w końcu i tak się nią mało co zajmuje. A wychodzi na to, że za każdym razem musiałabym iść do jaśnie pani i ją prosić, żeby zajęła się Elą. U mamy jakoś jest inaczej, jak wezmę się za coś, np zmywanie, to mama sama zabierze wnuczkę, chociażby do ogródka i nie muszę nic mówić. Najbardziej zawiódł mnie m, bo wczoraj nie dość, ze ta t, to jeszcze głowa mnie od tego ciśnienia bolała, a ten jeszcze całą winą mnie obarcza, a mamusię usprawiedliwia. Teraz znów się zacznie...najpierw będzie ubierać w 10 warstw to maleństwo, potem największym problemem będzie, co zrobić na obiad i przed 2 lata będzie wypominanie dlaczego nie Agatka albo Zuzia. Anuszka4 wolałabym być jednak w Twojej sytuacji, bo taka pomoc, to żadna pomoc. Ja zazdroszczę dzieciom w parku, które przychodzą z dziadkami. W sumie to ciekawe, czy jak m był mały, a ona musiała gotować, prać, prasować, sprzątać, to w tym samym czasie zajmowała się nim ona, czy dziadek. To się wyżaliłam. Oby od tego ciśnienie spadło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pestycyda
Cześć dziewczyny! Ale tu cisza, mało co zaglądam :( Co u nas... cóż... Mam swojego faceta o którego tylko walczyłam, ale mam ogromny problem. Jego pies. Myślałam, że poradzę sobie z jej obecnością i tym co się wiąże posiadaniem takiego psa, ale byłam w błędzie. I słono za to place. Sierść jest wszędzie. Odkurzanie jest po 2 razy dziennie i w międzyczasie jeszcze zamiatane, ale to i tak nic nie daje. Juz 2 razy odsyłałam go do polski, bo nie mogłam wytrzymać. Wstaje rano, patrzę na podłogę o płacze. Raz postawiłam go przed wyborem (nie wiem czy słusznie) albo ja, albo pies. Wybrał psa tłumacząc, że wcale nie jest ważniejszy. Ręce mi opadają, czuje się gorsza od psa, porównuje ja do Alexa, tłumaczy, że to tak samo jakby on chciał żebym oddala dziecko.... Brakuje mi argumentów i sił. Nie wiem już czy to naprawdę ze mną jest problem, czy rzeczywiście pies jest ważniejszy... :( Jeśli chodzi o Alexa, to jest jak zawsze uparty i w chwili obecnej zaczynają wychodzić moje błędy wychowawcze. Nie jest najgorzej, ale daleko nam do porozumienia. Nie wiem dlaczego, ale jak zostawiam go z jego babcią, prababcia, partnerem, to jest jak Anioł. Zbiera po sobie zabawki, je przy stole, z kupą chodzi na toaletę etc. A jak tylko ja wejdę do domu to zaczyna się cyrk. Negocjacje, wymuszanie... Jak m wolne od pracy i jestem z nim sama to nagle jestem potrzebna do ubrania się, ściągnięcia majtek, sprzątania... Prosić musze po 100 razy a i tak na koniec skutkuje tylko krzyk. Po kilkadziesiąt razy potrafi pytać dlaczego nie może oglądać bajek... W przedszkolu robi kupę na toalete, przy innych też, a jak ja jestem widoku, to robi w majtki... Wybrzydza okropnie z jedzeniem jedzeniem. Żadnych ziół nie mogę dać do obiadu bo zaraz "mama ja nie będę jadł kwiatków". Marchew tez wylawiam z zup, bo pluje. Warzyw nie je prawie wcale (oprócz ogórka i to o ile ma ochotę). Najlepiej jakby było ciągle mięso i ziemniaki do jedzenia. Aha dużo by pisać. Plusów tez jest dużo, ale mimo wszystko nadal czuje się jakbym miała niemowlę w domu. To się wyglądałam, byłoby więcej ale już głupio narzekać po takiej przerwie. Jeszcze zdjęcia wrzucę za chwilkę :-) Pozdrawiam Was :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pestycyda na pocieszenie chyba lepszy pies od kota. Ja tutaj nic nie mogę na wierzchu zostawi bo kot t zaraz obsika. Jak wymalowaliśmy pokój Eli, to jeszcze farba nie wyschła, a już było naszczane. Jeszcze na dodatek nic t nie można powiedzieć, bo się obraża, a "to przecież tylko kot". No jak Ela coś zbroi, to też powiem, że to tylko dziecko. Jakby tego było mało, to z ciotką dokarmiają bezdomne, które zadomowiły się na podwórku i nic nie można zostawić. A jak była żółta plama na zielonej trawce, to ciotka myślała, że to Ela siku zrobiła i mi nie wierzyła jak móiłam, że to nie ona, a okazało się, że to koty. Z psem nie wygrasz, ja nie mam nic przeciwko zwierzętom, ale w mieszkaniu bym nie trzymała. Zaszcza jeśli to duży pies. Ciężko masz tym swoim chłopakiem, ciekawe dlacztak się zachuje przy Tobie. Ela też woła mnie, żeby ją wyręczyć, ale nie do tego stopnia. Trzymaj się i oby szybko to się skończyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×