Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna_samotna

Proszę Was o pomoc...

Polecane posty

wiecie co? jeszcze sie tak zastanawiam nad jedna rzecza. Jak ja bede teraz funkcjonowac w zyciu? Teraz to wyglada tak: praca, jakiekolwiek wyjscie, zeby nie siedziec w domu, wieczorem kafe, poza tym zero czegokolwiek, zero zainteresowania, nawet tv nie ogladam. No po prostu nic mnie nie interesuje. Ile tak mozna? Co to za zycie? A mam przed soba jeszcze jakies 40 lat... ja juz nie bede umiala nigdy z nikim byc, zostanie we mnie strach. On mi zmarnowal zycie, obiecywal, planowal przyszlosc i zostawil. Wiecie dobrze jak cierpie, a on pewnie nie... bo gdyby mu mnie brakowalo to by napisal sam z siebie, odezwal sie, probowal naprawic... zycie nie ma sensu. Nie chce zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
smutna- mam w sercu dokladnie taki sam zal. dzis w nocy sie obudzilam i wiesz co powiedzialam KONIEC. nie chce to nie. moze kiedys bedzie zalowal, ale moze tez nie. to jest jego wybor. ja sie narzucac nie bede nigdy wiecej. juz wystarczajaco na tacy sie podalam. teraz czeka mnie okres wychodzenia na prosta, a to jest dla mnie najtrudniejsze zadanie. przez 6 lat wypelnil moje zycie a w jeden dzien wszystko odebral. ale poradze sobie, musze! zycze ci z calego serca, zeby sie nie poddawala, byla silna, i zaczela wierzyc jak ja pomalu, ze gdzies chodzi ktos kto bedzie cie nosil na rekach. trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
smutna- mam w sercu dokladnie taki sam zal. dzis w nocy sie obudzilam i wiesz co powiedzialam KONIEC. nie chce to nie. moze kiedys bedzie zalowal, ale moze tez nie. to jest jego wybor. ja sie narzucac nie bede nigdy wiecej. juz wystarczajaco na tacy sie podalam. teraz czeka mnie okres wychodzenia na prosta, a to jest dla mnie najtrudniejsze zadanie. przez 6 lat wypelnil moje zycie a w jeden dzien wszystko odebral. ale poradze sobie, musze! zycze ci z calego serca, zeby sie nie poddawala, byla silna, i zaczela wierzyc jak ja pomalu, ze gdzies chodzi ktos kto bedzie cie nosil na rekach. trzymaj sie. Ps. zacznij wierzyc ale nie w jego powrot, tylko w to ze jeszcze kiedys bedziesz bardzo szczesliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Hej, dziewczyny, Smutna_ ja też nie potrafię uwierzyć w to, że przez wiele lat ktoś nie umie przeżyć chwili, żeby nie zadzwonić, nie napisać, nie ma dnia dnia, żeby się nie spotkać, i nagle....... nie odzywa się ......cios: chodzi z inną. Czy naprawdę tak łatwo można się, że tak napiszę: przekochać? A zawsze deklarował z całym zdecydowaniem, że jego rówieśnice, a już młodsze, są tak niedojrzałe i głupie (dosłownie!) i on się nimi nigdy nie zainteresuje. Chce być ze mną i koniec. NIE MA INNEJ. A jednak: 6 lat młodsza od niego. Teraz myślę, że to może być naprawdę miłość. Trafiła go i już. Szkoda gadać. Przykro. Do Kiedyś byłam_ bardzo chcę wierzyć, że znajdzie się ktoś uczciwy i jeszcze będziemy szczęśliwe. Tylko jak poznać, czy to ten właściwy. Myślę, że już na zawsze zostanie niepewność... Miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiedź jest prosta
Idź do lekarz psychologa, bo masz depresję i to Cię pcha do złych nawyków. A jak chłopak umiera i na całe życie odchodzi to, co już się życie kończy tej dziewczynie wdowie? Musi żyć iść do przodu. A ty histeryzujesz jak dziewczynka szesnastoletnia. Dziewczyno opamiętaj się i nie tragizuj świat przed Tobą i olej drania, bo takich możesz mieć jeszcze na pęczki. Tego Ci życzymy dbaj o zdrowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
bez oddechu- jezeli jest nam pisane byc z kims to bedziemy i nic tego nie zmieni. dzis przelewa sie zlosc we mnie. naniawidze go moze dlatego potrafie powiedziec, ze bede (i nie moze byc inaczej) szczesliwa. ale co bedzie jutro. jutro pewnie przyjdzie opamietanie, wroci smutek, ktory juz tak dlugo ze mna mieszka. ale nie trace nadzieji ze gdzies, kiedys poznam czlowieka ktory bedzie mnie kochac tak jak ja kocham Pana X. moje dzisiejsze nastawienie Zapomniec, ale boje sie jutra, ze obudze sie rano i bede sobie wmawiac Walczyc:( Dziewczyny ale o co my chcemy walczyc. My sie PONIZAMY!!!:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
bez oddechu- ostroznym trzeba byc zawsze, a przede wszystkim w milosci. mysle ze jesli kiedykoliwek uda nam sie ulozyc na nowo zycie zadna z nas nie bedzie juz naiwna, zapatrzona i ufna. zauwaz, ze najlepiej wychodza zwiazki gdzie kobieta nie oddaje sie cala, zostawia nutke niepewnosci i najwazniejsze nie ufa partnerowi w 100% ( w razie niepowodzenia ich zycie wraca szybko do normy) a my popelnilysm ogromy blad. zylysmy zyciem partnera a nie wlasnym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Do Odpowiedź jest prosta- to nie ja do niego dzwoniłam i pisałam, ale było odwrotnie. Powiem więcej, starał się bardzo, żebyśmy byli razem. Szczególnie, kiedy mu mówiłam, że jest pięknie, jest cudnie, ale różnica wieku nie pozwoli nam być razem. Wiem, że w dużej mierze go przekonałam, tylko szkoda, że nie dał sobie tego wmówić 5 lat temu, kiedy nie byłam jeszcze tak zaangażowana. J jeszcze jedno - sama dla siebie jestem psychologiem. Nie jest tak źle, żebym musiała się faszerować jakimiś świństwami i słuchać tego, co sama sobie potrafię powiedzieć. Dużo psychologii miałam w liceum i na studiach. Dlatego dzięki za radę, ale nie skorzystam. Kiedyś byłam_ Ty mnie rozumiesz, Kochana, dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
bez oddechu- w jakim wieku jestes ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Kochane dziewczyny... Az serce się kraje jak Was czytam.. Tyle bólu..cierpienia... I jeden powód..facet.. Jestesmy zbyt podatne na uzależnienia od nich..dlatego to tak boli.. Bardzo dobrze napisała >kiedys bylam szczesliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Kurcze...tyle napisałam i mi zjadło:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Kochane dziewczyny... Az serce się kraje jak Was czytam.. Tyle bólu..cierpienia... I jeden powód..facet.. Jesteśmy zbyt podatne na uzależnienia od nich..dlatego to tak boli.. Bardzo dobrze napisała >kiedys bylam szczesliwa>"ze najlepiej wychodza zwiazki gdzie kobieta nie oddaje sie cala, zostawia nutke niepewnosci". I nie chodzi tu kochane o ograniczone zaufanie do faceta, tylko nastawienie samych nas. Kobieta powinna żyć i mieć partnera, ale nigdy odwrotnie. Nie zyjemy dzięki nim, ani tylko dla nich... Ale tak najcześciej sie dzieje i stad powstaje uzaleznienie.. Nagle facet znika(nie tylko od nas) i wali sie cały świat, bo nie znamy innego życia. Teraz kochane musicie troszke zmienic nastawinie..Musicie byc silne...Pokażcie im ze jestescie warte inwestycji w was.. inwestycji w związek.. Czy Wy chcialybyscie kogoś, kto tylko na was wisi, miaucze, marudzi, narzeka..ciągle czegoś chce i widzicie ze bez was nie umie nic? Ja mysle ze nie.. Oni tez tego nie chca.. Chca silnej kobiety..która bedzie samodzielna, ktora bedzie chciala dac sobie pomóc, a nie tylko o pomoc prosić.. ktora go wesprze, a nie tylko bedzie biadolić i narzekac... Jak to zrozumieja, to wróca!!!Ja też popełniałam mnóstwo błędów..ale zrozumiałam czego nie cierpią. Pokazałam Swojemu kochanemu ze daje sobie rade..to ja mu mowiłam, nie martw się pracą na zapas,nie prosiłam o miłość, nie prosilam o pomoc..pokazalam że umiem sobie poradzic bez niego... I to zaowocowało... Malo tego..teraz się wszystko zmienilo. Kiedys czesto ja musialam o wszystko prosic, gdy chcialam by cos zrobił..coś zrobic w domu, czy zakupy, by mnie zawiózl, przywiózl, dał auto... A teraz? Wczoraj wracam do domu..On już był.. Od razu zaczał robic mi jedzenie..potem herbatkę:) Dzis miał na 2-gą zmianę..Wracam do domu, a tu posprzatane na tip top. A nie wspominałam słowem..Nie wisze na nim..On sam przychodzi i całuje... Nie mówie o wszystkim, wiec stałam sie troche tajemnicza i to dziala:) Teraz musicie wierzyc w dalsza przyszlośc...a tymczasem narazie uczmy sie byc silne. Pierwszy krok..to koniec z narzekaniem... Koniec i basta.. trzeba byc dobrej mysli.. Jutro krok drugi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
Asiula- jestes ze swoim Panem X i wszystko uklada ci sie tak, ze mozesz powiedziec, ze jestes szczesliwa. Bardzo sie ciesze, ze niektorym wychodzi. u mnie wiem, ze nie ma juz szans na powrot. jestem tego pewna w 99,99%, wiec szanse na powrot sa zadne. rano pelna optymizmu, wieczorem podlamana. i tak codzien. jak bumerang jego osoba wraca do mnie w kadej godzinie, minucie. nie umie sie od nieo uwolnic chociaz wiem, ze musze bo sama sie nieszcze. nie wspominam nawet dobrych chwil z nim spedzonych, czy wyznan milosci bo by mnie to dobilo. ale zawsze jakos moje mysli kieruja sie w jego strone, a potem glowa boli od nadmiaru zastanawainia sie, analizowania. zauwazylam, ze czym mlodszi sa wasi partnerzy tym czesciej wracaja. hmmmm. potraficie mi to wytlumaczyc. dlaczego 20-paroletni chlopak chce wracac a po 30-stce, 40-stce juz nie za bardzo. czy zle to widze. BOLI:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
A skąd wiesz ze nie wróci? Skąd Wy to wiecie? Ja caly czas mialam nadzieje.. bałam sie tylko ze mogę się mylić.. Ale nie mówilam sobie ze napewno nie ma szans.. ja sie bałam bo dla niego to bardzo odpowiedzialny zwiazek..ja duzo starsza i w dodatku z dzieckiem..Ale wrócił.. Wy macie łatwiej(tak myślę). Ile macie lat? Ja mysle jednak że starsi faceci są dojrzalsi, wiec są jeszcze większe szanse.. ja czekałam ponad misiac na powrot. Wiem ile to kosztuje zdrowia. I teraz nie załuje ze tak zrobił, nie jestem zła... Znalazłam dobre rzeczy po tym co się stalo..w inny sposob bym tego nie zrozumiała. On rujnując nasz związek- uratował go, odbudował. Teraz dopiero mu ufam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
asiula- skad wiem?! poniewaz go znam, raz podjetej decyzji nie zmienia. zreszta jak juz pisalam wczesniej uznal, ze jest jeszcze mlody ( ma 33 lata) i chce sie wyszalec w zyciu. wiec sama widzisz, ze szans nie ma. sama mam 28 lat, wiec mlodka juz nie jestem. gdybym miala na niego czekac pewnie nigdy bym sie nie doczekala, to typ czlowiek, ktory wszyskim sie szybko nudzi, praca, znajomymi, miejscami, meblami no i mna...:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
asiula- chcialabym bardzo wierzyc, ze wroci ale powiedz sama co to ma za sens. lepiej jak sie milo w zyciu zaskocze, ze moze jednak kiedys zapragnie mnie znowu , niz bede zyc zludnymi nadziejami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanannanana
mnie tez tak poprzedni facet zostawił , niby ze ma problemy i lepiej mi bedzie bez niego , odpychał kazdy moj argument , jakos sie podniosłam ale było tragicznie ze mna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Mój tez powtarzał ze wypaliły sie w nim uczucia, ze mnie juz nie kocha.. ze nie umie mi dac uczuc ktorych ja potrzebuje, ze chce jeszcze poszalec.. ze chyba jest za mlody na tak powazny zwiazek.. ze chyba nie wiedział ze to tak bedzie... i co???? Mało/?? Do tego on jest po 25 tce, ja po 30tce... 9 lat różnicy.. I co? I ze ja miałam łatwo, tak? Moze i lepiej byc mile zaskoczonym..ale nie wiem czy łatwiej od razu myslec ze nie wróci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
Asulka- kochana , wole byc mile kiedys zaskoczona, niz mam sie karmic zludnymi marzeniami. moze innym jest latwiej miec nadzieje, ale mi nie. jesli ciagle bede wierzyc, nigdy nie zapomne o nim, bede wspominac i rozmyslac. kazdy znajduje odpowiedni dla siebie zloty srodek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Oczywiście... to właśnie jest najważniejsze by zrozumieć co dla każdego jest najlepsze..znależc swoj złoty środek... Cos zrobić by iśc do przodu.. Nie trwać w pustce..w bolu... Trzeba zrobic krok na przód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Cześć, dziewczyny, wróciłam z pracy i oczywiście zaglądam Asiula, coś mi się wydaje, że wiek i historię mamy podobną (mój 8 lat młodszy). Z tą różnicą, że Twój wrócił, a u mnie nie ma szans. Zaglądałam tutaj dotąd w chwilach szczególnie smutnych i kiedy bardzo za nim tęskniłam. Ale to się zmienia. Trudno, odszedł do innej i młodszej, niech razem dojrzewają. Ja zrozumiałam swoje błędy i zmieniam się. Naprawdę tego chcę!!! Chcę nowego "jutra", innego "jutra".Mam naprawdę dobry nastrój, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że "huśtawka" nastrojów będzie wracać, oby coraz rzadziej. Wczoraj przeczytałam historię (z 2009r.)pewnej dziewczyny, którą zostawił facet dla innej. Rozpaczała, jak my wszystkie, bardzo długo. On planował ślub z ta drugą, rodzinę itd., ale niestety nie udało się im. Ten chłopak zginął w wypadku. Wyobrażacie sobie jaka tragedia!!!! Współczuję bardzo obu dziewczynom!!!! Życie jest piękne!!! Cieszmy się nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
wieczorkiem Pan X do mnie zadzwonil ( spotkalismy sie dzis przypadkiem, ale zadne nie podeszlo ) powiedziec mi ze nie chce mnie widziec, slyszec itd. wiec na co ja mam miec nadzieje . same widzicie dziewczynki, ze u mnie zadnej nadzieji nie ma:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was! nie było mnie wczoraj wieczorem, spalam, wszystko mnie bolalo, tym razem bol fizyczny + to wszystko, co do tej pory. Poza tym jeszcze inna sprawa - byłam w pon u lekarza, ale nie u psychologa. Tez cos jest nei tak jeszcze z inna rzecza. Ale nie obchodzi mnie to. Nich bedzie zle, nie mam nic juz w zyciu do stracenia. Wyniki badan beda w przyszlym tygodniu. Nie umiem zyc. Nie chce. Nie potrafie. Moj tez tak ma ze nie zmienia decyzji jesli ja juz podejmie. I wiem, ze moje ludzenie sie nic nie da, on nie wroci. Z dnia na dzien utwierdzam sie w tym przekonaniu i chyba dlatego jest mi coraz gorzej, Naprawde coraz gorzej... Tak jak teraz nie bylo nawet od razu po tym jak mnei zostawil, bo mialam jeszcze jakis cien nadziei. A teraz co? Teraz juz nie mam nic, nic mi nie zostalo, jestem sama, bez osoby ktora kocham ponad wszystko i po tym wszystkim co mi zrobil... BOLI :( poza tym czuje, ze on sobie w koncu kogos znajdzie, ze jak ja go zobacze gdzies kiedys przez przypadek z inna dziewczyna to umre. To juz jest 1,5 miesiaca a czuje jakbym byla w tym stanie co najmniej rok. Tak czas wolno plynie, zyje z dnia na dzien, w pracy coraz gorzej, nie radze sobie z podstawowymi rzeczami, najchetniej bym z pracy uciekla i nigdy nie wracala. Tak samo w domu. Nie chce tam wracac, nie mam sily, nie chce z nikim rozmawiac, nie chce nikogo sluchac, chce spac, chce zeby mnie nie bylo.On mnie nie chce. Tylko ja tego nie umiem i nie chce zrozumiec. Bo bo kocham. I to jest ten najwiekszy problem. Zastanawiam sie, czy do niego nie napisac i nie zapytac czy bysmy sie nie spotkali i nie pogadali, albo od razu prosto z mostu zapyatc go czy jest jakakolwiek szansa na to ze bedziemy jeszcze razem. Nie wiem, co mam robic. Nie mam sily by zyc. Jest naprawde coraz gorzej i wiem ze bedzie jeszcze gorzej. Jestem tego pewna. Jesli by chcial to by sie odezwal, ale nie chce. Ja bym tak bardzo chciala wyjasnic z nim ta cala sytuacje. Chcialabym go zobaczyc, przytulic sie do niego... JAK ŻYĆ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was! nie było mnie wczoraj wieczorem, spalam, wszystko mnie bolalo, tym razem bol fizyczny + to wszystko, co do tej pory. Poza tym jeszcze inna sprawa - byłam w pon u lekarza, ale nie u psychologa. Tez cos jest nei tak jeszcze z inna rzecza. Ale nie obchodzi mnie to. Nich bedzie zle, nie mam nic juz w zyciu do stracenia. Wyniki badan beda w przyszlym tygodniu. Nie umiem zyc. Nie chce. Nie potrafie. Moj tez tak ma ze nie zmienia decyzji jesli ja juz podejmie. I wiem, ze moje ludzenie sie nic nie da, on nie wroci. Z dnia na dzien utwierdzam sie w tym przekonaniu i chyba dlatego jest mi coraz gorzej, Naprawde coraz gorzej... Tak jak teraz nie bylo nawet od razu po tym jak mnei zostawil, bo mialam jeszcze jakis cien nadziei. A teraz co? Teraz juz nie mam nic, nic mi nie zostalo, jestem sama, bez osoby ktora kocham ponad wszystko i po tym wszystkim co mi zrobil... BOLI :( poza tym czuje, ze on sobie w koncu kogos znajdzie, ze jak ja go zobacze gdzies kiedys przez przypadek z inna dziewczyna to umre. To juz jest 1,5 miesiaca a czuje jakbym byla w tym stanie co najmniej rok. Tak czas wolno plynie, zyje z dnia na dzien, w pracy coraz gorzej, nie radze sobie z podstawowymi rzeczami, najchetniej bym z pracy uciekla i nigdy nie wracala. Tak samo w domu. Nie chce tam wracac, nie mam sily, nie chce z nikim rozmawiac, nie chce nikogo sluchac, chce spac, chce zeby mnie nie bylo.On mnie nie chce. Tylko ja tego nie umiem i nie chce zrozumiec. Bo bo kocham. I to jest ten najwiekszy problem. Zastanawiam sie, czy do niego nie napisac i nie zapytac czy bysmy sie nie spotkali i nie pogadali, albo od razu prosto z mostu zapyatc go czy jest jakakolwiek szansa na to ze bedziemy jeszcze razem. Nie wiem, co mam robic. Nie mam sily by zyc. Jest naprawde coraz gorzej i wiem ze bedzie jeszcze gorzej. Jestem tego pewna. Jesli by chcial to by sie odezwal, ale nie chce. Ja bym tak bardzo chciala wyjasnic z nim ta cala sytuacje. Chcialabym go zobaczyc, przytulic sie do niego... JAK ŻYĆ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedys bylam szczesliwa
smutna- ja tez sie czuje jakbym rozpadla sie na kawalki. nie dzwon i nie pros o spotkanie. po co? dobbrze wiesze, ze odpowie nie a nawet jesli odpowie" kiedys" co to zmieni? chcesz zyc w takiej prozni wiecznie. bo ja bym nie chciala. tak jak wczoraj pisalam, ja juz nawet nie wierze. to dobija a przeciez trzeba sie jakos podniesc. Smutna kochanie zycie BEZ NIEGO ISTNIEJE tylko narazie zadna z nas nie umie go odnalesc. ja wiem, ze to potrwa jeszcze troche pocierpimy ale kiedys obejrzymy sie za siebie, powiemy bylo fajnie, ale nie wszylo. trzeba zamknac ten rozdzial zycia i pomalu zaczac pisac nowy!!! Obudzilam sie dzis i znow mnie naszly te glupie mysli, czy zawsze tak bedzie czy on naprawde chce zyc bezemnie, czy juz za niedlugo bedzie kogos miec:( daleko mi do uzdrowienia. chcialabym sie stac obojetna na jego osobe, myslec o nim bez zadnych uczuc. kiedy to przyjdzie?!?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do smutnej samotnej
czytam topik od początku, teraz zainterweniuję. Kochana, Ty się nie łam. Ja wiem, że to brzmi głupio i tak, jakbym nic nie rozumiała, ale kiedyś jeszcze będzie dobrze. Teraz wszystko przeżywasz jeszcze, ale zamiast rozpamiętywać to, czego Ci brakuje, myśl o nim w świetle negatywnym, wypisz jego wady(a na pewno je ma) i czytaj je na głos. NIE pisz do niego. ZResztą póki co to Ty jeszcze nie jestes gotowa ani na spotkanie z nim ani na rozmowę, która skończyłaby się pewnie wylaniem dodatkowego morza łez. Też przez to przechodziłam, z jednej strony nie chciałam chodzić do pracy, bo nie potrafiłam się skupić, a z drugiej nie chciałam siedzieć w domu, bo bałam się tego siedzenia w samotności. Chciałam zniknąć z powierzchni ziemi. Użalałam się nad sobą. Trochę to trwało, teraz jestem już z kimś innym, po tamtym została mi tylko pamiątka w postaci skrzywionej psychiki i braku zbyt głebokiego angażowania się w związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie... i to mnie tak badzo przeraza, ze on mi zniszczyl zycie i na zawsze pozostanie we mnie ten bol. Nawet jesli kiedys poznam kogos, kto bedzie chcial ze mna byc (ja nie chce byc z nikim nigdy, ale jesli poznam kogos kto bedzie chcial ze mna byc i sie mna zaopiekowac to sie zgodze), nigdy nie bede potrafila sie otworzyc i zaufac. ON MI ZNISZCZYŁ ŻYCIE... a ja go q**a kocham... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Kochana Smutna_ on wzbogacił Twoje życie o to doświadczenie, na pewno Cię zranił, ale nie myśl, że Ci zniszczył życie. Jesteś młoda i wszystko, co piękne jest przed Tobą. Skąd jesteś Smutna_? Może mieszkamy niedaleko i fajnie byłoby się spotkać. Może i inne dziewczyny byłybyście zainteresowane...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×