Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

on chce powrotu i to bardzo :( ale czemu on mi to wszystko zrobił wczesniej ;(( ja juz nie potrafie mu tak poprostu przebaczyc i zyc jakby nic sie nie stało ;(( spotykam sie z nim teraz na stopie przyjacielskiej ale nie wiem co bedzie dalej nie chce zeby cierpiał bo nie chce sie na nim mścic kocham go ale juz tak inaczej ostatnio spytał " kochasz mnie?" ja powiedziałam ze " nie:" :( moze tak bedzie łatwiej ....chociaz pewnie i tak mi nie uwierzył nie widze w nim juz tego dawnego faceta :(( sama nie wiem co sie ze mna dzieje :(( to wszystko mnie juz przerasta :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natallkaaaa
powiem wAM DZIEWCZYNY NIE ODZYWALAM SIE I ZATESKNIL... PROBUJEMY NA NOWO ZOBACZYMY JAK TO BEDZIE ... CZUJE SIE JAK NOWONARODZONA DZIEKUJE ZA WSPARCIE... BEDE TU OD CZASU DO CZASU ZAGLADAC,.. TRZYMAJCIE SIE NIECH WAM SIE ULOZY :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natallkaaaa
tydzien wiesz co troche ponad..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I znowu jest taki czuły i kochany? Czyli jak nalegałaś odzywałaś się itd. to bez skutku, a potem tydzień milczenia i się odezwał pierwszy: :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki, mi juz jest lepiej, juz prawie o nim zapomnialam, to kwestia jeszcze kilku dni;-) jesli jest tak glupi i nie daje znaku zycia, to wiem, ze mnie nie kocha i juz znalalam sposob na wybicie sobie jego z glowy, buziaczki, wreszcie jestem szczesliwa;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natallkaaaa
tak dokladnie nalegalam i tylko zrobilam z siebie debilke :P nie odzywalam sie zatesknil... tak jest czuly mowi ze bylo mu brak mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to znowu ja..
Witajcie dziewczyny, juz tu kiedys pisalam o tym ze zerwal ze mna chlopak po okolo roku spotykania sie. Bylo to 2 tygodnie temu dokladnie. w miedzyczasie tydzien temu doszlo miedzy nami do spotkania, ktore nie bylo mile. on byl zly,wypominal mi ze tyle mi poswiecil a ja dalej watpie w jego uczucie. tyle ze chodzilo o to, ze ja w nerwach powiedzialam cos co moglo to zasugerowac ale to byly po prostu nerwy...on za to uzyl bardzo ostrych slow w moim kierunku. po ostatnim spotkaniu w srode ja odezwalam sie do niego kilka dni pozniej.. powiedzial ze jest mu zle ale ze potrzeba czasu, ze nie pasujemy do siebie, ze on sie nie chce klocic. wczoraj to on sie odezwal i nie wiem co o tym myslec. mianowice jak ostatnio rozmawialismy to on zasugerowal, ze nie ma nic do dodania. ja powiedziaam, ze mogabym dodac jeszcze wiele ale w takim razie tez na tym poprzestane. wczoraj on chcial sie dowiedziec co chcialam powiedziec, bo ma wrazenie ze przez to co powiedzial ja zrezygnowalam. pytal czyl epiej sie czuje, mowil zebym o tym nie myslala nie wspominala to mi bedzie lepiej. jak mu powiedzialam, ze nie bede zyc jakby nic sie nie dzialo to zapytal, jak mam zamiar to przejsc. nie odpowiedzialam powiedzialam ze musze isc spac. zyczylismy sobie dobrej nocy. ja sie nie odzywam ..poradzcie mi co mam robic. Widze ze jestescie madrymi kobietami i macie doswiadczenie. to jesty moj pierwszy chlopak. totalnie nie wiem co robic. czy sie odzywac i powiedziec ze za nim tesknie, ze mi sie sni codziennie, ze o nim mysle w kazdej chwili, ze z mysla o nim zasypiam i sie budze? czy moze milczec, unikac go na przyklad na komunikatorach i sprawic zeby zatesknil.a jesli nie zateskni i sie otrzasnie?:( doradzcie prosze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paul31
do Majutek24 - zapoznałem się z Twoja historią...niestety Twój ex jest niedojrzały emocjonalnie. Biedny napisał, że już nigdy do Ciebie nie wróci, jednak jego zachowanie wskazuje na to, ze pewnie za pół roku jak mu jakaś lolita da kopa wtedy uczucia w nim odżyją. Tak to własnię jest z rozchwianymi emocjonalnie chłopcami :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Szkoda ze tych chłopców jest tylu na świecie. Szkoda że tak mało jest prawdziwych mężczyzn, którzy potrafią kochać i szanować swoje kobiety. Bo my dajemy z siebie wszystko, gdy kochamy, to całym sercem, całą sobą. Mój romeo miał podobnie do to znowu ja, zerwał, potem chciał rozmawiać, gdy zaczęliśmy to on już nie chciał, potem się całowaliśmy, następnie gdy ja chciałam dokończyć rozmowę to on nagle stwierdził że wszystko zostało powiedziane (nieważne że ostatni nasz kontakt zakończył się namiętnym pocałunkiem), a teraz jest cisza. On sam nie wie czego chce i to jest problem, Ja odpuściłam, aczkolwiek boję się że to jest takie zawieszenie, jak bomba z opóźnionym zapłonem. Boję się że gdy już osiągnę 100% - towy spokój, balans emocjonalny, to wszystko znowu wybuchnie. Dlatego chciałam mu powiedzieć że zrywam z nim kontakt i żeby nie próbował go odnawiać, ale na razie nie miałam okazji. Jak już kiedyś powiedziała Majutek, mogę z nim rozmawiać jedynie w sytuacji, gdy będzie chciał wrócić (choć nie sądzę, bym mogła się jeszcze zgodzić być z nim). Inaczej nie mamy o czym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietajakwy
Czytam Was od początku i obserwuję Wasze losy.Jakie to wszystko do siebie podobne. Trzymajcie się ciepło dziewczyny.Słońce wyjdzie i też w to wierzę. Czekam prawdy nie chcąc znać Nazbyt dziwny jest jej smak, cały czas Czego pragniesz, czego chcesz? Już wiem... uciec przede mną W myślach chorych tonę wciąż Podświadomie słyszę też Twój głos Ale Ty nie mówisz nic Jak głaz milczysz przede mną Czuję w sobie gniew W końcu nadszedł dzień Czuję w sobie lęk Bezpowrotnie tracę Cię Tonę, tonę, tonę, tonę w morzu łez (Nie będziesz już ze mną) Odejdź, gdy zechcesz znów (Nie będziesz już ze mną) Zabierz ze sobą ból Składam skrawki swoich lat Niecierpliwie czekam zmian obok nas Oddam dziś co tylko chcesz, co chcesz Bądź tylko ze mną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Jak tu się cicho zrobiło :( Co u Was kochane? Napiszcie coś. Ja generalnie, odkąd ostatecznie powiedziałam nie, czuję się nieźle, chyba z dnia na dzień coraz bardziej dochodzę do siebie i nabieram sił. Niestety dołki nadal się zdarzają, już nie takie wielkie jak wcześniej, ale czasem nawet łezka mi jeszcze poleci. On nadal nie jest z tą była, ale to pewnie tylko kwestia czasu, pewnie w końcu ona da mu szansę. To na pewno też przyspoży mi wiele bólu, bo gdzieś tam w głębi serducha ja nadal go kocham, nie przestałam, a tak bardzo bym chciała, bo byłoby mi łatwiej... Przytulam Was Kochane!!! Buźka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No własnie cos bardzo cicho sie zrobiło :P u mnie w sumie bez wiekszych zmian juz nie mysle o tym co bedzie zyje swoim zyciem i staram sie cieszyc sie z niego jak tylko moge ... a jak Wy sie dziewczynki czujecie :*??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Ja też bardzo się staram żyć własnym życiem, ale nie potrafię zapomnieć. Wiele bym teraz dała żeby to wszystko się w ogóle nie wydarzyło w mojej przeszłości. Czekam jak na wyrok na to, co będzie dalej. Sama się truję, wiem, ale na razie inaczej nie potrafię :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chyba za duzo przezyłam wiesz :( poprostu moj orgaznizm juz wiecej chyba nie zniesie nie chce dopuscic juz do cierpienia wiec właczyła mi sie blokada na niego i na te wszystkie zwiazki to wszystko bardzo mnie teraz wzmocniło i mam nadzieje ze bede sie czuła taka silna juz cały czas chociaz wszystko teraz stoi pod wielkim znakiem zapytania ja wiem ze predzej czy pozniej bedzie dobrze z nim czy bez niego .... czemu oni zawsze chca wracac kiedy jest juz za pózno ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Daj mi trochę tej siły Kafeterianko! Ja naprawdę oddałabym wiele żeby zapomnieć, a jeszcze więcej żeby to wszystko w ogóle się nie wydarzyło. W tej całej sytuacji nie ma tak naprawdę mojej winy, wszystko wydarzyło się jakby "poza mną". Ja go tylko chciałam kochać, być, wspierać i oddałam mu wszystko co miałam - siebie. On najpierw pokochał a później właściwie z dnia na dzień porzucił. Gdybym nie zgodziła się być z nim, teraz nie żałowałabym, bo po prostu nie wiedziałabym co straciłam. Byłam przy nim przez tą "chwilę" naprawdę szczęśliwa. On też wydawał się być. I pewnie był, ja tak czuję. Jednak dobro tych dzieci jest w tej chwili najważniejsze i mimo że to nadal cholernie boli, muszę pozwolić mu odejść, dla siebie i dla niego/nich. Czas pokaże czy uda mu się z tą byłą, czy odbudują związek i będą szczęśliwi. Jeśli nie, może kiedyś jeszcze rozpali się na nowo ogień dla nas... bo nie wiem czy potrafię przestać go kochać. Wiem że jestem głupia, już dawno powinnam zapomnieć. Czy to mi kiedyś minie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na bieżąco czytam, ale we mnie już umarła nadzieja. Staram się nauczyć po prostu jakoś żyć z tym wszystkim, nie jest mi łatwo, właściwie to nie jest za ciekawie .... :(( mam tylko nadzieję że czeka mnie coś jeszcze pięknego w życiu - tylko ta nadzieja nie pozwala mi się poddać, a tak poza tym to dzień do dnia podobny.. taka jakaś beznadzieja.. po prostu bez niego nic już nie jest takie samo... ja nie jestem już taka sama... staram się na zewnątrz grać i pocieszać innych w ich problemach a sama ze sobą jakoś nie radzę sobie najlepiej i nikt nie jest raczej mi w stanie ulżyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Jakbym czytała samą siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny. Miałam nie zaglądać, ale jak widać.. nie za długo wytrzymałam. Wiecie co. Doszłam do wniosku, że nie jest tak jak mi się wydawało. Jestem na 99% pewna, że powód rozstania był inny, niż podał. Wnioskuję to z kilku rzeczy jakie mi powiedział. 1 - przy zerwaniu jak nie chciałam, żeby cokolwiek tłumaczył, zależało mu tylko na tym, żebym wiedziała że "nie odchodzi do innej, wszystko co mi wcześniej mówił było prawdą, i że mu na mnie zależy" 2 - jak z nim rozmawiałam na GG. Na moje pytanie czy jest szczęśliwy odpowiedział, że "i tak i nie" ale cieszy się, że nie pytam czemu nie, bo i tak nie mógłby mi powiedzieć . Na początku nie zwróciłam na to większej uwagi, ale .. logiczne, pierwsze co przychodzi na myśl, to że "nie - bo mnie zranił" ale gdyby to o to chodziło, to by tego nie ukrywał, bo to przecież oczywiste.. 3 - jak powiedziałam, że nie chcę kontaktu, bo tak mi będzie łatwiej - On powiedział, że chciałby żebyśmy mieli kontakt, ale teraz dla niego ważniejsze jest to czego ja chcę, niż to, czego chce On... to podstawowe jego wypowiedzi, które mnie naprowadzają na myślenie, że coś innego się za tym kryje ale idąc dalej W sobotę (pomiędzy powrotem a zerwaniem) rozmawialiśmy o jego bracie, który pogubił się trochę w życiu, i On mi powiedział coś takiego, że " Nie będzie go do niczego namawiał, bo sam jeszcze niedawno nie wiedział czego chce od życia, więc i tamten musi sam dojrzeć" (pocałował mnie przy tym i wyglądało to jak odniesienie do naszej wcześniejszej rozmowy na temat związku). myślę, że nie potrzebnie założyłalm, że wyjazd do ten na kilka dni nie miał z tym nic wspólnego. Powiedział, że myślał nad zerwaniem od czwartku, a do Polski wrócił w piątek rano. Myślę, że coś wydarzyło się na wyjeździe. Myślę, że odszedł bo myślał, że w ten sposób mniej mnie rani niż mówiąc mi prawdę. Dodatkowo, wiedział że po tej grudniowej rozmowie, gdy miał sobie wszystko przemyśleć powie teraz, że nie jest gotowy to w to uwierzę. Jedyne co mi przychodzi na myśl, to że mnie tam zdradził. Ja sama mu kiedyś mówiłam, że gdybym zdradziła swojego chłopaka to bym mu o tym nie powiedziała, bo by cierpiał. Że odeszłabym nie mówiąc mu o tym, i nie zwalając cierpienia za to na niego. Bo ja męczyłabym się okropnie wyrzutami sumienia itp. ale po co ktoś jeszcze miał by z tego powodu cierpieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majutek 24 moze Ty i masz racje, to faktycznie tak wyglada, przepraszam, ze nie pisze ale nie moge z powodow osobistych, sledze caly czas topik, nawet nie wiecie ile ja bym dala, zeby porozmawial ze mna, zeby wrocil i kochal mnie tak jak kiedys, moglabym oddac nawet 10 lat zycia, albo pieniadze, ale niestety nie ma osoby z ktora moglabym wejsc w uklad;-) jak Twardowski z diablem,ty mi to a ja ci dusze swoja;-) niestety nie ma tak latwo, kazdego ranka nbudze sie i mysle, ze to niemozliwe, zeby to byl koniec, ze to sie nie moze tak skonczyc, bo przeciez tak go kocham, ale jednak na to wynika, ze to juz koniec, dzis mija rowny miesiac, w zeszlym o tej porze plakalam strasznie, teraz juz zostalo mi rozpamietywanie i zal, trzymajcie sie kochane, bedzie lepiej;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona L. Konieczna
Zapraszam na mój blog http://poradynazdrady.blox.pl/html, poświęcony książce napisanej z detektywem Marcinem Popowskim "Porady na zdrady. Podstawy detektywistyki dla żon i narzeczonych". Sądzę że zawiera treści, stanowiące rozwinięcie tej interesującej dyskusji. Do zobaczenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Majutku może to rzeczywiście to, może to zdrada. A jeśli tak, chciałabyś nadal żeby on wrócił? Wybaczyłabyś? Ja zawsze myślałam że nie, ale po moich ostatnich doświadczeniach z angielskim Romeo niczego nie mogę być pewna na 100%. Jemu jeszcze kilka dni temu byłam gotowa wybaczyć wszystko. Właściwie wybaczyłam, nawet mimo tego, że w ostatnich dniach zdarzyły się dwie bardzo nieprzyjemne sytuacje. Wiecie, mam takie wrażenie że on się w jakiś sposób teraz próbuje mścić na mnie za to, co powiedziałam, że nie będę go prosić żeby był ze mną. Myślę że on po cichu liczył na to, że ja poczekam, że będę go nadal ślepo kochać i może gdy urodzi się to dziecko, że wtedy nagle wróci do mnie. Z tą byłą nadal nie jest i pewnie nie będzie. Ona mydli mu oczy, bo tak naprawdę potrzebuje go przy sobie tylko dla pieniędzy, walczy o dobro swoje i dzieci. Sama nie chce być z nim, ale też nie pozwoli jemu być szczęśliwym. Trudna sytuacja, a jedynym wyjściem dla niego jest zwrócić się do sądu. Ustalić wysokość alimentów i terminy spotkań z dziećmi, kochać je nadal a od niej się odciąć. W innym wypadku on nigdy nie będzie szczęśliwy. To moje (z resztą nie tylko) przemyślenia i obserwacje z ostatnich kilku dni. Rozmawiałam z jedną angielką, która powiedziała, że to jest bardzo prawdopodobne, bo niestety taki model życia funkcjonuje tu na wyspach. Szkoda że to tak wygląda, szkoda mi jego, bo jest naprawdę świetnym facetem, może potrzebuje tylko małego wstrząsu, kogoś, kto mu otworzy oczy. Ja jeszcze do niedawna byłabym gotowa to zrobić, porozmawiać o tym wszystkim i może nawet być, wspierać w dążeniu do "poukładania" jego życia i jego spraw. Teraz na wszystko patrzę już trochę inaczej. W końcu porozmawiałam szczerze z moją mamą, wyrzuciłam więc już ostatecznie wszystko z siebie i jest mi dużo lepiej. Nadal jeszcze go kocham, tak odrobinę, ale już chyba coraz mniej i wreszcie zaczęłam na nowo cieszyć się życiem. Wiecie co jeszcze pomogło? Kościół, modlitwa i Bóg. Od bardzo dawna (mniej więcej od rozwodu) przestałam chodzić do kościoła, a zaraz po naszym zerwaniu poczułam ogromną potrzebę, by iść ponownie. Teraz chodzę co tydzień, msza po angielsku, ale wszystkie czytania i kazanie dostajemy napisane po polsku, więc jest łatwiej, bo nie rozumiem staroangielskiego ;) Modlę się po swojemu i analizuję, rozumiem słowo Boże po swojemu. Dostałam dzięki temu wiele wskazówek i pomogło mi to pozbierać się po rozstaniu. Poza tym na Wielkanoc lecę do Polski i już nie mogę się doczekać spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Będzie jeszcze troszkę bolało, bo on miał lecieć ze mną, kupiliśmy mu nawet bilet, ale teraz jestem silna i wiem że dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy bym potrafiła. Nie wiem czy bym chciała. Ale prawda jest taka, że jeśli komukolwiek miałabym wybaczyć zdradę to tylko jemu. Wiesz co mnie dziwi. Że jak o tym myślę - jestem prawie pewna, że to o to chodzi, ale jakoś... nie czuję emocji w związku z tym prawie żadnych. Chyba się zahartowałam przez ten ostatni miesiąc. Wiem, że gdybym dowiedziała się o zdradzie wtedy to zerwałabym i nie było by mowy o żadnym powrocie, ani nic. Ale po tym rozstaniu bardzo dojrzałam emocjonalnie. "Dowiedziałam się" o tym tzn odkryłam to kiedy emocje już opadły, kiedy ma to już marginalne znaczenie bo "nas" już nie ma. I jakoś "nie rusza mnie to" za bardzo. Najgorsze co może być i tak już się wydarzyło. Chyba teraz trudniej byłoby mi wybaczyć to, że mnie oszukał niż to, że zdradził. Ale wiem że przy odpowiednich okolicznościach byłabym w stanie wybaczyć. W ogóle wiecie, w momencie jak powiedział, że odchodzi... to absurdalne, ale ja niemalże fizycznie poczułam jak wzrasta mi pewność siebie (może dlatego byłam taka opanowana). To paradoks, ale po tym rozstaniu nie spadła moja samoocena, moja pewność siebie, tylko prędzej wzrosła. Jest we mnie pustka, ale jednocześnie przestałam się martwić pierdołami ( a miałam tak, ze na prawdę zawsze się przejmowałam wszystkim). Teraz wszystkie wcześniejsze problemy wydają się tak błahe.. nie przejmuję się nimi. Spotykam się ze znajomymi, w weekendy chodzę na imprezy dobrze się bawię, i bardziej doceniam wszystko to, co mam. Bardziej doceniam każdy dzień, mijający czas i żal mi marnować go na martwienie się pierdołami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo prawda jest taka, że jak coś nas zrani do cna to później wszystkie inne problemy wydają się naprawdę błahe, wręcz śmieszne. Ja też tak miałam wcześniej, że wszystkim się przejmowałam, nawet najdrobniejszymi sprawami. Szczególnie dot. np. studiów. A teraz np. jak idziemy z koleżankami na zaliczenie u jakiejś "kosy" to one się trzęsą a ja im powtarzam " czym się tak przejmujecie? przecież nas tam nie rozstrzela, a jak nie zdamy za pierwszym razem to zdamy za drugim..." i w sumie do wielu rzeczy zaczynam właśnie w taki sposób podchodzić. Na zasadzie - będzie co będzie. Moja historia zakończyła się w zasadzie tak że przez ostatnie 3 tyg miałam z nim codzienny kontakt, spotkaliśmy się nawet dwa razy, ale w którymś momencie doszłam do wniosku, że tak się po prostu nie da, przynajmniej nie tak krótko po rozstaniu. Powiedziałam "że pewne etapy w życiu żeby je zamknąć muszą być "naprawdę zamknięte" i to najlepiej ostrym zdecydowanym cięciem. On tego nie chciał, ale ja powiedziałam, że po raz pierwszy chcę zrobić to czego ja chcę a nie dostosować się do tego czego chcą inni. Napisał mi tylko "że mnie rozumie i przeprasza bo zdał sobie sprawę, że zawsze patrzył tylko na siebie" i koniec. Od tego czasu nie mamy kontaktu. Jest mi ciężko, ale myślę że ostatecznie tak jest lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Ja też uważam że pewne sprawy trzeba zamknąć ostrym cięciem. Dlatego postanowiłam i trzymam się tego, że to koniec. Niestety on nie chce się dostosować. Kontakt mamy tylko w pracy, ale on wciąż próbuje w pewien sposób grać na moich emocjach (nie chcę opisywać, żeby nie zanudzać oraz nie rozdrapywać ran). Stąd to, o czym pisałam wcześniej - on po cichu liczy(ł), że ja poczekam. Traktuje mnie jak "furtkę wyjścia", jeśli z tamtą się nie uda. Nie wiem czy się z tym zgodzicie, ale boję się że nie będę mogła odejść tak naprawdę, dopóki on mi na to nie pozwoli. Najgorsze jest to, że nie mogę sobie teraz pozwolić na zmianę pracy :( Zmęczona jestem tym wszystkim. Zgodzę się z Wami, mnie to rozstanie też wiele nauczyło i zmieniło. Moi znajomi ostatnio to stwierdzili :) Pewne drobiazgi, do których kiedyś przywiązywałam wielką wagę, straciły na znaczeniu. Nabrałam do wielu spraw dystansu, podchodzę do nich bardziej na luzie i w sumie podoba mi się to :) Poza tym dziś wybrałam się na wielkie zakupy, na poprawę nastroju. Pomogło :) tylko portfel jakiś cieńszy. Schudłam 10 kg - prawie cała garderoba była do wymiany! Trzymajcie się, miłego wieczoru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×