Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

kafeterianko Nie pisz do Niego, uszanuj spokój, który powoli budujesz w sobie... dajsobie szanse, aby sie zniego wyleczyć, będzie to trwało zapewne jakiś dłuższy czas, ale nadejdzie dzień, w którym odetchniesz powietrzem wolnym od wpsomnień .... Sama chciałabym doczekać tego dnia. Jest mi przykro, gdy ja rozpamiętuję przeszłośc, wspominam nasze chwile, a jednoczesnie widze na jego GG jakieś zabawne opisy:( To tak boli, ta świadomośc, że chyba niewiele znaczyłam w jego zyciu, skoro po trzech tygodniach zakłada sobie konto na portalu randkowym...Nie wierze, że robi to aby zapomniec o mnie, bo przeciez nie kochał mnie....ta myśl jest gwoździem w mojej czaszce, nie moge wytrzymac sama z sobą. bardzo sie tez boje, że ja długo nie będe mogła byc z nikim, bo będe myślała o F. i kochała go... a w takim stanie nikogo sobie nie znajde....i tak upłyną kolejne miesiace, lata...Jemu bedzie łatwiej, a ja bede okalac te wspomnienia i związek aureolą nietykalności i świetości...głupia jestem! Helenko Jesli to Cie uspokoi i da poczucie, że zrobiłas wszystko co było w Twojej mocy, to zadzwoń do Niego i popros o spotkanie, o drugą szanse, o to aby sobie to wszystko przemyślał i juz...Ale skoro nie mieliście kontaktu przez dłuższy czas, to nie sądze aby to coś zmieniło i żeby nagle go olśniło. Tylko zrób to w atmosferze, nie przypominającej wczesniejszych Twoich wizyt, bo na pewno nic z tego nie wyjdzie. Bo jak rouzmiem, on z Tobą zerwa definitywnie, tak? Nie chodziło o jakiś etap przejsciowy, tymczasowy brak kontaktu czy coś w tym rodzaju? Jeśli po tym ewentualnym spotkaniu on definitywnie stanowczo odmówi, radze ostatecznie sie z nim pożegnac, ale w swojej głowie...Znam uczucie takie oczekiwania, kiedy sadzimy i mamy nadzieje, że to się zmieni, ale to w rezultacie prowadzi do jeszcze większej zapaści, bo tracimy ten czas poświęcony nadziei, że on wróci.... Ja od samego poczatku wiedzialam,że zerwanie jest ostateczne i nie liczyłam na nic, no może na to, że wyrazi zainteresowanie mna po jakimś czasie, tzn zapyta chociaz jak sie czuje, ale nawet tego nie było. Od 2 miesięcy nie mamy kontaktu, nic go nie obchodze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
U mnie w sumie bez zmian, trwam w swoim postanowieniu i będę trwała. Daję A. szansę na znajomość, może przyjaźń, ale nic poza tym. Gdy wrócę do Anglii, zamierzam z nim o tym porozmawiać, tak, aby sytuacja była jasna i by uniknąć rozczarowań czy nieporozumień. Bo on niestety zaproponował, byśmy po moim powrocie wyszli razem do mojej ulubionej knajpki... po tym, co mi pisze w każdym mailu, obawiam się że on zbyt wiele sobie obiecuje. Obawiam się, że będzie chciał mnie odzyskać. A ja mam tutaj, w Polsce naprawdę dużo czasu na przemyślenie tego wszystkiego i jestem pewna, że nie dam mu drugiej szansy. Muszę być silna i wytrwać w tym postanowieniu. Jeśli bedę czuła, że nie daję rady, niestety urwę tę naszą znajomość. Za bardzo się boję tego, że on mógłby mnie znów skrzywdzić. Kochane i Wy musicie być silne... nie potrafię chyba w tej chwili doradzać i pocieszać, bo moja rada byłaby jedna: nie odzywajcie się do Waszych byłych, by zachować własną godność. Skoro to oni skrzywdzili, niech oni teraz walczą. Natomiast najlepszą i chyba jedyną drogą do zapomnienia i uleczenia rany jest unikanie myśli, wspomnień, oglądania pamiątek i wspólnych zdjęć... wspomnienia nie pozwolą Wam wyzwolić się z tego, co teraz przeżywacie. To mówię oczywiście jedynie z własnego doświadczenia, bo u mnie to i płacz najbardziej pomagało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Hej. Ta pogoda mnie przytłacza jest tak strasznie gorąco a ja siedze sama w domu. Przypominałam sobie co robiliśmy w zeszłe wakacje i jak było fantastycznie. Nie odezwę sie do niego. Mam wielką ochotę ale co napiszę ,,cześć spotkamy sie?" a on zapyta sie ,,po co ?" a ja odpisze ,,tak po prostu" a on,, raczej nie" albo ,,nie wiem czy to dobry pomysł" Zresztą powiedział mi po rozstaniu ,że jeśli będzie chciał sie ze mną spotkać to sam się odezwie. Powiem wam szczerze ,że zaczynam chyba nabierać coraz większego dystansu do tego wszystkiego. już sie zmęczyłam. Nie jest oczywiście tak ,że siedze w domu i zamulam cały dzień. Nauczyłam sie czerpąc radość z małych chwil. Myśle ,że po prostu sa takie ,,ciężkie " dni. Mam dopiero 21 lat . cale życie przede mną. Dzisiejszy dzień będzie świetny czuje to. :) Wiecie co mnie zmotywowało do uśmiechania sie? myślałam że ja siedze i ryczę za nim a on świetnie sie bawi - i byłam zła że jestem taką kretynką. Nie warto wylewać łez. Idę na rower może schudnę trochę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny Wlasnie odkrylam ze schudlam 5 kg w dwa tygodnie.. ech, czuje sie coraz slabsza fizycznie :( Dzis mam nawet dobry dzien, jakis taki spokoj wewnetrzny. Zrozumialam ze niestety nie dawalam mu do konca tego co chcial, nie bylam taka jaka powinnam byc, sama nie wiem czemu. Ostatnie pol roku to byly klotnie, oczywiscie o bzdety. Czepialam sie nieistotnych szczegolow nie zwracajac uwagi na to jaki dla mnie jest, nie patrzac na caloksztalt, wszytsko bylo na nie, wszystko do dupy.. kurcze, do konca zycia bede tego zalowac :( Nie wiem czemu taka bylam, sama bym ze soba chyba nie wytrzymala.. moze podswiadomie sie balam ze mnie zostawi i bronilam sie w ten sposob, tylko spowodowalam jego odejscie.. zamierzam mu jutro wysmarowac pozytywnego maila w ktorym mu dziekuje, przepraszam za wszystko, napisac ze zrozumialam ze moj wklad w to rozstanie byl spory i ze mam nadzieje ze sie jeszcze spotkamy i pogadamy normalnie i ze czasem sie do mnie odezwie. Nie zamierzam mu nic juz wypominac. Wiem, ze to nic nie zmieni, ze on nie wroci. 3 tygodnie sie prawie nie odzywa, w sumie nawet nie ma czasu o mnie myslec bo wyjechal i ma tam niezly zapieprz. Chcialabym, zeby wrocil ale z dnia na dzien dochodzi do mnie ze to juz chyba zamkniety rozdzial... :( Mam takie fantazje ze moze minie kilka miesiecy, ja wyjade tam gdzie on, moze sie wtedy spotkamy, powspominamy.. ech.. nie takie scenariusze zycie pisze :) Nie chce poprostu zeby miedzy nami byl zal i nienawisc, tylko chociaz przyjazn ktora moze kiedys w odpowiednim momencie zamieni sie znow w uczucie.. to przeciez jest mozliwe! Jesli on zobaczy ze ja potrafilam sie zmienic, moze do niego dojdzie ze to ja jestem mu przeznaczona;p W koncu tylko ze mna planowal wspolne mieszkanie, dziecko, kupowal male prezenciki.. Tak wiem, na wpol ludze sie i trace nadzieje.. taka hustawka.. najgorzej ze jestem w takim momencie zycia ze w sumie moge zrobic wszystko, zaczac wiele, ale motywacji brak.. po co isc do sklepu i kupic kiecke skoro on mnie w niej nie zobaczy? :( Jeszcze nie powiedzialam przyjaciolom.. glupio mi, wszyscy juz nas widzieli na zawsze razem.. Sciskam Was wszystkie.. wierze, ze przetrwamy.. PS> Myslicie ze mozna zakochac sie ponownie w tej samej osobie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sobie jakos nie moge z tym wszystkim poradzic i zrozumiałam ze najgorsze co moze nam zrobic ukochana osoba to powiedziec ze nas nie kocha ... kurde to jest chyba gorsze od zdrady :( strasznie ciezko mi sie jest z tym wsystkim pogodzic dzis mnie normalnie roznosiło tak bardzo chciałam do niego napisac ale naszczescie przetrwałam to i nic nie napisałam :( Dziewczynki ja sie boje wychodzic na ulice !! skoro wpadlismy na siebie juz tyle razy to teraz znowu mozemy teraz nawet nie wiedziałabym jak sie mam zachowac na ta chwile nie potrafilabym z nim nawet pogadac i nie rozumiem tego tyle ludzi mieszka koło mnie a ich nie spotykam a na niego wpadłam juz tyle razy !! czasem mnie to wszystko przerasta :( Kelle wiesz ja mysle ze to nie tak ze zakochujemy sie drugi raz w tej samej osobie ale sa osoby których nie jestemy w stanie zapomniec według mnie prawdziwa miłosć nigdy nie umiera... dlatego gdy nawet po dłuzszym czasie spotykamy ta osobe serce zaczyna bić szybciej i nie jestemy w stanie nic powiedziec :( ja tak miałam jak przez przypadek po 2 miesiacach wpadłam na mojego byłego on mi niedawno powiedział ze wogóle nie wie co sie wtedy działo i nie wie co mówił... ciekawe czy spojrzy na mnie jeszcze kiedys tak jak wtedy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Dziewczyny:) Wiecie co prawda jest taka ,że my jako osoby porzucone idealizujemy swojego byłego partnera a w głowie przetwarzamy sobie sytuacje w których było nam taaaaak dobrze z nim :) a Tymczasem facet który zostawia ma w głowie wszystko to co było złe. Watro tez pamiętać ,że oni nie podejmują decyzji z dnia na dzień... trwa to jakiś czas zanim podejmą decyzje. Jeśli mówi ,że nie kocha to znaczy ,że już wcześniej borykał sie ze swoimi uczuciami. Zastanawiam sie jakie to uczucie być z kimś i nagle spostrzec ,że przestaje się tą osobę kochać i trzeba ją opuścić. jednego zazdroszczę mojemu byłemu jest moim mistrzem skoro potrafił tak szybko sie ogarnąć po 4 letnim związku i życ od nowa. Kelle - jak moj były chciał sie ze mną rozstać wcześniej bo mieliśmy taka sytuacje. Głownie przez to ,że utrzymywałam kontakty z jego kolegami i miałam kolegów co go strasznie denerwowało- bo on nie miał koleżanek dla niego byłam tylko ja. Przemyślałam sobie wszystko i stwierdziłam ze byłam głupia - musiałam go strasznie ranić. Poszłam do niego do domu wpuściła mnie jego siostra wzięłam stos kartek A4 i markera. i zaczęłam pisać jedna karta jedno słowo uzbierało siei ich trochę początek : ,,PRZEPRASZAM" ,,JESTEM STRASZNIE" ,,GŁUPIA" M.IN. TEŻ : ,,NIE" ,,CHCE" ,,CIĘ" ,,STRACIĆ" ... A. czytał i rzucał kartkę na podłogę tak ,że pod koniec cąły pokój był w tych kartkach :) i wybaczył mi powiedział ,ze jestem głuptaskiem i wierzy ,ze teraz nie nawalę :) niestety znowu poszło cos nie tak :( . Nie postarałam sie zbytnio. Nie chce zwalać wszystkiego na siebie o wina nigdy nie ejst jednostronna ale wiem ze jakbym wtedy sie postarała mozę tak to by sie nie skonczyło :( Czas to jedyne lekarstwo . Nie łamcie sie dziewczyny ! Obejrzyjcie jakas fajna komedie wyjdzie ze znajomymi . nie zamulajcie w domu! Trzeba pokazac tym burakom ,że jestesmy silne i dalej żyjemy! Nowa fryzura! Nowe zainteresowania! Głowa do góry jestesmy silne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
helenka- ten pomysl z kartkami wzielas z Love Actually?:> u mnie byla podobna sytuacja, zerwal 2 miesiace temu, ja przyjechalam do niego ze lzami w oczach, on zmiekl.. ja sie staralam przez ten czas bardzo i wydawalo mi sie ze bylo wszystko ok az zaczelam czuc ze on sie oddala no i jednego dnia oddalil sie na stale.. tez sobie wyrzucam ze czegos jednak nie dopilnowalam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak najłatwiej sie obwiniać co :) Pluje sobie w twarz i chciałabym cofnąć czas. ALe jest to nie możliwe. powiem Ci szczerze jeszcze ,że ma takiego przyjaciela który kiedyś wyznał mi miłość( ale nieważne) .zerwałam z nim kontakt i teraz go odnowiliśmy. spędzając z nim czas przestaje myśleć o moim byłym :) chodzimy do kina . gramy w kosza , jeździmy na wycieczki. Warto znaleźć sobie osobę z która będziesz mogła konie kraść. Jest o wiele lepiej juz tak często nie płacze. Chociaż od 3 dni mam sny ze swoim byłym tzw. happy end . Jak to wracamy so siebie. koszmar. a Ty jak spędzasz ostatni czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Roznie, skonczylam studia teraz i zostala mi tylko praca, przyjaciele prawie wszyscy wyjechali, z reszta jeszcze nie mam sily sie spotykac.. histawka nastrojow - raz dobrze, raz zle.. w snach on mnie przytula i jest dobrze, a za dnia niestety brak zainteresowania. Najbardziej boli mnie wlasnie to - ta obojetnosc. Ponad dwa lata bycia dla siebie najwazniejszymi osobami i teraz co, koniec, udaje ze mnie nie zna?:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o tak! Jest to takie do bani! Ja Go spotykam czasem w gronie znajomych witamy się w policzek w ogolę co za bzdura! Codziennie witaliśmy sie w usta i teraz nagle jak zupełni obcy sobie ludzie ! Najlepsze jest to ,ze jak go widzę nie potrafię mu się spojrzeć w oczy. Boje się. Idę zaraz spotkać sie ze znajomymi może on tam będzie trochę sie boję ale tylko trochę oczywiście będę uśmiechnięta i w dobrym nastroju:) a skąd jesteś? Zapraszam do mnie do warszawy! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja z Poznania. Moj wyjechal wiec juz go raczej nie zobacze. I dobrze, bo nie bedzie mi o sobie przypominal, i zle bo jak bysmy sie chcieli zejsc to wystarczy sie spotkac i pogadac.. ech:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielkiemizianie
najlepiej unikac jakiegokolwiek kontaktu z obiektem uczuc... latwiej wyjsc z uczucia wtedy... spotykanie takiego to jak dlubanie igla w otwartej ranie... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kelle Ja też schudłam w ciągu 6 kg, w sumie teraz wygladam dobrze, tylko większośc rzeczy jest za luźna:) Nie jadłam, nie mogłam spac, nawet upić sie nie byłam w stanie, tylko lezałam jak denat na łózku, nie mogłma pracowac. Ulge przynosiła mi tylko myśl o samobójstwie, kiedy wyobrażałam sobie, że już mnie nie ma, robiło mi sie lepiej... Nie chce już tego wspominac. Przepełnia mnie smutek i żal, że znajdzie się ktoś, kto dostanie więcej ode mnie i nie będzie musiał się specjalnie starać o jego uśmiech, z aktóry ja oddałabym cały swój świat. Jeśli msz potrzebe napisac do niego maila, zrób to, ale jak już wspomniałma, nie pros o nic i nie rób z siebie ofiary i nie jedź za nim nigdzie, chyba że sama także byłas zdecydowana na wyjazd. Ja najbardziej boje sie tego, że zamkne sie na innych facetów i nie zdołam sobie ułożyć życia, bo będe przyćmiona wspomnieniem o F. Czuje sie chora, zmęczona,...musze brac tabletki nasenne, od których już jestem uzalezniona, bo inaczej mam przerywany sen, albo nie spie wcale. Jestem po prostu zmęczona, boje sie, że sobie cos zrobie, nie z tęsknoty za F., ale dlatego, że nie poradze sobie z sobą, z takim życiem, jakie w tej chwili prowadze. Przychodzi taki moment, kiedy nie zalezy nam już na odmanie losu, zniechęceni kolejnymi porazkami, wstępujemy na taki poziom abstrakcji i obojętności życiowej, kiedy po prostu czujemy, że to KONIEC....koniec wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aneri - nie wiem czy mu tego maila wysle bo teraz mam z koleji faze ze to dupek byl:/ nie wiem moze poczekam az mi sie nastroj jakos ustabilizuje ;p Kurcze musialas sie naprawde zaangazowac przez te pare miesiecy zeby jeszcze czuc sie tak beznadziejnie 2 miesiace od zerwania:( Jesz juz wiecej? Ja mysli samobojczych nie mialam, nie wiem co by sie musialo stac zebym o tym zaczela myslec. Ze spaniem nie mam problemu, lubie spac bo wtedy sni mi sie F. i nie mam swiadomosci ze to juz koniec. Jeszcze dwa tygodnie temu pisal ze bedziemy razem mieszkac, ze bedziemy miec dziecko, ze juz sie nie moze doczekac.. kurde, chocbym Einsteinem byla i tak tego nie pojme.. juz nikomu nie zaufam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kelle To nie jest moja pierwsza porazka w związku z facetami. Nie zawsez jak byłam zostawiana, ale kiedy po raz enty nie wychodzi, to czujesz taka niemoc, niechęc, potworne zmęczenie, że nie niestety chocbys bardzo sie starała, to całego ciężaru nie udźwigniesz. Istnieja granice wytrzymałości ludzkiej, której nie jestesmy w stanie przekroczyć, bo po prostu fzycznie nie dajemy już rady. To tak, jkay ktos kazał Ci podnieść 100kg kamień, a Ty wiesz,ze nie dasz rady...bo po prostu nie masz tyle siły i już...ja mam 32 lata, jestem zmeczona życiem, nieudanym zyciem, nieudanymi od dupy związkami.... na co ja mam jeszcze czekać, jak wygląda moja nadzieja? Ile można czekać i sie łudzić, że następnym razem, to....itd Miałam mnóstwo ytch nastęnych razów, następnych już sie boje, a sama nie chce życ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem Cie.. bo ile mozna zaczynac od nowa :( Poklady nadziei w czlowieku nie sa nieograniczone..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, Nie pisałam bo chciałam poczekać aż wszystko się wyklaruje w mojej głowie i dojdę do jakiś wniosków. I wczoraj chyba nadszedł ten dzień, wiedziałam że taki dzień nadejdzie. Nie wiem jak to nazwać ale to jest taka chwila że jest już tak źle i osiąga się takie dno psychiczne że w końcu nad uczuciami przemawia rozsądek i „realia. Ja po prostu wczoraj zrozumiałam że nie będę z nim nigdy. I to nie dlatego że go już nie kocham, ale dlatego że to on to zaprzepaścił i tym samym stracił mnie na zawsze. Na drugi dzień po przyjeździe od razu zaproponował mi spotkanie. Zgodziłam się, nie chciałam unosić się moją głupią dumą bo w głębi serca niczego tak nie pragnęłam. Było naprawdę miło, w zasadzie tak jak zawsze, dużo się śmialiśmy mieliśmy sobie wiele do opowiedzenia. W którymś momencie jak spacerowaliśmy po parku przytuliłam się do niego wiem że może nie powinnam ale to był taki odruch taka potrzeba i nie żałuję tego bo to naprawdę byłam ja. Ta osoba która naprawdę za nim tęskniła i nie wstydziła się tego okazać mimo ze ryzykowałam odsuniecie, odrzucenie, którego zreszta nie było bo on tak jak kiedyś mnie objął i pocałował w czolo..po powrocie do domu napisal mi smsa ze „przestraszyl się tego co poczul kiedy sie przytuliłam.Ale do rzeczy chodzi o to że ja nie umiem życ z mysla ze jestem dla niego „nikim ze nic nie mogę zrobic, powiedziec. Czuje się jak idiotka. Wczoraj było już najgorzej. Zadzwonil do mnie po pracy i takie tam jak mi minal dzien, jak się czuje, A ja powiedziałam ze dobrze. Oczywiście wyczul ze wcale nie dobrzepowiedział mi ze on ma takie przyjecie powitalne. Ja położyłam się do łozka. W jendym momencie wszystko do mnie dotarlo. Była 20 a ja zdalam sobie sprawe jest piątek a ja leze w lozku, nawet gdybym chciala do kogos zadzwonic to nie mam do kogo, jestem kompletnie sama i nikomu na mnie nie zalezy. I wtedy pomyślałam o nim ze on teraz jest na ttej imprezie smieje się i nie martwi tym ze ja jestem sama pewnie nawet nie mysli o tym. To był już koniec. Poczułam własnie taka chec żeby umrzec, żeby to wszystko się skończyło. On nagle zaczal dzwonic. Nie odbierałam dopiero za jakims 4 razem odebrałam powiedział mi ze pisal mi smsy i czemu się nie odzywam. Ja zadnych smsow nie dostalam po prostu cos mi się zrobilo z telefonem bo pozniej faktycznie przyszlo na raz chyba zz 10. On chciał koniecznie się spotkac a ja mowie ze nie chce, ze może innego dnia to on na to ze za 20 min będzie u mnie pod domem. A ja naprawde nie chciałam, tak się po prostu nigdy nie czulam. Wiec powiedziałam mu prawde ze nie chce nigdzie wychodzic bo płakałam i naprawde zlee się czuje on tymbardziej chciał przyjechac jak mu to powiedziałam ale poprosiłam żeby mnie nie zmuszal i zrozumial ze chce być sama. Ja po prostu dziewczyny mam już dosc tego. Nie chce o nim myśleć chce zapomniec. On nawet nie zdaje sobie sprawy jaka krzywde mi wyrzadza, mysle ze on nie ma pojecia jak ja naprawde się czuje.Moze gdyby wiedział ze jest tak zle to dalby mi spokoj.Poza tym nie chce być jak kolo zapasowe ze on przyjezdza i jestem jego sposobem na nude. Tak jak aneri pisala ze spotyka się kiedy chce i ma co chce a ja ? ja mysle ze faceci nie maja w sobie za grosz empatii ze nie obchodzi ich jak ta druga osoba się czuje ile ja to kosztuje po prostu mysla o sobie i swoich potrzebach .Chce do czasu jego wyjazdu ( bo wraca tam) udawac ze jest w miare ok. ale żeby jednoczesnie już się nie spotkac nie wiem jak to zrobic. a jak wyjedzie po prostu przestac się odzywac. W ten sposób chce uniknąć jakich kolwiek rozmow na ten temat. Mam już dosc, rzygac mi się chce na mysl o miłości o jakichkolwiek uczuciach. To mnie za duzo kosztuje.Zrobie wszystko by się od tego uwolnic, by zapomniec. Niby ten kontakt mi pomagal podnosil na duchu ale chyba nie boje się już go stracic zupełnie, bo ja jeszcze mam do stracenia ? Nie umiem nawet opisac tego jak się czuje. Tak jakbym nic nie była warta, niepotrzebna na tym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś gdzieś czytałam że człowiek aby mógł sobie poradzić z jakąś depresją, załamaniem musi dotknąć najczarniejszych części swojej psychiki, zmierzyć się z najgorszymi lękami. Ja myślę że właśnie wczoraj to się u mnie stało. Zupełnie przez przypadek trafiłam na tą piosenkę http://vodpod.com/watch/4081145-christina-aguilera-you-lost-me-hq-hd i paradoksalnie ona mnie uleczyła.Wyzbyłam się wszelkich złudzeń, wiary w prawdziwą miłość, wiary w to że ona przetrwa wszystko. Wszystko we mnie zgasło, nie mam w sobie nic, pustkę, nie czuję i nie chcę czuć już nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drozdzyku kochany ja Cie bardzo dobrze rozumiem :( ja w sumie mam znajomych koło siebie ale wiesz w ten dzien kiedy potrzebowalam ich najbardziej nie było ich :( i wiesz on był jaki był ale zawsze u niego bylam na pierwszym miejscu byl moim najlepszym przyjacielem był dla mnie wszystkim zawsze miał dla mnie czas a teraz czuje jedna wielką pustke dzis z rana byłam sama w domu zaczełam chodzic po domu i strasznie plakac pozniej w swoim pokoju usiadłam na podłodze oparłam sie o fotel i zaczełam krzyczec sama do siebie dlaczegooooooo ?? dlaczegoooo musi tak byc ;( nigdy az tak nie plakałam jak dzis ... wieczorem ide na impreze i co z tego przeciez ja powinnam byc tam z nim nawet nie chce mi sie ładnie ubierac bo nie zalezy mi zeby podobac sie komuś innemu :( dzis pierwszy raz poczulam cos strasznego jakby jakies ktos rozrywał mi serce od środka a ja nie mogłam nic z tym zrobic ... i zastanawiam sie skad ja biore siłe zeby nie napisac do niego... czuje ze niedługo osiagne swój rekord na wadze :( chcialabym zeby to wszystko było tylko snem zwykłym złudzeniem ale jesli nawet tak jest to niestety ja nie potrafie sie z niego wybudzic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdzyk tak myślałam, że spotkałas się z K. i w kontekście tego co piszesz, dobrze się stało, bo to spotkanie pomogło Ci zrozumiec kilka spraw. Być może właśnie sięgasz dna, które pozwoli CI odbić sie i wypłynąc na powierzchnię. Dopóki K. przebywał daleko od Ciebie, utrzymywaliście kontakt mailowy, Tobie to dawało chyba jednak nadzieję na coś więcej. Niby wiedziałaś, że to koniec, że już nic z tego nie będzie i wiedziałas, że nie mżecie być razem, ale ten własnie kontakt utrzymywał na granicy przyzciowości Twoją nadzieję, tak naprawde nie zerwałas z K. w swojej głowie, nie pożegnałas go. Rozstanie to tylko oficjalna forma zerwania więzów, ale resza odbywa się w naszej głowie i nasze uczucie może właśnie najbardziej ewoluowac, gdy tej bliskiej osoby już nie ma. Jeśli ostatnie spotkanie z K. pozwoliło CI nie tylko zrozumieć, ale i pogodzić sie z losem, zapomniec o nadziei, to jesteś prawie uleczona, reszta to tylko kwestia czasu... niedługiego, najważniejsza i decydująca w procesie tego leczenia jest chwila, gdy stwierdzamy, że ta osoba, przez która cierpimy jest nam obojętna, nie życzymy mu źle, nie bije nam szybciej serce, gdy o niej myślimy, patrzymy na nasze wspomnienia i tę osobę jak byśmy oglądali film... Dopóki tego doświadczmy, to nasze wrażenia, że wszystko jest ok i nie ma problemu, będzie tylko złudzeniem. Bo nie chodzi o siłowanie się ze swoimi myślami, one są jak nasz wróg, trzeba patrzec na nie z góry i nie bac sie ich, nie walczyc bez sensu i na siłe szukac zapomnienia w rzeczach lub ludziach, którzy nam w tym nie pomoga. Jestem jednego tylko pewna: nikt nie pomoże nam zwalczyć tego uczucia, tylko my sami, sa osoby, które potrafią byc dla nas wsparciem, ale pomóc tak naprawdę możemy tylko my sami sobie...musimy tego chcieć, gdybym tylko ja chciała, to byłabym na dobrej drodze, ale jakas siła pcha mnie ku przepaści, wchodze na konto F. na tej cholernej sympatii i widzę ile czasu tam spędza. Ostatnio siegnęłam dna, jak Kafeterianka - leżałam i płakałam, krzyczałam w poduszkę nie wymawiając żadnych słów, poczułam sie opętana... Mam lęki, dziwne niepokoje, czuję sie tak chora jak niegdyś F. - gdy z nim byłam, a on skarżył się na te swoje lęki i dziwne myśli, teraz ja zachowuje sie jak chora osoba, chora na F, na miłośc do niego... Moja siostra twierdzi, że wcale go nie kocham, ale ja wiem, że jest inaczej, bo jeśli to nie miłość, to co niby? Może własnie opetanie? Zaczynam sie bac siebie, swoich myśli, tego czasu, który mi nie pomaga, tego czegoś, co sprawia, że ja nie chce o nim zapomnieć, bo wtedy nie będę miała juz nic, wtedy będe MUSIAŁA pozwolic mu odejść ze swoich myśli - na zawsze. Boję sie, że pewnego dnia nie zapanuje nad sobą, nie będę potrafiła przemóiwć sobie rozsądku i nie powstrzymam się od zakończenia wszystkiego - ostatecznie, będzie to ostatnia rzecz, któr a będe mogła zrobić dla siebie.... Depresje można zwalczyć, ale jesli jest to epizod w naszym życiu, który nawet jeśli sie powtarza, to tak rzadko, że ślady pamięciowe po cieprieniach jakich doznaliśmy w związku z nią, dezaktualizują sie, a my jesteśmy w stanie prawdiłowo funkcjonowac. Ale u mnie to wszystko jest odnawialne, to enta porazka, ja juz nie moge, są granice, któe pewnego dnia pękną, bo to nie jest tak, że możemy wytrzymac wszystko, absolutnie wszystko.... Drozdzyku, jeśli jesteś w tej chwili na takim poziomie świadomości, zdobądź się aby powiedzieć K., że nie zamierzasz systematycznie utrzymywac znim kontaktu, bo to nie pomaga Ci w niczym i tak naprawde do niczego nie jest Ci to potrzebne. Systematycznośc kontaktu w tym przypadku jest bezcelowa a już na pewno przynosi więcej korzysci K., nie Tobie.... Skorzystaj z sily (nawet jesli to chwilowe), aby zrobić jeszcze jeden krok do przodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aneri.. ale ja nie mam wcale siły ...chyba źle mnie zrozumiałaś... ja go kocham nadal... chyba jeszcze bardziej się o tym przekonałam ale co z tego? ja już nie jestem częścią jego życia. Poczułam to właśnie wtedy kiedy on był na tej imprezie. że normalnie byłabym tam też ja.. a nie mogę.Nie należe juz do tego wszystkiego. Ja tu o żadnej sile nie mówię. Lecz o totalnym zwątpieniu we wszystko w co wcześniej tak mocno wierzyłam i co nadawało mojemu życiu sens - czyli miłość, która wszystko zniesie, wszystko przetrzyma. Dzisiaj obudziłam się z myślą że wszystko mi obojętne, co będzie, co się ze mną stanie. Ja nie chcę z nim na ten temat rozmawiać. Tak jak napisałam. Będę "udawać" dopóki nie wyjedzie. Dziś napisał mi czy lepiej się czuje a ja odpisałam że tak że czuję się lepiej. Mam nadzieję że już nie zadzwoni dziś, nie napisze. najgorsze jest to że wczoraj kiedy zadzwonił i kiedy mu powiedziałam że nie mogę wyjść bo płakałam to mówił do mnie tak jak kiedyś - tak że naprawdę poczułam się lepiej i to nie to że jakoś słodził tylko mówił do mnie tak jak facet powinien mówić do kobiety by czuła się bezpiecznie, tak jak zawsze się przy nim czułam. Więc Aneri ja wcale nie mam siły. Ja umarłam za życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DRożdżyk Co dalej zamierzasz? Jak juz wyjedzie i napisze do Ciebie znowu maila? Co zrobisz? odpiszesz, czy zerwiesz z nim kontakt? Przyjechał do Ciebie, i rozmawiając z Toba tak jak zawsze, tak jak tego potrzebowałas, sprawił, że jeszcze bardziej poczułas, że go nie masz, przypomniałas sobie to wszystko co straciłas, a miałas przy nim, z czego nie będziesz mieć,prawda? czułam sie juz tak kiedyś jak Ty teraz, sama czuję sie jeszcze gorzej, niz kiedyś.... Kiedy zdajesz sobie sprawe, że już nie masz na co czekac, tracisz wszystko, przestajesz życ... Ja w pracy zachowuje sie normalnie, jestem aktywna, ale gdy wracam do "domu", zaczyna się jazda, powroty do przeszłości i wpatrywanie sie w jego profil na sympatii... Powolna mecząca wędrowka donikąd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co zamierzam... z jednej strony on jest jedyna osobą którą jeszcze obchodzi co czuje jak się czuje czy jestem zdrowa.. i wciąż wydaje mi się to szczere, nie sądzę żeby on czerpał z tego jakąś korzyść taką psychologiczną bo po co miałby to robić. I to też chyba nie jest do końca tak jak mówiłaś na spotkaniu że on w ten sposób oczyszcza siebie. Mnie się raczej wydaje że on mnie zna i wie że jestem po prostu słaba psychicznie i wie też jak wygląda moja sytuacja. Bo przecież z dniem zerwania mógłby zamilknąć na wieki i mieć spokój. Absolutnie nikogo tu nie usprawiedliwiam po prostu nie chce mi się wierzyć że on utrzymuje ten kontakt dla własnej satysfakcji bo wtedy chyba byłby potworem. W zasadzie wydaje mi się że on tak samo jak ja się boi, boi do końca mnie stracić. I to jest takie błędne koło. Ja dzisiaj również zaczęłam się zastanawiać nad wyjazdem. Nie sądzę żeby to znacząco zmieniło to co czuję ale ja po prostu muszę coś zrobić ze swoim życiem bo inaczej popadnę w jakiś obłęd. Stażu i tak mi na pewno nie przedłużą a perspektywa życie w tym mieście mnie przeraża, boję się tu zostać bo tu nic mnie nie czeka a wspomnienia atakują mnie z każdej strony. Teraz nie widzę innego rozwiązania niż ucieczka. Dzięki niej stracę kontakt na zawsze. Po prostu stoję na krawędzi i tylko ja sama mogę siebie uratować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drozdzyk ja tez mysle ze on sie wcale nie chce oczyszczac wydaje mi sie ze mu na Tobie nadal zalezy i zawsze bedzie... byłas jestes i zawsze bedziesz dla niego ważna dlatego zawsze bedzie próbował jakiegos kontaktu ... z tego co czytam wnioskuje sobie ze on jest pewnie tez w tym wszystkim bardzo zagubiony moze kiedys uda Wam sie odbudowac to czego teraz nie ma.... mam taka cichą nadzieje a jak chcesz sie przeprowadzic zapraszam do mnie duzo ludzi z innych miast przyjezdza własnie tutaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdżyk Skoro stoisz na krawędzi, to nie masz już nic do stracenia. Nie udawaj przed K., że jest wszystko ok. Porozmawiaj z nim, powiedz co czujesz i zapytaj, czy on daje Wam jakieś szanse, czy myslała o ty, aby do Ciebie wrócić...ale teraz, nie każąc Tobie czekac, aż będzie bardziej pewien, jeśli w ogóle takie myśli przeszły mu przez głowę... Jesli jestes mu wciąz bliska i wciąz jesteś ważna osobą w jego życiu, to nie musisz obawiac się porażki, ani czuć wstydu jesli zapytasz go o to... CO masz do stracenia? Kiedy pyta Cie jak się czujesz, to powiedz prawde... jesteście sobie bliscy, nie udawaj przed nim, przeciez tak jak napisałas, chyba tylko jemu zależy na Tobie (w jakis sposób) i tylko on okazuje Tobie zainteresowanie...Może w ten sposób sobie ulżysz... To absurd, aby dwoje kochających się ludzi żyło w rozlączeniu... Pomyśl o tym jak o ostatniej szansie i zapomnij o dumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie Aneri, to nie jest kwestia dumy. Od naszego rozstania minęło 7 miesięcy, ja nie raz udowodniłam że moje uczucia były prawdziwe i bezinteresowne. Nawet po rozstaniu nie raz to ja go wspierałam, szczególnie jak wyjechał i pisał że jest mu ciężko. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Bo prawda jest taka że od dnia kiedy mnie zostawił powinnam się już nigdy nie odezwać do niego. Teraz na tym spotkaniu też na pewno widział ...zresztą on to wie. Ja kiedyś powiedziałam on musiałby świat przewrócić do góry nogami żebym jeszcze kiedykolwiek chciała być z nim. Ale on chyba jest tym pieprzonym egoistą i zawsze nim będzie. Sam skazuje siebie na samozagładę ale ja już na to nie mam wpływu i nie chcę mieć. Cieszę się że wyszłam z tego wszystkiego z twarzą bo nigdy nie płaszczyłam się, nie prosiłam o miłość i uwagę bo nie zasługuję na to. On jest rozchwianą emocjonalnie osobą która niby mnie potrzebuje może kocha ale i tak woli cierpieć. Ja się chcę od tego odciąć w takim razie. Mam dość swoich problemów żeby jeszcze martwić się jego zagmatwaną osobowością. Modlę się by on sam doszedł do wniosku że trzeba ten kontakt urwać. Do mnie tyle rzeczy przez tą jedną noc dotarło ... nie wiem może to jakiś znak, że czas zamknąć ostatecznie to wszystko, pogodzić się i żyć dalej bez tego obciążenia na sercu i duszy. On mnie zniszczył w jakimś sensie i tego nigdy mu nie zapomnę. Będzie mi cholernie ciężko, wiem to. Ale skoro on nie potrafi podjąć żadnej decyzji to muszę to ja zrobić bo inaczej to mi nigdy nie da normalnie żyć. I nie chcę mu nic wyjaśniać bo szczerze teraz jestem jakoś tak wkurzona że nie uważam by na to zasłużył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Trzymaj się Drożdżyku... przytulam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DRozdżyku Skoro kontakt z nim jest dla Ciebie uciązliwy i nie pozwala zamknąc ostatecznie sprawy K, a jednocześnie sama nie potrafisz oświadczysz mu, że nie chcesz utrzymywac z nim kontaktu, to może zacznij ignorowac kolejne maile, czy smsy od K. Jeśli jest osobą wystarczająco inteligentną, to Twoje milczenie powinien odebrac zgodnie z jego przesłaniem... Tak jak piszesz, cąły czas, nawet po rozstaniu Ty i tak jakoś przy nim jesteś, jakby ten związek tak naprawdę miał swoją kontynuację i swoje inne życie... Obecnośc K> w Twoim życiu - w jakiejkolwiek postaci - odbywa się ze szkoda dla Ciebie. Wasze kontakty i tak zapewne mają charakter tymczasowy, jeśli bedziesz je podtrzymywac, to ze szkoda dla siebie, bo możliwe jest, że K. pewnego dnia z nieznanych Tobie powodów go zerwie, Ty nawet nie będziesz mogła miec pretensji o to do niego, bo przeciez nie jesteście razem, nie macie żadnych zobowiązań względem siebie, prawda? I wcale nie zrobi tego z wyrachowania, czy też dlatego, że jest potworem i zwyczajnie Cie wykorzystuje, nic z tych rzeczy, ale dla kązdego z was ten kontakt oznacza coś innego, przynosi inne korzyści i straty. Prawdopodbnie K. nie ponosi w związku z tym zadnych strat ale nie jest też świadomy jakie ogromne znaczenie mają Wasze obecne relacje dla Ciebie i że TY w jakiś sposób uzalezniasz się od nich...Skoro jak piszesz, jest to osoba rozchwiana emocjonalnie, niezdecydowana, pełna wewnetrznych sprzeczności, to pewnego dnia może zdarzyć się coś w jego życiu, co sprawi, ze już nigdy nie dostaniesz od niego maila, smsa, nie zadzwoni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was drogie forumowiczki. Jestem tutaj nowa, ale również dołączam się do waszego grona, dokładnie miesiąc temu tak z dnia na dzień zostawił mnie chłopak, byliśmy ze sobą rok. Też coś mówił o zaręczynach. Mówił że jestem dla niego bardzo ważna , że jestem jego skarbem i że nie odda mnie nikomu innemu i że on się boi że to ja bym go prędzej zostawiła. A jeszcze w czerwcu byliśmy razem na weselu u jego znajomych, tak się cieszyłam na to wesele że idziemy razem a już 2 tygodnie po tym weselu mnie zostawił. W ogóle się tego nie spodziewałam, tym bardziej że w ten dzień co mnie zostawił zaprosił mnie jeszcze do kina - naprawdę nie wiem po co to było chciał mi tym osłodzić rostanie, a potem po kinie zabrał mnie na spacer i powiedział że musimy porozmawiać i wogóle już wiedziałam w środku że coś jest nie tak to był taki podłamany, a kiedy chciałam go przytulić to nagle zesztywniał i się delikatnie odsuwał, ale normalnie jeszcze trzymał mnie za rękę myślałam że coś nie tak w pracy u niego albo w domu więc on mi powiedział że z tym wszystko okej ale za chwilę powiedział cytuję: ,,Już nie mogę Cię oszukiwać , ale moje uczucie do Ciebie się już wypaliło" :(. Już kiedyś raz miał chwilę zwątpienia co do swoich uczuć na wiosnę, ale dał nam szansę i chciał kontynuować ja też tego bardzo chciałam ( ale teraz już wiem że jak facet ma wątpliwości co do swoich uczuć to prędzej czy pózniej one powrócą, teraz trochę żałuję że wtedy sama tego nie zakończyłam, ale nie potrafiłam bo się w ten związek mocno zaangażowałam uczuciowo , ale teraz wiem że on widocznie nie bardzo). Pytałam się kiedy podjął decyzję o rozstaniu, to powiedział że po tym weselu pojawiły się u niego znowu wątpliwości co do jego uczucia i decyzję ostateczną podjął dzień przed zerwaniem. A ja nie mogłam się powstrzymać głos mi się załamał i się przy nim rozpłakałam a obiecałam sobie że już nigdy przy nim żadnej łzy nie uronię że będę silna i nic z tego. Mówił z takim przekonaniem że on nie chcę stracić ze mną kontaktu, że nie jestem mu obojętna. Powiedział też że od nikogo nie dostał tyle uczucia co ode mnie (tutaj wiem że mówił szczerze). Po zerwaniu napisał po 2 dniach sms-a ,, Jak sobie radzisz " ? Odpisałam mu ale mógł sobie to darować, a jak myślał że sobie radzę jak to było takie świeże i bolesne.Tydzień po zerwaniu było bardzo mi cięzko płacz przynosił mi ulgę. Potem huśtawka nastrojów raz było dobrze a potem znowu dołek. Od tamtego momentu już wogóle żadnego sms-a nie napisał nic, zamilkł jak grób. Nawet się nie zainteresuje jak sie teraz czuje, czy jestem zdrowa. Ja też się do niego nic nie odzywam nawet nie wiem co bym mu miała napisać ,, Co u niego ?" Jakoś nie mam ochoty na to. Pewnie po tym zerwaniu on myślał, że ja będę się mu narzucać i pisac do niego żeby przemyslał i wrócił ale ja nic takiego nie zrobiłam. Jasno mi powiedział że mu się wypaliło więc ja nie mam się mu narzucać. Teraz niedawno na mieście przechodziłam niedaleko naszego miejsca takie przytulne kawiarnie, gdzie chodziliśmy na początku jak zostaliśmy parą i wszystkie wspomnienia do mnie znowu wróciły jak bumerang i mój jako taki spokój legł w gruzach i znowu płacz i tak pustka ogromna w środku. Dziś też mam od rana dołek i wspominki i trochę łez znowu. Najbardziej boli mnie to że czuję się tak że porzucił mnie jak psa, którego obecności w życiu się już nie chce i trzeba go wyrzucić ze swojego życia :( to mnie dobija najbardziej. Ja od zerwania mimo wszystko codziennie o nim myślę, co u niego słychać, jak w pracy, czy wogóle jeszcze o mnie myśli. On pracuje niedaleko miejsca gdzie mieszkam ale mimo to nie spotkałam go jeszcze ani razu. Ja myśle że on nie chce mi nic napisać żebym sobie nie robiła żadnych złudzeń. Zresztą teraz wiem że mu nie zależy bo jakby chciał to by się odezwał. Zresztą tak jak brzmi tytuł takiej ksiązki : ,,Nie zalezy mu na Tobie, koniec złudzeń". Zaglądam tez na jego profil na naszej-klasie i ostatnio zobaczyłam że usunął wszystkie swoje zdjęcia, a zostawił sobie tylko te na których jesteśmy My razem, nie wiem ale jak to zobaczyłam to poczułam jakąś ulgę że jeszcze o mnie myśli i pamięta. Od kilku dni mam ochotę się do niego odezwać i napisać że jest mi po porostu ciężko, ale boję się że nic nie odpisze albo odpisze coś co mnie zaboli, dlatego się jeszcze powstrzymuje. Ale zresztą trzymam się myśli że to on zerwał i wszystko zakończył, więc to on powinien zabiegać o kontakt ze mną a on milczy. Teraz od tygodnia nie ma go na gadu wiem że miał dostać w lipcu urlop to nie wiem może gdzieś wyjechał. Cały czas się zastanawiam czy on coś o mnie jeszcze myśli czy już przekreślił ten rok i idzie do przodu. Powiedzcie mi czy napisać do niego czy nie bo już sama nic nie wiem ??? PS. wiem że na tym weselu nikogo nie poznał bo cały czas tańczyliśmy tylko ze sobą i trzymaliśmy się razem, zresztą tam prawie wszyscy byli sparowani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam wasze historie na forum od kilku dni, doskonale rozumiem wasz ból. Tylko czas jest naszym sprzymierzeńcem w tym wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×