Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Autorka zagląda tu co jakiś czas, jednak przybyło tyle tematów, nowych historii, że prawdę mówiąc nie ogarniam tego, musiałabym usiąść i poświęcić dzień na przeczytane tego ze skupieniem :) Napiszę w skrócie co u mnie: Praca praca znajomi i... nadal On w mojej głowie :/ Niestety, minęło pół roku a ja nadal coś czuję. Jak już pisałam dowiedziałam się, że mnie prawdopodobnie zdradził. Ostatni kontakt z nim miałam na przełomie maja i czerwca. Dzień po tym jak się dowiedziałam o zdradzie wysłał mi życzenia imieninowe, ja mu podziękowałam, ale napisałam też, że wiem że nie był uczciwy w stosunku do mnie, więc żeby na przyszłość darował sobie i nie pisał nic więcej do mnie. Zaglądam czasem na jego profil na fb, czy nk i widzę, że bardzo się zmienił. A może to ja go wcześniej nie znałam? Był na ostatnim roku studiów, nie podszedł do obrony, rzucił świetną pracę, w której był dopiero 3 miesiące, robił to co lubi i zarabiał dobrą forsę. Wyjechał na majorkę,gdzie pracował jako kelner. Kiedyś pracowaliśmy tam oboje przez wakacje, ale On nie znosił upałów. Z resztą po tamtej przygodzie mówił, że nigdy więcej takiej pracy .. no ale jak widać zmienił zdanie. Wstawia full zdjęć z imprez, gdzie trzyma na rękach jakieś "laski" (dziewczyny większe od niego). Wczoraj wracał do Polski, widziałam opis, że miał wypadek rozwalił motor i siebie. Ale sam to pisał, więc nic poważnego mu się raczej nie stało. A ja.. wychodzę ze znajomymi, czasem spotykam się z jakimiś chłopakami, ale do żadnego z nich serce mi mocnej nie zabiło. On wraca do Polski, po rozstaniu powiedział, że nie odpuści i za pół roku, czy rok (kiedy będę gotowa) będzie chciał się spotkać i porozmawiać, mówił, że nie odpuści tego. Zobaczymy, prawdę mówiąc nie mam wcale ochoty się z nim spotykać. Nie mam pojęcia jak zareaguję. Byś może upewnię się, że jest mi dobrze bez niego, że nie chcę go z powrotem, a może tylko rozgrzebie się rana, która powoli się goi? Dodam jeszcze coś - "Jeśli chcemy o kimś zapomnieć oznacza to, że nie możemy przestać o nim myśleć." - święte słowa :) Pozdrawiam Was, 3majcie się. Postaram się nadrobić, przeczytać wszystkie historie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Majutek, tak sobie podczytałam ten wątek, siedzę w domu pod kocem, taka piękna pogoda... zostawił mnie w parę dni temu, nie wiem czy to w końcu jakieś chwilowe załamanie u niego czy na zawsze. Nie wiem co ze sobą zrobić, jakoś tak zimno mi, tęsknię za nim :( ale nie będę piasć, dzwonić, nie wchodzę tam gdzie mogę go spotkać, ale dusi mnie coś od środka, jakbym gulę w gardle miała...dałabym sie pokroić za to żeby wróćił do mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny Myśle, ze powinnyśmy częściej tu zaglądać, nawet jeśli jesteśmy "wyleczone" albo na dobrej drodze do tego celu:) U mnie constans, czyli DOBRZE!!!!!! Nie jestem jednak na takim etapie, że powiedziałabym bez wahania i namysłu, że dobrze sie stało, że juz nie jestem z F. Po prostu pogodziłam się z tym, że go nie ma. Brakuje mi oczywiście wielu naszych wspólnych zajęć, rozmów, zauwazyłam też jak wiele pierwiastków jego życia przenika obecnie do mojego i ja ...przyjmuję to, nie uciekam od tego...Spędziłam z nim sporo czasu, właściwie mieszkaliśmy razem, ten związek bardzo mnie zmienił, nie mgoę powiedzieć, że F. był zły i mozna przyisac mu same najgorsze cechy. Coś jednak wniósł do mojego życia, więcej jednak zabrał... Na chłodno juz patrze na te wszystkie momenty tego związku, które były przykre, kiedy czułam sie przez F. podle. Zadra została, pewnie odnowi się w kolejnym związku - jeśli mi sie przytrafi... Czas rzeczywiście załatwia wszystko,ale też wszystko niszczy... Tak naprawde on ucieka przed nami, a my go gonimy... Jedyna refleksja jaka nauwa mi się po tym co zaszło jest taka, ze F. to bardzo chory i nieszczęsliwy człowiek. NIe lubi siebie i swojego życia, a nei ma żadnych powodów do takiego nastawienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nic to nie wniesie do dyskusji, ale zalana jestem łzami, myślałam ze mi łatwiej będzie...Niech to już minie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, nie wiem jak Was pocieszyc..;( jak juz pisalam wczesniej tez bylam w podobnej sytuacji, od tamtej pory minelo juz 6 lat, choc mam wrazenie jakby to bylo wczoraj. I ciesze sie ze ten etap mam za soba-to byl najgorszy czas w moim zyciu. Majutek, ciesze sie ze napisalas;) kiedys siedzialam w pracy, przypadkiem tu zajrzalam, momentami łzy jak grochy mi lecialy. Masz rację- faceci po rozstaniu sie zmieniaja (a moze to my nie widzialysmy ich takich jacy są naprawde???). Moj eks byl wtedy bardzo dobrym sportowcem,po naszym rozstaniu przestal trenowac, niedlugo potem rzucil studia na awf, dochodzily mnie sluchy o jego ciaglych imprezach, o jakis ciemnych interesach, o zwiazkach ze starszymi (o 15 lat) kobietami...ciezko bylo tego wszystkiego sluchac.. nie ma dobrego lekarstwa na złamane serce. po 4 miesiacach od rozstania bylam w nowym zwiazku, ale tylko po to zeby zabic czas A potem tylko czas wyleczyl rany. Zycze Wam jeszcze wiecej siły i pozytywnego myslenia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesssica
posłuchajcie piosenki Evanescence- Lithium, płaczę przy niej godzinami, bo juz nigdy nie będę szczęśliwa, to już koniec. Boże jak ja Go kocham!!!!!! Mam wrażenie ze tylko ta piosenka mnie rozumie ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesssica
Jestem tutaj nowa, przeczytałam z 15 pierwszych stron forum, potem czytałam na wyrywki... Czuję sie strasznie samotna, mam przyjaciół z którymi moge rozmawiać o tym co sie dzieję u mnie ale nikt nie potrafi mi pomóc:( mowią: on ma jakis pewnie problem, albo: znudziłaś mu sie... Ja tak nie uważam, wiem że to ja zawiniłam. Powiem od poczatku. Byłam z nim prawie 8 miesięcy, jest moim 2 chłopakiem. Na począku była sielanka, nikt nie traktował mnie nigdy tak wspaniale jak on. Imponował mi wszystkim, był męski, kochany, romantyczny, słodki, żartobliwy, otwarty i bardzo zakochany... Nie mial pracy, ale po 3 miesiącach bycia razem znalazł pracę i wyjechał 180 km odemnie. Widzieliśmy się coraz rzadziej, on nie miał dla mnie czasu:( Ja uczyłam się do matury a on pracowal jednak dzwonił codziennie, mogliśmy gadac kiedys godzinami a teraz mimo ze ma ciagle ta sama prace przestał dzwonic, mowil ze jest zmeczony, ze chce odpoczac. ze ma wszystkiego dosc. nie mowil ze ma dosc mnie tylko: mam wszystkiego dość, chcę odpocząć. Mówił że w ogóle nie jestem wyrozumiała, że powinnam rozumiec to ze mam prace, ze ja sobie siedze w domu kilka miesiecy i mi głupoty do glowy przychodzą, żebym sie uspokoiła i sie go nie czepiała. A ja potrzebowałam miłośći:( byłam przyzwyczajona do rozmow, smsów a nagle przestał pisać miłe rzeczy tylko barzdiej informowal mnie co u niego i pytal co u mnie. potem milczał bo: jadł, opoczywał po pracy lub chodził na siłownie. Ja zeszłam na drugi plan, czułam ze nie jestem dla niego ważna. Od tego się zaczęło:( zostawiłam go w nadziei ze ustapi, ze zechce chociaz 1 smsa dziennie milego napisac zebym widziala ze mu zalezy. Chciałam zeby nie traktował mnie jak kolezankę tylko jak księzniczke tak jak robil to na początku zwiażku. Teraz nie jestesmy razem od 3 tygodni, miał to sobie przemyslec. Ale jemu nie zalezy chyba, wychodzi do kolegów itp a przeciez ten czas moglby poswiecic mi i bylo by wszystko ok:( co mam zrobic:( nie moge bez niego zyc:( pisalam mu ze sie zmienie, ze niedlugo bedziemy blisko siebie bo zapisalismy sie na te same studia, ze bedzie lepiej, ze sie ulozy a on mi dzis powiedzial ze jemu to obojetne czy bedziemy razem czy nie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, a u mnie znowu dol..bylo dobrze ile ooo az 4 miesiace...a teraz? znalazlam w jego tel ze pisze do innej dziewczyny ze chce ja lepiej poznac!! przysiegam, juz nigdy, przenigdy nie wroce do niego, bledem bylo to, ze moje serduszko tak chcialo jego milosci ze zgodzilam sie na powrot. dzisiaj to u niego znalazlam, rzucilam jego tel i trzasnelam drzwami od jego sklepu tak ze szyba pekla tak jak moje serce zlamane kolejny raz. i znowu to samo, znowu cierpie, jak napisalam mojej mamie w esemesie czasami Bog otwiera nam oczy jezeli my ciagle slepi jestesmy widac mi otworzyl oczy choc bardzo bolesnie to raczej skutecznie. pozdrawiam Was, ale tak jak Majutek nie czytalam topiku chyba od 40 strony, 3 trzymajcie sie, ja musze sobie znowu zycie ukladac i nie jest latwiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość superbitch
Jesssico, zrozum wreszcie ze on sobie tam nową dziewczyne znalazl i teraz to ona jest jego ksiezniczką - on stara sie zacierac kontakt stopniowo ale delikatnie daje ci do zrozumienia zebys dala spokoj. Bylas mu potrzebna w pewnym miejscu w pewnym czasie i na tym koniec. Nie jestes juz przydatna. No coz, mloda jestes, ucz sie zycia. Aneri, nie ma nic gorszego niz typ desperata z ktorym bylas - to taki wampir energetyczny, ktory cie przezuza i wypluwa - zostajesz sama jeszcze z jakims poczuciem winy ze moze z Tobą jest cos nie tak a on taki byl dobry ale chory. Problem w tym ze jesli on nie kocha ani nie lubi siebie nie bedzie tak naprawde w stanie obdarzyc tym nikogo innego. Do psychiatry z nim, nie do lozka. I tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trochę smutna dzisiaj
witam. chciałabym poznać Waszą opinię. Powiedzialam cos kilka dni temu do mojego jeszcze nie bylego w obecnosci Jego kolegow. Przyznaje to byl cios poniżej pasa i ubodlo w jego ego. Bylo to wypowiedziane bez zastanowienia i w lekkiej zlosci. Bez mozliwosci wytlumaczenia uslyszalam, ze dalej nie mozemy byc razem. Zwiazek trwal 7 miesiecy, wiec to nie duzo, jednak pojawilo sie zaangazowanie, wydawalo mi sie , ze obustronne. Zwazywszy ze obydwoje mamy po 30 lat tym bardziej sie zdziwilam, ze mozna przekreslic wszystko bez slowa wytlumaczenia. Na koniec dostalam maila pozegnalnego, wiec sama forma jest rowniez dla mnie malo dojrzala. Zastanawia mnie czy skoro jest dobrze pomiedzy dwojgiem ludzi, to czy mozna rzeczywiscie tak wszystko przekreslic? Nie chce pisac i prosic o jakiekolwiek spotkanie, bo mimo, ze mi bardzo zalezy, mysle, ze to nie poskutkuje. Podobno kocha, podobno najblizsza bylam, podobno najwazniejsza, a jednak juz nie ma mnie. Mozna tak??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość superbitch
tak, mozna. ludzie, zwlaszcza faceci, kochają bardzo warunkowo i jak costam sie nie spodoba czy urazi takiego delikwenta jak twoj, 'milosc' pęka jak banka mydlana. on musi byc bardzo zakompleksiony skoro wystarczyly jakiestam slowa co mu sie nie sposobaly zeby przekreslic 8 miesiecy albo.. poprostu mial kogos na boku, nie wiedzial jak ci powiedziec i czekal az dasz mu pretekst do zerwania - przyczepil sie do pierwszego lepszego, haha ;) to norma u facetow, wiekszosc z nich to niedojrzale kozie dupy :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasha777
A mój były jakieś dwa tyg temu odezwał się, ale nie odpisalam... Wiem, ze chce miec ze mna kontakt (tak mówił mojej znajomej, to dziwne, bo po zerwaniu dał mi do zrozumienia ze jestem mu obojetna i raz w zlosci zabronil mi sie odzywac i kazal skasowac numer)... No, ale ja nie chce miec kontaktu, bo przeciez on ma kogos (to niestety pewne juz)... Nie odpisalam, co pewnie go zdziwilo, bo zawsze bylam na jego zawolanie. Moze to glupie, ale dzieki temu, ze napisal jakos tak mi lzej, pomyslal o mnie choc przez chwile...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałam napisać już tutaj coś dwa tygodnie temu.ale za dużo musiała bym pisać,bo tyle myśli było w mojej głowie:) teraz już trochę mniejszy bałagan,ale za to robi się tak pusto,że wieje chłodem w moim sercu i głowie. 22 sierpnia.niedziela,piękna,słoneczna.założyłam moją najładniejszą sukienkę,pomalowałam oczy tak jak lubi,nawet dzień wcześniej byłam u fryzjera,żeby obciąć sobie grzywkę tak jak zawsze lubił. zrobiłam sernik na zimno,z brzoskwiniami i trzema kolorami galaretki:):):):) oczywiście dla niego.wsiadłam w autobus i pojechałam do niego.wrócił dopiero co z 10dniowego wyjazdu integracyjnego.120 osób,Chorwacja...bajka:) pisał do mnie z tego wyjazdu słodkie smsy,jak na początku naszego związku.że jestem jego oczkiem w głowie,że myśli o mnie,że tęskni,że musimy jechać w taki rejs kiedyś razem...że chce już wracać. no i wrócił.20 minut w miarę normalnej rozmowy,czyli o wszystkim i o niczym,ale myślałam,że po prostu jest zmęczony.myślałam?ja chyba w ogóle nie myślałam:) po 20 minutach takiej "gadki" usłyszałam,że już nic do mnie nie czuje.że się wypaliło,że nie chce już mieć nic ze mną wspólnego,że zamyka ten rozdział w swoim życiu.że nie chce już nic próbować,ciagnąc itd... a ja w ogóle nie rozumiałam co on do mnie mówi.jakby mówił do mnie po arabsku.jakbym jakąś Al-Jazzire oglądała:) bez słowa wstałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy po jego mieszkaniu.moją bieliznę,ubrania.dopiero po kilku minutach mój mózg przetworzył to co się właśnie stało.wpadłam w ryk!taki płacz jakby mi ktoś umarł co najmniej!on też płakał,walił pięscią w ścianę,mówił,że musi się ze mną rozstać,bo od dawna nie jest ze mną szczęśliwy i już dłużej ni emoże tego ciągnąć. po prawie trzech latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ogólnie strasznie traumatyczna sytuacja.uczucie porównywalne prawdopodobnie do wypadku samochodowego.albo do bardzo mocnego kopa w szczękę z półobrotu:) ból tak mocno psychiczny,że aż fizyczny. pierwszy tydzień chyba byłam w szoku. nastepnego dnia....nie uwierzycie.....napisałam do niego maila:"jak się czujesz?" rozumiecie?ja jego zpaytałam jak on się czuje... zadzwoniłam do niego i powiedziałam,że spoko,że nic się nie stało,bo ja też chciałam się kilka razy z nim rozstać,więc dobrze ze on to zrobił za mnie.co oczywiscie było g... prawdą:) usłyszałam,że on nie chce utrzymywać ze mną dłużej kontaktu,że chce się cąłkowicie ode mnie odciąć.jakbym zrobiła mu jakąkolwiek krzywdę,a nie zrobiłam kompletnie nic złego!!! mam absolutną świadomość,że zrobiłam wszystko co tylko kobieta moze zrobic zeby facet był szczęśliwy.i chyba właśnie o to chodziło.miał wszystko więc ni emiał się już o co starać.odebrałam mu jego pierwotną rolę zdobywcy i myśliwego,bo podawałam mu wszystko na tacy. zapisałam się na AREOBOX,SALSĘ,DO WOLONTARIATU.odezwałam się do wszystkich znajomych z jakimi jeszcze miałam jako taki kontakt.codziennie byłam gdzies z kimś,na imprezie,na piwie,w kinie,na pogaduchach...szło mi całkiem nieźle...do dnia moich imienin.wysłał mi smsa z życzeniami.myślałam,że zwymiotuje!to zadziwiające jakie uczucia i emocje mi towarzyszyły.odpisałam tylko,że dziękuję,bo co więcej mogłam. trzeci tydzień był najgorszy,czyli zeszły.dotarło do mnie wszystko już tak na maxa.totalna analiza siebie i jego.rozłożenie na czynniki pierwsze wszystkiego co pamietałam.każdego słowa,rozmowy,spotkania,wyjazdu.szukanie przyczyn,powodów,co było źle,co było dobrze.i ogromny żal.że nic nie powiedział wcześniej,że nie walczył o nas.że mówił że kocha a tak na prawde mógł od dawna już mnie ni ekochać. żal za to że wierzyłam,że ufałam,że nie widziałam wad,że wybaczałam wszystko,że wszystko darowałam,że pomagałam w każdej sytuacji,żę był dla mnie ważniejszy niż ja sama. żal i niedowierzanie. spotkalismy sie jeszcze raz.powiedzial ze nie zaluje swojej decyzji i ze nie mozemy sie dalej kontaktowac bo musimy ulozyc sobie zycia na nowo.ja powiedzialam,ze nie zycze mu zle,ale ze to w jaki sposob ze mną się rozstal bardzo mnie zabolało.ze mógł nie pisac jeszcze z tego wyjazdu tych czułych smsów.powiedzial ze nie wie czemu mi to pisał.ze wyjazd byl dla niego bodźcem,że spojrzął z perspektywy na nasz związek i zobaczył,że to nie jest to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz nie ma żadnego kontaktu między nami.nic. jest mi ciężko ale bardzo się staram żyć normalnie. staram się budować wszystko w swojej głowie od nowa. nie chcę żebym przez jednego człowieka straciła wiarę we wszystkich ludzi. nie szukam nowego faceta,bo póki co nie widzę potrzeby. teraz jestem taka trochę opustoszała w środku,ale nie czuję się ładna,ani mądra,ani wartościowa.czuje sie gorsza,bo ktoś mnie nie chciał,bo nie był szczęśliwy.wiem,że to zły tok rozumowania,walczę z tym. ja wcale nie miałam zamiaru się rozstawać,mimo licznych kłótni i nieporozumień.mam 25 lat.własnie dostałam awans w pracy.zapisałam się na prawo jazdy. mielismy do końca tego roku zamieszkać razem.kochałam cała jego rodzinę.mamę,dziadków,siostrę,ciocie,wujków... a teraz nie ma już tego.i nie będzie.wiem,że za jakiś czas poznam kogoś i znowu się zakocham itd. ale póki co jest ciężko i mam nadzieję,że to co ludzie mówia,czyli,żecierpienie wzmacnia to prawda.wyciągam wnioski na przyszłość i mam nadzieję,że będzie wszystko dobrze. nie mam w sobie złości,ani chęci zemsty,nie chce pielegnować złych uczuć w sercu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo pomaga mi świadomość że są takie dziewczyny jak ja czyli WY!!!WY WSZYSTKIE NA TYM FORUM. jeśli miałabym komuś coś radzić,kto jest w takiej sytuacji jak ja,lub podobnej to już tera zmogę powiedzieć,żę.....: 1.PO ROZSTANIU NIE SZUKAJCIE KONTAKTU Z BYŁYM!!!!!NIE DZWOŃCIE,NIE PISZCIE,NIE SZUKAJCIE PRETEKSTU.TO NIC DOBREGO NIE DAJE. 2.NIE INWIGILUJECIE PROFILU BYŁEGO NA NK FB CZY INNYCH.WIDOK SZCZĘŚLIWEGO EX NIE DAJ BOŻE Z INNĄ TO NA PRAWDĘ NIC FAJNEGO!A JEGO OPISY O TYM,JAK JEST ŚWIETNIE I JEGO ŻYCIE WKOŃCU SIĘ UKŁADA A NA IMPREZIE BYŁO EKSTRA,TO TEŻ NIC MIŁEGO!!! 3.SCHOWAJCIE JEGO RZECZY Z WIDOKU,ALBO MU ODESLIJCIE. 4.PAMIETAJCIE NIE TYLKO ODBRE CHWILE.PRZYPOMINAJCIE SOBIE TEŻ ZŁE.KIEDY ZDARZYŁO SIĘ WAM PŁAKAĆ,LUB KIEDY SPRAWIŁ WAM PRZYKROŚĆ. 5.NIE SZUKAJCIE WINY W SOBIE!!! 6.PŁACZCIE JESLI CZUJECIE POTRZEBĘ. 7.RÓBCIE WSZYSTKO TO,CZEGO W JAKIŚ SPOSÓB NIE MOGŁYŚCIE ROBIĆ BĘDĄC Z NIM. 8.NIE WYPYTUJCIE O NIEGO WSPÓLNYCH ZNAJOMYCH,NIECH DO NIEGO NIE DOTRZE WIADOMOŚĆ,ŻE DALEJ DRĄŻYCIE TEMAT. 9.NIE ZAMULAJCIE SIĘ W DOMU POD KOŁDRĄ Z PUDEŁKIEM LODÓW I ZASMARKANYM NOSEM!!! 10.NA ŚWIECIE SA MILIONY LUDZI.KOBIET I MĘŻCZYZN,JESTEŚCIE WŚRÓD NICH A WASZ BYŁY NIE JEST NAJCUDOWNIEJSZYM FACETEM NA ZIEMI!TRUDNO W TO UWIERZYĆ PO ROZSTANIU,ALE TAK JEST.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Wooow.. jakie trafne porady. I do tego Twoje 'dojrzałe' podejście.. zupelnie jakbyś była 3 miesiące, a nie 3 tygodnie po rozstaniu. Tak trzymaj!!! Wiecie, przeraża mnie podejście facetów. Oni mają zerowy szacunek do nas, do naszych uczuc.. ja zawsze powtarzam, że najgorsza prawda jest lepsza, niż mydlenie oczu i trzymanie w niepewności. Jeśli facet ma watpliwości, powinien byc z nami uczciwy, a nie ciągnąc to, co w efekcie i tak umrze. Oni traktują nas często jak 'furtkę', trzymają przy sobie tylko do czasu, aż znajdą kogoś "lepszego". Szkoda słów!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna-2010
Witam, no tak jak nick wskazuje kolejna duszyczka do Was trafia. Nie ukrywam cierpienia nie ukrywam łez. Mija kolejny tydzień (zaledwie trzeci) a ja mam silne postanowienie poprawy. Dziewczyny ONI to są jak ci obcy z filmu. Niby facet jest bardzo prosty w swej budowie ale nigdy ich nie zrozumiem. Dzisiaj zrobiłam krok - którego sama się nie spodziewałam wystarczyła chwila. Tak jak większość wierzyłam że może być pięknie potrzebuje czasu by zrozumieć itp Ale to tylko filozofia którą same sobie dorabiamy do tematu JUŻ BYŁEGO mężczyzny. Zostawił mnie w tak niespodziewany sposób i to w takiej sytuacji że... sama nie wierze. No ale oczywiście jak to oni lubią robić zostawił furtkę nie zamkniętą na ostatni klucz. Od trzech tygodni zero kontaktu zero sms zero tel zero spotkań... Stan zawieszenia ... Jak to bywa wszystko się popsuło ale to chyba lepiej że wszystko na raz. Praca samochód problemy jak z taniego kryminału no i do tego jeszcze on stchórzył, i zostawił, bo po co mu kolejny kłopot na głowie. Ma dość swoich firma, dłużnicy, problemy finansowe itd. A więc zmierzam do meritum napisałam sms niby nic nie znaczącego ale dość konkretnego w słowa o tym co było , ile stracił jako człowiek w moich oczach, oczywiście również uprzejmie wskazałam na potrzebę rozliczenia finansowego między nami - poleciłam kontakt najlepiej przez kuriera bo już nie ma konieczności osobistego. Tak szczerze spodziewałam się ciszy. A tu masz tel - oczywiście pozostał nieodebrany. Ale ile mnie dowartościował - ruszyły pana wyrzuty sumienia. Tak tylko stwierdziłam - nie spodziewał się bo nigdy ale to nigdy nie wypominałam, po prostu byłam dla niego. Nie było kłótni, zdrad, wręcz odwrotnie jak w bajce. No tylko szara rzeczywistość wystraszyła (banał ) dorosłego chłopczyka z rocznika 73. Zostawił i najprawdopodobniej liczył że będę walczyć a tu przysłowiowa kropka nad i. Nie liczę na powrót no bo po co. Kiedyś ktoś powiedział: w miłości najpiękniejsze są początki dlatego zaczyna się tyle razy. Pamiętajcie - tylko Wy możecie wpłynąć pozytywnie na Wasze życia. Życzę dużo uśmiechów na twarzach. ... a po nocy przychodzi dzień....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
... a po burzy słońce... eeeh.... kiepski mam nastrój :-( chyba znowu melisa "pójdzie w ruch"....... :-( :-( co u Was dziewczynki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasha777
U mnie nastrój też nieciekawy... płakać się chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna prawdaaaaaa
mnie tez zostawił chłopak przez telefon, po kłótni. pierwszy tydzień wylam, nie moglam spać, ciągle analizowałam, co złego zrobiłam, czemu nie wyszlo.... zadzwoniłam, nie mógl rozmawiać, powiedzial, że oddzwoni i odłozył słuchawkę. slyszałam wtedy, że był gdziespoza domem, dziwne to bylo bo rzadko wychodził. koleżanka postawila mi karty tarota w ten dzien wieczorem i wyszlo, ze on ma kogoś i rzeczywiscie, przyznał się mi, po naszej kłótni poznał dziewczynę i teraz się spotykają, ona tez rzuciła swojego faceta, bo też się ciągle kłócili. juź nie zadzwonił, więc ja męczyłam go telefonami. pewnie bym chciała sie z nim spotkać, ale to był związke dwuletni na odległość, a ja wtedy byłam bez pracy i tym samym bez kasy. tak dzwoniłam, że wyłaczył telefon i przez tydzien nie mogłam z nim pogadać. po tyg koleżanka znów postawiła mi karty i przy nim wyszlo, że kklóci się z nową dziewczyną. byłam wtedy lekko wstawiona, więc zadzwoniłam do niego. sklamalam, ze spotykam sie z jakims zbyszkiem i że chcę miec z nim przyjacielski kontakt. on nagle przynal sie mi, ze ciagle kłocą się iże on z nia nie chce być. na nastepny dzien sam zadzonil i zapytal, czy mozemy sie spotkać. balam sie, ale się zgodziłam, poprosilam go, żeby za 2 tyg - odchudzalam sie i chcia lam, zeby zauwazył róznice i chciałam się zabezpieczyć, żeby na pewno chciał tamtą zakonczyć. przyjechalam, rzucil się na mnie, gdy tylko wysiadlam z pociągu i wycałowal jak z holywoodzkiego filmu, póxniej w autobusie do niego trzymał mnie za rekę i mówil, że brakowało mu mnie bardzo, patrzył na mnie załzawionymi oczyma... potem odbylismy długą ciezka rozmowę, okazało się, że spal z nią raz bez zabezpieczenia. napisze krótko, ale przez 2 miesiące cięzko dochodzilam do siebie, rzadko się widywalismy i rzadko dzwoniłam, bo nie chialam mu si e naruzcać. zmieniłam moje wady, starałam się bardzo, prawie w ogóle sie nie klocilismy, tak jakby wzmocniło to nasz związek. po kilku miesiącach nagle telefon jego - powiedział, ze ona przyszła do niego, bo jrest z niim w ciąży. znow moja rozpacz - obawiałam sie cały czas ze ta noc bez zabezpieczenia moze sie tak skonczyć... po miesiącu informacja, że ona nie wie, kto jest ojcem moj facet czy jej były... ale nie bedzie tego sprawdzala wybiea vbylego, bo do siebie wrócili. znów starałam sie wrócic do róznowagi, oswiadczyl sie mi po pół roku, było miedzy nami super, ale mnie coś gryzło i gdy nie patrzyl spisałam jej telefon z jego komórki i któregos dnia do niej zadzwoniłam... myslalam, ze spotykala sie z nią 2 tyg i raz sie przespali. okazało sie ze spotykał się znia4 miesiące i równoczesnie ze mna i ze ta klotnia co miedzy nami była, pprzez która zerwaliśmy to jego wina, to tylko pretekst byl do rzucenia mnie. zostawil mnie u siebie w domu i poszedl niby do kumpla na oblewanie urodzin dziecka, to była wersja dla mnie, w rzeczywistości poszedl z nią na randkę... reszta z tym podziałem czyje dziecko sie zgadzala. ona o mnie tez nie wiedziała, do niej chodzil w tyg, ja byłam na weekendy. i wierzcie mi, ze jestem podejrzliwa, sprawdzałam go ,dzwoniłam w nocy itepe... ale ona z ni m w nocy nie sypiała, bo nie lubiła spać z facetem, razem wybierali imię, ogladali jej rosnacy brzuch, bo rzeczywiście po ok 3 tyg znajomosci się przespali i mieli wpadkę. gdy sie dowiedziałam prawdy, rzuciałam go , ale mnie blagał, że już rozumie, że kocha... po dwóch tyg dszedł do wniosku, z e jednak nie kocha i mnie sam rzucił. ja znów ciezko to przechodziłam i znów po miesi acu zadzwonilam, i znów zaczelismy sie spotykać, jestesmy od roku razem, nie planuujemy ślubu, zyję chwilą, on nie chce byc beze mnie, gdy tylko próbuję to zakonczyc, to on mnie prosi, zebym została i.. zostaję. i źle mi., błagam, nieb wracajcie do swoich byłych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna-2010
no i cóż!!! a czy ktoś mówił że będzie lekko?NIE ale najpierw świat trzeba zmieniać od siebie... pomóż sobie a niebo pomoże Tobie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biedroneczka00n
Jestem tu nowa. Pare miesiecy temu zostawil mnie chlopak(2lata bycia razem), JA bylam bardzo zakochana, lecz on stwierdzil ze cos w nim wygaslo, ze to nie to... Pytal czy chce utrzymywac kontakt, odpowiedzialam, ze nie, bo wiem, ze tak bedzie lepiej dla mnie, latwiej bedzie mi sie z tym pogodzic... JAkos sobie radze, nie zadreczam sie myslami o nim itp... ale wiem ze nadal cos czuje do niego. Zbliza sie impreza urodzinowa naszej wspolnej znajomej i wiem ze on tam bedzie a przyznam sie, ze nie jestem gotowa na spotkanie, nie chce zeby widzial mojego zdenerwowania... Nie chce isc na te urodziny, bo nie chce zadac sobie dodatkowego bolu.. A wiesz ze ta znajoma tego nie zozumi jak jej powiem... :( Co mam zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Biedroneczko myśl przede wszystkim o sobie. Jeśli nie chcesz tam iśc, bo nie chcesz spotkac byłego, po prostu nie idź. Nie rób nic na siłę czy też wbrew sobie. Koleżance spróbuj to wytłumaczyc, ewentualnie zaproponuj, że spotkacie się w innym terminie i uczcicie jej urodziny jakąś kawą czy drinkiem... eeeeehh... dlaczego życie jest takie skomplikowane ?? :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasha777
znowu samotna niedziela... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapytująca
eh koleżanko nie musi być samotna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny! Boże....jak można zostawić kogoś przez telefon???? wiecie jak??? trzeba być tchórzem,który nie potrafi uporać się z emocjami i uczuciami towarzyszącymi rozstaniu twarzą w twarz. ŻADEN CZŁOWIEK NIE ZASŁUGUJE NA ROZSTANIE PRZEZ TELEFON!!!! marzy mi się,żeby nie słyszeć już wiecej takich opowieści..... że facet rzucił kobiete po 2-3-4-5 latach związku bo coś się w nim wypaliło,bo wygasło,bo to nie to....że wrócił z wyjazdu integracyjnego,słuzbowego etc i kogoś poznał,zdradził albo cokolwiek innego powiem Wam jaka jest różnica między kobietami a kolesiami. Kobiety robią zawsze wszystko żeby ratować miłość!jestem tego w stu procentach pewna.i mówię to na dziesiatkach przykładów które znam osobiście,a ja jestem kolejnym. Kobiety potrafią zagryźć zęby i żyć nadzieją,że będzie lepiej. GÓWNO PRAWDA!!!!to złe rozumowanie.jesli od dłuższego czasu w związku nie jest dobrze,to i nie będzie!i może czas na rewolucje i czas przyjmować postawę panów...czyli rozstanie bez skrupólów i bez zastanowienia.A zaraz po rozstaniu znaleźć sobie nowego.albo najlepiej kilku na raz. tak tylko wtedy od razu wszyscy krytykują taka kobiete.za to facet który po rozstaniu od razu znajduje nową ofairę,albo kilka jest klepanyprzez kolegów po ramieniu i chwalony,że tak szybko sobie poradził.!!!!świetnie,ekstra nawet. TYLKO DLACZEGO MĘŻCZYZNA PO ROZSTANIU W OGÓLE NIE INTERESUJE SIĘ TYM JAK CZUJE SIĘ PORZUCONA KOBIETA? no tak.....jego tchórzostwo nie pozwala mu utrzymywać kontaktu,bo a nóż widelec porzucona kobieta chciała by jeszcze rozmawiać o tym co się stało,zadawać trudne pytania.na które on wcale nie ma ochoty odpowiadać. Chciała bym tak umieć kogoś "strzepnąć" niczym kurz z ramienia,wyrzucić ze swojego życia i nie pamietać.bo tak potrafią faceci.ja nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Angela*.
Gdy po rozstaniu trafiłam do szpitala pewien czas, ani razu nie przyszedł mnie odwiedzić, nie zadzwonił nawet... Tylko żebym przez chwilę nie pomyślała, że mu zależy. A to przecież powinien być chyba zwyczajny ludzki odruch, zwykła życzliwość.. a tu zero empatii. Zgadzam się z autorką powyższego posta - oni z dnia na dzień potrafią wyrzucić kogoś ze swojego życia, jakby uczuć nigdy nie było. Działają jak roboty, automaty... nie rozumiem tego. Być może będąc w związku widzimy w nich to, co chcemy widzieć, nie przyjmując do wiadomości, że prawda może być zupełnie inna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
To jest straszne, ostatnio wiele czytałam na temat tego, jak faceci traktują kobiety, właśnie szczególnie w okolicy i po rozstaniu. Słyszałam różne historie, ale najgorsze takie, jak zrywanie przez telefon czy też zniknięcie nagle, z dnia na dzień. Szok... aż trudno uwierzyc, że można potraktowac kogoś, kogo się kochało, w taki sposób. Rozumiem, że ludzie się rozstają, ale każdemu należy się jakieś wyjaśnienie!!! Każdemu należy się jakieś ostatnie słowo. Bo od najgorszej prawdy, gorsza jest niepewnośc. Wiem to sama po sobie. Gdy człowiek wie, na czym stoi, łatwiej jest mu uporac się z samym sobą, z własnymi emocjami i bólem. Mam już swoje lata, mam wiele doświadczeń z facetami, ale mimo to rzeczywistośc nadal mnie zaskakuje. Oni mogą wybierac, przebierac, mogą źle nas traktowac, oszukiwac, spotykac się z kilkoma dziewczynami naraz, a gdy my zrobimy coś nie tak, zaraz jesteśmy najgorsze!!! Nie wiem, czy ja po tym wszystkim, co przeżyłam, będę jeszcze w stanie byc w jakimś związku szczęśliwa. Ja potrzebuję faceta, który pokocha i zaakceptuje mnie taką, jaką jestem. Nie chcę udawac, chcę po prostu byc sobą. Niestety okazuje się, że zaczynając każdy nowy związek, trzeba byc bardzo ostrożnym, tysiąc razy się zastanowic, przeanalizowac, zanim się coś powie, czy nie zostanie to przez drugą stronę źle odebrane, czy go nie urażę, czy nie będę zbyt naciskac... To jakaś paranoja!!! Czemu nie może byc normalnie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak sobie czytam...
Moje drogie wszystko jest do przeżycia... Ja zostawiłam męża dla kogoś kto wydawał się miłością mojego życia, przewróciłam świat do góry nogami by być z nim i co? Po 6 miesiącach zaczął mnie traktować jak powietrze, jak dodatek który rozwiązuje jego problemy, widywaliśmy się tylko przelotem w pracy, bo nie miał nigdy czasu. Nie było nawet żadnej rozmowy na koniec, bo tchórz nie miał tradycyjnie czasu na nic.Teraz w pracy nawet na niego nie spojrzę, boli mnie to nadal, ale nie tak jak do niedawna. Na początku było trudno widywać go prawie codziennie. Sama do siebie mam żal, że tak dałam się zmanipulować, że poświęciłam kawałek zycia dla kogoś kto nie jest wart jednego mojego uśmiechu. Czas i jeszcze raz czas, ale można samemu sobie pomóc, zamiast rozmyślać i żyć przeszłością trzeba myśleć przyszłośniowo i co najważniejsze pozytywnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×