Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Gość kl1234
Wczoraj po prawie 2 latach zostawił mnie, powiedział , że coś się wypaliło, czytając Wasze historie widzę, że to częsta wersja facetów, czuje się tak strasznie źle, cały czas płaczę, nic nie mogę jeść, mam ochotę umrzeć ;(( jak sobie z tym radzić? to spadło jak grom z jasnego nieba, zawsze mówił że mnie kocha i czułam to naprawdę, wczoraj powiedział , że dla niego coś się psuje od 2 miesięcy ale jakos wczesniej nie potrafil mi o tym powiedzieć, byliśmy ze sobą na odległość ale widywaliśmy się w każdy weekend, każde dłuższe wolne, tyle dla niego poświęciłam ;(....olałam wszystkich znajomych dla niego, a teraz on mi mówi że brakuje mu wyjsc z kolegami, tego zeby mogl sobie spokojnie zaplanowac weekend beze mnie....boże jak to boli... w ogóle się tego nie spodziewałam, wcześniej wszystko było jak najlepiej ;((((...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasha777
Hej, co u was? Jak sobie radzicie? U mnie niedługo jakoś mija 10 m-cy (nawet nie pamiętam dokładnej daty, wyjątkowo nie zapamiętałam). Jak wiecie, na początku było fatalnie. Z biegiem czasu emocje opadły, nie ma już płaczu za nim. Zapomniałam o nim. Nie widziałam go ładnych parę miesięcy. Kiedyś, gdy ktoś coś o nim mówił, od razu miałam łzy w oczach i zabraniałam mówić dalej. Teraz jest mi on obojętny, chociaż pewnie gdybym go przypadkiem gdzieś spotkała, emocje by wróciły. Zapomniałam, chyba już go nie kocham, zrozumiałam, że nie jest wart mojej miłości. On ma inną od dawna, ale wiem od znajomej, jak wygląda ich związek. On traktuje ją strasznie, poniża i wyśmiewa ją przy znajomych, rodzinie, krzyczy na nią, w ogóle jej nie szanuje. Jak się dowiedziałam, jak on do niej się zwraca, byłam w szoku. Dla mnie jest niewyobrażalne to, jak on ją traktuje. To jest straszne, jak ludzie potrafią się zmienić. Co jak co, ale mnie nigdy nie poniżał, fakt, okłamywał, ale nigdy nie zwracał się do mnie tak ohydnie, zresztą ja nie pozwoliłabym się tak traktować. Jedyne, czego mi teraz żal, to ten czas spędzony z nim. Szkoda mi tych lat. Najgorsze są wspomnienia. Żałuję, że zadałam się z takim typem. Dopiero teraz się dowiaduje, z kim ja byłam. Wróciłam do formy, ale czuję się bardzo samotna. Czasami mam taką potrzebę mocno przytulić się do kogoś, być dla kogoś najważniejsza. Czas goi rany. Nie straciłam wiary w miłość. Nie wszyscy faceci są tacy sami, wierzę, że jeszcze spotka mnie coś dobrego w życiu. Jeszcze kiedyś będziemy szczęśliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Hej, no ja niestety nie mogę powiedzieć, że dobrze sobie radzę. U mnie minęło prawie 2,5 miesiąca i nadal nie ma dnia bez płaczu. Jest lepiej niż było na początku, ale nadal ból jest wielki. Może gdybym potrafiła zmienić o Nim zdanie to byłoby mi łatwiej, ale nie potrafię, bo wiem jakim On jest człowiekiem. Jeszcze dzisiaj dowiedziałam się, że miał wypadek samochodowy, serce mi w gardle stanęło jak zobaczyłam Jego samochód, ale na szczęście nic Mu się nie stało. Kurde no ciężko jest... :( bardzo za Nim tęsknie, chciałbym się móc znowu do Niego przytulić, po prostu być z Nim... Boję się przyszłości. Boję się, że nie spotkam już na swojej drodze nikogo przy kim czułabym się tak dobrze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie prawie 1,5 roku i teraz dopiero zaczęło przechodzić.Jeszcze trche......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dagussa
Cześć Wam wszystkim:) To już prawie 3 miesiące jak mnie zostawił. Czytałam ten temat i dotarłam tylko albo aż do 30 strony:P Powiedzcie mi czy przynajmniej jedna historia skończyła się tak że wrócił? Ja mimo takiego czasu mam głęboką depresję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Hej, u mnie też minęły już prawie 3 miesiące i nadal są łzy, ból i ta głupia nadzieja... Z tego co kojarzę to chyba 1 para się zeszła (a może więcej?), a do autorki chłopak chciał wrócić. Mi już wszyscy mówią, że nie mam się co łudzić, bo przez to tylko zamykam się na innych, ale jak w 3 miesiące zapomnieć o 5 letnim związku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dagussa
Czyli masz podobnie jak ja... nadzieja i głubie błaganie nie wiadomo kogo;/ nie radzę sobie...wszyscy mówią przestań zapomnij ale nie umiem...po prostu kocham, to moja pierwsza miłość...tylko jedna para się zeszła??....to niedobrze to wróży dla mnie na przyszłość....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdera
To znowu ja, ostatni raz zaglądałam na forum 3 lata temu jak się rozpadł mój pierwszy związek. Wczoraj rozpadł się kolejny, znow prawie 3 letni. Wszystko wydawało się być dobrze, mieliśmy ostatnio gorsze chwile, ale bywało gorzej, rozmawialiśmy, myślałam, że będzie już dobrze. Przyszedł i powiedział, że nie ma sily się dlużej starać, że za mną nie nadąża. Podjął decyzje w ciagu 3 dni, kiedy się nie widzieliśmy. Prawdopodobnie niesamodzielnie, po "złotych radach" kumpli. Nie podał żadnego konkretnego powodu, powiedział, że nie chce mi nic obiecywać. Kochaliśmy się bardzo, myslałam, że to ten jedyny. Czy po trzech cholernych latach pięknego związku nie należy mi się chociaż zdanie wyjaśnienia ? Jestem rozbita, ta niepewność mnie męczy, to, że nie wiem co się stało, czemu z dnia na dzień podjął tak drastyczną decyzję. Łudze się, że się zejdziemy, a z drugiej strony staram się to traktowac jako definitywny koniec. Jestem w rozsypce, czuje, że on się jeszcze odezwie i ta świadomość mnie paraliżuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdera
To znowu ja, ostatni raz zaglądałam na forum 3 lata temu jak się rozpadł mój pierwszy związek. Wczoraj rozpadł się kolejny, znow prawie 3 letni. Wszystko wydawało się być dobrze, mieliśmy ostatnio gorsze chwile, ale bywało gorzej, rozmawialiśmy, myślałam, że będzie już dobrze. Przyszedł i powiedział, że nie ma sily się dlużej starać, że za mną nie nadąża. Podjął decyzje w ciagu 3 dni, kiedy się nie widzieliśmy. Prawdopodobnie niesamodzielnie, po "złotych radach" kumpli. Nie podał żadnego konkretnego powodu, powiedział, że nie chce mi nic obiecywać. Kochaliśmy się bardzo, myslałam, że to ten jedyny. Czy po trzech cholernych latach pięknego związku nie należy mi się chociaż zdanie wyjaśnienia ? Jestem rozbita, ta niepewność mnie męczy, to, że nie wiem co się stało, czemu z dnia na dzień podjął tak drastyczną decyzję. Łudze się, że się zejdziemy, a z drugiej strony staram się to traktowac jako definitywny koniec. Jestem w rozsypce, czuje, że on się jeszcze odezwie i ta świadomość mnie paraliżuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdera
To znowu ja, ostatni raz zaglądałam na forum 3 lata temu jak się rozpadł mój pierwszy związek. Wczoraj rozpadł się kolejny, znow prawie 3 letni. Wszystko wydawało się być dobrze, mieliśmy ostatnio gorsze chwile, ale bywało gorzej, rozmawialiśmy, myślałam, że będzie już dobrze. Przyszedł i powiedział, że nie ma sily się dlużej starać, że za mną nie nadąża. Podjął decyzje w ciagu 3 dni, kiedy się nie widzieliśmy. Prawdopodobnie niesamodzielnie, po "złotych radach" kumpli. Nie podał żadnego konkretnego powodu, powiedział, że nie chce mi nic obiecywać. Kochaliśmy się bardzo, myslałam, że to ten jedyny. Czy po trzech cholernych latach pięknego związku nie należy mi się chociaż zdanie wyjaśnienia ? Jestem rozbita, ta niepewność mnie męczy, to, że nie wiem co się stało, czemu z dnia na dzień podjął tak drastyczną decyzję. Łudze się, że się zejdziemy, a z drugiej strony staram się to traktowac jako definitywny koniec. Jestem w rozsypce, czuje, że on się jeszcze odezwie i ta świadomość mnie paraliżuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdera
To znowu ja, ostatni raz zaglądałam na forum 3 lata temu jak się rozpadł mój pierwszy związek. Wczoraj rozpadł się kolejny, znow prawie 3 letni. Wszystko wydawało się być dobrze, mieliśmy ostatnio gorsze chwile, ale bywało gorzej, rozmawialiśmy, myślałam, że będzie już dobrze. Przyszedł i powiedział, że nie ma sily się dlużej starać, że za mną nie nadąża. Podjął decyzje w ciagu 3 dni, kiedy się nie widzieliśmy. Prawdopodobnie niesamodzielnie, po "złotych radach" kumpli. Nie podał żadnego konkretnego powodu, powiedział, że nie chce mi nic obiecywać. Kochaliśmy się bardzo, myslałam, że to ten jedyny. Czy po trzech cholernych latach pięknego związku nie należy mi się chociaż zdanie wyjaśnienia ? Jestem rozbita, ta niepewność mnie męczy, to, że nie wiem co się stało, czemu z dnia na dzień podjął tak drastyczną decyzję. Łudze się, że się zejdziemy, a z drugiej strony staram się to traktowac jako definitywny koniec. Jestem w rozsypce, czuje, że on się jeszcze odezwie i ta świadomość mnie paraliżuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdera
To znowu ja, ostatni raz zaglądałam na forum 3 lata temu jak się rozpadł mój pierwszy związek. Wczoraj rozpadł się kolejny, znow prawie 3 letni. Wszystko wydawało się być dobrze, mieliśmy ostatnio gorsze chwile, ale bywało gorzej, rozmawialiśmy, myślałam, że będzie już dobrze. Przyszedł i powiedział, że nie ma sily się dlużej starać, że za mną nie nadąża. Podjął decyzje w ciagu 3 dni, kiedy się nie widzieliśmy. Prawdopodobnie niesamodzielnie, po "złotych radach" kumpli. Nie podał żadnego konkretnego powodu, powiedział, że nie chce mi nic obiecywać. Kochaliśmy się bardzo, myslałam, że to ten jedyny. Czy po trzech cholernych latach pięknego związku nie należy mi się chociaż zdanie wyjaśnienia ? Jestem rozbita, ta niepewność mnie męczy, to, że nie wiem co się stało, czemu z dnia na dzień podjął tak drastyczną decyzję. Łudze się, że się zejdziemy, a z drugiej strony staram się to traktowac jako definitywny koniec. Jestem w rozsypce, czuje, że on się jeszcze odezwie i ta świadomość mnie paraliżuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdera
Ups, przepraszam, że tyle razy dodałam ta wypowiedź ale zawiesił mi sie komputer a ja ciagle klikałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boobeknad
witam, moge dolaczyć?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
mój były też jest moją pierwszą miłością i tak się cieszyłam, że od razu tak dobrze trafiłam... Tyle planów, obietnic, pięknych słów i co mi po tym zostało? :( mi też wszyscy mówią żebym zapomniała, ale nikt chyba nie myśli o tym, że ja Go przecież nadal Kocham... Staram się już przy innych nie pokazywać jak jest mi ciężko, że sobie nie radzę, duszę to w sobie, płaczę w ukryciu, bo wiem, że wszyscy już mają tego dosyć. Czas niby leczy rany, ale pytanie ile tego czasu musi jeszcze upłynąć żeby móc zacząć normalnie żyć? boobeknad jeżeli czujesz taką potrzebę to pewnie, że możesz dołączyć :) szkoda tylko, że coraz więcej jest złamanych serc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dagussa
Dziś mam się z nim spotkać. On sam to zaproponował ale na wstępie napisał że nic to między nami nie zmieni... tracę głowę i szaleje. co mam robić? pokazać że umieram bez niego? czy może że daje sobie radę? pytać o nas? czy gadać o pierdołach? pomóżcie proszę jak najszybciej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Podzielę się z Tobą radą, którą sama otrzymałam. Jeżeli on Ci powiedział, że to nic nie zmieni to nic mu nie narzucaj, nie mów tekstów w stylu "pamiętasz jak mi kiedyś obiecałeś..." itp. Musisz mu pokazać, że szanujesz jego wolność. Wiem, że to trudne, ale jeżeli on by miał wrócić to musiałby wiedzieć, że to była jego decyzja. Poza tym na spotkaniu pokaż mu się z tej strony którą w Tobie kochał, pomyśl o cechach które w Tobie cenił i ze względu na co z Tobą był i może wtedy coś go zakuje w sercu i pomyśli sobie "co ja najlepszego zrobiłem". W końcu z jakiegoś powodu chce się z Tobą spotkać, a to, że mówi że to nic nie zmieni to może tylko taka asekuracja dla niego. To by było chyba na tyle :) Trzymaj się, bo zdaję sobie sprawę z tego, że to spotkanie na pewno nie będzie dla Ciebie łatwe. Trzymam kciuki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziona miłością22
Hej dziewczyny dołączę się do tego topiku, bo muszę się wygadać... rozstaliśmy się w sobotę po roku czau... os tamtej pory ból, rozpacz, ogromna pustka, żal, złość, gniew, smutek, przygnębienie i to wszystko na zmiane rozstaliśmy się z mojego powodu, czułam że coś jest nie tak, że mamy jakiś kryzys aż w końcu pękło to we mnie i zerwałam, już kilka godzin po żałowałam swojej decyzji, próbowałam to naprawić, prosiłam by mi wybaczył, by wrócił, ale on wczoraj stwierdził że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć, tak po prostu bez żadnych wyjaśnień nie jest w stanie opisać tego co czuje, od soboty ciągły płacz, jakaś histeria, ból niesamowity:( żałuje tego co zrobiłam, nie wiem czemu już nie chciał wrócić...jeszcze tydzień temu mówił że kocha, to były kłamstwa?? można się odkochać w tydzień? nie mam już żadnej nadzieji, wykasowałam numery, czułe smsy, wspólne zdjęcia, nr gg:( nie mogę zrozumieć dlaczego> co się stało? Już sie odkochał? a to moje zerwanie to tylko pretekst, bo wcześniej czy później sam by to zrobił? jejku czuje się podle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dagussa
Dzięki za radę. Wiele pomogła. Przynajmniej w nastawieniu. Już po spotkaniu. Gadaliśmy 2.5 h. Na początku on był taki jakby struty podszedł i tak nijako ale ja pokazałam że u mnie ok. Uśmiechałam się żartowałam. Na koniec zadałam pytanie co teraz między nami jest i dlaczego zerwał bo chciałabym wiedzieć tak konkretnie dla własnego spokoju. Myślę że pokazałam mu że już nie rozpaczam. On niestety pokazał to samo...Zmienił się teraz mu tak wszystko wisi koło nosa. Jest luzacki a nigdy nie był. Może to jego przykrywka a może po prostu lepiej mu beze mnie...kikla razy podkreślił że nie chciałby żeby coś się we mnie urodziło na nowo bo u niego to na pewno już nie nastąpi. Co ja mam robić? Modlić się żeby ta rozmowa jednak skłoniła go do myślenia?? Przyszłam do domu i oczywiście w ryk...Musiałam nadrobić te dwie godziny z nim bez płaczu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dagussa
Dzięki za radę. Wiele pomogła. Przynajmniej w nastawieniu. Już po spotkaniu. Gadaliśmy 2.5 h. Na początku on był taki jakby struty podszedł i tak nijako ale ja pokazałam że u mnie ok. Uśmiechałam się żartowałam. Na koniec zadałam pytanie co teraz między nami jest i dlaczego zerwał bo chciałabym wiedzieć tak konkretnie dla własnego spokoju. Myślę że pokazałam mu że już nie rozpaczam. On niestety pokazał to samo...Zmienił się teraz mu tak wszystko wisi koło nosa. Jest luzacki a nigdy nie był. Może to jego przykrywka a może po prostu lepiej mu beze mnie...kikla razy podkreślił że nie chciałby żeby coś się we mnie urodziło na nowo bo u niego to na pewno już nie nastąpi. Co ja mam robić? Modlić się żeby ta rozmowa jednak skłoniła go do myślenia?? Przyszłam do domu i oczywiście w ryk...Musiałam nadrobić te dwie godziny z nim bez płaczu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziona miłością22
Dzisiaj mam znowu doła:( jest mi smutno, źle, ciągle myślę, analizuje... co było źle, że do tego doszło? muszę się tu wygadać może będzie mi lżej:( czytam wasze odpowiedzi i chciałabym żeby minął już przynajmniej miesiąc:( pocieszał się każdą waszą wypowiedzią, jak z dnia na dzień sobie radziłyście. Nie przeczytałam wszystkiego, doszłam do 20 stroni ale czytam nadal. Trochę mi to pomaga, wiem że nie jestem z tym sama. Dzisiaj tak myślałam i uświadomiłam sobie, że to już czwarty a chłopak przez którego tak cierpię:( Ale teraz najbardziej. I za każdym razem mówiłam, że więcej się nie zakocham, nie dopuszczę do siebie tego uczucia, ale jak widać bez skutecznie. Może to i lepiej, bo jest nadzieja, że kiedyś jeszcze będę szczęśliwa. Łapę się na tym, że czekam na wiadomość od niego. Głupie. Wiem, że nie napisze, jestem tego pewna na 99%. To jest typ chłopaka dumnego, nawet gdyby tęsknił to nic nie zrobi. Ale zawsze ten 1% zostaje. Ciężko, ciężko, ciężko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziona miłością22
Nie wiem co się stało... Jeszcze tydzień temu mówił, że kocha, że jak dobrze że ma mnie, po pijaku pisał czułego smsa. Jejku jak trudno przetrwać te pierwsze dni, miotam się, chce mi się wyć a jednocześnie już nie mam siły. To mój pierwszy poważny związek, mój pierwszy fizycznie chłopak. Myślałam, że ostatni:( Jak to życie dziwnie się plącze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Już nie wiem sama czy to z nami coś nie tak czy to im tak odwaliło... Ostatnio miałam taki czas, że czułam się silniejsza, a dzisiaj znowu to wszystko powróciło... Nie mam już siły zmagać się z tym bólem, to mnie przerasta. Ja mam znowu doła a On jest teraz sobie szczęśliwy ze swoją dziewczyną. I gdzie tu jest sprawiedliwość? :( mam już tego naprawdę dosyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziona miłością22
Znowu dzisiaj mam doła:( Czekam aż coś napisze, że przeprasza,że tęskni, żebym mu wybaczyła, ale wiem że nic takiego się nie wydarzy. To tak bardzo boli. Ta głupia nadzieja tak boli. I rozczarowanie, gdy telefon milczy. Nie radze sobie z tym kompletnie. Czuje taka samotna, nikomu nie potrzebna:( Miałam tylko jego a teraz nie mam już nic:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senny szept dnia
...milczy telefon...3 dni ciszy...a ja nieustannie płacze, nie rozumiem o co chodzi, nie wiem dlaczego się nie odzywa...siedzę i myślę nad tym cały czas. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, że znów będziemy razem, że będzie jak dawniej...ale nie...znowu sama, ciągle sama...dobija mnie to. Nie wiem jak długo psychika wytrzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Pierwsze dni są najgorsze. Pamiętam jak ja strasznie się czułam. To były najgorsze chwile w moim życiu, nigdy wcześniej nie czułam takiego potwornego bólu i pustki. Wiem jak mnie to wkurzało jak inni mówili, że z czasem będzie lepiej, ale teraz widzę, że rzeczywiście tak jest. Nie mówię, że jest już dobrze bo nie jest i pewnie długo nie będzie, ale jest lepiej niż na samym początku. Niestety nadal mam cień nadziei, że On wróci chociaż rozum mówi co innego. Musimy być cierpliwe... Oby okazało się, że to wszystko ma jakiś sens i będziemy jeszcze szczęśliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senny szept dnia
ja tak naprawdę nie wiem co mam mysleć, kompletny mętlik w głowie...pisałam i cisza...nie katowałam. Jak się widzielismy ostatni raz, było ok a teraz? chciałabym mu powiedzieć, jak bardzo tęsknie i kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziona miłością22
Tak bardzo bym chciała żeby minęły już przynajmniej 2 miesiące. Może wtedy pogodziłabym się z sytuacją. Nie maltretowała się myślami. Dzisiaj jest tak samo jak wczoraj a może nawet jeszcze gorzej. Smutno, smutno, smutno... Tyle planów, marzeń... A teraz pustka, tęsknota. Ile można tak wegetować. Sama sobie z tym nie poradzę, przynajmniej tego jestem pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawiedziona... sama niedawno przezywałam taki ból, który teraz towarzyszy Tobie, teraz też zmagam się z porażką swojego życia, ale już nie w takim rozmiarze, jak jeszcze rok temu. Od swoich myśli, tęsknot, refleksji i analiz nie uciekniesz, nie pomoga Ci wizyty u kosmetyczki, fryzjera, gruntowne sprzatanie itp bzdurne czynności, które moga tylko na chwile odwrócić Twoją uwage od tego co Cie niszczy. Nie radze, abys sie zatopiła w smutku i masochistycznie napawała sie swoim bólem. Wiem jednak, że nalezy rozprawić się ze swoimi myslami, swoim bólem i żalem, im bardziej uciekasz, tym szybciej Cie to dogoni. Pomoże Ci tylko czas, pod warunkiem, że nie bedziesz łudzić się, że on wróci, że zadzwoni, napisze itp jeśli wieez, że takich szans nie ma, to nie czekaj., ale też nie odwracaj na siłe swoich myśli, niech biegną same, pewnego dnia zmęczysz się swoim bólem i zaczniesz sie "prostować", ale na to potrzeba czasu, nie znam twojej konstrukcji psychicznej, nie wiem ile czasu Ty będziesz potrzebowała, ale jesli nie będziesz oszukiwała się, że on wróci, podejmowala kolejnych prób kontaktu z nim, to niczego nie zmieni, tylko spotęguje Twoje poczucie braku i pustki. Niegdyś sama tu pisałam o sobie, swojej wielkiej rozpaczy, ale też angażowałam sie w problemy innych dziewczyn, bardzo mi pomogło pisanie na forum i czytanie postów od innych dziewczyn z tym samym problemem. Uwierz mi, że nadejdzie dzień, kiedy zaczniesz wychodzic z tego wielkiego ciemnego dołu, ale cierpliwości, to się nie stanie z dnia na dzień. Przyjmij do wiadomości, że już go nie ma i nie będzie, ale nie uciekaj od swoich myśli, to co dla Ciebie było piekne i ważne, dla niego być może miało inną wartość i weź to pod uwage, gdy zaczniesz rozpamiętywac i płakać, że już nie zrealizujecie swoich planów, że już nic nie zrobicie wspólnie. Pozdrawiam i życze dużo isł:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×