Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ofiara flirtu

Ofiara losu? flirtu?

Polecane posty

Uwierz, sprawdź, wyjaśnij, udowodnij sobie, że tamto to nie była miłość. Wielokrotnie próbowałam sobie udowodnić, że Go nie kochałam. Pisałam o tym wcześniej. To nie jest tak, że upieram się na siłę. Bardzo długo szukałam prawdy w sobie i znalazłam. To jednak MIŁOŚĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwierz, sprawdź, wyjaśnij, udowodnij sobie, że tamto to nie była miłość. Wielokrotnie próbowałam sobie udowodnić, że Go nie kochałam. Pisałam o tym wcześniej. To nie jest tak, że upieram się na siłę. Bardzo długo szukałam prawdy w sobie i znalazłam. To jednak MIŁOŚĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"Czyli zaprzeczasz sam sobie." Mam wątpliwości. "twierdzisz, że kochać można tylko raz" - tak do niedawna uważałem. "Jeśli kochasz prawdziwie i nastąpi odejście - to wygrywasz robra" - robrem jest dla mnie ŻYCIE. "czyli nie kochałeś naprawdę ??? - tak to rozumiem" - no nie, żle rozumiesz. Ale to pewnie przez to, że w moich zeznaniach miesza się kilka miłości: 1. Moja miłość do "koleżanki" - ta prawdziwie pierwsza (to wszystko co było przedtem, to było co innego). 2. Miłość mojej "koleżanki" do tego "nieciekawego typa". Była prawdziwa, ale praktycznie "umarła". 3. Miłość mojej "koleżanki" do mnie; rodziła się długo i w bólach. "To właśnie Ty opierasz się na dogmatach, ja przerobiłam to w życiu". Ty przerobiłaś w swoim, wbrew temu co próbujesz zasugerować, krótkim (aczkolwiek bogatym) życiu, tylko taką romantyczną, nieodwzajemnioną miłość. I uważasz, że dajesz tym jakiś dowód na uniwersalność stwierdzenia, że KOCHA SIĘ TYLKO RAZ. Ja to nieśmiało (na podstawie swojego życia) poddaję w wątpliwość. Jakie masz podstawy twierdzić, że to ja opieram się na dogmatach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy niespełnioną i romantyczną. Czuję, że mnie kochał i kocha. Uwierz takie rzeczy się czuje w środku. Opierasz się na dogmatach, bo twierdzisz, że kochasz "koleżankę" a jednocześnie ją zostawiasz. Czyli wątpisz w to, że kocha się tylko raz. Czy nie sądzisz, że możesz przegrać robra jeśli ta miłość pozostanie w Tobie właśnie niespełniona ? Co jeśli będziesz się dalej do niej odnosił i za kilka lat wyrzucał sobie, że nie spróbowałeś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy za kilka lat jak będziesz w moim położeniu to też będziesz uważał, że wygrałeś robra ? Ciekawa jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
jedna mała m, "Widzisz ja mam nadzieję, że ta miłość będzie kiedyś spełniona". Nic nie piszesz konkretnego o swoim wybranku. Czy jeżeli teraz kogoś kocha, a kiedyś w przyszłości spełni Twoje nadzieje to zadowolisz się popłuczynami, czy też ciągle będziesz zaprzeczała i kwestionowała to co on przyżywa teraz? Bo jak uwierzysz, że Cię kocha jeżeli on będzie równocześnie twierdził, że kochał tamtą (obecną)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"Czy za kilka lat jak będziesz w moim położeniu to też będziesz uważał, że wygrałeś robra ?" - mam taka nadzieję, że za kilka lat gra wciąż będzie trwała. Ale "nie zbadane są wyroki...." Ale może już uznam, że przegrałem partię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"Czuję, że mnie kochał i kocha. Uwierz takie rzeczy się czuje w środku." Ja też tak czułem, ale też nigdy nie usłyszałem żadnego zdecydowanego NIE. Być może dlatego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedna mała m - po czym poznajesz, że to jednak MIŁOŚĆ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo jak uwierzysz, że Cię kocha jeżeli on będzie równocześnie twierdził, że kochał tamtą (obecną)? Widzisz, żeby znaleźć miłość to trzeba jej szukać, czasem przyglądając się wielu osobom ( przerobiłam to ), co nie znaczy, że z każdym się wiązałam. Jeśli by wrócił wierzyłabym, że prawdziwie kocha tylko mnie. Jak powiedziałam wcześniej prawdziwe uczucie po prostu się czuje. I wtedy wiadomo, czy to popłuczyny, czy prawdziwa miłość. Jeśli to poczuję to będę pewna i o żadne wcześniejsze miłości nie będę zazdrosna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo jak uwierzysz, że Cię kocha jeżeli on będzie równocześnie twierdził, że kochał tamtą (obecną)? Widzisz, żeby znaleźć miłość to trzeba jej szukać, czasem przyglądając się wielu osobom ( przerobiłam to ), co nie znaczy, że z każdym się wiązałam. Jeśli by wrócił wierzyłabym, że prawdziwie kocha tylko mnie. Jak powiedziałam wcześniej prawdziwe uczucie po prostu się czuje. I wtedy wiadomo, czy to popłuczyny, czy prawdziwa miłość. Jeśli to poczuję to będę pewna i o żadne wcześniejsze miłości nie będę zazdrosna. Bo każdy musi przejść okres poszukiwań. brum Miłość czuje się w sercu, bardzo dokładnie. Wtedy jest pewność, że to jest to. Miłość to nie krótkotrwałe zauroczenie, to uczucie, które przeżywa człowiek latami, nawet wtedy, gdy nie ma przy tobie ukochanej osoby. Miłość dodaje skrzydeł, sprawia, że świat jest piękniejszy, nadaje życiu sens i koloryt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też tak czułem, ale też nigdy nie usłyszałem żadnego zdecydowanego NIE. Być może dlatego... Jak napisałam do brum Miłość trwa mimo zdecydowanego NIE. Nie da się je wymazać żadnym słowem. Jest w człowieku zakorzeniona bardzo mocno i nie daje się jej wyrwać z korzeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"twierdzisz, że kochasz "koleżankę" a jednocześnie ją zostawiasz" - zostawiłem ją dawno, bo straciłem wiarę w to, że pamięta jeszcze o jedynej obietnicy jaka mi dała "muszę zostać sama". Dlaczego nie doznałem euforii, kiedy mi wreszcie (po przypadkowym spotkaniu) powiedziała, że kocha? Musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie co ja teraz czuję "czy to jest rzeczywiście miłość, czy tylko jakieś inne równie silne emocje typu głęboka przyjaźń, empatia-współczucie(?), może jakaś odpowiedzialność-wyrzuty sumienia(?). A może jednak miłość podszyta strachem, że te blizny, jakie pozostały po walce o jej uczucia, mogą zbyt mocno doskwierać?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam podobne uczucia, jeśli chodzi o strach i blizny. Mam to za sobą. Wiem, że żaden strach, czy blizny nie są warte tego, by przez to stracić miłość. Strach można pokonać - to sprawa psychiki. Jeśli kocha się kogoś naprawdę, to blizny bardzo szybko się goją, wystarczy przebywać z ukochaną osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak pisałam we wcześniejszym poście - miłość to nie tylko to uczucie w sercu, ale również empatia, głęboka przyjaźń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyrzuty sumienia nie dają tego uczucia w sercu, możesz być o to spokojny. Gdyby były to wyrzuty sumienia nie czuł byś miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam, że się wcinam do Waszej rozmowy ale nie do końca rozumiem o czym piszcie. Jesteście nieszczęśliwe zakochani? Wymieniacie się doświadczeniami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ofiara_losu Widzisz gdy pożegnałam się z nim, po latach napisałam dla niego "Epitafium" było to takie zakamuflowane stwierdzenie co do Niego czuje i tam właśnie zawarty był mój strach i lęki. Podparłam się innym imieniem, bo nie chciałam mówić mu tego wprost. Taka parafraza. Jak mi się wówczas wydawało, pomoże mi się to z nim pożegnać - nie pomogło. Był ktoś przed nim w moim życiu, on kochał mnie bardzo, ja jego nie. Gdy zginął w wypadku samochodowym, miałam wyrzuty sumienia, że zdeptałam czyjąś miłość, no właśnie ... wyrzuty sumienia - nie czułam w sercu, żadnego drżenia, żadnej empatii, czy właśnie - głębokiej przyjaźni. Po wielu latach na papier przelałam to, co czułbym, gdyby to On był na miejscu tamtego - ból i ogromny żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
jedna WIELKA mała m, Chciałem Ci napisać: Daj sobie z nim spokój! Ale piszę coś innego: KUPUJĘ KWIATY I JADĘ DO "KOLEŻANKI"!!! Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musiałam wyjść do pracy i nie doczytałam. Nie jestem WIELKA ( nie wiem dlaczego tak mnie nazwałeś ) wręcz przeciwnie - jestem mała, bo popełniłam masę błędów. Wierzę w to, że będziecie szczęśliwi. Mam nadzieję, że moje doświadczenie pomoże chociaż innym osobom znaleźć szczęście. Mnie pozostaje tylko nadzieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli ci na niej zależy, to za szybko dałeś sobie spokój. I mam praktyczne pytanie: czy żona tego faceta wie, że on ma romans? Bo może, jakby się dowiedziała - to mogłaby rozwalić ten związek? - a przy okazji dopilnować własnych interesów, w tym np. odwołać gościa do domu, do dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisz jak przebiegło spotkanie. Chciałabym móc cieszyć się z Wami Waszym szczęściem. Czekam z niecierpliwością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wszyskowiedzacej hyperoche
"czy żona tego faceta wie, że on ma romans? Bo może, jakby się dowiedziała - to mogłaby rozwalić ten związek? - a przy okazji dopilnować własnych interesów, w tym np. odwołać gościa do domu, do dzieci?" biedna autorko poradnikow jak mozna dopilnowac wlasnych interesow razem z tym ktory cie okrada do tego potzrebny jest dobry adwokat a nie maly okradajacy cie zlodziejaszek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wszyskowiedzacej hyperoche
czy powierzysz swoje dzieci takiej superniani nawet jezeli jest dawca nasienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
jedna WIELKA mała m, "Przepadłeś ?" TAK !!! "jak było" NARESZCIE !!! .....i jeszcze.... TAK, GŁUPTASIE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widzisz "nie taki diabeł straszny jak go malują" :D Cieszę się bardzo, że jesteście szczęśliwi, oby tak dalej, trzymam kciuki. Acha nie nazywaj mnie WIELKĄ, bo już Ci pisałam, że tak nie jest. Byłam głupia, nie miał mi kto doradzić, dostałam baty i zmądrzałam troszkę :) Znikam z kafe, bo mam dwa mieszkania do wysprzątania i ostatnio padam jak pies Pluto. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×