Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ofiara flirtu

Ofiara losu? flirtu?

Polecane posty

Gość ofiara_losu
Witam, szczególnie tych, którzy niecierpliwie już od rana czekają na moje pojawienie się. Cieszę się, że piszę jednak na forum dyskusyjnym bo mogę być świadkiem tak interesującej wymiany zdań jaka odbyła się wczoraj. Przychylam się do rady jednej z osób udzielonej innej. Ja również nie znam się na medycynie, ale nie sądzę aby badanie pola widzenia było jakimś bolesnym zabiegiem. Spróbuj nasz drogi przyjacielu, nawet jeżeli sceptycznie odnosisz się do potencjalnej diagnozy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
autor zniknal chyba - słuszna uwaga, ale przecież to awizował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
jedna mała m, może niekoniecznie w poprzednich, ale w tej wczorajszej Twojej wypowiedzi dostrzegam pewne analogie do mojej sytuacji. Niektóre stawiane przez Ciebie pytania stawiam sobie i ja. Wybacz, że na razie tylko tyle. Chciałbym zakończyć swoją historię, wtedy będziemy na tym samym etapie i łatwiej nam będzie rozmawiać. Nie wiem czy inne zajęcia pozwolą mi dzisiaj uzupełnić te istotne moim zdaniem fakty. Nie wiem ile razy jeszcze zniknę, ale chciałbym te kilkanaście zdań dopisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje dziecko jest przeziębione, więc jestem w domu i mogę pisać. Widzisz, nie widzę możliwości walczenia o tę miłość. Jestem kobietą co mam robić, naciskać nie mogę, bo to nie w moim stylu. Jestem zależna od Jego decyzji, a On chyba już zrezygnował. Pozostaje mi chyba tylko zaakceptować stan faktyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz nigdy nie pozwoliłabym sobie na to, żeby bawić się czyimś uczuciem. Z boku mogło to wyglądać podobnie jak w Twojej historii, że nie potrafiłam się zdecydować. Prawda wygląda tak, że chciałam przeprowadzić to jak najmniej boleśnie dla wszystkich, a to musiało potrwać. Nie żałuję swojej decyzji o odejściu, bo okazało się, że wszyscy na tym dobrze wyszli. Moje dziecko ma wreszcie spokojny dom, bez niepotrzebnych napięć, ma kontakt z ojcem. Były też planuje dla siebie lepszą przyszłość, beze mnie, a ja przynajmniej żyję w zgodzie ze sobą i swoimi uczuciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
jedna mała m, "nie widzę możliwości walczenia o tę miłość" - na czym ta niemożność polega? "naciskać nie mogę" - zgadzam się z Tobą. "Jestem zależna od Jego decyzji" - tego nie rozumiem. "On chyba już zrezygnował", "Pozostaje mi chyba tylko zaakceptować stan faktyczny" - no właśnie. To nieszczęsne CHYBA. Jak to zamienić w "NA PEWNO". Niektórym wydaje się to proste. Twierdzą, że wystarczy szczera rozmowa. Ale często po drugiej stronie występuje to samo CHYBA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
jedna mała m, "Nie żałuję swojej decyzji o odejściu". Czy to Twoje odejście było efektem pojawienia się kogoś nowego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem zależna od Jego decyzji, bo dał mi do zrozumienia, że nie chce mieć ze mną kontaktu. Chciałabym móc porozmawiać z nim szczerze, bez chyba ... Jestem pewna swoich uczuć. Mam nadzieję, że jednak miłość wygra, dlatego piszę - "chyba muszę zaakceptować stan faktyczny" jest to takie pytanie retoryczne, mając jednocześnie nadzieję, że sytuacja się zmieni i będziemy szczęśliwi - razem. Pozostaje mi czekać na jakiś sygnał z Jego strony, bo zrobiłam wszystko co w mojej mocy, abyśmy mogli być razem. Tak jak kiedyś mu powiedziałam, że najpierw muszę być sama ( takie słowa też padły i z moich ust ). Teraz jestem sama, wolna od problemów z poprzedniego związku, a Jego nie ma - ironia losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedna mała m, "Nie żałuję swojej decyzji o odejściu". Czy to Twoje odejście było efektem pojawienia się kogoś nowego? Odejść chciałam od kilku lat. Nie kochałam eks męża, i on mnie też nie, ale ciągle byłam mu potrzebna, bo wiedziałam, że sobie beze mnie nie poradzi. Nie chciałam być potworem i zostawiać go w momencie, kiedy mnie najbardziej potrzebuje - więc trwałam w tym związku. Ponad rok temu sytuacja zaczęła się zmieniać. Zauważyłam, że zakochał się w innej, że zaczyna sobie radzić. Był ze mną dla wygody ( nie tylko moje zdanie, ale i jego przyjaciół ), więc trudno było się z tego wyplątać, ale wreszcie się udało. Nie mogłam dalej trwać w związku bez miłości - codziennie coraz bardziej padałam, coraz gorzej ze wszystkim sobie radziłam. Nigdy nie zapomniałam o swoim byłym, zawsze był w mojej głowie i sercu. Miałam nadzieję, że jak wyprostuję swoje życie, to jakoś wszystko się między nami ułoży i tak znalazłam się w tym punkcie, którym jestem dzisiaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"Jestem zależna od Jego decyzji, bo dał mi do zrozumienia, że nie chce mieć ze mną kontaktu." - CHYBA podjął decyzję? Pytanie - dlaczego nie chce mieć kontaktu? Wynikiem czego była ta decyzja? "Chciałabym móc porozmawiać z nim szczerze, bez chyba ... Jestem pewna swoich uczuć" - w kontekście tego co powiedziałem wcześniej, CHYBA ta rozmowa nie wniesie nic nowego. Ale jeżeli on nawet nie słyszał o Twoim uczuciu, to jednak uważam, że powinien usłyszeć. "Pozostaje mi czekać na jakiś sygnał z Jego strony, bo zrobiłam wszystko co w mojej mocy, abyśmy mogli być razem" - co zrobiłaś? "kiedyś mu powiedziałam, że najpierw muszę być sama" - w jakich okoliczmnościach padły te słowa? W jakim kontekście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"Nigdy nie zapomniałam o swoim byłym, zawsze był w mojej głowie i sercu. Miałam nadzieję, że jak wyprostuję swoje życie, to jakoś wszystko się między nami ułoży" - wywraca to moje spojrzenie na Twoją sprawę. Sądziłem, że pojawił się ktoś nowy. A to stara miłość? Rozumiem, że kiedyś wasze drogi się rozeszły (z jakiego powodu?). A dziś, kiedy jesteś "po przejściach" wróciły tamte wspomnienia? W jaki sposób odnowiłaś z nim kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedziałam mu wprost co czuję, przez telefon, ale nie chciał tego słuchać. Wtedy właśnie powiedział mi, że nie chce mieć ze mną kontaktu. Zrobiłam wszystko co w mojej mocy, bo powiedziałam mu, że się rozwiodłam, powiedziałam co do niego czuję, uregulowałam swoje życie na każdej płaszczyźnie. Słowa, najpierw muszę być sama, raczej skierowałam sama do siebie, On chyba jednak tego nie usłyszał - myślę, że to akurat najmniej istotne, ważne jest to czego dokonałam. Teraz jestem już wolna i bardzo chciałabym szczerze z nim porozmawiać, móc powiedzieć co naprawdę czuję i nie bać się, że znów dostanę po łapkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To stara miłość, nasze drogi rozeszły się, bo kierowała mną zbyt duża wyobraźnia, dogadywania rodziny ( których nie chciałam bardzo długo słuchać ), głupia obawa, że mnie zrani. Byłam młoda, głupia, bo bałam się miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
Podziwiam Cię za siłę i odwagę w podjęciu decyzji o rozstaniu z człowiekiem, którego nie kochałaś. Ale, nic Ci nie umniejszając dodam, że miałaś dużo szczęścia. "Zauważyłam, że zakochał się w innej" - czy gdyby nie to, to Twoja decyzja (muszę zostać sama) równie "łatwo" i "szybko" doczekałaby się realizacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wspomnienia nie wróciły, zawsze były. Tylko musiałam być lojalną żoną. Nie da się żyć w związku kochając kogoś innego. Bardzo długo się z tym męczyłam, aż przyszedł kres małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz nie chciałam go skrzywdzić, dlatego dobrze się stało, że zakochał się w innej. Nie wiem co by było gdyby, staram się o tym nie myśleć. Ale patrząc wstecz na to co się wydarzyło między nami, to nawet gdyby nie zakochał się w innej, nie wytrzymała bym dłużej w tym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"Powiedziałam mu wprost co czuję, przez telefon, ale nie chciał tego słuchać. Wtedy właśnie powiedział mi, że nie chce mieć ze mną kontaktu" - nic nie mówisz kim (z kim?) jest dzisiaj ten facet. Z tego co piszesz wnioskuję, że on dawno zamknął tamten rozdział (ile to już lat?), być może z wielkim trudem, i nie chce żebyś dzisiaj wkraczała ponownie w jego życie. CZARNO TO WIDZĘ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście swoje miłości powiedziałam co czuję. Podzielam Twoje zdanie, ja też niestety czarno to widzę i nie robię sobie zbyt wielkich nadziei. Jeśli nic z tego nie wyniknie, to będę sama, w zgodzie ze sobą. Zaczynam się godzić ze swoją samotnością. Kilka lat upłynęło, nie będę pisała ile. Nie chcę wkraczać z butami w Jego życie, dlatego właśnie napisałam, że jestem zależna od Jego decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"Nie chcę wkraczać z butami w Jego życie" - bardzo piękne. "jestem zależna od Jego decyzji" - ciągle nie rozumiem co daje Ci jakąkolwiek podstawę sądzić, że on może podjąć jakąś decyzję związaną z Tobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz czuję gdzieś w środku, że On mnie kocha. To moje uczucie. Nie wiem jak jest naprawdę. Mam po prostu malutką nadzieję, że miłość jeśli jest prawdziwa - wygra. Musiałam przejść swoją drogę, żeby zrozumieć, że bez miłości nie można z kimś być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
Wrzucę jednak swój fragment, bo mój czas na dzisiaj się kończy. W okresie tego mojego wielokrotnego „mówienia pa miało miejsce następujące zdarzenie. Moja „ucieczka trwała już kilka tygodni, trzymałem się mocno, nie dzwoniłem. Zadzwoniła ona. Przyjedź. I kup po drodze papierosy. Okradli mnie, gdy robiłam zakupy, siedzę w domu i wypaliłam ostatniego papierosa. Oczywiście, że pojechałem. A po drodze burza myśli. Gdzie jest ten Twój wspaniały facet? Gdzie Twoje przyjaciółki? Siostra przecież mieszka 15 minut spacerem od Ciebie. Przecież masz sąsiadów. ZADZWONIŁA JEDNAK DO MNIE. Wróciłem. Do czasu kiedy kolejny raz się okazało, że tamten pan jednak nie zniknął. ZAMKNĄŁEM TAMTEN ROZDZIAŁ DEFINITYWNIE. Po wielu, mniej lub bardziej udanych próbach, mam kogoś już od dłuższego czasu. Czy ją kocham? Chyba to nie jest jeszcze miłość, ale.? Sądzę, że bardzo blisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz dobrze, ja się już raczej nie wyleczę. Heh od jakiegoś czasu nie palę, przynajmniej jeden pożytek z tego wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
Trzy tygodnie temu przypadkowo się spotkaliśmy. Pospacerowaliśmy, pogadaliśmy na bezpieczne tematy. W pewnym momencie stwierdziła, że bardzo zgłodniała. Zaprosiłem ją więc na obiad, też już czułem głód. Miała inną propozycję. Chodźmy do mnie. Zrobimy po drodze jakieś zakupy, szybko coś upichcę, będziemy mieć jeszcze trochę czasu na pogadanie. Po obiedzie usiedliśmy przy kawie i usłyszałem coś, na co przestałem już dawno czekać. Odpowiedziałem „kiedyś Cię kochałem. Zobaczyłem w jej oczach jakiś taki błysk wściekłości (może mi się tak tylko wydawało?), trwało to tak krótko, potrafiła doskonale panować nad swoimi emocjami. Kontynuowałem „teraz......nie jestem pewien..... I zrobiła się taka szara...... I powiedziała spokojnym głosem: „Musisz już iść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"od jakiegoś czasu nie palę" - a ja wprost przeciwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo bym chciała, żeby zrobił się szary. Walczyłam z tym latami. Nie udało mi się. Co do papierosów ehh kupiłam sobie homeopatię, raz mi pomogła to i teraz mi pomoże. Polecam Dagomed 50 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"Polecam Dagomed 50", sądzisz, że będzie skuteczny dla faceta, który zaczął palić w wieku 28 lat i trwa w tym nałogu już 3 tygodnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz kiedyś też potrafiłam panować nad emocjami, byłam twarda. Wszystko się jednak zmieniło, nie jestem już tak twarda jak kiedyś i nie zawsze panuję nad emocjami. Chciałam się z nim spotkać też jakoś trzy tygodnie temu, ale niestety rozchorowało mi się dziecko. Chciałam rzucić wszystko i biec. Poszłam tydzień później, gdy mały wyjechał. Jego jednak nie było. Jestem strasznie rozdarta wewnętrznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×