Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ofiara flirtu

Ofiara losu? flirtu?

Polecane posty

Gość to cie czeka ofiaro
Tylko wytłumacz to mojemu sercu, ale także rozumowi. Bo ja uważam, że właśnie z taką kobietą mogę coś wartościowego zbudować. Z taką, która ma pewne przemyślenia i która boi się też tego. Bo skoro się boi, a zaryzykuje to ... Tylko z tym strachem to może być tylko moja błędna interpretacja. Może to nie strach, a zwykła niechęć i brak potrzeby. Albo jeszcze co innego. Ale jak mówię, może powinienem iść na kompromis w tych sprawach. to cie czeka ofiaro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez chce zobaczyc
"to nie zazdrosc a lenistwo uwierz mam lekkie pioro ale zaprzestalam produkcji pusczanej w nicosc a taka jest kafeteria" NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO, NICOŚĆ Dlaczego, ktoś tak leniwy jak ty fatyguje się jednak? Może i lekkie masz pióro, ale chyba nie tylko pióro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedna mała m, "Jestem w troszkę podobnej sytuacji". Witam, kiedy uzupełniłaś swoją historię doszedłem do wniosku, że znalazłem się w sytuacji podobnej do Twojej sprzed kilku lat. Kochałaś wówczas kogoś. Czy z wzajemnością? Czy tworzyliście jakiś związek? Dlaczego stanęłaś przed wyborem? Między czym (kim) dokonałaś tego wyboru? Czy między dwoma facetami, których kochałaś? Czy może też między miłością do faceta, który nie odwzajemniał Twoich uczuć, który nie był godny Twojej miłości a nadzieją na miłość do faceta, który Cię kochał i na którego zasługiwałaś? Czy mogłabyś przedstawić argumenty jakie brałaś pod uwagę przed podjęciem ostatecznej decyzji? Pozdrawiam z nadzieją, że coś napiszesz. Czy kochałam ze wzajemnością ? Nie byłam pewna Jego uczuć. Byłam Jego przyjaciółką, On nie widział chyba we mnie dziewczyny, choć docierały do mnie takie sygnały od znajomych, ale po tym jak przestaliśmy się kontaktować i krótko przed moim ślubem. Wyboru dokonałam raczej z rozsądku. Zwątpiłam w to, że On mnie naprawdę pokocha. Wyszłam za mąż 5 miesięcy po tym jak się poznaliśmy. Nie kochałam faceta, za którego wyszłam, było jakieś zauroczenie, krótkotrwała burza hormonów, przed ślubem chciałam się wycofać, ale było już za późno ( ciąża ), mój ex mąż też mnie nie kochał, miał wcześniej narzeczoną, którą kochał - dowiedziałam się o tym. Z jego strony to była ucieczka z domu - do mnie, bo mieszkałam sama i nikt go nie kontrolował.. Gdy zorientowałam się, jak wcześniej pisałam - było za późno. Wyszłam za mąż, bo pomyślałam, że kochając byłego nie mam prawa wciskać mu się z dzieckiem ( honor ). Prawdę mówiąc nie miałam żadnej nadziei na to, że mąż mnie pokocha, zdecydował splot wydarzeń. Tak naprawdę nie przypuszczałam, że zajdę w ciążę, podświadomie chciałam mieć dziecko, ale świadomie to do mnie nie docierało i gdy to się stało - przeżyłam szok i musiała decydować o życiu. Mieli to samo imię, najgorsze było to, że wymawiałam je nie do tego, którego kochałam ehh tragedia. Ogólnie rzecz biorąc dramat, który wreszcie zakończyłam. Chciałam bardzo od tego, którego kochałam usłyszeć co naprawdę do mnie czuje, ale nie chciałam go naciskać. Nie potrafiłam zapytać wprost. Byłam dużo młodsza od Ciebie i głupsza. W przypadku takim jak Twoim zażądałabym od niej jednoznacznej deklaracji - właśnie w szczerej rozmowie.Trudno mówić o gwarancjach, ja powiedziałabym, że ufasz, że nie zawiedzie Twojego zaufania. To bardzo obliguje i jeśli jej naprawdę na Tobie zależy to zrobi wszystko, żebyście byli razem. I to samo powinno działać w drugą stronę, że nie zawiedziesz jej zaufania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gwarancje, o których mówisz to nie tylko sprawa uczuć, ale także i honoru. Gdybym tak powiedziała, człowiekowi, którego kocham, nigdy nie zawiodłabym Jego zaufania. Dla mnie uczucie poszłoby wtedy w parze z honorem. A co ex męża, to w pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że nie mogę całego swojego życia poświęcić, dlatego, bo jemu jest tak wygodnie. Zdałam sobie sprawę z tego, że mam jedno życie, a skoro, ani on mnie nie kocha ani ja jego, to nic nas przy sobie nie trzyma. Nie szukam faceta, bo póki nie wyleczę się z tamtej miłości - to wiem, że przeżyję taki sam dramat jak z ex mężem - więc wolę być sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ktoś spróbuje odpowiedzieć mi dlaczego rozważam wariant "powrotu"? Czy ciągle kocham? Czy to tak z przyjaźni, jakiegoś przywiązania, uzależnienia? Czy może ulegam jej szantażowi emocjonalnemu? Nie wiem dlaczego rozważasz wariant powrotu. Ja zdałam sobie sprawę z tego, że nikogo tak nie będę kochała jak Jego. Znam siebie doskonale. To nie wynika z braku mężczyzn dookoła mnie, tylko z tego, że nie ulegałam nigdy łatwo uczuciom, a jak już uległam - to przepadłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
jedna mała m, dzięki. Czekałem na Twoją wypowiedź. Dostrzegając pewne podobieństwa naszych losów, chciałem wiedzieć jak daleko sięgają. "Nie byłam pewna Jego uczuć. Byłam Jego przyjaciółką, On nie widział chyba we mnie dziewczyny" - początek identyczny. "Zwątpiłam w to, że On mnie naprawdę pokocha." - to samo dalej. I pojawia się w Twoim życiu nowy facet. "Nie kochałam faceta, ..... było jakieś zauroczenie, krótkotrwała burza hormonów" - u mnie było tych facetek więcej (z żadną z tych poprzednich nie byłem tak długo jak z obecną "moją dziewczyną"). Czy to był skutek strachu przed samotnością? Nie sądzę. U tak młodych ludzi jak my, motorem napędzającym ich do szukania "kogoś na stałe" nie jest strach. "5 miesięcy po tym jak się poznaliśmy.....chciałam się wycofać", "mój ....też mnie nie kochał" - pomimo, że minął podobny okres naszego bycia razem, bardzo mało o sobie wiemy, zbyt mocno się nie odkryliśmy, ale ja mam nadzieję, że ona jest osobą, którą mogę pokochać. Ty podjęłaś decyzję. Nie kocham, nie jestem kochana - wycofuję się. Ja nie musiałem żadnej decyzji podejmować. Co prawda nie kocham, ale widzę szanse, że to może się stać. Czy ona mnie kocha? Dzisiaj nie wiem; ale jeżeli nawet nie, to może się tak stać (tak mało się jeszcze poznaliśmy). Oboje jesteśmy otwarci na tę naszą potencjalną miłość. I w tym momencie Twojego i mojego życia zdarza się COŚ, co wymusza u Ciebie zmianę decyzji, a mnie przymusza do podjęcia takowej. Ty dzisiaj, z perspektywy czasu stwierdzasz, że Twoja decyzja była zła (ale przecież miałaś takie przekonanie już w chwili jej podjęcia - wybrałaś tylko "mniejsze zło"). Spróbowałaś wrócić do temtego momentu i zacząć jeszcze raz. Przygotowałaś się do tego doskonale. "Wyczyściłaś" swoje sprawy. Ale TAM już nikt nie czeka. Nie chcesz w to uwierzyć, masz nadzieję, że może sie tylko ukrył. Wołasz głośno, ale on się nie odzywa. Czy powinnaś natrętnie się dobijać? Walić głową w mur? Ja tak robiłem, ale dużo energii poświęciłem też na zabijanie tamtej miłości. W tym swoim szaleństwie, które w końcu minęło, nie zauważyłem kiedy tamten mur już się rozsypał. Ale ja już buduję nowy gmach. Czy mój wybór dzisiaj to będzie też tylko "mniejsze zło"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wacek placek
888MOOOOO888MMOOOOOOOO8OOOOOOOOOOOMOOOO8888OOO OMOOOOM ____88888MOOOOO88OMOOOOOOOOOO8OOOOOOOOOOOMOOO8888OOOOOOMOOM ___88_888MMOOO888OMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMO8888OOOOOOOOOMO ___8_88888MOOO88OOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMO88OOOOOOOOOOOOM _____88888MOOO88OOMOOOOOOOOOO*88*OOOOOOOOOOMO88OOOOOOOOOOOOO OM ____888888MOOO88OOMOOOOOOOOO88@@88OOOOOOOOOMOO88OOOOOOOOOOOO OOM ____888888MMOO88OOMMOOOOOOOO88@@88OOOOOOOOOMOOO8OOOOOOOOOOOO OO*8 ____88888__MOOO8OOMMOOOOOOOOO*88*OOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOO O88@@ ____8888___MMOOOOOOMMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOOOOOOOOOOOOOOO O88@ _____888____MOOOOOOOMMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOMOOOOOOOOOOOOOO OO*8 _____888____MMOOOOOOOMMMOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOOMMOOOOOOOOOOOOO OOM ______88_____MOOOOOOOOMMMMOOOOOOOOOOOMMMMOOOOOMMOOOOOOOOOOOO MM ______88____MMOOOOOOOOOMMMMMMMMMMMMMMMOOOOOOOOMMMOOOOOOOOMMM ________88____MMOOOOOOOOOOOOMMMMMMMOOOOOOOOOOOOOOMMMMMMMMMM _________88___8MMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMMMMM __________8___88MMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOMOOOOOOOOMM ______________888MMOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOOOOOMMOOOOOOMM _____________88888MMOOOOOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOmMOOOOOMM _____________888888MMOOOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOOMMMOOOM ____________88888888MMOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOOOOMMOOOM ___________88_8888888MOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOOOOOOOMOOOM ___________8__888888_MOOOOOOOMMOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOMO ______________888888_MOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOMM _____________888888__MOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMOM _____________888888__MOOOOOMOOOOOOOOO@OOOOOOOOOOO OOOMOOM _____________88888___MOOOOOOOOOOOOOO@@OOOOOOOOOOOOOOOMOOM ____________88888___MOOOOOOOOOOOOOO@@@OOOOOOOOOOOOOOOOMOOM ___________88888___MOOOOOOOOOOOOOOO@@OOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOM __________88888___MOOOOOmOOOOOOOOOO@OOOOOOOOO OMmOOOOOOOMOOOM __________8888___MOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOOOOOOMOOO M _________8888___MOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOMOO OM ________888____MOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOOMOO OO ______8888____MMOOOOMmOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMMMOOOOOOOOO mOOmOO ____888______MOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOOOOOM OOmmOO __8888_______MMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOOOOOOOOOOOOmMOOM MOO _____________MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOm MOOMMOO ____________MMOOOOOOmOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO MOOMMOO ___________MOOOOOOOOOOOO8888888888MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO OOOMMOOMM ___________MOOOOOOOOOOOOO88888888MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOM OOMMM ___________MOOOOOOOOOOOOOO888888MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMO OMMM ___________MOOOOOOOOOOOOOOO88888MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOM OMM ___________MOOOOOOOOOOOOOOOOO88MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOM MM ___________MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMM M ___________MMOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM ____________MOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM ____________MMOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM _____________MOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM _____________MMOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM ______________MOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM ______________MMOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM _______________MOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM do ofiary :) zgadza sie:) fruwam niczym golebica:) to chyba miales na mylsi piszac, NIETYLKO:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wacek placek
888MOOOOO888MMOOOOOOOO8OOOOOOOOOOOMOOOO8888OOO OMOOOOM ____88888MOOOOO88OMOOOOOOOOOO8OOOOOOOOOOOMOOO8888OOOOOOMOOM ___88_888MMOOO888OMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMO8888OOOOOOOOOMO ___8_88888MOOO88OOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMO88OOOOOOOOOOOOM _____88888MOOO88OOMOOOOOOOOOO*88*OOOOOOOOOOMO88OOOOOOOOOOOOO OM ____888888MOOO88OOMOOOOOOOOO88@@88OOOOOOOOOMOO88OOOOOOOOOOOO OOM ____888888MMOO88OOMMOOOOOOOO88@@88OOOOOOOOOMOOO8OOOOOOOOOOOO OO*8 ____88888__MOOO8OOMMOOOOOOOOO*88*OOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOO O88@@ ____8888___MMOOOOOOMMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOOOOOOOOOOOOOOO O88@ _____888____MOOOOOOOMMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOMOOOOOOOOOOOOOO OO*8 _____888____MMOOOOOOOMMMOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOOMMOOOOOOOOOOOOO OOM ______88_____MOOOOOOOOMMMMOOOOOOOOOOOMMMMOOOOOMMOOOOOOOOOOOO MM ______88____MMOOOOOOOOOMMMMMMMMMMMMMMMOOOOOOOOMMMOOOOOOOOMMM ________88____MMOOOOOOOOOOOOMMMMMMMOOOOOOOOOOOOOOMMMMMMMMMM _________88___8MMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMMMMM __________8___88MMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOMOOOOOOOOMM ______________888MMOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOOOOOMMOOOOOOMM _____________88888MMOOOOOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOmMOOOOOMM _____________888888MMOOOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOOMMMOOOM ____________88888888MMOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOOOOMMOOOM ___________88_8888888MOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOOOOOOOMOOOM ___________8__888888_MOOOOOOOMMOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOMO ______________888888_MOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOMM _____________888888__MOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMOM _____________888888__MOOOOOMOOOOOOOOO@OOOOOOOOOOO OOOMOOM _____________88888___MOOOOOOOOOOOOOO@@OOOOOOOOOOOOOOOMOOM ____________88888___MOOOOOOOOOOOOOO@@@OOOOOOOOOOOOOOOOMOOM ___________88888___MOOOOOOOOOOOOOOO@@OOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOM __________88888___MOOOOOmOOOOOOOOOO@OOOOOOOOO OMmOOOOOOOMOOOM __________8888___MOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOOOOOOMOOO M _________8888___MOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOMOO OM ________888____MOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOOMOO OO ______8888____MMOOOOMmOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMMMOOOOOOOOO mOOmOO ____888______MOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMMOOOOOOOOOOOOM OOmmOO __8888_______MMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMOOOOOOOOOOOOOmMOOM MOO _____________MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOm MOOMMOO ____________MMOOOOOOmOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO MOOMMOO ___________MOOOOOOOOOOOO8888888888MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO OOOMMOOMM ___________MOOOOOOOOOOOOO88888888MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOM OOMMM ___________MOOOOOOOOOOOOOO888888MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMO OMMM ___________MOOOOOOOOOOOOOOO88888MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOM OMM ___________MOOOOOOOOOOOOOOOOO88MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOM MM ___________MOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMM M ___________MMOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM ____________MOOOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM ____________MMOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM _____________MOOOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM _____________MMOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM ______________MOOOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM ______________MMOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM _______________MOOOOOOOOOOOMOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMMM do ofiary :) zgadza sie:) fruwam niczym golebica:) to chyba miales na mylsi piszac, NIETYLKO:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
wacek placek, "to chyba miales na mylsi piszac, NIETYLKO". Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek tak mógł napisać. Ale przecież wykluczyć nie mogę. Powala mnie Twoja interpretacja moich myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze nie doczytalam
dlaczego musisz podjac jakas decyzje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze nie doczytalam
jakie wybory masz przed soba i dlaczego sa zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ________rada
mam lekkie pioro - mocniej dociskaj, moze nie wyjedziesz za margines

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy to będzie mniejsze zło ? Sam musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nie chce decydować się w życiu na mniejsze zło. Wolę wybrać dobro. A jakie ono będzie czas pokaże. Piszesz, że tamten mur się rozsypał ... Dlaczego więc dalej myślisz o tej dziewczynie. Myślę, że nie przeszło Ci tak jak i mnie, ( wmawiasz to sobie tylko ), a nowa dziewczyna to takie zakrycie problemu ( podobnie jak mój eks mąż ). Gdyby tamten mur całkowicie się rozsypał nie analizował byś dzisiaj tego - wiem po sobie. Uczucie jest silniejsze ode mnie i nic na to nie mogę poradzić, choćbym nie wiem jak się starała. Wiele lat próbowałam to ukryć, nawet sama przed sobą. Nie wiem dlaczego tak jest. Dlaczego w pewnym momencie moje małżeństwo samo zaczęło się gwałtownie rozpadać. Dlaczego nagle wszystko w moim życiu się wyprostowało ? Czuję, pierwszy raz, że podążam właściwą ścieżką. Widzisz, nas od lat łączyło tylko wspólne mieszkanie, on nie chciał się wyprowadzić, ja też nie miałam dokąd. I tak jednego dnia ( to nie przenośnia ! naprawdę jednego dnia - jak omen ) tracimy mieszkanie, wyłączają nam gaz, prąd. Całkowite dno. On w marazmie, olewający wszystko. Zniknęło jednego dnia to co nas łączyło - mieszkanie. O dziwo, nie płaczę z tego powodu, tylko jestem szczęśliwa ( niewytłumaczalne dla mnie do dziś ). On wyprowadza się. Mnie nagle udaje się wszystko odbudować i rzeczy niemożliwe stają się możliwe, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wychodzę na prostą, choć wszyscy byli pewni, że sytuacja jest bez wyjścia. Zrozumiałam, że tak musiało się stać i że podążam we właściwym kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podobnie jak Ty chciałam zabić tę miłość. Był krótki moment, że myślałam, że mam to już za sobą. Tak było ... dopóki znów coś mi o nim nie przypomniało. Też myślałam, że ten mur jest rozsypany ... na próżno, odbudowywał się za każdym razem i to mocniejszy. Walczyłam z tym uczuciem, po latach wiem, że to walka z wiatrakami, czuję się bezsilna wobec tej miłości, choć myślałam, że jestem naprawdę twarda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przez jakiś czas myślałam, że jestem nienormalna, bo przecież ludzie przeżywają wielkie miłości i o nich zapominają i tworzą nowe związki. Ale jednak nie wszyscy ... Mój daleki wujek do dziś płacze za swoją narzeczoną ( pomimo tego, że upłynęło ponad 20 lat ). Ożenił się, rozwiódł i do dziś jest sam. Mój znajomy dalej próbuje odzyskać kontakt z moją przyjaciółką i głos mu drży, gdy o nią pyta ( minęło coś około 7 lat odkąd się nie widzieli, a nie byli parą ). Dziwna to też historia. Bo spotkali się 7 lat temu, umówili kilka razy i ona przestraszyła się bycia z nim ( z powodu jego zawodu, bo jest osobą rozpoznawalną ). On się ożenił i wytrzymał w małżeństwie 2 lata. Rozwiódł się kilka lat temu. Facet dojrzały - 40 kilku letni, nie wytrzymał i wyprosił ode mnie nr telefonu do niej. Ona też nie może o nim zapomnieć, jest w związku, ale cały czas myśli co by było gdyby wtedy nie przestraszyła się. Ona boi się złapać z nim kontakt, bo czuje, że tym razem nie mogłaby go zostawić. To dwa przykłady z kilku, które znam, więc chyba nie jestem jednak nienormalna. Czuję, że prawdziwe uczucie jeśli jest - zwycięży wszystko. Myślę, że to co wydarzyło się ostatnio w moim życiu nie jest przypadkowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość jest najpiękniejszym szaleństwem. I jak wcześniej napisałam w tym szaleństwie normalnieje mi życie. Czuję się jakbym dostawała skrzydeł, unoszę się nad ziemią - dosłownie. Do niczego się nie przygotowywałam, wszystko stawało się samo z dnia na dzień, właściwie bez mojego udziału, albo z moim niewielkim udziałem. Życie nabiera barw. Takie właśnie szaleństwo przeżyłam po raz kolejny ... tym razem dokładnie poczułam, że On mnie kocha, więc jak teraz miałabym zejść z tej drogi ? Nie chcę już przeżywać związku bez uczuć, a takiej silnej miłości myślę, że już nie zaznam. Piszesz "tam już nikt nie czeka ... " - widzisz patrząc z perspektywy czasu myślę, że On był zbyt dumny, by przyznać się co naprawdę do mnie czuje i pewnie to się nie zmieniło. Po latach odnoszę wrażenie, że na zapas obawiał się, że go w jakiś sposób skrzywdzę ? KOCHAŁAM I KOCHAM Go strasznie mocno, więc nie potrafiłabym Go skrzywdzić. Mogę głupio, nieprzemyślenie się zachowywać, bo trudno zawsze się kontrolować, ale NIGDY nie byłabym w stanie zrobić coś przeciwko niemu. Tego akurat jestem więcej niż pewna. Widzisz nie rozumiem wielu kwestii. Dlaczego znów poczułam Jego miłość - w dodatku dużo silniejszą niż kiedyś ? Czuję, że On nie może się jakoś przełamać. Wydaje mi się, że On boi się, że odbiorę to jako Jego słabość ? Przecież zawsze był twardym mężczyzną. Jeśli On tak rzeczywiście myśli to nie ma racji - dla mnie byłaby to oznaka dojrzałości, bo tylko dojrzała osoba podąża w życiu wybierając miłość. Kiedyś byłam twardą kobietą i to było najgorsze. Dziś, gdybym wiedziała, że nie zrobię mu krzywdy ( tzn nie rozwalę związku ) - pobiegłabym w jednej chwili. Czasem marzy mi się, że spotykamy się na neutralnym gruncie i odtąd żyli długo i szczęśliwie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale się rozpisałam. Ale co i rusz coś nie daje mi spokoju. Miałam ciężej jak Ty. Zdawałam sobie sprawę z tego, że mogę nie podobać mu się fizycznie. Zresztą jak ja - kobieta miałam wyjść z inicjatywą - bez sensu, choć bardzo mi tego brakowało. Nie wiem jak On to widział. Brakowało mi z Jego strony odrobiny szaleństwa i spontaniczności. Widzisz uważam, że jeśli kogoś się kocha to sex powinien być spontaniczny. To zostało gdzieś w sferze moich niespełnionych marzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
jedna mała m, dzięki za Twoje "elaboraty". Od miesiąca przeżywam burzę mózgu. Próbuję sobie poukładać pewne rzeczy. Bardzo mi pomogłaś. Ciągle na Ciebie liczę. Kilka słów o "mojej dziewczynie". Jest bardzo atrakcyjną kobietą. Większość moich przyjaciół uważa, że zdecydowanie bardziej niż tamta "moja koleżanka". Ale z trójki najbliższych mi tylko jeden. Rzecz gustu. One różnią się prawie wszystkim. Kiedy ją poznałem na pewno ta jej "ponadprzeciętna" uroda była tym magnesem. Z czasem poznawałem jej inne zalety. Tworzymy tzw "udany związek". Ale znamy się przecież tak krótko. Wciąż tak niewiele o sobie wiemy. Jeszcze póltora miesiąca temu zapytany przez przyjaciela co słychać u "koleżanki" odpowiedziałem jednoznacznie i szczerze: nie wiem, nie interesuje mnie, to już przeszłość. Kiedy niedługo po tym spotkaliśmy się przypadkowo, poczułem jakieś emocje, ale było to przecież naturalne. Nie widzieliśmy się, ale również nie słyszeliśmy, tak dawno. Czemu przyjąłem jej zaproszenie? Przecież byliśmy znajomymi (to, że "postawiłem grubą kreskę" na przeszłości nie znaczyło, że staliśmy się ex-kolegami). A może chciałem sobie udowodnić, że "to mnie już nie rusza". Jej słowa były dla mnie zaskoczeniem. Chociaż kilka lat (wbrew rozsądkowi) na nie czekałem. Odpowiedź wydawała się oczywista: "A ja Ciebie nie!" Dlaczego taka nie padła? Po pierwsze, przestraszyłem się, że mogłaby (zanim cokolwiek zdążyłbym dodać) odebrać to tak jak odbierało wielu ludzi na tym forum: bawiłeś się mną, zadrwiłeś z moich uczuć. Po drugie, chociaż chciałem wierzyć, że to prawda wcale nie byłem tego pewien. Zacząłem więc ostrożnie: "kiedyś Cię kochałem". Miało to potwierdzić, że wszystko co było wcześniej, było szczere i autentyczne. Ale zdałem sobie natychmiast sprawę (na podstawie jej reakcji), że zostało odebrane jako równoznaczne i równie brutalne jak to, którego starałem się uniknąć. Próbowałem to złagodzić słowami "dzisiaj......nie jestem pewien.....". Czy to zostało zignorowane, czy też dodatkowo mnie pogrążyło? Nie wiem. Ale przecież z każdym dniem nabieram pewności, że nadal kocham. Chociaż ciągle wraca pytanie: czy to jest rzeczywiście miłość, czy tylko jakieś inne równie silne emocje typu głęboka przyjaźń, empatia-współczucie(?), może jakaś odpowiedzialność-wyrzuty sumienia(?). A może jednak miłość podszyta strachem, że te blizny, jakie pozostały po walce o jej uczucia, mogą zbyt mocno doskwierać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
Tak, wiem, MUSZĘ niezwłocznie z nią porozmawiać. Szczerze. MUSZĘ NATYCHMIAST POROZMAWIAĆ SZCZERZE ZE SWOJĄ DZIEWCZYNĄ. Przecież ona widzi, że coś się złego ze mną dzieje. I chce wiedzieć co. Czy mam być "szczery do bólu"? Czy są jakieś nieprzekraczalne granice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Poznałem dziewczynę, która od kilku lat była związana ze starszym, żonatym mężczyzną. Zakochałem się. Coś zaczęło między nami kiełkować (jakieś przytulania, pieszczoty, pocałunki....). Wyznałem jej miłość. W odpowiedzi usłyszałem: "najpierw muszę być sama". Znaliśmy się już dość dobrze i wiedziałem, że to nie będzie łatwe i musi potrwać. Cierpliwie czekałem. Nasze relacje nie zmieniały się. Nie naciskałem, nie drążyłem tematu. Kiedy ich relacje lawinowo zaczęły się pogarszać, uznałem, że jest to ostateczny moment ich rozstania. Nie uważałem za konieczne ani nawet stosowne, wsłuchiwanie się w ich rozmowy, a tym bardziej komentowanie ich czy wręcz suflowanie. Ale byłem na wyciągnięcie ręki gdyby mnie potrzebowała. Ponieważ kilkudniowa burza jaka się odbyła między nimi zakończyła się wspólnym weekendowym wyjazdem, po którym wszystko wróciło do normy, uznałem, że nic tu po mnie. Złożyłem wymówienie z pracy, wytłumaczyłem jej dlaczego to robię (muszę zacząć nowe życie, bez Ciebie). I tyle...." i tyle, tu sie historia powinna skończyc, a Ty, ofiaro lusu?flirtu? powinienes zacząc zapominac o tej kobiecie a nieustanne analizowanie sytuacji jakie m.in. tu czynisz temu raczej nie sprzyja... długo sie jeszcze zamierzasz babrac w tych analizach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
ewakitty, "i tyle,tu sie historia powinna skończyc", Absolutnie się z Tobą zgadzam. "a Ty, ofiaro lusu?flirtu? powinienes zacząc zapominac o tej kobiecie" Nie tylko zacząłem, ale wręcz uznałem, że zapomniałem. Ale przypadkowe spotkanie (po latach) i jej deklaracja wywróciły mój świat do góry nogami. "długo sie jeszcze zamierzasz babrac w tych analizach?" - właściwie decyzję już podjąłem. Mam już tylko jeden problem. Jak to powiedzieć "mojej dziewczynie"? Czy mam być "szczery aż do bólu"? Czy są jakieś nieprzekraczalne granice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"Mam już tylko jeden problem. Jak to powiedzieć "mojej dziewczynie"?" Już po problemie. Zacząłem konkretnie: musimy się rozstać. Odniosłem wrażenie, że nie była tym zaskoczona. Zapytała: dlaczego? co się stało? - Nie jestem jeszcze gotowy na poważny związek. I to było tyle ile udało mi się powiedzieć. Dalej to już była jej kanonada: łobuz, drań, zabawiłeś się mną, zawiodłeś moje zaufanie itd., itp..... .....i trzaśnięcie drzwiami...... Faktycznie, nie ma to jak szczera rozmowa. Jak łatwo poszło.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to jakies tam teorie psychologiczne mówią - ofiara często po jakims czasem zamienia sie kata... albo w łobuza itd.. niespecjalnie, nieświadomie. no ale świadomośc siebie, swoich uczuć to rzadko dostępna opcja w ludziach ;) a potem znów w ofiare... czego Ci nie zyczę, ale bym sie nei zdziwiła, gdyby ta twoja "kolezanka" jak tylko uslyszy ze teraz juz znów ja chcesz i wolny jestes cie w d. kopła a na koniec: medal z kartofla za odwagę i szybkie konkretne zakończenie sprawy z dziewczyną, po męsku (w końcu... hihi ;-)) tak trzymać i konsekwentnym byc! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
ewakitty, "bym sie nei zdziwiła, gdyby ta twoja "kolezanka" jak tylko uslyszy ze teraz juz znów ja chcesz i wolny jestes cie w d. kopła" Nigdy nie słyszała, że jestem zajęty, nigdy też nie usłyszy, że jestem wolny. Ktoś tu już wypowiadał się o strachu przed samotnością. Rzeczywiście, ludzie boją się samotności, ale tak jak wszystkich rzeczy, których nie znają. Ja się nie boję, już spróbowałem. Nie powiem, że "pustelnikowi" jest łatwo. Jeżeli tylko jego ułomności nie rzucają się zbytnio w oczy natychmiast pojawiają się zaintrygowane jego "dziwacznością" osoby. Wiele z nich stawia sobie za "punkt honoru" wytrącenie go z tego błogostanu. I udaje się wam dziewczyny, udaje.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
ewakitty, "bym sie nei zdziwiła, gdyby ta twoja "kolezanka" jak tylko uslyszy ze teraz juz znów ja chcesz i wolny jestes cie w d. kopła" Nigdy nie słyszała, że jestem zajęty, nigdy też nie usłyszy, że jestem wolny. Ktoś tu już wypowiadał się o strachu przed samotnością. Rzeczywiście, ludzie boją się samotności, ale tak jak wszystkich rzeczy, których nie znają. Ja się nie boję, już spróbowałem. Nie powiem, że "pustelnikowi" jest łatwo. Jeżeli tylko jego ułomności nie rzucają się zbytnio w oczy natychmiast pojawiają się zaintrygowane jego "dziwacznością" osoby. Wiele z nich stawia sobie za "punkt honoru" wytrącenie go z tego błogostanu. I udaje się wam dziewczyny, udaje.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nigdy nie słyszała, że jestem zajęty, nigdy też nie usłyszy, że jestem wolny." heh, nigdy nie mów nigdy ;) i co? penwie tez "nigdy" nie bedziesz probował z nią romansowac, z tą "koleżnaką"? poza tym, nie chce Cie martwic, ofiaro losu, ale koiety maja intuicje, tzw. nosa i takie ktore cale zycie gonily za niedostepnymi facetami, żonatymi np. beda sie prawdopodobnie dalej interesować niedostepnymi, choćby takimi "nie jestme pewny czy cie teraz kocham" BA! nawet takiego "zajetego", wahajaćego sie to wyczują nosem bez mówienia. serio serio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
ewakitty, "penwie tez "nigdy" nie bedziesz probował z nią romansowac, z tą "koleżnaką"?" Jeżeli przez tyle lat nie przyszło mi to do głowy, to nie sądzę aby nagle coś miało się zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofiara_losu
"takie ktore cale zycie gonily za niedostepnymi facetami, żonatymi np. beda sie prawdopodobnie dalej interesować niedostepnymi" - trudno się z tym nie zgodzić. Ale.... Są też takie, które zawiodły się, rozczarowały pierwszą miłością. I będąc w stanie kompletnej rozsypki spotkały kogoś, kto je przytulił, kto je zrozumiał i było im obojętne kto to jest i jakie ma zamiary wobec nich. I nawet nie zauważyły kiedy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam, ale nie mogę pisać. Muszę się wypłakać. Zajmie mi to trochę czasu. Dziś już wiem, że zostanę sama na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×