Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Taka jedna co wziela se meza

To nie 20-latki biora slub z przymusu, a 30-latki!!!

Polecane posty

Gość BlabLaBKLA
"I sorry ale dla mnie dziewczyna, która się żeni w tak młodym wieku jest po prostu ograniczona" Sorki, ale kobieta sie nie zeni, to ty jestes jakas ograniczona, skoro nawet nie wiesz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam Jerzy ale czegoś nie rozumiem:( jesteś z nią tylko ze względu na jej urode? A Ty chcesz mieć dzieci i normalną rodzinę? Nie można nikogo nakłaniać czy przymuszac do ślubu:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jerzy z Lublina
Ganesh, nie, nie tylko ze względu na urodę. ja ja kocham bardzo. Naprawdę bardzo mocno.No, uroda też się liczy, nie powiem. Ona jest nawet ładnniejsza od tej baby z "Przeminęło z wiatrem". Nikt inny mi się nigdy nie podobał tak naprawdę. Wiem, że to głupio brzmi, tak jakbym był pustakiem, ale on amnie jakos opętała (w sensie pozytywnym). Znam ją już od 2002 r. i przez ten czas, nawet na chwilę, nikt nie zwrócił mojej uwagi. Mam już duzo lat i chce mieć rodzinę, tymbardziej,że już raz poniosłem porażkę. Mamy wspólne zainteresowania, wszystko robimy razem. Nigdzie nie chodzę z kolegami, bo nie chcę, siedzę tylko z nią. Ona ma już 33 lata i chociaż wygląda bardzo młodo, to przecież sporo. I dlaczego, mimo tego nie chce dzieci? jak ją nakłonić??? Przecież to ona mnie powinna namawiać jako kobieta! to jej powinno bardziej zależeć. A ona "ma czas"! ja znia zostanę mimo tego,żeby tylko ze mną była, ale czemu tak jest???? czemu ona nie chce sama z siebie. Ja nie znam żadnej innej kobiety, której by na tym nie zależało!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jerzy z Lublina
Dodam, że jestesmy razem od 2005 roku. Oswiadczyłem się po 2 m-cach znajomości i ona się zgodziła. Teraz trochę pomieszkuję u niej. Ale ona pije codziennie po trzy piwa, leży przed tv i nie chce nic planować. Ja już zaplanowałem naszą przyszłość, chciałabym sprzedać jej mieszkanie, dołożyc moje oszczędności i kupić nasze. Czy to możliwe, że to przez jej urodę tak ona robi? Chociaz nie interesuje się innymi, nie daje mi powodów do zazdrości. Ale zachowuje się jakby miała 15 lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję takiej sytuacji:( nie mogę jakoś tej sytuacji "ogarnąć":( jakoś nie widzę jej w roli matki, przynajmniej teraz. Skoro nic jej nie interesuje, nie myśli o przyszłości to jakby mogła być teraz matka maleńkiego dziecka które wymaga opieki i uwagi 24h na dobę?:( smutne jest to, że jak kiedyś w końcu dojrzeje do macierzyństwa to może być już za późno:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bba
ladny masz plan, sprzedasz jej mieszkanie, dolozysz grosze i kupisz wspolne. W zyciu bym sie nie zgodzila zeby ktos tak zrobil. I ma dziewczyna racje, dzieci do szczescia nie sa potrzebne a jak sie je ma to jak kamien na szyi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniacca
autorka grubo sie myli. 20 - latki biora slub najczesciej dla tego bo "wpadly", albo boja sie ze juz nikogo lepszego nie znajda, albo babacia pyta o wnuczki - zal! 30 - sa niezalezne i biora dlatego bo trafil sie ktos fajny. po 30 jak jest ktos sam to juz sie przyzwyczail do samotnosci wiec albo trafi sie ktos warty uwagi albo nie. a swoja droga to w kazdym wieku bierze sie slub z przymusu: bo rodzina, bo znajomi maja a ja nie, bo co sobie pomysla inni, bo zostane sama na starosc itp... z przymusu to ludzie czesciej trwaja w malzenstwie niz do niego doprowadzaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jerzy z Lublina
Ale ja jej mówi,e że ja będę się dzieckiem zajmował! Ona nic nie będzie musiała robić. Boże, żeby chociaz slub wzięła, to miałabym już pewne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak można mówić, że dzieci są jak kamień u szyi?:-( :-( :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ganesh- nie ma co z nim dyskutować bo to jest prowokacja;-) A co do tematu to może się tak wypowiem. Bardzo się cieszę że wychodzę teraz za mąż mając bliżej do 30 niż 20 lat. Patrząc z perspektywy czasu widzę, jaki niedojrzałe miałam zachowania mając te 20 lat. Skończyłam studia wyszalałam się, wyimprezowałam. Nadeszła właściwa pora i właściwy mężczyzna. Mamy gdzie mieszkać(sami!) i z co życ. Dla mnie to idealny moment na założenie rodziny. można wziąć ślub z miłości w wieku 20 lat. Czemu nie? Ale miłością nie zapłacisz rachunków. A pisanie - bo mój (starszy zwykłe) narzeczony świetnie zarabia to jest tragedia. Chcesz być cały czas na jego utrzymaniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gallina galla
a ja napiszę ze swojego podwórka , mam 49 lat , wyszłam za mąż z wielkiej miłości mając niecałe 20 , dziś moja córka ma 28 lat i dopiero wyszła za mąż _______________ nie załuję ani chwili z mojego udanego małżeństwa , ale też widzę ile straciłam młodości na takzwane wyszumienie się , co bylo dane mojej corce , ile jeszzcze beztroski , studenckie życie , podróże które ominęły mnie bo dziecko bylo małe , bo choroby , kupki zupki itd____________ druga strona medalu , ja w jej wieku miałam dziecko 8 letnie a ją czekają te kupki zupki itd ___________ czyli wszystko ma plusy i minusy :) pozdrawiam wszystkie panie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak sobie myślę...
Gdyby statystycznie spojrzeć na ilość związków małżeńskich, jakie się rozpadają, to 20toparolatki przodują. Stąd jest ogólne przekonanie (UWAGA! Napisałam OGÓLNE PRZEKONANIE), że 20latki to mają jeszcze wsiu-bziu w głowie i nic poza tym. I poza wpadką, najczęściej małżeństwo podyktowane jest myślą 'chcę mieć piękną suknię ślubną! Bo to takie cool i w ogóle! Pobawmy się w dom!'. Sama byłam nastolatką, pamiętam swoje myśli i pragnienia. I gdybym wyszła za mąż mając np 22 lata, to obawiam się, że mój związek by nie przetrwał, bo ja sama miałam zbyt idealistyczne wyobrażenie o życiu. 4 lata później już wiedziałam jak wygląda życie we dwoje i na 'swoim', i mogłam podjąć świadomą decyzję opartą na doświadczeniu (i bynajmniej nie chodziło tu o zimną kalkulację, ale o wewnętrzną pewność, że wiem czego chcę w życiu). Miłość to nie wszystko, choć większość zakochanych 20latek chce w to wierzyć i nie przyjmuje innych argumentów. Trzeba wiedzieć w co się człowiek pakuje, jakie są obowiązki, bo nie ma idealnego życia. A czy taka 20, 21 czy 22 latka skąd może wiedzieć, jak się w kryzysowej sytuacji zachować, skoro nigdy czegoś takiego nie doświadczyła? I co - pójdzie do mamusi na skargę, wyżali się na forum? Żałosne. Akurat 20latki zostały wzięte w obronę przez kobiety, które ułożyły sobie szczęśliwy związek. Ale mam wrażenie, że kiedy wchodzi się na forum, czy to cafe czy inne, cała masa takich właśnie kobiet, które młodo wyszły za mąż, użala się, jaka to ich niesprawiedliwość dopadła, jak to im źle z ich chłopami, że oni je zdradzają, że nie mają swojego życia, że żałują, ze zamiast się wyszaleć weszły w związek małżeński, że nie mają pracy, że nie są szanowane, nie są spełnione, choć im się wydawało, że małżeństwo i dzieci da im takie poczucie, etc. A czy spotkacie kobietę, która bliżej 30tki po raz pierwszy wyszła za mąż, która tak by się użalała? Raczej nie. Nie ma co generalizować - bo są i 20tki odpowiedzialne i 30tki nieodpowiedzialne, ale jedno jest pewne - im więcej doświadczenia życiowego się nabierze, pozna się jak ten świat funkcjonuje, jacy są ludzie i co nimi kieruje - tym mniejsze jest prawdopodobieństwo popełnienia błędu przy wyborze partnera i tym bardziej świadomi jesteśmy decyzji jakie podejmujemy. Ale młodziutkie dwudziestki będą tylko młodziutkimi dwudziestkami i za nic mają słuchanie rad starszych, bo przecież 'one wiedzą najlepiej o swoim życiu'. No i super. Tylko żałosne i śmieszne wręcz jest później obserwowanie takiej dwudziestki (po kilku latach), jak sobie nie radzi z wieloma problemami, bo 'ona nie wiedziala, że tak będzie i nie tego się spodziewała, a pięknej baśni, w którym wszystko jest cudnie'... Pozdrawiam wszystkie rozsądne kobiety. I te zaślepione miłością też:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja mam 21 lat i
" Czy Wy naprawdę dziewczyny nie rozumiecie, że w wieku 20lat mało wiecie o świecie? Następne tezy - o starych, bo 30letnich matkach!Jeśłi się uda bo w tym wieku to przecież głównie bezpłodność albo in-vitro Jak trzeba miec pusto w głwoie, żeby tak się wypowiadać. Tacy rodzice, którzy niejdno już przeżyli i widzieli, dojrzeli do bycia rodzicami potrafią przekazac dziecku dużo więcej niż takie 20latki, których wizja świata ogranicza się do "założenia własnej firmy". No i o co chodzi z tą siłą do wychowywania? A argument: mam nadzieję, że jak pojdziesz do fryzjera to Ci ucho obetnie" mnie rozwalił " ===> Ja nie pisałam, że zamierzam zbierać doświadczenia, jako ŻONA, po prostu to jest logiczne, że 30latka ma większe "doświadczenie życiowe" niż 20latka , dziwne, żeby było inaczej. Ale czy bycie z kochającym facetem wyklucza zdobywanie doświadczenia ? Jeśli tak, to dlaczego ? I nie uważam też, że jednolite studia są w czymś lepsze... zresztą ja studiów nie będę przerywać, bo po licencjacie od razu idę na magisterskie. I w ogóle nie chciałam nawet iść na dzienne, bo nie chciałam siedzieć na garnuszku rodziców do 26 r. życia :) od razu po liceum poszłam do pracy i na zaoczne studia. Mój narzeczony się w tym roku broni i kończy studia, i już w tej chwili ma stałą, dobrą pracę.No a we wrześniu bierzemy ślub :) Nie każda bierze ślub ldla "pieknej sukienki" :o My bierzemy go dla siebie przede wszystkim. I już wolę być "20stką z fiu-bździu" w głowie niż 30stką, która myśli, że pozjadała wsyztskie rozumy i ma prawo oceniać innych. P.S. a dzieci nie planujemy, a na pewno nie przez najbliższe 10 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja mam 21 lat i
"później już wiedziałam jak wygląda życie we dwoje i na 'swoim', i mogłam podjąć świadomą decyzję opartą na doświadczeniu (i bynajmniej nie chodziło tu o zimną kalkulację, ale o wewnętrzną pewność, że wiem czego chcę w życiu)." ==> Ja np. też wiem :) i żadnej "baśni" się nie spodziewam heheh . A w kryzysowej sytuacji nikt z nas nie wie, jak się zachowa, jeśli wcześniej takiej nie doświadczył, a różne rzeczy nas w życu mogą spotkać, tragiczne i ciężkie, nawet po 40stce może wydarzyć się coś, czego nie udźwigniemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka_20
Moja siostra ma teraz 33 lata i żałuje że czekali na slub do 25 roku życia... dodam mieszkali ze sobą 5 lat przed tym ślubem sam na sam i nikt im ani grosza nie dorzucił jedyne co dostali to mikrofalówke na gwiazdke i na tym koniec, a nic im nie brakowalo . A skąd to wiem bo pytałam ją o to dlaczego była 5 lat w narzeczeństwie... i postukała mi po głowie i powiedziała to bylo głupie czekac i czekac... to samo zwlekali z mężem z 2 dzieckiem, w tej chwili nie może zajść w ciąże a jej córeczka ma 7 lat i rozpacza ze nie ma braciszka i wszyscy się zasmucają..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka_20
. Ale czy bycie z kochającym facetem wyklucza zdobywanie doświadczenia ? Jeśli tak, to dlaczego ? ===> też żądam tej odpowiedzi !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alexxxxxxa
Jak miałam 20 lat to też wydawało mi się, ze jestem dojrzała i odpowiedzialna, też wiedziałam wszystko najlepiej. Dopiero teraz, z perspektywy czasu, widzę, ze byłam zwykłą, głupiutką, niedoświadczoną osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka_20
I już wolę być "20stką z fiu-bździu" w głowie niż 30stką, która myśli, że pozjadała wsyztskie rozumy i ma prawo oceniać innych. => ja to samo, chociaż nie mam fiu bdździu A w kryzysowej sytuacji nikt z nas nie wie, jak się zachowa, jeśli wcześniej takiej nie doświadczył, a różne rzeczy nas w życu mogą spotkać, tragiczne i ciężkie, nawet po 40stce może wydarzyć się coś, czego nie udźwigniemy. ==> otóż to.... Kobiety które twierdzicie , że juz macie ekstra doświadczenie to ciekawe co powicie o swoich 28 czy 30 latach jak bedziecie miały 42 lata.. ?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lilka- czyli twoja siostra żałuje ze tak późno dostała prezenty ślubne? Nosz rozwalacie mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jerzy z Lublina
Miarka, brzydulo! Dlaczego prowokacja? Zazdrosna widzę jesteś jak cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak sobie myślę...
Do 'Ja mam 21 lat i' i do 'Lilka_20' Tak jak napisałam - są szurnięte 30tki i w pełni świadome 20tki. Ale pomyślcie o jednym - ile prawdziwego życia doświadczyła dziewczyna, która dopiero wchodzi w dorosłe życie (taka 20, 21 latka), a o ile więcej wie starsza od niej o 2-3 lata koleżanka? Najlepiej pomyślcie o sobie i o tym co myślałyście i ile wiedziałyście mając lat 17-18? Jaka jest różnica między wtedy a teraz? Co się w tym czasie zmieniło i ile? I jeśli napiszecie, że nic, że nadal jesteście takie same jak wtedy to Wam nie uwierzę, bo to by oznaczało, że się nie rozwijacie i jesteście na poziomie mentalnym nastolatki. A to tylko potwierdzałoby Waszą niedojrzałość zarówno psychiczną jak i społeczną. Z własnego doświadczenia - kiedy miałam 21 lat i studiowałam to inaczej patrzyłam na świat. Niby wiedziałam czego chcę - tzn skończyć studia i znaleźć dobrą pracę. Nie miałam parcia na branie ślubu bo i partner, który byłby potencjalnym kandydatem, dopiero się pojawił. I miałam okazję doświadczyć wyjazdu do USA. 3 miesiące, tylko ja i nowo poznane osoby. I te 3 miesiące wystarczyły, by mój światopogląd się zmienił na bardzo wiele spraw. 'Ja po tych 3 miesiącach' to była zupełnie inna osoba niż 'ja przed'. Na studiach też stopniowo się zmieniało. Mając lat 23 (niby TYLKO 2 lata różnicy), ale byłam właśnie na etapie kształtowania sobie wyobrażenia, co właściwie będę robiła po studiach. I zaczęłam pracę. 'Ja w wieku 21 lat', a 'ja w wieku 23 lat' to już była zupełnie inna osoba. Co lepsze mam teraz 30 lat. I porównuję co się zmieniło w ciągu ostatniego tylko 1 roku... I widzę KOLOSALNĄ zmianę. I znów 'ja w wieku 29 lat' i 'ja w wieku 30' to są dwie różne osoby. I mam świadomość, że za rok będzie podobnie. Są pewne rzeczy, które wolniej się zmieniają, ale są też takie, które potrafią się zmienić w oka mgnieniu. Ale to co myślałam i jak w wieku 20, 21 lat jest dalekie od tego, co myślałam mając lat choćby 24. Dlatego uważam, że nie należy się spieszyć z decyzją o ślubie - bo przecież druga strona też ulega transformacją. I co Wam z tego przyjdzie, że Wy wiecie czego chcecie, skoro drugiej stronie może się nagle 'odwidzieć'? A akurat w przypadku panów nie jest to rzadkością, a raczej notorycznym zachowaniem. Lepszym materiałem na męża będzie facet mający 28 lat, niż 22-23 latek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy bycie z kochającym facetem wyklucza zdobywanie doświadczenia? To w końcu bycie z facetem, czy bycie żoną? Bo się pogubiłam. Bycie żoną to dla mnie tworzenie RODZINY. Inne priorytety, inne cele. A jeśłi uważacie, że to to samo to po co tak młodo wychodzicie za mąż? Ja mam 21 lat- skąd u Ciebie taki pęd, żeby " nie siedzieć na garnuszku u rodziców"?, żeby od razu do pracy, studia zaoczne? Czy aż tak czasy się zmieniły, że wszyscy dążą do jak najszybszego usamodzielnienia? Gdzie te czasy, kiedy człowiek cieszył się młodością, wyjeżdzał na wymiany studenckie, zaciskał pasa, żeby coś ciekawego zobaczyc? Kurcze, ja chyba rzeczywiście się starzeję :):) Aha, tak na marginesie: teraz już nie ma jednolitych studiów. Wszystkie są dwustopniowe- w Unii jesteśmy. To tak gwoli ścicłości :) Lilka- a dlaczego twoja siostra żaluje tych pięciu lat narzeczeństwa? Bo nie bardzo rozumiem...ZE wzgłedu na prezenty, bo wcześniej to tylko mikrofałowkę pod choinkę dostała? Dziewczyny, jak chcecie zobaczyć, czy Wasz przyszły mąż sprawdzi się w roli męża, ojca, w sytuacji kryzysowej skoro tak szybko wychodzicie za mąż nie dając sobie nawet szansy na upewnienie się, że dobrze robicie? Co stoi na przeszkodzie, żeby pobyć po prostu razem? Bo ja naprawdę tego nie rozumiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak sobie myśłe..- no po prostu podpisuję się obiema rękami. U mnie z kolei zmieniło się dużo po półrocznym wyjeździe na stypendium do Norwegi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak sobie myślę...
Do Lilka_20 Piszesz, że nikt nie wie, jak się zachowa w kryzysowych sytuacjach. I wymieniasz śmierć, chorobę, inne tragedie... Ale kryzysowa sytuacja to tylko taka skrajność. Uważasz, że tylko np śmierć może spowodować kryzys w związku???!!! Kochana, ja mówię o sytuacjach życia codziennego, jak choćby rozwiązywanie problemów związanych z podziałem obowiązków, albo spięć związanych z innym systemem wartości, innych oczekiwań co do tego, co partner powinien robić, a czego nie; Chodzi też o tematy związane z brakiem pieniędzy na utrzymanie, o życie z teściami, wychodzenie na spotkania z koleżankami, kolegami; przewija się również temat zazdrości, albo tego, że Ty możesz zarabiać więcej niż Twój partner. Albo utrata pracy... No i ważna jest WSPÓLNA wizja tego, co chcecie w życiu osiągnąć (a nie tylko Twoja) i nie mam tu na myśli tylko faktu 'chcę założyć rodzinę', bo to dla Ciebie i Twojego partnera może oznaczać coś zupełnie innego.. Albo np kłótnie związane z chęcią posiadania potomstwa, jego ilości, tego JAK się tym potomstwem będziecie zajmować.. Czy też tematy związane z wyborem i wykańczaniem mieszkania. Ba! Nawet problem niezamykanej klapy od sedesu może stać się powodem do rozwodu. I choć to może być śmieszne dla Ciebie, nie jest wcale śmieszne dla tych, co przez to przeszli.... Mam zaprzyjaźnioną parę, która się młodo pobrała, a gdzie bardzo dużym problemem okazało się, że żona nie gotuje tak jak.. mama!!! No jak się tego słucha, to scyzoryk się w kieszeni otwiera, ale przed takimi właśnie problemami staje młoda niedoświadczona osoba. I tu właśnie widać Twój brak doświadczenia. A takiego problemu nie mają 30tki, które od kilku lat są w związkach i które mieszkają ze swoimi partnerami.. I właśnie o takie bardzo wyidealizowane myślenie chodzi w całej tej dyskusji. 20tka po prostu nie zdaje sobie sprawy z ilości problemów jakie mogą wystąpić w związku, nie mówiąc już o umiejętności rozwiązywania ich. Widzi tylko siebie i swojego ukochanego z happy endem w tle, gromadką dzieci, zupełnie jak na reklamie margaryny, albo proszku do prania. A później jako żona nagle musi sprostać wszystkim tym kwestiom, a gdy nie wie jak, to się to dla niej zaczyna przeobrażać w gigantyczne problemy... I tu jest pies pogrzebany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo ciekawy temat poruszyła autorka ... sama mam 22lata:) i w sierpniu wychodzę za mąż.. i czesto spotykam sie z opoieniami po co tak wcześnie? ... dla mnie to nie jest ani za wczesnie ani za pozno ... uważam że podjecie decyzji na temat ŚLUBU jest INDYWIDUALNĄ sprawą każdego z osobna... każdy poprostu czuje inny czas, miejsce, czy powód dla którego decyduje sie na tak wielki krok ... :) nie nawidze kiedy nawzajem sie krytykujecie bo tak naprawde zadana z was nie ma racji! nie ma schematu ktróy mowi w jakim wieku, kiedy itp. powinno sie wyjsc za maz! kazdy ma inne piorytety, plany, obowiązki ... smieszne jest to , ze ktos chce krytykowac kogos zupelnie go nie znajac... poza tym, kzady indywidualnie czuje tez potrzebe bycia juz razem na zawsze... i ludzie! to nie sredniowiecze, ze po slubie3 juz kapica! dobrze moze znajda sie jakies mlode dziewczyny ktore robia to pod wplywem impulusu - i co ztego? nie ktytukujcie ich! to ich zycie - same pisza scenariusz! u nóz im sie uda? a może to walsnie one beda szczesliwsze niz nie jedna z was? ja mimo ze mam tylko i AZ :D 22lata wiem czego chce! wiem czego sie spodziewac, wiem jeki mam plany, marzenia, piorytety... małzenstwo nie oznacza dal mnie konca z marzeniami! wrecz przeciwnie.. nadal bede stuiowac, bede pracowac, bede sie spoelniac... z czaem dzieci ... ale nie chce sie pakowac w pieluchy zaraz po ślubie:) poza tym najpierw cos trzeba temu dziecko zapewnic ... zreszta mamy czas:) ja mam 22 lata Mój Facet 25 ... razem czuej ze damy rade! i to jest wspaniale! wiem ze moge na niego liczyc, wiem ze razem podbijemy swiat!:):):) poporstu dostaje zawalu czytajac tak bezadzieje posty jak niektore z ww wymienionych! opamietajcie sie! i zastanowcie dawa razy zamin skrytykujecie!!!! uch i mam monolog:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie że trzeba krytykować a raczej uświadamiać niektórym że małżeństwo to nie jest zabawa i nie można brać ślubu pod wpływam impulsu. Bo małżeństwo się zaczyna jak tylko biała suknia zawiśnie w szafie. I wtedy się zaczyna prawdziwe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałam tylko zauważyć, że temat atakuje 30latki wychodzące " z musu" za mąż a nie na odwrót :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja mam 21 lat
" Najlepiej pomyślcie o sobie i o tym co myślałyście i ile wiedziałyście mając lat 17-18? Jaka jest różnica między wtedy a teraz? Co się w tym czasie zmieniło i ile? I jeśli napiszecie, że nic, że nadal jesteście takie same jak wtedy to Wam nie uwierzę, bo to by oznaczało, że się nie rozwijacie i jesteście na poziomie mentalnym nastolatki. A to tylko potwierdzałoby Waszą niedojrzałość zarówno psychiczną jak i społeczną." ==> To jasne, że się wiele zmienilam, ale mając 17-18 lat chodziłam jeszcze do liceum itd. Teraz mieszkam ze swoim facetem i nie spodziewam się życia, jak z bajki po ślubie. Nie jest on pierwszym lepszym i nie miałam parcia na ślub. Już teraz mieszkamy razem, radzimy sobie, więc nie wiem, co tak nagle miałoby się zmienić po ślubie ;) Bierzemy go , bo tego oboje chcemy i tyle. To jasne , że są sytuacje, kiedy młodzi ludzie pochopni podejmują takie decyzje, albo kiedy biorą ślub bo wpadli, ale na prawdę nie wszyscy są nieodpowiedzialnymi gówniarzami i traktowanie tak wszystkich jest niesprawiedliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja mam 21 lat
Mój facet ma 25 lat , i nie, nie obawiam się, że Mu się "odwidzi" ... I tak mieszkamy razem i co mamy nie brać ślubu , dlatego, że za parę lat może nam się "odwidzieć" i łatwiej będzie odejść z dnia na dzień,niż będąc małżeństwem ? Nie spodziewam się sielanki, bo związek to także ciężka praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×