Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

straszny_kocur

jak przemówić babci do rozsądku

Polecane posty

Te kupne serki homogenizowane, jogurty typu Danone, to praktycznie sam cukier. Budyń- ok, ale zamiast Danonka czy serka lepszy naturalny jogurt i zmiksowane owoce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nasze mamy i babcie rodziły i karmiły w nieco innym świecie- bez truskawek w zimie i najczęściej z deficytem na cytryny, z mlekiem od krowy bo modyfikowanego nie było wtedy można dostać i warzywami z ogródka albo ogródka znajomych (nawozów sztucznych nie było wszystko podlewało się gnojówką) Jakby te czasy wróciły to pewnie i karmić by można w ten sam sposób. Niestety teraz jedzonko to tykająca bomba i trzeba się dziesięć razy zastanowić zanim coś się skosztuje. Oczywiście nie oznacza to że należy przesadzać w drugą stronę. Trochę umiaru i tyle. A rady babci nie zawsze można przyjmować bez mrugnięcia okiem (moja mi kazała wkładać dzieci w puchowe bety :P ona tak 4 swoich wychowała i są zdrowe i żyją... :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście, że mnie mama karmiła wieloma rzeczami, których nie daje swojemu synowi, bo jest jedna różnica: to była 27 lat temu i wg mnie warzywa/mięso, a nawet desery/słodycze/przekąski były o niebo zdrowsze niż teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla mie to bez sensu
co ty kornelkowa piszesz? Przecież nie każdy wychowywał się na wsi i nie miał ogródka z własnymi warzywami czy krowy na balkonie :) Kupowało się to co było w sklepie. A chemia w jeszcze gorszym gatunku była dodawana do wszystkiego. O sklepowym "krowim" mleku w butelkach ze srebrnym czy żółtym kapsem już nie wspomnę. A 27 lat temu to już w ogóle oprócz octu nic nie było i karmiło się dzieci tym, co się udało zdobyć skądkolwiek. I co? Żyjecie nadal i to całkiem dobrze. Bo z tamtego jedzenia to co najwyżej za bardzo przewrażliwione jesteście:) Ale czy to wina diety???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co było w sklepie? To co się wyhodowało na wsi. Nikt ci niczego nie sprowadzała na taką skalę jak teraz. 90% żywności było polskiej bo sprowadzać się nie opłacało. Mleko w szklanych butelkach miało 2 dniowy termin ważności. Nie było UHT tylko od krówki mojej babci która rano doiła i zawoziła do mleczarni. A tam rozlewali do butelek i zatykali złotym kabzlem. Chemia była dodawana do wszystkiego? Do czego? Z tego co wiem to ludzie jeździli na wieś i kupowali od chłopa jaja, kiełbasę, mięso... To co było w osiedlowym sklepiku też było przywiezione ze wsi a nie sałata z Czech, marchew z Holandii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej. może nie będzie to jakaś przełomowa informacja w tej dyskusji ale... na serku danio, waniliowym jest znaczek aby nie podawać go dzieciom do lat 3!! jesli wiec firma sama takie info podaje, widocznie boi sie ze serek moglby mlodszym maluchom zaszkodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla mie to bez sensu
sądzisz że w butelkach było NAPRAWDĘ mleko rozlewane w mleczarni do butelek z kapslami? :) To była woda zaprawiona mlekiem z proszkiem IXI żeby nie skwaśniało za szybko. Spytaj też starszych ludzi, co wysypywali na pola zanim jarzynki czy ziemniaczki trafiły do skupu. Czy sądzisz, że jak owoce czy jarzyny przyjadą z zagranicy, to są gorsze od naszej marchewki hodowanej tuż przy szosie? Oj... jak wy wierzycie tym reklamom :) Kiedyś nie było tylu gazet, programów w TV i nie mówiło się o tym głośno, ale chemia była stosowana wszędzie, w znacznie większych stężeniach niż teraz stosowana. A cielęcinak przynoszona przez baby ze wsi i roznoszona po domach niejednokrotnie okazywała się... bocianem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wychowałam się na wsi. Bocianów nie jadłam za to zbierałam z babcią i dziadkiem i resztą rodzinki stonkę z ziemniaków do słoików a potem się ją deptało :D Babcia handlowała ziemniakami, jajami, mlekiem, mięsem, marchwią, bobem, makiem (pamiętam te pola maku- robiłyśmy sobie z makówek grzechotki :D moje dzieci nie będą wiedziały jak wygląda ta roślina) i czym się tylko dało. Oprysków nie było, nawozów nie było. Ile razy dziadziuś się wkurzał że nie ma czym opryskać i wszystko się zmarnuje. Plewiło się buraki, marchew, ziemniaki na kolanach. Codziennie w polu niezależnie od pogody, a rano o 4 na plac żeby sprzedać. Potem już na plac nie jeździli bo podpisali bezpośrednie umowy z ludźmi z warzywniaków z miasta i im dowozili, potem szpitale zaczęły kupować i szkoły... Pewnie zawsze się trafi ktoś kto wciska ludziom ciemnotę i na tym zarabia (czy to baba sprzedająca bociana zamiast cielęciny, czy to gerber który sprzedaje "zdrowe jedzonko dla niemowląt". To tylko inna skala problemu) Ja nie twierdzę ze to co ma etykietkę ze jest "super" jest na prawdę super. Twierdzę tylko ze kiedyś jedzenie było zdrowsze bo nie było na taką skalę rożnych barwników, ulepszaczy itd. Jakoś nie pamiętam zup w proszku czy kostek rosołowych kiedy byłam mała. A teraz je się świństwa... głównie dlatego ze świństwa są tanie. Zdrowa żywność jest tylko dla dobrze zarabiających. Bo warzywko eko kosztuje 3-4 razy tyle co warzywko z marketu...Już nie wspomnę ze teraz to eko nawet nie jest eko bo w powietrzu tyle tego syfu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
było zdrowsze, ja się z tym zgadzam. przede wszystkim nie dodawano tyle konserwantów, nie było tylu dostępnych słodyczy itp. wątpię też by w pegieerach stosowano jakieś wymyślne specyfiki chemiczne przy uprawie warzyw/zbóż czy hodowli zwierząt. teraz to norma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocurze pisalas ze maly
ma podejrzenie skazy, to jak z tym jest? Mleko krowie wtedy calkowicie odpada. Nic mu po tym nie jest? Ja daje wg oseska, 8 miesięczne dziecko- doprawiam kminkiem, majerankiem , koprem suszonym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2 madre wypowiedzi!brawo!
dla mnie to bez sensu zachowujecie się tak jakby was i waszych mężów nie wychowywały matki tylko jakieś UFOki.Skoro wam podawano jedzenie tak,jak proponują teraz babcie i wyrośliście na zdrowych ludzi,to niby dlaczego wasze dzieci miałyby na tym ucierpieć?Dajcie się wykazać babciom i przestańcie się zachowywać jakbyście wszystko wiedziały lepiej tylko dlatego że lekarz(też sporo od was starszy)tak powiedział.A już mówienie o swoich mamach lub teściowych że są nienormalne,bo pamiętaja jak was karmiły wydaje mi się zupełnie nie na miejscu.One też rodziły i wychowywały dzieci i nie sądzę,żeby nagle dostały takiej sklerozy, że już nie pamiętają co wam dawały jeść.dla mnie to bez sensu co ty kornelkowa piszesz?Przecież nie każdy wychowywał się na wsi i nie miał ogródka z własnymi warzywami czy krowy na balkonie.Kupowało się to co było w sklepie.A chemia w jeszcze gorszym gatunku była dodawana do wszystkiego.O sklepowym "krowim" mleku w butelkach ze srebrnym czy żółtym kapsem już nie wspomnę.A 27 lat temu to już w ogóle oprócz octu nic nie było i karmiło się dzieci tym,co się udało zdobyć skądkolwiek.I co?Żyjecie nadal i to całkiem dobrze.Bo z tamtego jedzenia to co najwyżej za bardzo przewrażliwione jesteście.Ale czy to wina diety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziurawymateractesco99zl
to moze poweidz jej jak powstaja te produkty. zdrowa krowa daje 10 litrow mleka dziennie max i jest dojona recznie, a w fabrykach podlacza sie je do maszyn, ktore sciagaja 100 litrow dzienie ( w tym mocz i wody plodowe, bo przeciez jak krowka jest w ciazy to nie idzie na maciezynskie). potem mleko jest podgrzewane do bardzo wysokich temperatur zeby czesc bakterii wytepic. i sztucznie jest napelniane witamina i wapniem, ktore i tak potem wysikujemy, bo mleko krowie ma takie wlasciwosci ze wyczyszcza wapn do nerek. poza tym zawiera caseine - czyli bialko krowie, ostatnio czytalam ze rakotworcze i niezdrowe. mleko jest reklamowane przez znanych sportocow i polecane przez lekarzy niby. ale kazdy dietetyk ci powie, zeby tego nie pic. a juz na pewno nie takie przetworzone z kartonika z marketu. poza tym, wystarczy pomyslec logicznie: jestesmy jedyymi ssakami na swiecie, ktore pija mleko obcych ssakow (no niby koty pija mleko, ale nie same z siebi etylk dlatego ze czlowiek je do tego zmusza i im to podaje) kazdy ssak robi bleko dla swoich dzieci. jako dorosla osoba nie przyssalabys sie do cycka swojej matki albo babci zeby sie mleka napic, nawet jakby ci mama/kolezanka odessala mleko z piesi i dala w szklance to i tak bys tego nie wypila. do cycka krowy zreszta tez bys sie nie przyssala bo prawdopodobnie by cie to obrzydzilo. a jak podaje w szklance to kazdy chetnie wypije, paranoja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dajcie się wykazać babciom i przestańcie się zachowywać jakbyście wszystko wiedziały lepiej Moim zdaniem to teraz czas żebyśmy się my wykazały. bacie już swój czas miały. W naszym społeczeństwie dzieci wychowują rodzice. Dziadkowie wychowują w Afryce. Oczywiście ze babcia może być wielkim skarbem i dzięki swojemu doświadczeniu potrafi pomóc (sama jak mam problem to pierwsze co robię to dzwonie do mamy), ale babcia nie może decydować o dziecku bo od tego są rodzice (no chyba ze są pozbawieni praw rodzicielskich) Jeśli autorka powiedziała ze nie życzy sobie podawania jogurtu 8 miesięcznemu dziecku to pomijając już fakt czy się winno podawać czy też nie, babcia zdanie matki powinna uszanować. I mądra babcia by tak zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"mocz i wody plodowe"???? podaj mi prosze droge fizjologiczna przedostawania sie tych plynow do wymion krowy bo jakos trudno mi to sobie wyobrazic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mamani pieczarki i fasolka po 6 miesiacu? tutaj w irlandii dostaniesz to juz po czwartym!:D zreszta tu po czwartym m-cu jest juz wszystko: cale obiadki typu spagetti po bolonsku, wieprzowinka, wolowinka, mix warzyw i owocow - no wszystko! grunt w tym, zeby mialo konsystencje dostosowana do 4-miesiecznego dziecka;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziurawymateractesco99zl
w polsce sie o tym nie mowi tyle, ale polecam ksiazke "skinny bitch". na zachodzie jest wiecej kampanii antymlekowych niz u nas popierajacych mleko. chocby w UK jest mnostwo stron i organizacji na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
babcie niech się zajmą własną menopauzą a nie nową misją "wychowam wnusia". swoje 5 minut juz miały. a jak widać po wypowiedziach autorki ta babcia nie jest "na bieżąco" w kwestii zdrowego żywienia maluchów skoro uważa że vegeta to nie to samo co zła sól. litości! babcie jak mają za dużo do powiedzenia to im się w głowach przewraca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziurawy materac bo na zachodzie wszyscy daja dzieciom mleko krowie jak dziecko skonczy roczek i nikt sie nie cacka. tutaj nigdy nie widzialam mleka z cyfra 4, a 3 to tez rzadkosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grudniowa no problem :D i mani mama i kornelka wiec bez różnicy :D Ja tam moim nawet teraz ograniczam grochy, fasole itd bo inaczej pól nocy spędzamy w wc bo mają wzdęcia. Co do mleka UHT to dla mnie to nie mleko ... nie ma żadnych wartości, a o walorach smakowych to nie wspomnę bo smakuje jak woda wymieszana z kredą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxyyy
Grunt to nie wpadac w przesade. Jak czasem widze swoje znajome lub kuzynki, ktore zanim cos niwego podadza dziecku do jedzenia spedzaja cale dnie i tygodnie na dopytywaniu sie lekarzy, znajomych i bog wie kogo jeszcze czy to dziecku nie zaszkodzi to nie wiem smiac sie czy plakac. Przeciez dziecko to nie jakas istota, eteryczna, ze gdy mu sie podac cos niewlasciwego natychmiast rozplynie sie w powietrzu wzglednie padnie na miejscu. Jesli dziecko zje np.jogurt lub serek (i tak przeciez nie caly tylko kilka lyzecze) to jesli zauwazysz, ze dostalo wysypki lub rozbolal je brzuszek wiecej tego nie podasz i poczekasz az bedzie starsze, Moze zas sie okazac, ze dziecku to smakuje i dobrze robi i wtedy czysty zysk:). A najbardziej to smiesza mnie osoby typu mojej kuzynki, ktora np. nie pozwala rocznemu dziecku podjesc objadku babci - duszona w warzywach wolowina, lub pieczony kurczak, buraczki, ziemniaki cokolwiek tylko upiera sie, ze mu sama ugotuje bardziej odpowiednie jedzenie bo alergik i delikatny a potem tak dlugo sie do tego zabiera, ze w koncu dziecko kona z glodu to ona je drozdzowka lub sucha bula zapycha - oczywiscie potem dzieciak nie chce jesc obiadu i wtedy to sie nazywa, ze taki niejadek i dla niego trzeba cuda niewidy wymyslac zeby cokolwiek tknal. HEHE. Oczywiscie nie da sie przekonac, ze soli to w babcinym obiedzie nie ma prawie wcale, ze delikatne i na pewno nie zaszkodzi - ona wie lepiej i juz a pozatym i tu koronny argument TAK POWIEDZIAL JEJ ICH PEDIATRA LUB ALERGOLOG.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój starszy brat
od 2 miesiąca życia był karmiony krowim!!! mlekiem i nic mu nie jest. Nie choruje, nie ma alergii itp. Moim zdaniem to właśnie przez podawanie dzieciom tych niedoprawionych papek ze sloiczków, bądż bardzo późne wprowadzanie różnych pokarmów, dzieci mają problemy z układem pokarmowym, bo ich żołądki nie są przyzwyczajone do normalnego jedzenia. Niestety dzieci które długo jedzą mdłe papki, potem nie chcą jeść przyprawionych potraw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tu widzę raczej problem z granicą. Nie jest istotne, czy to mleko, jogurt, czy serek. Babcia nie powinna podważać autorytetu rodzica. Mama mówi "nie wolno" - to znaczy, że nie wolno. Dla mnie to proste jak struna.Moja matka też próbowała wprowadzać swoje zasady. Kończyło się ostrymi uwagami z mojej strony, gdy poza moimi plecami próbowała robić ta, jak chciała - a czego nie chciałam ja; np przegrzewała czy szła do płaczącej małej w środku nocy, gdy z nią spaliśmy - i bez pytania o cokolwiek po prostu ją brała, wybudzała zamiast dać nam nauczyć się "obsługi noworodka" czy po prostu uśpić a nie gadać i się chichrać, jeśli już MUSIAŁA brać na ręce i kołysać.Czegokolwiek by to nie dotyczyło - powiedziałabym mamie, że stosujesz się do zaleceń pediatry a ona swoje zdanie może mieć, co nie zmienia faktu, że Ty decydujesz.Nie we wszystkim da się kogoś przekonać - nawet, jeśli Twoje argumenty są świetne. Są ludzie, którzy wiedzą lepiej tylko dzięki temu, że już swoje dziecko wychowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×