Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Grusia1985

Dieta 1000 kcal śmiało razem łatwiej!!!

Polecane posty

Witam:) a mnie też nie było długo ale egzaminy ja potem mąż teraz córcia chora, diety nie stosuję prawie miesiąc ale jestem zadowolona bo jem wszystko co popadnie frytki słodycze i waga cały czas stoi w miejscu:)normalnie szok:) ważę zazwyczaj tak 56.9/57,2 i jestem zadowolona, dzisiaj przyjechała szwagierka nie widziałyśmy się od wielkanocy i mówi ale ty jesteś chuda, czyli te 4 kilogramy co schudłam to widoczne:) hura:)!!!i marzy mi się schudnąć jeszcze 2 kilo ale narazie nie mogę się wzmóc no i tak to odkładam... ale może za tydzień bo teraz to i tak nie ma sensu ponieważ jem nieregularnie ze względu na chorobę dziecka i zazwyczaj to co mam pod ręką, często słodycze, a mąż mnie wieczorem kusi frytkami:( ale tak za tydzień się do was spowrotem przyłączę:)i napewno damy radę:)powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowe wyzwanie
witam dziewczynki mioge do was dolaczyc ja mam 168 wzrostu i waze 63 a chcialabym 57 od jutra chce diete 1000 kalorii kiedys probowalam dukana ale nawet calego dnia nie wytrzymalam bo nie tak zakwasiloo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nowe wyznwanie witaj:0 pewnie ze mozesz sie dolaczyc. ja mam tez 168 ale Twoja waga startowa to moja prawie idealna-tyle chcialabym wazyc:) no ale nie wazne ile kto wazy, ale ile komu uda sie schudnac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hello, Dołączam do Was... aczkolwiek moja waga uparcie stoi. :( Jakieś dwa tygodnie temu ubył kilogram i od tamtej pory waga ani drgnie. Stała także caaaały kwiecień. :( Poza tym co dzień ćwiczę około 45 minut. Oprócz tego jeżdżę na siłownię dwa razy w tygodniu. Raz na tydzień sauna. Przedwczoraj zaczęłam marszobieg. Ale pogoda dzisiejsza i wczorajsza mi nie pozwala na kontynuację. Podobno jutro ma być ładniej, także myknę... mój dzisiejszy jadłospis: śniadanie: pół szklanki mleka(75)+3 kromki chlebka Sonko(57) (2 z Nutellą(80)+1 z dżemem(35)) II śniadanie: baton Corny LINEA (68) pora obiadowa: kefir(144)+baton Fitness(89) (nie miałam czasu na nic innego) podwieczorek: serek wiejski(145) kolacja: papryka(36)+pół woreczka ryżu(175)+1/4 pomidora z bazylią(5) zapiekane w piekarniku (właśnie się piecze) :)))) Tym samym zjem 973 kalorie. :) I jem te 1000, 1200 kalorii, a waga wciąż się buntuje. Choć i tak już sporo schudłam, ale zależy mi na zrzucenie kg z nóg, bo moja budowa gruszki tylko tego wymaga. Brzuch, talia, boczki - OK. Pozdrawiam NOWE KOLEŻANKI - ODCHUDZACZKI. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahhahaa
Grusia1985 Witam ja właśnie jem śniadanko kefirek z płatkami owsianymi zarodnikami przennymi suszonymi śliwkami i pomaranczą A co to są te "zarodniki przenne"?????? Ale się uśmiałam, ha ha ha!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahhahaa
:D a mleka 0,05% też nie widziałam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, skróciłam trochę stopkę- nie ma sensu ciągnąć łańcuszka cotygodniowej wagi, bo i tak nikogo nie interesują moje marne efekty :D Ostatnio mam mało czasu na tenisa, no i pogoda też nie sprzyja, wszędzie mokro, dlatego wróciłam z 1300 na 1000 kcal. No i pozostaje mi ćwiczenie w domu. A i kolejna zmiana: jem więcej warzyw, zmusiłam się! - zobaczymy czy będą efekty, czy się opłaciło. Ważenie w pn. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zarodniki sa czescia ziarna z którego wystaja kiełki,zawieraja najceniejsze witaminy z grupy b ,e i minerały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam co u was bo u mnie nie za ciekawie problemy zdrowotne lekarz zalecił jeść 1500 kcal mówi że 1000 to za mało po porodzie jeszcze do tego blizniaczym. Włosy mi okropnie wychodzą ,przez ostanie 2 tygodnie przytyłam niecały kilogram od dzis dopiero waga powoli zaczyna spadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahhahaa
Uwierz, że z ZARODNIKÓW PRZENNYCH żadne kiełki nie wystają. Jak już to ZARODKI PSZENNE. A mleko to chyba miało być 0,5%. Nie chcę się czepiać, ale czytają to dziewczyny, które potem w sklepie będą stały z paczką zarodków w ręce i nie będą wiedziały czy mają właściwy produkt, bo przecież koleżanka z kafe pisała o zarodnikach a nie o zarodkach. Mleka też 0,05% będą szukać. A chyba ci chodziło o 0,5%. A to duża różnica. Pisząc na forum nie robisz zapisków w własnym notesiku i jakaś poprawność chyba obowiązuje? Skoro inni to czytają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahhahaa
ZARODKI PSZENNE a nie ZARODNIKI PRZENNE. A mleko 0,5% a nie 0,05%. Wiem co to zarodki, zwracam uwagę. że źle piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej no jesli o mnie chodzi to waga wsumie stoi(na szczescie) bo ostnio sobie pofolgowałam. mam bardzo dużo nauki, i zero motywacji do ćwiczeń i odchudzania. zaczyna mnie to wkurzać że najpierw sie nakręcam, mało jem przez tydzień a jak z kg mniej widzę na wadze to sobie odpuszczam. wiem, że tym sposobem nic nie osiągnę. wsumie to jem nie z głodu tylko bardziej z przyzwyczajenia, z zachcianek.... i dajmy sobie spokój z ustalaniem o jaki procent tłuszczu chodziło w mleku... zostało już to powiedziane i zajmijmy sie sednem sprawy..czyli odchudzankiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj haha szkoda gadać każdy wie o co chodzi wiec nie truj nam dupy jak co sie pisze . Witam u mnie ok ciężko zjeść te 1500 kcal ale cóż zrobić,a co do tego jedzenia Mirkat to u mnie tez tak zawsze było nie byłam głodna i i tak jadłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczyny, miałam zawsze identycznie...Te "smaczki" jak to zwykłam nazywać bardzo utrudniają odchudzanie. Cały tydzień trzymasz dietę, a nadchodzi ostatni dzień przed ważeniem i jesz jesz jesz...i to te niewskazane rzeczy: słodzone płatki, krem czekoladowy, chleb tostowy np...i stajesz potem następnego dnia na wagę, a tu tak samo jak tydzień temu albo więcej zamiast mniej i to dołuje, a wtedy sięgasz po coś na pocieszenie i koło się zamyka... Postanowiłam z tym wygrać. Po części mąż mnie zmotywował, powiedział: "narzekasz, że tak Ci źle na tej diecie, ale jakbyś wszystko robiła dobrze chudłabyś 0,5 kg tygodniowo. Jak Ci tak źle to skończ z tym. A jeśli naprawdę chcesz schudnąć to weź się za siebie i nie ulegaj smaczkom, tylko jedz to co Cię najbardziej zasyca. Podejdź do odchudzania logicznie, a nie emocjonalnie, bo nigdy nie wygrasz"- mniej więcej tak to brzmiało i zadziałało. Postawiłam na zupy jarzynowe, warzywa surowe i gotowane, ziemniaki, jabłka, banany, jajka, kotlety sojowe, twaróg, płatki pełnoziarniste niesłodzone itd.- krótko mówiąc: zero rzeczy mącznych, mało chleba (czasem kromka pumpernikla do śniadania), zero cukru i słodzonych płatków, tłuszczu tylko odrobinka- najwyżej łyżka dziennie, zazwyczaj do warzyw. Podziałało. Nie chodzę głodna, a to zagłusza zachcianki- one oczywiście są, ale wiem, że nawet jakbym mogła zjeść batona np. to "nie mam go gdzie zmieścić". Nie jem już 100g suchych cynamonowych płatków, które sycą na krótko i nie czuje się ich w żołądku, tylko 500-gramowy, normalny obiad ( w większości złożony z warzyw), który kcal ma mniej, ale ma większą wartość odżywczą i syci na 5-6 h...Polecam wszystkim. Za wiele przeszłam na tych dietach i z ręką na sercu Wam powiem: jedząc dżemy, chleb, słodzone płatki i słodzone jogurty nic nie schudniecie, tylko wciąż będziecie głodne, smutne, rozdrażnone, słabe i nabawicie się niedoborów. Taka dieta zachęca, bo jest tania i pyszna, ale nie prowadzi do zwycięstwa. Warzywa za to są niesamowicie pomocne, bo można ich dużo zjeść bez pochłaniania dużej ilości kcal. Kiedyś sobie mówiłam, że wolę 100 gramowe ciastko niż 500 g warzyw gotowanych, ale teraz wiem, że upodobania można zmienić z korzyścią dla siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, w końcu mogę się uśmiechnąć: w ubiegłym tygodniu straciłam 1,2 kg. To żywy dowód na to, że wczorajsza paplanina o warzywach nie była bez sensu ;) Zeszłam w końcu poniżej 60 kg i to pożądnie :) Przez 3 pierwsze tyg. maja schudłam zaledwie 10 dag! a tu w jeden tydzień 12 razy tyle- szok, sama nie mogę w to uwierzyć- tym bardziej, że ani razu nie grałam w tenisa w ubiegłym tyg. :) Szczęśliwy Gosiek :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wy Kobitki Ćwiczycie coś do tej wasze diety cud ?? Czy tylko mniej jecie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jast77
Czesc,ja dzis zaczynam 1000:)Mam nadzieje,ze uda mi sie wytrzymac,razem bedzie razniej.Na sniadanko 3 szkl.wody,kromeczka chleba razowego z ogorkiem i pomidorem,potem kawa z ordzem.wzrost 172,waga 98:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30stokrotek
Cześć:) Ja też zaczęłam dietę. To jedyna na której kiedykolwiek schudłam -10kg w 2 mies. To było kilka lat temu, zapuściłam się i zaprzepaściłam wszystko, potem były różne diety cud i ciągle więcej na wadze. Efekt - teraz ważę 97kg :O:O:O. Wg. mnie ta dieta jest najlepsza i najzdrowsza, potwierdziła to też moja lekarka :). Jem 5 posiłków dziennie: śniadanie 200kcal II śniadanie 150kcal obiad 350kcal podwieczorek 100kcal kolacja 200kcal. Jem duuuuużo warzyw, sałata do każdej kanapki :), chude wędliny i mięso, jak mam ochotę na słodkie to chlebek chrupki smaruję cieniutko dietetycznym dżemem:). Z owocami trochę ostrożniej, ale jak mam na coś wielką ochotę to sobie odrobiny nie odmawiam - oczywiście w ramach limitu kalorii. Jeszcze tylko muszę przeprosić się z moim rowerkiem stacjonarnym i płytami z ćwiczeniami:). Mam zeszyt w którym wszystko zapisuję, co i ile jem, jak się czuję, ile ćwiczę. Kiedyś taki zeszyt bardzo mi pomógł, teraz też na to liczę. Kiedyś miałam cienki, teraz założyłam gruby, bo mam dużo do schudnięcia, a zakładając, że chudnąć będę maksymalnie 1kg/tyg, to odchudzać się będę minimum 30 tygodni :O:O:O. Ale wytrwam:D:D:D. Pozdrawiam🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30stokrotek
Puściutko tutaj. Czyżym była sama?:( Ja choć się potykam to trwam, bo wiem, że jak odpuszczę to przegram, a na to nie mogę sobie pozwolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widokzokna
Ja chętnie dołączę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widok_z_okna
Również kiedyś stosowałam 1000 kcl. i ładnie schudłam, ja też prowadziłam zeszyt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka u mnie tak sobie, ale waga nie drgnela. dobrze ze nie poszla w gore. przez ten tydzien mam zamiar juz tak konkretnie sie wziac za sieie, zwikszyc ruch. ma byc pogoda ladna. ostsnio stwierdzialam ze sie przerzucam na bialka. tzn chce by byly podstawa mojej diety. zobaczymy czy sie uda. pozdarwiam i zycze wytrwalosci. a Wam jak idzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, u mnie w miarę ok. Trzymam się dalej warzyw, owoców, białka i produktów pełnoziarnistych, no i 1000 kcal. Gdybym nie zjadła nadprogramowych 1,2 kg lodów oraz swojego rafaello w tym tygodniu ważyłabym znacznie mniej, ale cóż, dobrze, że chociaż nie przytyłam po tym obżarstwie :) Ten tydzień będzie lepszy, ale do pt, bo ten weekend to mój "weekend urodzinowy" (w sobotę mam 23 urodziny). W pt mam gości, więc jakieś wino, ciasto, lody będą, w so też, a w niedzielę mąż wraca, więc będzie trzeci dzień świętowania- pewnie jakieś piwko, orzeszki i wypad do lasu jak za dawnych dobrych czasów...Postaram się nie zjeść całej połówki tortu, kg orzechów i kg lodów, ale trochę napewno skubnę. A może zrezygnuję z ciast typu snickers czy krówka z tymi tłustymi, pysznymi masami i podam owoce z galaretką?? To zawsze jakiś sposób na zjedzenie mniejszej ilości kcal...Przemyślę to. Ewentualnie jakiś dobry tort lodowy orzechowy/ adwokatowy- najlepszy taki będzie miał mniej kcal niż zwykłe ciasta. O i truskawki ze śnieżką czy sernik Dukanowski (bez ciasta, cukru...) Zobaczymy, dam znać po weekendzie jak mi poszło, trzymajcie kciuki żebym nie przytyła. Pa pa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytelinka topiku
Gosiu pisz czesciej bo bardzo chetnie Cie czytam :) sto lat moja Ty rowiesniczko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję, bardzo mi miło!! :) Znów jestem z Wami Dziewczyny. Urodziny z mężem odprawiłam w czwartek- przed jego wyjazdem na uczelnię, wczoraj poszłam na lody, a gości odwołałam- tzn. jakoś się wykręciłam od wielkiej fety. Trochę nieładnie zrobiłam, ale dzięki temu już dziś mogłam wrócić do diety. Czasami taki dzień jak urodziny bardzo pomaga w diecie. Zjadłam rzeczy, których nie jadłam od pół roku, dzięki czemu teraz będzie mi lżej na diecie (nie będzie tylu zachcianek mam nadzieję). Przytyłam tylko 80 dag w te dwa dni, a zjadłam: bajaderkę, całego Nussbeisera, pół szarlotki, 25 dag wafelków orzechowych w czekoladzie, 30 dag orzechów i 2 małe lody. Sporo tych dodatkowych kalorii. Było jeszcze jakieś 0,8 l wytrawnego czerwonego winka :) cały litr już nie wszedł he he :) Słaba ze mnie zawodniczka się zrobiła- łeb dalej mocny, ale do brzucha już się nie mogło więcej zmieścić, chyba wreszcie żołądek się skurczył. Jedzenia też na raz już nie potrafię dużo w siebie wrzucić..Kiedyś potrafiłam zjeść 2 bajaderki, a teraz jedna z trudem weszła, już mnie brzuch bolał, a wcześniej zjadłam tylko garstkę orzechów. Teraz wielki atak- bez żartów Dziewczyny :) Do 16.07 musi być na wadze 56-57 kg. No a do wtorku muszę zrzucić urodzinowy balast :) -mam 3 dni, uda się. Niby znów tydzień odchudzania zmarnowany, ale niczego nie żałuję, obym tylko nie ważyła więcej niż na ostatnim ważeniu. Pozdrawiam i życzę Wam wytrwałości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, co tam u Was? Żyjecie? Nikt się nie odzywa, chyba wszystkie padłyście przez tą dietę. ;) U mnie różnie, jak to w życiu. Szukam drugiej pracy (dodatkowej), by trochę kasy na studia odłożyć. Dziś mam stresujący dzień, bo dwie rozmowy w sprawie pracy mnie czekają, ale jakoś to będzie. Kolejna zmiana: pogodziłam się z macochą. Jakoś przypadkowo to wyszło, ale nie żałuję. Już słabo pamiętam dawne urazy, więc po co się na siebie gniewać. I dobrych chwil też sporo razem przeżyłyśmy... Waga powoli spada (0,4 pourodzinowego kilograma już wcięło), ale z oficjalnym ważeniem czekam do wtorku :) Pozdrowionka, pa pa paps :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×