Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Żonaty_28

poważnie o sexie i zdradzie...

Polecane posty

Gość skurczybyku
nawet mądrze piszesz, zaciekawiło mnie to, bardzo dobrze trafiony punkt widzenia i dobra analiza. Ja jestem taką kobietą, rozwiodłam się z mężem w zasadzie tylko z tego powodu, że nie byłam w stanie po urodzeniu seksu uprawiać i małżonek świrował ale nie umiał tego wprost nazwać, porażka na całej linii... W zasadzie to mąż rozwiódł się ze mną a ja zgodziłam się na rozwód, ale był to dla mnie taki szok, że do tej pory nie mogę się z tego otrząsnać. Minęło trzy lata od tych zajść a dziura na bańce wcale nie jest mniejsza. Nie wiem czy mój małżonek miał kogoś, czy mnie zdradził ale ja po urodzeniu wpadłam w anemię bardzo silną i jakoś tak naturalnie nie myślałam o tych sprawach, poza tym dziecko, dom, pranie, sprzatanie.... Teraz czuję bardzo głęboki uraz do wszystkich facetów, zachowuję się jak dzikuska, nie daję się nawet dotknąć przypadkiem, dostaję szału, nie umiem z tych zachować się wyswobodzić. Mój jeszcze wtedy małzonek kiedy byłam w połogu przymusił mnie do stosunku co było tak okropnym przeżyciem, nie życzę tego żadnej kobiecie... Po czterech latach powiem tak, brakuje mi bliskości, seksu ale boje się tego jak cholera, jak dziewica hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senetynka
a ja znałam faceta jak Zonaty który bardzo sie starał pomagał wyręczał dbał o dom i dzieci a jego małzonka tak szybko ustabilizowała sie w przekonaniu że ma kamerdynera a nie męza w domu że lubi seks i perwersje ale z innymi niz jej mąż. Na czatach wyrywa sobie facetów a tym przemiłym gosciem od ponad 6 miesiecy seksu nie uprawia. Dla mnie wzne jest aby jasno określać czego oczekuję od związku. A nie na siłę komus do doopaska włazić :O Facet wyłazi ze skóry stara sie pomaga oa ona ma focha. Sama jestem kobietą z 15 letnim stażem. W zyciu moim bywało różnie i czasem ochoty na seks nie było ale zawsze zasady okreslone były jasno. Kiedys powiedział mi po jakimś czasie bez seksu albo seksu z obowiązku że takie życie go nie interesuje i coraz bardziej nie ma na mnie ochoty. Zadziałało postanowiłam coś zmienic bo nie chciałam go stracić. dzis mam 36 lat i ciesze sie seksem i bliskoscią z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem taką żona
Wybaczcie, ze sie tak rozpisuje-ale moze w jakis sposób pomogę Żonatemu- nóż widelec, Jego zona jest w małym stopniu podobna do mnie. Ja osobiscie nie boję się zdrady męza- jest fajnym facetem.Rozumiem, że z potrzebami.Gdyby mnie zdradzil- hmm nie wiem.Może i to byłoby dla mnie na reke? Ktos inny odciązylby mnie z przykrych obowiązkow.Mysle tutaj o seksie, jako formie wyzycia sie , fizycznej aktywnosci nakierowanej na zaspokojenie swoich potrzeb. Natomiast nie umiałabym zyc, ze świadomościa, że mąż sie zakochał i zdradzając mnie, dba o potrzeby swojej kochanki. Dla mnie seks musi wynikać z bliskości, szacunku i miłości- ot takie starodawne przekonania. Muszę przyznać, że mam w tym temacie tak wiele do powiedzenia ( nie zawsze sa to mądre rzeczy) , że jednak nie dam rady opisywac więcej/ Tak jak już pisałam - takie pozorne "kłody" jak ja też istnieja , mają swoje potrzeby i uczucia, mają mężów i awersje do seksu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość noszzzzz
nic nie widac :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem dlaczego ciągle się mówi o tym, że żony nie chcą seksu, wciąż odmawiają swoim mężom, że takie są niechętne itp, itd. A ilu jest facetów, którzy nie chcą się kochać ze swoim i żonami?? To nie jest tak, że tylko kobieta nie chce, choć tak się już utarło. Ja jestem przykładem żony, której mąż od ponad 2 lat odmawia seksu. tzn nie zawsze, ale częściej odmawiał niż nie. Ostatnio trochę się obudził, ale bez rewelacji. Najdłuższa przerwa w seksie to było ok. 3 miesięcy. Jesteśmy ponad 2,5 roku po ślubie, wcześniej urodziło nam się dziecko i właściwie od narodzin malucha zaczął się problem. Mimo, że byłam zmęczona, to jednak na seks jeszcze miałam ochotę. Dodam, że nie zmuszałam męża do obecności przy porodzie ani tym podobnych rzeczy. Mam 23 lata i żyję niemalże w celibacie. Męczy mnie to strasznie. Rozmów było dużo, mąż nie potrafi jednoznacznie określić przyczyny braku ochoty na seks. A ma ją niestety rzadko. Możecie sobie mówić, że seks nie jest najważniejszy itp, ale ile można??? Kocham męża tak jak "Żonaty_28", ale myślę, że w końcu przyjdzie kres naszemu związkowi? Ile można namawiać, zachęcać męża do seksu, no ile?! Jak ma akurat ochotę, to jeszcze ok, ale jeśli odmawia, powoduje to żal, łzy, flustracje, a potem także podejrzenia itp. Przyjdzie taki moment, że powiem dość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasio_ kapusta
qrowkaciagotka@o2.pl Jak dla mnie są to objawy wzmożonej masturbancji męża, może kochanka wchodzi w grę? Jeżeli przed ślubem był aktywny to raczej mało prawdopodobne że mu przeszło. raczej jest Tobą znudzony tzn nie kręcisz go tak jak dawniej,może też przez to że jesteś już matką. Niektórzy faceci po urodzeniu dziecka nie mają już pociągu do partnerek , ja tego nie rozumiem ale ponoć tak mądre głowy się wypowiadają. czy warto rujnować związek ?? może sama znajdź sobie jakąś ostoje dla sexu. Na rozstanie zawsze czas się znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Jasio_kapusta Wiesz, nie sądzę, by kochanka wchodziła w grę. Mąż nie "zostaje po godzinach", nie wyjeżdża gdzieś, nie wiadomo gdzie, nie znika, nie ma żadnych konkretnych przesłanek, by stwierdzić, że ma kogoś na boku. Nie wiem co jest. Mąż twierdzi, że sam nie wie dlaczego tak się dzieje. Podejrzewał, że to wpływ środowiska, w którym pracuje, tzn małe pomieszczenie, a dużo komputerów, serwery itp....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytelnik10
Narazie tylko czytałrm ale uznałem ze czas sie wypowiedzieć. "qrowkaciagotka@o2.pl" ma poczęsci racje ze nietylko kobiety nie mają ochoty na seks zdarza sie to każdemu z róznych powodów. Róznica polega na tym iz w naszym społeczeństwie noagu wygląda to tak: Jezeli kobieta nie chce i jest to w jakimś tam stopniu powodem rozpadu związku to opinia jest taka że ona miała problemy a on niepotrafił jej zrozumieć i niepracował nad tym, brak mu cierpliwości itp. itd. Jeżeli to on nie ma ochoty to co sie okazuje ze sytuacja jest prawie identyczna.To jego wina bo albo ma inną albo ona mu juz sie znudziła, co za drań bo juz patrzy tylko na inne a jego zona juz mu nie w smak i na koniec to znowu jemu brakło cierpliwości i niepotrafił sie poświecić dla niej. Drodzy czytelnicy ktoś powie ze jestem facetem i to mój subiektywny punkt widzenia moze i tak. Ale dosyć juz mam tego ciągłego zwalania odpowiedzialności tylko i wyłącznie na mężczyzn.Fakt święci nie jesteśmy ale jak podają badania 65 procent związków rozpada sie z winy faceta a 35 % to kobieca sprawka. Natomiast jezeli chodzi o zdrady i romanse to juz jest troszke inaczej bo stereotyp faceta który zdradza juz dawno odszedł do lamusa. Blisko o 20% kobiety są bardziej skłonne do uniesień poza małżeńskich.Nie to jednak jest tematem rozmowy, przepraszam za to ale mam dość obwiniania nas za wszystko co złe. Ktoś słusznie powiedział ze związek to juz nie JA i ONA związek to MY, wiec oboje muszą pracować nad jego doskonaleniem ale i oboje brać na siebie odpowiedzialnść. Moja opinia jest taka: Szczera rozmowa dużo daje ale musi być naprawde szczera aż do "bólu" Zdrada nic nie załatwia a moze być definitywnym końcem waszej znajomości zarówno ta jawna jak i poza jej wiedzą.Takie sprawy wychodzą na jaw ZAWSZE tylko czasami to "bomba z opóźnionym zapłonem". Co do wizyty u specjalisty to z tym jest tak. Jaka jest nasza ilość wizyt u sexuologa tacy i są owi specjaliści, w naszym kraju cięzko jest o dobrego.Zawsze to jednak pójście w dobrym kierunku. Moja rada: Trzeba zacisnąć zęby i powiedzieć o wszystkim od "A" do "Z" dać czas na przemyślenie i zapytać co teraz z tym MY zrobimy. To nie jest sprawa którą da sie załatwić w tydzień czy nawet miesiąc.Musicie sobie powiedzieć czego od siebie oczkujecie i co możecie ofiarować, co wam sie podaoba i jest dobre a co trzeba poprawić. Taka jest Moja opinia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaJAKAbylam
PROBLEM:( Mam odwrotną sytuację niż założyciel wątku.To ja jestem tą stroną inicjującą,a on tylko przychodzi,je obiad,kładzie się na sofie,włącza tv i zasypia,bo wiecznie jest zmęczony.Weekendy ma wolne od pracy.Widzę,że gdzieś popełniłam błąd,tylko nie wiem gdzie.Jesteśmy prawie 5 lat ze sobą,nie mamy dzieci i chyba dopadła nas rutyna.Dodam,że ja mam lat 27,a on 24.Wpadłam w autentyczną depresję z tego powodu,gdyż ja potrafię mieć ochotę na seks minimum kilka razy dziennie...Leczę się na depresję do dzisiaj.Nigdy nie byłam zaspokajana tak jak było mi to potrzebne,były moje naciski na rozmowy od początku związku,ale on zawsze mówił,że rozmawiać nie potrafi...Powiecie mi,że winna sama sobie jestem,bo mogłam to skończyć!Wiem i czasem żałuję,że nie zrobiłam tego,gdy zaczynałam widzieć na czym stoję. Już nie wiem co robić,bo żadne prośby o rozmowę nie przynoszą rezultatu,seks z jego strony bardzo rzadko i tylko jak jemu się zachce,wymuszona rozmowa tylko po solidnej kłótni,ale ile można. Ręce opadają i brak mi już sił na kontynuację tego związku,tyle że ciężko mi go zakończyć:( Choć sama nie wiem dlaczego,choć czuję,że i jego i moje uczucie wygasło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaJAKAjestem
PROBLEM:( Mam odwrotną sytuację niż założyciel wątku.To ja jestem tą stroną inicjującą,a on tylko przychodzi,je obiad,kładzie się na sofie,włącza tv i zasypia,bo wiecznie jest zmęczony.Weekendy ma wolne od pracy.Widzę,że gdzieś popełniłam błąd,tylko nie wiem gdzie.Jesteśmy prawie 5 lat ze sobą,nie mamy dzieci i chyba dopadła nas rutyna.Dodam,że ja mam lat 27,a on 24.Wpadłam w autentyczną depresję z tego powodu,gdyż ja potrafię mieć ochotę na seks minimum kilka razy dziennie...Leczę się na depresję do dzisiaj.Nigdy nie byłam zaspokajana tak jak było mi to potrzebne,były moje naciski na rozmowy od początku związku,ale on zawsze mówił,że rozmawiać nie potrafi...Powiecie mi,że winna sama sobie jestem,bo mogłam to skończyć!Wiem i czasem żałuję,że nie zrobiłam tego,gdy zaczynałam widzieć na czym stoję. Już nie wiem co robić,bo żadne prośby o rozmowę nie przynoszą rezultatu,seks z jego strony bardzo rzadko i tylko jak jemu się zachce,wymuszona rozmowa tylko po solidnej kłótni,ale ile można. Ręce opadają i brak mi już sił na kontynuację tego związku,tyle że ciężko mi go zakończyć:( Choć sama nie wiem dlaczego,choć czuję,że i jego i moje uczucie wygasło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem taką żona
to bardzo ciekawe, ze są sytuacje odwrotne- mezczyznom sie nie chce .Hm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość animowanka
oj są są odwrotne, ja tez tak mialam, mieszkalam z facetem, bylam z nim 6 lat młodzi bylismy ja 23 lata on 29 i co? wiecznie zmeczony, z seksu nici, bo w nocy matka za sciana spi, jak z psem wyszla to 5 minut numerek, zdarza sie na szczescie juz nie jestem w tym maminsynkiem i walikoniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaJAKAjestem
Tylko,że my mieszkamy sami od 4 lat,nikogo oprócz sąsiadów za ścianą nie ma;)Mamy dobre życie,niczego nam nie brakuje.Układ mamy partnerski,on daje mi na życie jakąś tam sumę,ja wykładam drugie tyle i sobie żyjemy.Ma swoje pieniądze,także kłótni chociaż o pieniądze niema. Za to w ostatnim czasie są o seks,rozmowę,wsparcie.Wiem,że nie powinnam,ale normalne proszenie o rozmowę nie dało efektów przez ostatnie 3 lata,więc straciłam nerwy.Niestety wiem też,że i kłótnia nic nie da.Ech...odechciało mi się wszystkiego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×