Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wrawrona

Związek ze stażem ale "na kocia łapę". Kto tak żyje i jak się z tym czujecie?

Polecane posty

Gość wrawrona
jedna mała m----> mnie nie chodzi nawet o ten papierek ale o deklaracje, zaręczyny, wspólne planowanie przyszłości "tak na poważnie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
tez uwazam ze pomysl---> chodzi mi przede wszystkim o to, żeby nie marnował mi czasu, jeśli nie widzi nas w przyszłości. Nie boję się samotności, znalazłabym kogoś innego ale nie lubię jak ktoś "robi mnie w konia" i unika poważnych rozmów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadaadudud
2 lata to nie tak dużo. Autorko, poczekaj jeszcze spokojnie i poobserwuj jak się zachowuje i co mówi twój partner. W takich sprawach zalecany jest spokój i cierpliwość. Przymus nie jest wskazany:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adsdasd
haha jak mnie smiesza te wasze reguly: zaobraczkowany/a slub bedzie niebawem ach i och forever in love, natomiast bez slubu= zapewne partner jest niepewny czy chce ze mna spedzic reszte zycia bla bla bla... ja wzielam slub po... 12 latach!!! tak, dokladnie, po 10 latach sie oswiadczyl, po 12 slub- zadnej presji nie wywieralam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
adsdasd----gratuluję i jeżeli tobie nie przeszkadzało "bez gwarancji" to super. Każdy jest inny i ma inne potrzeby:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Calineczkka24
Ja w zwiazku 7,5 roku jestem... nic nie wspominał o slubie do czasu przeprowadzenia rozmowy. No i zacząl się migac... hehe. Odwlekac, bla, bla, bla. Od tej pory mam niesmak pewien, wie czego chcę, ale nic nie widac w tej kwestii. Ale odejscn po takim czasie nie jest łatwo i uargumentować to BO ON NIE CHCIAŁ, chociaz chwilami myslę, ze tak powinnam zrobic. Ale za rok przyjdzie taki moment, ze bedzie musial podjąc tą decyzję i wtedy zobaczymy jak to sie dla nas wyklaruje, pzdr dla wszystkich "czekjacych".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Endriu28
Nie rozumiem was, co wam da ślub? a z drugiej strony, to facet powinien wszystko zrobić byście się zgodziły zostać jego o tylko jego kobietą na całe życie...To ma być dla niego nagroda! Ma się bardzo o nią starać. A takie zachowanie które tu obserwuję to totalny brak szacunku do samej siebie i narzucanie się, błaganie faceta....szok. Ja o moją ukochaną musiałem się postarać bardzo, choć trwało to 2 lata, ale starałem się i gdy wreszcie się oświadczyłem, a Ona się zgodziła, to do dzisiaj mam dreszcze emocje jak o tym pomyślę. Pamiętajcie nigdy tak cukierek nie zasmakuje gdy będzie łatwo dostępny, smaczniejszy jest gdy trzeba o niego postarać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Calineczkka24
Endriu... czego Ty człowieku nie rozumiesz??? Nas nie rozumiesz, kobiet, które chcą wyjsć za faceta, którego kochamy??? Oświadczyłeś sie, super, ona sie zgodziła, tym bardziej super. A co by było gdyby zaczeła odwlekac i kręcic nosem?? Też bys nie rozumiał? Czujemy własnie to co kierowało Tobą, aby poprosic swoja kobietę o rekę, rozumiesz???????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Endriu28
Calineczko nie rozumiem podejścia do sprawy, nie chcesz być zdobywana jak 8 cud świata? czuć się wyjątkowa? By musiał facet walczyć o Ciebie, a Ty będziesz jego najcenniejszą nagrodą? Ale idąc twoim tokiem myślenia, lepiej narzucać się facetowi, naciskać ile wlezie, a jak się już "oświadczy" to tylko ze względu na presję, którą po około pół roku później zrozumie...I z pewnością coś z tym zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Calineczkka24
A gdzie ja napisalam, że się narzucam??? Nie miałam szczęscia spotakc takiego jak Ty, a z racji tego, ze jestem kobietą to nie oświadcze mu się. Serce nie sługa, lata i chęc stabilizacji rosną. Nie narzucam mu się, nic nie sugeruję. skoro ślub nie ejst wg Ciebie ważny bo = papaier, to po co się oświadczyłes??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam gadanie
wrawrona- a myślisz, że ślub da Ci "gwarancję"?? Gwarancję to możesz dostać na buty ale raczej nie na miłość drugiego człowieka:) dziwi mnie, że piszesz o marnowaniu czasu...Nie boisz się samotności, znalazłabyś kogoś innego- Ty w ogóle kochasz swojego mężczyznę?? Ja nie wyobrażam sobie życia z innym, nigdy nie miałam poczucia marnowania czasu- ja tak Ciebie czytam odnoszę wrażenie, że dla Ciebie związek to tylko wtedy jak pojawi się pierścionek zaręczynowy. Masz 22lata, moim zdaniem przesadzasz z tą dorosłością. A jednocześnie nie umiesz własnego faceta, człwoieka którego, jak twierdzisz kochasz, delikatnie naprowadzić na właściwie tory- DZIWNE! I jeszcze jedno- czasem bycie razem bez przymusu (czytaj ślub) jest dużo piękniejsze, bo DOBROWOLNE:) I, jak ktoś tu słusznie zauważył, wspólne kredyty wiążą bardziej niż śłub. P.S. Swoją drogą ja się zaczynam zastanawiać nad cywilnym!! W razie śmierci męża nie dziedziczę po nim nic! A rodzinkę ma jaką ma ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie. Autorko, piszesz, ze jestes w zwiazku 2lata, ze mieszkacie raz u Ciebie, raz u niego. Wybacz ale, to dla mnie nie jest zwiazek na kocia lape (wiem o czym pisze, mam staz 12letni). Zwiazek na kocia lape, na lewe papiery lub jak prawo mowi zwiazek konkubinacki to zwiazek gdzie mieszkacie razem na jednym zameldowaniu (nie przypuszczam, ze u Ciebie tak jest, chyba, ze co kilka tygodni lub miesiecy zmieniasz adres). Gdy macie razem, kredyty, dzieci, psa lub kota. Zaobraczkowanie naprawde nie rozwiazuje kwestji kocha nie kocha, jest ze mna na powaznie lub nie. Ludzie teraz tak lekko podchodza do instytucji malzenstwa, w mysl zasady jak sie nie uda to zawsze mozna sie rozwiesc. Zycze Ci szczescia i wytrwalosci i jescze duzo pokory w znalezieniu tego zlotego srodka, bys czyla sie kochana a nie wykorzystana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam gadanie
knutsel- bardzo mądrze napisałaś:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mall
Autorko mam identycznie, z ta różnicą że u mnie trwa to 5 lat i nic. Były rozmowy i tak dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mall
Autorko mam identycznie, z ta różnicą że u mnie trwa to 5 lat i nic. Były rozmowy i tak dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mall
Autorko mam identycznie, z ta różnicą że u mnie trwa to 5 lat i nic. Były rozmowy i tak dalej.Mówi ,że chce ale albo to nie tak albo co innego i tak ciągle. Mieszkamy razem i zaczynam sie żle z tym czuć taka dziewczyna na przeczekanie:( Bo albo rybki albo akwarium. Chcę mieć rodzinę , dzieci a kiedy jak lata lecą a on deklarować sie nie chce. Nie narzucam się ale irytuje mnie to już powoli. Bo jak mnie nie chce to niech powie, ja nie lubie takiego owijania w bawełne. I tu nie ma dziwne ,że po tylu latach gzdie znamy sie jak łyse konie, chciałabym posunąć sie krok do przodu. Tylko nic na siłe. Ale wieczne czekanie nie sprzyja oj nie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roxana446
Czemu ktoś napisał że zycie w małżeństwie jest z przymusu?? O czym wy piszecie. Małżeństwo to nie więzienie to danie partnerowi dowodu, że chcemy byc z nim, że nigdy nie chcemy się rozstać. Kiedys możemy zmienić zdanie ale na chwilę obecna dajemy sobie taką deklaracje i dla niektórych jest to wazne. Ja tez bardzo chciałm slubu i za pierwszym razem i za drugim, choć jak brałam 2 slub juz miałam po 40, ale było to dla mnie ważne, może dlatego że mój mąż jest sporo młodszy i nie chciałam żeby nas nie traktowano poważnie. Poza tym slub wiele ułatwia w zyciu codziennym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roxana446
I tu nie chodzi o żadne gwarancje. Facet unikajacy tego tematu albo deklarujący że sie nigdy nie ożeni nie jest wart zaangażowania i zaufania bo to oznacza że po prostu nie mysli o was naprawdę powaznie, nie liczy sie z wami. Bo skoro wg niektórych ten papierek nie ma żadnego znaczenia to czemu dla was tego nie zrobi? Żebyście się lepiej czuły? przeciez dla niego to bez znaczenia. Skoro tak usilnie nie chce tego robić to znaczy że jednak ma znaczenie i to duże... Często tacy faceci po latach konkubinatu trafiaja na inną kobiete i od razu sie z nią żenią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
roxana446----> zgadzam się z tobą i tak samo o tym myślę.:) Nie chodzi o gwarancję ale o wyraz uczuć i odwagę w zadeklarowaniu kobiecie chęci budowania wspólnej przyszłości, o wybraniu jej i miłości do niej. Dziewczyn można mieć wiele ale żonę chce się mieć jedną, na całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
Zapytałam kumpla, który ma dziewczyne od 8 lat, czemu się z nia nie żeni? Odpowiedział wymijająco, że widocznie nie wszystko mu w niej pasuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
Endriu28---> "a z drugiej strony, to facet powinien wszystko zrobić byście się zgodziły zostać jego o tylko jego kobietą na całe życie...To ma być dla niego nagroda! Ma się bardzo o nią starać." Zgadzam się i dlatego nie będę poruszać tej kwestii pierwsza, bo to nie ja powinnam się mu oświadczać lub wymuszać te oświadczyny. Tak nie chcę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
Kocham swojego faceta ale jeżeli on nie kocha mnie na tyle, aby zdecydować się na wybranie mnie na partnerkę na całe życie to i owszem, marnuje mi czas i krzywdzi mnie. Powinien odejść i poszukac kobiety, z która nie będzie bał się związać. I mnie równocześnie dać szansę na znalezienie mężczyzny, który nie będzie bał się zobowiązań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosna tuż tuż !
Tak zgadzam się z twoim podejsciem. jesli obie strony chcą konkubinatu to wszystko OK ale jesli w ogóle sie o tym nie mówi, ani o slubie ani konkubinacie, nic zero tematu, to kobieta może czuc się niepewnie i miec poczucie straty czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
Wydaje mi się , że gadaniem i zrzędzeniem niczego nie zdziałam. Liczą się czyny a nie słowa:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam gadanie
A ja znam taką parę- znaczy teraz już niestety byłą parę... Ona- totalnie wyzwolona dziewczyna, kariera międzynarodowa i życie w konkubinacie jakieś 4lata. Facet nigdy sie jej nie oświadczył, bo myślał, że jej nie zależy. I nagle dziewczyna szast, prast zrywa z nim, bo czasu nie będzie marnować skoro on nie potrafi się zadeklarować. I to tak zapiekła była w swoim żalu do chłopaka, że nie odpuściła i się rozstali. Potem kumpel stwierdził, że w sumie może dobrze się stało, bo nie wyobraża sobie życia z kimś kto blisko pół roku siedział cicho, słowem o swoich planach nie wspomniał i nagle przekreślił tyle wspólnych lat. Bo tak naprawdę jeśłi chłopak kocha to obojętne mu, czy jest w związku małżeńskim, czy nie. Od dziewczyny zależy jak sprawę postawi. Faceci przeważnie maja tylko jeden problem: po ślubie czują się w obowiązku być "głową rodziny" więc często ociągają się wiedząc,że nie są w stanie na tym etapie życia utrzymać rodziny. Dla kobiet to sukienka, ważny dzień w życiu a dla mężczyzn pewna granica, którą przekraczają. Wawrona- czasy, kiedy kobieta była niemotą i "czekała" już dawno minęły!!! Pogadaj z gościem i tyle. Moja ostatnia rada, bo już naprawdę cieżkawo mi się zaczyna to czytać:) Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rzadko odpisuję
Rzadko piszę na forach, ale uznałam, że powinnam do Ciebie napisać wawrona:). Na początku zaznaczę, że doskonale Cię rozumiem, przerabiałam to samo. Też byłam "staroświecka", myślałam, że może On szykuje mi niespodziankę, więc nie powinnam jej zepsuć. Z drugiej strony nie wyobrażałam sobie, jak mogłabym zacząć tę rozmowę, że byłoby to dla mnie upokarzające, że nie będę wymuszać i tak dalej. Efekt był taki, że byłam coraz bardziej sfrustrowana, a on o niczym nie miał pojęcia. Zrozumiałam, że to do niczego nie prowadzi. Frustracja narastała, jakeś delikatne aluzje (nie było mi lekko coś takiego wydusić) puszczał mimo uszu. W końcu byłam już tak wkurzona, że poinformowałam go, że ma się poważnie zastanowić, czy zamierza spędzić ze mną życie i zacząć coś działać w tym kierunku, bo ja nie będę czekać w nieskończoność i w razie braku deklaracji po prostu odejdę. Dałam mu kilka miesięcy czasu, kiedy o tym usłyszał przeraził się i powiedział, że on się nie ma nad czym zastanawiać, od dawna wie, że jestem tą jedyną. W niedługim czasie były i romantyczne oświadczyny, i pierścionek. Jesteśmy 3 lata po ślubie, oboje szczęśliwi. On jest mi wdzięczny za to, że trochę nim potrząsnęłam, bo gdyby nie to, nie bylibyśmy już razem. Jednocześnie nie zmuszałam go do ślubu, nie namawiałam, nie przekonywałam, chciałam po prostu deklaracji, co dalej, a po kilku latach związku chyba nie można mieć o to pretensji. Lepiej by było zerwać bez słowa? Wawrona, masz prawo decydować o swoim życiu, to zbyt ważne sprawy, żeby pozostawiać je własnemu losowi i czekać, aż On się domyśli, bo może być za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no co tam wawrona?
Co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×