Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wrawrona

Związek ze stażem ale "na kocia łapę". Kto tak żyje i jak się z tym czujecie?

Polecane posty

wrawrona => gdyby kobiety kochały nad życie to faceci nie mieliby problemów z deklaracjami... 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margaretta- to prawie jak u mnie, tylko, że moja Tosia nie ma jezszce roku :) A co do nazywania swojego partnera- ja mówię o swoim mąż a on o mnie żona. w końcu nikt nam w dowody nie zagląda. Zresztą ludzie sami tak o nas mówią, tak długo już jesteśmy razem:0 Nawet Ci, którzy wiedzą, że ślubu nie mamy. wrawrona- o jakich naciskach piszesz? Nie umiesz normalnie porozmawiać z własnym mężczyzną, z którym chcesz spędzić resztę życia??? jesteśmy ze sobą- przecież to lepiej jeśłi ludzie się rozstają niż jak mają brać słub, bo już wypada! Widać czuli, że nie chcą być razem. No a z tą poczekalnią- dla mnie śmieszne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
jesteśmy ze sobą----> a wiesz skąd tą książkę ściągnąc lub możesz mi ją wysłać? będę wdzięczna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteśmy ze sobą
niestety mam tylko wersje papierowa, ale chyba jest w każdej bibliotece, to komedia, ale właśnie o takich kobietach jak my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem w zwiazku hmm 12 lat ,mamy 3 wspamialych dzieci i jest super:),znam wiele rownie szczesliwych rodzin ,ktorym do szczescia nie jest potrzebna obraczka,pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
magda240777----> a taka "normalna rozmowa" to nie jest naciskanie i żądanie opowiedzenia się? Oczywiście, mam prawo znac jego plany i zamiary wobec mnie ale jeszcze raz napiszę: ja nie jestem zwolenniczką takiego załatwiania sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaborcza dziołcha
ja też mieszkam z facetem bez ślubu i też ja chce ślubu - on niby też tylko że jemu się nie śpieszy... ostatnio coś przebąkiwał o staraniach o dziecko, ale ja najpierw chcę ślubu a później dziecko, może to staroświeckie podejście, ale tak wole... więc czekam ale dam mu jeszcze rok, jeśli nic się nie zmieni... cóz... chyba sie rozstaniemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteśmy ze sobą
magda240777-----> mnie się ta poczekalnia kojarzy własnie z takimi parami, o których pisałam, ze po roku z kimś innym ślub. Ile związków tyle róznych poglądów na ślub, kazda z nas pisze o swoich uczuciach, jednym slub jest potrzebny, innym nie. Nie jest to kwestią wieku, bo to nie czasy, kiedy kobiety mając 19 lat były starymi pannami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
Nathy 2525----> wspólne potomstwo, wspólne życie i wspólne plany. Może obrączki nie masz, ale wiesz, że za miesiąc nie powie ci "pa" i nie wypomni:"przecież nic ci nie obiecywałem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
zaborcza dziołcha----> a ile jesteście już razem? Dajesz mu jeszcze rok? Więc zdecydowałaś się czekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wawrona-zbyt wiele wspolnie przeszlismy i nikogo nie jestem tak pewna jak mojego partnera-zycze tobie takiego wlasnie -ja swojego jestem pewna jak nikt inny na swiecie,i w zyciu ni ezalozylabym takiego topiku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteśmy ze sobą
nie jestem wierząca, ale kiedyś w telewizji wypowiadał się ksiądz, ze pary bez ślubu po prostu się rozstają, a pary po ślubie wiedzą, ze mają o co walczyć, że rozstanie to nie tylko spakowanie walizek, że bardzo czesto przychodza do niego malzenstwa z klopatami, jak przetrwaja te klopoty to ich zwiazek jest duzo silniejszy, a konkubinat- bywa tak, że pojawia sie problemy i koniec, bo tak najlatwiej, aw zyciu tak naprawde nie nalezy isc na latwizne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margarettaa
Ja nie moge do niego powiedzieć:" to kiedy się ze mna zaręczysz w końcu? jaja sobie robisz?" Ja sobie jaj nie robię, my jesteśmy na tyle blisko, że sobie mogłam pozwolić na żarcik. Nie wyobrażam sobie inaczej. A skoro Ty czujesz przed nim jakiś respekt co do zaczęcia jakiejś rozmowy i jak piszesz nie możesz do niego tak powiedzieć, tzn. że nie jesteście na tyle blisko.... dziwne trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
Nathy 2525 ----> no właśnie, gratuluję super chłopa;) Co do mnie, chce wiedziec na czym stoję i czy nie jestem "poczekalnią". Też nie chce mieć dzieci bez ślubu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteśmy ze sobą
Nathy 2525----> dziwnie piszes, ja dla mnie, ja siebie nie jestem pewna w 100%, a co dopiero innej osoby. "Na tyle siebie znamy, na ile nas sprawdzono".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
Margarettaa Ja nie moge do niego powiedzieć:" to kiedy się ze mna zaręczysz w końcu? jaja sobie robisz?"-----> to o jajach nie było do ciebie tylko do niego...:) Twoje podejście mi się podoba, "podeszłaś go" stosując żarty. Można powiedzieć, że zrobiłaś to sposobem, co jest sto razy lepsze od "ostatecznego starcia-albo albo".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a przepraszam : co innego ksiadz mialby powiedziec?do czego namawiac?chyba nie do zycia w konkubinacie,co? poza tym kazdy ksiadz jest inny ,ni ekazdy ksiadz to prawdziwy ksiadz,myslicie,ze mielismy problem chociazby z ochrzczeniem ktoregos z dzieci?otoz nie,a dlaczego?bo nasz ksiadz to czlowiek ,ktory rozumie i z ktorym mozna porozmawiac o wszystkim,wspiera i nie jest na -nie - jak wiekszosc zaklamanych ksiezy,ktorym tylko kasa w glowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobietka Swojego Mężczyzny
Ze swoim Ukochanym jesteśmy 2,5 roku, od roku mieszkamy razem i narazie też się nie zanosi na ślub itd. Narazie nie wymagam tego od Niego, jest dobrze jak jest. Chociaz nie powiem myślę o ślubię o Naszych dzieciach. Chciałabym bardzo, ale nic na siłę. Czas pokaże:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żeliwna dama
mam ciotke która żyje na kocią łape od 20 lat. ostatnio mieli w koncu brać slub; jej facet zachorował na raka i wtedy była możliwość że umrze i wpierdzieliła sie jego rodzina, brat mu naopowiadał coś o mojje ciotce że jej o kase chodzi; a chodziło o to że rodzinka nie chciała żeby w razie śmierci ona dzieziczyła po nim i ją tak urządzili... a ten debil im uwierzył. cały ten czas ona siedziała przy nim i sie nim opiekowała, ale to nic nie znaczy prawda? nawet ja są ze sobą 20 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteśmy ze sobą
uwierz, że znam księży, którzy powiedzieliby zupełnie co innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
Nie boję się go, mogłabym przeprowadzic taką rozmowę tylko nie chce załatwiac tego w ten sposób... Bliższy mi by był jakis inny, subtelniejszy sposobik. A najbardziej chciałabym aby to wyszło zupełnie i niespodziewanie od niego...takie marzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie czytałam co prawda Waszych wypowiedzi, bo zabrakło mi czasu. Uważam, że związek na "kocią łapę" jest dobrym związkiem, ponieważ obie strony nic na siłę nie trzyma i dzięki temu obu stronom bardziej na sobie zależy, obie strony bardziej się starają, a przez to są bardziej szczęśliwi w związku. Nie żyję z nikim na "kocią łapę", ale po jednym małżeństwie, nie chciałabym drugi raz wychodzić za mąż, bo papierek nie jest gwarancją szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimooooowooo
Kiedyś przez takie "zawieszenie" tak sie zniechęciłam do związku że rozstalismy się. Po 3 latach razem, konkubinatu rozstalismy bo ja nie mogłam znieść że trzyma mnie w takim "zawieszeniu" i twierdził że na razie slub jest nie potrzebny bo on ma jakies długi, zaszłości i musi swoje sprawy wyprostować, potem temat slubu ucichł a ja byłam coraz bardziej zniechęcona, wiecznie zła, niezadowolona, zmieniłam sie bardzo z zachowania i w koncu nie było co zbierać. On nie wie nawet dlaczego tak sie stało. Nie chciałm wyjśc na jakąś desperatkę i nie rozmawiałm z nim że zależy mi na normalnej rodzinie. Zreszta wcześniej juz 1 męża miałam. Teraz jestem żoną faceta, z którym pobralismy po roku znajomości. Od razu wiedział czego chce i do tego sam bardzo dążył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margarettaa
Ach to sorki, myślałam, ze do mnie. :) na pewno weźmiemy ślub ale jeszcze nie chcę teraz. I jeszcze zgadzam się w 100 % a wypowiedzią: ----> dziwnie piszes, ja dla mnie, ja siebie nie jestem pewna w 100%, a co dopiero innej osoby. "Na tyle siebie znamy, na ile nas sprawdzono". Czy po ślubie czy bez, czy z obrączką czy z pierścioniem zawsze można powiedzieć PA ŻEGNAJ... nie ma reguły . Nathy... ja bym nie była taka pewna, zgubne myślenie. Nikogo nie mamy na wyłączność, na zawsze... bo możemy się bardzo zdziwić ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokladnie,na ile nas sprawdzono- sprawdzilismy sie ,uwierz mi ,ze nie marzylam nawet o takim mezczyznie,jestesmy 12 lat a to szmat czasu ,wiele razem przezylismy i nie jeden zwiazek bierze z nas przyklad,mamy do siebie zaufanie ,zawsze sie wspieramy nawet kiedy jest ciezko,nigdy nie ma cichych dni,zawsze szczerze rozmawiamy,a kiedy tego wlasnie brakuje- to sa takie topiki jak ten:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zylam 12 lat na kocia lape, na szczescie nie w pl, mielismy podpisana u notariusza "umowe konkubinacka" (takie brzydkie slowo), w swietle prawa ,takie same prawa jak malzonkowie. dwojka dzieci, w razie smierci nie ma rozpraw spadkowych i w ogole, teraz od 2lat oficjalnie jego zona jestem. i tak jak jedna z poprzedniczek jestem jego i jego czynow bardziej pewna jak czego innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimooooowooo
Jedna mała - nie zgadzam się z twoim podejściem. Wg mnie włąśnie slub jest dowodem na to że chcemy byc naprawdę razem. Jeśli slub jest bez znaczenia to czemu go nie brać? A rozstac zawsze sie mozna jak jest źle to ślub nie przeszkodzi w rozstaniu. Nikt nikogo na siłę nie trzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrawrona
"Od razu wiedział czego chce i do tego sam bardzo dążył." I jakby z moim było tak samo, to nie zakładałabym tego topiku:( Gratuluję!:) Mnie właśnie takie "zawieszenie" sprawia przykrośc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maaaauaaaaalinkaaa
ehh ja wiem o co chodzi, mam to samo.. jesteśmy razem 3 lata. Mieszkamy w dużym mieście z tym, że mój chłopak jest studentem-żolnierzem i musi mieszkać rówież w wojsku. Od pół roku mam swoje mieszkanie, swoją firmę i generalnie na tyle uporządkowane życie żeby już WYJŚĆ ZA MĄŻ...jeszcze rok temu bym nie powiedziała,że tak na tym będzie mi zależeć. Ale to jest jakiś instynkt, który każe mi się zatrzymywać przy wszystkich Krukach, Apartach itp i ogladać pierścionki (juz mam swój typ). a mój chłopak mówi,że dopiero po szkole ( jest na 3 roku), że on musi mieć zapewnioną pracę, żeby się nie marwić że nie utrzyma rodziny... A najlepsze jest to, że wczoraj sąsiad z dołu taki typowo AntyMałżeństwo zaręczył się ze swoja dziewczyną (z która jest 3 miesiace). Szlag człowieka trafia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żeliwna dama
we francji tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×