Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Prooo comfore

Kto z was był wyśmiewany w szkole? Jak to wpłynęło na wasze dorosłe życie?

Polecane posty

Gość ja w gimnazjum
byłam wyśmiewana. Nie wiem czemu. Zwłaszcza przez chłopaków. Głupia nie byłam, dużo czytałam i miałam fenomenalną pamięć. Pomagałam innym w lekcjach, pozwalałam ściągać. W sporcie tez byłam dobra. Byłam ładna.Jak miałam 10 lat,to zauważyłam ze faceci na ulicy oglądają się za mną i komentują moją urodę. Nawet ci po 30. W klasie przezywano mnie '' piękno przyrody'',ale to brzmiało jak obelga. Jak to wpłynęło? Mam kompleksy i nie ufam innym. Ciężko mi jest z kimś zaprzyjaźnić się, boje się komuś zaufać. Ludzie myślą ze jestem zarozumiała i zimna. No i nigdy nie zakochałam się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam takaaaaam
hm... ja byłam wysmiewana w gimnazjum, głównie przez jedną dziewczyne i jej swite... nosilam okulary, potem soczewki,(mam dużą wadę wzroku), byłam biedna, ogólnie to miałam pojebany charakter, cala klasa mnie nie lubiła, ale 2 dziwki się na mnie uwziely, bo im się coś we mnie nie podobało. do tego nie musiałam się uczyć, a niejednokrotnie wpadła mi 5 za jakas aktywność, kartkowke, chociaz nie uczyłam się dobrze. pozniej z tyni sukami poszłam do liceum, szykanowaly mnie, kazały wypierdalac pod lampę, obgadywaly, śmiały się z mojej figury (szybko pojawiły się u mnie biodra i tyłek), wyglądu (byłam brZydka), potem nk. pl po szkole i nagle zmiana frontu, ładnie wygladasz w nowej fryzurze, zmienilas się, komentarze od kolegów do zdjęć etc... teraz moja pewność siebie wzrosła, ale nie potrafię wyczuć intencji ludzi, bywam bardzo niepewna siebie, choć pozbylam się kompleksów jeśli chodzi o wygląd... gorzej z charakterem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a_ja_do_dzisiaj_się_dziwię
dlaczego w szkole nie byłam wyśmiewana. Patrząc z perspektywy czasu: byłam biedna, źle ubrana, w sumie zaniedbana, bardzo dobrze się ucząca - cechy na ofiarę. Mimo, że nie ciągnęło mnie do ludzi z klasy, nigdy nie miałam problemów z "byciem w paczce", jakoś wręcz klasowa elita sama chciała się ze mną kolegować. Zastanawiałam się nad tym po latach (wtedy nawet nie przychodziło mi do głowy, że coś nie halo) i doszłam do wniosku, że nigdy po prostu nie robiłam z siebie ofiary, byłam bezczelna, z poczuciem humoru, pierwsza do ciekawych akcji typu "zróbmy coś" (nie chodzi o seks, nie te lata :) ). Dzisiaj myślę, że ofiarami są osoby które same się tak stawiają przed rówieśnikami, może się mylę...nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ermendarda
szkoła jest jak jajo -trza to zniesc -ja byłam wysmiewana w szkole -i efekt jest taki ze na zawsz e, bezpowrotnie stracilam wiare w ludzi i w przyjazn , koledzy ze szkoły gówno mnie obchodza i nie ma mnie n a zadnym portalu spolecznosciowym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I mnie tez...
Dokuczali chociaz ja bylam bardziej charakterna. Jesli ktorys przegial z zartami skierowanymi do mnie to dostawal w twarz i wtedy wszyscy sie smiali ale oczywiście z niego :-D najbardziej nienawidzilam wychowawczyni z podstawowki. A poniewaz od urodzenia mam wade sluchu to traktowala mnie jak smiecia, ponizala i wysmiewala ze z tym sluchem to jakas sciema...itd. Ojciec tez nie byl lepszy -ale na to szkoda slow. Odetchnelam jak poszlam do sredniej, ale bylam juz nieco zahukana i spodziewalam sie kolejnych atakow ze strony belfrow, okazali sie jednak ok. Teraz mam 26l.,nosze aparat sluch.- nie wstydze sie tego i czesto nawet z tego zartuje, pracuje, i niedlugo wychodze za mąz :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luchinnaaa
szkoła mija -a przyjazn ze szkolnej ławy to gówno kit i mit

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I mnie tez...
Mnie tez nie ma na źadnym portalu spoleczn. Szczerze to nie obchodza mnie kretyni z podstawowki czy ze sredniej i nie chce nawiazywac jakiegokolwiek kontaktu bo tak naprawde nie mialam tam prawdziwych przyjaciol a co sie z nimi dzieje to tez mnie to kolo dooopy lata :-D pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TEŻ byłam wyśmiewana
I choć minęło 12 lat do dziś mam uraz. I szczerze mówiąc nie wiem czemu byłam ofiarą. Nie byłam wtedy ani gruba, ani chuda, itp. A jak widzę mordy "oprawców" na fb to mam ochotę wyjebać komputer za okno. Tak ich kurwa nienawidzę! Jak to na mnie wpłynęło? Brak pewności siebie, nieufność do ludzi. Choć z roku na rok jest lepiej. Myślę, że za 5 lat całkiem mi to minie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TEŻ byłam wyśmiewana
W szkole średniej wszystko było okey, nikt się nie naśmiewał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ragnfrida
ja w ogole nie lubie ludzi i nie interesuje sie nimi - i smieszy mnie ze na NK jest zareejstrowanych 13 mln ludziow a na facebooku-600 mln -chyba cyber przemoc nic im nie mowi?ja z anic nie dałabym swej fotki do sieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odcisk na pięcie
w podstawówce (poczatek) byłam gruba wiec powiedzialabym ze raczej odalienowana ale nie wysmiewana, potem jeszcze bardziej sie ludzie ode mnie odsuneli bo zmarla mi mama, podejrzewam ze bali sie ze mna rozmawiac ze mnie urażą no i bylam pare takich sytuacji ze im sie wymsknelo typu "czy mama ci pozwoli" "co dostalas od mamy" albo "co kupujesz na dzien mamy" wtedy zawsze zapadala niezreczna cisza.poza tym zakumplowalam sie z dziewczyna ktora przezywali i pomiatali wiec wtedy tez bylam ta zla i czasem dokuczali ale bez wyzwisk choc moze nie pamietam. potem jakos poszlo bo w miedzyczasie schudlam, aczkolwiek pojawily sie nowe donosy jakoby ze smierdzialam (bodajze w gimnazjum),wyskoczyl z tym jeden chlopak ktorego wszyscy sie bali wiec potakiwali. poza tym nie lubilam sie z kilkoma dziewczynami ktore rozsiewaly o mnie rozne plotki.czulam sie jak w klatce.potem poszlam do liceum bylam bardzo niesmiala i mialam 3 kolezanki reszta mnie nie obchodzila. dalej juz bylo tylko lepiej bo stopniowo nabieralam pewnosci siebie, ale do dzis boje sie pracowac w wiekszej grupie osob i poznawac nowych ludzi. pomogla mi przez to przejsc znajomosc z jedna dziewczyna z ktora przyjaznie sie do dzis, ona byla bardziej przebojowa wiec i ja staralam sie "dorownac" wiec strasznych atakow na mnie nie bylo ale i tak odczuwalam ze lubia mnie mniej. a dlaczego to wszystko na mnie wplynelo? bo jestem bardzo wrazliwa i w domu u mnie zawsze sie mowilo "co ludzie powiedza" wiec widzialam sie taka jaka widzieli mnie inni z reszta to mi zostalo do dzis choc powoli z tym walcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odcisk na pięcie
no i oczywiscie kont na portalach spolecznosciowych nie mam. mialam przez jakis czas bo potrzebowalam, ale jak zobaczylam ze zaprasza mnie do znajomych garsc osob ktore wczesniej ledwo czesc mowily w tym ten ktory wymyslil ze smierdze to skasowalam bo takich "znajomych" to ja nie potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luciferiada
ja jestem odludkiem i nie spotykam sie z zadnymi kolezankami i nie gadam z nimi przez telefon -mozna bez tego zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez sie dopisze
Szkola podstawowa ciagnie sie za mna psychicznie do dzis. Wynioslam z niej totalna nieumiejetnosc wspolpracy w grupie - choc winno przeciez byc odwrotnie. Poszlam do podstawowki z umiejetnoscia plynnego czytania, pisania, prostego liczenia, znalam cale mnostwo wierszykow i piosenek - uczyla mnie w domu matka ktora nie pracowala i miala na to mnostwo czasu. Przeniesiono mnie z pierwszej klasy do drugiej prawie natychmiast - w tamtych czasach nie bylo zerowki. Moje ostatnie dobre wspomnienie to takie, kiedy wychowawczyni przy calej klasie i przy innych nauczycielach prosi mnie abym przeczytala jakis fragment z ksiazki... Tak dobrze zarlo i tak szybko zdechlo. Wkrotce potem zaczela sie nagonka na mnie podsycana przez wychowawczynie. Bylam karana osmieszaniem, odsuwaniem od wspolnych zabaw czy gier pod byle pretekstem (np zabawa w Mikolaja - mialam zakaz uczestnictwa bo prezent ktory przynioslam nie spodobal sie wylosowanej kolezance, ale za to musialam patrzec co roku, az do osmej klasy - jak sie bawia inni. Przeciez to sadyzm.) a nawet wzywaniem do dyrektorki i przesluchaniami gdy jakas kolezanka na mnie naskarzyla ze cos zrobilam czy powiedzialam (ani tego nie zrobilam, ani nie powiedzialam - ale mnie nie wierzono). Bylam persona non grata. W domu rodzice - wlasciwie to matka bo ojca takie bzdury nie obchodzily - radzili, zebym, sie nie odzywala, uczyla dobrze (z tym nie bylo problemow) i nie zadawala sie z kolezankami a jak sie ze mnie smieja to zignorowac. Rady ktore sobie mozna w buty wsadzic, nierealne i niezyciowe. Matka ani raz nie zareagowala, nie stanela w mojej obronie. Nawet czesto twierdzila, ze pewnie cos powiedzialam, zrobilam, zle zadanier odrobilam ze sie wychowawczyni czepia - albo wreszcie ze przesadzam. Nabawilam sie leku wysokosci przez stres i prze to, ze kiedys jakis chlopak ze starszej klasy zartowal, ze mnie zepchnie ze schodow z 2 pietra (stary budynek) i nawet mnie poszarpal. Dziecko, ktore nie ma oparcia w kimkolwiek bedzie ofiara bo po prostu mozna bezkarnie sie nad nim znecac. Po latach dowiedzialam sie, dlaczego. Czy to cos zmienilo? Niewiele. Mialam ogromne poczucie niesprawiedliwosci, jaka mnie spotkala. Tyle. Mam za to problem z zaufaniem, mialam kompleksy przez wiele lat dopoki nie zrobilo sie dla nich za ciasno i sie nie wyniosly. Teraz juz jestem "za stara" na kompleksy ale z niektorymi zahamowaniami i barierami nadal walcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cimirion
nie ma przyajazni w szkole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izusia.87
ja byłam bo byłam z biedniejszej rodziny,bo nie chciało mi się uczyć i byłam cicha ale z wiekiem to się zmieniło nie ma w sumie osobo żeby mnie nie lubiła,mam swoje zdanie,z tego co wiem to jestem zołzą ale o bardzo dobrym sercu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tez sie dopisze
A czy można wiedzieć jakiej to przyczyny się po latach dowiedziałaś przez którą tak cię traktowano ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicexx
Bo miałam mame na wysokim stanowisku, wszyscy znali moją rodzine, więc zazdrościli że miałam lepiej, że miałam ubrania zza granicy, że uczyłam sie dobrze, że byłam ładna. To o mnie chłopcy bili się na szkolnych dyskotekach, miałam powiedzmy "lepszy start" bo umiałam więcej. Ale to były tylko pozory. W domu przeżywałam prawdziwy horror i od dziecka już nauczyłam się maskowac to co było u mnie w sercu. Dlatego nie byłam lubiana, dziewczyny mnie nienawidziły. Od podstawówki, przez gimnazjum, po liceum. Zawsze byłam ofiarą dla nich, żeby sie ponabijać bo "zamknięta w sobie, dzika, zawsze nie taka jak trzeba" zawsze w cieniu. Miałam grupke przyjaciól, rozpadła sie, i tak zawsze czułam sie w niej zepchnieta na gorszy tor. Kiedy zmarł mój ojciec uciekli ode mnie już wszyscy. Do dziś czuję sie gorsza, nie potrafie sobie znaleźć miejsca na świecie, jestem nieufna i myśle że nikt mnie nie lubi. To straszne uczucie być nieakceptowanym przez ludzi. Zwłaszcza kiedy z Twojej strony zawsze starałaś sie żeby było jak najlepiej, żeby pomóc wszystkich, wyrywałam sobie żyły żeby ratować coś, kogoś, a wszyscy i tak odwrócili się. Do tej pory nie rozumiem dlaczego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdasadada
to i ja się wypowiem. w podstawówce byłam smiałą dziewczynką. Ale prawie cała klasa się ze mnie naśmiewała. Mam 3 siostry i mnie przez to przezywali. W klasie miałam tylko 6 dziewczyn, a chłopaków chyba 14. i wszyscy mnie przezywali, miałam koszmar w tej szkole. Tak było coodziennie. A dziewczyny tez były wredne. Umiały sie zmówić przeciwko mnie i razem z chłopakami mnie przezywać. To było okropne- 1 dziewczynka przeciwko takiej bandzie. Potem poszłam do gimnazjum. Nie umiałam się odnaleść w nowej szkole. Przez co miałam bardzo mało koleżanek, zrobiłam się strasznie nieśmiała. Zawsze czułam sie gorsza. Potem liceum. Miałam 1 dobrą koleżankę, ale niesmiałość pozostała. Zawsze miałam kompleksy. czułam się gorsza od innych. Teraz jestem na studiach i wiecie co wam powiem? Wreszcie wiem, że jestem sliczna, juz nie mam takich kompleksów jak kiedyś, przestałam chodzić w okularach. Wiele mówi mi że jestem śliczna, mam wspaniałe koleżanki na studiach. Jednak ta nieśmiałośc jeszcze gdzieś we mnie drzemie i często mam brak pewności siebie. Nie mam chłopaka, może tez w tym tkwi przyczyna. Pracuje nad nieśmialością i "wyrobieniem sie". Ale teraz wiem,że jestem ładna. dostrzegłam to w sobie i staram się pracować nad soba, by udowodnić tym wszytskim że jednak jestem kimś! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też, ja też, ja też...
Ja byłam wyśmiewana w szkole średniej za: wagę (7-10kg nadwagi) i brak chłopaka, nie byłam zapraszana na imprezy, nie lubiano mnie również za to, że na każdy temat miałam coś do powiedzenia, nie podlizywałam się (nawt nauczycielom) i nie stawałam po stronie silniejszego. Teraz dziewczynki, które wpadły lub wyszły za mąż wcześnie zżera to jak żyję (nie żyję samotnie wychowując dzieci, z bezrobotnym mężem, na garnuszku matki; jestem na swoim, niedługo będziemy z moim super wykształconym i na stanowisku mężem:P budować dom, mamy jeszcze kilka nieruchomości, moje dziecko nie dość, że śliczne jak lala to jeszcze inteligentne a pindzie, które patrzyły na mnie kiedyś z góry teraz patrzą i zastanawiają się jak to do cholery możliwe??? - więc nie warto być głupim, pustym, puszczać się i iść za innymi szczurami. Los czasami bywa niesprawiedliwy a czasami nagradza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Merry Christmas
Mnie wyśmiali w podstawówce. Miałam problemy w domu, przeprowadziłam się po raz kolejny w nowe miejsce, rodzice lekarze nie mięli czasu dla mnie ani mojego rodzeństwa, chodziłam zaniedbana, przygnębiona, straaaasznie nieśmiała, nawiązywanie kontaktów szło mi fatalnie. Niby miałam paczkę "psiapsiółek" ale toksycznych jak cholera, chyba bardziej mi szkodziły niż pomagały. Potem doszła szkoła muzyczna, stałam sie już totalnym alienem, nie miałam czasu sie z nikim spotykać, a dodatkowo w okresie dojrzewania strasznie szybko urosłam i trochę przytyłam, doszły wyzwiska "grubas, pasztet". W gimnazjum trochę lepiej, ale chyba tylko dlatego, ze trzymałam się na dystans od innych (miałam jedną zaufaną koleżankę, z którą trzymam kontakt do dziś) poza tym znowu się przeprowadziłam :3. Za to w liceum masakra na całego ale w drugą stronę z kolei. Zaczęłam imprezować, pakować się w toksyczne związki (żeby odreagować), schudłam 20 kilo, rodzicie mnie chcieli do szpitala wysłać. Potem depresja, niechęć do życia, nic mnie nie cieszyło, miałam beznadziejne oceny, choć nauka nigdy nie sprawiała mi problemów, chciałam rzucić w diabły szkołę. Sama nie wiem jak udało mi się zdać maturę i dostać na studia. Niedługo stuknie mi 21 lat (nieeee) ;P nie jestem zbyt pamiętliwa ale nie powiem, że wyśmiewanie na mnie wpłynęło. Mam teraz duży dystans do ludzi, jednocześnie baardzo dużo od siebie wymagam, kiepsko znoszę porażki i krytykę. Jak wcześniej było pisane nie wyjdę z domu bez makijażu, notorycznie się odchudzam, ciągle jestem z siebie niezadowolona. Mam kilka zaufanych koleżanek (bo w "przyjaciółki" już nie wierzę). Miałam kilka krótkich związków. Faceta jak na razie ni ma :) Będzie to będzie, jak nie kupie sobie kota pozdrawiam :->

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkdadjakdjadkajdka
ja miałam tak w szkole wyzwiska w stylu: dziwka, szmata, glupia ze słomą w głowie...w domu zaś siostry wyzywały mnie od maślar i przygłupów, jak podrosłam to przestały, ale potem znowu starzy sie zaczeli znęcac : pociep, smarkula, itp itd ...to źle i tamto nic nie umiesz.... i co ja mam powiedziec płakać sie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkdadjakdjadkajdka
to nie jest tak to ie sa zmartwienia to sa potem juz choroby : nerwica.... itp ja jakromawiam zkims kogo nie znam jakam sie i czerwienie to jest straszne prowadzi do depresji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paicee
Ja bylam bo doszlam jako nowa uczennica,popychali mnie wysmiewali sie i tak przez 3 lata do 8 klasy.skutki teraz nerwica lekowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akukuruku
Ja też byłam nieakceptowana... W podstawówce i gimnazjum było okropnie:/... Ciągle czułam się na marginesie klasy. Byłam wyzywana, w gimnazjum rzucano we mnie (nawet na lekcjach!) kulkami z papieru, długopisami, kasztanami...butami. Kiepsko to znosiłam. Poskarżyłam się pedagogowi, coś tam niby pomogło, bo zaczepki były mniej natarczywe, ale brak kontaktu z ludźmi pozostał. Patrzyli na mnie niechętnie.. Jeślli byłam przydzielona do pracy w jakiejś grupie, to zawsze czułam się tam niechciana, ludzie mnie ignorowali. W liceum było lepiej, bo ja sama olewałam jakieś niemiło komentarze pod moim adresem... Nie wiem skąd to się brało.. ale przecież trudno spojrzeć na siebie oczami innych i znaleźć powód, żeby się nie lubić. Do teraz gdy te lata wspominam, chce mi się płakać - nienawidzę ludzi z moich klas... Także tych, którzy nic czynnie nie zrobili mi, nie przezywali, nie rzucali czymś.. ale patrzyli na to i się śmiali, mieli mnie w dupie, gdy siadałam w kącie licząc, że nikt z dokuczających nie doczepi się do mnie tym razem. Poza tym, jestem zamknięta - nie mam wielu znajomych, utrzymuję kontakt z może trzema osobami z liceum, a na studiach też nie nawiązałam zbyt wielu znajomości.. Ciągle mam wrażenie, że ludzie patrzą na mnie z niechęcią i jeśli się odważę coś zrobić, czy powiedzieć - wyśmieją mnie:/... Nienawidzę dzieci - są okrutne, pozbawione wyczucia:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Historia z happy endem
Ja byłem wyśmiewany w podstawówce (patologiczna dzielnica mojego miasta), że mam dobre stopnie to nie było tam mile widziane. Żeby mi nie podskakiwali za bardzo wkręciłem się w nabojkę mojego klubu piłkarskiego i poznałem parę "chwytów na fujarkę", dzięki czemu żarty się skończyły. Poszedłem za ciosem, pokończyłem dobre studia poparte super zarobkami. Śmieję się teraz czasem podjeżdżając do rodziny pod blok, widząc tych żałosnych meneli i ich bękarty w kapturkach których życie jest warte tylko tyle ile ich organy są warte na transplantacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yuiu
uiyikuikj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×